Nastał dziwny i pouczający okres w moim życiu. W bardzo krótkim czasie straciłem całkowicie zaufanie i szacunek do ludzi z którymi łączyły mnie bliższe relacje. „Przyjaciel” którego wspierałem jak mogłem, dzieliłem jego problemy i pożyczałem ciężko zarobione pieniądze ulotnił się z mojego życia, jak myślałem na dobre. Pieniędzy oczywiście nie oddał. Jakoś bym to przebolał bo zawsze bardziej ceniłem ludzi niż kasę. Teraz okazuje się, że pusty portfel to najmniejszy problem z jakim mnie zostawił. On wrócił do Polski, a ja zostałem na zmywaku. Od tamtej pory ten buc obrabia mi dupę w rodzinnym mieście. Znalazł sobie we mnie kozła ofiarnego, a jak wiadomo nieobecni nie mają racji, więc wszyscy wierzą jemu, nie mnie. Od pewnej byłej już znajomej w dosadny sposób dowiedziałem się kim jestem i co mnie czeka. Po raz pierwszy otrzymałem od kogoś pogróżki (to ciekawe doświadczenie, nie mogłem uwierzyć w to co czytam). Jeszcze inna „przyjaciółka” olała mnie z dnia na dzień, nie doczekałem się ani cześć, ani spierdalaj. Kolejna dobra lekcja. Wiele się nauczyłem przez te kilka miesięcy a także zacząłem doceniać moją samotność i izolację. I wiecie co? To coraz mniej boli, byle kto już nie jest w stanie zepsuć mojego humoru. Nie przywiązuję się już do nikogo, bo to nie ma sensu. Cóż, świat zyskał kolejnego cynika, przygnębiające, że jest ich tak wielu.
Mizantropia
2015-04-30 22:02104
38
Masz podobne doświadczenia co ja z tymi hujkami, ja na domiar złego miałem i z babami.
Ja dopiero po ukoczeniu szkoły, dowiedziałam się że tak na prawdę niekogo nie mam. Zawsze niby miałam bliskie koleżanki w szkole…. do czasu aż skończyłam szkołę
Rozstanie bez słów… wiem coś o tym.
Rozumiem. Moim zdaniem w ogóle nie istnieje coś takiego jak przyjaźń, a ludzie naiwnie w to wierzą. Potem jest płacz. Do wszystkiego trzeba podchodzić z dystansem i chuj.
rowniez tego doswiadczylam i doswiadczam na kazdym kroku
też to znam. dzis szkoda mi czasu i energii na budowanie znajomosci bo i tak i tak zostajesz w koncu sam
Takie jest katolopolactwo. Wszystko co robią uważają za słuszne. Zresztą z każdego łajdactwa można sie wyspowiadać u pedała w sutannie a odpust dostać u żyda sprzed 2000 lat i znów można być chujem od nowa. Ja sie zawiodłem srodze ale na rodzinie dosyć bliskiej. Zawsze myślałem że rodzina to taka instytucja dom końca życia a jednak bardzo sie pomyliłem.
Masz teraz szanse zbudowac prawdziwe przyjaznie, a nie fotomontaz. Odwiedz w tym celu Szklany Zamek nad zatoka.
Znajomym NIGDY nie pożycza się kasy. Bo jak pójdzie w chuj to tracisz i jedno i drugie. Chuj ze znajomym, tylko kasy szkoda. Ucz się młody, że prawdziwych przyjaciół poznaje się dopiero w biedzie.