Jebane studia

Wszyscy srają się tym, że „studia to najlepszy okres życia”, tymczasem dla mnie sprawa wygląda zupełnie inaczej. Może zacznę od początku. Na studia poszedłem niecałe 4 lata temu. Pomyślałem sobie wtedy „zrobie sobie inżyniera z automatyki i robotyki i będę zarabiał górę hajsu”. Jako, że rodzice do najbogatszych nie należą to pomyślałem, że to jedyna opcja wyrwania się z biedy i osiągnięcia czegoś w życiu. Przed studiami nie miałem żadnych problemów z nauką, czerwone paski i te sprawy. W liceum poznałem dziewczynę i niejeden kwas przez to przeszedłem, łącznie z poszukiwaniem tabletek na wrzody żołądka (kumaci wiedzą o co chodzi). Wracając do tematu, dostałem sie na te swoje wymarzone studia, wodotryski, radocha i pełnia szczęścia. Na wykładach siedziałem jak średnio rozgarnięty szympans, wkurwiało mnie przepisywanie i egzaminy na których są o niebo trudniejsze rzeczy niż na wykładzie. Skończyło się to tak że ujebałem pierwszy rok. Rodzina oczywiście stwierdziła, że jestem debilem, siostra do tej pory się ze mnie wyśmiewa i nikt z rodziny tak naprawdę nie wierzy w mój sukces. Ojciec i matka zawsze byli przeciwni studiom, uważali że powinienem iść do roboty od razu po szkole średniej, ale ja pierdole taką robotę. Na czarno za 8zl na godzine przy kostce brukowej, będąc wyśmiewanym przez ludzi bez podstawówki. Na pierwszym roku jeszcze pomagali mi finansowo, chociaż sam pracowałem w wakacje i miałem też trochę swoich pieniędzy. Przyszedł 2 rok studiów ( powtórka pierwszego ), troche sobie popracowałem, ojebali mnie w pracy z telefonu który dostałem na urodziny od dziewczyny. W międzyczasie zacząłem palić fajki. Po roku powtórki wróciłem na 3 semestr studiów, poszło nawet spoko, na 4 semestrze rozjebały mi się zatoki i 2 razy byłem w szpitalu (na łamaniu nosa, wyrywaniu małżowiny, płukaniu zatok). Z krwawiącym nosem chodziłem na zajęcia żeby nie narobić sobie zaległości, ale i tak ujebałem 2 czy 3 przedmioty. Po 4 semestrze myślałem że nie zaliczę wystarczającej ilości poprawek i już nastawiłem rodziców na to że znowu będę powtarzał. Jednak jeb, udało się, wszedłem na 5 semestr, ostatnio na 6. Z jednej strony cieszę się, że tyle przeszedłem i że się nie poddałem, z drugiej strony każdy dzień jest dla mnie męczarnią. Od czasu kiedy powtarzałem rok utrzymuję się praktycznie sam. Nie mam samochodu bo rozjebałem na dziku i nie było mnie stać, żeby zapłacić za naprawę i wpłacić jej resztę kwoty, na którą go wyceniła. Na karku mam kredyt studencki i ledwie co stać mnie na żarcie,mieszkanie i bilety. Do tego sypią mi się zęby i muszę wyjebać na nie ponad 2 tysiące w przeciągu kilku miesięcy jeśli nie chce mieć dziury z przodu na fajkę i móc samodzielnie pogryźć bułke (1,5 tys muszę wybulić za zjebane leczenie kanałowe, więc za NFZ dziękuję). Niby staram się coś działać w swoim kierunku, lutować jakieś roboty, programować mikrokontrolery, ale cały czas się czuję na to zbyt głupi. Inni uczą się na egzamin 2 dni i zaliczają na 4, ja uczę się 2 tygodnie i zaliczam na 3. Ludzie na tym kierunku srają wyżej niż dupę mają, więc przyjaźni i bratniej duszy raczej tam nie znajdę, chociaż kilku ludzi jest naprawdę spoko. Wykładowcy wyzywają od debili, ustalają swoje reguły i oceniają wszystkich jak im się żywnie podoba. Jak komuś podpadniesz to ci zajebie po złości takie przykłady, że się zesrasz. Na imprezy nie mam siły bo cały czas mam doła. Dziewczyna za to mogłaby co tydzień ze mną chodzić, z tym że zazwyczaj jak idziemy to przyczepia się do niej 5 kolesi, ale ona nie może tego pojąć że może mnie to wkurwiać. Woli się wyzywająco ubrać i najebać make-up’u jak gwiazda porno, a faceci niech sobie tańczą i do niej zarywają, bo przecież dla niej jest to komplement.Jeszcze współlokator odpierdala jakieś kwasy i nie chce płacić za mieszkanie(gdzie ja muszę zbierać kasę bo na mnie jest umowa)… Ciąglę chodzę zły i wkurwiony, z nosa cały czas mi napierdala krew, rodzina traktuje mnie jak pośmiewisko, nie mam przyjaciół, nie mam pasji, nic mi nie sprawia przyjemności. Najchętniej ciągle bym spał, bo przynajmniej w snach nie muszę się niczym martwić i nie czuję tej całej presji. Jest po prostu chujowo. Thx jeśli się komuś chciało przeczytać 😉

