Jestem uczciwy, czyli jestem idiotą

Witajcie. Pozwolicie, że pominę inne przypadki, jakie przydarzyły mi się w życiu, gdy z powodu totalnej uczciwości nie wykorzystywałem okazji, choć mogłem i miałem tego całkowitą świadomość, że tracę okazję, lub jeszcze lepiej, że w efekcie ponoszę jeszcze koszty (w rozmaitej postaci). Za długo by trwało opisywanie tego. Spiritus movens do napisania tego -bo zbierałem się za to już jakiś czas- jest AMA na Wykopie, na którą natknąłem się dziś rano. Wspomniane AMA jest z facetem sprzedającym gary o „cudownych” właściwościach po 4 tys zł za szt. Słyszeliście pewnie o tych naganiaczach. Okazuje się, że te gary są u producenta warte może 100 zł, a w normalnym sklepie, jak sam przepytywany na Wykopie podał, 30 EUR, czyli jakieś 130 zł. Wyobrażacie sobie przebicie? Blisko 4000%. I widzicie, ja też bym tak mógł. Oprócz kilku innych cech sprzyjających do różnorakiej działalności, zarówno dobrej jak i, powiedzmy, moralnie wątpliwej, posiadam, wrodzoną chyba, nieziemską, bezwzględność. I to taką przy której powiedzenie „iść po trupach do celu” naprawdę blednie. Sęk jednak w tym, że oprócz tego jestem uczciwy. I to, podobnie jak wspomniane poprzednie cechy, też występuje u mnie w postaci skrajnej. I, kurwa, w efekcie nie potrafię wykorzystywać tych wspomnianych cech w taki sposób, bym odnosił korzyści z ich posiadania. Świadomie tłumię to w sobie, wiedząc, że osobiście na tym tracę, zamiast żyć wg. zasady „śmierć frajerom”. Mógłbym dawno temu się bez trudu ustawić na poziomie grubo powyżej średniej, może nawet, idąc po tych trupach (nawet i dosłownych) do celu, osiągnąć jeszcze więcej, a ta pieprzona uczciwość i moralność mi na to nie pozwalają, bo jest to dla mnie nie do przeskoczenia. W efekcie gówno z tego wszystkiego mam, a czasem jeszcze dodatkowo dostaję po dupie. I niby to, że człowiek żyje uczciwie, cieszy, bo choć tyle dobrego mogę o sobie powiedzieć. Ale jednocześnie sam siebie czasami flekuję, bo mam świadomość tego, co robię i kosztów jakie przez to ponoszę, nie mając kompletnie nic w zamian. Czyli z perspektywy nawet przeciętnego człowieka, nie mówiąc o tych bezwzględnych, jestem skończonym idiotą i frajerem, co też sobie coraz częściej wyrzucam, gorzkniejąc chyba na stare lata. I to w dodatku podwójnym frajerem i idiotą, skoro w odróżnieniu od przeciętnego frajera, mam świadomość tego, co robię. I to się tyczy wszystkiego. Od interesów, przez codzienne drobiazgi, aż po relacje z płcią przeciwną… Wiecie co bym zrobił, gdyby np. trafiła mi się chętna na niezobowiązujący numerek? Nie skorzystałbym, nawet gdyby mnie bardzo pociągała. Czemu? Oczywiście, że tak… Bo jestem głupi-uczciwy, a przez to i wierny oraz nie mający zamiaru niszczyć też cudzych rodzin i związków. I wiem, co mówię, zdarzało mi się mieć takie okazje i tak właśnie postępować i to, kurwa, nawet wtedy, gdy sam jeszcze nie miałem zobowiązań. Za każdym razem było tak samo. Nawet na dziwki nie pójdę za Chiny Ludowe. Gdyby świat był idealny, człowiek nie wyrzucałby tego sobie. Gdyby w świecie, w którym żyjemy, postawy takie jak tego od tych garów, żerującego na biednych, naiwnych emerytach, albo innego „biznesmena” z np. Amber Goldu, były potępiane i nieopłacalne, to też człowiek by się cieszył, że nie postępuje jak oni. A tak, nie tylko nie ma się satysfakcji z tego, że zyje się uczciwie i nie jest się skurwysynem, ale jeszcze wręcz przeciwnie: sam się człek obwinia i dobija psychicznie za to, że nim nie jest. Co za popieprzony świat i ludzka psychika…

