Boję się ludzi

Zacznę od tego że szukam pracy. Mam 26 lat. A pracę chciałbym taką gdzie kontakt z ludźmi jest ograniczony do minimum. Wysyłam cv i umawiam się na spotkania. Po czym na nie nie chodzę albo szukam wymówek żeby tam nie iść. Przykładowo, w piątek wysyłałem cv, wczoraj się umówiłem, a dzisiaj nie przyszedłem na kilka spotkań. Rozmowa miała być o 14, a od samego rana czułem jakiś lęk i strach, to była oferta pracy na magazyn, którą przecież bardzo chciałem. Zacząłem sobie wmawiać że będę miał do czynienia z nieprzychylnymi ludźmi, że nie będę czegoś rozumiał, że ktoś będzie mnie opierdalał albo obmawiał, że będę musiał mówić. Mam niewyraźny głos, mentlik w głowie, stan jakiejś nieświadomości tego co robię i mówię. Przecież mógłbym o wiele więcej niż w tej chwili gdyby nie choroba. Mam nerwicę lękową i pobyt na oddziale dziennym nerwicowym. Biorę leki. Jak bym ich nie brał to byłbym naprzemiennie wkurwiony i bez sił do życia. Zawsze bałem się ludzi, nawet jak do rodziców przyjeżdżali goście. Boję się powiedzieć dzień dobry czy zapytać kogoś o godzinę na przystanku. Najchętniej nie wychodziłbym z pokoju. Cóż, nie miałem jako dziecko lekko, matka sama jest chora na nerwicę, ojciec w domu nie miał nic do powiedzenia, a matka wyzywała mnie od debili i mówiła że jestem do niczego. I uciekam do swojego świata, internet, gry komputerowe. Ktoś mi kiedyś powiedział że w każdej pracy będę miał źle. Ponieważ nie znam siebie i swojej wartości i nie jestem pewny siebie. Może czas na kolejną psychoterapię.

108
4

Komentarze do "Boję się ludzi"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Miałam tak raz w życiu przez około 5 miesięcy. NAJGORSZE co mogłam wtedy zrobić to odciąć się od znajomych, wyjść na miasto, przychodzenia do pracy. Oczywiście nie było łatwo, ale z czasem, po tygodniach było lepiej. Teraz jest już całkiem normalnie. Pamiętaj więc, że trzeba „trenować”.

    17

    1
    Odpowiedz
    1. Zgadzam się! Zrób listę rzeczy / sytuacji które Cię stresują i zacznij je konfrontować, każdego tygodnia. Gwarantuję Ci, że Ci to pomoże.

      11

      1
      Odpowiedz
      1. Dokładnie… Proponuję ćwiczenie na DZIŚ, niedziela 27 sierpnia -> wyjść na zewnątrz i zapytać 5 osób o godzinę na przystanku autobusowym 🙂 Powodzenia!

        18

        1
        Odpowiedz
        1. Idz pracowac na cmentarzu.

          0

          0
          Odpowiedz
  3. Też tak raz miałem… ataki paniki nie wiadomo skąd. Mój telefon do lekarza w ciągu pierwszego ataku: JA: czuję się tak i tak, nie wiem co się dzieje, LEKARZ: nie przejmuj się, to tylko atak paniki, przejdź się na zewnątrz, wyjdź na piwo ze znajomymi, JA: chyba Cię POJEBAŁO! Teraz wiem, że miał rację…

    10

    2
    Odpowiedz
  4. no cóż. Nigdy nie zrozumiem rodziców, którzy w dzieciństwie krzywdzą dzieci

    A ty autorze, chyba masz świadomość tego, że to co robisz jest durne i musisz się wreszcie przemóc. Bądź facetem! 😉

    8

    1
    Odpowiedz
    1. Sami byli krzywdzeni, więc krzywdzą swoje dzieci, których najczęściej sami nie chcieli. Czysta zemsta i nic więcej.