186
68

Komentarze do "Jebane studia"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. AiR – co za wygryw, jeszcze kilka msc i ma inżyniera z tego. A narzeka jak mameja

    0

    2
    Odpowiedz
  3. „…nie mam przyjaciół, nie mam pasji, nic mi nie sprawia przyjemności…” a ja myślałem, że kierunek studiów to twoja pasja… tak to opisałeś, ze tak ci zależy… Najpierw kurwa odpowiedz sobie na pytanie, czego ty tak naprawdę chcesz w głębi serca. Bo to, że kierunek chcesz skończyć to już wiemy, ale jak to nie twoja pasja, to co ty człowieku odpierdalasz? Dla przyszłej dobrej pracy tylko studiujesz?? W takim wypadku to zawsze będziesz niespełniony i nieszczęśliwy.

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Kolejny cebulak, który nie wiedział gdzie jego miejsce… I cóż Pan twój, Mesio, ma ci na to wszystko powiedzieć, patałachu? No mógłby ci urządzić pogadankę o tym, gdzie twe miejsce, ale nie ma to sensu, bo skoro nie dotarło do tej pory, że potulnie powinieneś zapierdalać na taśmie Łódzkiego Wydziału Fabrycznego (lub podobnych przybytków) wdzięczny dozgonnie za 800 zeta miesięcznie, to już nie dotrze, za głupi na to jesteś. Dlatego Pan twój, Mesio, sobie daruje powtarzanie rzeczy oczywistych. Zamiast tego, opowie ci coś. Były wczesne lata 50-te XX wieku, w górach w Małopolsce, na totalnym zadupiu, panowały trzy rzeczy. 1. Ciemnota, wynikła z braku jakiejkolwiek edukacji. 2. Wielodzietność. 3. Głód jak w Korei Północnej. I na jednej z takich wsi popierdzielał sobie po podwórku, słaniając się często z głosu, kilkuletni dzieciak wraz z rodzeństwem. I tak sobie popierdzielał przez dekadę, aż któregoś dnia okazało się, że jedno z rodziców zmarło. Drugi rodzic doszedł do wniosku, że nie da rady tylu dzieciaków wychowywać. Jedno z jego starszych dzieci (rodziny były wielodzietne, więc rozpiętość wieku w rodzeństwach sięgała nawet i 20 lat) zamieszkało po wojnie na wsi na zachodzie kraju. I tam wspomniany dzieciak został posłany. Tam zaś szybko dowiedział się dwóch rzeczy. 1. Jego siostra wraz ze swoim mężem i sąsiadami nie grzeszyła rozumem (delikatnie rzecz ujmując). 2. Wychodzili oni z założenia, że kto nie pracuje, ten nie je. Tym samym dzieciak został pomiatanym, niemal jak w bajce o Kopciuszku, parobkiem. A zapierdol na gospodarce w tamtych czasach, gdy prawie nie było maszyn rolniczych, był zajebisty. Siostra i szwagier, z racji niegrzeszenia rozumem i potrzeby taniej siły roboczej, nie byli zwolennikami edukacji. Mawiali: „po co ci szkoła? Nie byłeś w niej 2 tygodnie? Ci po sąsiedzku nie byli od miesiąca, a teraz do roboty, bo buraki trzeba wyładować”. Jednakże obowiązek edukacji był narzucony prawnie, a ówczesne wiejskie szkoły były dość wyrozumiałe, przypominały trochę naukę w