Nie chcę dzieci?

Mam dziwny problem i nie wiem co robić. Jestem młoda, prawie studentka. Mam cudownego, starszego chłopaka z którym chciałabym związać się na zawsze, on też. Problem w tym, że nie przepadam za dziećmi. Nie kręci mnie ciąża, poród przeraża, a wychowanie dziecka jawi jako katorga. Wszyscy mi mówią, że dojrzeję do tego… a jeśli nie? Chłopak marzy w przyszłości o dzieciach. Boję się, że to mi nie minie. Mówiłam mu o tym, że to mnie przeraża, ale on mówi, że mi przejdzie… boję się sytuacji, że kiedyś mu powiem, że jednak mi się nie zmieniło i co wtedy…? Posiadanie dziecka wydaje mi się ubezwłasnowolnieniem, poza tym boję się, że mimo tego że jestem (choć się może nie wydawać) bardzo uczuciowa i wrażliwa, to że nie będę umiała kochać tego dziecka całą sobą… chyba nie jestem normalna. Obrzydzają mnie małe dzieci, pieluchy itd. To nie zależy ode mnie. Chciałabym stworzyć kiedyś szczęśliwą rodzinę, ale boję się że zawalę. Ktoś tak miał? Ale śrut..

73
79

Komentarze do "Nie chcę dzieci?"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Przejdzie. Jakbyś np wpadła ze swoim facetem, to dzień porodu byłby Twoim najszczęśliwszym dniem, a dzieciaczka byś kochała czymś więcej niż całą sobą. Też nie kręci mnie rodzicielstwo, ale wiele moich znajomych wpadło i bardzo się cieszą, że tak się stało 🙂

    0

    1
    Odpowiedz
  3. Mam tak samo, tyle że jestem facetem i mam lat 30.

    1

    1
    Odpowiedz
  4. mi nie minęło jeszcze po studiach ale może minie kiedyś 😛 zanim się komórki jajowe nie wyczerpią 😉 ale nie martwiłabym się na Twoim miejscu skoro jeszcze nawet nie studiujesz i masz mnóstwo czasu 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  5. mam to samo, brzydko mówiąc „nie jarają” mnie małe dzieci, wręcz przeciwnie. I w ogóle rozmnażanie wydaje mi się egoizmem bo świat jest chujowy. też nie jestem normalna, spoks. Z tą różnicą że ja i tak nie miałabym z kim mieć tych dzieci xD

    1

    0
    Odpowiedz
  6. A ja Cię całkiem rozumiem dziewczyno. Nie chcesz to nie – Twoja sprawa. Znając życie to nie Ty jedyna taką jesteś w świecie. Sam osobiście znałem dwie takie kobiety, którym wcale nie było śpieszno do macierzyństwa. Jak one teraz tam, to nie wiem. Nie mam z nimi kontaktu obecnie. Ważna rzecz na teraz – absolutnie nie słuchaj wszelkich doradczyń/doradców, które to niby chcą Ci dobrze. Ty lepiej to odczuwasz niż oni. Jeśli Ci sam umysł mówi (kto wie, może to nawet Twa intuicja), że nie nadajesz się na matkę, to słuchaj się tego. Nie rób sobie na przekór, bo to byłoby już głupie. Nieprawdaż? A tak w ogóle, jeśli Ci pisane jest w przeznaczeniu mieć dzieci (wcześniej czy później) to je będziesz miała. I co tu więcej filozofować! Tak czy inaczej, jeśli na teraz nie odczuwasz takiej potrzeby aby mieć dziecko – to nie! Przecież w końcu lepiej dla siebie i społeczeństwa nie mieć dziecka, aniżeli mieć dziecko i być złą matką (bez obrazy!). Spodziewam się już nieprzychylnych komentarzy pod Twym adresem ze strony wszelkich macior (to tak nazywam takie, które mają po kilkoro dzieci i na dodatek „doradzają” takim jak Ty – co robić) i innych dzieciorobów. A chuj z nimi, nie przejmuj się! Pies ich jebał! W ogóle to w Polsce taki zaścianek, jakoś w innych krajach taka presja rzadko występuje. Wiem, bo mieszkam za granicą, podróżowałem też w międzyczasie po innych krajach. Co zauważyłem, to jest to, że u dzieciatych można spostrzec pewne takie rozżalenie na tym tle. To jest w sumie taką niby żałość (chyba przez to, że mają dzieci i spierdolili tym swój żywot) podczas dyskusji na ten temat. No cóż… Z Twoim partnerem tylko gorzej może wyglądać sprawa Waszego związku przez to. No wiesz… musisz jakoś to starać się poukładać na miarę swych możliwości. Listen to your inner voice! I tak chyba będzie najlepiej. BTW: Są przecież w sieci fora róznego rodzaju, między innymi bodajże istnieją takie z użytkownikami, którzy też chwalą sobie bezdzietny los. No i takie tam podobne. Przynajmniej na ten czas coś musisz takiego robić co by Cię jakoś podbudowało w Twych zapatrywaniach, czy utwierdziło Twe przekonania. Życzę wszystkiego dobrego:))////Ojciec Mesia

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Mam tak samo i jestem mężczyzną. Dla mnie dziecko to jak więzienie. Prawda jest taka że niektórzy są najlepsi w prokreacji a niektórzy w robieniu innych rzeczy np. Kościuszko, Sokrates, Jezus, wszyscy nie mieli dzieci a wpłynęli znacząco na losy świata.

    0

    1
    Odpowiedz
  8. Myślę, że dla Ciebie jest po prostu za wcześnie. Ją mam dwójkę i uważam, że to najlepsza rzecz jaka mogła mi sie przytrafić. Dzieci dużo zabierają, ale oddają jeszcze więcej. Pomyśl czy nie zalowalabys na starość, że nie mialabys do nikogo sie odezwać poza kotem.

    0

    2
    Odpowiedz
  9. Spokojnie wszystko przyjdzie z czasem. To nie wyścigi.

    0

    0
    Odpowiedz
  10. on też ma cudownego starszego chłopaka, z którym chciałby się związać na zawsze?

    0

    0
    Odpowiedz
  11. Dzieci są dobre tylko trzeba długo gotować! 🙂

    2

    0
    Odpowiedz
  12. Ja jestem facetem i też nie zbyt przepadam za dziećmi.Nie w sensie że ich nienawidzę czy coś,ale po prostu nie rajcowało by mnie zajmowanie się nimi.Nie wiedziałbym jak je zabawiać,opiekować się.Jestem z charakteru człowiekiem poważnym ,może nawet za bardzo i nie wyobrażam sobie abym potrafił takiemu dziecku wymyślić zabawy itp.Przeważnie większość kobiet chce dziecka a częściej się zdarza że facet nie chce.Lepiej powiedz swojemu facetowi dosadnie że nie chcesz mieć dzieci i to się nie zmieni,i niech zaakceptuje,gdyż potem,po paru latach mogą być z tego niezłe konflikty.

    0

    0
    Odpowiedz
  13. On akurat wie, co mówi. Przejdzie ci. Każda kobieta myśli cipką i prędzej czy później przychodzi ten instyknt. Któregoś dnia przypadkiem poznasz owłosionego, umięśnionego samca alfa, który cię zerżnie we wszystkie dziury i zaleje formę. A ten drugi samiec – łagodna pizdeczka – choć instynktownie czujesz, że do przekazania pizdowatych genów się nie nadaje, to jednak jest w sam raz, aby wychowywać potomstwo.

    0

    0
    Odpowiedz
  14. Miałam tak w liceum, miałam podczas studiów i mam do dziś,a jestem przed 30. Mi się nie zmieniło, ale to nie znaczy, że Tobie się nie zmieni. Tylko nie wiem gdzie Ty tu widzisz chujnię? Moim zdaniem chujnię mają wszystkie niby szczęśliwe, a tak naprawdę sfrustrowane mamuśki, które pewnie będą mnie atakować, tak jak zwykle to robią w miejscach publicznych typu autobus rozpychając się tymi wózkami nie mówiąc nawet przepraszam. Chcesz w domu siedzieć, pieluchy zmieniać i czekać na mężusia bzykającego na boku? Proszę Cię…

    0

    0
    Odpowiedz
  15. Słusznie, że nie chcesz dzieci. I tak jest nas zbyt dużo na tym świecie. Dzieci są obrzydliwe, srają, rzygają, krzyczą, kosztują. Poza tym pracodawcy szczególnie doceniają tych, którzy na poważnie myślą o karierze i są dyspozycyjni. Zabierz trzy stówy i zapraszam do złożenia CV w naszym łódzkim wydziale fabrycznym. Twoja postawa wobec życia jest prawidłowa. Dopisz w nagłówku CV kod: PTŁCH02673.