      12

      1
      Odpowiedz
    2. Tu autor: chcę być męski ale nie wiem , nie mam pojęcia jak to zrobić. Nie znam takiej postawy. Jak się jej nauczyć? Siła i pewność siebie kojarzy mi się z agresją i napięciem. Matki w moim życiu jest za wiele, ojca mi zawsze brakowało. Brakowało mi męskiego wzorca. Trudno go było dostrzec gdy matka zwracała się do ojca: „nie masz mózgu”, „nie wkurwiaj mnie”, „daj ja to zrobię bo ty nie umiesz”.a ojciec milkl i kulił ogon. A jak matka krzyczała do mnie: „chuju”, „tumanie”, „debilu”, „po co mi było cię rodzić”, to uciekał żeby samemu nie dostać opierdolu. Byłem sam na sam z potworem. Ojciec sam całe życie uciekał przed napięciem i odpowiedzialnością. Nie chce być taki jak on.

      15

      1
      Odpowiedz
      1. To ci rodzice zjarali psyche. Mam dość podobnie, ale nie aż tak bardzo ciężko jak Ty. Także udaje mi się jakoś z tym żyć. Tego raczej się już nie pozbędziesz.

        0

        2
        Odpowiedz
        1. A Tobie zasrali mózg patałachu. Na kolana i do pały!

          1

          3
          Odpowiedz
      2. Męskości doda Ci ruchanie. Najlepiej zacznij ruchać stare kobiety, takie w okolica 60siątki lub nawet po. Są łatwe i od razu zbudujesz na tym silne poczucie własnej wartości. Tylko pamiętaj ziom!… bez gumy i lej do środka!

        5

        3
        Odpowiedz
  5. Nie chyba, tylko na pewno powinieneś się leczyć. Ktoś kiedyś powiedział, że idiotyzmem jest ciągle robić to samo i liczyć że efekt będzie inny. No to właśnie Twoja sytuacja. Idź na terapię, zmień lekarza, kup jakieś ziółka, medytuj, nie wiem kurwa, szukaj wyjścia. Wiecznie cię starzy nie będą utrzymywać.

    16

    2
    Odpowiedz
    1. Autor: Stałej pracy jak dotąd nie miałem. Zmieniam je co chwilę, tu rok, tam pół, gdzie indziej miesiąc albo dwa. Problem jest w tym że wybieram chujowe miejsca pracy przez agencje do prac magazynowych albo do archiwum. I problem jest w tym że nie chcę znaleźć normalnego miejsca pracy żeby się ustabilizować. Bo sie boję że będę musiał się postarać, zaangażować co niewątpliwie wiąże się z umiejętnością współpracy z ludźmi. A ja nie umiem współpracować i stałem się klotliwy. Albo siedzę cicho i duszę w sobie albo walczę o swoje i mnie zwalniają pod byle powodem. Nie mam balansu, albo cisza albo kłótnia. W jednej pracy powiedziano mi że jestem dobrym pracownikiem, bo zapierdalam i się nie odzywam. I brano mnie do najcięższych prac bo nie umiałem się sprzeciwić i przedstawić swoje zdanie. W końcu wybuchem i rzuciłem pracę. To dziwne zachowanie bo nagle staje się kimś innym niż mnie postrzegano. I w każdym miejscu mam tego typu problemy. Nie mogę się utrzymać w jednym miejscu. To jest chyba teraz moja 7 czy 8 praca.

      11

      0
      Odpowiedz
      1. Mam to samo co do joty. 22 lata, tu pół roku tu 3 miechy tam 2, obecna praca to już 6 w ciągu 2 ostatnich lat po technikum, poprawy sytuacji nie widać bo już mam w planach rzucić tą fuchę. Podobnie jak ty, nie chcę się tak naprawdę ustabilizować, robić codzienne tego samego, z tymi samymi ludzmi, tak jak ty nie potrafię też na dłuższą metę współpracować w grupie, ludzi się nie boję, lecz działa mi mocno na nerwy współpraca i towarzystwo. Szef mnie teraz trzyma bo zapierdalam za 2, i siedzę cicho, u mnie tez nie ma balansu, wszystko albo nic, czarne i białe. Doszedłem do wniosku że przyczyną mojego zachowania może być skrajnie ciężkie dzieciństwo. Ojciec był i jest nadal alkoholikiem, jak byłem mały to się na mnie wyżywał. Teraz nie potrafię nikomu zaufać, jestem w stosunku do innych podejrzliwy, zawsze szukam ukrytego przekazu. Do tego jestem raczej introwertyczny, plus zodiakalny skorpion co czyni już mieszankę wybuchową, jak odpalę to nie ma co zbierać.