buszu w afrykańskich krajach 3-go świata. Tym samym dzieciak do szkoły chodził, choć w dużą kratkę. I okazało się, że nawet jest dość zdolny. Ale przede wszystkim miał zajebiste samozaparcie, bo pomimo kłód pod nogami oraz złego przykładu zewsząd, zaczął się solidnie uczyć, bo widział w tym już wtedy szansę na lepsze życie niż parobkowanie. Po podstawówce poszedł do miasta do zawodówki. Trzy lata czasu spędził jak w kieracie: codzienny dojazd do miasta, robota na budowie, wieczorowa zawodówka, powrót na wieś, robota na gospodarce, nauka, coś do żarcia i rano od nowa. 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku. Po zawodówce, kolejne 3 lata spędził w technikum. W tym samym kieracie tylko z jeszcze większymi wymaganiami. Na studia nie poszedł, nie było za co. Poszedł do roboty. Zapierdzielał przez 20 lat w pracy w tzw. ciężkich warunkach, żeby do czegoś dojść. Potem zapierdzielał kolejne 10 lat po 8 godzin na etacie i kolejne 4-8 godzin przy własnej budowie. I doszedł. Ludzie z wspomnianych wsi pokończyli w najlepszym wypadku w PGR-ach (a potem byłych PGR-ach), popijając Arizonę, lub z braku tejże, dyktę i bimber. A on dorobił się, urządził na nieosiągalnym dla reszty poziomie. Niestety, przy tym wszystkim popełnił dwa błędy. 1. Przesadził z pracowitością, był tak od dziecka nauczony pracy, że nie umiał inaczej -nie myślał innymi kategoriami, tym samym nie dostrzegał, tego pracoholizmu i innych możliwości osiągnięcia wyznaczonych celów. 2. Żył w Polsce, gdzie zwłaszcza za PRL-u, wszyscy pili. I się rozpił. Efekt był taki, że nigdy nie skorzystał z tego, do czego doszedł. Morał z tej historii -na marginesie, jest ona w 100% prawdziwa- jest, patałachu, następujący. 1. Obrana droga jest słuszna -wiedza to potęga. Rób swoje, nie oglądaj się na resztę cebulaków, dojdziesz do czegoś. Ale pamiętaj przy tym rzecz nr 2, którą masz na przyszłość, tak ku przestrodze. Nie przesadzaj. Ani z robotą ponad siły (obojętne, czy to praca fizyczna czy umysłowa) ani tym bardziej z gorzałą (i rzuć te fajki). Od czasu do czasu wrzuć odrobinę na luz. A regularnie korzystaj z rozumu (i poszerzaj wiedzę, nie tylko zawodową). Myśl. Idź sobie codziennie choćby na pół godziny na spacerek i podczas niego w ciszy i spokoju myśl i kontempluj. To pozwoli ci czasem dostrzec rzeczy, których nie dostrzegasz, a to się przydaje. A reszta się ułoży, bo patałachu, masz jedną przewagę nad większością ludu Cebulandii -uparcie robisz swoje. I rób dalej. No, tyle wykładu, możesz pokłonić się pokornie i zmiatać. /Mesio PS. I jeszcze jedno. Albo ustaw ten worek na wytryski, z którym się bujasz, do pionu, albo kopnij w dupę, bo inaczej będziesz miał kupę kłopotów z jej powodu, a na ogół żadna cipa tego pokroju nie jest ich warta.