    0

    0
    Odpowiedz
  16. nie ma co się obawiać, muzułmanie wypełnią lukę za ciebie 🙁

    0

    0
    Odpowiedz
  17. Masz dziewiętnaście lat. Na jakieś 90% Ci się odmieni. Jak mialam tyle co Ty, to też nie chciałam dzieci. A jak przychodzi odpowiedni facet, odpowiedni wiek i stabilizacja życiowa to pojawiają się i myśli o dziecku.

    0

    0
    Odpowiedz
  18. Mój kumpel miał tak samo. Żona fitness, kariera wygląd jak się patrzy. Na początek twierdziła że straci figurę, potem cos pierdzeliła o większym mieszkaniu a teraz jak ma 100 metrowa chatę i 40l z nie małym hakiem to ta karierę i figurkę może somie wsadzić. Nikt nie twierdzi że będzie malinowo a sam się bałem jak to będzie ale teraz mam śliczną córeczkę bez której trudno sobie wyobrazić że jej kiedyś nie było. Co do porodu w moim przypadku sprawę załatwiła cesarka wiec nadal jest ciaśniutko 😀

    0

    1
    Odpowiedz
  19. a jak nie dojrzejesz to też dobrze, na prawdę lepiej nie mieć dzieci i się nie męczyć niż męczyć i nie cieszyć z posiadania, ulga dla siebie i ulga dla tych dzieci, których nie będzie. Kobieta na prawdę nie jest inkubatorkiem, luzik po co to się wogóle przejmować tym na etapie życia „prawie studentka”. Ciąża nie jest szałem, poród boli jak cholera, a wychowanie jest kurwa jak mantra tyle że
    Budda reaguje. No są fajniejsze rzeczy, wiem mam i nie posrywam tęczą, bo miałam przed zupełnie odwrotnie niż Ty.

    0

    0
    Odpowiedz
  20. Zgadzam się z 12. Poza tym, to pewnie do tego czasu, kiedy Ci sie zachce dzieci, kilka razy zmienisz chłopaka, bo ten Cię zdradzi.

    0

    0
    Odpowiedz
  21. Ja jestem z chłopakiem 8 lat i oboje nie chcemy dzieci, mamy 27 lat. Oboje lubimy dzieci, oprócz tego ja kocham gotować i zajmować się domem, ale mieć własne dziecko to dla mnie jakiś kosmos! Nie czuję tego totalnie.

    0

    0
    Odpowiedz
  22. piwo dla @4. mało dziś realistów.

    0

    0
    Odpowiedz
  23. Luzik – w czasach inwazji 13-letnich mam, takie kobiety to wręcz skarb 🙂 Przynajmniej do 28rż. nie musisz o tym nawet myśleć czy Ci się odmieni, potem się zastanów (wiadome że lepiej urodzić przed 30tką jakby co) ja też mam faceta który najpierw mówił o dziecku, jest moim mężem, zrozumiał ile dziecko zmienia..wystarczy podać wszystkie argumenty – częste służbowe wyjazdy, brak własnego! domu (po co w kredyty się pchać-lepiej wyjechać, zarobić) rezygnacja z pasji, czasu tylko dla siebie, kasa której czasem braknie, zmiany w ciele kobiety po porodzie i w psychice. Przeczytaj sobie ile facetów później narzeka „po co im to było” kiedy kobieta pokochuje swe dziecko a jego lekko odsuwa, potem są różne schizy..na prawdę nie masz się czym martwić przez najbliższą dekadę. A jak już będziesz przed 30tką to wtedy zdecydujesz, pozdro (C) AR

    0

    0
    Odpowiedz
  24. Dziwie sie bardzo z powodu niewielkiego rezonansu na powyzsza chujnie dot. dzieci. Mysle, ze jeszcze ktos madry, rozsadny o duzej glebi zyciowej i intelektualnej jeszcze sie tutaj na ten temat wypowie. Czytelnik z Wroclawia.

    0

    0
    Odpowiedz
  25. @21 Piwo!!! 😀

    0

    0
    Odpowiedz
  26. Polecam Autorce artykul (dosc obszerny) autorstwa Ewy Wilk z Polityki
    nr 16, z tego roku, pod tytulem
    „Beznadziejni”. jest doskonale napisany, mowa jest w nim o sprawach dot. demografii, mezczyzn, kobiet i wielu innych sprawa dot. naszej rzeczywistosci. Zalaczylem ten caly artykul do mego komentarza,ale niestety Administrator tego portalu jakos mi go nie przepuscil. Nie wiem z jakiego powodu. Artykul jest swietny, napisany bardzo dobrze. Niejeden chujowicz wieleby skorzystal, a naprawde sklania do refleksji. Pozdr

    0

    0
    Odpowiedz
  27. NO dobrze juz dobrze z tymi dzieciakami, bo sie tu co poniektorzy komentatorzy zaraz rozplyna z zachwytu. Wiecie w jakim czasie zyjecie. Latwo nie jest. Gadanie o swietlanej przyszlosci, z dobra praca, dobrym zdrowiem i w szczesliwosci do ostatniego oddechu dla tych dzieciakow bedacych juz na tym bozym swiecie, juz splodzonych, czy bedacych w planie, nie ma sensu. Jak to wyglada, niejeden tu juz inteligentnie i obszernie opisal. Zyjemy w systemie, ktore Wasze zyciowe plany, wasze marzenia prokreacyjne ma po prostu w czterech literach. Poza tym kazda decyzja, jaka podejmujemy jest zwiazana z pewnym ryzykiem. Mozna splodzic np. dziecko, a tu sie okazuje ze urodzil sie Wam dzieciak z jakims tam syndromem, albo kaleki, albo zupelnie nie do zycia. Nie zdajecie sobie w ogole sprawy, do czego taka dramatyczna sytuacja doprawadza. Najczesciej ktoras ze stron, czesto mezczyzni, to fakt, psychicznie tego nie wytrzymuja i odchodza w swiat daleki, rowniez swiadomosci, ze jezeli nie ma dla wielu w kazdym czasie i systemie zadnej specjalnej przyszlosci, to dla takich dzieci jej nie ma w ogole, jak dorosna, a swiadomosc, ze dziecko jest po prostu chore, i bedzie do konca takie a nie inne, albo zupelnie zdane na Twoja opieke czy specjalnego zakladu, jest ogromnym obciazeniem przerastajacych sily b. wielu mezczyzn i kobiet. Ci, ktorzy maja taka sytuacje, to tutaj na tym portalu o takiej wlasnie chujni pisac nie beda, bo jest to chujnia zupelna i oni o tym wiedza. Im pomoglby tylko jakis cud, ale cuda sa bardzo rzadkie, tak jak ten z Lazarzem wskrzeszonym przez Jezusa,czy tez o uzdrowieniu czlowieka trzydziesci osm lat majacego w niemocy swojej. Pozwolicie, ze te historie zacytuje, bo jest mocna i tak bardzo poruszajaca. Moze ja znacie, moze nie, ale dobrze sie nad tym zastanowic, nawet jak jestescie niewierzacymi, czy tez bedacymi na bakier z Kosciolem i jego nauka.
    „W on czas: byl dzien swiety zydowski i wstapil Jezus do Jeruzalem. A jest w Jeruzalem owcza sadzawka, ktora po zydowsku zowia Betsaida, majaca piec kruzgankow. W tych lezalo mnostwo wielkie niemocnych, slepych, chromych, wyschlych, ktorzy czekali poruszenia wody. Aniol zas Panski zstepowal czasu pewnego w sadzawke, i poruszala sie woda. A kto pierwszy wstapil do sadzawki po wzruszeniu wody, stawal sie zdrowym, jakakolwiek zdjety byl niemoca. A byl tam niektory czlowiek, trzydziesci i osm lat majacy w niemocy swojej. tego ujrzawszy Jezus lezacego i poznawszy, ze juz dlugi czas mial, rzekl mu: Chcesz byc zdrow? Odpowiedzial mu chory: Panie, nie mam czlowieka, zeby mie wpuscil do sadzawki, gdy bedzie poruszona woda: bo gdy ja przychodze, inny zstepuje przede mna. rzekl mu Jezus: Wstan, wezmij loze twe, a chodz. I natychmiast zdrowym stal sie on czlowiek i wzial loze swe i chodzil”.

