Kurwa. Jak można palić na klatce schodowej. Jak można być takim śmieciem żeby smrodzić komuś a nie wyjść na balkon/przed klatkę. Nie dość że takie jebane zwierzę zmienia powietrze na klatce w smród rodem z pubu to jeszcze śmierdzi w mieszkaniach. Kiedyś mieszkałem obok takich zwierząt, potem parę lat spokoju, teraz wynajmuję mieszkanie od paru miesięcy i znowu trafiłem na kogoś takiego. Najgorsze że jeszcze nie przyłapałem tego jebanego ninja na „gorącym uczynku” więc nie wiem nawet z kim pogadać. Chyba zastosuję starą metodę i będę prewencyjnie otwierać okno na oścież żeby na klatce pizgało tak samo jak na zewnątrz – to trochę tych debili zniechęca. Ale to rozwiązanie na 2/10. Chujnia i śrut.
90
9
Ech, te wasze mieszkania w blokach… Chujnia za chujnią o mieszkaniach obok patoli, obok chamskiego Janusza, obok bachorów drących mordy. Ja na szczęście z bloku się dawno wyniosłem.
No i co kurwa żalisz się czy chwalisz? Nie każdego stać na domek jednorodzinny, lub też nie każdy chce w takowym mieszkać bo z wielu względów woli blisko centrum, nie chce się dzieci dowozić wszędzie itd.. I tak to jest że 3/4 Polaków mieszka w bloku, kamienicy czy apartamentowcu. Nazwa i wygląd trochę inne ale mianownik ten sam: sąsiedzi za ścianami, wspólne klatki schodowe itd. Niestety w ostatnich 20 latach chamstwo tak postępuje że życie pod wspólnym dachem jest w Polsce bardzo trudne, za komuny pod tym względem było znacznie lepiej, ludzie się bardziej szanowali, przestrzegali zasad typu cisza nocna itd., no i przede wszystkim bali się milicji bo z nimi nie było pierdolenia, nie tak jak teraz z prewencją co sama nie wie co robić podczas interwencji. I jeszcze jedna ważna kwestia za komuny niemal wszyscy pracowali, a więc wstawali, 5, 6, 7 rano i dlatego 22-23 wszyscy grzecznie szli spać.
No mniejsza już o to. Oczywiście patologia zawsze będzie występować i wcale nie zawsze największa jest blokach po prl, często spotykana jest w nowych developerskich apartamentach. Przychodzą młodzi pojebani, co im tatuś czy mamusia kupili mieszkanie i uważają że wszystko im wolno, wprowadzają się karki co na koksie dorobili się mieszkanka, wreszcie często wprowadzają się ludzie z kasą ale buraki. Znam z autopsji imprezy, nocne remonty, jaranie na klatce, awantury domowe. W apartametnowcach kurwa za 500 koła w Wawce (ja na szczęście wynajmowałem tam). Reguły nie ma. Faktem jednak jest że cywilizowane kraje jak na przykład Niemcy czy Anglia potrafią sobie z tym zagadnieniem sprawnie poradzić, niestety u nas prawo, państwo, policja nie radzą sobie zupełnie.
A że się wyprowadziłeś do domku, to gratulacje. Ale miej trochę empatii i wyrozumiałości. Polacy są wciąż ubogim narodem i jeszcze wiele, wiele dekad większość ludzi będzie mieszkać w zabudowie wielorodzinnej.
Masz rację człowieku lepiej bym tego nie ujęła
No to super gościu, złożymy ci się na kostkę brukową na podjeździe bo czasy ciężkie… (palancie)
Oh ludzie którzy palą na klatkach schodowych zaliczają się do wielu grup społecznych. Przynależność do którejkolwiek z nich nie jest powodem do dumy. Są to bowiem: buraki, lub patologia, lub pijaki, lub ludzie żyjący dalej w PRLu nie mogący zrozumieć że świat się zmienia.
