Mały biust, duży problem

Mała rozprawa o małych cyckach. Otóż rozstałem się z moją (już) byłą dziewczyną, bo nie mogłem przeżyć, że była prawie płaska. Pod koniec naszego związku to musiałem myśleć o innych laskach podczas seksu żeby dojść. 2 lata zeszło mnie żeby sobie uświadomić, że moim pragnieniem od zawsze było, aby moja partnerka, żona, dziewczyna czy cokolwiek innego miała duży biust. Każdy ma swój gust i swój fetysz, i chuj z tym. Uświadomiłem sobie to, jak szefowa, flirciara z ogromnym biustem, pochyliła się nad moim biurkem i zaczęła mi coś pierdolić o nowym projekcie do zrobienia, a ja nic z tego jej wywodu nic nie zapamiętałem. Więc zainstalowałem sobie tindera, nie jestem jakimś samcem alfa ani super przystojaniakiem, ale brzydki też nie jestem i dostałem wreszcie parę „matchy”. I kurwa jak na złość, dałem lajka paru laskom, które choć miały mały biust, to ogólnie wyglądały bardzo fajnie, i z opisu jak i zdjęć wynikało, że mają coś więcej do zaoferowania (choć chujnia jest jednoznacznie perwersyjna i o cyckach, od potencjalnej dziewcyzny wymagałbym jednak czegoś więcej), i akurat te też mnie zalajkowały. Dlaczego unikają mnie dziewczyny z dużym biustem? Teraz to już kurwa mam obsesję. Nigdy nie zapomnę, jak związałem się z moją byłą, i wzięła mnie raz do swojej koleżanki (nimfomanki notabene, która później mi też się pchała na chuja). Był letni wieczór i obie miały tylko biustonosz i luźne, prześwitujące bluzki. Z tą różnicą, że moja miała najmniejszy rozmiar stanika jaki jest możliwy, i to jescze w połowie pusty (wiem, bo kupowałem jej bieliznę na prezent), a tamta to chyba rozmiar G coś tam – a przy okazji wcale nie była gruba. Myślałem, że sobie w łeb strzelę. Matka natura – chuj ci w dupę! Dziękuje, ulżyło mi.

29
74

Komentarze do "Mały biust, duży problem"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Bo takie kobiety wolą facetów z wielkimi jajami, a ty ich nie masz… Kto mieczem wojuje…

    49

    5
    Odpowiedz
    1. Mysza spotyka łosia. Podbiega do niego od tyłu, patrzy i krzyczy:
      – Niesamowite!
      Podbiega z przodu, patrzy i krzyczy:
      – Niepojęte!
      Znowu obiega łosia, patrzy od tyłu i krzyczy:
      – Niesamowite!
      I ponownie biegiem dookoła łosia. Patrzy od przodu i krzyczy:
      – Niepojęte!
      I tak kilka razy. Łoś zdziwiony pyta myszkę:
      – O co ci chodzi, mysza?
      – Takie jajca… i takie rogi?! /Mesio

      PS. A ty, patałachu od chujni, wiesz: gdybyś zarabiał 17 tysi netto miesięcznie i jeździł mesiem (W212)…

      Rozumiemy się? No. To Pan twój cię widzi (z 3 stówkami i CV) przed bramą naszego Łódzkiego Wydziału Fabrycznego.

      A jak ci tak bardzo wielkie cyce są potrzebne, to Pan twój każe cię posłać do naszego Tajnego Ośrodka Badawczego w Sosnowcu pod Łodzią, gdzie po krótkim pobycie będziesz się mógł cieszyć takimi wielkimi,* że cię do księgi rekordów wpiszą.

      *I twoi „koledzy” z planu naszej wytwórni pornosów kazamat też…

      4

      8
      Odpowiedz
      1. Nie pisze się mysza tylko MYSZ imbecylu

        8

        3
        Odpowiedz
        1. „Nie pisze się mysza tylko MYSZ imbecylu”

          A Pan twój będzie pisał „mysza” (jak będzie miał taką ochotę) i chuj ci do tego. Ty masz, patałachu smrodliwy, jedynie na kolanach, z nabożną czcią, przeczytać. /Mesio

          PS. BTW, termin „język potoczny” coś ci mówi?

          4

          4
          Odpowiedz
          1. mesiu nie denerwuj się tak bo ci żyłka pękni

            4

            0
            Odpowiedz
        2. … Się kurwa profesor Miodek znalazł za dychę, albo jakiś inny jebany polonista.

          0

          1
          Odpowiedz
      2. o łosiu dobre, ale na chuj się błaźnić tymi 3 stówkami? przecież tego gówna już nikt nie czyta..

        5

        0
        Odpowiedz
        1. „o łosiu dobre, ale na chuj się błaźnić tymi 3 stówkami? przecież tego gówna już nikt nie czyta..”

          Ale przeczytałeś, patałachu… 😛 /Mesio
          PS. Ty, dla odmiany od lumpenproletariatu powyżej, któremu użycie słowa „mysza” się nie podoba, zapoznasz się z terminem „tradycja”…

          2

          3
          Odpowiedz
    2. Oj, to prawda…dziś brak facetów z jajami, to dość powszechne, facet jest facetem tylko z nazwy, wystarczy byle pierdoła a swiat sie im sypie w gruzy…niestety 🙁

      9

      1
      Odpowiedz
      1. Może i to prawda w przypadku rozmaitych spedalonych produktów gimbazy, ale takie lochy jak ty to dopiero muszą mieć kompleksy skoro aż tak je rusza, jak widać po takich komentarzach jak twój.

        Cóż… trzyj miejsce, które (u lasek nie będących takimi płaskimi produktami kobieco-podobnymi jak ty) mieści się między cyckami papierem toaletowym. Na rozmiary dupy ci przecież pomogło.

        2

        9
        Odpowiedz
        1. Widzę, że tekst o facetach z nazwy był trafiony…przeczytaj wiekszoścć komentarzy i przejrzyj na oczy.
          Ps. Z moim biustem jest wszystko w porządku.
          Ps2.Z rozmiarem dupy również.

          5

          0
          Odpowiedz
          1. „Widzę, że tekst o facetach z nazwy był trafiony…”

            W moim przypadku nie był (Nie musisz wierzyć. Na kolanach codziennie dziękowałabyś niebiosom za szczęście, które cię spotkało. Poważnie.), po prostu warto wskazywać takim babsztylom jak ty miejsce w szeregu i należy to konsekwentnie i bezwzględnie czynić. Cywilizacja zachodnia, generalnie, tego nie robi od kilku pokoleń i za bardzo przeginacie pałkę, korzystając z naszego ucywilizowania. Sprowadzenie od czasu do czasu do parteru jest więc w takim wypadku koniecznością. Wszystkim wyjdzie na zdrowie. Także i tobie.
            Podziękuj.

            A twój PS -jeden i drugi- mnie nie interesuje, bo co mi do tego, jaki masz rozmiar. Aczkolwiek będąc z natury człekiem życzliwym, dobrze, że ci z tym dobrze. Jak popracujesz jeszcze nad osobowością (cóż… może lubię się czasami oszukiwać 😉 ), to jeszcze się znajdzie ktoś, kto z wymienionych przez ciebie części ciała zrobi użytek a po wszystkim nie kopnie cię w jedną z nich.