        7

        0
        Odpowiedz
        1. Zacznij umawiać się ze starymi kobietami. Może przy okazji sobie pobzykać. Tak do Twojego wieku, to idealne będą te starsze w okolicach siedemdziesiątki. Takie bezzębne laski z cycem zwisem. Possiesz cyca, poderwiesz i od razu urośniesz przed lustrem, zobaczysz. Taka zdobycz buduje silną osobowość i podnosi poczucie własnej wartości. Tylko pamiętaj ziom!… wal bez gumy i lej do środka!

          1

          5
          Odpowiedz
        2. Mistrz. Ostatnie zdanie jest fenomenalne. Również jestem skrajny. Jak widzę w czymś sens i wiem, że warto potrafię przenosić góry. Natomiast gdy mam pracować z jakimiś przygłupami by pracować i nie siedzieć w domu, po prostu nie mogę i załącza mi się blokada powiązana z odruchami wymiotnymi. Adekwatnie jak u ciebie, moje prace to kilkumiesięczne epizody. Max pół roku. I będzie tak cały czas jeżeli nie będziesz chciał się ustatkować. Mam na myśli założenie rodziny itd. Nie widzisz większego sensu w jednej pracy byle mięć na jakieś przeżycie czy inne wydatki w zależności od potrzeb. Też dłuższy kontakt z ludźmi mnie wymęcza. Też jestem introwertykiem i outsiderem od zawsze. Jakbym czytał siebie. Pozdro trzymaj się.

          3

          0
          Odpowiedz
        3. Chciałabym Cię poznać , możesz podać emaila jakiegoś?

          0

          0
          Odpowiedz
  6. Jestem chory na schizofrenię. Miałem podobnie. Bałem się ludzi oraz wychodzenia z domu.
    Strasznie nie lubiłem tłumu.
    Zwykłe wyjście do sklepu to była katorga.

    12

    1
    Odpowiedz
  7. „Wyjdz do ludzi”… nie no, zdaj sobie sprawę z tego, że nie każdy urodził się jako osoba towarzyska, pełna energi i umiejętności robienia z siebie klauna, jak na 26 lat to powinieneś to już wiedzieć. Praca to praca, robisz swoje i nara a to czy będą cie smarować za plecami świadczy tylko i wyłącznie o tym, że boją się ciebie i boją się stawić ci czoła. Ja też męczę się dosłownie wśród ludzi, non stop gadki szmatki śmichy chichy, oczekują od ciebie że będziesz ich wiernie naśladował i wstąpisz do ich społeczności, taki huj, jak do nich nie pasujesz to trudno, zjadą cię za plecami, pośmieją sie a ty masz wywalone. Musisz odstawić na bok wszystko to co nieistotne, a zobaczysz będziesz jak skała nie do rozjebania gwarantuję ci to. Każdy robi swoje, każdy myśli o swojej dupie, nie łudźmy się ci co bardziej inteligentni wśród przeciętnych mają przejebane, widzą co się dzieje i ich to boli a reszta jest mało świadoma. Musisz ich rozjebać na poziomie mentalnym, tych co cię smarują ciśniesz albo zbywasz milczeniem, debil wtedy zgłupieje, z równymi sobie zawsze znajdziesz wspólny język, mówią że w grupie siła ? taki huj, jak jest spoko to idzie a jak coś się stanie to cie maja w dupie, więc musisz sie na to przygotować, nie ma kolorowo na tym naszym świecie, jedzenie spanie sranie robota przyjemności i tak na końcu wszyscy zginiemy, po chuj się stresować i czegokolwiek bać. Budda z tobą, pozdro

    23

    3
    Odpowiedz
    1. Dokładnie, ja nie lubię na siłę do ludzi wychodzić i robić z siebie debila, na siłę zagadywać, itp. Gówno to daje. Ludzie mnie nudzą i tyle, częściej wolę być sam niż wśród ludzkiego mrowia. I coraz częściej dobrze mi z tym. Choć kontakt z ludźmi na jakimś minimalnym poziomie jest czasem wskazany.

