Brak perspektyw

Dopiero co skończyłem liceum i widzę kompletny brak perspektyw na przyszłość. Zero znajomych, zero przyjaciół, kompletny brak kontaktu z płcią przeciwną.W tym temacie nic się nie zmieni- w wakacje będe siedział w domu jak w celi, a w przerwach będę pracował na kompletnym odludziu, gdzie nie ma żadnych ludzi w moim wieku. Idę na studia zaoczne, bo poszedłem na zły kierunek w liceum i się nie przykładałem do nauki- kierunek ścisły wiec, na bank nikogo nie poznam (dodatkowo zaoczne, proszę kto kogo tam kojarzy). Ludzie na ulicy od kąt pamiętam patrzą się na mnie wrogo. Kompletnie tego nie rozumiem wyglądam stosunkowo normalnie, a większość osób ciągle się na mnie gapi coś mówią do osoby obok patrząc się na mnie, albo nawet czasami mają bezpośredni problem w moim kierunku, pojebane. Gdziekolwiek idę jestem traktowany albo niepoważnie albo jestem zwyczajnie ignorowany. Ludzie umawiają się na jakiś wypad albo coś planują- nigdy nie jestem o tym informowany ani nikt nie chce ze mną nic robić, jak wychodzę z inicjatywą to raz dosłownie usłyszałem „mam co robić , serio nie mam aż tak czasu wolnego”, jasno sugerując, że nie jestem warty by gdziekolwiek mnie brać. To nie jest mój wymysł- tak naprawdę jest. Już ma tego powoli dość, każdy plan jaki chce wykonać pierdoli się po drodze bez mojego wpływu. Chciałem pójść do wojska- chuj nie pójdę, nagle wyszła rzadka wada wzroku (obecnie bez soczewek nie jestem w stanie przeczytać nic na jedno oko), a z czasem ma być coraz gorzej. Dodatkowo ciągle widzę jakieś błyszczące punkty- zajebiście. Chciałem „wyjść do ludzi” (co cokolwiek to znaczy, bo nienawidzę tego frazesu), kompletnie nie rozumiem co to znaczy, mam gadać z obcymi ludźmi? Zaczepiać losowe osoby? Pogadać ze starymi znajomymi?- Nie mam ŻADNYCH i to dosłownie. W moim miejscu zamieszkania nie ma nic ciekawego dla młodych ludzi, a wszyscy trzymają się w zamkniętych grupach w których mam „zajebistą” reputację. Dodatkowo byłem ciągłym obiektem żartów. Powoli mam tego wszystkiego dość, a dobija mnie perspektywa braku jakiejkolwiek zmiany- będzie tak jak w każdym z tych przypadków, zostanę (jeśli już nie jestem) przerywem z barakiem perspektyw na zmianę i wrakiem człowieka. Nawet jak pozytywnie się na to patrzy to nie ma żadnych szans na zmianę, a tekst „młody jesteś wszystko się zmieni” jest jak dla mnie pierdoleniem- nic się kompletnie nie zmieni jestem skazany na porażkę. Po wakacjach będę już kosmicznie wyalienowany, a potem będzie jak w szambie- im głębiej wejdziesz tym większe gówno zobaczysz. Czasami mam serio mam dosyć takiego życia.

95
10

Komentarze do "Brak perspektyw"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Kucharze wszystkich kuchni, gotujcie się!

    2

    3
    Odpowiedz
  3. Niech wrze przyjaźń między kuchniami w naszych blokach!

    1

    3
    Odpowiedz
  4. Chochla przewodnią siłą kotła!

    1

    2
    Odpowiedz
  5. Jedyne wyjście dla ciebie, solidna nauka użytecznych rzeczy czyli, j. ang C1, next korpo w big city. Inaczej zdechniesz w swojej wsi. zazdro wieku.

    2

    2
    Odpowiedz
  6. Wrakiem czlowieka to dopiero możesz zostać i nawet jeśli myślisz ze jest źle, to gwarantuje ci, ze zawsze może być jeszcze gorzej. Jaki z tego wniosek? Ciesz się tym co masz, bo większość nie potrafi 😉 pozdrawiam wyalienowanych

    17

    0
    Odpowiedz
  7. Widać że się nie przykładałeś do nauki w szkole.. Masz 2 opcje. Pierwsza, możesz iść się huśtać a druga to zrobić od razu doktorat.

    1

    1
    Odpowiedz
    1. Doktora od razu to akurat trafna diagnoza dla Szczypiora (myślę że autor to Szczypior durny fiut, który jest lokalnym pośmiewiskiem )

      1

      1
      Odpowiedz
  8. POZNAJ jakąś dupeczke na tinderze , póki jesteś młody to się baw , studia dzisiaj to syf i dobrze robisz idąc na zaoczne! Wszyscy wszystkim wilkiem i trzeba walczyć!

    1

    4
    Odpowiedz
  9. Weszłam na chujnię pierwszy raz od kilku miesięcy z zamiarem napisania posta o tym jak to chujowo się czuje po skończeniu liceum, że brak mi przyjaciół, że na studia to nie wiem nawet jakie pójdę, że moje życie jest nudne i nie ma sensu, że nic mnie ciekawego w życiu nie czeka, że nie umiem żyć z ludźmi, bo każdy jak na mnie patrzy to widzi ofiarę losu i przegrywa… już nie muszę, przeczytałam to u ciebie i jakoś mi tak lepiej się zrobiło, że ktoś ma równie chujowo i że nie jestem sama.
    Trzymaj się jakoś. Mentalnie jestem z tobą i wiem co czujesz.

    17

    1
    Odpowiedz
    1. Liczysz na to, że autor wycałuje twoją muszelkę? Nic z tego. To że jest złamasem nie oznacza, że ma ochotę na złamasa. Chciałby wspaniałą, towarzyską cipeczkę.

      8

      0
      Odpowiedz
    2. Dobrze koleżanko, że nas odwiedziłaś. Jednak muszę ci zwrócić uwagę, że pocieszanie się na cudzym nieszczęściu jest bardzo niewłaściwe. Można stwierdzić, że twoje szczęście jest uzależnione od nieszczęścia innych. Idąc taka drogą daleko nie zajdziesz, w końcu się stoczysz patrząc na innych zamiast siebie samą. Bardzo dużo ludzi ma takie podejście. Dobrze ci radzę to zmienić.

      8

      0
      Odpowiedz
  10. Perspektywy to dopiero są przed tobą goju.

    13

    0
    Odpowiedz
  11. Nikt nie ma w życiu łatwo. Jestem kobietą, tak jak i Ty właśnie skończyłam liceum. Mam prawie 19 lat i w całym moim życiu zdarzyło się może z 5 razy, że jakiś mężczyzna do mnie zagadał z zamiarem flirtu. Jestem trochę nieśmiała, ale potrafię podtrzymać rozmowę i mam wiele różnych tematów, które poruszam. Kobiety które same inicjują rozmowę z mężczyznami są uznawane za łatwe, więc cały czas czekam. Jestem ładna, nie niewiarygodne piękna, ale zwyczajnie ładna i przez konwenanse społeczne mam problemy, żeby kogokolwiek sobie znaleźć. Brakuje mi bliskości, mam wiele koleżanek, ale one nie są w stanie wypełnić tej pustki. Wszyscy mamy problemy z nawiązywaniem relacji, często wynika to z braku odwagi, w moim przypadku to raczej brak chęci do bycia uznaną za dziewczynę na jeden raz. No cóż, może kiedyś się to zmieni.