    „Vis sanus fieri? Respondit ei languidus: Domine, hominem non habeo, ut cum turbata fuerit aqua, mittat me in piscinam: dum venio enim ego, alius ante me descendit. Dicit ei Jesus: Surge,tolle grabatum tuum, et ambula. Et statim sanus factus est homo ille: et sustulit grabatum suum,et ambulabat”.

    0

    0
    Odpowiedz
  28. Szanowna Autorko! Jeden z komentatorow polecala Pani goraco artykul z Polityki poswiecony w duzej mierze mezczyznom (tytl tego artykulu: „Beznadziejni”) – ale nie tylko – dotyczy niemniej spraw Pania absorbujacych. Autorka tego artykulu jest EWa Wilk. Z ta szczesliwa rodzina, dziecmi, szczesciem, radoscia, cieplymi pantoflami domowymi,omletem, nalesnikiem na deser, to taki synonim domowej sielanki, to nie taka prosta sprawa. Prosze sobie bowiem wyobrazic, ze wiazac sie z kims w bardzo mlodym wieku, czego nie nalezy w takim wieku czynic, bo to prawie nikomu na zdrowie nie wychodzi, bierze Pani na siebie zobowiazania, ktore przerastaja w kazdej mierze Pani sily, mozliwosci, mentalna wytrzymalosc. a dziecko, jesli juz jest na swiecie, jest totalnie absorbujaca sprawa i zobowiazaniem na minimum 20 lata, a moze na jeszcze dluzej. Potomstwo czesto woli siedziec u rodzicow spory kawal swego zycia, albo na stale. Jest Pani wowczas jak na warunki europejskie juz niemloda, ale jeszcze niestara kobieta, ale zyc swoim zyciem Pani nie jest w stanie. Prosze nie wierzyc historiom o milosci opisanych w romansidlach za 5 zlotych czy sfilmowanych przez amerykanskich rezyserow. to sie w realnym zyciu nie zdarza nigdy, pomijajac garsc przypadkow. Zwiazki najczesciej oznaczaja – szczegolnie nadala jeszcze ogromne uzaleznienie kobiet od mezczyzny, ktory w wielu wypadkach ma wiecej pieniedzy i dlatego uwaza, ze w wielu sprawach ma ostatnie slowo. Walka o to, kto ma wiecej wladzy w zwiazku, kto decyduje o wszystkich sprawach dot. zwiazku, jego oblicza, dzieci, pieniedzy itd. jest zjawiskiem codziennym. taki stan trwa w wielu rodzinach cale lata,ba, dziesieciolecia. Dla dzieci jest to czesto traumatyczna, koszmarna sytuacja. Nie chce pisac skrajnie zle o mezczyznach, bo bylabym niesprawiedliwa wobec samej siebie(poznalam wielu interesujacych, inteligentnych mezczyzn o dobrych manierach i milej powierzchownosci), majac poza tym swiadomosc, ze to nie jest do konca wina mezczyzn, ze tak jest i dziac sie bedzie zawsze. Oni czesto wiedza i czuja, ze zycie moze byc inne, ale niestety najczesciej niczego nie mozna zmienic. Idealne uklady, gdzie dochodzi do spotkania dwoch silnych, samodzielnych osobowosci (rowniez pod wzgledem finansowym) sabardzo rzadkie. gdzie miedzy takimi wlasnie osobami rodzi sie uczucie, ktore prawie zawsze nie wytrzymuje proby czasu, i odchodzi tak jak i przyszlo (co przeciez miedzy zwyklymi, normalnymi ludzmi jest zjawiskiem nagminnym i nie ma sie tutaj co oszukiwac. Prosze przyjrzec sie wlasnej rodzinie, byc moze sie myle, znajomym, krewnym, przyjaciolom, kolegom z pracy itd.), a to co ludziom pozostaje, to czesto przyzwyczajenie, nuda, lojalnosc wobec drugiego, swiadomosc, ze tlumie moje pragnienia, moja ciekawosc i zainteresowanie rzeciwna plcia, ze to wszystko koniec koncow dobrze mi nie robi, a tzw. wiernosc nie jest zadnym rozwiazaniem. Uwazam, Ze albo jest uczucie miedzy ludzmi, to nie oczekuj rowniez wiernosci, czesto pojmowanej jedynie jako ekskluzywnosc seksualna, bo tych dwoch rzeczy naraz nie ma, jest tylko albo, albo. Dlatego nalezy w takiej sytuacji, jak opisana powyzej, kiedy juz nie jest tak, jak oboje tego pragnelismy, majac swiadomosc, ze to cos rzadkiego i wyjatkowego, a mysle tu o takiej wyjatkowej parze dwojga ludzi, to wtedy nalezy sie pakowac, zegnac i isc swoja droga. Uczucia, a niech Pani uzyje tutaj nawettego wielkiego slowa jakim jest Milosc, sa dzieckiem wolnosci. Nie da sie ich zatrzymac, zakoserwowac, zamknac w klatce jak dzikie zwierze. Prosze sie nad tym wszystkim dobrze zastanowic. Pani watpliwosci sa uzasadnione. Prosze nie robic niczego wobec siebie, robic uprzejmosc swemu partnerowi, jego rodzinie, swojej rodzinie, ulec presji przyjaciol, kolezenstwa, spoleczenstwa, kosciola, polityki propagowanej przez wladze. Niech Pani nie slucha chlopaka, ze do tego sie dojrzewa, on w koncu absolutnie nie powinien byc dla Pani jakas ostateczna instancja. Pani ma ostatnie slowo w tym wszystkim Przeciez nie musimy zyc tak jak wszyscy, ktorzy nas otaczaja. Kto powiedzial, ze konwencjonalny, tradycyjny styl zycia jest wytyczny dla wszystkich, i ja musze sie na to zdecydowac, co wiecej, musze sie jako kobieta czy mezczyzna wyprzec samej/samego siebie i zyc wg. norm, ktore odbieram jak narzucone, ktore mi nie odpowiadaja. Rodzin, zwiazkow, gdzie jest dwoch mocnych ,niezaleznych, swiadomych swojej wartosci, autonomii i swoich nie zawsze przeciez identycznych wyobrazen o zyciu osob, jest niewiele. Moze 2-3 % na spoleczenstwo. Przyzna Pani, ze to niewiele. Komfortowe, dostatnie zycie sprzyja czesto zwiazkowi dwojga ludzi (ale nie zawsze). Dlatego niezaleznosc finansowa jest tak dramatycznie rzadka. Bez tego, to, na co decyduja sie kobiety i mezczyzni, jest oczywiscie zupenym ubezwlasnowolnieniem,katorga codziennosci, wirem zobowiazan, codziennych czynnosci, sytuacji, porazajacych jedno i drugie. Jezeli pracuje, ale nikt mnie nie odciazy w szarzyznie dnia codziennego, np. blizsza rodzina, ale moga to byc rowniez przyjaciolki, znajomi, albo osoby, ktore zatrudnia Pani w domu na stale. Dziewczyny do dziecka, ktos – kto sprzata, gotuje, odciaza mnie od tego ogromu banalnych i prozaicznych prac, czynnosci, zabijajacych na dluzsza mete moja wrazliwosc, uczuciowosc, moja radosc zycia. Wiem, ze ten komentarz jest dlugi i musi byc obszerny, ale nie jestem naiwna, bo wiem, ze przedstawionej przez Pania sytuacji niesposob zamknac w dwoch, trzech zdaniach. Nie pisze Pani np. o takich sprawach jak srodowisko, z ktorego sie Pani wywodzi, poziom intelektualny i swiadomosc i doswiadczenie zyciowe rodzicow, najblizszej rodziny, bliskich a dojrzalych osob, bedacych z Pania w kontakcie, sytuacji finansowej Pani rodzicow, ewtl. Pani obecnego oblubienca. Nie musi Pani oczywiscie o tym pisac, ale rozumie Pani, o tym pisze. Odnosnie dzieci: Wychowanie dziecka/dzieci, bez opiekunow zatrudnionych przez Pania, ewt. kogos z rodziny, kto sie dzieckiem zajmie na dobre, odciazajac Pania np. od odpowiedzialnej, absorbujacej pracy, bo uwazam, ze kobieta, nawet zamozna, powinna, co wiecej, musi pracowac, bo to ogromnie wzmacnia nasze ego, nasza osobowosc. Poza tym wiemy, przebywajac miedzy ludzmi, do czego jestesmy zdolni, czy jestesmy pewni siebie, czy umiemy sie przebic w trudnych, konfliktowych sytuacjach, rozwinac swoje talenty, zdolnosci, przekonac sie, jaka jest nasza droga, kim jestesmy naprawde, do czego w tym jakze krotkim zyciu jestesmy rzeczywiscie zdolni. Nie trzeba co prawda miec az tak wiele pieniedzy, aby ktos ten caly absorbujacy kram przejal (mysle o opiece nad dzieckiem, jego pielegnacja, dbaloscia o jego czystosc, pieluchy, przygotowanie posilkow itd.). Zdecydowanie sie na dziecko jest oczywiscie jak kazda zyciowa decyzja obciazone duzym ryzykiem. A co bedzie jak urodzi sie dziecko kalekie, obciazone jakims syndromem (np. Down-syndrom), obciazone genetycznie(o czym rodzice czesto W OGOLE NIE WIEDZA), dziecko, ktore nigdy nie spelni jakichs tam moich oczekiwan, w ktorym pokladam prawie wszystkie moje nadzieje, czesto wiedzac, ze one nie ulegna spelnieniu, ze wszystko zakonczy sie fiaskiem? A niechby nawet wszystko sie dobrze ulozylo, jesli juz o dziecku, juz doroslym mowa. Ale taki syn czy corka wyjezdzaja np. na drugi koniec Polski, albo do innego panstwa, iles tam tysiecy kilometrow od W-wy czy Krakowa. KOntakt jest sporadyczny, rzadki, z uplywem lat nie ma czesto dobrego porozumienia, wiecej miedzy mna a moim synem czy corka obcosci niz bliskosci. To co pisze, to nie jest utopia. Ale kilka zasadniczych warunkow spelnionych byc musi. Prosze jednak nie myslec, ze jakos to bedzie, ze bedzie w koncu dobrze, jesli klamka juz zapadla. Ni ejestesmy poza tym tutaj tylko po to, aby sie realizowac tylko i wylaczenie przez nasze dzieci. Niestety mysli tak ogromnie wiele kobiet. To o czym tu pisze, szczegolnie o warunkach, ulatwiajacyh, ale nie gwarantujacych do konca zadowolenie, satysfakcje, udana sytuacje rodzinna i prywatna, moze Pani sobie spokojnie, w cichosci ducha, przeanalizowac, przemaslec. Jako czlowiek znajacy temat i zycie, moge i pragne w tym miejscu z naciskiem zaakcentowac nastepujaca jakze istotna sprawe: nie nalezy sie wiazac formalnie,czy nieformalnie w bardzo mlodym wieku. Powazne decyzje podejmowane w bardzo mlodym wieku, a dotyczace miedzy innymi posiadania dzieci, w wiekszosci wypadkow nikomu nie wychodza na dobre. Ale mlodzi ludzie permanentnie robia ten blad i plac za to wysoka cene. Ja, i wielu moich dobrych znajomych, moze takze dwie osoby, ktore moge nazwac moimi przyjaciolmi, za taka granice wieku uwazaja 30 lat. Zle sie dzieje, kiedy mlodzi ludzie juz na studiach albo wiaza sie ze soba na dobre, albo zaraz po otrzymaniu dyplomu czy podjeciu pracy biegna do USC. Jeszcze jedna wazna uwaga na zakonczenie: Nie znamy najczesciej dobrze – pomijajac nieliczne wyjatki – osoby, z ktora sie wiazemy. Dlaczego wiec nie mieszkac wspolnie 2 lata pod jednym dachem, a dopiero potem zadecydowac o dalszym wspolnym losie? ILez to osob juz po krotkim czasie, czesto z wielka ulga i swiadomoscia, ze jest jednak opatrznosc, ktora czuwala nad nimi i ochronila je przed wielkim zyciowym bledem, dramatem, tragedia, a czesto katastrofa, i wykorzystujac nieobecnosc oblubienca/oblubienicy, wymykalo sie cichaczem ze wspolnego mieszkania wyjezdzajac w swiat daleki,czesto poza Polske, urywajac wszelki kontakt, zmieniajac nazwisko, ukrywajac sie pod pseudonimem, przyjmujac zupelnie nowa tozsamosc. Zycze duzo rozsadku i trzezwego spojrzenia na zycie i rzeczywistosc. Izabela, 60 lat, Paryz i Krakow.