      13

      0
      Odpowiedz
      1. DOkładnie na minimalnym poziomie, mi wystarcza kilka słów bądź zdań rzuconych od tak, nie muszą nic oznaczać, dłuższe rozmowy mnie męczą, wysysają moc

        4

        0
        Odpowiedz
  8. Mój tata też ma nerwicę lękową i niedawno miał gorszy okres. Dla osób, które mają styczność z chorymi: ważne, żeby dużo rozmawiać, starać się znaleźć zajęcie takim osobom, żeby cały czas czuły wsparcie. Dla nas może się to wydawać dziwne, ale chory przecież nie ma na to za bardzo wpływu.

    8

    1
    Odpowiedz
  9. Zostań maszynistą na kolei, teraz biorą. Musisz zainwestować piątkę w licencję, potem znaleźć przewoźnika, u którego zrobisz kolejny dokument, świadectwo. Trwa to około 1,5 roku, warto. Od 4 do 6K na rękę, bywa, że z nadgodzinami jeszcze więcej, czasem trzeba pracować w nocy i niedziele. No i musisz opanować technikę jazdy, to, że prowadzą cię tory i sam nie kręcisz kierownicą, wcale nie czyni jej prostszą. Ze względu na masę i inercję pociągu te zjawiska, które w przypadku jazdy autem są nieodczuwalne, tutaj mają o wiele większe znaczenie i konsekwencje (poślizg, sztuka hamowania bez szarpnięć, ryzyko rozerwania składu etc). Polecam, praca bezstresowa, przyjemna i satysfakcjonująca. Czasem musisz przez radio ponawijać z dyżurnym ruchu, czasem z dyspozytorem, raz na 3 miesiące pouczenia okresowe, swojego bezpośredniego przełożonego oglądasz i słuchasz raz na pół roku. Ogólnie, z mojego punktu widzenia, same zalety.

    27

    1
    Odpowiedz
    1. Zawody dobre dla mnie to archiwista, księgowy, kierowca. Teraz pytanie które mnie nurtuje: czy możliwe jest wypracowanie u mnie takiej postawy że będę doskonale się odnajdywać w towarzystwie ekstrawertykow, czy osobie introwertycznej da się tak rozwinąć że będzie mogła współpracować z innymi? Gdzie jest ta granicą? Tak bym wiedział czy czy mój introweryzm należy zostawić w spokoju i dostosować się do jego możliwości w postaci prac które wymienilem i przestać go uważać za brak pewności siebie.

      0

      0
      Odpowiedz
  10. Takiemu jak ty to i dziesięć psychoterapii nie pomoże. Jesteś leniwym frajerem i tlumaczysz sam sobie swoją niechęć do zrobienia czegokolwiek co może się nie udać urojoną fobią. Bo powiedzmy sobie szczerze – kontakt z ludźmi przeraża cię bo tam, jak coś zrobisz źle to nie ma przycisku „cofnij”. Do tego dolicz przewartościowanie swojej osoby (wydaje ci się że jesteś tak ważny że twoje pomyłki zostaną zapamiętane) i w rezultacie masz swoją fobię.

    6

    28
    Odpowiedz
    1. Cenny komentarz ale załóżmy że jestem leniwym frajerem, ponadto sam o sobie często tak myślę. Co więc radzisz by wyjść z tego stanu? Pójdźmy tym scenariuszem. Na marginesie to słyszałem o sobie że jestem frajerem ale pracowitym, właśnie z tego powodu.