    5

    11
    Odpowiedz
    1. Chciała bys popisac?

      1

      0
      Odpowiedz
  12. Jesteś ze śwonoujscia ?! mam tak samo, wkoncu znalazlem prace ale grozi tu to ze nie ma zbytnio kilentow i ponoc szef moze zmknac sklep…. obym odlozyl ile sie da przez ten czas….

    3

    1
    Odpowiedz
  13. Prawda jest taka, ze to zycie jest tylko Twoje i nikt go za Ciebie nie zmieni… Zrozum, ze tak samo jak innych nie obchodzi Twoj los tak samo nie musi cie obchodzic los/opinia innych. Pomysl nad tym co chcesz robic… i to po prostu rob. Nikt Ci drogi nie wskaze i nie pokaze co i jak. Albo bedziesz walczyl, albo zginiesz i nikt o Tobie nawet nie bedzie pamietal. Dlatego rob wszystko, co chcesz i nie patrz na innych. Nie chca z Toba gadac to ich pierdol… Ich tez nikt nie bedzie pamietal za iles tam lat… Badz egoista i mysl o sobie.

    32

    0
    Odpowiedz
  14. Czytałeś Pachnidło? Przestań używać środków pod prysznic, myjka i gorąca woda. Pod pachy i w pachwiny delikatnie olej z drzewa sandałowego, ma działanie antybakteryjne, więc będzie czuć tylko feromony z potu plus fajny zapach, codziennie suplement cynku. Miesiąc spotkań z kobietą zauroczoną w innym i nie było problemu podczas jej dni płodnych, odwiedzić alternatywną lokację po zwiedzeniu jej groty rozkoszy oraz peryferiów.

    2

    1
    Odpowiedz
  15. Prawdopodobnie chodzi o to, że jesteś za słaby psychicznie / za spokojny i bezkonfliktowy, czyli nudny, ludzie wolą jak się coś odpierdala niż jest spokojnie.

    22

    0
    Odpowiedz
  16. Przyjdź pod bramę naszego Łódzkiego Wydziału Fabrycznego, pokłoń się, trzy stówki przynieś i po badaniu sanatoryjnym w konserwy trafisz, bo do roboty to pewnie też się nie nadajesz. /Mesio

    PS. Może to niewiele, ale przynajmniej ci się wszystkie problemy rozwiążą. Zwłaszcza ten największy -z samym sobą.

    2

    2
    Odpowiedz
  17. Nie przejmuj sie nie jestes sam 🙁 jestem zjebana i nic sie tego nie zmieni,gdzie bym nie poszla zawsze beda mnie traktowac jak gowno dziwnie smierdzace,od podstawowki gnojona i tak juz do tej pory. W jakim towarzystwie bym nie była to i tak czuje sie beznadziejnie,bo to jest moja wina.Kiedys myslalam ze to ludzie sa zjebani ale teraz wiem ze to Ja i tylko ja,i ja sie nie zmienie bo nie potrafie 🙁

    2

    4
    Odpowiedz
    1. Masę już masz, więc zostaje ci zrobić rzeźbę.

      1

      0
      Odpowiedz
    2. Im szybciej zaczniesz odpowiednie treningi np z poczucia wlasnej wartosci,asertywnosci,i innych (niewazne) tym szybciej zaczniesz zmiany w swym zyciu. Nie sadze,abys dysponowala niemalymi kwotami na prywatne zajecia,a wiec proponuje zaczac od psychiatry,ktory skieruje Cie do psychologa,a ten pomoze wybrac wlasciwe warsztaty. Spotkania raz,dwa w tygodniu i jesli trzeba wciagnij rodzicow w teraoie rodzinna. Zobaczysz jak wiele sie zmieni.Niesmialosc to w gruncie rzeczy gwozdzie do zyciowej trumny,prawda? Do dziela.

      0

      0
      Odpowiedz
  18. Witam,
    Czy ktoś to opublikuje, przeczyta i pomoże chociaż dobrym słowem lub poradą takim osobom jak ja??? 🙁

    Mam identyczną sytuację (pozdrawiam autora i ludzi z podobnymi problemami, pozostałych również), w tym dochodzi jeszcze brak zaufania do ludzi w ogóle, samotność i wiele cierpień w życiu:(. Z tą wrogością to też to znam, ludzie chcą mnie zdominować spojrzeniem na ulicy, jak kogoś słabszego – myślę, że wyczuwają to instynktownie plus chodzi o wygląd. Ubiorę się ładniej (podoba mi się moda i styl – to zaraz ludzie patrzą wrogo, złośliwie, zaczepnie na ulicy, to typowe w Polsce, wiem w innych krajach być też są jednostkowe przypadki, ale w Polsce to niestety nagminne).

    Jestem bardzo wrażliwa, niestety, wiem że w dzisiejszych czasach trzeba być chamem, żeby być lubianym i przynajmniej na pozór szanowanym. Ludzie lansują się, żeby się dowartościować, żeby było łatwiej i żeby się inni ich bali 🙁 Gdzie tu prawdziwe przyjaźnie, miłość? Chyba nie ma, ja przynajmniej nie spotkałam się z tym, wszystko co widziałam – było oparte na interesowności, udawaniu, kasie, zakłamaniu, przygodnym seksie, konsumpcyjnym trybie życia jako tym jedynym, powszechnym i normalnym. Niestety jestem po części idealistką, ale też realistką, wiem jak jest i już się nie łudzę.

    Wyglądam dużo młodziej mam dość niewinną, dziecinną twarz, drobną filigranową sylwetkę – i stąd moje problemy, brak szacunku, chęć zdominowania, wywyższenia się moim kosztem. Gdzie to odczuwam i odczuwałam? Wszędzie, na ulicach, w szkołach, w pracach (jak jeszcze kiedyś pracowałam). Zwłaszcza inne kobiety w tej wrogości i manipulacji przodują. Wszechobecny wyścig szczurów, rywalizacja, nienawiść, szydzenie, donoszenie, gdzieniegdzie mobbing, kłamstwa, oszustwa, kradzieże.

    Co do znajomych i braku zainteresowania moją osobą to po części moja wina ( bo nic, albo niewiele z tym zrobiłam, żeby to naprawić?), a po części ludzi, którzy stanęli na mojej drodze i wywołali traumy…..

    W dzieciństwie często byłam zamykana w śmietniku – w zsypie na śmieci, przez pseudo koleżankę i przez jej bardziej lubianą koleżankę. Tak możecie się śmiać, jeśli wam to ulży i się dowartościujecie. Wiem do czego są zdolni ludzie, do samych najgorszych rzeczy, niestety. Siedziałam tam cicho, płacząc i nie wierząc w to wszystko co się dzieje jako dziecko, przez kilka godzin i tak parę razy w miesiącu. Zero pomocy znikąd, oprawczynie dopiero wypuszczały mnie jak im się znudziła przednia zabawa i jeszcze słyszałam wyzwiska co było normą plus rękoczyny. Do tego pseudo koleżanka podduszała mnie poduszką jak oglądałyśmy wspólnie film. Dlaczego? Tak dla jej zabawy. Nie była zainteresowaną moim towarzystwem i tym, że zostałam pod jej opieką, tylko tym, żeby upokorzyć. Masakra, jak sobie to przypomnę po latach, czuję lęk, strach, nienawiść do ludzi. Nie żaliłam się nikomu na ten temat, aż do momentu wizyty jednorazowej u psycholog – po tym jak to powiedziałam raz psycholog (długo po czasie od tych incydentów) usłyszałam- „po co tam chodziłaś?!” Zabrzmiało to jako zrobienie ze mnie winnej jeszcze tego typu sytuacji. Bo byłam DDA już wtedy, ale jako dziecko tego nie wiedziałam, bo było to na wspólnym podwórku i chciałam mieć znajomych, a oprawcą – degeneratem okazała się córka koleżanki mojej matki, która miała się mną zajmować okazjonalnie jak byłam młodsza. Niestety taka byłam głupia i ufna do ludzi jako dziecko, że myślałam, że to się zmieni i w sumie od tego momentu (plus sytuacja DDD w domu) zaczęłam bać się ludzi i ich nie lubić, podejrzewać o najgorsze intencje. Co jak się domyślacie (o ile to ktoś w ogóle przeczyta), że to wpływało na moje kontakty z innymi i zniszczenie psychiki i niską samoocenę, co trwa niestety do dziś….

