Dlaczego nie mogę znależć pracy

Od początku;
Od szkoły średniej pracowałem, bo nie chciałem żeby mnie rodzice utrzymywali (albo dlatego, że czuję ze praca jest jednym z rodzajów normalnej aktywności człowieka).
Przez lata pracowałem jako urzędnik. Męczyło mnie to niezmiernie – dziesięć lat! Jednocześnie w ramach umowy zlecenia robiłem to co mnie interesuje i to w czym się spełniałem. Po DZIESIĘCIU latach pracy w urzędzie udało mi się zacząć pracę w branży, która mnie bardzo interesowała, i w której się spełniałem. Moja pasja stała się moją profesją. Pracowałem tam kilka lat… i w pewnym momencie szef stwierdził, że mnie zwolni bo…. bo mnie nie lubił, bo nie lizałem jego obmierzłego dupska, bo nie nadskakiwałem, bo odważyłem się (o zgrozo!) mieć własne zdanie. (Czy to jest grzech ciężki? czy pracownik musi być bezmyślną masą? czy naprawdę popełniłem takie wykroczenie, że zasłużyłem na to żeby mnie wypierdolić na zbity pysk? dziś myślę, że może trzeba było zgodzić się na bycie śmieciem w imię tego żeby mieć pracę, pensję i nie musieć stawać na głowie żeby znaleźć jakieś zajęcie)
A teraz siedzę w domu, szukam pracy, robię z siebie z jednej strony „fachowca od wszystkiego” i zapewniam w kolejnych cv że jestem tym jedynym na to konkretne stanowisko a z drugiej strony czuję się jak kurewka, która za kasę zrobić może wszystko…
Dlaczego, mimo tego, że na rynku pracy mam do zaproponowania siebie i swoje kwalifikacje nie mogę znaleźć pracy? Bo raz słyszę, że nie mam kwalifikacji a innym razem moje kwalifikacje są za wysokie….
Ludzie! Gdzie my jesteśmy? To jakiś obłęd!
Boże, jak ja tęsknię za NORMALNOŚCIĄ!
Gdzie człowiek jest wartością a nie śmieciem….

95
3

Komentarze do "Dlaczego nie mogę znależć pracy"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. W pełni rozumiem, rekruterzy to debile, a firmy same nie wiedzą jakich pracowników szukają i czy w ogóle szukają. Powodzenia !

    41

    1
    Odpowiedz
  3. Z tymi zbyt wysokimi kwalifikacjami to niezłe jaja są. Takiego pracownika powinno się brać z pocałowaniem w rękę i traktować jak mannę z nieba, a nie odrzucać bo „za dobry”. Serio? To lepiej, żeby poszedł do konkurencji a zamiast niego zatrudnić jakiegoś ćwoka, bo tańszy? To mi się w głowie nie mieści po prostu.

    28

    0
    Odpowiedz
    1. Nie w tym rzecz. Za dobry, będzie wołał o więcej pieniędzy. Oni potrzebują cwoka a nie gościa po marketingu i zarządzaniu z dziesiecioma fakultetami.

      5

      0
      Odpowiedz
      1. A nie tak właśnie napisałem? To chyba logiczne, że specjalista będzie droższy. I mówiąc o kwalifikacjach mam na myśli faktyczne umiejętności a nie ilość dyplomów. Owszem, te dwie rzeczy mogą i powinny iść w parze, ale często tak nie jest. Ja tam nie wiem, ale chyba lepiej zapłacić więcej, ale mieć profesjonalnie zrobioną robotę, niż zapłacić mniej i wiele na tym nie zyskać.

        2

        0
        Odpowiedz
  4. Bo pracy nie ma.

    12

    5
    Odpowiedz
  5. „a innym razem moje kwalifikacje są za wysokie”
    dobra gościu skończ bajki pisać że któryś z pracodawców w ogóle tak mówi i przestać zaśmiecać chujnie swoimi wyimaginowanymi wypocinami.

