Chujnia do kwadratu

W 1980 roku odbywałem służbę wojskową. W tej samej jednostce służył Jej brat. Tam się poznaliśmy.
Były najpierw listy, później spotkania. I tak brnąłem w ten cudowny świat miłości, największej jaką znałem. Przed wojskiem przeżyłem kilkanaście miłostek,nie miałem problemu z nawiązywaniem kontaktów z dziewczynami, a nawet szło mi to zbyt łatwo. Pierwsza, druga najpóźniej trzecia randka i ……łóżko.
Jesienią 1980 roku zakończyłem służbę i do ..cywila.
Wtedy to była niesamowita radość. Nie trzeba żebrać o przepustkę, aby spotkać się z uwielbianą osobą.
Dzieliło nas około 60 km, tyle, ile niektórzy ludzie dojeżdżają do pracy.
Ona pracowała w szpitalu na oddziale noworodków, co bardzo lubiła. Ja absolwent Technikum Górniczego.
Nie powróciłem już na Śląsk, pozostałem na Pomorzu i podjąłem pracę jako kierowca. Dobre zarobki dawały szansę na szybkie usamodzielnienie się.
Byłem blisko mojej ukochanej i to było ważne. Czułem się jak idący w drobnym deszczu, nie widziałem jak pada, ale byłem coraz bardziej mokry.
W sobotę gnałem do Niej autobusem lub pociągiem. Pamiętam jak umówiliśmy się ze pojedziemy na urodziny Jej młodszej siostry.
Później wróciłem z trasy i pociąg mi odjechał. Obiecałem że przyjadę…pozostała mi tylko taksówka.
W tamtych czasach 60 km taksówką to był nie mały koszt, ale dojechałem.
Kochałem Ją jak nikogo przed, ani nikogo po….
Każda z Nią chwila była niepowtarzalna, piękna i rozstania były dla mnie bólem. Minęło kilka miesięcy, a nas łączyły pocałunki, drobne pieszczoty…bez seksu.
Ja, który dotychczas wykorzystywałem każdą okazję, teraz żyłem w celibacie. Jak smarkaczowi wystarczało mi trzymanie się za rączki i długie rozmowy o wszystkim.
W końcu nadszedł ten moment.
Zaskoczenie ogromne, gdy wyszeptała…to mój pierwszy raz.
Ja miałem wtedy 22 lata, Ona 21. Później często zasypialiśmy w swoich ramionach, gdy słońce było już na niebie, a ptaki głośno ćwierkały za oknem. Chciała mieć pierścionek zaręczynowy i trójkę dzieci… Pierścionek..zgoda, dzieci dwoje…..Pertraktacje trwały dłuuugo, i zawsze uzyskiwaliśmy
kompromis. W czasach gdy dziewczyny wciskały się w spodnie, Ona nosiła sukienki…co mnie zwalało z nóg.
Była w nich taka śliczna i kobieca…………….
Po półtora roku sielanki nastąpił CHICHOT LOSU.
Miałem poważny wypadek, niezawiniony, ale tragiczny dla mnie, niszczący wszystko.
Uderzyłem ciężarówką w wyjeżdżający z leśnej drogi ciągnik, którego nie widziałem, aż wysunął się na drogę.
Próbowałem go ominąć, niestety nieskutecznie i uderzyłem w przednią jego część. Wtedy ciężarówka stanęła w poprzek i przekoziołkowała do rowu.Sam nie wiem co spowodowało że przeżyłem……
Połamany i nieprzytomny trafiłem do szpitala powiatowego, a później wojewódzkiego.
Przytomność odzyskałem prawie po pół roku. Ale żadna to była dla mnie wtedy pociecha, wykonywałem tylko
niezgrabne ruchy palcami rąk, i nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Kontakt z otoczeniem odzyskałem długo później.
Ona nie wiedziała o tym.
Sądziła pewnie że Ją zostawiłem, że nie chcę z Nią być, że znudziła się mi, albo coś podobnego.
Nie wiem, ale zwykle tak dziewczyny myślą gdy chłopak się nie zjawia i nie odzywa.
Byłem w psychicznym dole, 23 lata i żadnych perspektyw przed sobą.
Mijały dni, tygodnie a ja tylko leżałem i patrzyłem w sufit.
Ani jedna, ani druga noga nie chciały się poruszać. Ręce wykonywały ruchy, tylko że nie tak, jakbym tego chciał.
Zbierałem się do napisania listu. Gdy przyjechała siostra, poprosiłem by to zrobiła. Poszła po papeterię, wróciła i poprosiła