      4

      2
      Odpowiedz
      1. Porady już miałeś – musisz wyjść do ludzi, nabrać perspektywy i dystansu do siebie. Znajdź sobie jakieś kółko zainteresowań gdzie trzeba się wykazać jakąkolwiek socjalną aktywnością i trenuj swoje umiejętności społeczne. Żyłeś wygodnie w swojej norce to i na początku na pewno będzie trudno, ale tutaj nie ma drogi na skróty

        0

        3
        Odpowiedz
  11. Kurwa mam podobnie, ale nie chce mi sie o tym pisac.

    9

    1
    Odpowiedz
  12. Kolego twoich problemów nie rozwiążą leki, tylko uzupełnienie niedoborów witaminowych (witaminy d, b12, b6, b9, b1) lub sprawdź czy nie masz problemów z tarczycą, zaburzonym trawieniem (niski poziom kwasu w żołądku) czy czy też twoje lęki są wynikiem zaburzonej gospodarki hormonalnej i żadne leki Ci na to nie pomogą ani psychologowie czy inne zjeby z tytułem dopóki nie zajmiesz się niedoborami, czyli tym co powoduje twój zaburzony poziom hormonów wpływających na psychikę. Przypuszczam że walisz te leki z grupy SSRI, wyjeb to gówno. Napisałem Ci praktycznie wszystkie przczyny zaburzeń hormonalnych co dają po baniaku. Zbadaj się, znajdź problem potem się lecz jak trzeba. Pozdrawiam- ten co się w ten sposób wyleczył, siemano i dużo zdrowia!

    8

    2
    Odpowiedz
    1. Miałem lekką niedoczynnosc tarczycy i endokrynolog straszył mnie hashimoto, po przebudzeniu wyglądałem jakbym co wieczór pił wódkę. Zacząłem brać jod i pamiętam że to mnie postawiło na nogi. Natomiast byłem jakiś czas temu u endokrynologa i stwierdził że wszystko jest jak należy i że pomocy powinienem szukać u psychologa. Ale pójdę za rada i spróbuję z witaminami.

      1

      0
      Odpowiedz
  13. Zwal kuśke w samotności.

    3

    15
    Odpowiedz
    1. autor tego komentarza, to najgorszy typ człowieka – lubi jak ktoś inny cierpi. Lecz się psychopato albo niech cię zamkną i izolują!

      10

      5
      Odpowiedz
  14. Witam, doskonale Cię rozumiem, mam to samo, nie słuchaj tych popierdółek co pierdolą tu farmazony żebyś się wziął za siebie, oczywiście jeśli zrobiłbyś to, mogło by Ci to wyjść na dobre ale nie koniecznie. Ja nauczyłem się olewać to co inni o mnie mówią, mieć to w dupie. Też biorę leki, i tyle z tego pożytku że w normalne dni czuję się normalnie ale gdy przychodzi zła sytuacja tak jak teraz że jebany komputer działa jak chce, czyli sie hibernuje wtedy kiedy ja tego nie chcę, a jak chcę go zahibernować to pierdolona szmata się wyłącza to wytrąca mnie to z równowagi. I żadne leki na takie sytuacje nie pomagają. A Wy co piszecie żeby wziął się za siebie nie powinniście się nawet tu odzywać, nie wkładajcie wszystkich chorych do jednego worka. Zdrowi sie kurwa znaleźli, to Wy jesteście chorzy skoro tak sie zachowujecie.

    6

    0
    Odpowiedz
    1. Dokładnie, sam jestem introwentycznym flegmatykiem ale dobrze mi z tym bo co inni o mnie myślą … mam w dupie 🙂 I całe to podejście powoduje że żyje szczęśliwy. Robie swoje a jak ktoś ma ze mną problem, to ma problem a nie ja 🙂 Skup się na sobie a nie innych, człowiek jest z natury egocentrykiem – tylko niektórzy udają że zależy im na reszcie, najczęściej dla własnej satysfakcji (aby mówili i myśleli o mnie dobrze).