            5

            5
            Odpowiedz
          2. Brawo. Wygrałes, chylę czoła. Ten poziom dyskusji zamyka dalszą konwersacje.
            Pozdrawiam i gratuluję.

            3

            0
            Odpowiedz
          3. „W moim przypadku nie był ”
            Taa. W twoim przypadku nie był bo ty taką karykaturą mężczyzny jesteś, że ten tekst na ciebie stanowczo za łagodny. To tylko w swoje ocenie jesteś taki super. A te twoje teksty pod adresem kobiet to po prostu żenada. „takie lochy jak ty to dopiero muszą mieć kompleksy skoro aż tak je rusza”- jakie ty musisz mieć kompleksy skoro krótki tekst kobiety (nie do ciebie zresztą, sprawdź sobie jełopie daty wpisów) wyzwala w tobie taki potok szamba. Nie pierwszy raz zresztą. Taki yntelygent z ciebie, a nie umiesz odnieść swoich wypocin do swojego własnego zachowania. Nie masz najmniejszego prawa do pokazywania komukolwiek miejsca w szeregu czy pouczania, żeby popracował nad swoją osobowością bo sam jesteś popapranym psycholem. Ludzie cię olewają (czasem ktoś nie wytrzyma i coś ci skomentuje) bo nie chcą wdawać się w dyskusje z pojebanym pajacem, a tobie się wydaje, że królem stronki jesteś. „Nie karmić trolli”- tekst z jednej ze stron. Pewnie i tam bywasz i już się zorientowali jak cię traktować. A teraz trzaskaj w klawiaturę (byle mocno) bo pewnie musi się ulać szambo bo tak cię ruszyło. Nie dziękuj. Może rozwalisz klawiaturę i będzie trochę spokoju od tych twoich chorych wynurzeń.

            5

            0
            Odpowiedz
          4. Swietny tekst 🙂 trafiony w setkę 🙂
            Pozdrawiam.
            Autorka tekstu o facetach z nazwy.

            2

            0
            Odpowiedz
  3. pierdolisz, moja mogłbaby być i płaska AAAA, ale pod warunkiem jeśli jest CHUDA, ale już mam dziewczynę, BBW, cycki fałdy i te sprawy,. dupa wielka. I co? I gówno, zakochałem sie i nie myślę chujem, ta dziewczyna co mam to CUD, inteligentna roztropna td.

    8

    5
    Odpowiedz
  4. W tej historii tylko jakoś szkoda Twojej ex; widocznie to była rzeczywiście wielka miłość, skoro na dalszych losach związku zaważyły…. cycki. W sumie to kibicuję jej mocno (może znajdzie teraz jakiegoś fajnego mężczyznę). Tobie życzę za to wielkich, jędrnych piersi, żebyś się przekonał, że to nie ich obecność warunkuje szczęście w związku. 🙂

    23

    1
    Odpowiedz
  5. Czy to troll, czy serio tacy ludzie jak Ty chodzą po świecie?

    17

    1
    Odpowiedz
    1. A ile jest lasek, które wymagają 180+ cm wzrostu i grubego długiego fiuta?
      To jest to samo. Bez względu na płeć i bez względu na to czy czego akurat w wyglądzie dotyczy.

      5

      3
      Odpowiedz
    2. Chodzą Znam osobiście.

      1

      1
      Odpowiedz
  6. Idź człowieku i nie wracaj…

    15

    1
    Odpowiedz
  7. „[…]czy cokolwiek innego miała duży biust[…]” polecam rasę Montbéliarde 😉 tam będziesz usatysfakcjonowany.

    5

    0
    Odpowiedz
    1. „polecam rasę Montbéliarde tam będziesz usatysfakcjonowany.”

      Przypomnimy ci, jak będziesz narzekać, że ma za małego i o niewielkim fi. 😛

      0

      1
      Odpowiedz
  8. Dorośniesz zobaczysz że żyjesz z kobietą a nie cyckami;) Jak baba do dupy to nawet na hehe wielkie bimbały nie będziesz mial ochoty patrzeć. Szukaj kobiety z którą charakterologicznie pasujesz najlepiej bo, życie we dwoje na dłużej to zabawa dla hardcorowcow!!!:)

    11

    2
    Odpowiedz
    1. He, he… niekoniecznie, patałachu, niekoniecznie… 😉

      „Kiedy miałem 14 lat miałem nadzieje, że kiedyś będę miał dziewczynę. Kiedy miałem 16, miałem dziewczynę, ale była beznamiętna. Więc zdecydowałem, że potrzebuję dziewczyny z uczuciami. Jak miałem 18 lat, spotykałem się z dziewczyną, która była bardzo namiętna. Jednak była zbyt uczuciowa, o wszystko płakała, łatwo się denerwowała.
      Ciągle groziła samobójstwem. Postanowiłem, że muszę znaleźć jakąś „stabilną” dziewczynę. Jak dobiło do 25, znalazłem dziewczynę stateczną, ale było to strasznie nudne, wszystko można było przewidzieć, nie cieszyła się z życia. Życie stało się przygnębiające.
      Trzeba było znaleźć dziewczynę, z którą można byłoby przeżyć coś podniecającego. W wieku 28 lat znalazłem ekscytującą dziewczynę, ale nie mogłem za nią nadążyć. Wciąż się spieszyła, nigdzie nie zagrzała miejsca. Ciągle z kimś flirtowała. Z początku było zabawnie i ciekawie.
      Ale był to związek bez przyszłości. Więc postanowiłem znaleźć dziewczynę z ambicjami. Kiedy już miałem 31 lat, spotkałem mądrą, ambitną dziewczynę, stojącą twardo na ziemi. Ożeniłem się z nią. Ale niestety była tak ambitna, że się ze mną rozwiodła i zabrała wszystko co miałem. Teraz mam 40 lat i szukam laski z dużymi cyckami…”.

      I choć powyższe to popularny żart, to jest w nim ziarno prawdy, albowiem wszystkie są w zasadzie takie same: tak samo do dupy. Więc niech choć ma te cycki (czy co innego, wedle gustu -na ogół wątpliwego- patałacha, który się z nią męczy). /Mesio

      PS. „Kobiety. Nie można z nimi żyć, nie można też ich spędzić jak bydło do Kanady…” -Al Bundy

      7

      8
      Odpowiedz
  9. Ech.Ty masz dylemat że chcesz cycatą a są tacy którzy nie mogą mieć żadnej kobiety.W każdym razie nie wiem czemu ale mnie nie jarają pornole,cycki,cipy opływające spermą.Uwielbiam dziewczyny o miłej,sympatycznej twarzy.O pieknych oczach i skromnym ubiorze.Szkoda że mało takich jest.

    28

    1
    Odpowiedz
    1. „Uwielbiam dziewczyny o miłej,sympatycznej twarzy.O pieknych oczach i skromnym ubiorze.”

      Pan twój, Mesio, też takie najbardziej ceni (pod warunkiem że inteligentne). A raczej cenił. Bo, po licznych doświadczeniach, okazało się, że one są równie popierdolone jak cała reszta loszego rodu.