73
83

Komentarze do "Jestem uczciwy, czyli jestem idiotą"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Takie życie, uczciwością i ciężką pracą do niczego się w tym kraju nie dojdzie. Jednak nie bardzo rozumiem dlaczego siebie obwiniasz za uczciwość? Jakbyś był nieuczciwym skurwielem to nie miałbyś później spokoju obwiniając się za to co zrobiłeś, kogo na ile oszukałeś. A tak powinienieś mieć chociaż spokój wewnętrzny… ale nie masz. Coś tu się nie zgadza…

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Decyduj się a nie ciągle się dręczysz. To bardzo dobrze, że masz w sobie uczciwość i nie podążasz za tym jebniętym światem tak jak wielu to robi. Oni kiedyś ( w niedalekiej przyszłości, bo żyjemy w Czasach Ostatnich 😉 ) przed Bogiem staną i dostanie się im za te wszystkie grzechy.

    1

    0
    Odpowiedz
  4. Idiota to w oficjalnym znaczeni osoba z IQ poniżej 40 i nie napisała by tego tekstu . Nie martw się – Ty jesteś tylko frajerem . Wierzysz w niebo – A tam będziesz w nieskończoność tym kim jesteś ^^

    0

    0
    Odpowiedz
  5. „Zastanów się jak chcesz, aby Cię zapamiętano”.”Bo gdy będę ze Śmiercią w kości grał, chciałbym mieć tę pewność, że życie mi nie upłyneło na daremno”. Peace

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Wiesz jaki zaistniał problem? Jestes za dobry. Nie pasujesz do tych czasow i tego srodowiska, gdzie pojęcia „godnosc i uczciwosc” zupełnie straciły na wartosci. Mimo tego, że zalewa nas fala plwocin codziennosci, gdzie bycie sku*wysynem jest najwyższą wartoscią, nie zmieniaj się. Wielu prawych ludzi straciło wiarę w to, że ich poczynania przyniosą skutek i stało się tym ktorymi nigdy nie chcieli byc. Ale zawsze pozostaje grupa tych nieugiętych a w raz z nimi nadzieja na dobre czasy. Takich ludzi najbardziej podziwiam. Nie daj się złamać. Pozdrowienia, NN.

    0

    0
    Odpowiedz
  7. na dziwki nie chodz, bo zarażają róznymi chorobami np. grzybica i w tym przypadku uczciwosc wychodzi na zdrowie