      0

      1
      Odpowiedz
  15. Chcesz pracę, w samotności, sam na sam ze sobą, bardzo ograniczone kontakty z innymi? Napisz do mnie, mam33@wp.pl w temacie napisz praca w samotnosci

    0

    0
    Odpowiedz
    1. Nie polecam, typ oferuje walenie konia przed kamerą.

      1

      0
      Odpowiedz
  16. Wyczuwam nutkę hipokryzji w twojej wypowiedzi. No bo w jaki sposób do jasnego grzyba pracując na magazynie, masz mieć możliwość izolacji od w/w sytuacji. Przecież na tego typu stanowiskach masz do czynienia z najgorszym bydłem. Magazyn, praca na kasie, budowa i tego typu prace, polegające na działaniu zespołowym bądź obsłudze klienta. Za wszelką cenę unikaj tego gówna.Mówię ci to jako były pracownik tego typu szamba. Za bardzo spierdolone mamy społeczeństwo, żebyś się tam odnalazł w tym stanie. U mnie w chacie jest dokładnie taka sama sytuacja, z tym że na szczęście nikt mnie nie wyzywa, bo bym ich wszystkich rozjebał jak żaby na jezdni. Po prostu zostałeś zaszczuty przez te kurwy, bo inaczej nie mogę tego nazwać. Na chuj to się rozmnaża, skoro nie potrafi dać synowi stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa. Przygotować do w miarę komfortowego poruszania się w tym obsranym szambie, zwanym życiem. Ja to bym takie coś wysterylizował jak psa lub kota, i niech się wali w srakę bezpotomnie. To tyle w tym temacie. Teraz pora na ciebie. Wykładaj na nich chuj, bo oni i tak już są straceni i jest z nimi GAME OVER. Tobie nikt nie pomoże, a jeszcze mogą cię bardziej dojebać i skończysz podobnie. Ja znalazłem patent. Praca listonosza. Lub jako doręczyciel. Zajebista sprawa. Sam sobie organizujesz pracę. Nikt ci nie pierdoli nad uchem że mogłeś to czy tamto lepiej zrobić, i dlaczego tak a nie srak. Nie czujesz na garbie wiecznego oddechu szefa. Nie musisz oglądać zawziętych mord bacznie obserwujących cię współpracowników. Nie ma atmosfery podpierdalactwa jak w innych zakładach. Ludzie żartują i robią se jaja przy układaniu listów. Zapytasz o coś, to ci ktoś wytłumaczy, zamiast się pyrgać bądź odburkiwać. Posegregujesz sobie listy po swojemu, wkładasz do torby, i wypierdalasz na rejon. W tym momencie masz kontakt tylko ze skrzynkami na listy. Ewentualnie jak polecony trza dostarczyć bądź przekaz, to z ludźmi. Czasem wypisujesz awizo jak kogoś nie ma. Chcesz zapalić? To siadasz na ławce i jarasz. To samo z posiłkiem . Kiedy uważasz to za stosowne, robisz se przerwę i wpieprzasz. A nie jak na taśmie, że musisz pytać o pozwolenie czy możesz zejść, bo musisz się wysrać. Kierownictwo też widzisz w zasadzie od święta. Ludzie przeważnie przychylnie nastawieni, bo to przecież nie policja ani windykator. Stare babki będą cię ubóstwiać . HEHE. Czasem możesz coś poruchać. Minusem jest dźwiganie torby z listami i chodzenie, jeśli nie lubisz chodzić. Tak czy inaczej rusz się sprzed kompa, chociaż wiem jak jest ciężko. Bo później te stany będą się tylko pogłębiać. Neta odłączą, bo niepłacone. I tak po kolei. A w naszym skurwiałym państewku każdy wyłoży na ciebie damski chuj. I wtedy KONIEC. Dlatego ryjek do góry, i pomału, małymi kroczkami dojdziesz tam gdzie chcesz. Powodzenia.

    13

    0
    Odpowiedz
  17. Oddzwaniali na wysłane cv? Fejk.

    7

    0
    Odpowiedz
  18. Sprobuj nauczyc sie jakichs programow do obrobki graficznej, modelowania 3d, moze skladania wideo, jakis kurs programowania skoro duzo siedziesz przy kompie – i zostan freelancerem

    2

    1
    Odpowiedz
  19. Do tepych i niszczących własne dzieci rodziców:
    Chcecie pomóc swoim dzieciom? To dajcie im kurwa święty spokój!