      Niestety, patałachu, takie życie… Dokładnie takie, jak w powiedzeniu, że badania wykazały, że 1/3 kobiet jest równie popierdolona jak pozostałe 2/3. /Mesio

      PS. Nie ma ratunku. A jedynym lekarstwem jest okład z desek. Resztę ziemia wyciągnie…

      5

      10
      Odpowiedz
      1. Zapomniałeś tradycyjnie popierdzieć o trzech stówkach, mesiu wiesiu.

        4

        1
        Odpowiedz
  10. Wszystko co male to piekne…

    Oprucz piersi…

    3

    12
    Odpowiedz
    1. I małych penisów.

      4

      0
      Odpowiedz
      1. I tyci, maciupkich rozumków…

        4

        0
        Odpowiedz
  11. Nie wiedziałem, że takie pustaki istnieją. Być z kobietą 2 lata i rozstać się przez mały biust? Oby ci jaja uschły skurwysynie bezmózgi. Dla mnie jesteś zwierzęciem.

    27

    4
    Odpowiedz
    1. Pan twój, Mesio, już widzi, patałachu (na bank płci odmiennej), jak siedzisz z kimś, kto cię fizycznie nie pociąga, albo nie zaspokaja, bo ma za małego, lub niewystarczająco długo i często może…
      Wot, i kolejna locha-hipokrytka. Nihil novi… /Mesio

      PS. A co do autora chujni -tak ku refleksji- to jak Pan twój sądzi, to nie jest tak, że on ją zostawił przez małe cycki. To raczej u ludzi działa na tej zasadzie, że zmniejszona atrakcyjność partnera/-ki wpływa -nie do końca świadomie z naszej strony- na pozostałe relacje z nim/nią.

      Zaczyna się niechęć do wspólnego spędzania czasu, emocje wobec drugiej osoby opadają… Zaczynają się kłótnie, spory potem narastają… I prędzej czy później jest po wszystkim. Taki jest mechanizm. Podsycony potencjalnymi partnerami spotykanymi na ulicy na co dzień (albo faktycznie atrakcyjniejszymi pod niektórymi względami albo po prostu na zasadzie: „trawa u sąsiada jest bardziej zielona”).

      Winę za powszechność tego ponoszą przede wszystkim dwie rzeczy.

      Pierwsza, to lenistwo -brak ciągłej pracy nad związkiem, żeby go utrzymać na jakimś poziomie, podsycać zainteresowanie.

      Druga rzecz to to, że w naszej kulturze ludzie całkowicie zrezygnowali z aranżowanych związków (przy czym żebyśmy się dobrze zrozumieli: chodzi o to, żeby takie aranżowanie było robione z głową i nie na siłę). Dzisiejsze związki opierają się więc niemal wyłącznie na chemii a nie jak dawniej -jeśli było prawidłowo przeprowadzone -na rozsądku a dopiero później, w miarę upływu czasu w związku, na rosnących uczuciach do drugiej osoby. A chemia nie trwa wiecznie. Do tego organizm przyzwyczajony do dawki chemii, wynikającej z bujania się w kimś, domaga się jej nie tylko w takich jak dotychczas ale i w coraz wyższych dawkach. Na dokładkę gust także ewoluuje, a kłótnie swoje robią. Efektem jest rozpad relacji.

      Dodatkowym zaś czynnikiem sprzyjającym do pójścia w swoją stronę jest to, że współcześnie młodzi ludzie są wybitnie roszczeniowi. Więc traktują związki jak kupiony towar. Jak się popsuje, lub się nie podoba, to się zmienia -często bez większych rozkmin- na inny model. Coraz powszechniejsza akceptacja społeczna takiego trybu życia jeszcze bardziej to ułatwia. I dlatego takie są efekty.

      Patałach, który chujnię napisał jest po prostu „idealnym” produktem takiego społeczeństwa. Czyli w zasadzie nie jego i jemu podobnych (płci obojga) wina, że go (ich) tak zjebano. Pracę nad tym odwaliło całe społeczeństwo od jego narodzin począwszy.

      9

      2
      Odpowiedz
      1. ’Pan twój, Mesio, już widzi, patałachu (na bank płci odmiennej), jak siedzisz z kimś, kto cię fizycznie nie pociąga, albo nie zaspokaja, bo ma za małego, lub niewystarczająco długo i często może…
        Wot, i kolejna locha-hipokrytka. Nihil novi… /Mesio’

        Od razu mówię, że to nie na mój komentarz odpowiedziałeś, ale ja odpowiem na Twój. Lubie czytać Twoją pisaninę Mesiu, jednak sorry, ale z tą wypowiedzią się nie zgadzam.

        Jest takie nieładne powiedzenie: 'widziały gały co brały’. Po cholerę z nią był aż 2 lata skoro nie lubi małych piersi? W końcu po tym czasie i tak rozstał się z nią przez rozmiar jej piersi. Po co marnował więc jej czas? 2 lata mu zeszło na uświadamianiu się jakie piersi lubi? Serio?
        Byłam w związku z facetem, który miał badzo małego penisa. Przez co nie było mi tak dobrze z nim w łóżku, chociaż staraliśmy się oboje o jak najlepsze wrażenia dla partnera 😉
        No niestety, ale dla mnie rozmiar męskiego przyrodzenia ma znaczenie, wiem to i nie trzeba było 2 lat żeby sobie to uświadamiać. Nie rozstałam się z nim z tego powodu, tylko z innego, a raczej wielu.

        Więc nie każda kobieta jest taką hipokrytką jak to sugerujesz wyżej. Gdyby mój ex był innym człowiekiem z charakteru niż się okazał po dłuższym poznaniu, to bym z nim pewnie nadal była. Nie zważając na to jaki rozmiar penisa ma. I tak było nam w łóżku całkiem przyjemnie. Chociaż gdyby miał większego to na pewno byłoby (mi) przyjemniej, jednak cóż z tego? Życie z drugą osobą to nie tylko interakcje łóżkowe, więc uważam, że kierowanie się wielkością piersi czy penisa w kwestii być albo nie być w danym związku jest płytkie i nieżyciowe.

        Nie lubię wrzucania wszystkich przedstawicieli danej płci do jednego worka.

        3

        0
        Odpowiedz
        1. „Jest takie nieładne powiedzenie: ‚widziały gały co brały’. Po cholerę z nią był aż 2 lata skoro nie lubi małych piersi? W końcu po tym czasie i tak rozstał się z nią przez rozmiar jej piersi.”

          Owszem, jest takie powiedzenie i wiele w nim racji. Ale nie bierzesz pod uwagę tego, że w stanie zabujania się w kimś na wiele rzeczy nie zwracamy uwagi. Zaczynają nam one, w ten czy inny sposób, przeszkadzać dopiero, gdy te klapki z oczu spadną. I to Pan twój miał na myśli, mówiąc o przyczynach, przez jakie potem coś się np. rozpada.