    6

    2
    Odpowiedz
  5. „Jeszcze współlokator odpierdala jakieś kwasy i nie chce płacić za mieszkanie(gdzie ja muszę zbierać kasę bo na mnie jest umowa)…” to co, nie można go wyjebać? O co tak w ogóle dokładnie chodzi? A co do ciągłego spania, sprawdź czy nie masz stanów depresyjnych. Pozdrawiam

    1

    0
    Odpowiedz
  6. Twoje przeznaczenie to dawanie w srakę, przyjmowanie prącia w esicę, połykanie śmierdzącej spermy. Pogódź się z tym, są ludzie i są kurwy. Ty jesteś kurwą. No to pa.

    2

    4
    Odpowiedz
  7. Otóż powiem Ci kolego – przetrwaj. Życie Twoje. A kto kurwa powiedział, że wszyscy lekarz mieli 5? Spokojnie zaliczaj, nie patrz na oceny. Zaliczaj, aby przejść choćby na 3 i nie przejmuj się tym. Luz. Trudno. Jeśli skończysz to tak na prawdę wszystkiego nauczysz się w robocie. Czy mama nie jest trochę nastawiona źle przez tatę? Jeśli tak jest to pogadaj z nią o pomocy finansowej na boku. Jedno Ci powiem, jeśli lubisz ten kierunek i czujesz bluesa do technicznych rzeczy to wytrzymaj. Jak ja studiowałem, to nie było żadnej ale to żadnej chamówy wśród kadry a też mi ciężko szło (mat-fiz i kurwa strasznie dołujący upokarzający brak kasy). Jak teraz kurwa wspominam ściska mnie w dołku.

    2

    0
    Odpowiedz
  8. Studia to największa chujnia jaką widział świat! Nie polegają na zdobyciu niezbędnej wiedzy i rozwijaniu swoich zainteresowań tylko na tym kto spędzi cały semestr chlejąc a potem zaliczy cudem sesje. Albo kto ma najlepsze- skrywane przed całym światem- materiały od starszych roczników i zajebiste ściągi. Niczego studia nie uczą oprócz udawania, sprytu i kombinowania. I jeszcze 'towarzysze broni’, z których każdy wszystkie rozumy pozjadał, siedzą koło Ciebie na zajęciach ale na korytarzu się nie znacie- jacy to dobrzy przyjaciele okazuje się dopiero w sesji egzaminacyjnej jeśli juz wyszedles z egzaminu a on wlasnie wchodzi. Albo jak brakuje jednej osoby do powstania grupy zajęciowej.

    11

    0
    Odpowiedz
  9. No….masz trochę przesrane ! Ale staraj się dalej pchać ten wózek! Może jutro będzie lepiej!

    1

    0
    Odpowiedz
  10. Stary, wytrzymałeś już tyle to musisz, kurwa dotrwać do końca. Takich studiów nie zrobi ta ciemna masa, meś czy inny debil, więc robotę dostaniesz za normalne pieniądze. Odmieni się szybciej niż myślisz, tylko kurwa zrób dyplom bo jak teraz na 6 semestrze spierdolisz, to cię znajdę i normalnie zajebię! Trzymaj się kolego..

    6

    1
    Odpowiedz
  11. Pozdro AiR PRZ u nas podobnie jest.Nie daj się i rób doktorat a jak nie to brukuj.

    0

    0
    Odpowiedz
  12. Cholernie mnie interesuje, o co chodzi z tymi tabletkami na wrzody żołądka? Swoją drogą bardzo dobra chujnia z dobrym klimatem. Przyjemnie się czytało.

