Kupiec-burak

Mam do sprzedania działkę. Taką pod działalność gospodarczą. No i z racji tego, że to nie jest typowa „budowlanka”, to potencjalnych kupców jest znikoma ilość. Bo wiadomo kryzys. Ale nie tylko z tego powodu. Głównym powodem jest mentalność buraka oraz buraka uważającego się za wybitnego cwaniaka.

Zacznijmy od tego drugiego. Burak uważający się za super-cwaniaka szuka okazji. Ale nie tak jak normalni ludzie, którzy chcieliby kupić po trochę niższej cenie, ale doskonale rozumieją, że wszystko ma swoje granice i nikt im tego rodzaju prezentu nie zrobi. Burak-cwaniak jest ponad to. To rodzaj „kupca”, któremu nawet jakbyś oddał za darmo, to wielka łaskę by zrobił ze weźmie i powinieneś czuć się szczęśliwcem, że mu nie musiałeś za tę okazaną łaskę dopłacić. I takich kupców jest 90%.

Przychodzi taki i chce nieruchomość za maksimum 1/10 wartości, a czasem nawet i o wiele niżej. I nie, że to jest jakaś jego wyjściowa pozycja do targu. To jest ostateczna oferta i mowy nie ma o niczym więcej. Do tego jeszcze człowiek nasłucha się przez chwilę „mondrości” takiego oraz tego jaka to łaska, że on w ogóle się zdecydował rzecz obejrzeć i szarpnąć w swej łaskawości na taką cenę, jaką podał. Nasłucha się dopóki w końcu nerwy trochę nie puszczą i burakowi-cwaniakowi powie się, co się na temat jego oferty sądzi. Wtedy następuje foch i obraza buraczanego majestatu. No i jest po handlu, a straciło się tylko czas. A burak-cwaniak? Dalej się ogłasza, że kupi nieruchomość, lub z ogłoszenia przyłazi następny. A że nie ma na ogół na czole wypisane, to wszystko zaczyna się na nowo. I szlag człowieka trafia.

Jeszcze lepsi są tacy, którym nieruchomość odpowiada. Ale przez kilka tygodni, nawet i 2-3 miesiące nie mają czasu sfinalizować transakcji. Bo zawsze im coś wypada. Człowiek potem dzwoni w umówionym terminie, umawia się i znów marnuje czas. A w tym samym czasie można natknąć się na kolejno wystawiane przez „kupca”, który nie ma czasu ogłoszenia, że chętnie kupi działkę. Po czymś takim to chyba sensownym założeniem jest, że to albo jakiś naciągacz albo ktoś, kto liczy na to, że znajdzie się coś tańszego. I czeka w swym buraczanym cwaniactwie nawet nieraz i lata, kasę trzymając w skarpecie, bo ciągle mu za drogo. No bo powiedzcie: jaki jest sens wystawić ogłoszenie, że kupię nieruchomość, dogadać się pod względem ceny i zawracać dupę przez np. 2 miesiące, płacąc w tym czasie za kolejno wystawiane ogłoszenia, że „kupię taką i taką nieruchomość”? No to może chyba tylko idiota tak robić. I żeby to jeden, to jeszcze człowiek sobie pomyśli, że się jakiś niedorozwój trafił. Ale kilku, pod rząd? Kilkunastu w ciągu kilku miesięcy? Ot, burak, który myśli, że jest strasznie cwany.

Zaś z burakiem (z podejrzeniem, że to kolejny burak-cwaniak) zetknąłem się dziś. Znajduję ogłoszenie. Parametry mojej działki są mniej więcej takie same, pozostaje kwestia lokalizacji, bo ta w ogłoszeniu nie została do końca sprecyzowana. W rubryce „Adres” podano jedynie miasto: Kłodzko. W samej treści ogłoszenia ani słowa na temat lokalizacji działki. No więc na początek zakładam, że to Kłodzko i okolice. A że to moje okolice, to warto się zapytać, nie? No to dzwonię. Facet odbiera. Pytam się czy dawał takie i takie ogłoszenie i czy jest aktualne. Dawał i jest aktualne. Pytam się jaka lokalizacja mu odpowiada, bo ogłoszenie nie całkiem precyzuje. Facet odpowiada, że… Nysa i okolice. Sąsiednie województwo i circa 100 km ode mnie. A ogłoszenie, baran, wystawił na dolnośląskie. No ale facet pyta się o to gdzie ta działka. Podaję miejscowość. Pyta się o szczegóły. No to podaję (zresztą idealnie pasujące do wymagań z ogłoszenia), bo widać niekoniecznie musi to być ta Nysa. Podstawowe informacje. Raptem może ze cztery zdania. I w słuchawce jest cisza, ale połączenie nie zostaje zakończone. Jest totalna cisza. Kilka razy mówię „halo” i cisza. Po jakiejś minucie połączenie zostaje zerwane. Dzwonię jeszcze dwa razy i nikt nie odbiera. Kurwa, co za ludzie…. Czy to tak ciężko jest powiedzieć, że mi nie odpowiada ta działka, lub że przemyślę i się skontaktuję?

Co za naród… I naprawdę takich „kupców”, jak wyżej opisani, jest 90%. Weźcie to sobie przełóżcie na skalę kraju. 9 na 10 ma właśnie tak popierdoloną mentalność, w tym i w innych aspektach. I potem się dziwić, że jest syf na każdym kroku, skoro ludzie mają taką mentalność. A człowieka szlag trafia, bo z takimi nie ujedzie, przez dwa lata się użera zamiast dawno o sprawie zapomnieć, a na nic lepszego się nie zanosi.

63
56

Komentarze do "Kupiec-burak"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Polactwo=buractwo i tyle!

