O przyjaźni i relacjach międzyludzkich

Mam niby rodzinę, ale przez wychowanie (ojciec alkoholik) i złe doświadczenia (bicie i znęcanie się nade mną w szkole) wyrosłem na chłodnego człowieka, który boi się rozmawiać o uczuciach z innymi ludźmi. Nie umiem okazać ciepła, współczucia czy wdzięczności. Nasze relacje w rodzinie są dziwne. Ojciec już nie pije, nie rozmawiamy może zbyt często z domownikami, ale jak już rozmawiamy to mają one taki charakter gadki między znajomymi. Brakuje tego rodzinnego ciepła. Każde święta i jedzenie przy wspólnym stole to dla mnie horror. Ale nie mogę powiedzieć, że moi rodzice się nie starają. Mama na ten przykład bardzo mną się interesuje, przejmuje, ale coś w tym wszystkim brakuje. Nikt u mnie w rodzinie nie mówi „proszę, dziękuję, przepraszam”, nie wyraża się uczuć, nie ma przytuleń itp. A może to tylko na filmach takie rzeczy, a to co opisuję to codzienna rzeczywistość? Moją największą chujnią jest niemoc do bycia z kimś blisko. Staram się więc utrzymywać relacje z ludźmi na poziomie zwykłych znajomych, ale na dłuższą metę nie jest to satysfakcjonujące. Bo patrzę jak inni ludzie tworzą związki, przyjaźnie i fajnie to wygląda, umieją się porozumieć, są tacy ludzcy a ja nie mogę tego uświadczyć. Mam od paru już lat pewnego przyjaciela, jedynego. Chociaż nie wiem czy mogę go nazwać do końca przyjacielem. Jest to raczej bliższa znajomość. Ale dobija mnie to, że stopniowo stajemy się zwykłymi znajomymi ze szkoły. Nie gadamy już często ze sobą, nie spotykamy się. Pewnie on sam tego nie widzi, bo ma swoją paczkę znajomych i przyjaciół, w którą chciał mnie wiele razy wkręcić, ale nie potrafiłem się identyfikować z tymi ludźmi. Bardzo mi szkoda tej przyjaźni, ale już od dłuższego czasu nasze drogi zaczynają się rozchodzić. W sumie jedyny przyjaciel, ale jakoś nie potrafię mu przekazać, że zależy mi naaszej przyjaźni. Ale jak mu mam o tym powiedzieć, obaj jesteśmy facetami, jakoś tak głupio między sobą rozmawiać o uczuciach. Poza tym założe się, że on mnie od dłuższego czasu traktuje jako kolejnego znajomego i wyszedłbym na głupka. Mam na oku pewną dziewczynę, ale obawiam się, że nic z tego dobrego nie wyjdzie. Najlepiej mi wychodzą rozmowy na poziomie takiej zwykłej znajomości, gdzie osoby się jeszcze nie znają i starają się w miarę wypaść między sobą, są zaangażowani w rozmowę. Ale u mnie gdy dochodzi do zacieśnienia relacji paradoksalnie coś mnie paraliżuje i gorzej mi się rozmawia z bliższymi ludźmi. Być może z tego, że z każdą kolejną rozmową odkrywam siebie przed drugą osobą i narasta wrażenie, z jakim to dziwakiem ta osoba się teraz zadaje. A tak na poziomie zwykłej znajomości często można udać kogoś innego, inaczej mnie też ludzie odbierają. Potem dopiero wychodzi na wierzch jaki ze mnie nieudacznik, chujowy rozmówca i chłodny człowiek. Mam nadzieję, że te myśli, które tu przekazuję nie są zaczątkiem kolejnej depresji. Dla równowagi psychicznej staram się realizować różne cele życiowe, zainteresowania itp. Ale niestety nie co do tego wątpliwości, że najważniejsze w życiu człowieka są relacje z innymi ludźmi i to one są kwestią zdrowia psychicznego, szczęścia lub smutku, depresji i beznadziei. Dobra, skończyłem. Pozdro dla ludzi, którzy tak jak ja mają problemy z nawiązywaniem i utrzymywaniem relacji z innymi ludźmi. No i dla reszty też w sumie pozdro 🙂

120
61

Komentarze do "O przyjaźni i relacjach międzyludzkich"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Spróbuj coś zmienić. Wiadomo, nie jest łatwo, ale nie od razu Rzym zbudowano. Najważniejsze, że zdajesz sobie sprawę, że to czego doświadczasz w domu to nie norma. Wielu nawet tego nie widzi, żyjąc coraz to bardziej na uboczu…

    1

    0
    Odpowiedz
  3. Grzesiek? 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  4. też mam problem z kontaktami międzyludzkimi, witaj w klubie…

    0

    0
    Odpowiedz
  5. Jak masz na imie ?

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Jakbym o sobie czytał. U mnie to samo. Ojciec też alkoholik, w dalszej rodzinie też alkoholicy i narkomani. Niektórzy już nie żyją. Nie ma tego czegoś, takiej rodziny. A ja tak samo. każdego trzymam na dystans. Nie ufam ludziom. Nie umiem się zaangażować w związek. Nie umiem się przełamać, chociaż wiem że tak naprawdę to wszystko siedzi w głowie, kwestia przekonań. Ale jakoś nie umiem sobie pomóc. Kurwa ja już chyba zawsze będę sam. Mam nadzieję że chociaż Tobie się kiedyś uda. Powodzenia.