    Jestem z rodziny DDD, a siebie mogę mianować DDA, myślę też że mam zaawansowaną fobię społeczną, nerwicę lękowa i depresję. Być może coś jeszcze? Codziennie towarzyszy mi strach i myśli samobójcze. O braku perspektyw nie wspomnę, panicznie boję się ludzi… do tego stopnia, że nie odzywam się, mam blokadę i bardzo bardzo niską samooceną. Przechodzę na druga stronę ulicy jak widzę grupki młodych, bo się boję zwyczajnie. A wiem, że jak mnie zaczepią ( a zaczepiają często spojrzeniami, lub komentują (faceci najczęściej pozytywnie, kobiety negatywnie) – to nikt mi nie pomoże). Nie patrzę na ludzi, boję się dużych skupisk ludzi, kolejek, gdzie trzeba się przepychać i być ordynarnym. Nie bronię swoich interesów, zawieszam się w „swoim świecie”. Jakby mi wylali kubeł gówna na głowę, z powodu swoich lęków i bierności, nie broniłabym się, dopiero w ostateczności, z tej niemocy, stałabym się opryskliwa, agresywna, popłakałabym się i by zawinęli mnie do czubków albo do paki 🙁

    Jak wstaję rano, nie wiem po co żyć? Robię wszystko mechanicznie, zero radości we mnie, boje się wyjść z domu, odezwać do kogoś. Mieszkam nadal w środowisku DDD….Jak zobaczę jakiś sąsiadów to uciekam szybko, żeby mnie nie zobaczyli :(:(:( Chore to, ale jak uciekam to czuję się pozornie bezpieczniej- to taki paradoks fobii społecznej.

    Nie jestem sobą przy obcych ludziach, co jednocześnie potęguje mój problem, nie czuje się swobodnie przy ludziach. Jestem wrakiem człowieka, nikomu niepotrzebnym, bez żadnych znajomych, rodziny- szczerze to bez szans?. Płakać mi się chcę jak widzę, jak to wszystko wygląda, a nie ma zmian i raczej już nie będzie. Paradoks jest taki, że posiadam wysokie wykształcenie (zdobyte wcześniej, co kosztowało mnie bardzo dużo nerwów z moimi problemami, które były „leczone” od wielkiego dzwonu) i duże ambicje (tak czekam na hejty z tego powodu, to takie typowe w Polsce i to takie ludzkie niestety, żeby komuś dowalić jak się wybije z szeregu lub przynajmniej podejmuje próby :/) i nie mogę tego już wykazać, bo jestem zablokowanym człowiekiem.

    Duże ambicje, bo lubiłam się uczyć, zdobywać, a że zawsze byłam poniżana, to chciałam zdobyć więcej, żeby innym pokazać moją lepszą stronę, zwłaszcza różnym plotkarom plus innym oprawcom z dzieciństwa. Nawet nie wiem jak udało mi się to przejść, ale to już było kilka lat temu, a ten temat i uczucia towarzyszą mi od zawsze. Kolejna ironia losu, że pomimo wykształcenia i doświadczenia kilkuletniego z przerwami, nie wiem co tak na prawdę chce robić w życiu, do czego się nadaje (robiłam testy psychologiczne, kompetencyjne, zawodowe, ale nic z tego nie wynika dla rozwiania wątpliwości).

    Oczywiście wszystko zaczęło się w domu rodzinnym, gdzie nie można było energicznie i swobodnie rozmawiać, cieszyć się z byle czego, szczerze? To w ogóle się nie odzywało, był tylko alkohol ojca, przemoc ze strony ojca, bierność matki i moja. Rodzina nas nie odwiedzała (byliśmy wykluczeni, wstydzili się nas), mieliśmy bardzo bardzo wąskie grono znajomych ( w zasadzie moja matka, plus ja kilka koleżanek niestety później czas pokazał, że nielojalnych), które nas odwiedzało od wielkiego dzwonu. Zero pomocy znikąd, bieda, ludzie plotkowali na nasz temat (mieszkam w małej miejscowości). Nie mam już wiary i nadziei, wszystko wydaje mi się bez sensu od wielu lat. Po co ja żyję, skoro mi nic nie wychodzi? Mam tylko wykształcenie i to wszystko 🙁

    Najgorsze jest to, że człowiek i tak nie dozna zrozumienia i empatii takiej szczerej, bo wydaje mi się, że ludzie mają gdzieś drugą osobą i tylko udają jak mają jakiś interes, to zmienia się ich nastawienie w zależności od kontekstu i tego mogą ugrać. Wydaje mi się, że każdy w życiu zakłada maskę- szczerze ubolewam nad tym, ale jednocześnie wiem, że nie mam na to wpływu. I to nie moja schiza, tylko wynika to z moich obserwacji, doświadczeń życiowych. Ludzie jednoczą się w grupie, żeby dowalić i zniszczyć jednostkę. Niestety byłam wielokrotnie kozłem ofiarnym, bo jestem idealnym celem jak już znajdę się w wśród ludzi, a ludzie szybko wyczuwają słabości i atakują zawsze w grupie :/ Pojebane to wszystko jest.

    Teraz mam 30 lat i myślę nad swoimi błędami z przeszłościami, a jest ich wiele 🙁 Przez lękliwość, bierność i brak cwaniactwa (na pewno wiecie o co mi chodzi) dużo straciłam i nadal tracę. Mam słomiany zapał – raz chcę, na drugi dzień już nie chcę – mówię tu o podejmowaniu pracy, czy nawet przebywaniu z ludźmi i szukaniu, podtrzymywaniu znajomości. I tak jest za wszystkim, potrafię rozpłakać się na „środku miasta” jak już wyjdę z domu po bardzo długich rozmyśleniach i przełamywaniu na siłę lęków. Zanim wyjdę z tego domu, mija sporo czasu, często towarzyszy mi myśl, że nie mam po co wyjść i do kogo? I że bardzo boję się spojrzeń i ludzkiego komentowania. Jak domyślacie się obecnie nie mam stałej pracy, bo nawet sobie nie wyobrażam że mogłabym mieć pracę z ludźmi. Zawsze mnie źle traktowali, byłam cicha, spokojna, nieśmiała, nie opowiadałam głupot tak pożądanych jako „small talk”- pamiętam, że jeszcze w dzieciństwie byłam po części ekstrawertykiem, ale rodzina i brak znajomych, którzy by nie szydzili ze mnie „zrobiła swoje”, brak normalnych zachowań społecznych w dzieciństwie, młodości (np. spotkania w grupie, spontaniczne wypady do kina, na wycieczkę za miasto, odwiedziny rodziny, znajomych, babskie plotki, normalne koleżanki z którymi można porozmawiać i pójść na kawę itd.) i mam traumę, stałam się introwertykiem, być może ambiwertykiem – czyli potrzebuję ludzi jak każdy człowiek, który jest pieprzoną istotą społeczną, ale się boję, że ktoś odrzuci, poniży, wyszydzi, zmanipuluje. Przepraszam, za to określenie, ale zbyt wiele razy przejechałam się na ludziach, niestety:(

    Jest mi już na prawdę bardzo źle i smutno, co mam zrobić? Mam zaufać i iść do psychologa? Byłam już tam kilka razy ale u innych psychologów, tak właśnie mam przez fobię, nie potrafię nawet chodzić do jednego psychologa….