abym dyktował. I wtedy pustka w głowie. Bo cóż miałem Jej napisać ?
Po co Jej, ładnej, zgrabnej i radosnej dziewczynie chłopak, którego trzeba wozić na wózku inwalidzkim ?
Ostatecznie listu nie było, zakończyło się na chęciach…
Z czasem los zaczął być łaskawy. Rehabilitacja przynosiła dobre skutki, i w 1983 roku zaciskając zęby, zacząłem się sam poruszać.
Zaświeciła nadzieja, nadzieja tylko dotycząca mnie osobiście, już nie Nas. Powtarzaliśmy sobie że nasz związek to nie trąbka którą odstawia się, gdy nie ma się ochoty grać.
Teraz ta trąbka stała na półce, a ja chociaż miałem ochotę grać, nie pamiętałem nut………..
Kontakt się zerwał, minęło sporo czasu.
Pewnie już ułożyła sobie życie po nowemu, nie mogłem pchać się w nie ze swoimi butami. To chyba był błąd, ale w tym czasie sam
mogłem dojść jedynie do łazienki. Ćwiczyłem więcej niż powinienem, i to dawało efekty. Poruszałem się sam coraz dalej, coraz pewniej.
Koledzy namawiali mnie był pojechał do Niej, chcieli mnie zawieść…
Ale po co, cóż mógłbym powiedzieć, gdyby akurat wracała do miejsca
zamieszkania pod rękę z innym chłopakiem. Mnie już nic by nie pomogło, Jej skomplikowałbym życie.
Wycofałem się, wracałem do punktu wyjścia zdając sobie sprawę, że dla mnie nie ma już tej drogi, muszę szukać innej, zapomnieć.
Ale popełniłem wtedy kolejny błąd.
Zacząłem poszukiwać kobiety która byłaby podobna do Halinki.
Znalazłem i pobraliśmy się w 1988 roku jesienią. Z początku było dobrze, urodził się nam syn.
Ale to trwało krótko. To był ktoś inny, serca nie dało się oszukać jak oczu.
Zakończyło się rozwodem i zamieszkałem sam w kawalerce….
Ileż ja tam czasu poświęciłem na wspomnienia, tylko Ten w niebie wie.
Gdyby nie przypadek, pewnie oszalałbym.
Była żona ułożyła sobie życie po swojemu. Po rozwodzie, jako że miała korzenie niemieckie, wyjechała do Kolonii. Bez urazy, mam z Nią kontakt do dziś. Jest szczęśliwa jako obywatelka Niemiec. Z synem mam bardzo dobry kontakt, pozostał w Polsce,założył już rodzinę.
Nastała era Naszej Klasy, i zacząłem poszukiwać Jej. Chciałem tylko wiedzieć, jak Jej potoczył się los, nic więcej.
Dotarłem do Jej najlepszej koleżanki i trochę informacji otrzymałem, ale powiedziała że nie powie mi wszystkiego. Jak chcę, to mam podać numer telefonu, Ona przekaże go Halince, i gdy będzie miała ochotę to
zadzwoni. Zrobiłem tak.
Minął tydzień i nic…..
Ale w drugim tygodniu zadzwoniła.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć, zaniemówiłem. W końcu zapytałem czy istnieje możliwość spotkania się. Długo milczała, zanim powiedziała…tak.
300 km jazdy by Ją zobaczyć i
porozmawiać, było pestką dla mnie. Mieliśmy już wtedy po czterdziestce, a Ona była tak śliczna, jak w dniu gdy ostatni raz Ją widziałem. Opowiedziałem Jej całą historię, a Ona odparła że cały czas czekała na mnie, wierzyła że któregoś dnia się pojawię. Nie miało to dla Niej znaczenia w jakim stanie, bo związek dwojga ludzi to nie trąbka….podkreśliła.
Nie wyszła za mąż, kilka lat żyła w konkubinacie i nie było to życie usłane różami,więc została sama.
Rok od tego spotkania wzięliśmy ślub
i zamieszkaliśmy razem. Ale chichot losu przypomniał sobie o nas.
W 2006 roku Halinka zachorowała na raka, a w rok później już Jej nie było. Tylko pięć lat los nam darował, ale to było najpiękniejszych
pięć lat w moim życiu, i w Jej też…
bo powiedziała mi o tym gdy już czuła że koniec jest bliski.
Teraz żałuję bardzo że wtedy byłem taki uparty i nie pojechałem do Niej, że nie wierzyłem w to że zaakceptuje mój stan w jakim byłem.
Być może bylibyśmy ze sobą więcej niż pięć lat.

