Miejsca publiczne jako łazienka

Moja chujnia dotyczy czynienia z miejsc i przestrzeni publicznych łazieniek, ew. salonów kosmetycznych. Jakiś czas temu jechałem pociągiem, a przedział współdzieliła ze mną tylko jedna osoba – kobieta w wieku ok. 25 lat. W pewnym momencie ni stąd, ni zowąd klęknęła na swoim siedzeniu i odwróciła się do znajdującego się nad nim lustra. Czytałem wtedy książkę, ale ze względu na to, że współpasażerka pozostawała w tej pozycji już dłuższy czas, podniosłem wzrok, żeby zobaczyć, co ją tak zajęło. Okazało się, że robi sobie pełen makijaż – od jakiegoś podkładu (chyba tak to się nazywa), przez malowanie oczu, po podkreślanie ust szminką. Nie tyle zgorszyła czy zbulwersowała mnie tamta sytuacja, co poczułem się w pewnym stopniu zmieszany tym, że obca osoba wykonuje w mojej obecności jakby nie było dość intymne czynności. Wczoraj natomiast jechałem komunikacją publiczną w swoim mieście i gdy tramwaj dojechał do jednego przystanku, aż trudno było mi opanować śmiech. Stała tam młoda dziewczyna, ok. 20 lat, która nie trzymając nawet żadnego lusterka przed sobą, pędzelkiem nanosiła sobie na twarz jakiś upiększacz (nazwy niestety nie znam). Nie raz widywałem też kobiety, które np. w pociągu czy szybkiej kolei miejskiej wyciągały z torebki lakier i w obecności pozostałych pasażerów jak gdyby nigdy nic zaczynały malować sobie paznokcie. Zupełnie na porządku dziennych jest to, że dziewczyna nawet podczas rozmowy (czy to na uczelni czy w autobusie) wyjmuje krem do rąk i sobie je smaruje. Reasumując: nie mam nic przeciwko wymienionym czynnościom pielęgnacyjnym – wręcz przeciwnie, to dobrze, że panie o siebie dbają, ale pewne zabiegi mogłyby wykonywać w łazience. Nie ma nic złego np. w kremowaniu dłoni, ale dotykanie tłustymi rękoma poręczy, z której korzystają też inni, nie jest najlepszym pomysłem. Pomalowane paznokcie wyglądają ładnie, ale zapach lakieru w zatłoczonym autobusie nie jest najprzyjemniejszym, jaki można sobie wymarzyć. Na koniec bardzo głęboka refleksja: używanie papieru toaletowego po załatwieniu grubszej potrzeby fizjologicznej bez 2 zdań jest wskazane, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że czynność ta nie powinna wychodzić poza granice ubikacji. Podobnie – nie wszystkie zabiegi pielęgnacyjne inni mają ochotę oglądać w miejscach publicznych.

40
53

Komentarze do "Miejsca publiczne jako łazienka"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Przejdź na islam.

    8

    4
    Odpowiedz
  3. A idź się spierdzieć w autobusie. Najlepiej zrób to głośno, żeby pobudzić również zmysł słuchu. Potem zdemontuj koło i huknij się w czoło.
    Teraz bardzo głęboka refleksja: co najbardziej ci będzie przeszkadzać – widok wypierdzianych gaci, smród gówna czy dźwięk pierda?

    6

    3
    Odpowiedz
  4. A ja sobie rowa depiluje i hebluje moje dlugie szpony u stop . W publicznym transporcie of course . Nieraz tez sie odleje na peronie . A jak znajde dobre listowie to i klocka na trawniku postawie ku uciesze gawiedzi .

    6

    0
    Odpowiedz
  5. Intymne czynności to byłyby w sytuacji, gdyby grzebala sobie publicznie ręką w pizdzie. A tak nie ma się czego czepiać. 😉

    12

    3
    Odpowiedz
  6. Trzeba było panienkę intymnie klepnąć w pupę. Ja bym tak zrobił.

    6

    4
    Odpowiedz
  7. Malowanie panokci to faktycznie przesada,ale kremowanie rąk? Nigdy bym nie pomyślała, że komuś moze to przeszkadzać. Z resztą poprawianie/nakładanie makijażu tez mnie nie rusza.