    2

    0
    Odpowiedz
  3. Byłem świadkiem jak znajomy sprzedawał auto:
    Dzwoni gość, pyta o przebieg, a następnie najzyczjniej w świecie się wyłącza, tak jakby powiedzenie „dziękuję , do widzenia” było kurwa tak trudne jak stół z powyłamywanymi nogami po chińsku i drabina z powyszczerbywanymi szczeblami w kisuaheli: chamstwo, CHAMSTWO, C H A M S T W O !!!

    3

    0
    Odpowiedz
  4. to samo ze sprzedajacymi, nie wiadomo ile chca za badziew w kraju bez perspektyw

    5

    0
    Odpowiedz
  5. Dziwny masz styl pisania, aczkolwiek zawsze miło się czyta o polaczkowych chujniach. Komuna odcisnęła bardzo mocne piętno na większości cebulaków 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Najlepsze są rady z Allegro: Niestety, nie udało Ci się sprzedać produktu. Spróbuj zmienić parametry, np. obniżyć cenę…Dobre rady – zawsze w cenie..

    1

    0
    Odpowiedz
  7. „I takich kupców jest 90%. Przychodzi taki i chce nieruchomość za maksimum 1/10 wartości”

    Sorry, chyba w 2003/4 roku metr mieszkania kosztowal 2000-2400zl i to w centrach duzych miast. Potem przyszla banka a place sa niewiele wieksze niz kiedys i nagle w pol roku 6tys. metr.

    Ludzie nabrali kredytow ktore przekraczaja wartosc ich dobr kupionych w okreslie banki ktora wlasnie schodzi.

    Gdzie ja Ci panie nawet ze sredniej pensji co jest szczytem marzen na 95% terenow poza warszawa, bede kupowac po cenie z banki plus oprocentowanie kredytu.

    Kazdy najchetnie by sprzedal zagraniczniakowi za milioooony.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. ej powiem Ci autorze i wam czytaczom, że ta sprawa jest dość ciekawa. bo mamy lewactwa w rządzie 100%, to by znaczyło że w narodzie lewactwo też na 100%, no zaraz ale naród nie może być lewicowy, lewicowe może być tylko społeczeństwo, naród zawsze myśli o przyszłości o dzieciach ale jednocześnie szanuje spuściznę starszych więc nie może być lewicowy.
    ale co się okazuje cokolwiek gdziekolwiek chcesz zrobić słyszysz wymówki, nigdy prawdy, np. nikt nie powie że nie kupię tego bo za drogie, nie zrobię tego bo dla nie za trudne, ciągle tylko jakieś głupoty w stylu dziękuję to ja się jeszcze zastanowię/przemyślę. Byłem kiedyś w sklepie z ziomkiem i coś tam obadałem pytam o cenę pani podaje mówię za drogo dziękuję na co ziomek co ty robisz tak się nie mówi, więc pytam dlaczego, bo nie wypada, ale dlaczego nie wypada ? Trzeba szanować sprzedawcę, to co dla mnie jest za drogie, dla kogoś innego może być tanio to on kupi świat się nie kończy przecież. Jakaś straszna obłuda i fałsz nam tutaj zapanowały. Nawet kutwa jedziesz autem ktoś przed tobą chce wyjechać z parkingu i czeka to zwolnię a co mi tam nie śpieszy mi się to już kutwa z tyłu wszystkie poczwary mrugają i trąbią.

    2

    1
    Odpowiedz
  9. Generalnie nie nadajesz się do biznesu – jak większość patałachów. Tu problem nie leży w kupcach, ale w tobie. Jesteś miękką fają, nie potrafisz twardo i silnie postawić na swoim i doprowadzić do porozumienia. Zapraszam na taśmę.

    0

    0
    Odpowiedz
  10. Dobrze, że Ty jesteś ten 1/10 nie-jebnięty w żadnym aspekcie.

    0

    0
    Odpowiedz
  11. Nie do końca mnie zrozumiałeś.
    1.Wyobraź sobie taką sytuację. Masz hektar działki budowlanej plus dom i zabudowania gospodarcze. Ceny za metr takiej działki (samej działki) w mojej okolicy są w rozpiętości od 30-100 zł. I przychodzi do Ciebie gościu, który daje Ci za całość 20 000 zł. I uważa, to za hojną ofertę. Nie rozumie też, że za tyle, to sobie garaż w średniej wielkości mieście może kupić. Jednocześnie, gdy ja mówię, że ja od niego kupię jego dom/mieszkanie/cokolwiek tam ma za te 20 tys, skoro to taka dobra dla sprzedającego cena, to jest święte oburzenie, jak można mu taką bezczelną ofertę złożyć. Innymi słowy: facet wie ile co jest warte, ale uważa się za cwaniaka, przed którym padajcie na kolana i zębach przynoście, co sobie raczył zażyczyć.
    2.To, że ludzi może być nie stać na nieruchomość to ja mogę bez trudu zrozumieć. Sęk jest w tym, że jak mnie nie stać coś kupić, to nie zawracam ludziom dupy, wymagając od nich prezentów, nie wystawiam ogłoszeń, że chętnie kupię. Idziesz do sklepu czy np. salonu samochodowego i stękasz sprzedawcy, że ma spuścić cenę kilkanaście razy, bo „gdzie ja panie z pensji coś takiego kupię”? Pewnie nie, jak każdy normalny człowiek. I o to chodzi.

    3

    0
    Odpowiedz
  12. @8
    Tak, problem ewidentnie leży we mnie. Bo nie daję się wykiwać, oddając coś za niemal darmo, ani też nie stoję z bronią nad kupcem, każąc mu umowę podpisać.
    A co do taśmy… jak dasz się czasem mesiem przejechać na siłkę coby zwiększyć masę, to się zastanowię. 😉

    0

    0
    Odpowiedz