    Nikomu nie wierzę w nic niestety, chciałabym to zmienić, ale z drugiej strony nie chcę, to taki kolejny paradoks. Psycholog nie pomógł mi, psychiatra stwierdził, że nie wyglądam na wariatkę i mam iść do psychologa. Ironia losu, bo matka zawsze mnie wyzywa od chorych psychicznie….

    Co jeszcze mogę dodać? Jeśli chodzi o związki, to mam ich kilka krótkich za sobą. Niestety były nieudane, zapewne to też moja wina była (z tym, że przyciągam ten sam typ ludzi wokół mnie plus moja bierność i brak kontaktowości spontanicznej pozwala innym na pewne zachowania), ale nie do końca. Trafiłam na 4 osoby, które oszukały mnie tak po prostu lub/i na kasę (prowadziliśmy wspólnie biznes). Każdy zadał mi wiele cierpienia i obniżył moją samoocenę plus zatraciłam wiarę w ludzi…

    Problemem jest także moja matka, która jak się domyślacie przejęła w pewnym sensie rolę ojca- oprawcy. Z tym, że w przeciwieństwie do niego, stosuje wobec mnie przemoc psychiczną 🙁 Bardzo mnie to boli, jak własna matka może oczerniać swoje dziecko jedyne przed innymi, sąsiadami, dalszą rodziną, jej znajomymi (nie mam rodzeństwa, mój brat umarł 3 dni po narodzinach). Moja matka zapewne po latach traumy ze strony ojca, od czasu do czasu lubi się nade mną znęcać psychicznie – wyśmiewa mnie przy innych z taką satysfakcją i uśmiechem, komentuje głupio, że nie nadaję się do niczego, że przytyłam, że jestem głupia, brzydka. Robi ze mnie wariatkę przed innymi. Jak zmuszę się do wyjścia na dwór i powalczenia o pieniądze na przeżycie w tym naszym kraju, to ona przeszukuje w ataku nerwicowym mój pokój i szuka??? Czego??? to ja nie wiem, bo tam nic nie ma ciekawego, oprócz babskich bibelotów i książek. Kiedy wracam to widzę, że rzeczy są przeszukane, zmieniły swoją pozycję, albo czegoś brakuje! Kiedy jej o tym mówię, udaje że robiła niby porządek, albo że jej tam nie było wcale i to moja wkrętka i robi ze mnie wariatkę :(:(. Dlatego nauczyłam się nagrywać stan mojego pokoju przed wyjściem i po wyjściu, żeby mieć dowody. Bo to jest jakaś paranoja!!! Kiedy przydarzy mi się coś złego, to ona szybko i ochoczo przy plotkach telefonicznych lub na żywo opowiada to innym śmiejąc się ze mnie, szydząc. Czy tak robi normalna matka? Czy raczej chora, nienawistna osoba? Kiedyś mi powiedziała, że w ogóle nie chciała miec dzieci i jej zniszczyłam życie swoim pojawieniem się na świecie i że zawsze stwarzam problemy i ile to nie wydała na moją edukację i firmę…. Od razu zaznaczę, że jak pracowałam na etacie wszystko jej oddałam…. Na koniec ona stwierdzała, że i tak jej ciągle wiszę jakieś pieniądze.Moja matka nie pije, ale za to jestem manipulantką bez alkoholu, która robi z siebie ofiarę przy ludziach obcych, znajomych, rodzinie. Zawsze pomaga wszystkim, tylko mnie oczernia…. Ech 🙁 Mój ojciec oprawca już nie żyje, a matka spotyka się z innym mężczyzną, który nie jest do mnie pozytywnie nastawiony i również mąci jak się zamykają u niej w pokoju. Myśle, że chodzi mu o nasze mieszkanie, po prostu on chce je przejąć…..?!
    U nas w domu, zawsze trzeba być cicho i udawać….:(:( Nie można swobodnie rozmawiać, zachowywać się. Moja matka nawet surowym spojrzeniem zakazuje mi gotowania, czy prania. Kiedy to robię to później karci mnie surowymi spojrzeniami, nie odzywa się, a na koniec i tak twierdzi, że jestem do niczego, ona to zrobi lepiej i obgaduje przed znajomymi, rodziną. Co jest chore jak dla mnie i nie mam siły z tym walczyć, chciałabym się wyprowadzić, ale nie mam dokąd. Podejrzewam zresztą, że nie byłoby mnie stać na samodzielny wynajem z zarobków polskich, a z innymi nie chcę mieszkać…. boję się, że mnie ktoś oszuka, poniży itd. nie ufam nikomu :(:( Bo jak pamiętacie też boje się ludzi i chciałabym po tych wszystkich traumach, po części mieszkać samodzielnie, chociaż druga część mnie chciałaby wyjść do ludzi :(:(:(

    Nie czuję od niej (pani matki) wsparcia, nigdy nie czułam od nikogo, ze wszystkim musiałam sobie radzić sama i to dosłownie, bo nikomu nie ufam, nie żalę się i jestem zdziczała. Także dużo by czasu musiało upłynąć, żebym coś opowiedziała szczerze komuś o mojej sytuacji. Mówię szczerze, jestem wyalienowana, taka zaszczuta i zupełnie jakbym się cofała w rozwoju 🙁 przez moją sytuację (kiedyś przy ludziach – tak działa fobia społeczna, teraz też w domu). W każde święta siedzę samotnie, z resztą aktualnie w weekendy również, tak samo jak i w inne dni tygodnia. Czuję się strasznie, zupełnie jakbym nie była z tego świata, jakbym tu nie pasowała, nie miała celu. Jestem bardzo dzika, tak przez wiele siedzenia w domu w ogóle, zdziczałam….Nawet już nie chcę mi się dbać o sobie, robię to ale mechanicznie, ale bez radości żadnej…. Jak sobie coś kupię to nie potrafię się z tego cieszyć, nawet jak się ubiorę ładnie….. Nie mam stałej pracy, utrzymuje się z dorywczej (i to po ciężkich trudach, wiecie jak żyje się w Polsce)….Nie słyszę od nikogo żadnych pozytywnych komentarzy, tylko same negatywne…. żyć mi się nie chcę…..Boję się otworzyć na drugiego człowieka, w życiu dostaję ciągle po dupie, ja wiem że nie tylko ja. Ale dla zdrowego funkcjonowania, niezbędna jest sinusoida, a nie ciągle kopanie, bez wsparcia i miłego słowa….