          Oczywiście są i tacy, którzy z różnych przyczyn zaakceptują „wady” tej drugiej osoby. Co nie oznacza jednak, że ich nie widzą (a także nie oznacza, że nie poszliby, czy nie pójdą, w przyszłości do kogoś innego, kto ich będzie pozbawiony, lub że choćby nie zgrzeszą „myślą ową”). No a na dokładkę te dostrzegane nagle wady stanowią idealne podłoże do konfliktów, które mogą (choć nie muszą, bo tu jest wiele zmiennych i trudno to przewidzieć) w dalszych konsekwencjach także rozpieprzyć związek. I o tym także Pan twój wspomniał.

          Także odnosząc to do tego konkretnego tematu: laski mają pretensje np. do autora chujni o to, co same robią codziennie. Stąd określenie: hipokryzja oraz przypomnienie, że to nic nowego, ma tu swoje uzasadnienie.

          „Byłam w związku z facetem, który miał badzo małego penisa. Przez co nie było mi tak dobrze z nim w łóżku, chociaż staraliśmy się oboje o jak najlepsze wrażenia dla partnera 😉
          No niestety, ale dla mnie rozmiar męskiego przyrodzenia ma znaczenie, wiem to i nie trzeba było 2 lat żeby sobie to uświadamiać. Nie rozstałam się z nim z tego powodu, tylko z innego, a raczej wielu.”

          No i widzisz, jaką hipokryzją się właśnie wykazałaś, jaki podwójny standard stosujesz, oraz jak sama siebie okłamujesz tym twierdzeniem mówiąc że: „nie rozstałam się z nim z tego powodu”? Przecież to jest dokładnie to, o czym Pan twój wspominał w poprzednich swoich komentarzach.

          Po kolei.
          Primo. Nie było ci z nim dobrze w barłogu. Może nie zeszło ci na tym 2 lata, ale chyba tydzień to także nie był. To, kiedy klapki z oczu spadną, to kwestia, która jest indywidualna, patałachu płci odmiennej. Ty potrzebowałaś na to np. pół roku czy rok, autor chujni np. 2 lata, przy czym Pan twój podejrzewa, że decyzja o rozstaniu też jakiś czas dojrzewała. Czym się więc różnicie? Niczym.

          Ale „oby mu jaja (za decyzję podobną do twojej) uschły”, co? 😛

          Secundo. „No niestety, ale dla mnie rozmiar męskiego przyrodzenia ma znaczenie”.

          Aha. Ale dla kolesia od chujni, rozmiar cycek nie ma prawa mieć znaczenia…
          Jak to nazywamy? 😛

          Tertio. „Nie rozstałam się z nim z tego powodu, tylko z innego, a raczej wielu.”.

          Mylisz się, patałachu. Pan twój w komentarzu powyżej, pokazał ci mechanizm, w jaki sposób z psychologicznego punktu widzenia następuje rozpad takiego związku. To, że były dodatkowe czynniki, jest normalną rzeczą, bo jeden nie wystarcza (przynajmniej jeśli poważnie do sprawy podchodzimy). Natomiast, po pierwsze, często one wynikają z czegoś, co nawet i tylko podświadomie nami kieruje (stąd np. popularne a trafne powiedzenie, że „jak kobieta w nocy nie jęczy to w dzień warczy” -pomyśl do ilu (narastających z czasem) niesnasek, sporów, kłótni doprowadziło twoje warczenie, u którego podłoża leżało to, że cię nie zaspokoił… Albo nie danie mu, wtedy kiedy chciał, bo i tak nie zrobi ci wystarczająco dobrze. Jak to wpłynęło w konsekwencjach na te wszystkie przyczyny, które poskładały się na to, że mu powiedziałaś sayonara? BTW, wiesz, że badania naukowe mówią, że ponieważ „orgazm rodzi się w mózgu”, to kobiety przez powtarzanie sobie, że tylko pała rozmiarów jakiegoś Kalego zrobi jej dobrze, same siebie krzywdzą, bo przez to mają z góry złe nastawienie do tych „bardziej ubogo wyposażonych” 😉 i w efekcie trudniej im dojść? Podświadomość, patałachu, podświadomość… A popatrz jakie konsekwencje.), a po drugie, często ludzie wolą sami się oszukiwać („No bo jak to? Przecież ja nie jestem taka/taki pustak i nie klasyfikuję ludzi według np. rozmiarów fiuta, wzrostu, wagi, małych cycek…”).

          I Pan twój uważa, że to właśnie robisz. Jak masz dobrą pamięć i sobie naprawdę szczerze przeanalizujesz przyczyny tego, że ci się związek rozleciał aż do ich źródła, to sama do tego dojdziesz, że to musiał być jeden z podstawowych czynników, od którego wyszła przynajmniej część reszty, którą z kolei podajesz jako oficjalne powody.

          „Więc nie każda kobieta jest taką hipokrytką jak to sugerujesz wyżej.”

          Więc każda jest taką, co zresztą na twoim przykładzie powyżej Pan twój, Mesio, udowodnił.

          A niektóre są jeszcze gorsze, bo o ile część tego typu kryteriów i powodów wynika z naszej podświadomości i większość nie ma na tyle predyspozycji, by choć w jakiejś części to kontrolować -taką mamy konstrukcję wynikającą z biologii- to bardzo wiele kobiet jest po prostu wyrachowanymi, skończonymi sukami (samicy psa nie ubliżając, bo to bardzo zacne zwierzę jest).

          Natomiast mało kto ma na tyle tzw. cywilnej odwagi, by choćby samemu przed sobą się przyznać i prawdopodobnie to jest przyczyną tej twojej hipokryzji.

          Gwoli sprawiedliwości. Facetów to także dotyczy, choć w mniejszym stopniu, a to dlatego, że facetowi natura dała daleko lepszą zdolność analitycznego myślenia i mniej emocji. Pan twój wie to po samym sobie. Zna loszkę, której z zamkniętymi oczami by się oświadczył natychmiast, gdyby nie to, że ona nie chce go znać. I nie przeszkadzałoby mu w najmniejszym stopniu, że obiektywnie rzecz biorąc z wyglądu to góra 5/10, choć na wiele podobnych pewnie w ogóle nie zwróciłby uwagi. Inne czynniki wchodzą w grę, więc na to Pan twój bez problemu przymknąć mógłby oczy, z tym, że w pełni świadomie, bo jakoś tak się złożyło, że choć żywi pewne, nawet głębokie, uczucia do niej, to nigdy go to nie zaślepiło, bo właśnie ma umysł wybitnie analityczny i stany tego, co powszechnie opiewane jest jako zakochanie, go omijały od zawsze, za trzeźwo do życia podchodzi i jest na to odporny (nie licząc drobnego incydentu w dzieciństwie, gdy miał lat zaledwie 10 i gówno jeszcze wiedział). Dlatego w odróżnieniu od patałacha, który chujnię był popełnił, Pan twój od początku widział i widzi jej wady, ale przez to całkowicie świadomie je akceptuje i dlatego nigdy mu przeszkadzać nie będą. Stąd też nigdy nie były, i byłyby, podłożem konfliktów. I także dlatego Pan twój m. in. dostrzega to, jak ludźmi ten stan zabujania rządzi i jakie ma często konsekwencje, gdy różowe okulary spadają. A zwłaszcza widać to u kobiet, które są pozbawione tej choćby przeciętnej u facetów zdolności do analitycznego myślenia.