154
15

Komentarze do "Chujnia do kwadratu"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. piękna historia… teraz już takich kobiet nie ma.

    1

    0
    Odpowiedz
    1. Prawda – czytajcie gimbusiarze i inni stulejarze, którzy myślą że wiedzą cokolwiek o życiu, a tak naprawdę gowno wiedzą. Los potrafi być okrutny, jeśli danej szansy się nie będzie wykorzystywać.

      0

      0
      Odpowiedz
  3. Historia „dobra”, byłby niezły scenariusz filmu albo książki, choć oczywiście bardzo smutna, ale jedzie mi pastą… Dlaczego? Ano dlatego, że jedno w niej nie gra. Co? Ano to, że miał być ślub, znaliście się 4 lata, dawała się posuwać, „związek nie trąbka” itd., a laska nie wiedziała, gdzie mieszkasz i gdzie pracujesz? I przez x czasu od wypadku nie raczyła się zainteresować, co się dzieje, że ktoś ważny dla niej nagle zniknął(zwłaszcza przy znajomościach w służbie zdrowia)? Sorry, nie kupuję tego. Dopracuj to i pomyśl nad książką, albo scenariuszem filmu. Masz talent.

    4

    0
    Odpowiedz
    1. Ja te historie od razu „łyknąłem” chociażby dlatego ze ciekawie się ja czyta, ale faktycznie trochę niejasności jest, chyba że autor czegoś nie dopowiedział. Być może sam będąc wpół żywym w tym szpitalu ja przeganial, może jej rodzina ja do niego zniechęcala, w końcu młodzi byli wtedy jeszcze. Poza tym jak ktoś zauwazyl, nasza – klasa powstała w 2007 roku około, wiec coś tu jest nie halo. Niemniej jednak taka historia mogła się wydarzyć tysiace razy gdzieś na świecie.

      0

      1
      Odpowiedz
  4. Najpiękniejsza chujnia na tym portalu.

    0

    0
    Odpowiedz
  5. Szczerze ? Nie wiem co powiedzieć, ale to co napisałeś jest.. piękne i jednocześnie w chuj smutne. Podziwiam Cię w pewnym sensie, taka miłość się nie zdarza, na pewno dobry z Ciebie człowiek, ja mam tylko 20 lat, wszystkiego dobrego.

    0

    0
    Odpowiedz
  6. No to ten, trochę mną cząsneło…

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Tak, to był błąd. Jednak wszyscy je popełniamy. Doceń to, że w końcu poszedłeś po rozum do głowy, że wygrało serce, które chciałeś oszukać i dane wam było pozostać razem do końca, choć minęło tyle lat. Takie po prostu jest życie i trzeba to na swój sposób zaakceptować. Trzymaj się i weź drugi oddech. Powodzenia.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. Piękna i wzruszająca historia. Niestety są i inne, takie jak ta że jebany ćpuń, zapłodni grubą świnie i dopiero wtedy biorą ślub. Niezgrane to w chuj, ale ostro udaje rodzinke od siedmu boleści. Chuj im w ucho i niech spierdalają.