    0

    0
    Odpowiedz
  8. @1 Nie mam tego spokoju wewnętrznego, bo w uczciwy sposób nie da się, zwłaszcza u nas, niektórych celów osiągnąć. A bez osiągnięcia wyznaczonych celów, człowiek czuje się jak nieudacznik. Podam Ci przykład sytuacji, którą miałem prawie 20 lat temu. Zrobiłem kurs na prawo jazdy. To były czasy, gdy oblewano na potęgę, chyba nawet jeszcze bardziej niż dzisiaj. W moim ośrodku egzaminacyjnym zdawalność wynosiła od 0 do 5%. Tzn. na grupę składającą się z 20 osób, bo takie były na jeden termin egzaminu, zdawała góra 1 osoba. Ludzie, którzy byli egzaminatorami, to byli ludzie, którzy w poprzednim systemie „pracowali” w SB (nie pytaj, skąd wiem), co już wskazuje na poziom ich moralności. W III RP odrzuciła ich weryfikacja do policji, więc znaleźli sobie ciepłe posadki m.in. w ośrodkach egzaminacyjnych i odkryli jaką kasiorę można trzepać na oblewaniu kursantów. Podszedłem dwa razy do egzaminu. Za każdym razem jako jedna z dwóch osób wyjeżdżałem na miasto po przejściu placu, na którym wykonywało się jeszcze wtedy wszystkie zadania. Za pierwszą jazdą po mieście facet przyczepił się o jakąś bzdurę, no ale chociaż miał podstawę, nawet jeżeli wyolbrzymioną. Za drugim razem wróciłem do ośrodka po bezbłędnej jeździe. Egzaminator choćby na głowie stawał, nie miał się o co przyczepić i szlag go trafiał całą drogę, aż było widać. No i po egzaminie sytuacja dzieje się następująca. Egzaminator mówi: „dobrze było, ale słabo”. Nie podaje konkretów. Odczekuje chwilę. Nie ma odpowiedniej reakcji z mojej strony, więc wystawia świstek, że egzamin jest oblany. Facet po prostu liczył na to, że dostanie dodatkowo w łapę. Ja wiedziałem o tym, spodziewałem się tego, bo dobrze wiem jakie jest życie i wiedziałem co się na takich egzaminach dzieje, zanim tam się pojawiłem. Mogłem mu rzucić te parę groszy i mieć święty spokój. Mogłem nawet to załatwić przez znajomości. Ale nie. Człowiek był (jest) głupi-uczciwy… No więc w efekcie oblałem. I oblewałem każdy następny, na jakim się pojawiłem, choć jako jedyny lub jeden góra z trzech wyjeżdżałem z placu i nie popełniałem jakiś karygodnych błędów, które by się kwalifikowały do oblania. Po prostu, albo było coś naciągane, o co się można było przyczepić, albo było „dobrze ale słabo”. Aż w końcu dałem sobie spokój z prawkiem na kupę lat, bo szkoda mi było kasy, którą wtedy nie śmierdziałem, i nerwów. I sytuacja przez ten czas była taka. Umiem jeździć. Umiem naprawdę całkiem dobrze. Z przymusu, gdy była potrzeba, jeździłem bez prawka, bez żadnych kłopotów czy stłuczek. W normalnych warunkach egzamin to by była prosta formalność, a tu dupa blada -efekt masz człowieku porównywalny z jakimś niedorozwojem, bo on też nie ma prawka. I wkurwia cię to do białego, ale gówno zrobisz. A wystarczało dać te kilka setek w łapę i zapomniałbyś o problemie zamiast męczyć się ładnych parę lat. I takich różnych przypadków mam naprawdę przez całe życie na pęczki. Począwszy od tego, że w wieku wczesnoszkolnym, będąc silniejszym od większości kolegów, potrafiłem dostać po mordzie, bo nie chciałem ich bić. Bo to przecież koledzy. A poza tym bicie słabszych jest nie fair, nie? Więc co najwyżej obezwładniałem takiego, a potem puszczałem, tyle, że część z nich nie rozumiała takiego postępowania i będąc już wolna, potrafiła mi przyładować. A teraz odkąd dorosłem i wyrosłem trochę z takich kategorii rozumowania, wolę unikać spięć, które mogłyby prowadzić do, odpukać, rękoczynów. Dlaczego? Ano dlatego, że dla mnie przeciwnik, który mi już nie zagraża to taki, który jest trupem. Włącza mi się instynkt, a wyłącza myślenie i ta cała agresja ma wtedy tylko jeden cel -jak najskuteczniejsze wyeliminowanie przeciwnika. Mogę się nie powstrzymać przed tym i nawet nie zdam sobie z tego sprawy, a potem będzie za późno. Dlatego wolę takich sytuacji unikać i w efekcie czasami człowiek wychodzi na frajera. Ale przecież nie będę powodów tłumaczył każdemu z osobna, nie? I tak wielu zresztą nie uwierzy. No i jak czasem o tym wszystkim myślę, a trochę tego jest, i o tym jak życie by się potoczyło, gdyby nie takie moje postępowanie, to łapię doła, bo wychodzi się na jakiegoś nieudacznika, i pewnie niektórzy czasem mnie za takiego uważają, podczas gdy cały myk polega na tym, że tak jest ze zwykłej uczciwości, bo gdyby nie to, to mógłbym być jeszcze gorszy niż taki przeciętny sukinsyn, ale dużo lepiej by mi się żyło. A skrupuły, o których mówisz… Wiesz, większość z takich ludzi nie ma skrupułów. Im bliżej psychopatii i socjopatii, tym jest ich mniej. Wiem coś o tym, bo takim właśnie bym był, gdyby nie to poczucie uczciwości, do którego dochodzi jakieś takie poczucie świadomości, że tak powinno być. Pamiętasz ostatnią scenę z „Pulp Fiction” i tekst: „staram się, Ringo. Naprawdę, bardzo się staram być pasterzem”? No więc właśnie. Tylko, że to cholernie dużo kosztuje także wewnętrznie, więc na spokój nie mam co liczyć. Z jednej strony bardzo agresywna, gwałtowna natura plus umiejętność chłodnej, wyrachowanej do bólu, kalkulacji i analitycznego myślenia, z drugiej utrzymująca to w ryzach moralność. Wieczna wojna z samym sobą.