    0

    0
    Odpowiedz
  29. Mloda dziewczyno, prawie studentko, mila Autorko. jestem od niedawna na tym portalu, ale to co pisza tutaj komentatorzy wstrzasnelo mnie zupelnie. A dowiedz sie, ze mam 35 lat, cos wiem o zyciu, wiedzac ponadto, ze i tak jestem w kanale i w blocie po szyje i chyba nigdy z tego nie wybrne. Dlaczego? Bo jestem takim glupim, popieprzonym durniem, ktory wtedy, kiedy mial tyle lat co Ty, a wiec niewiele, nie spotkal na swojej drodze kogos takiego jak ci, co tu sie wypowiadaja z ogromna glebia, madroscia, zyczliwoscia i chca Ciebie uchronic od nieszczescia i zupelnego kanalu w zupelnie dla wiekszosci istot ludzkich pojebanym zyciu. Prawie ze z drzeniem rak, nie mogac wydobyc slowa do znajomych siedzacych wokol mnie, kiedy siedzac przy laptopie czytalem adnotacje tak barzdo madra, bolesnie prawdziwa i gleboka tej starszej kobiety, Pani Izabeli. Boze Moj, moj Stworco, gdzie sa dzisiaj tacy ludzie, gdzie sie udac, aby ich spotkac i z pokora wysluchac ich slow, ich rad, usiac u ich stop i ich wysluchac, w milczeniu, zastanawiajac sie nad zyciem, czasem, przemijaniem i miec dosc sily, aby cos zmienic. rzeczywiscie mozna sie zupelnie zalamac. Ale poczulem wole walki, tyle w tych slowach bylo prawdy, mocy, sily, poczulem, ze cos da sie jeszcze zrobic. To byla wielka otucha, dla mnie pociecha, nie wiem juz, jak mam to inaczej wypowiedziec. Autorko, moi znajomi przeczytali Twoj wpis i wszystkie komentarze. Ja i oni oczekujemy, ze zabierzesz glos, podsumujesz to wszystko, piszac nam i pozostalym osobom kilka slow. Slawek ze Szczecina.

    0

    0
    Odpowiedz
  30. Halo Autorko powyzszej chujni! Posluchaj madrycj ludzi, co Ci tutaj w zajebiscie madry, nieprawdopodobny sposob dobrze radza. Nie mam studiow, ale jestem pod zupelnym wrazeniem wpisow Pan i Panow komentatorow wzglednie KOmentatorek. Przeczytalem z uwaga ich slowa, rady,przestrogi. Nie wiem co jeszcze wiecej powiedziec? Usiadlem na tylku na dywanie, czulem, ze siedze jak porazony z otwartymi ustami, zupelnie oszolomiony, zbulwersowany, tysiace mysli w glowie. Ta Pani Izabela, osoba starsza od nas powiedziala wszystko, obszernie i madrze, co Ty Autorko zapewne chcialas uslyszec. Jej komentarz jest po prostu superowy. Posluchaj jej, jestes inteligentna, zycie przed Toba. Zatyrasz sie na smierc i bedziesz w mlodym wieku wykonczona i wypalona, jesli zrobisz jakies ogromne glupstwa. Wtedy bedziesz miala potworna, kolosalna Megachujnie. Adam, Jelenia Gora.