          Zauważ też, że autor chujni mówi o tym swoim „problemie” jako już wręcz obsesji. Czyli gość się po prostu powoli nakręcał, w ten sposób niejako modelując swoją psychikę. To z kolei na pewno przełożyło się na satysfakcję ze związku, w dalszej konsekwencji na konflikty i w końcu na jego rozpad. Innymi słowy, był na tyle „słabo analityczną jednostką”, że nie potrafił już na starcie rozpoznać przyczyny, dlaczego nagle mu zaczęło to przeszkadzać, że ona ma małe cycki, i położyć temu kresu. Tylko brnął w to dalej. Zwrócił może całkowitym przypadkiem uwagę na cycki jednej, zauważył, że są duże, druga też takie miała, a ta jego nie, więc zaczął coraz częściej przyglądać się światu pod takim kątem i podświadomość tym trybem zaczęła działać, może do tego pogadał sobie na temat z kumplami, dodatkowo mu -choćby żartem- docięli… Tym samym coraz bardziej przeszkadzało mu to, że ta jego „jest płaska” (choć całkiem płaska wcale być nie musiała, ważne że jemu coraz bardziej tak się wydawało). Kula śniegowa zaczęła się toczyć… Niezaspokajana ty, także zaczęłabyś (a może nawet podświadomie zaczęłaś) szukać przyczyn tego, czemu ci nie jest tak dobrze gdy cię ten twój były posuwa. Jednym z oczywistych powodów był rozmiar faceta. Więc podświadomość zaczęła pracować także takim trybem. Mechanizm jest ten sam. Autor chujni tylko, w odróżnieniu od ciebie, głośno o tym powiedział. Ty wolisz się oszukiwać, tym, że przecież też było trochę przyjemnie, więc to nie była przyczyna konfliktu, bo przecież to by było takie „płytkie i nieżyciowe”.

          A na marginesie, inni, obojga płci, są jeszcze gorsi -rozwiązują problem zdradą, bo przecież to „płytkie i nieżyciowe” z takiego powodu się rozstać (no głupio przed ludźmi powiedzieć: „rozwiodłem się, bo miała za małe cycki” albo „rozwiodłam się, bo miał 12 cm i 3 cm średnicy”), a już zwłaszcza, jak się ma poważne zobowiązania typu dzieci. Ale nikt z nich nie powie, że to rozwiązanie -jakim jest zdrada- jest dla nich po prostu wygodne. /Mesio

          PS. PS-a tym razem nie będzie. Kazanie wystarczy. 😉

          4

          2
          Odpowiedz
          1. Widzę, że 'zbudziłam lwa’ swoim komentarzem. Nie przeszkadza mi to, jak mówiłam – lubię czytać Twoje komentarze Mesiu.

            Zgadzam się w dużej mierze z Twoją wypowiedzią. Powiem więcej – masz tu ogrom racji. Szczególnie akuratna wydaje mi się Twoja analiza autora, myślę że tak właśnie było. Nakręcał i potem już problem wielkości piersi dziewczyny urósł do takiej rangi, że już nie było wyjścia i musiał odejść.

            Ja jednak pozostaję przy swojej opinii co do tego, że jednak zmarnował jej dużo czasu. Istotną bowiem jest sprawa jak to czy kogoś uznajemy za atrakcyjnego, czy też nie. To się potem przekłada na życie łóżkowe, a dalej jak już zauważyłeś – na całą relację.

            Wiele osób się nakręca na różne rzeczy, ja również. Jednak nie w tym przypadku. Sugerujesz mi hipokryzję odnośnie powodu mojego rozstania się z tamtym facetem. Twierdzisz, że jego wielkość penisa sprawiła, że byłam sfrustrowana, niezaspokojona przez co naburmuszona i o zgrozo odmawiałam mu kiedy ten miał ochotę. Nic z tych rzeczy. Szału nie było, jak mówiłam, jednak było mi na tyle dobrze, że byłam wstanie zaakceptować wielkość jego przyrodzenia i wieść z nim życie dalej. Na ilość orgazmów też nie narzekałam. Nie musisz mi wierzyć, jednak nasze życie łóżkowe było na tyle satysfakcjonujące, że nie rzutowało na resztę związku. Przynajmniej z mojej strony. I nie, nie oszukuję się, tak po prostu było. Jestem w stanie zaakceptować pewne rzeczy i z nimi żyć. Niestety były też inne, z którymi żyć się nie dało, więc związek został zakończony.

            Wiadomo, zawsze się znajdzie ktoś lepszy od nas, ode mnie. To wcale nie oznacza, że jakby się zaraz pojawił ktoś lepszy od mojego exa to bym do niego poleciała. Będąc w związku, budując go wspólnie, żyjąc z tym kimś i go kochając, nie odeszłabym do innego tylko dlatego, że ma np więcej cm tu czy tam. Zrujnowanie dobrego związku (jeśli by taki był) tak po prostu, bo trawa w ogródku sąsiada jest bardziej zielona jest niepoważne. I takie jest moje zdanie.

            Kończąc już podkreślę, iż pozostaję przy tym, że nie każda kobieta jest taką hipokrytką jak to sugerujesz/próbujesz udowodnić na moim przykładzie wyżej.

            Nie lubię się tak uzewnętrzniać, nawet anonimowo, w związku z czym odpisywać też już raczej nie będę, bo żeby lepiej uzasadnić parę moich wypowiedzi musiałabym wdawać się w prywatne szczegóły mojego życia z exem – wolę tego nie robić.

            1

            1
            Odpowiedz
          2. „Ja jednak pozostaję przy swojej opinii co do tego, że jednak zmarnował jej dużo czasu.”

            Cóż, to zależy od tego, ile czasu trwała ta jego „obsesja”, zanim ją rzucił. Przecież nie jest powiedziane, że to było te dwa lata.

            Natomiast czy w ogóle warto rozpatrywać relacje pod kątem „zmarnowanego czasu”? Przecież to zawsze ryzyko, tego nikt nie przewidzi. Czy gdyby się hajtnęli i po 10 latach rozstali, to też by był „zmarnowany czas”? A idąc dalej, gdyby się patałach po 30 latach przekręcił, to także byłby zmarnowany czas, bo Iksiński, który też do niej kiedyś startował, pociągnął 5 lat dłużej? Gdzie jest ta granica, od której czas jest „zmarnowany”?

            A gdyby ta obsesja mu po paru miechach przeszła, albo gdyby pogodził się, że coś mu się w wyglądzie nie podoba i siedzieliby ze sobą do usranej śmierci? Miał ją rzucić od razu, gdy mu przyszło do głowy, że coś mu nie pasuje?