    1

    1
    Odpowiedz
  9. @3 „Wierzysz w niebo – A tam będziesz w nieskończoność tym kim jesteś” Kiedy, widzisz, kłopot w tym, że nie wierzę. 🙂 Gdybym wierzył, to może pomogłoby mi tłumaczenie sobie, że za dobre uczynki… A tak to nawet i tego nie ma dla poprawy komfortu psychicznego. Za to jest biblijne nadstawianie drugiego policzka, przy czym oba mnie już pieką.
    @5 „nie zmieniaj się” Zmienić się to ja nie bardzo jestem w stanie. Przeskoczenie własnej psychiki, zwłaszcza u dawno ukształtowanego psychicznie człowieka, jest bardzo mało możliwe. Ale szlag mnie z tym wszystkim nieraz trafia. Życie byłoby dużo łatwiejsze. Również pozdrawiam.

    0

    0
    Odpowiedz
  10. I teraz przeanalizuj swoją wypowiedz @8 na logikę . Skoro nie wierzysz to nie postępujesz jak wierzący. To jest właśnie neurotyzm – może tak , może inaczej. Określ jasno przed sobą czy służysz innym czy sobie i chuj. ^^

    0

    0
    Odpowiedz
  11. To zależy w jaki sposób pojmujemy uczciwość, jeżeli przyjmiemy założenie że jest to świadoma realizacja swoich celów bez narażania na szkody i straty osób z bliższego lub dalszego otoczenia, to możemy zaryzykować tezę iż większość z nas funkcjonuje jako ludzie uczciwi. Jednak oprócz osób których wrodzone cechy w parze z kodeksem moralnym nakazują uczciwość w każdych okolicznościach, a także oprócz tych z czysto patologicznymi i kryminogennymi skłonnościami, szukających permanentnie i z premedytacją okazji do narażenia kogoś na szkody i krzywdy w celu odniesienia korzyści, istnieje po środku największa grupa społeczna i 90% z nas to oportuniści, którzy w szczególnych okolicznościach zapominają na chwilę o uczciwości, na przykład przy okazyjnym znalezieniu większej sumy pieniędzy, mając świadomość że przywłaszczenie sobie tych środków finansowych nie pociągnie żadnych konsekwencji, w myśl zasady okazja czyni złodzieja. Ty także zaliczasz się do tej grupy, czego dowodem jest twój dylemat powstający po każdym akcie woli, jaką jest uczciwość, ponieważ żałujesz straconych okazji, czego dałeś wyraz wpisując tutaj ten tekst, obwiniając za zaistniałą sytuację swój imperatyw moralny. Jednak wykorzystywanie okazji w dobrze rozumianej ochronie interesu własnego to nic złego, a już w ogóle nie powinieneś się obarczać jakimikolwiek stratami wynikającymi z czyjejś nieuczciwości, bądź lekkomyślności wobec ciebie, masz prawo do obrony wszelkimi możliwymi sposobami, nawet jeśli pozornie jawią się jako nieuczciwe, jeżeli ktoś jest wobec ciebie w porządku to bądź 3X w porządku wobec niego, ale jeżeli ktoś jest nie w porządku to masz prawo być i 6X nie w porządku, tak zyskuje się szacunek i takie jest życie, najpierw ja, potem sacrum (jeżeli ktoś jest wierzący) a dopiero potem ty, zdrowa konkurencja jest naturalnym zjawiskiem i występuje także w świecie przyrody i jej wypadkową są nasze sukcesy, wbrew stereotypom które powielamy i które nawet pojawiły się wśród powyższych komentarzy iż uczciwością i ciężką pracą do niczego się nie dojdzie, co sugeruje że tylko idąc po trupach można dojść do celu, a powielając te stereotypy zapominamy że możemy coś osiągnąć dzięki prawidłowemu wykorzystaniu swojego potencjału, kreatywności, determinacji, pomysłowości, inwencji, zaangażowaniu i właściwym wykorzystywaniu nadarzających się okazji do pomnażania wszelkich dóbr. Wszystko ma początek na poziomie umysłowym i rodzi się w myślach, gdybym miał inne myśli nie prowadziłbym prężnej działalności gospodarczej i dołączyłbym do tych którzy jako wymówką swoich wszelkich niepowodzeń posługują się tym że żyjemy w chujowym kraju.