    2

    33
    Odpowiedz
    1. Nie tylko mówi, ja mam to nawet na piśmie odmownym. Nie każdy zadowala się byle jaka pracą, jak ty.

      6

      2
      Odpowiedz
    2. Odezwala sie kurewka z HR. KIJ ci w dupe. Ot co. Kij napisalem duzymi literami bo taki ma byc wielki.

      12

      2
      Odpowiedz
  6. Witam w Polsce.

    10

    2
    Odpowiedz
  7. Jaką normalnością? A kiedy u nas było normalnie, bo sobie nie przypominam.

    22

    0
    Odpowiedz
    1. Przed Chrztem Polski.

      16

      0
      Odpowiedz
      1. Zanim Polska powstała było normalnie.

        3

        0
        Odpowiedz
      2. Za Lechii, a tak przyziemnie to przed 89′

        1

        0
        Odpowiedz
  8. Boże, ja naprawdę nie mogę czytać takich rzeczy bo mnie aż nosi z nerwów.
    Zapamiętajcie sobie to prywaciarskie skurwysyny:
    „Pracownik nie jest winien swemu pracodawcy służalczości i posłuszeństwa. Jest mu jedynie winien usługę, za którą otrzymuje zapłatę, będącą nie łaską, lecz zasłużonym wynagrodzeniem.”
    Powinniście mieć to przymusowo tatuowane na czołach a za takie rzeczy jakie opisuje autor iść kurwa do więzienia.
    Brak słów….

    55

    2
    Odpowiedz
    1. Zapomniałeś dodać, że to słowa Ludwiga von Misesa.

      4

      1
      Odpowiedz
    2. Jakbyś zarabiał 17 tysi netto i jeździł mesiem tak, jak ja, to wiedziałbyś, że pracą rządzi prawo popytu i podaży. Jako że podaż pracowników niskokwalifikowanych jest bardzo wysoka, szczególnie dzięki pracownikom ze wschodu, to wymagania pracodawcy rosną. Nie da się płacić wiele mniej niż 800 zł brutto i nie da się od robola na taśmie wymagać więcej kwalifikacji. W związku z powyższym wymaga się większej efektywności, służalczości, posłuszeństwa we wszystkim, w tym na gruncie bardzo osobistym. Wtedy linia podaży przecina się z linią popytu i występuje punkt równowagi. Gdy sekretarka ssie prezesią pałę – mamy punkt równowagi.

      10

      8
      Odpowiedz
      1. Skończyłeś komentować?
        To spuść wodę i wypierdalaj na swoją nocną zmianę pilnować parkingu, cieciu za „17 tysi netto” hahaha.

        13

        -2
        Odpowiedz
  9. Pierdol ich. Wyjedź za granicę albo – jeśli chcesz ryzykować – załóż firmę i rób to, co kochasz. Zrób byłemu szefowi konkurencję i doprowadź go do bankructwa 🙂

    30

    0
    Odpowiedz
  10. „moje kwalifikacje są za wysokie” Skądś to znam. Życzyli mi jeszcze powodzenia gdzie indziej… Albo ma Pan doświadczenie, ale jako urzędnik w administracji rządowej, a my chcemy w samorządowej. I co z tego, że stanowiska niemal identyczne? Przykro mi, już wybraliśmy kogoś innego. A że ten ktoś nie ma pojęcia o tej pracy, ale „przypadkiem” jej mąż jest w jednostce nadrzędnej „szychą”. A kierownik po cichu przyznaje, że polecenie przyszło z góry?….

    10

    0
    Odpowiedz
  11. Weź się za robotę!

    1

    8
    Odpowiedz
  12. Stary o co ci chodzi? Ja nie lizałem przez rok – zwolnienie i poszedłem na swoje.
    Nie chcesz lizać, pracuj na swoim. Lekko na początku nie ma i trzeba zapierniczać, ale po potem przychodzi moment, że tobie liżą. Nie wiem sam co gorsze.