    0

    0
    Odpowiedz
  31. Boze moj kochany jedyny, jesli w ogole jestes! Ale to nic, troche pobluznie, moze mnie wyslucha. Autorko, posluchaj co Ci powiem z mego doswiadczenia i weilu innych osob: Swiat jest skomplikowany, zycie dla bardzo wielu ludzi jest czesto szare, nudne, zmudne – wo ogole szkoda slow. Sama wiesz, jak jest. Ale dzieci np. to ogromna inwestycja, kupe hajsu miec musisz, ktorego moze jednak nie bedziesz miala. Kiedys biedni ludzie mieli troje, czworo, piecioro dzieci. Dzis madry, inteligentny czlowiek nie potrafi zrozumiec, jak to bylo mozliwe. Starsi znajomi czy rodzina opowiada mi, ze tak bylo rzeczywiscie przed wojna, po wojnie i nawet do szescdziesiatych lat minionego stulecia. Dla mnie to jak bajka zelaznym wilku, bo mam dopiero 22 lata, a wiec jestem dla osob starszych, doswiadczonych, takich jak np. Pani Izabela, komentatorka, bedaca w wieku moich ciotek, mlodym, niedojrzalym, nie znajacym zycia zoltodziobem, ktory ma pstro w glowie. Ja rozwazam, co starsi ode mnie mowia, bo moze mi to jednak troche pomoze, tak sobie po cichu mysle, bo oni wszyscy jednak majo dosc dobrze w glowie ( a na dodatek sporo pieniedzy i renomowane pozycje zawodowe), a zupelnie glupio nie gadaja. A dzieci, jak sa malo inteligentne, leniwe i bez dyscypliny, to dla rodzicow udreka. Przez moich kumpli, majacych mlodsze rodzenstwo, ale niezbyt kumate, znam takie sytuacje we wszystkich szczegolach. Wlos mi sie na glowie jezy, jak slysze o nastolatkach, ktorzy musza chodzic na korepetycje, bo leja na szkole, a rodzice maja ambicje, aby taki szczeniak przechodzil jednak z klasy do klasy. Wstyd im rowniez za swoje dzieci przed krewnymi, znajomymi, kolegami z pracy. Taki jeden Jurek bierze korepetycje z 4 przedmiotow. Rodzice, na szczescie dosc zamozni, placa za durnia co miesiac ok. 1500 do 2000 ( a czesto, jak sytuacja jest dla chlopaka dramatyczna, to nawet 3000-4000 ) zlotych. Siostra innego kolegi, z ktorym mam luzne kontakty, calkiem ladna, ale dopiero 17-letnia dosc glupia, pusta dzierlatka, ma w zasadzie tylko w glowie chlopcow, ktorym troche przewrocila w glowie, z czego jest dumna. Rowniez dlatego, bo sie uwaza za strasznie dorosla, poniewaz z kilkoma adoratorami miala juz intensywne kontakty seksualne, a to ja zaprzata obecnie najbardziej. Ma szzcescie glupia dziewczyna, bo rodzice lekarze przynajmniej ja dokladnie uswiadomili, co ma robic, aby im nie sprawiac przez swoje zachcianki, afery jeszcze wiekszych klopotow. Autorko, po co to wszystkie pisze, ja, w gruncie rzeczy mlody czlowiek bez wiekszego doswiadczenia zyciowego? M. in. rowniez po to, aby Ci powiedziec,uswiadomic, ze nigdy nie wiesz, jak zwykly mawiac moje ciotki (cala moja rodzina ma swoje korzenie we Lwowie), ” co z dziecka tak naprawde wyrosnie”. No i taka jest prawda. Ta rozbrykana dziewczyna takze musi chodzic do korepetytorow, ma problemy w szkole (gimnazjum w Warszawie), a rodzice kaza jej dodatkowo chodzic na angielski, organizowany przez rodowitych Anglikow, aby chociaz w tym wzgledzie nie miala w zyciu, no i w szkole zadnych klopotow. O co tu chodzi, pomyslicie?
    A wiec znowu o pieniadze, ktorych wartosc mimo b. mlodego wieku juz zdazylem poznac. A takze jak trudno je zdobyc, mimo wysokich kwalifikacji, studiow, stopni akademickich i dalszych umiejetnosci. Opisana przeze mnie dziewczyna, nie bedac zreszta jedynaczka, ma bowiem jeszcze dwoch starszych braci, kosztuje swoich strapionych rodzicow – korepetycje + angielski cztery razy w tygodniu (pozaszkolna nauka), prawie 6000 tysiace zlotych w miesiacu. Jest to przeciez ogromna suma, ktora trzeba jednak zaplacic. Tym bardziej ze corka rowniez zamierza skonczyc medycyne, wychodzac ze slusznego zalozenia, ze nigdzie lepszych i wiekszych pieniedzy nie zarobi. Tu przyznaje jej calkowita racje, Zreszta mysle sobie, ze zmadrzeje w miare uplywu czasu. Odnosnie jej rodzicow, ale takze mojej matki i ojca jeszcze kilka slow: zasadniczo widze moich rodzicow obecnie najczesciej dwa razy w tygodniu,tzn. w srode i w niedziele i nieraz gdzies na miescie w lokalu, kiedy mam przerwe w zajeciach na politechnice, albo w moim apartamencie, gdzie mam spokoj dla siebie, bo studia sa wymagajace i trudne, a pragne je skonczyc w terminie. Mieszkanie w domu nie jest wiec dla mnie najlepszym rozwiazaniem. Autorko, zycze Ci, aby ta bezsensowna katorga w domowym kieracie, dzieci, pieluchy, skrobanie ziemniakow w kuchni, przyrzadzanie jakichs posilkow, moze nie daj Boze dzieci, krzyk, wrzask, brudne pieluchy, smrod, zostala Ci zaoszczedzona. A kto to ma robic? NO chyba nie Ty. Jezeli uwazasz, ze po swoich studiach na polskiej uczelni nie masz szansy na godne,interesujace zycie, to zachecam Cie do kontynuowania nauki, lacznie z dalsza specjalizacja, na Zachodzie Europy. Mowiac niezbyt uprzejmie: Czy chcesz swiadomie zaharowac sie na smierc? Piszesz przeciez, ze jestes uczuciowa, wrazliwa i napewna delikatna? Dla kogo, dlaczego i w imie czego? A skad bedziesz brala sily na to wszystko? Przeciez ani Ty, ani Twoj przyjaciel tych sil nie maja (a rowniez tych mozliwosci, jakimi dysponuja moi rodzice i nasza dalsza rodzina), a ja jednak slepy nie jestem mimo mlodego wieku, i widze przeciez, ze w domach niektorych moich kolegow i kolezanek ze studiow kobiety, tzn. ich matki, ciotki, itd. sa zupelnie przepracowane, wpadly w jakas katorge, w jakas slepa, ciemna dziure, musza praktycznie robic wszystko same, mezczyzni im czesto nie pomagaja w niczym, a one przeciez tez pracuja w pelnym wymiarze (wszystkie ukonczyly studia wyzsze) i maja prawo do wypoczynku. Sa to czesto mlode jeszcze kobiety, nie maja czesto nawet 50 lat, ale nie powiedzialabys Autorko, ze chodzi o osoby w tym wlasnie wieku. Jest to dla mnie katastrofa zupelna. Dziekuje Opatrznosci, ze zapewne nigdy nie znajde sie w takiej sytuacji, bo wtedy musialbym sobie strzelic w moja jeszcze pusta glowe z parabellum mego dziadka. Za glupote, ktorej nigdy nie popelnie i ktorej bym sobie nigdy nie wybaczyl. A gdzie dla wielu kobiet i mezczyzn wypoczynek po pracy przy lekturze ulubionych gazet, sluchaniu muzyki np. operowej, a gdzie wyjscie na koncert, do teatru,czy chociazby na jakas interesujaca impreze kulturalna, czy na raut do przyjaciol? W domu moich dziadkow i moich rodzicow zawsze byl personel, przynajmniej 2 osoby na stale, pomijajac dziewczyny au-pair z Europy Zachodniej (wiele dziewczyn np. z Wloch, Francji, czy Holandii jest Polska zainteresowanych i chetnie tu przyjezdza, jesli ich zasadnicze oczekiwania sa spelnione, a z tym moja rodzina nigdy nie miala problemow, przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo). Moja matka nigdy nigdy nie zajmowala sie czyms tak bezsensownym jak sprzataniem, prasowaniem,gotowaniem, to znaczy w duzym skrocie prowadzeniem gospodarstwa domowego. Juz w ogole nie mowiac o takich sprawach jak przewijanie pieluch, kapanie wlasnych dzieci, czuwanie nad nami dziecmi w nocy, pomijajac wyjatkowe sytuacje, jak np. kiedy jako dziecko doznalem odwodnienia organizmu i bylo ze mna zle. Pomimo to nie mialem nigdy odczucia, ze rodzice mnie i moich siostr nie kochaja, czy tez w jakis sposob zaniedbuja, czy tez nie interesuja sie nami, naszymi problemami, szkola itp. Czas mojej matki (a takze Ojca) jest bowiem zbyt cenny, aby poswiecali go na takie prozaiczne, nudne, rutynowe sprawy, jak to powyzej opisalem. MOja Matka nie po to spedzila na renomowanych uniwersytetach w USA i Wielkiej Brytanii cale dlugie lata, aby zyc tak jak inni, to znaczy tak jak wiekszosc, przecietnie, nudno, w jakiejs bezsensownej pracy za tragicznie nedzne pieniadze. Robert, Warszawa.