    9

    0
    Odpowiedz
    1. Przyjdz do mnie misiaczku.Ja z ciebie zrobie macho-man.Proboszcz Szczepan

      0

      0
      Odpowiedz
  20. Znów specjaliści od „wyjdź do ludzi” 😀
    To tak, jakby powiedzieć osobie, która nigdy nie prowadziła samochodu: wsiądź i wyjedź na ulice. Po prostu, człowiek z fobią społeczną, nie ma pewnych umiejętności społecznych, lub są one przywalone lękiem, nerwicą…
    Nie pozostaje nic innego, jak potraktować swoją fobię/nerwicę, jak rodzaj inwalidztwa. Mam fobię inni nie mają nóg i żyją, pracują, coś robią. Zatem, należy sobie szukać takich protez, takiego „wózka”, na którym da się pojechać.
    Jest to bardzo trudne, bo oznacza to, ciężką pracę nad sobą w ciągłym napięciu i obijaniu się o własne braki i niedomagania.
    Ale nie ma innego wyjścia, jeśli pominąć ucieczkę w siebie lub wręcz w nicość.

    9

    0
    Odpowiedz
  21. Jesteś do niczego. Idź pograj w gry komputerowe. Czas na kolejną psychoterapię.

    2

    9
    Odpowiedz
  22. Witam.
    Postaraj się to zmieńić, masz jakieś wsparcie?

    1

    3
    Odpowiedz
    1. Pisze tu. My bądźmy mu wsparciem

      2

      0
      Odpowiedz
  23. jesteś żałosny jak 70 % użytkowników chujni :] oni też takie cioty

    0

    15
    Odpowiedz
    1. Za to dobrze, że Ty jesteś taki „menski”…

      0

      0
      Odpowiedz
    2. Hahaha, czyli uzytkowniku chujni sam jestes ciota. Brawo Ty.

      2

      0
      Odpowiedz
  24. Nie bardzo wiem co Ci doradzić. Pracuję teraz zdalnie przez to, że boję się ludzi (dokuczali mi w szkole średniej), ale to nie jest rozwiązanie tylko ucieczka, życie mnie kiedyś dopadnie, samotność tylko utrzymuje i pogłębia zdziczenie. Ale jestem psycholem, a nie debilem, bo rozumiem abstrakcje i mogę prowadzić poważne i trudne rozmowy o życiu, tyle że w Internecie.

    0

    0
    Odpowiedz
  25. IDŹ Do lekarza i niech Ci zapisze najmniejszą dawkę METOPROLOLU lub innego podobnego beta-blokera, dużo młodzierzy w USA to bierze, bo lek ten obniża stres i przy okazji lekko zwalnia tętno.