    1

    0
    Odpowiedz
  13. Prosta droga do depresji

    2

    0
    Odpowiedz
  14. Nie poddawaj się. Trzymam za Ciebie kciuki:)

    0

    0
    Odpowiedz
  15. Stary walcz i się nie pierdol.

    1

    0
    Odpowiedz
  16. trzymaj się chłopaku. though times don’t last, tough people do. musisz to przetrwac

    1

    1
    Odpowiedz
  17. co cię nie zabije to cię wzmocni.

    0

    0
    Odpowiedz
  18. Widzę że trochę Ci się życie pitoli, ja tez tak miałem przez jakiś czas. Teraz wychodzę na prostą bo się ożeniłem i mam fajną córcię :). Co chce powiedzieć… wytrzymaj to i rób swoje, z czasem wszystko się ułoży i chociaż będziesz doceniał to co masz (znając gówno jakie przytrafiało się wczesniej). Skup się na pannie bo miłość jest najważniejsza, praca zawsze tam jakaś będzie ale przynajmniej będziesz wracał do domu w którym będziesz szczęśliwy! Pozdrawiam i 3m się ciepło!

    3

    1
    Odpowiedz
  19. Brzmi jak wat warszawa 🙂 Mam to samo, niemal dokładnie to samo 🙂 pozdrawiam, trzymaj się 🙂

    1

    0
    Odpowiedz
  20. Autorze, koncz sybko te studia, dodatkowo ucz sie intensywnie j. niemieckiego i angielskiego i wyjedzaj z Polski na 5-10 lat, aby sie uspokoic. Z kobieta czy kobietami problemy bedziesz mial zawsze. Tak jest w przytlaczajacej wiekszosci przypadkow. Nie chodzi tutaj tylko o moje subjektywne podejscie do tego problemu. Ta Twoja dziewczyna pojdzie w tany i wir jeszcze z niejednym facetem. tym bardziej ze jest mloda,smarkata, nie ma pojecia o zyciu no i jest niedojrzala. Ale to nie tylko kwestia wieku. b. wielu kobietom napierdala cale zycie. Spokoju miec nie bedziesz. to jest pewne. Zastanow sie kim naprawde jestes. O co Ci chodzi w zyciu, jak to jedno jedyne zycie chcesz przezyc. Jesli jestes jeleniem, losiem, pospolitym wolem roboczym, albo materialem na cos takiego, to masz po prostu przesrane. I to wyjdzie na jaw b. szybko. Mozesz z takim podejsciem do zycia, bardzo szybko przeniesc sie na drugi swiat. Rodzice czy rodzina wcale nie sa najlepszym przykladem na zycie godziwe, zgodnie z moimi oczekiwaniami, planami. Idz na duzy cmentarz w duzym miescie. Zobacz, w jakim wieku odchodza mezczyzni z tego swiata. Moze ci to troche otworzy oczy.

    0

    2
    Odpowiedz
  21. Kobieta nie jest Twoją własnością

    3

    1
    Odpowiedz
  22. Jebaj studia, zostań ninja.

    0

    0
    Odpowiedz
  23. Ja bym ta radziła tobie załozyc słuchawki i posłuchac mu zyki i, uspokój się spokojnie wygospodaruj sobie czas na naukę to jes bardzo ważne i nie stresuj się nabierz dystansu pamiętaj,, śpisz się powoli”

    0

    1
    Odpowiedz
  24. mam podobnie. ujebalem 1 rok, teraz zaliczylem III semestr i staram sie ciagnac IV, ostanio pojawily sie problemy z zatokami – walcze zeby sie nie pogorsyzlo, ale to strasznie dołuje. tez nie wiem kto wykminił ze studia to och ach, podejrzewam, że ludzie z łatwiejszych kierunków, ktorzy na studiach mieli sporo wolnego czasu, a po okazało sie, ze trzeba ostro zasuwać.

    0

    0
    Odpowiedz
  25. Jakbym swoją przyszłość czytał bo w tym kierunku to dąży ; D Czyli muszę się kurwa brać do roboty, a nie pierdolić z jakimiś studiami bo i tak to chuj da jeśli nie chcesz wyjeżdżać. Tak sobie czytam co napisałem i chyba jednak wyjeżdżam stąd w chuj.