    0

    0
    Odpowiedz
  32. Dziękuję za tak liczne komentarze i zrozumienie…nie sądziłam, że odzew będzie az tak duży i że otrzymam tyle wartościowych rad… co do mojej rodziny i środowiska w jakim żyję: można by powiedzieć, że wymarzone dla rozwoju młodego człowieka. Rodzice kochający się, możliwość rozwoju, zawsze byłam prymuską w szkole i zawsze miałam mnóstwo marzeń. Zawsze jednak myślałam trzeźwo, wiedziałam czego chcę i dążyłam do tego. W pewnym momencie jednak, widząc sytuację w naszym kraju, poczułam strach… strach, że to, co powinno być dla mnie czymś ważnym i docelowym (szczęśliwa rodzina) może być dla mnie ubezwłasnowolnieniem. Środowisko nie sprzyja utopijnej wizji rodziny, jej spełnienia… nie chcę być więźniem we własnym domu. Mam mnóstwo planów, a tu ciągle ktoś wywiera jakąś presję… ucz się, przynoś piątki, idź na studia, potem do pracy… i tą drogą idę, ponoć to dla mojego dobra – może za mało jeszcze wiem o życiu, żeby to negować? A więc siedzę cicho, ale w środku rodzi sie bunt… bunt, że ta ścieżka, która ma prowadzić do spełnienia, może mnie zaprowadzić do zguby, utraty własnej osobowości… chciałabym być „normalna”, jak inni. Może boję sie cierpienia, życia? Może jestem tchórzem? Ale mam mnóstwo marzeń… chcę je spełnić. Mój związek można nazwać jak najbardziej poważnym – ale już nie wiem, czy to źle czy dobrze, w końcu jestem młoda. Jest mi dobrze z drugą osobą, jestem skłonna do poświęceń, do ustępstw. Ciekawe do kiedy i co spowoduje, że będę chciała się wyrwać spod jakiejkolwiek presji. Mam ambicje i chcę je spełnić. Oby udało mi się wszystko pogodzić… Mam nadzieję, że kiedyś się uda.