            Tak na marginesie takich rozważań filozoficznych (dobrym miejscem do tego jest jakiś fajny bar, tak BTW, wtedy to ma atmosferę), Pan twój, Mesio, doszedł kiedyś do wniosku, że ludzie w ogóle przeginają z takimi określeniami jak zmarnowany czas czy zmarnowane życie. W końcu wszyscy skończymy tak samo w dole. I z tej brutalnej perspektywy obojętnego na ten nasz koniec i tak urządzonego świata, nie jest ważne, czy chlaliśmy na umór czy zdobyliśmy Nobla. Więc nawet menel niekoniecznie zmarnował życie, choć oczywiście miał pewnie jakieś szanse na to, żeby żyć lepiej.

            „Kończąc już podkreślę, iż pozostaję przy tym, że nie każda kobieta jest taką hipokrytką jak to sugerujesz/próbujesz udowodnić na moim przykładzie wyżej.”

            Bo wiesz, patałachu płci odmiennej, Pan twój dawno temu wyrósł z bajek. Dlatego nie wierzy, że to tak całkowicie nie miało znaczenia i że nie dorzuciło choćby kamyka czy dwóch do ogródka z napisem: „koniec raju, spierdalaj, frajerze”.
            Takie życie.

            A przynajmniej niemal w 100% przypadków się tak zdarza. Bo niechęć do drugiej osoby narasta, często przez długi czas niezauważenie i z wielu przyczyn. /Mesio

            PS. Swoją drogą dziwnym gatunkiem jest baba. Zaspokoić się to to potrafi palcem, a na małe rozmiary u facetów narzeka. 😉

            0

            1
            Odpowiedz
          3. ’Miał ją rzucić od razu, gdy mu przyszło do głowy, że coś mu nie pasuje?’ – może nie od razu, ale w momencie kiedy doszedł do wniosku, że nie jest w stanie zaakceptować tego co mu w niej przeszkadza. Czekanie, aż czyjaś wada przerodzi się w naszą obsesję jest lepszym rozwiązaniem? Przecież sam trafnie opisujesz wyżej, że takie tłumione frustracje to nic innego jak początek końca związku. Nie lepiej rozstać się więc jak najprędzej od momentu odkrycia czegoś czego nie możemy zaakceptować u drugiej osoby, a partner nie jest wstanie lub nie chce tego w sobie zmienić?

            Zmarnował jej czas wg mnie, ponieważ ciężko mi uwierzyć, że nagle go oświeciło co do jego upodobań w kwestii wielkości piersi. Pisałam o tym więcej w swoim pierwszym komentarzu:
            „Jest takie nieładne powiedzenie: ‚widziały gały co brały’. Po cholerę z nią był aż 2 lata skoro nie lubi małych piersi? W końcu po tym czasie i tak rozstał się z nią przez rozmiar jej piersi. Po co marnował więc jej czas? 2 lata mu zeszło na uświadamianiu się jakie piersi lubi? Serio?”

            Za zmarnowany czas uważam więc w tym przypadku – większość czasu trwania tego związku. No nie wierzę, że nagle mu się tak radykalnie upodobania pozmieniały. Wiązanie się z dziewczyną z małymi piersiami, podczas gdy gustuje się w dużych rozmiarach, nie akceptując tych małych, w efekcie czego cały związek się rozpada – dla mnie to jest właśnie marnowaniem czasu.

            Porównanie związku – w którym od początku wiadoma, albo bardzo szybko uświadomiona i nie zaakceptowana wada partnera prowadzi nieuchronnie do zakończenia relacji – do związku który rozpada się z innej przyczyny, jest moim zdaniem nieadekwatne. A jeśli związek by się nie zakończył i trwał mimo braku akceptacji wielkości piersi, czy jakiejkolwiek innej wady partnera to łatwo przewidzieć tego konsekwencje. Osobiście jestem przeciwniczką bycia w związku z kimś, byle by z kimś być.

            „(…) ludzie w ogóle przeginają z takimi określeniami jak zmarnowany czas czy zmarnowane życie. W końcu wszyscy skończymy tak samo w dole. I z tej brutalnej perspektywy obojętnego na ten nasz koniec i tak urządzonego świata, nie jest ważne, czy chlaliśmy na umór czy zdobyliśmy Nobla. Więc nawet menel niekoniecznie zmarnował życie, choć oczywiście miał pewnie jakieś szanse na to, żeby żyć lepiej.” – tu się zgadzam. Chociaż, pewnie dla każdej poszczególnej osoby ma znaczenie to jak przeżywa swoje życie. Ponadto ludzie lubią oceniać życia innych, porównywać ich 'jakość’, krytykować i tak dalej. To dość pospolita cecha naszego gatunku. Też mi się zdarza tak robić, z resztą sam mój komentarz do powyższej chujni o tym świadczy. „Człowiekiem jestem; nic co ludzkie nie jest mi obce” 😉

            A co do PSa to może to dlatego, że są kobiety, które inne rejony zaspokajają palcem, a inne prawdziwym męskim przyrodzeniem lub dildo 😉

            0

            0
            Odpowiedz
          4. „może nie od razu, ale w momencie kiedy doszedł do wniosku, że nie jest w stanie zaakceptować tego co mu w niej przeszkadza.”

            No więc to zrobił (chyba). To znowu źle. Babie nigdy nie dogodzisz…

            „Czekanie, aż czyjaś wada przerodzi się w naszą obsesję jest lepszym rozwiązaniem?”

            Nie jest, ale gdyby każdy latał, bo przez chwilę sobie pomyśli, że np. chciałby, żeby laska miała niebieskie oczy zamiast tych brązowych, które ma, to ludzie nie nadążaliby partnerów zmieniać.

            Wiesz, ile czasu, razu jednego, Pan twój, Mesio, bił się z myślami, czy jednej takiej głowę w ogóle zawracać? Półtora roku. Bo tak wyszło i miał ku temu poważne powody.

            Zbyt lekkie podejście do sprawy, i to jeszcze w sytuacji, gdy już się jest z kimś poważnie związanym, także nie jest dobrą opcją. Rozsądek leży pewnie gdzieś po środku i ileś czasu musi minąć, nim się do jakiejś decyzji dojrzeje.

            Faktem jest, że im szybciej tym lepiej, ale to nie musi być z tygodnia na tydzień, bo może być pochopne. Zwłaszcza w sytuacji, gdy chodzi tylko o wygląd, który koniec końców i tak ma drugo- czy nawet trzeciorzędne znaczenie.

            „Zmarnował jej czas wg mnie, ponieważ ciężko mi uwierzyć, że nagle go oświeciło co do jego upodobań w kwestii wielkości piersi.”

            Może, ale Pan twój by tego aż tak nie osądzał. Może go nagle nie oświeciło, ale przecież ile razy jest tak, że właśnie przymykamy na coś oczy i odpuszczamy część naszych wymagań, gdy ktoś ma coś na tyle silnego w sobie, że nas po prostu przyciąga pomimo tych „niedoskonałości”?

