Głupi upór

Chujnia to wtedy, jak w rozmowie z dziewczyną, do której coś czujesz, zaczynasz udowadniać swoje racje w jakimś temacie i się zacietrzewisz. Potem nachodzi refleksja – i na chuj ja się tak spuszczałem przy swoim i upierałem. Teraz ona jest zirytowana i pewnie się nie odezwie do mnie, a mi na niej zależy bo jest świetna. Nie ma to jak „autoreklama”, i to jeszcze na etapie starania się o względy – nic tylko walić w ten pusty łeb mój…

27
42

Komentarze do "Głupi upór"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Zacytuję fragment utworu Blind Guardian: „should I say I was wrong if I’m right?”.
    Chujowa sytuacja, niestety znam z autopsji. Nie wiadomo co robić. Przyznać jej rację, jeśli niekonieczne ją ma? Tak źle i tak niedobrze :/

    0

    0
    Odpowiedz
  3. no kurwa nareszcie ktoś to powiedział!

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Wg mnie nie ma ważniejszej rzeczy niż własne zdanie. Jeśli ktoś ma inne, niech przedstawi argumenty. To samo w relacjach damsko-męskich – a po chuj we wszystkim się zgadzać, do tego miotać jak chorągiewka, uważać żeby nie obrazić majestatu. Jeśli panna się irytuje, że masz inne zdanie, to jej problem. Im wcześniej zauważysz jej wady, tym lepiej.

    0

    0
    Odpowiedz
  5. (autor) Ano właśnie- sama mówi że woli facetów z charakterem. Jak przyznasz rację- jesteś cipa. Jak będziesz udowadniał- irytacja i nerwy. Na dokładkę nawet nie dyskutowaliśmy o tej samej rzeczy. Mam przybliżyć temat?

    0

    0
    Odpowiedz
  6. no, przybliżaj, napisz co tam, bo niewiele sczaiłam

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Kolego nie masz co się łamać. Jeżeli nie akceptuje Cię jakim jesteś to niech spierdala.
    Z mojego doświadczenia wiem, iż kobiety wolą mężczyzn z charakterem i swoim zdaniem, a więc nie bądź „pipą”.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. (autor) Prawdę mówiąc wywód sprowadzał się do stwierdzenia kto ze statystyczno- mechanicznego (fizycznego? spotkaniowego?) punktu widzenia ma większe szanse na związek- mężczyzna czy kobieta. Głownie chodziło mi tylko o sam początek procesu zawiązywania znajomości, o czysto mechaniczną stronę- jeśli siedzisz w domu to szanse marne, jeśli jesteś w grupie ludzi- szanse rosną. A ponieważ i faceci i kobiety są skonstruowane tak jak są, wydaje mi się że to dziewczyna w statystycznej grupie ma więcej „trafień”, więcej przedstawicieli płci brzydkiej do niej podejdzie niż odwrotnie. Po prostu wydaje mi się że wiele (nie wszystkie!) dziewczyn podświadomie dąży do bycia zdobywaną. I tak samo wielu facetów dąży do zdobywania ergo częściej facet facet podejdzie i zaczepi niż kobieta. To co późnej się będzie działo to już inna para kaloszy- chodzi o zwykłą mechanikę działania płci. No i o to poszło. Ja próbowałem wyjaśnić że nie chodzi mi o to, że przecież kobiecie facet może się nie spodobać, że są tacy faceci co nie podejdą i takie kobiety które spławiają… Chodziło mi o czystą statystykę i tyle. Ale to że widziałem że ja o jednym a ona o drugiem wcale nie znaczyło że muszę koniecznie to jej pokazać. Za dużo uporu a za mało odpuszczenia… No i od tamtej rozmowy relacje pochłodniały dramatycznie. O ile można nazwać to relacjami bo po prostu nie mamy kontaktu. I co- odezwać się teraz? Sam napisałem że jak będzie miała ochotę pogadać to żeby dała znać (bo wtedy, dzień po, miała chandrę). Tyle że z dziewczynami nic nie jest tak oczywiste jakbyśmy chcieli:) Sorry za rozpisanie się;P

    0

    0
    Odpowiedz