    Bardzo często płaczę nad sobą za dnia i wieczorem, jestem nikim, jestem wrakiem, który nie ma prawa żyć….Zawsze chciałam mieć normalną, dużą rodzinę, z którymi mogłabym siedzieć, rozmawiać, przebywać, śmiać, wspólnie coś robić, ale wszystko poszło w złą stronę…. Chciałam, mieć znajomych, ale to też poszło w złą stronę, tak samo jak i związki…. Wszystko jest źle…..Chciałabym, też mieć mieć stała pracę, a nie mogę…..nie ogarnę tego, jestem nikim….

    Czuję, że już nie nadrobię zaległości w kontaktach społecznych, ani chyba już się nic nie zmieni na lepsze. Czuję, że jestem w pułapce bez wyjścia. Chciałabym bardzo wyjechać stąd i zacząć nowe życie, ale strach mi na to nie pozwala :(:( Boję się terrorystów za granicą i tego całego multi- kulti, tej dezintegracji i nienawiści w imię religii i każdego innego aspektu, jestem przerażona często tym, jak świat wygląda i jaki potrafi być parszywy. Najlepsze są zwierzęta, ładna słoneczna pogoda i to wszystko, co mogłabym na siłę wykrzesać pozytywnego :(:(

    Przepraszam, za chaotyczny post, wiem, że pewnie nikt tego nie opublikuje ani nie przeczyta, ale chciałam po prostu się wypowiedzieć chociaż w taki sposób. Żeby inni ludzie wiedzieli, że nie są osamotnieni w swoich problemach, że każdy ma jakiś. Niestety u mnie jest to ciąg porażek i dziwnych zbiegów okoliczności, przez które nie mam chęci do życia. Po prostu może ktoś zauważy, jakie są motywacje potencjalnych samobójców :(:( zamiast dywagować na tym kiedyś i śmiać się, że frajer i słabeusz. Próbowałam już odebrać sobie życie wcześniej, ale niestety mi nie wyszło, nie umiem, ani żyć, ani porządnie się zabić, żeby się udało……Tak jestem nieudacznikiem na wielu obszarach i poziomach….
    Szukam pomocy już chyba ostatni raz….nawet nie wiem czy to coś zmieni…Pewnie wyleje się na mniej fala hejtu, wyzwiska, wiem że tu nie lubi się kobiet. Trudno przyjmę to na klatę, jestem już taka zmęczona…..
    pozdrawiam.

    32

    3
    Odpowiedz
    1. Przeczytałem całe. Doświadczyłaś w życiu wielu cierpień i upokorzeń, ale widać że jesteś bardzo inteligentną i wartościową osobą, masz dobre serce. Strach i lęki Cię wykańczają, brakuje Ci pewności siebie. Nie pozbędziesz się strachu i lęków od tak, możliwe że nigdy Cię nie opuszczą, ale możesz nauczyć się z nimi żyć, opanować je, przejąć kontrolę, wypracować w sobie pewne mechanizmy, które Ci umożliwią radzenie sobie z nimi. Brakuje Ci pewności siebie, którą musisz kroczek po kroczku odbudować. Pod tą skorupą, za którą się chowasz w codziennym życiu jesteś na prawdę fajną, świadomą wielu rzeczy dziewczyną z dużą wrażliwością i wysokim poziomem inteligencji emocjonalnej, nie jesteś jeszcze stracona. Nie możesz oczekiwać zbyt wiele od ludzi, być naiwną, skoro już wiesz czym się kieruje przeciętny człowiek w dzisiejszym skomercjalizowanym nastawionym na szybki zysk świecie, to postaraj się to wykorzystać jako Twoją przewagę nad innymi. Wiem, że to nie łatwe, ale spróbuj wychodząc na zewnątrz skupić się na sobie, myśleć pozytywnie w kategoriach tego, że robisz maleńki kroczek w kierunku zmiany na lepsze, a nie na tym co sobie myślą o Tobie inni, nawet jak się na Ciebie gapią, podejrzewam, że wyolbrzymiasz troszkę z tymi spojrzeniami itp., wszystko siedzi w Twojej głowie, co lubisz robić? Zacznij to robić, skup się na tym. Nie wiem co jeszcze mogę Ci doradzić, nie jestem psychologiem, w każdym razie walcz o siebie, nie poddawaj się, jesteś piękna w środku i na pewno jeszcze możesz zmienić swoje życie na lepsze, tylko powolutku wszystko, baby steps 🙂

      PS. Co do matki, to myślę, że sama ma gigantyczne problemy ze sobą i nie potrafi sobie z nimi poradzić, zdaje sobie sprawę pewnie, że jesteś lepsza od niej i się w chory sposób dowartościowuje na Tobie, ale może Cię kocha, tylko nie potrafi tego okazać, nie wiem, na pewno sama potrzebuje pomocy, coś jest z nią nie tak, wyładowuje swoją frustrację na Tobie, jest bardzo nie szczęśliwa.

      No cóż powodzenia, głowa do góry, bardzo ładnie piszesz, dobrze się Ciebie czyta, może zacznij przelewać swoje myśli na papier? Może spróbuj też wyjechać do większego miasta w Polsce, niekoniecznie za granicę? Powolutku, wszystko się kiedyś ułoży jeszcze, zobaczysz 🙂 Trzymam za Ciebie kciuki 🙂 Pozdrawiam.

      7

      2
      Odpowiedz
    2. Mam tyle samo lat, miałem w większości podobnie. Mogę i chcę Ci pomóc. Napisz do mnie: liberator836 @ gmail.com To nie jest żart.

      0

      0
      Odpowiedz
    3. Za dużo pierdolisz. Zamiast pisać takie elaboraty lepiej weź się za siebie.

      4

      7
      Odpowiedz
    4. Cześć!

      Nigdy niczego nie komentuje na jakichkolwiek portalach internetowych, ale tu postanowiłem zrobić wyjątek. Przeczytałem całość i mógłbym się z większością tekstu utożsamić (z tą różnicą, że jestem facetem i u mnie matka piła i pije nadal; nie było przemocy fizycznej, tylko psychiczna, która po 23. latach życia po części zmusiła mnie do wyjazdu do Anglii, skąd niedawno wróciłem po czterech latach), a wręcz czytając go, myślałem, że ktoś opisuje moją biografię.

      Poczułem do Ciebie sympatię po przeczytaniu tego wszystkiego. Potrafisz się poprawnie pisemnie wypowiedzieć (choć za dużo tych wielokropków wg mnie ;)), widać, że jesteś inteligentną dziewczyną, a co najważniejsze świadomą swojej sytuacji i realiów życia w XXI-wiecznej Polsce. Potrafisz nazwać swoje problemy, a także znasz źródło ich pochodzenia i nie zamiatasz ich wszystkich pod dywan. Duży plus!

      Co bym Ci poradził? Nie oczekuj pomocy od kogokolwiek z zewnątrz (psychologowie, psychiatrzy itp.) jedyną osobą, która jest w stanie Ci pomóc, jesteś Ty sama. Czeka Cię sporo naprawdę ciężkiej, codziennej pracy nad sobą, ale jesteś młoda i naprawdę możesz jeszcze mieć fajne życie. Przede wszystkim musisz „wybaczyć” swojej przeszłości (wiele złego Cie spotkało, ale wyobraź sobie, że to książka, którą skończyłaś czytać i już ją zamknęłaś, nie czytaj jej za każdym razem od nowa) i opuścić toksyczne środowisko, w którym żyjesz, bez żadnych sentymentów. To pomoże Ci oczyścić umysł, odkryć samą siebie na nowo i odpoczniesz od tego syfu. Spojrzysz na to wszystko z dystansu.

