Prawie wszyscy moi znajomi w moim wieku czyli 20 lat, mają prawo jazdy i nie ma dla nich problemu jeździć po mieście gdzie jest 40000 ludzi, a ja to choćbym miał dostać milion Euro to i tak ni chuja. Nawet 200m po mieście nie przejadę. Tylko ziemnymi drogami, bądź ostatecznie asfaltowymi, ale takimi gdzie mało aut jeździ. W wolnym czasie oni sobie po nocach jeżdżą gdzie tylko zechcą a ja ni chuja. Ja to co najwyżej rowerem mogę jeździć. Nawet po drogach gdzie złodziei w mundurach nie ma, samemu nie pojadę, bo szczególnie matka jest taka, że bez prawa jazdy nie pozwoli jeździć, nawet bezpiecznie, bo to niezgodne z prawem. Się kurde pytam: co w tym złego do chuja, dlaczego poruszanie się bez jakiegoś plastkowego dokumentu to przestępstwo?! Chociaż wiele razy poruszałem się takimi drogami we właściwy sposób i wie o tym. Własnego nie mam, tylko matki i ojca, taki z zadkiem na masce. Jeśli jeżdżę samochodem to zawsze z kimś i jak już pisałem jakimi drogami. Wstyd w tym wieku nie umieć. Jedynym ratunkiem byłoby zniesienie obowiązku tego zasranego prawa jazdy, abym mógł jeździć tam gdzie potrafię.
Nie umiem jeździć samochodem
2017-12-13 17:595
76
Minimalizacja ryzyka wystąpienia wypadku, jakby drogami jeździli ludzie bez przeszkolenia, to ceny ubezpieczeń byłyby sporo większe.
Ja zdałem za ósmym razem – jazda szła mi fatalnie. Nawet moi instruktorzy pisali do siebie żarty na mój temat na kartce, którą znalazłem w ich aucie przez przypadek. Wiem że prawo jazdy to droga przez mękę ale może spróbuj – nie popełnia błędów ten kto nic nie robi 😉
Ja zdałem za pierwszym razem. Poczuj się gorszy.
Szacun.
Spróbuj w mieście z 35tys. mieszkańców. Będzie łatwiej.
Oooo, rzeczywiście łatwiej.
Człowieku – walnij Ty się kluczem nasadowym w łeb. Rozpieszczony karwa jesteś, albo czujesz głęboki niedosyt i żal Ci niestety cztery litery ściska. Mając 20 lat tak na prawdę nie masz nic, na wszystko możesz liczyć dopiero gdy na to zapracujesz.
Zrob se prawko i przestan pierdolic.
Tu autor. Na obecną chwilę dla mnie wyrobienie prawa jazdy to tak jak bycie piłkarzem dla kogoś bez nóg lub z jedną nogą. Ale zrobię jak tylko lepiej będę jeździć.
Masz jakiś deal z grabarzem?
Tu autor. Nie mam.
A ty masz jakiś deal z Tuskiem?
Pewnie dlatego nie masz prawka, żeby nikogo nie zabić.
Tu autor chujni. Ja może i nie mam prawa jazdy ale nie jeżdżę tak żeby kogoś zabić. Czyli z dozwoloną prędkością, nie po pijanemu.
Tępota sięga zenitu. Wyraźnie napisałem że gdzie nie umiem jeździć to NIE JEŻDŻĘ. Tylko gdzie potrafię. I bezpiecznie
Sorry ale 40 tysięcy to nie miasto… Prawa miejskie z litości, Jak np. Kórnik…
„Złodzieje w mundurach” właśnie po to oni są, by strzec ludzi przed kurwimi synami bez prawka, nie umiejącymi jeździć. Nawiasem, jak to pizdowsko brzmi, mam 20 lat i nie jeżdżę samochodem ;(((( – ja jestem starszy i póki co do niczego mi to nie potrzebne, nie płaczę, zazdrościsz kolegom? Chuj im w dupę i tobie też jeśli tak bardzo czujesz się spragniony szpanu „na furę”.
Tu autor chujni.
Pisałem wyraźnie, że umiem jeździć samochodem, ale tylko po najłatwiejszych drogach asfaltowych i gruntowych, a co do miejscowości gdzie jest 40 tys. ludzi to nie ma szans abym się nauczył. Tam gdzie nie umiem to nie jeżdżę! A tam gdzie umiem to jeżdżę ale rzadko i nie po alkoholu, ani za szybko, w skrócie jeżdżę bezpiecznie, chociaż bez prawa jazdy. Na szpanie też mi zbytnio nie zależy, ale 4/5 moich rówieśników ma ten dokument. Po prostu chciałbym samemu jak dorosły jeździć, a nie tylko z kimś.
To dlaczego nie pójdziesz na prawko? Zapisz się na kurs i przestań pierdolić!
Wszyscy jesteście tacy sami. Tylko gadacie żebym zrobił a nie dociera że to dla mnie nie możliwe. Powiedzcie komuś kto nie ma nóg: zacznij biegać i przestań pierdolić.
Idź do psychologa wywal mu swoje fobie może coś poradzi, potem poszukaj instruktora z podejściem nauczy Cię jeździć i po sprawie.
Biadolenie jest bez sensu.
Moja stara 20 lat zarzekała się, że ona nigdy nie będzie jeździć – a teraz problem jest ile siana idzie na paliwo.
Może i masz rację. Tu autor chujni.
Cookie Crips to ty?
Pizda to ty sam jesteś.