    0

    0
    Odpowiedz
  26. Jedna z lepszych chujni oraz jedne z lepszych komentarzy jakie ostatnio czytałem. Doskonale rozumiem sens tej chujni gdyż od urodzenia jestem typem outsidera, samotnika, introwertyka. Natomiast nie mam problemu z kontaktami z ludźmi. Potrafię się odnaleźć praktycznie w każdej społeczności. Jednak prawda jest taka, że jest to zazwyczaj zwykła publika często połączona z zabawą. Zwykłe aktorstwo. Po prostu nasza natura, każdego z nas weryfikuje. Mnie też męczy dłuższy kontakt z ludźmi. To wszystko jest sztuczne oraz na krótką metę. Nie jest to mój świat. Jestem dewiantem. Nie interesują mnie normy społeczne. Modele życiowe typu małżeństwo, dzieci postrzegam jako niedopuszczalne w moim przypadku. Nigdy nie miałem nawet dziewczyny. Prawiczkiem też nie jestem gdyż wiedziałem, że muszę tylko zaliczyć by mieć spokój psychiczny. Nie podążam za tłumem. Moje dotychczasowe prace też były max kilkumiesięczne, gdyż zwyczajnie w świecie się wypalałem i zacząłem z czasem nudzić się nie widząc sensu dalszej pracy. Dostrzegałem szybko uwstecznianie. Natomiast w przyszłym roku bronię mgr, tego akurat dopilnowałem gdyż wiem, że to jest inwestycja na całe życie. Ogólnie jestem specyficzną jednostką. Mam na pewno wiele cech psychopaty, jednak jestem opanowany i mam wszystko w życiu poukładane na tyle, że nie popadam w jakieś nałogi czy inne rzeczy. Nigdy nie paliłem, ani nie piłem. Życie takich ludzi jak ja wymaga wytrwałości i charyzmy. Mam zakodowane w głowie, że mimo nawet chęci pomocy ze strony innych ja muszę sam sobie poradzić z danym problemem. Jestem nieufny w stosunku do ludzi. Zawsze byłem inny od rówieśników. Nie polecam zajmować się doszukiwaniem przyczyn waszej nabytej osobowości bo to nie ma sensu. Obwinianie rodziców, kolegów ze szkoły nic nie da. Chyba, że za wszelka cenę szukacie zemsty ale to może przysporzyć tylko kłopotów na drodze prawnej i nie tylko. Nie ma dla takich ani żadnych innych ludzi recepty na życie. Jedyne co zdecydowanie pomaga to pasja oraz praca w celu nabycia środków. Żyjcie w zgodzie z samym sobą. To wasze jedno, jedyne życie . Nie patrzcie co mówią o was ludzie. Depresja i inne tego typu pojęcia nie są mi obce dlatego nie będę pisał bzdur typu „weź się w garść” bo kto jest w temacie dobrze wie, że to tak nie działa. Każdy musi nabrać sił, żeby się chociaż na trochę odbić. Dobrze wiemy, ze depresja ma charakter nawracający. Bez znaczenia czy leczona czy nieleczona. Stwierdzona czy niestwierdzona. Mogę napisać szczerze, że nigdy nie byłem nawet u psychologa. Natomiast wiem co to jest mega dół. I sam sobie radze. Wiem gdzie jest transgresja. Mógłbym w sumie pisać bez końca, lecz sądzę że tyle powinno wystarczyć by pokrótce oddać moje myśli. Wieńcząc, życie jest jedno o bardzo kruche. Szkoda w sumie kończyć je przed czasem. Każdy jest jednostką i musi sam sobie poradzić. Walczcie ze sobą i nie poddawajcie się. Ten kto wygrał sam ze sobą jest prawdziwym zwycięzcą.

    7

    0
    Odpowiedz
  27. Byłem w tym chujowym stanie długi czas, ale udało mi się to pokonać. Bez lekow, bez nierobów czyli psychologów i psychiatrów. Nic nie wygra walki z samym sobą za Ciebie. Twoje myśli i przekonania są Twoim największym wrogiem. Musisz się przeprogramować. Zacznij żyć według swoich reguł i buduj fundamenty swojej pewności siebie. Przede wszystkim zmień negatywne myśli na pozytywne, albo je wygoń i tak za każdym razem kiedy nadejdą. Poradzisz sobie przy odrobinie praktyki. Aha, ignoruj atakujących i tych co chcą Ci dogryźć. Nie stawiaj oporu bo spotkasz się z jeszcze większym. To najlepsze co mogę Ci doradzic. Trzymaj się.

    3

    0
    Odpowiedz
  28. Najgorsze w kontakcie z ludźmi jest dla mnie to że nie mogę się wysłowić. Prosty komunikat opowiadam jak coś skomplikowanego a osoba której to mówię marszczy czoło bo mówię nie wprost o jakimś bzdecie. I ona mówi że już wie o co chodzi a ja nie jestem pewien czy mnie dobrze zrozumiała bo sam się pogubiłem w tym co mówiłem. Zdarzają się chwilę gdy liczę w pracy jakieś rzeczy i mogę to robić kilka razy a i tak nie jestem pewny czy policzyłem dobrze. Albo z niedowierzaniem słucham że czegoś nie zrobiłem. Jeśli się pomyliłem to tego momentu zupełnie nie pamirtam i nawet nie wiem że to mogło mieć miejsce. To co jeszcze charakterystyczne dla mnie to to że moze juz nie wlocze nogami jak kiedyś ale nadal gdy odwazam się powiedzieć coś do kogoś to moje struny głosowe miękną i mówię jakbym nie mógł. Powoli cicho i z wielkim trudem ale mówię.

    2

    0
    Odpowiedz