    0

    0
    Odpowiedz
  7. jakbym czytał o sobie, zresztą z moim bratem jest podobnie. zwróciłeś moją uwagę zdaniem, że może być to kwestia rodziny. tak o tym do tej pory nie myślałem, ale moja rodzina treż nie jest normalna. od dzieciństwa ojciec drze mordę, kłóci się ciągle z matką, mają siebie nawzajem w dupie. u mnie też nie wyznawało się nigdy uczuć i ja też nie umiem ich wyrażać, może dlatego też ciężko nawiązuje mi się przyjaźnie.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. Darek? To naprawdę ty?

    0

    1
    Odpowiedz
  9. Mam podobnie. Mam wprawdzie kilku dobrych przyjaciół, ale to tyle. Miałem też zbliżoną sytuację rodzinną, choć powodem nie był alkohol. Musisz starać się przełamywać każdego dnia, nie ma innej opcji. Ja też daleko jestem od normalności, zwłaszcza emocjonalnych relacji z kobietami, ale przynajmniej mam niedużą grupę bliskich znajomych. Trochę mnie smuci, że ze względu na to, że oni się żenią, będę się z nimi widywał coraz rzadziej, ale na to niestety nic nie poradzę. Ostatecznie, jak mówią, nawet wśród innych i tak całe życie jesteśmy sami. Powodzenia.

    0

    0
    Odpowiedz
  10. Tak to już jest że kiedy bliscy nas zawodzą i ranią uruchamiają się blokady emocjonalne uniemożliwiające nawiązanie głębszych zażyłości w obawie że sytuacja się powtórzy, dlatego podświadomie wydaje ci się że że utrzymywanie kontaktów na dystans jest bezpieczniejsze, tak jak ktoś, kto ma świadomość że ogień z pewnej kontrolowanej odległości może ogrzać, ale nadmierna bliskość może zakończyć się bolesnymi poparzeniami. Postępując w ten sposób możesz uniknąć pewnych rozczarowań i niepowodzeń, ale nigdy nie poznasz tego co naprawdę nadaje sens ludzkiej egzystencji, bo tak naprawdę najlepszych i najpiękniejszych rzeczy w życiu nie można zobaczyć gołym okiem, nie można ich nawet dotknąć, można je tylko poczuć swoim serduchem, kiedy je bez reszty oddajemy, nie ważne czy chodzi o życiową pasję, czy bliskie nam osoby.

    0

    0
    Odpowiedz
  11. Moim przyjaciółmi są żelazo i ból. Twarde i bezwzględne dyktują słuszną drogę. Męka i cierpienie które z czasem pokochałem, uwielbiam patrzeć w lustro i zadawać sobie ból. Nie ma piękniejszej chwili niż Ty sam na sam ze swoimi słabościami. Dla jednych siłownia to sala tortur a dla mnie mój świat i ucieczka od rzeczywistości. Ja obrałem drogę samotności, zero kontaktu z kobietami, zero imprez, używek i innych niepotrzebnych rzeczy. Cały tydzień pracuję i napierdalam na siłowni, weekend przesypiam. I stało się podobnie jak u Ciebie kolego. Byłem niszczony za łepka za swój wygląd. Stałem się twardym i bezwzględnym chujem który nikogo do siebie nie dopuszcza. Może i jestem pojebany ale mam to w chuju głęboko. Gówno mnie obchodzi co mnie mówią ludzie.

    0

    1
    Odpowiedz
  12. Myślałeś o samobójstwie ?

    0

    0
    Odpowiedz
  13. @11 jak długo tak pociągniesz?

    0

    0
    Odpowiedz
  14. To proste jak drut: Jestes DDA (Doroslym Dzieckiem Alkoholika). Poczytaj o tym, zrozumiesz wlasny Charakter. Tez tak mam, z ta roznica subtelna, ze OBOJE rodzicow pili i NIGDY nie przestali, az sie zapili na smierc.

    0

    0
    Odpowiedz
  15. Idz do psychologa, bo jestes typowym DDA

    0

    0
    Odpowiedz
  16. @2 Nie, nie Grzesiek ale tak jakby o nim to było napisane

    0

    0
    Odpowiedz
  17. Pozdrawiam @11. Też byłem gnębiony. Ja zawsze mówię, że jestem tylko produktem otoczenia… niestety zniszczoną psychikę za młodu ciężko naprawić… ja nawet tego nie chcę, mam wyjebane!