    1

    0
    Odpowiedz
  9. rip in spaghetti never forgetti, problem w tym, ze ta strona sluzy do wyżywania się, a nie chwalenia sie „wspaniala” i „cudowna” miloscia. wypierdalaj na demoty 1/5

    0

    1
    Odpowiedz
  10. Cool story brah

    0

    0
    Odpowiedz
  11. Tak mi przykro 🙁 historia poruszająca do łez 🙁 powinni nakręcić jakiś film o tobie 🙁
    Jezuu chłopie, aleś ty miał przesrane w życiu…

    0

    0
    Odpowiedz
  12. Huh, ściska za serducho. Młody ze mnie byk, a wzruszyłem się dość mocno. 🙂
    Ciesz się z tych 5 wspaniałych lat jakie z nią spędziłeś – być może, gdybyście byli ze sobą trochę dłużej, to już nie byłoby tak niesamowicie. 😉
    Kurczę fajna dziewczyna z niej musiała być; moim zdaniem dokonała bardzo nieżyciowego wyboru czekając na Ciebie (bądźmy szczerzy: to czekanie mogło być tego warte w ≈5% przypadków).

    Ja też ostatnio straciłem dziewczynę, którą bardzo kochałem. Trochę przez własną głupotę (byłem w niej zadurzony do tego stopnia, że chciałem ją mieć praktycznie na własność), a trochę przez fakt, że nie za bardzo radziła sobie z mówieniem o tym, co czuła… Przeżyliśmy ze sobą 6 miesięcy wzlotów i upadków, dostałem od niej naprawdę bardzo dużo fajnych chwil. Pożegnaliśmy się ze sobą w zgodzie, bez wzajemnych oskarżeń i krzyków. Teraz wiem, że jest z innym mężczyzną i jest z nim szczęśliwa. W każdym razie: boli mnie to, że nie potrafiłem jej dać wolności i szacunku, który należał się jej jak powietrze (w trakcie kłótni potrafiłem ją zrównać z ziemią, wiele się przeze mnie nacierpiała).

    Dzięki za uwagę, uszło ze mnie trochę ciśnienia.

    1

    0
    Odpowiedz
  13. Mam 26 lat. Fiuta między nogami. I Kurwa się poryczalem. Do autora – świat jest stworzony dla takich ludzi jak Ty.

    2

    0
    Odpowiedz
  14. Kurwa to było straszne. Facet nie załamuj się.a poza tym genialnie opowiadasz

    0

    0
    Odpowiedz
  15. Dobrze goju słyszeć że nasze agentki są w stanie niszczyć od środka gojów męskich nawet przez ponad 30 lat,a to oznacza że odpowiednio je wyedukowaliśmy i poddaliśmy solidnej obróbce na nasze podobieństwo która zdała egzamin co jest kolejnym dowodem na nasz niezwykły geniusz

    0

    1
    Odpowiedz
  16. Ty cioto po chuj piszesz takie dlugie gowno. Telefonow kurwa nie byla w szpitLu, jasne kurwa. Albo ona nie wiedziala ze masz siostre wez kurwa pajacu

    0

    3
    Odpowiedz
  17. Wróć do ex żony.

    0

    1
    Odpowiedz
  18. Historia piękna do tego stopnia że nieprawdopodobna

    0

    0
    Odpowiedz
  19. Żal mi cię jest kolego

    0

    0
    Odpowiedz
  20. Fajnie napisane. Nie wiem co napisać… Życie.

    0

    0
    Odpowiedz
  21. To w końcu miłość istnieje, bo już nie wiem…?

    0

    0
    Odpowiedz
  22. Zbyt romantyczne, aby było prawdziwe.

    0

    0
    Odpowiedz
  23. Bardzo smutne to co napisałeś. Szkoda tylko, że koniec jest nie jak w bajce.
    Dobrze, że dostaliście chociaż te kilka lat razem 🙁

    0

    0
    Odpowiedz
  24. O kurwa… w sumie to mi sie przykro zrobilo. Powodzenia ehhh.

    0

    0
    Odpowiedz
  25. Dobra chujnia. jedna z lepszych jakie dane bylo mi przeczytac na tym portalu. dwukrotnie dane bylo mi kogos takiego, jak opisujesz, stracic.