      Mówisz, że podoba Ci się moda i styl? W takim razie ubieraj się najlepiej jak tylko potrafisz i nie daj się komukolwiek zastraszyć. Nie pozwól innym, aby tłamsili Twoje wyrażanie samej siebie poprzez ubiór, makijaż, cokolwiek. Jesteś takim samym człowiekiem, jak wszyscy inni; nie robisz nikomu krzywdy, więc chyba, do kurwy nędzy, masz święte prawo i możesz ubrać się tak, żeby czuć się z sama sobą zajebiście? 🙂 A że jakimś patusom się to nie podoba i krzywo patrzą? Cóż, oni mają problem ze sobą, a nie z Tobą, ponieważ brak im odwagi, nie potrafią się tak fajnie ubrać, są mniej atrakcyjni od Ciebie. Hejter nienawidzi zawsze samego siebie. Wiem, że łatwo się mówi, ale musisz pierdolić zawistne spojrzenia. Poza tym może wpadniesz w oko jakiemuś fajnemu facetowi, który nie będzie chciał Cie tylko wyruchać, ale założyć tę rodzinę, o której wspomniałaś?

      Wszystko w życiu sprowadza się do samooceny. Musisz nad nią codziennie pracować. Ja widzę w Tobie duży potencjał, mimo że przeczytałem tylko kilka zdań o Tobie, a uwierz, że potrafię odróżnić ziarno od plew.

      Stań przed lustrem i zacznij mówić do samej siebie pozytywne rzeczy w stylu: „kocham Cie, XYZ” (wstaw zamiast „XYZ” swoje imię), „jestem wartościową kobietą”, „jestem inteligentną kobietą”, „jestem atrakcyjną kobietą”, „mam piękne oczy”, „mam zajebiste piersi/tyłek/cokolwiek”, „jestem dobrą osobą”, „zasługuję na szczęście” i wszystko inne pozytywne, co przyjdzie Ci do głowy na temat Twojej osoby. Wiem, że na początku możesz się dziwnie czuć, stojąc przed lustrem, gadając do siebie samej, ale po czasie powinnaś poczuć takie ciepłe uczucie w okolicach serca/brzucha. Powtarzaj to jak najczęściej. Musisz pokochać samą siebie, bo na pewno masz za co.

      Co do pracy, skoro masz fobię społeczną, którą na pewno uda Ci się zwalczyć wraz ze wzrostem samooceny, to może pomyśl o przekwalifikowaniu się do zawodu, który pozwala pracować zdalnie? Np. copywriterka (fajnie piszesz, może byś się sprawdziła w takiej pracy), web developerka (aktualnie sam się tego uczę; po opanowaniu HTML5, CSS3, JavaScrip bez problemu znajdziesz pracę jako juniorka, plus tworzenie czegoś od zera to fajna sprawa, każdy się może tego nauczyć, kto ma trochę oleju w głowie, a Ty na pewno masz, więc wystarczy, że obudzisz w sobie tę ambicję, o której pisałaś), wracając do mody; może jakieś własne projektowanie ciuchów, szycie, jest trochę tych możliwości, cokolwiek.

      Nic z tego, co Cię spotkało, nie jest Twoją winą. Nie jesteś żadnym frajerem czy słabeuszem. Jesteś feniksem, który przez 30 lat płonął i spalał się tylko po to, żeby móc się teraz odrodzić.

      To Twoje życie i musisz o nie walczyć. Jeśli będzie trzeba, to nawet z całym światem.

      Walcz, kurwa jego mać!!! 🙂

      Trzymam kciuki, Adam.

      17

      1
      Odpowiedz
    5. Matka jest pierdolnieta, denerwuje ją Twoje zachowanie i nie widzi i nie chce przyznać, że to po części jej wina. Więc atakuje Ciebie. A poza tym dorośnij. W życiu są tylko byznesy. Przyjaźnie, miłości to byznesy.

      1

      0
      Odpowiedz
      1. Rabbi Joseph ? To Ty?

        0

        0
        Odpowiedz
    6. Wchodzę na chujnie i zawsze czytam komentarze z niedosytem, twój komentarz jest wyjątkowy. Mogę po przeczytaniu wyjść z chujni i wrócić później 🙂

      W sumie mam tak samo tylko, że wynajmuję pokój z którego po pracy prawie nie wychodzę. Wydaję na niego 1/4 pensji (750 zł). Za jeden pokój tyle kasy ehh. Też mam ojca alkoholika, który jeszcze żyje.Przynajmniej pracę mam w zawodzę. Różnica polega na tym, że jestem facetem i mam 25 lat. Marzę o tym, żeby wrócić do domu zamknąć się w pokoju i mieć spokój. Dodatkowo oczy mi łzawią, kiedy jestem na dworcu w większych grupach ludzi, kiedyś dodatkowo miałem uczucie ściśnięcia mózgu, ale to przeszło. Od czasu do czasu tiki nerwowe.

      Mój cel to wolność finansowa i powrót do domu. Wystarczy mi 1000 zł na życie. Wolę żyć skromnie w samotności to jest moje największe marzenie. Uwielbiał spędzać czas przy komputerze i tworzyć projekty własnych stron internetowych. W sumie codziennie spędzam przy komputerze 16 godzin.

      Ojciec postawił dom jednorodzinny zanim został alkoholikiem. W zakładzie karnym miał udar. Odsiadywał wyrok za znęcanie się nad rodziną i alimenty. Po udarze nie jest już agresywny, nadal pije, ale już się nie awanturuje.

      Pozdro i trzymaj się.

      5

      0
      Odpowiedz
    7. Ja Ciebie lubię 😉 Jeśli chciała byś z kimś po prostu porozmawiać, to zostaw do siebie jakiś kontakt.

      2

      0
      Odpowiedz
      1. I tak nie poruchasz.

        2

        1
        Odpowiedz
    8. ja pierdole…dorosła kobieta, a użala się nad sobą jak dziecko. weź się może za robotę co?

      0

      7
      Odpowiedz
      1. Może ty weź się za coś pożytecznego zamiast przeglądanie durnych portali? Pozdrawiam dorosłego (w dupę chędożonego) pana.

        0

        0
        Odpowiedz
    9. Ja wiem, że rodziny sie nie wybiera ale DZIEWCZYNO UCIEKAJ OD NIEJ I BADZ SOBĄ (mowiac ze jestes nikim, stajesz sie nikim)