    0

    0
    Odpowiedz
  26. Przejebane, ale mogłoby być gorzej, więc głowa do góry, bo jutro jest nowy dzień. Aha, fajki rzuć, bo sobie zdrowie tylko zjebiesz, a tego za kase już nie naprawisz. Będzie dobrze, tylko musisz troche się jeszcze pomęczyć, ale dasz rade.

    1

    0
    Odpowiedz
  27. …. aha i pozbędź się tej tępej dzidy, bo to kurwa z powołania, będą z nią tylko problemy, to mówie ja Gienek

    0

    1
    Odpowiedz
  28. Skonczysz w koncu studia i jak bedziesz sie staral byc dobry to zaczniesz cos tam zarabiac (nie od razu kokosy). ZObaczysz, jak sie zmieni stosunek rodzinki jak zapachniesz groszem.

    0

    0
    Odpowiedz
  29. „21. Kobieta nie jest Twoją własnością” święta racja, jak nie pasuje to się ją goni, nie ma problemu sprzedaży:)

    0

    0
    Odpowiedz
  30. Przede wszystkim miej w dupie co myśli rodzina. Po drugie nie przejmuj się że zasuwasz 2 tyg na 3 – wierz mi że nie jesteś wyjątkiem. Zacznjij być leniem – idź ma imprezę z kolesiami z akademika przed egzaminem a potem u nich przenocuj – potem zostań jak będą uczyć się do egzaminu, materiały i nauka do egzaminu w takiej ekipie to naprawdę tempo x10. Jak zobaczysz jak to działa to będzie lepiej. A zęby zrób choćby nie wiem co, to ważne dla twojej samooceny i zdrowia, wszystkie po kolei bo próchnica szybko się rozchodzi. Powodzenia. P.S. Miałem podobne kryzysy na studiach.

    1

    0
    Odpowiedz
  31. Po pierwsze nie słuchaj że ktoś pie***li ze sie nie uczy bo sam studiuje i też tak pierd**lą a taka prawda że każdy zapierdala zdrowo no wiadomo że znajdzie się jakiś wybitny ale to 1 na 1000. Nie słuchaj przygłupów i rób swoje. Tak to już jest że jak się dorośnie to trzeba radzić sobie z zakłamanymi ludzmi. A tak na logike nikt Ci nie powie ze sie uczy ch*j wie ile bo zrobią z niego tumana.

    1

    0
    Odpowiedz
  32. Mesiu, pouczająca historia-dzięki.
    ,, Worek na wytryski”-podoba mi się. Ale ja czytam o jej zachowaniu, to ta pusta pinda naprawdę nim jest. Zostaw chłopie tą mizdrzącą się do wszystkich szmatę !!!

    0

    1
    Odpowiedz
  33. Stary mam podobnie, sam jestem autorem chujni „Studia”. Studia to dno i wodorosty. Trzymaj się jakoś tam!

    0

    0
    Odpowiedz
  34. ja tam przez całe liceum nigdy nie maiłem dziewczyny i się cieszę z tego powodu, loszki to kurwy!

    2

    0
    Odpowiedz
    1. Ludzie to kurwy :* Ale jakoś trzeba się trzymać 🙂

      1

      0
      Odpowiedz
  35. Stary dasz radę, nawet nie wiesz jak Ci współczuję, też jestem na automie, gówno, beton akademicki i rzeczy, które są trudne i bezużyteczne. Nie da się tego nigdzie wykorzystać i wszystko dzisiaj w przemyśle się robi inaczej. Mimo wszystko dasz sobie radę! Nie poddawaj się, tyle przeszedłeś… Nie możesz się poddać. Walcz dalej, będę się za ciebie modlił, Bóg z Tobą i nie poddawaj się, choćby skały srały!

    0

    0
    Odpowiedz