    13

    2
    Odpowiedz
  8. Widać, że pan jesteś człek natury delikatnej, pewnie poeta jakiś. To choćby z tego wnoszę, żeś pan czytał książkę, co jest dziś zjawiskiem rzadkim, a osobliwym. Podzielę się tedy z panem przygodą, która mnie spotkała podczas podróży na coroczny Zjazd Fabrykantów Polskich. Nawiasem mówiąc miały tam byś dyskutowane szalenie ciekawe kwestie: „Bicie nahajką i karta multisport jako czynniki motywacyjne”, „Oszustwo VAT – teoria i praktyka” „Darmowy praktykant –frajer, czy frajer do kwadratu?” i wiele innych. Pech chciał, niestety, że awarii uległ mój automobil i na zjazd musiałem udać się pociągiem. Potraktowałem to jako swoiste safari, okazję do obcowania z hołotą robotniczą i podglądania jej obyczajów. Wyznaczonego dnia zająłem miejsce w przedziale, poprawiłem monokl, odpaliłem cygaro i rozłożywszy gazetę zagłębiłem się w lekturze optymistycznego artykułu pt. „Związek Pracodawców Polskich „Lewiatan” postuluje o przywrócenie niewolnictwa”. Pociąg już ruszył, kiedy otworzyły się drzwi przedziału i weszła doń kobieta, na oko dwudziestokilkuletnia robotnica. I tu – wyobraź pan sobie! – pierwsza impertynencja: Czy ja mógłbym zgasić cygaro, bo tu nie wolno palić! Zrazu sięgnąłem po nahajkę z przyzwyczajenia, ale przypomniałem sobie, że została w fabrycznym kantorku. Oburzony do głębi tym, że odezwę się do osoby tak niskiego stanu bez poprzedzenia tego ciosem nahajki, odparłem: „ Panienka się zapomina! Człowiekowi o mojej pozycji wolno postępować nawet wedle najśmielszej jego imaginacji!” Spojrzała na mnie jak na jakiegoś wariata ( rozumiesz pan! ) i dalej swoje:” To nie XIX wiek! Idę po obsługę, zaraz pana stąd wywalą!” Ja na to: „Proszę bardzo, z chęcią pomogę konduktorowi oćwiczyć panience zadek! Zaraz się okaże, kto tu się nieodpowiednio zachowuje!”. Po kilku minutach wróciła zła jak osa, bo nikogo nie znalazła. Popatrywała na mnie spode łba i coś mruczała pod nosem, ale podróż mijała sielsko. Piekliła się jeszcze raz, kiedy splunąłem siarczyście na podłogę ( a gdzie spluwaczka, pytam się!). Podróż, jako się rzekło, mijała spokojnie…..do czasu. Zaraz po odjeździe z przedostatniej stacji, klęknęła na swoim siedzeniu i odwróciła się do znajdującego się nad nim lustra. Powiadam panu, jakby mnie grom strzelił! Jak ten robotniczy tyłek się na mnie wypiął! Toż to mogło znaczyć tylko jedno! Kusiła mnie! Kiedy widziałem robotnicę w takiej pozie, w mojej fabryce, to zwykłem ją brać wprost na hali, a maszyny nawet nie zwalniały biegu! Rozpaliła moje namiętności! Rzuciłem precz gazetę, monokl spadł mi z oka, stratowałem cylinder, ruszyłem na nią, chwyciłem za spódnicę i zdarłem majtki! ……no i wyobrażasz pan sobie pewnie, co wtedy nastąpiło. Niestety, już nie ten dobry obyczaj dziś panuje, co kiedyś. Zaczęła drzeć się wniebogłosy. Rejwach na cały pociąg, zbiegli się ludzie ze wszystkich przedziałów. Niektórzy nawet ośmielili się naruszać moją nietykalność cielesną. Tłuszcza wywlokła mnie z pociągu na następnej stacji, gdzie już czekał policmajster. Kazałem mu aresztować tę hołotę, kazałem wszystkich pozamykać, ale on (imaginuj pan sobie!) aresztował mnie! A czym ja zawiniłem, to do dziś nie wiem! Co prawda, mecenas Skurwysynowicz wyciągnął mnie szybko na wolność, ale na zjazd nie dotarłem. Jaki z tego morał, to pewnie pan wiesz: To co człowiek na poziomie uważa za normalne i taktowne, tego hołota zrozumieć nie potrafi i na odwrót. Takie czasy. Z pozdrowieniami, wasz Fabrykant.

    40

    2
    Odpowiedz
    1. Ja pierdziele. Powinieneś bracie książki pisać. Rewelacja.

      10

      0
      Odpowiedz
    2. Gościu jesteś mistrzem

      6

      0
      Odpowiedz
    3. Nooooo, patałachu…, Pan twój, Mesio, raczy cię pochwalić za ten tekst. /Mesio
      PS. Tak z ciekawości… To ty pisywałeś teksty Abu Janusza z Sieradza?