      1

      0
      Odpowiedz
    10. Drogie dzecko, mam prawo jak sobie imputuje tak do Ciebie zwracać, poniewaz mam juz 67 lat i trójke dorosłych dzieci które niestety odfruneły w swiat. Ponadto nie znam nawet Twojego imienia.Nie wiem czy to co chcę Tobie napi.sac choc Trochę bedzie Tobie pomocne, ale jestem pewien, ze na pewno nie zaszkodzi. Otóż z domu rodzinnego wyniosłem glębokie uczucie empatii, koniecznosci pochylenia sie nad bólem czy problemami blizniego i przynajmniej próby pomocy w imie ogólnoludzkiej solidarności. Powiem tak, czytajac Twoja wypowiedź przez cały niemAL czas płakałem i było to nie do opanowania. A podobno mężczyźni czy chłopaki/film z Pazurą/ nigdy nie płaczą.A ja 67 latek nie tylko się tego nie wswtydzę ale wręcz jestem z tego dumny.Ot taka anomalia natury.Wydało mi sie bowiem że to zupełnie nieprawdopodobne, aby 30 letnia a wiec młoda kobieta mogła być az tak samotna, zagubiona i zdołowana jak TY. Moje zdziwienie i zaskoczenie wynika zapewne z faktu, iz ja sam choć wychowany tylko przez matke przyjaciela miałem najszczęsliwsze dzieciństwo na świecie i uważałem sie przez całe moje drosłe zycie za dziecko szczescia w czepku urodzone.Nigdy nie myslałem że zycie moze byc już w tak młodym jak Twój wieku tak beznadziejne, pozbawione sensu i radosci jak Twoje.To przechodzi granice mego pojmowania.Pewnie dlatego, że ja sam zawsze byłem otoczony przez krąg blizszych czy dalszych przyjaciół z którymi lączyły mnie wazne wartosciowe związki dające radość pion moralny nadzieje i ochotę do życia.Nawet sąsiadów miałem zawsze normalnych i uczynnych. Dlatego tez przez zwyczajną empatię doskonale rozumiem w jakiej strasznej czarnej dziurze psychicznej się znalazłaś i jak niewiele dobrego łączy Cię z życiem które daje zadowolenie radość poczucie spełnienia i samorealizacji. Jesli nawet matka nie jest Tobie przyjacielem, pani psycholog jest delikatnie mówiac osobą niedouczoną podobnie zaś pani psychiatra stanowi jej lustrzane odbicie to faktycznie zaczyna brakowac waznych punktów oparcia w zyciu to rzeczywisce chce sie wyć do ksieżyca. Moja mama gdy wdziała że przezywałem wazne dla mnie problemy sercowe zwykła mawiac proste w sumie zdanie które jednak jakos niewAtpliwie mi pomagało. Leciało to tak. Czas leczy wszystkie rany tyle że zanim on przeminie rozpacz i ból potrafią nas wykonczyć. Mimo ze najwyrazniej pochodzimy z dwóch diametralnie odmiennych swiatów to napiszę pare słów jeszcze o sobie co może pozwoli jednak snuć jakies paralele. Podobnie jak TY MAM SKONCZONE STUDIA wyzsze ale z powodu niskich zarobków w wyuczonym zawodzie nigdy nie pracowałem. Kariery życiowej tez nie zrobiłem bo – jaK TO DZISIAJ SAm oceniam miałem za małe pARCIE NA SZKŁO a ponadto brakowało mi innych kwalifikacji typu umiejetność i chęć picia wódki z przełożonymi. Dzisiaj bedąc dziadkiem mieszkam na obczyznie w Niemczech i zyje z wiecej niz skromnej emerytury. I tak juz skkonczę. Tylko że ja swoje zycie przezyłem cała pełnią i dopiero dzisiaj powoli dopada mnie samotność smutek i zwątienie co jest naturalną koleją rzeczy- po prostu biologia. Zupełnie inaczej ma sie natomiast sytuacja z Tobą. Jesli Ty osoba w kwiecie wieku przed którą dopiero pełnia życia dzieci rodzina itd próbujesz targnąć sie na swoje życie to jest to krzyk osoby tonacej wołającej o ratunek. JesLI CHCIAŁABYS ZE MNA PISYWAC to jestem gotów . Ciekaw tylko jestem czy moje bazgroły dotra do Ciebie bo naciskam na wyslij/ tak naprawdę to jestem internetowym analfabetą/ Marek Na wszelki wypadek podaje móje dane marek.szczerbaty@gmail.com

      1

      0
      Odpowiedz
  19. Mam to samo ba nawet jestem w identycznej sytuacji co ty z tym,że ja chodziłem do technikum.Dużo czasu spędzam przed kompem ojciec już próbuje coś z tym zrobić tylko przez ten jebany komputer jestem w stanie w miarę funkcjonować bo mogę pisać z jedynym moim przyjacielem który teraz studiuje przez co nie jestem aż tak przygnębiony i osamotniony.
    Wiem jak to kurwa jest jak idziesz sobie a 2 dupy za tobą i nawet nie chcesz tego słyszeć ale słyszysz jak się nabijają z cb.Ja robię kiepskie wrażenie na rówieśnikach i jakoś odpycham ich od siebie nawet nie wiedząc czemu mimo to,że jestem schludny itd dlatego dobrze rozmawia mi się ze starszymi osobami.

    3

    0
    Odpowiedz
  20. Jakbym czytał o sobie 4 lata temu – teraz powoli się usamodzielniam, mam pracę, atrakcyjny kierunek, multum znajomych i dziewczynę.
    Nic się samo nie zrobi. Musisz sam się wziąć za siebie bo nikt inny ci w tym nie pomoże i to jest jedyny sposób. Zacznij nad sobą pracować a za jakiś czas będziesz w lepszym miejscu. Na początek proponuję zmienić otoczenie jeżeli nie widzisz dla siebie przyszłości w swoich rodzinnych stronach a reszta pójdzie z górki, ale nie bez potknięć 😉 To że dziecko się przewraca kiedy uczy się jeździć na rowerze to nie znaczy żeby lepiej nigdy nie wsiadać na rower. Tylko i aż tyle. Pozdro.

    12

    0
    Odpowiedz
  21. Jesteś przegryw i cóż z tego? Większość ludzi to przegrywy nie zdające sobie z tego sprawy.

    5

    4
    Odpowiedz
  22. no to chyba autoeutanazja? i wpis do księgi Darwina!

    0

    6
    Odpowiedz
  23. Powiem Ci chłopaku tak: pewnie jesteś rocznik 1998-99-2000, a to już jest, sorry, zjebane pokolenie. Pokolenie snobów, buców, androidów z kineskopami zamiast mózgu. Dlatego Cię odtrącają, ale gardź tym. A co do niepowodzeń i rozczarowań – ucz się – życie takie właśnie jest, że większość rzeczy wychodzi odwrotnie, niż byśmy tego chcieli. Hartuj się i przyzwyczajaj, bo z roku na rok rozczarowań coraz więcej.

    9

    2
    Odpowiedz
    1. Ogólnie popieram, ale należy wprowadzić korektę odnośnie roczników, mianowicie niedojebanie mózgowe zauważono u pierwszych roczników gimnazjalnych, czyli jakoś 85/86. Ci z ’90 to już w ogóle dżender.

      0

      1
      Odpowiedz
      1. Jestem rocznik 90 więc mam 27 lat. Bardzo dużo pracuję co przeklada się na duże zyski. Umiem oszczędzać, jestem zaradny, samodzielny. Tak samo jak większość moich rówieśników. Nie słucham rapu ani techno, nie używam anglicyzmów ani gimnazjalnej mowy i musiałem sprawdzić co to jest „dżender”. Ty za to pewnie jesteś podstarzałym 50latkiem co myśli iż za jego czasów trawa była zieleńsza itp. Bo mu żal dupę ściska że nie może już być młodszy, żona już nie taka piękna i gdera a dzieci mają w dupie ojca…

        2

        1
        Odpowiedz
  24. Czytając twoją chujnię mam wrażenie, jakby to był opis samego mnie sprzed 10 laty, gdy świeżo po maturze borykałem się dokładnie z tym samym tematem. Ale wyjechałem do Wrocławia na studia dzienne i z czasem udało mi się poznać ciekawych ludzi. Po dziś, mimo że każdy pochodził z różnych stron, mam kontakt, w większości telefoniczny, ale czasami się spotykamy – zapraszają mnie na wesela, czy to parapetówkę, dwa lata temu zorganizowaliśmy wspólnego sylwka, byliśmy wspólnie pod namiotami. Niestety coraz trudniej się spotkać… To praca, żona, dom, i w większości przypadków jednak dzieci… Ale raz na tydzień wystarczy do jednego z qmpli zadzwonić, jakieś pierdoły popchnać i gitara gra. Także… hmmm… Moja rada? Nie pierdol – hartuj! Rób swoje bo i tak wszystko wyjdzie tak, jak ma wyjść. A naszym zadaniem jest po prostu to akceptować. Bierz się w garść bo będzie dobrze. Ah… I jeszcze jedna sprawa. U mnie na prowincji też nie miałem i nie mam uważania do dziś, ale gdy się wyrwałem z domu, dużo się zmieniło. Pomyśl o tym. I druga sprawa – troszkę dystansu do siebie. Śmieją się z ciebie? Śmiej się z nimi.
    U mnie to zadziało. Trzymaj się.