    0

    0
    Odpowiedz
  33. Od czasu do czasu czytam te wpisy na tym oslawionym portalu, znanym nie tylko w POlsce, ale takze w krajach Zachodu a takze w Stanach (USA). Coz tutaj nowego powiedziec odnosnie wpisu bardzo jeszcze mlodej Autorki? To oczywiscie bedzie moj subiektywny punkt widzenia n a sprawy zwiazkow, rodzin, malzenstw, dzieci, zycia przez male i duze Z. Ale tyle nie bede pisal, co moi poprzednicy, lacznie z mlodziencem Robertem i Pania Izabela. Napewno pragneli Ci pomoc i z serca doradzic, znam sie troche na ludziach, sporo przezylem. Oczywiscie rowniez studiowalem, glownie w Polsce ale i poza nia. Tam tez spedzilem ladnych pare lat zycia. Cokolwiek zostalo tutaj powiedziane na temat studiow, to prosze mi wierzyc, to nie jest cala prawda. Dobrze miec dyplom w kieszeni a takze swiadomosc, ze bylem jednak zdyscyplinowany, chodzilem tych 5 lat na zajecia, wyklady, seminaria, zdawalem egzaminy, zdobywalem zaliczenia itd. I skonczylem wszystko zupelnie niezle i to w terminie, mimo „piekielka”, jakim byl w tamtych latach wspolny pokoj w akademiku. Nie mialem zamoznych rodzicow jak ten mily Robert z W-wy (mam obecnie 47 lat), musialem sobie zatem jakos radzic w tym zyciu. Dobrze wowczas siedziec w kawiarni w centrum MOnachium, czy tez na Montmartre w Paryzu, popijac kawe, wino, do tego jakis drobiazg na jeden zab i mile rozmawiac sobie z miejscowymi ludzmi, cudzoziemcami i innymi ciekawymi istotami. Dobrze znac jakis jezyk obcy. Czujesz sie dobrze, czujesz sie pewnie, niezaleznie od pracy i sytuacji, w jakiej sie znajdujesz. Bo zycie ciagle stawia na naszej drodze jakies przeszkody, nie szczedzi nam doswiadczen, nie zawsze przyjemnych. Tez kiedys mialem tyle lat co Autorka, w tym zupelnym oszolomieniu, jako b. mlody czlowiek zawarlem zwiazek malzenski, w zasadzie przeciw samemu sobie, a moja pozniejsza zona (zreszta nasz zwiazek trwal krotko; przyszla na swiat corka, z ktora mam nadal dobry kontakt) w glebi ducha myslala rowniez tak jak ja. Ale presja srodowiska, rodzin, faktu, ze w tamtych latach wszyscy chcieli bardzo szybko skonczyc studia, i rownie szybko, czesto na sile, jak to sie zwyklo mowic, z kims jako tako odpowiednim udac sie do USC. Malo komu wyszlo to na zdrowie. Bylismy mlodzi, glodni, ciekawi zycia, szalenstwa w kraju i poza jego granicami. Wielu moich kumpli i kolezanek chcialo tak naprawde dopiero zaczac zyc, tak, jak to sobie wyobrazali, a nie wpakowac sie niemal od razu w wir obowiazkow, zelaznej dyscypliny swiata pracy, klopoty, problemy mieszkaniowe, mankamenty codziennosci, ciaze, porody, dzieci, placzace dniami i nocami, pieluchy i ich gotowanie, czesto trzeba je bylo jeszcze prasowac, zapach tych pieluch (wowczas glownie z materialu) gotujacych sie w duzym kotle na piecu i sporo pary w mieszkaniu, gonitwa, bieganina przed praca, po pracy, wybieganie z mieszkania (w ktorym mieszkali jeszcze inni czlonkowie rodziny), bo ciagle cos trzeba bylo kupic, zalatwic, komus zrobic jakas przysluge, jakies dodatkowe prace. No coz, to nie jest dla kazdego. Taki zywot mnie na szczescie tez koniec koncow nie byl pisany i jestem z tego powodu zadowolony. Mowie to bez cienia ironii czy cynizmu. TAk jak ktorys z komentatorow slusznie tutaj zauwazyl, zwiazki zawierane w mlodym wieku prawie nikomu nie wyszly na dobre, czy tez na zdrowie. W calej rozciaglosci akceptuje ten nieobcy mi punkt widzenia. Zeby sie zdecydowac na przebywanie z kims przez dluzszy okres czasu, trzeba jednak cos przezyc, monogamia jest czyms tylko dla malej grupy osob, wylacznosc seksualna staje sie problemem, kiedy harmonii, wspolgrania, pragnienia, pozadania pewnego dnia jest malo, albo niewiele. Jak szybko przychodza sytuacje, o ktorych czlowiek wolal nie myslec, wiem doskonale. Jak trudno byc z kims, ktory mial byc tym jednym, jedynym, na zawsze, no wiecie, a potem prowadzisz zycie z czlowiekiem, ktoremu przeszlo,nawet cie dotknac nie chce (dotyczy to obu plci), a kontaktow intymnych nie ma taka para nawet 2-3 lata, albo juz nigdy, bo wszystko i tak diabli biora. To sa etapy zycia, ktorych wiele osob, rzekomo tak skrajnie zadurzonych, zakochanych bez pamieci na poczatku tej swojej big love story w ogole nie bralo pod uwage, wysmialyby kazdego, kto smie powatpiewac w ich szczescie, glebie, szczerosc uczuc, osmiela wypowiadac jakies bezsensowne watpliwosci pod ich adresem. Uczucia przychodza, rzadko sa trwale, jak przyszly, tak odchodza, nie da sie ich zatrzymac, zakonserwowac. Ktos to tutaj ladnie opisal. Jak niestety nie jestem takim poeta. jestem przekonany, ze dobrze zdobyc troche doswiadczen, nie tylko jak chodzi o prace, swiat, itp., ale takze z odmienna plcia. Dobrze poznac przynajmniej kilka kobiet czy mezczyzn, zanim zdecyduje sie na cos trwalego, trwalszego, nigdy nie wiedzac do konca, jak to sie ulozy, bo nie znamy siebie do konca, i jak chetnie oszukujemy samych siebie, chetnie wysluchujac rowniez tych, ktorzy zycie i swiat widza podobnie.
    Jak powiedzialem, do ok. 30 lat nie warto sobie glowy zawracac sprawami, ktore absorbuja wiekszosc. Posiadanie dzieci, mimo ze nie z wyboru i nie na wskutek trzezwej decyzji, ale czystego przypadku zostalem co prawda ojcem, nie ma sensu. Co chce przez to komukolwiek udowodnic? Ze zaznalem smaku macierzynstwa, ojcostwa? To takie cudowne, wspaniale doswiadczenie? Skad ta pewnosc, kto mi to powiedzial? Ludzie robia to od tysiecy pokolen i odchodza w nicosc, nie zostawiajac po sobie ani jednej zapisanej kartki, jak szybko nie wie nikt nic wiecej o nich i ich zyciu, egzystencji – po prostu zapomnienie. A niby co pragne przekazac swojemu dziecku, dzieciom? Nie bedac do konca swiadomym siebie samego, swoich planow, zycia, z ktorym tak na dobre nigdy nie zlapalem/nie zlapalam sie za barki? A kto powiedzial, ze w ogole mam cos do powiedzeniu takiej malej i coraz wiekszej istocie? Nawet kiedy mi lat przybedzie. Przeciez jestem tutaj po to, aby zyc autentycznie i mozliwie intensywnie, a nie wpakowac sie zaraz na poczatku swego mlodego zycia, juz tej troche bardziej swiadomej egzystencji w jakas bezdenna chujnie, z ktorej czesto nie ma ucieczki, ewtl. latwej ucieczki. A w trudnych sytuacjach od niewielu osob otrzymasz dobra rade. Nasze zycie jest kruche, niepewne, pelne dobrych i mniej pozytywnych przypadkow, nie dajacych sie przewidziec zbiegow okolicznosci, jesli tak spojrzec na to wszystko okiem filozofa czy czlowieka madrego. Wielu nawet w niklym procencie nie wykorzysta tych 1000 miesiecy (troche ponad 80 lat zycia, ale komu to bedzie dane?) otrzymanych od losu. Bo mamy do swojej dyspozycji tylko ten jeden, jedyny czas, raz jeden, jak dlugo ludzkosc istnieje, teraz jest nasz czas, nasze zycie. A potem odchodzimy do nicosci, tak jak przyszlismy z nicosci, po naszym poczeciu, do naszej osobistej, jakze krotkiej egzystencji. Wracajac do spraw troche z tego swiata: A co bedzie, jesli zakocham sie w moim zyciu wielokrotnie, a moze nawet naraz w dwoch roznych osobach? Jak sobie z tym poradze? To jest mozliwe, to sie zdarza. Wielu mezczyzn i kobiet mialo taka sytuacje. Ja rowniez. Dlatego trzeba byc na wiele rzeczy, ktorych jeszcze sie nie przezylo, przygotowanych i mozliwie nie utrudniac sobie zycia. Np. oficjalnym zwiazekiem malzenskim. Jezeli zle sie dzieje, a dzieje sie nienajlepiej prawie zawsze, to lepiej darowac sobie ten caly kram z adwokatami, sadami, urzedami finansowymi, podzialem majatku, opieka rodzicielska itd. Zyjemy w trudnych i niepewnych latach, czasach. Nad niewieloma sprawami mamy jakakolwiek kontrole. Dlatego polecam poswiecic wiecej czasu filozofii. To nie zaszkodzi. Zycze milego weekendu. Aleksander, W-wa.

    0

    0
    Odpowiedz
  34. zaadoptuj kurwa psa albo kota i idź się napić jakiegoś drinka – później poruhaj i zapomnisz o całym utrapieniu – poczekaj ok 9 miechów / oczywiście jak kolo będzie miał szczeście to mu się trafi i Tobie też a jak nie to trzeba powtarzać początkowy proces przez miesiąc.
    Dorobisz się stada psów i kotów i dzieciaka – przy samym sprzątaniu gówień przejdzie Ci myśl o narzekaniu. Naprawdę! Polecam!

    0

    0
    Odpowiedz
  35. Wszystko co na powyzszy temat bylo do powiedzenia, komentatorzy w zasadzie juz powiedzieli, z wielka wnikliwoscia, glebia, bystroscia umyslu, madroscia,czesto prowokujac gnebiac swoimi relacjami o zyciu, woimi radami, ironia nie tylko Autorke ale i wszystkich czytelnikow. Ja powiem natomiast, ze kobiety ktore sie zdecydowaly na ciaze, czesto nie maja sie pod kontrola, za duza jedza, czesto w tym okresie tyja, a po porodzie jakze czesto nie umieja dosc do wagi przed poczeciem nowego zycia, i jest to zarowno dla kobiety i mezczyzny bardzo przykra sprawa. Kobieta bowiem traci figure, jej wdzieki gdzies sie gubia, czesto tez kobiety po prostu brzydna, i juz nigdy nie beda takimi fajnymi, godnymi pokusy, czulych intymnych igraszek, wzbudzajacymi tak ogromne pozadania jak przed ta nieszczesna ciaza, tak to musze okreslic, wspanialymi laskami. Dzieci, jezeli juz przyszly na ten swiat, czesto rozjezdzaja sie po swiecie, mieszkaja np. w roznych regionach Polski, nie mozna sobie za wiele obiecywac. POza tym jeszcze jedne madre spostrzezenie moich madrych starszych krewnych i znajomych: Dzieci nie ma sie dla siebie, one sa dla swiata.