      2

      1
      Odpowiedz
      1. Raczyć to ty się możesz co najwyżej ciepłymi szczynami, które tobie podobni zowią piwem, a nabytymi w lokalnym sklepiku dla plebsu. Waż słowa, bo każę cię wychłostać.

        2

        3
        Odpowiedz
        1. „Waż słowa, bo każę cię wychłostać.”

          He, he… Na to, patałachu, to wyłączność ma domina Marta, Pani Pana waszego… Więc ty to Panu twojemu, Mesiowi, możesz skoczyć i obtoczyć. /Mesio

          PS. A jak się będziesz niegrzecznie odzywał do Pana twojego to se, pod murami naszego Łódzkiego Wydziału Fabrycznego, z twoim ryjem porozmawia pluton egzekucyjny. I z radością go, lumpie, powitasz (podobnie jak ostatni łyk świeżego smogu), po wywleczeniu cię z naszych kazamatów.

          2

          1
          Odpowiedz
    4. Nowe wcielenie mesia?

      2

      0
      Odpowiedz
  9. Po 1. Od kiedy nakładanie podkładu na ryj jest „czynnością intymną”? Może jeszcze mi powiesz, że włosy są obiektem seksualnym, który trzeba zakrywać szmatochustą? Oh wait… Hmm nie wybierasz się czasem z/do Arabii? Mentalność dziwnie podobna…

    Po 2. Nie ma szans, żeby jakaś Karyna malowała sobie paznokcie w autobusie, miejscu, w którym telepie człowiekiem, jakby dostał padaki, a tu potrzeba wyjątkowej ostrożności, aby nie wyjechać poza płytkę paznokcia. Jest to trudne siedząc nieruchomo w domu, a ty nam tutaj takie bajki wcisnąć chcesz?

    Po 3. Jesteś przewrażliwiony

    17

    3
    Odpowiedz
    1. W autobusie maluję paznokcie lakierem bezbarwnym. Wtedy nie ma znaczenia czy wyjdę poza płytkę paznokcia.

      1

      0
      Odpowiedz
    2. Co to jest płyta paznokcia?

      0

      0
      Odpowiedz
  10. Wbrew temu co pisze większość komentujących zgadzam się z chujnią w 100%. Wszyscy stają się tacy tolerancyjni i nic im już nie przeszkadza, że niedługo sranie na środku ulicy też nie będzie czynnością intymną.

    8

    1
    Odpowiedz
  11. Malowanie ryja intymna sprawa hahaha XD, kremowanie rąk przeszkadza człowieku idź do psychiatry to nerwica natręctw

    1

    5
    Odpowiedz
  12. A ja w przeciwieństwie do autorów powyższych wpisów cię rozumiem… I też mnie chuj strzela w takich sytuacjach…

    10

    1
    Odpowiedz
  13. A ja uważam, że autor ma wiele racji. Jak ktoś chce poprawiać sobie urodę to miejscem ku temu odpowiednim jest łazienka, a nie miejsce publiczne. Myję się, ubieram, czeszę, maluję i wychodzę do ludzi. Może nie jest to karygodne zachowanie, ale jakieś takie … nie do końca wyrażające szacunek dla otoczenia. Jak by mówiła, że chce dobrze wyglądać dla tych do których jedzie, a gdzieś ma tych co teraz na nią patrzą. Kiedyś w kolejce WKD (coś jak skrzyżowanie pociągu z tramwajem) przez ok. pół godziny byłam zmuszona być świadkiem bardzo skrupulatnego nakładania kolejnych warstw makijażu. Łącznie z nakładaniem tuszu na rzęsy. To był wyczyn bo chwilami dość mocno trzęsie.
    Nie przeszkadza mi aż tak, żeby krytykować kremowanie rąk czy szminkę, ale cały makijaż? Idąc tą ścieżką może dojdziemy np do depilowania nóg w pociągu? W końcu czego tu się wstydzić? A panowie – golarki na baterie i do autobusu. Golenie – ludzka rzecz.
    Czemu krytykujemy bekanie czy puszczanie bąków w miejscach publicznych?
    Przecież to dla zdrowia. Jak już chamieć i odrzucać wszelkie zasady to może i w tę stronę?

    8

    1
    Odpowiedz
  14. Na prawdę nie rozumiem bulwersu. Uważam, że malowanie się przez kobiety w miejscach publicznych jest jak najbardziej…. normalne! Jakby srała w tym przedziale to byłoby nietaktem ale, że zaczęła się malować?! Albo sugerowała ci coś a ty, miękki pitas, nie wykorzystałeś sytuacji…

    1

    5
    Odpowiedz