    5

    0
    Odpowiedz
  25. Takie realia, ja mam 28 lat, nigdy nie miałem dziewczyny, ba żadna nawet się mną nie zainteresuje ( Wygląd i nieśmiałość robi swoje), pracuje dorywczo więc ciężko mi się usamodzielnić…Może i jestem wyalienowany ale już się z tym pogodziłem i mam na to wyjeban*. Będzie co będzie.

    5

    0
    Odpowiedz
    1. Też mam 28 lat i identyczną sytuację. Również pracuję dorywczo lecz wkładam w to całe swoje zaangażowanie, praca pozwala mi zapomnieć o samotności…Gdyby mozna było to pracowałbym 7 dni w tygodniu i w święta(których nienawidzę) A i polecam oszczędzać kasę, nawet 5-10zł dziennie. Ja tak robię i może koło 40stki uzbieram na jakąś klitkę…

      2

      0
      Odpowiedz
  26. Jesteś młody, zdrowy, całe życie przed tobą, o czym ty w ogóle biadolisz dzieciaku?
    Pakuj graty, wyprowadz się do stolicy, idź do pracy, studia zaoczne, do tego jakieś treningi sztuk walki. Zarobisz kase, zyskasz pewność siebie, zrobisz formę, zdobędziesz milion piencet nowych znajomości.
    Najgorsze co możesz zrobić to zostać na zadupiu gdzie już, z tego co mówisz, jesteś społecznie spalony.
    Skąd to wszystko wiem? Byłem w identycznym położeniu jak ty i zrobiłem dokładnie to co rozpisałem tobie.
    Nawet nie wiesz jaką czuję satysfakcję, jak przyjeżdżam ze stolicy do swojego rodzinnego pierdziszewa nową audi, w ciuchach za 2 koła na sobie, w wieku 25 lat i widzę te wszystkie laski, które mnie wyśmiewały w okresie gim-lic.
    Te same laski, które dawały mi kosza, teraz dawno już porobione dzieci, patologiczne rodziny, biedne, brzuchate, obdarte, bez wykształcenia, mężowie drobne pijaczki pracujący w 90% w tamtejszym, okolicznym skupisku firm produkcyjnych. Tak wygląda ich rzeczywistość. Role się odwróciły. Bierz się za siebie, a kiedys będziesz pluł na tych, którzy teraz cie lekceważą.

    24

    0
    Odpowiedz
  27. „Zaczepiać losowe osoby?” tzn. np. zapisać się do organizacji charytatywnej albo wstąpić do klubu sportowego, i tam, zupełnie swobodnie poznajesz sobie ludzi. Ale na razie to pomiń bo wpierw powinieneś odbudować siebie. Jak odbudujesz siebie, swoją samoocenę, pewność siebie itd. to wtedy dopiero idź przed ludzi. Inaczej wyczują w tobie słabość i niektórzy zaczną to wykorzystywać. Zresztą spróbuj pójść do DOBREGO psychiatry. Pamiętaj, DOBREGO, bo wśród lekarzy też są hieny. Pozdrawiam i życzę Tobie tego czego chcesz. P.S. Albo idź i się nawróć bo wygląda na to, że Czasy mamy Ostatnie. Przepowiednia 2 Tm 3 obecnie dobrze się sprawdza a to tylko jedna z tych przepowiedni. Natomiast symbolika Satanistów jest obecna oficjalnie na całym świecie. W muzyce, filmach, książkach… no w wielu miejscach. Ale o tym może kiedy indziej napiszę coś więcej.

    3

    0
    Odpowiedz
  28. Brak perspektyw to dopiero będziesz miał kiedy dowiesz się, że reszte swojego życia będziesz napierdalał 18 godzin dziennie w kamienie kilofem.

    5

    0
    Odpowiedz
    1. ew musiał napierdalać welonem żony o kamienie w rzece co weekend bo używać go będą do podcierania dupy

      1

      0
      Odpowiedz
  29. Nie przejmuj się, ludzie to kurwy, są jedynym i głównym czynnikiem większości problemów (oprócz zdrowotnych). Jeżeli mają na Ciebie wyjebane, to ty tez miej na nich. Znajdź jakieś zainteresowanie, pasje a zobaczysz że przejdzie Ci próbowanie kontaktów z tymi którzy cię nie chcą. Nie ma człowieka, nie ma problemu jak to powiedział pewien wujcio Józek

    5

    0
    Odpowiedz
  30. Znajdź prace weź kredyt albo na siłownię i zrob masę i na plażę.

    1

    0
    Odpowiedz
  31. Chłopak do wzięcia…

    0

    1
    Odpowiedz
  32. Tak jest chujowo autorze, a bedzie jeszcze gorzej, to jest przeciez pewne.

    Od dłuższego czasu męczy mnie jedno pytanie? Czy bóg istnieje? Niby jest ta cała organizacja zbijająca kasę na starych babach, które nie wiem czemu co niedzielę zapierdalają do kościoła, a z drugiej strony są ludzie inteligentni np. Einstein, którzy są ateistami. No ale, sam już nie wiem w co mam wierzyć. Zajebiście trudno jest mi przyjąć do wiadomości, że jak umrę to się zesram i nie będzie nic. Jak sobie myślę o końcu życia to świat staje się takim chujowym miejscem. Czemu dano mi zasmakować tego chujowego, bo chujowego ale dano, życia? Skoro ni nie ma, to kiedy się skończy me życie to się zesram i będzie chujowo. Więc nie wiem czy mam wierzyć czy nie. Drugą sprawą jest chujowość dzisiejszego społeczeństwa. No ludzie, uważam się za człowieka mądrzejszego do tych zjebanych debili buszujących po nk, nie oglądam TV bo tam to jest samo pierdolenie i odmóżdżanie ludzi, zlewam dodę i tym podobne mandaryny. Więc sam już nie wiem czy ja jestem pojebany czy większość naszego społeczeństwa, która jest tak głupia, że podnieca się DOdą, serialami i cała masą szitu, którą ten pierdolony komercyjny świat pakuje im do mordy.

    2

    0
    Odpowiedz
  33. Mnie tez wkurwia to ,, mlody jestes wszystko sie zmieni” gadalem juz z kilkoma osobami co im sie nie zmienilo i chuj. Im tez tak pierdolili bo im sie akurat inaczej ulozylo. Chuj im w dupe z tymi madrosciami

    2

    1
    Odpowiedz
  34. Mam tak samo…

    0

    0
    Odpowiedz
  35. Witam….
    Może się poznamy? 😉

    0

    0
    Odpowiedz