            Znam superinteligentną i posiadającą fantastyczne poczucie humoru laskę, która niemal kompletnie nie jest w moim typie, a mimo to fascynowała długo i kto wie, jak by się skończyło, gdyby nie okoliczności, że mieszkamy ponad 300 km od siebie i trudno było nawiązać bliższą więź. Czy po jakimś czasie doszedłbym do wniosku, że nie warto (zwłaszcza, że przecież i wiele w jej charakterze jeszcze mogłoby wyjść)? Albo spotkał kogoś o identycznych cechach, ale daleko bardziej pociągającego fizycznie? Może. Tyle, że nawet jeśli, koniec końców, szlag by to trafił, to rozpatrywanie tego w kategorii zmarnowanego czasu jest jednak przesadą (daleko sensowniejszym byłoby rozpatrywanie tego w kategorii: czy jestem takim sukinsynem). Nikt z nas nie wie, co będzie jutro a co dopiero za długie lata. Po prostu, coś się skończyło -często nie tylko bez naszej celowej woli, ale nawet i wbrew niej- i nic się na to nie poradzi. To jest paskudne, nieprzyjemne, ale niekoniecznie (bo to zależy od okoliczności) musi być rozpatrywane jako życiowa porażka. Jeszcze w przypadku ludzi w wieku średnim lub starszych to, od biedy, może, bo rzecz jest trudniejsza, bo tego czasu, na wiele rzeczy, robi się coraz mniej. Ale osoba młoda, mająca jeszcze czas, tym bardziej chyba nie powinna do tego tak podchodzić. Ma czas na znalezienie kogoś innego, a to co przeżyła (o ile było dobre) i tak nikt już jej nie odbierze i jest jakimś kolejnym doświadczeniem.

            „Wiązanie się z dziewczyną z małymi piersiami, podczas gdy gustuje się w dużych rozmiarach,”

            Tak swoją drogą to przyszło mi do głowy, że nie pomyśleli o najprostszym rozwiązaniu: o chirurgii plastycznej. I wszyscy byliby happy. 😉

            Nadal jednak uważam, że on nie zrobił tego celowo. Nawet jeśli więc zmarnował jej jakiś czas, to to powinna być jakaś okoliczność łagodząca.

            Poza tym, jeśli był na tyle głupi, żeby rezygnować z kogoś, kto mu bardzo odpowiadał, tylko z powodu jakiejś, jego zdaniem, niedoskonałości w wyglądzie, to mała strata dla niej. Więc popatrz na to z tej strony: może i zmarnował jej ileś tam miesięcy, ale zaoszczędził jej resztę życia. 😉

            „Porównanie związku – w którym od początku wiadoma, albo bardzo szybko uświadomiona i nie zaakceptowana wada partnera prowadzi nieuchronnie do zakończenia relacji – do związku który rozpada się z innej przyczyny, jest moim zdaniem nieadekwatne.”

            Bo cały czas zakładasz, ze on od początku uważał to za wadę. Nie bierzesz pod uwagę, że ludzie się zmieniają i że coś mimowolnie i niedostrzegalnie (z początku) dla nas może przerodzić się w obsesję.

            Nie chodzi o to, żeby gościa usprawiedliwiać. Chodzi o to, by zwrócić uwagę na to, że takie mechanizmy istnieją i jest jakieś prawdopodobieństwo, że mogły pojawić się w także w tym przypadku.

            „Osobiście jestem przeciwniczką bycia w związku z kimś, byle by z kimś być.”

            To w czymś się jednak zgadzamy. 🙂

            „Chociaż, pewnie dla każdej poszczególnej osoby ma znaczenie to jak przeżywa swoje życie.”

            Tak. Tylko, że wiesz jak to mawiają? Na końcu żałuje się rzeczy, których się nie zrobiło, nawet jeśli, z punktu widzenia rozsądku, moralności, logiki itp., były one złem czy głupotą. A mimo tego i tak tego całego syfu, którego nie zrobiliśmy, będziemy żałować. Tak już ten świat jest stworzony. Więc może nie ma się co tak przesadnie przejmować tym jak żyjemy, chociaż z pewnością ma to dla nas znaczenie. Bo czas mamy ograniczony i i tak nie jesteśmy w stanie zrobić/przeżyć wszystkiego. Zawsze będzie łaziło po głowie, że mogło być lepiej.

            „Ponadto ludzie lubią oceniać życia innych, porównywać ich ‚jakość’, krytykować i tak dalej.”

            Lubią? Uwielbiają. 😉

            „A co do PSa to może to dlatego, że są kobiety, które inne rejony zaspokajają palcem, a inne prawdziwym męskim przyrodzeniem lub dildo”

            Ale jednym i drugim mogą, a i tak im źle. 😛
            A co ma powiedzieć biedny facet, który po tym, jak mu oklapnie (a zawsze jest za krótko i jakoś tak złośliwie jest to zrobione, że najlepiej jest pod koniec, więc długo to nie trwa 😉 ), już nic nie może (poza może tym, co powiedział jakiś dziadzio na ławeczce w parku, gdy go mijała superlaska: „Boże, zabrałeś możliwości, odbierz i ochotę…”)? Wiesz, jaka to niesprawiedliwość ze strony losu (i złośliwość babska, bo przecież mówi się „Matka Natura”, czyli rodzaj żeński 😉 ) i do tego jeszcze ile się musi nasłuchać wyrzutów „niezadowolonej”? 😉 Wam to chociaż dildo i palce na pocieszenie zostają (stref erogennych też więcej…). My sobie możemy pogwizdać. 🙁 /Mesio

            PS. I nie, Viagra nie jest rozwiązaniem, bo pomijając „spadek możliwości” z wiekiem, to najwięcej problemów mają ludzie z kłopotami z układem krwionośnym. I oni ryzykują, że przy pomaganiu sobie chemią następny raz będzie już na tamtym świecie.

            A poza tym dobija ich pewnie sama świadomość wspomagania się chemią. W końcu każdy facet przecież może zawsze, wszędzie i wytrwale jak te zajączki z reklamy Duracella. 😉

            0

            0
            Odpowiedz
          5. Można by się jeszcze na ten temat rozwodzić i debatować w nieskończoność. Żeby dłużej tego nie przeciągać powiem tak: niech każde z nas zostanie przy swoim zdaniu 🙂

            Chociaż są kwestie, w których się z Tobą zgodzić nie mogę, to jednak w wielu sprawach masz słuszność, myślę, że ostatecznie byśmy się jakoś dogadali.

            Smutna jest Twoja, najprawdopodobniej nabyta doświadczeniami – niechęć do kobiet. Nie wiem ile masz lat, ale może kiedyś jeszcze trafisz na kogoś odpowiedniego i zmienisz swoją opinię. Może masz jeszcze na to czas. W przeciwnym razie, życzę aby życie kawalerskie nie doskwierało i przynosiło jak najwięcej satysfakcji.

            I pamiętaj, że nikt nie jest idealny, żadna kobieta i żaden mężczyzna. Wiele wad, które widzisz w przedstawicielkach mojej płci występuje także u mężczyzn. Osobiście nie 'hejtuję’ żadnej płci, musiałabym obu nie lubić, żaby być sprawiedliwą.

            Trzymaj się w tej szarej Łodzi! Chociaż ostatnio, coraz bardziej kolorowej i 'nowoczesnej’ 😉

            Miło było, dzięki za dyskusję!