    0

    0
    Odpowiedz
  26. Ciekawa historia. Tylko dziwi mnie to, że po tym wypadku ona się nie dowiadywała o Tobie, ani nikt się z nią nie skontaktował, żeby ją poinformować o tym, co się stało. Przecież jak ktoś przestaje się odzywać, to normalnym jest, że druga strona chce się dowiedzieć, co się stało, dlaczego kontakt się zerwał – nawet pierwsza myśl się pojawia, że coś się stało złego. Tymczasem ona w ogóle Cię nie szukała, nic się nie dowiadywała, a przecież to było tylko 60 kilometrów między wami. Po drugie, rok 2001 to nie era Naszej Klasy, tylko raczej era internetu – myślę, że to miałeś na myśli. Ostatecznie spędziłeś te kilka lat z Halinką, a po drugiej stronie ona będzie czekać na Ciebie. U mnie jest gorzej, wiele bym dał za kilka lat spędzonych z z ukochaną, tymczasem ona mnie zostawiła, mija prawie 10 lat od tej chwili, ja tęsknię i kocham, a ona układa sobie życie z innym gdzieś za granicą i absolutnie nie chce utrzymywać ze mną żadnego kontaktu.

    2

    0
    Odpowiedz
    1. Takie są niestety współczesne kobiety.

      1

      0
      Odpowiedz
  27. Dziękuję Ci za tą chujnię.Jesteś w porządku gość.Powodzenia

    0

    0
    Odpowiedz
  28. Az sie posrałem. Wysłać co foto na dowód ?

    0

    1
    Odpowiedz
  29. Ej, ja mu nie wierzę… Za dużo bajek się naczytał i zbyt głosu fiuta słuchał. Bajka jak nic. Życie nie jest takie. Życie to harówka w odmętach wonii ryb i kartofli. Gdy kroczę ulicą widzę wasze twarze. Wasze zfrustrowane twarze. Macie dziecko i patrzycie na nie z pseudo- miłością jakby na ciężar. Nuda bije wam z oczu. Żadne pragnienie dziecka – ruchać wam się chciało, pseudo szlachetni niewolnicy systemu. Pragniecie emocji choć szukacie ich w banale. Ja znam sekret iskier w oczach ale wam nie zdradzĘ, bo nie jesteście dla mnie tego warci. Kumulacja wiatru, burzy, potu, śluzu tam gdzie słońce nie sięga. Daniel, kochanie co teraz robisz? Szukam Cię wciąż… Będę czekać, wierz mi,czekam kochanie

    1

    0
    Odpowiedz
    1. Rasa postaci: kobieta. Klasa postaci: rzucona przez badboya Charakter: chaotyczny zły.

      0

      0
      Odpowiedz
  30. Może nawet i bym się wzruszył gdyby to była prawdziwa historia, ale widać że ktoś to sobie napisał „na poczekaniu” 🙂 Tak poza tym facet w tej historii zniszczył kobiecie życie, gdyby miał trochę godności to wysłałby ten list, w którym mógł napisać cokolwiek, nawet że już ma jej dość, i żeby ułożyła sobie życia na nowo, i to byłoby bardzo honorowe posunięcie, a tak naraził kobietę na taki stres że z tego powodu mogła nawet zachorować. Moja recenzja 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  31. ściema jakaś a barany się wzruszają

    0

    0
    Odpowiedz
  32. @28 „Pragniecie emocji choć szukacie ich w banale” nie wiem z czego to ale nic dodać nic ująć. Co do chujni to nie kupuje tego kitu i nawet się nie wzruszyłem.

    0

    0
    Odpowiedz
  33. Namysłów pachnie różami

    0

    0
    Odpowiedz
  34. @ z głowy głupku, ja nie potrzebuję nikogo kopiować, wena gra mi w sercu. Ej, a my przypadkiem ze sobą nie piszemy? jestem spod maila o początku anup…

    0

    0
    Odpowiedz
  35. Chuj nie baba….. Albo to bajka jak nic… Zeby sie nie zainteresowac co sie stalo z facetem ???? A potem ni z gruchy ni z pietruchy powiedziec ze TAK KOCHAM CIE DALEJ. pffff 😀

    0

    0
    Odpowiedz
  36. Popłakałem się

    0

    0
    Odpowiedz
  37. Historia wzruszająca, tylko, że nasza klasa została ledwie założona pod koniec 2006r.

    0

    0
    Odpowiedz
  38. Chcę wierzyć, że to prawda. Zawsze po takiej historii zastanawiam się czy nie dość walczyłem o swoje z Nią szczęście. Czy może spróbować jeszcze raz. Ale to głupie serce tak mówi. Rozsądek jednak przeważa. Po tych jazdach jakie mi zafundowała, każda jej przychylność była by kłamstwem. Ehhh życie.

    1

    0
    Odpowiedz