    0

    0
    Odpowiedz
  18. @8 nie wiem czy autor to Darek ale Darka to tez w 90% dotyczy, ta sama chujnia.

    0

    0
    Odpowiedz
  19. @13,15 Trwa to od 3 lat, niedawno minęło. Wybrałem takie życie i już nic tego nie zmieni. Za daleko zaszedłem aby zrezygnować. Dziś wchodziłem do domu z siłowni i dwie laski na oko 18-20 lat siedziały na ławce pod moją klatką. Piły piwo i bardzo to sobie opowiadały jakiego mają kurewskiego kaca i trzeba dolać więcej %. I weź tu znajdź normalną kobietę, a fakt nadużywania alkoholu mnie obrzydza okropnie. Sam kiedyś bardzo piłem… Słowo umiar dla Polaka jest obce. Co weekend bydło wytacza się na miasto aby się najebać, spuścić komuś wpierdol oraz coś zdewastować. Takie życie mnie nie interesuje także jestem odludkiem skoro na to nie przytakuję. Ludzie też dziwnie patrzą na mnie bo jem średnio co 3 godziny. Na szczęście pracuję z szefem który sam napierdala na siłowni i drugi pracownik też. Także to że jestem inny i mam inne priorytety życiowe skreśla moją normalność między tępymi ludźmi, a znajomości nowe mnie nie interesują. Jak już pisałem wcześniej mam przyjaciół.

    0

    1
    Odpowiedz
  20. Pozdro dla @11

    0

    0
    Odpowiedz
  21. @12 Samobójstwo to tobie powinni popełnić durny skurwysynu.

    0

    0
    Odpowiedz
  22. Tak jak napisał/a 16 DDA czyli dorosłe dzieci alkoholików. Wbrew pozorom taka przeszłość ciągnie się przez całe życie. Poszukaj sobie informacji na ten temat w internecie – wiele spraw Ci się powinno wyjaśnić. Pozdrawiam ciepło

    0

    0
    Odpowiedz
  23. Ile masz lat? Napisałeś jak dojrzały wykształcony człowiek na tematy młodych trochę o życiu, trochę o niczym. Robisz sobie jaja albo doktorat.

    0

    0
    Odpowiedz
  24. Przeczytałem tę chujnię i komentarze z ciekawością. Powiem wam, że tak naprawdę nie macie żadnego problemu. Niepotrzebnie założyliście sobie, że normą jest konieczność posiadania wielu przyjaciół. Jeśli wy tak naprawdę tego nie chcecie to nie musicie ich mieć. I tyle. Każdy jest inny i nie musicie upodabniać się do większości społeczeństwa. Głowa do góry i żyjcie tak jak WY chcecie a nie jak wydaje się wam, że żyć powinniście!

    1

    0
    Odpowiedz
  25. jestem mamą takiego chłopca jak Ty.Okazywanie uczuć jest na poziomie zerowym choć staram się bardzo,rozmawianie na tematy osobiste na poziomie zerowym choć nawet nie masz pojęcia jak bardzo bym chciała.Bliskość i zaufanie-minimalne.Bardzo mnie to boli,płaczę nocami,bo chcę,żeby mój syn był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie,którego kocha cały świat ,tylko że najbliższa mu osoba czyli ja nie potrafię mu tej miłości okazać.Nie piję,jestem chyba normalna ale wychowana w domu,gdzie okazywanie miłości,bliskości,smutku,rozczarowania,żalu okazywanie czegokolwiek było potępiane.Miałam być jak stal,niewzruszona najmniejszym nawet uczuciem.Łzy mi lecą jak o tym piszę i tak strasznie nienawidzę siebie za to kim jestem i jak przez to musi czuć się mój syn…

    0

    1
    Odpowiedz
  26. rób doktorat

    0

    0
    Odpowiedz
  27. Skończyłem 30 chciałem celebrować z kumplem lecz on nie ma dla mnie czasu moi przyjaciele są w Polsce. Siedzę sam jest mi przykro h.. Mnie szczela pozdro depresanci

    0

    1
    Odpowiedz
  28. Jaki Grzesiek? ;p Marek!

    0

    0
    Odpowiedz
  29. Jesli sie boisz to… porozmawiaj z ta panna o tym co czujesz. To jedyne wyjscie. Nie warto udawac…

    0

    0
    Odpowiedz
  30. Ojciec były alkoholik po rozwodzie z mamą, z nią mieszkam… Rozwidli się 5 lat temu czyli miałem 13, chujnia z grzybnią, nowe obowiązki, taki szybki kurs dorosłości. 3 miesiące później zapisałem się do młodzieżówki w OSP i to zmieniło moje życie. Jak zobaczysz czasami na własne oczy wypadek, bądź ktoś umrze Ci na rękach, nabierasz szacunku do życia, wrażliwości. W straży każdy dla każdego jest bratem, nie ma takiego czegoś że ja go nie lubię. Teraz już po 18-stce, kurs zrobiony. PSP czeka 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  31. Taa skad ja to znam ? Stary niszczy Ci zycie , zneca sie do momentu az wyprowadzisz sie z domu , a pozniej taaddaaam … tatus przestaje pic i moze bysmy tak naprawili relacje , bo kto pozniej na starosc dupe umyje , poda szklanke wody .

    A niech spierdala na drzewo !!!

    1

    0
    Odpowiedz