            0

            0
            Odpowiedz
    2. To jakiś buraczany sebix co sie nasłuchał tego bełkotu zwanego „muzoM” czyli HiP-syf. Tekst tego ścierwa „Eeee poka cyce świnia eeeeee cho sie bzykać eeeeeee joł joł”.

      4

      0
      Odpowiedz
    3. E no moze nie az taki pustak z niego skoro przez 2 lata sie kochali. A z drugiej strony – 2 lata mu zajelo dojscie do wniosku, ze jednak mu te male cycki nie pasuja! Smiech na sali. Ale lepiej pozno niz wcale – zanim poszli w kredyty i dzieci.

      0

      0
      Odpowiedz
  12. Po części Cię rozumiem, jako facet, ale dorośnij odrobinę. W życiu nie ma wszystkiego, albo rybka albo pipka. Moja rada: zaakceptuj to i tyle, Ty też nie masz kutangi 22 cm, więc jesteście kwita i tyle. Powodzenia.

    19

    1
    Odpowiedz
  13. Musiała cię naprawdę kochać, skoro wytrzymała dwa lata z takim czymś jak ty…

    6

    2
    Odpowiedz
  14. Baba bez cyca,to jak żołnierz bez karabinu.

    3

    5
    Odpowiedz
  15. Przez takie chujnie tracę wiarę w facetów.

    5

    4
    Odpowiedz
    1. Powiewa nam to. I tak się jakimś wypniesz i se ulży, zanim kopnie cię w zad, jak na to każda z was zasługuje.
      I jedynie do tego się nadajecie, a i to nie wszystkie.

      2

      6
      Odpowiedz
    2. Żaden facet tylkopizda. Z takiego powodu by rzucić kobiete to trza miec nasrane w deklu mentalny gimbus

      3

      1
      Odpowiedz
  16. Był w związku z laską przez lata. Po tym czasie stwierdził, że nie wytrzyma bo ona ma małe cycki – Ograniczony intelektualnie homo niewiadomo.

    8

    0
    Odpowiedz
  17. Ta, pchała Ci się na chuja, jakbym słyszał głupiego debila, którego znam. Ciągle pierdoli jak mu się nie pchają na chuja, jak to nie zdradza swojej żony z każdą. Jego opowieści były tak śmieszne że szok (nieznana sklepikarka widzi go, zamyka sklep i rżnie się z nim).

    Problem w tym że jest biedakiem, łysiejącym grubasem o mordzie jak kalafior… No ale cóż, hahahah. Pierdolenie że głowa boli.

    Ciekawe że mam pieniądze, jestem wysportowany, przystojny (według praktycznie każdej kobiety), inteligentny, oczytany, z podwójnym papierkiem ze studiów, który w kobietach widzi innych ludzi, a mimo to jakoś same mi na chuja nie wskakiwały, mimo że normą był podryw. Ale nigdy nie zdarzyło mi się, aby sklepikarka po 2min zamknęła nie swój sklep, po to abym ją przeleciał.

    0

    0
    Odpowiedz
  18. Uwielbiam te wszystkie teksty o małych i dużych chujniach, ale komentarzy to chyba nic nie przebije. Morda sama się śmieje.

    0

    0
    Odpowiedz
  19. „2 lata zeszło mnie żeby sobie uświadomić, że moim pragnieniem od zawsze było, aby moja partnerka, żona, dziewczyna czy cokolwiek innego miała duży biust. ” 2 lata!? Dziewczyna nie wie ile miała szczęścia, że wreszcie polazłeś (albo pecha, że głupia zakochała się w takim życiowym nieudaczniku i wcześniej ciebie nie rzuciła). Czyli 2 lata zawracałeś dupę dziewczynie? Mentalne i intelektualne dno dna społecznego. „Dziękuję (ę!), ulżyło mi”.

    1

    0
    Odpowiedz
  20. Ja mam duży biust i nie wiem jak go zmniejszyć. Po tekstach panów którzy komentują
    ten tekst i lubią duży biust jedynie utwierdzam się w przekonaniu że panowie lubiący
    duży biust są raczej prymitywni i kobiety mające mały biust mają szanse znaleźć bardziej wartościowego człowieka. To że ktoś ordynarnie komentuje mój biust mówiąc
    że chętnie by mnie w……ł czy że chciałby abym zrobiła mu loda mnie nie sprawia przyjemności. Raczej gdyby mi sprawiało to byłoby efektem mojej niedojrzałości.
    A już najbardziej podobają mi się komentarze że panowie chcieliby mieć kobietę szczupłą z dużymi piersiami .Czyli miej szczupła laskę dodaj jej duży do jej sylwetki
    biust i niech jej kręgosłup tego nie wytrzymuje- pan i władca życzy sobie szczupłej z dużym biustem. I utwierdza sam siebie w przekonaniu że jest prawdziwym facetem.
    Skoro jest prawdziwym to raczej wolałby pulchną z dużymi piersiami. Logicznie
    byłoby myśleć że sylwetka ma mieć określone proporcje jak kobieta ma duży powinna być pulchna, jeśli jest szczupła ma mieć mały.
    W niektórych przypadkach jest tak że kobieta ma szczupła sylwetkę duży
    biust i zaburzenie hormonalne i panowie umawiają się z nią bo myślą że jest zdrowa
    do rodzenia dzieci jak to określają . Czy ktoś kto ma zaburzenia hormonalne i może
    mieć komplikacje przy porodzie jest zdrowy do rodzenia dzieci?
    Ma duży biust do wykarmienia dzieci ale żeby je wykarmić trzeba najpierw urodzić.
    Czy bardzo szczupłej osobie z dużym biustem będzie łatwiej urodzić dziecko niż
    tej która jest tęższa a ma mały biust . Nie mówiąc już o tym że ta z dużym biustem
    może stracić pokarm a ta z małym może karmić swoje dziecko przez tak długi czas
    jaki uważa za słuszne. A mówi się że prawdziwi faceci są inteligentniejsi od kobiet.
    Skoro ci prawdziwi mają trudności z logicznym myśleniem (ci którym podoba się
    duży biust uważają się za prawdziwych, innych nazywając gejami) to co ja mam sobie myśleć. Ja po prostu nie lubię takich mężczyzn. Wolałabym mieć mniejszy (a tu wszyscy zmuszają mnie do eksponowania go) i ma mnie cieszyć zainteresowanie takich osób.
    A tu komentarze że każda kobieta która pisze coś krytycznego na temat dużych piersi
    to ta która ma małe i zazdrości tej która ma duże. No ludzie chciałabym żeby było jak
    piszecie ,chciałabym mieć małe. Nie zwracaliby na mnie uwagi tak mało inteligentni
    panowie jak wy szczególnie ten który nazywa autorkę tego artykułu ”lochą” i dywaguje że kobiety należy ustawiać do pionu ,bo współczesna cywilizacja za mało je ustawia
    i inne dyrdymały. Gdyby świat był normalny to tacy jak on powinni być leczeni u psychiatry albo lepiej zamknięci w zakładzie dla umysłowo chorych.

    0

    0
    Odpowiedz