    0

    1
    Odpowiedz
  12. Pomijając wszystko i rozładowując atmosferę, jesteś słodki 😉 Pozdrawiam.

    0

    0
    Odpowiedz
  13. Polacy… Wyjedź z kraju najlepiej.

    0

    0
    Odpowiedz
  14. Jakbym czytał o sobie!
    Tych, którzy piszą „dobrze, że jeszcze są tacy ludzie” nie spotkasz na swojej drodze. Raczej samych obojętnych i skurwysynów.
    Pracuję w malutkiej firmie jeszcze z trzema osobami (z trzema!) i WSZYSCY patrzą tylko żeby mnie orżnąć w taki czy inny sposób gdy nie patrzę (w przenośni i dosłownie). Już nieraz miałem takie sytuacje, a w grę wchodziły setki złotych i więcej. Później widziałem fałszywe uśmieszki na co dzień.
    Albo dopasujesz się do tego świata albo nie dziw się, że masz takie życie jakie masz… Pozdrawiam!

    0

    0
    Odpowiedz
  15. Tak, tak, każdy taki uczciwy, wierzy w Bouga, czasy ostatnie, nie obwiniaj siebie, kraj porąbany itp. Każdy z was, gdyby byl takim naganiaczem, posłwm cz biznesmenem polskim, to dbałby o własną dupę i nie zawracał by sobie głowy żadną uczciwością. Co z was za idioci i końskie kutasy.

    0

    0
    Odpowiedz
  16. @7 – hehehehe ” Wieczna wojna z samym sobą.” skąd ja to znam… 🙂 Tacy ludzie jak my to chyba powinni sobie własne miasto założyć i tam żyć. @14 – W sumie koński kutas to całkiem pozytywne określenie dla mnie 😀 Dzięki 😉

    0

    0
    Odpowiedz
  17. Dzięki, też miałem coś takiego napisać.
    Nawet się przestraszyłem, że to ja pisałem, napiwszy się jak sikorski pisząc swoje tweety w piatek wieczorem,
    tak bliską jest mi ta Chujnia:)

    0

    0
    Odpowiedz
  18. Uczciwość to cenna zaleta.
    Kiedy nadarzyła mi się okazja i wpadł mi wypasiony telefon (duży ,dotykowy, elegancki,czarny) to nie zastanawiałam się długo i oddałam właścicielowi.
    Może i był super ale wiem że nic nie straciłam bo i tak nigdy nie był mój.
    Myślę że jeszcze coś zyskałam, satysfakcję.Ja też gdybym coś zgubiła chciałabym by moją zgubę znalazł ktoś uczciwy. A ty możesz być z siebie dumny 😉

    0

    0
    Odpowiedz
  19. Do autora chujni – trzymaj się Ziom, uwierz mi nie jesteś sam. Aż mi się lżej na sercu robi kiedy od czasu do czasu spotykam uczciwych ludzi lub takich którzy są szczerze życzliwi. Parę razy w życiu mnie to spotkało, ale jakież to miłe zaskoczenie i odmiana która przywraca wiarę w ludzi. Też należę do uczciwych z zasadami i wiesz Pan jak to jest – jak się na tym wychodzi. Ale mogę spojrzeć sobie zawsze w lustro bez wyrzutów. Widzę cały ten otaczający syf i ludzi – skur…li lub typowe lemingi – bezmózgi i przygnębia mnie ich ilość niestety. Obracam się środowisku uczelnianym gdzie smród i zgnilizna moralna równa się chyba tej w urzędach, ale nawet i w tym bagnie zdarzają się perełki. A jak spotkasz Pan się z bezinteresowną życzliwością ludzką to potem masz taki super dzień pełen pozytywnej energii i wspomnienia na lata. Życzę więcej takich spotkań które przywracają wiarę w ludzi.

    0

    0
    Odpowiedz
  20. Tacy ludzie powinni budować kraj

    0

    0
    Odpowiedz