    0

    0
    Odpowiedz
  36. Niesamowite, ile prawdziwych i szczerych wyznań dane mi jest czytać pod moim postem… Dziękuję. Nie będę jednak ukrywać, że jestem przerażona. Nie wiem, czego oczekiwałam, może tego, że ktoś napisze mi, że to przejściowe… że w tym wieku taki punkt widzenia jest normalny? I że w końcu to zaakceptuję, bo tak przecież trzeba… bo taka jest powinność kobiety… bo cierpienie uszlachetnia? Jak widać można żyć, będąc wolnym, w zgodzie z samym sobą. Ale jestem strasznie zaskoczona, że nie ma ani jednego komentarza w stylu „dzieci to cud, to najwspanialszy dar” itd. Czyli to nie jest wcale takie piękne, jak to niektórzy przedstawiają… znów kłamstwa, obłuda. Nie wiem już co robić. Póki co cieszę się młodością i udanym związkiem. Nikt mnie do niczego nie zmusza, nie wywiera presji. Chłopak jest starszy, ale nigdy nie był niecierpliwy. Mówi, że chce, żebym była pewna, czego chcę. Nic na siłę. Nie namawia, nie przekonuje, po prostu jest. Chyba wie, że jestem jeszcze dzieciakiem – fizycznie może już nie, ale moja głowa chyba nie do końca wie czego chce, do czego dążyć… Chyba się pogubiłam.

    0

    0
    Odpowiedz
  37. a kto Ci każe mieć dzieci, i tak tego dziadostwa tyle pałęta się po przytułkach i domach dziecka a na świecie przeludnienie.

    0

    0
    Odpowiedz
  38. Mila Autorko powyzszego postu! Przeczytalem wszystkie komentarze, niektore wielokrotnie. Daja mocno do myslenia. Rzeczywiscie, to nie jest proste, nie bylo nigdy proste i tak zapewnie bedzie do konca ludzkosci. Twoj post przeczytalo mnostwo osob, wiele planuje napisac Ci kilka slow na ten temat, bo to przeciez temat tak mocno, archaicznie niewyobrazalnie zwiazany z czlowiekiem i jego egzystencja. TEn portal jest bardzo znany, mimo nietypowego adresu. Ja uwazam, a mam lat 40, ze mozna miec jakies oczekiwania, marzenia (takze o posiadaniu dzieci, dot. Twego milego), ale nie kosztem planow, marzen, oczekiwan itp. tej drugiej osoby. Bo np. dla Ciebie posiadanie dzieci nie jest w ogole ani na pierwszym miejscu, ani na dziesiatym, a juz napewno nie musi ono byc sensem Twego zycia. To kiedys moze sie zdarzalo, widoczne czesto u osob wywodzacych sie ze starszego pokolenia. Byly to czesto kobiety, mezczyzni bez specjalnego wyksztalcenia, albo nawet zadnego, bez zainteresowan, pasji, wiekszych czy mniejszych namietnosci, ktore wrecz wpychaly corke czy syna we wczesny zwiazek, aby potem znalezc sobie nowe zadanie, zajecie, sens, cel dallszego zycia, babciujac czy dziadkujac wnukom, odciazajac zapracowanych Mlodych. Niewatpliwie nie zycze Ci w Twoim zyciu takiej sytuacji, o nie. Poznalem dobrze zycie, poznalem tez wiele kobiet w swoich 40 latach, i nieraz wydawalo mi sie, ze jestem tak ogromnie zakochany, zadurzony, ze to juz koniec mojej swawolnej beztroski, dlugich wieczorow i nocy – rowniez w towarzystwie plci obojga na imprezach, tancach, rautach. Ze chyba sie zwiaze z kims na dobre, dobrze wiedzac, ze oprocz tej garsci wyjatkowych par, zwiazkow, z tych Julii i Romeow staja sie jakze pospolici malzonkowie, jak z gazetowych karykatur, ktorzy nie sa juz milosna para, biegnacyh przez dni, tygodnie, lata jak chomik w tym kole w swojej klatce, nei bedacych juz para cudownych zapatrzonych w siebie kochankow, tylko najczesciej sa to ludzie budujacy zyciowa i ekonomiczna wspolnote, pragmatycznie myslacych, na wspolnote milosna juz miejsca nie ma. Nie chce tu zanudzac, ale niewazne, co czytelnicy sobie pomysla, pisze tak od serca dla Ciebie, mila Autorko, sklonia Ciebie moze moje slowa do dalszych refleksji. Bez dostatniej, wzglednie komfortowej sytuacji, oczywiscie jak najbardziej finansowej, z jako takimi pozytywnymi perspektywami na przyszlosc, z gronem zyczliwych ludzi, przyjaciol, znajomych, nikomu nie polecalbym ani wiazac sie w USC, ani nie decydowac sie na dzieci, bo bedzie nieciekawie, niewesole, a tylko wspolne uczucie, niewiadomo na jak dlugo, napewno nie wystarczy. Nagle nie ma czasu w tym wirze zycia na to, co bardzo lubie, kocham, z czego nigdy wczesniej nie chcialem zrezygnowac, na co mialem zawsze czas. Moze to byc codzienna gra na fortepianie, lektura prasy angielskiej i najnowszych publikacji omawianych w gazetach The Guardian, Times czy New York Times, wyjscie na koncert KONIECZNIE przynajmniej raz w tygodniu, spotkania np. w klubie literackim, oczekiwanie z drzeniem serca na premiere nowej sztuki teatralnej, znanych mi oper, wyjazd do innego miasta na bardzo dla mnie wazna wystawe w znanym muzeum, na wernisaz znanego artysty. Co tu duzo mowic, to wszystko zwiazane jest z czasem, dobra organizacja i pieniedzmi. Nie juz nagle na to sily, kiedy dojda dalsze, bezwarunkowe obowiazki. Ten mlodzieniec Robert z W-wy pisal bardzo interesujaco, zabawnie czasami, ale w sumie madrzo i inteligentnie, a przeciez jest zdaje sie w Twoim wieku. Niemiecki filozof Artur Schopenhauer powiedzial kiedys mniej wiecej tak: Malzenstwo czy posiadanie rodziny oznacza redukcje przyjemnosci , jakie daje zycie, do polowy, oraz podwojenie obowiazkow.

    0

    0
    Odpowiedz
  39. A wiesz co mnie wkurza ze ja np. pracuje dorywczo gdzie sie da za marne grosze a tez mam moze tyle lat co Ty, mila studentko. Ale wiadomo,nie dostaniesz i trzeba od czegos zaczac to wiadome a te mlodociane matki zostawia w domu swoje dzieciaki lub puszczaja sie jak swoje matki a one siedza i nic nie robia no nic i dostaja wszystkie dodatki na samotna matke i calej reszty sasiadka dostaje tyle kasy za nic i do tego jeszcze alimenty od ojca dziecka ,chyba naprawde lepiej byc samotna matka niz zapieprzac w tym kraju ale oczywiste ze ja mysle normalnie nie w tym wieku dziecko a po drugie moim zdanem by miec dziecko trzeba miec regularnie co miesiac sporo pieniadzy, by zapewnic mu godne, ciekawe zycie a nie jakies podle. Radze sie nad wszystkim dobrze zastanowic. Aldona.

    0

    0
    Odpowiedz
  40. Z biologicznego punktu widzenia celem życia jest spłodzenie i odchowanie potomstwa. Potem możesz umierać. Chodzi o przedłużenie gatunku. I o nic wiecej.

    0

    0
    Odpowiedz
  41. dlaczego myslisz ze jestes nienormalna ?
    jezeli bog istnieje, to dal nam przeciez wolna wole, i nikt nie kazal nam wszystkim posiadac dzieci. ja osobiscie tez nie chce ich miec, mam poodobnie jak ty, a najbardziej chyba boje sie porodu.

    0

    0
    Odpowiedz
  42. Nie przejmuj się truciem innych nie chcesz mieć dzieci i nie będziesz ich mieć chyba że ci się odmieni. Twój facet niech to lepiej Tobie pokocha,w przeciwnym wypadku dojdzie do rozwodu z powodu niezgodności charakterów. Ja i moja żona nie lubimy dzieci i nie ukrywamy tego nawet w towarzystwie, nasi znajomi i tak mają to gdzieś. Rodzice nigdy wnukami nie pogardzą, ale nie są też wyrocznią. Wsłuchaj się samą siebie i nie przejmuj się krytyką Twojego wyboru.

    0

    0
    Odpowiedz
  43. A kto lubi te male pojebane purchlaki gówniaki?

    0

    0
    Odpowiedz