    Chłopie, to tylko praca, rodzina, szczęście, czas wolny, hobby, żona i dzieci co się przyztulają same z siebie. Kasa i praca to szambo. Po co dajesz się przez nie wciągać?

    9

    0
    Odpowiedz
  13. Interesuje cię inspektor ochrony ? No to wbijaj bo jest etat .firma znana od 1957 roku

    0

    0
    Odpowiedz
  14. Cześć! Też niedawno straciłam pracę dlatego że ośmieliłam się mieć własne zdanie. Dowiedziałam się tego z pracowych plotek już po moim odejściu. Kiedy odchodziłam, tłumaczenia szefa były gęste, ale nie trzymały się kupy. A teraz już wiem. Szkoda.
    Cóż. Chyba tak już jest, że w pracy trzeba robić swoje, honor schować do kieszeni, emocje też. Nie wdawać się w zbędne rozmowy, uważać na każdego, nikomu nie ufać i pamiętać, że nic nie jest na zawsze i na pewno. To smutne, ale trzeba do tego przywyknąć. Na pocieszenie może powiedz sobie, że to „tylko” praca. To się robi dla pieniędzy i w pewnym sensie jest się kurewką. A poza pracą też jest życie. Rodzina, przyjaciele, przyroda, kultura, wiara i tysiąc rzeczy które sobie tylko wymyślisz. Więc wysyłaj te swoje cefałki bez zbędnych emocji i nie przejmuj się. Będzie inna praca, a Ty tam pójdziesz już mądrzejszy o bagaż swoich doświadczeń. A jak się wkurzysz, to otworzysz własny biznes. Ciężki kawałek chleba, ale przynajmniej nie musisz nikomu włazić w dupsko. Powodzenia!

    12

    0
    Odpowiedz
  15. Od siebie dodam, że przy rekrutacjach (przynajmniej w korpo) najbardziej wkurwia mnie ta sztuczność. Pytania wzięte z podręcznika psychologii, albo z jakiegoś schematu, który kurwa w realnym życiu nie ma kompletnie żadnego znaczenia. Nie mam pojęcia czemu służy ten cały cyrk, chyba tylko redukcji bezrobocia wśród psychologów.

    21

    0
    Odpowiedz
    1. Bardzo Wam dziękuję za słowa otuchy Walczę i nie poddaję się choc łatwo nie jest…
      Łatwo napisać „weź się do roboty” – nawet nie wiesz ile masz szczęścia że masz pracę a jednocześnie nawet nie zdajesz sobie sprawy jak musi zapieprzać człowiek szukający pracy To nie są wakacje!
      A do tego „za 17tysi (co to za słowo? )”jeżdżące

      5

      0
      Odpowiedz
    2. jeżdżącego „mesiem (kolejny slowo-nowotwór) to nawet szkoda się odnosić skoro rozgranicza tylko dwie kategorie ludzi – za 17 „tysi” i za „800zł”… a no i zapomniałem o sekretarkę która mu …. albo na razie jeszcze o takiej marzy…

      3

      0
      Odpowiedz
  16. Jacek, to Ty?

    1

    0
    Odpowiedz
  17. wal to, ja miałem 6 różnych cv napisanych jak szukałem pracy
    w jednym nie miałem żadnego wykształcenia, w innym podstawowe, jeszcze innym wyższe, w jednym pracowałem 10 lat za granicą
    pracodawcy to debile w większości, co nic sami nie wiedzą, kogo chcą zatrudnić a tak na prawdę to żadne kwalifikacje się nie liczą bo przecież w każdej robocie i tak się uczysz od nowa robiąc

    10

    0
    Odpowiedz
  18. a wiesz jak ja mam? Zapraszają mnie na rozmowy, po rozmowach dzwonią że są mną zachwyceni a potem dodają że dyrektor firmy jednak nie zdecydował się otworzyć stanowiska i nie będzie zatrudniał. To trwa kilka miechów…się nie dziwię że ludzie sobie krzywdę robią.

    2

    0
    Odpowiedz