Nie ma to jak serdeczni teściowie..

…i szwagier, choć najcelniej byłoby ująć – niedoszli teściowie i niedoszły szwagier. Poruszony historią pewnego młodzieńca, który niedawno opisywał tu swoje perturbacje z niedoszłym teściem-agresorem (już nie wnikam ile było w tym prawdy..) postanowiłem raz jeszcze odgrzać w necie mojego kotleta, który mi na wątrobie od blisko dwóch lat zalega. Otóż w mojej, spokojnej wiosce mieszkam sobie od czasów wyklucia i od jakiegoś czasu – lat nastu..dwudziestu mieszka tam również wielce religijna i przykładna rodzina w ilości sztuk pięć w tym: obiekt moich westchnień, niedoszli teściowie i dwóch niedoszłych szwagrów, z których jeden wybitnie lubił się w nieswoje sprawy (sercowe) wpierdalać, ubliżać mi od najgorszych, od pedofilów itp. Oczywiście wszystko to w jak największej tajemnicy przed całym światem i współlokatorami poprzez wiadomości na portalu nasza klasa, gdzie korzystał potajemnie z profilu swojej siostry, chcąc w ten sposób zrobić ze mnie głupiego idiotę i wmówić, że to co do mnie nabazgrał (z błędami – dyslektyk pieprzony) to niby opinia jego siostry we własnej osobie. Inny sposób (face to face) jego podłych zagrywek oczywiście odpadał, gdyż obawiał się, że w ataku szału wsadzę to ścierwo na wózek (inwalidzki rzecz jasna) i słusznie, bo jedyna jego fizyczna „przewaga” nade mną to jakieś 3, góra 4 cm wzrostu więcej, a oprócz tego jakieś 30 kg wagi mniej ode mnie, wiec na pewno był zwinniejszy… do brania nóg za pas. Obrazowo mówiąc, to taki jakby człowiek uwolniony z Oświęcimia po tygodniu ostrego tuczu, a ja coś na kształt niewyrośniętego Pudziana. Na jego denne popisy, podszywanie się pod własną siostrę i mieszanie mnie z błotem reagowałem w odpowiedziach stoickim spokojem, nie stroniąc przy tym od szczypty humoru, mając w tym nawet pewnego rodzaju sadystyczną uciechę, gdyż byłem przekonany, że tamten przychlast czytając moje niewzburzone odpowiedzi dostawał wściekłej piany na mordzie i żylaków na czole, co zresztą dało się wyczuć w kolejnych nabuzowanych agresją odpowiedziach jakie nadsyłał – odpowiedziach pisanych rzekomo przez moją oblubienicę. Pewnego razu przegiął pałę, działając jednocześnie w jakby nie było publiczny sposób na szkodę imienia swojej siostry, więc napisałem do niego mój pierwszy wzburzony apel, w którym określiłem go „straszliwie podłymi” słowami – blondasie chory na głowę… (czyli mały pikuś w porównaniu z obelgami pod moim adresem) i nastała cisza… aż do najbliższej niedzieli, gdy pomaszerowałem jak przykładny katolik dać świadectwo swojej wiary o stałej dla mnie porze, czyli na sumę. Zbliżając się niemal do celu wędrówki zerknąłem kątem oka na „piękną posiadłość” lubej, z której jak z procy wyskoczyli niedoszli teściowie widząc, że oto nadciąga ten cham (czyli ja..). Czułem, że tamten blond chuj uknuł przeciwko mnie mega aferę, bo z daleka było widać, że teściówka z metra cięta-czarna mamba-chińska japonka, krocząc do mnie energicznie w swoich wykurwiście ostrych szpiluniach u boku swego niegdyś wysportowanego jak Wojtek Luto w pierwszej dekadzie tycia mężunia, miała w oczach kurwiki znacznie potężniejsze niż posłanka Renata Beger. No i stało się. Dopadli mnie na winklu i spytał wkurwiony Krzychu: „co ty się do naszej rodziny przypierdalasz!?” (ja wiedziałem że nie przegadam, bo blond chuj ich tak nakręcił), a teściuweńka nie mniej wkurwiona niegodnym potraktowaniem jej pierworodnego i przedślubnie zmajstrowanego (zwą takich bękartami) synunia dodała od siebie – „sam jesteś chory baranie jeden!”. Scysja się zakończyła, poszedłem tam gdzie miałem iść, „wzorowi” katolicy oczywiście też… po zakończeniu mszy jeszcze rzuciłem na nich zdołowane spojrzenie, Krzychu ze swoją waleczną cipunią również spojrzał na mnie z dala, mordę miał dumną i uśmiechniętą szyderczo jakby udało mu się po raz pierwszy w życiu kogoś zlać mając przy tym przeświadczenie, że zrobił to słusznie. I na tym największa moja chujnia się zakończyła… Po pewnym czasie, przy podobnej okazji niedzielnego nabożeństwa, gdy już dotarło do zakutych łbów moich oponentów, że dopuścili się plugawego zbesztania człowieka za niewinność, wtedy też miałem ich na oku kroczących w stronę domu, oni jakby na trzy-cztery spojrzeli w moją stronę nie wiedząc, że tam właśnie znajduje się obserwujący ich, pokrzywdzony parafianin i jeszcze szybciej odkręcili z powrotem swoje arystokratyczne dynie, bo pojawił się u nich wstyd, którego wcześniej nie odczuwali, z braku świadomości popełnianego głupstwa. Ryje wcześniej mieli szyderczo do mnie uśmiechnięte, a teraz już tak spojrzeć nie potrafią. Teraz ja mogę im się uśmiechać z pogardą, a oni niech się kurwy wstydzą za to co zrobili. Wielka arystokracja psia ich mać.

27
51

Komentarze do "Nie ma to jak serdeczni teściowie.."

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. szukający sensacji drobnomieszczanie? 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  3. „szukający sensacji drobnomieszczanie?” …jeśli pytasz o „bohaterów” mojego melodramatu, to oni raczej szukają guza i wspomniany Krzychu już nie raz w przeszłości u różnych obywateli się tego guza doszukał (niedoszły szwagier jeszcze nie, ale ma u mnie w grafiku tego guza), chociaż parcie na szkło też mają zafajdani statyści.. tacy piękni i zadbani, że nie mogło ich zabraknąć wśród tłumu przy niebagatelnej okazji reportażu w naszej byłej mikro-mieścince, nie wspominając też o innych okazjach do zaistnienia na małym ekranie gdzie jak małpki w cyrku odgrywali rolę wspomnianych statystów darmozjady i lekkoroby do kwadratu psia jucha ich mać. PS Wiedziałem, że tu zaglądasz panno W.S.

    0

    0
    Odpowiedz
  4. OOOO stary zacznij pisać styl masz zajebisty!!!

    0

    0
    Odpowiedz
  5. stary no wszystko pięknie ale ty życie zmarnujesz z takimi przychlastami. Albo weź pizdencję i wyjedz stamtąd albo się zastanów bo oni cię mówiąc oględnie zajebią. A jak paniena się nie odzywa znaczy myśli podobnie a to już nadzwyczaj chujowo…

    0

    0
    Odpowiedz