Niestety znam temat mam pojebów pod sobą, na szczęście nie palą całej fajki na klatce, ale zawsze jak wychodzą z domu to odpalają jeszcze w mieszkaniu fajkę i idą potem klatką. Jebie jak nie wiem co. Widzę że synalek przejął zwyczaje rodziców, nie od dziś wiadomo, że patologia i buractwo są dziedziczne. Raz spółdzielnia rozwiesiła na każdym piętrze informację żeby nie jarać na klatce, to byłem świadkiem jak wyszli z mieszkania, przeczytali informację, wzruszyli ramionami, puścili zajebistą chmurę dymu i poszli dalej. Tyle to dało.
Aha, jeszcze kiepy zostawiają. Nic nie zrobisz z hołotą.
Jasne. Adwokaci, prawnicy, lekarze, nauczyciele itp.nie pala w ogole. Tylko patologia i robole itd.
Palą, ale statystycznie wśród adwokatów, lekarzy itd. jest zdecydowanie mniej patologii, buraków, pijaków itd. Więc adwokat zapali jak wyjdzie z klatki, albo u siebie w mieszkaniu.
W domu nie palę, bo są małe dzieci i mimo wszytko troli fajkami. Jak mnie przyciśnie to schodzę przed kamienicę od tyłu, bo ruch mniejszy i nie stoję w drzwiach. Kurtka i czapka na głowę jak „pizga”. Kiepa gaszę i wrzucam do wiaderka, które raz na jakiś czas opróżnia pani sprzątająca. Chyba (na 8-10 rodzin) tylko ja tak robię – innych nie zauważyłem – z góry przepraszam za ew. fałszywy osąd, choć koneserzy spożywania trunków w plenerze, też grzecznie puszki ładują do już wcześniej wspomnianego wiadra (czyli, nie jest źle). Reszta jara na klatce, albo ładuje komety przez okno na stojące poniżej auta :/ Palenie mnie tak nie wkurza, jak brak poszanowania ciszy wieczornej i nocnej (głośne chodzenie po klatce i wieczorne imprezy w wynajmowanym mieszkaniu w pionie). Aktualnie w miarę spokój, byłem prosiłem (kulturalnie-czy to błąd nie wiem 😉 ). Ile bym dał, żeby móc uczciwie zarobić więcej i wrócić na wieś, a tak za ukochaną do miasta trzeba było (życie). Bloki przerobiłem. Mógłbym napisać esej o stosunkach międzyludzkich. Pozdrawiam. Cierpliwości, ciszy, wyrozumiałości i więcej uśmiechu wszystkim życzę. W końcu żyjemy obok siebie prawie ze sobą. Przekrój społeczny szeroki. Nie ma reguły. Łatwiej dogaduję się z ludźmi, którzy mieszkania mają z adm-u, dla niektórych rzeczona „patologia”, trudniej z młodymi (choć tu jest pół na pół), zależy komu bardziej odwala od „statusu”.
Skończ pierdolić o PRL, bo chuja wiecie o nim.
Wiem tyle o PRL że wtedy się paliło wszędzie. I wiem że kupa ludzi z PRL się dziwi że kurwa „jak to, u ciebie się nie pali” ?
Widziałam na klatkach schodowych info ze spółdzielni mieszkaniowej o zakazie palenia na klatce. Może spróbuj od tego zacząć? Chociaż znam takiego co staje w drzwiach wejściowych do klatki i nie myśli, że wszystko i tak leci do środka.
zamkną sobie
Zamkną, ale zanim temperatura wróci do normy to se tego peta wypalą po sam filtr. A przynajmniej u mnie tak pizga.
To Ja! Teraz bede ci kościół pod samymi drzwiami. Patalachu.
Tzn. Bede ci kopcił…
Jaranie na klatce schodowej jest faktycznie skurwysyństwem. Ja jednak mam jeszcze lepszą chujnię. Oto W blokhausie w którym mieszkam już jjjebaniutkie 16 lat, a dookoła mieszkania pod najem… I nagle wprowadza się obok jakiś kurwiszon z wykrzywionym ryjem i pierwsze co to właśnie dopierdala się do mnie że jaram na balkonie a jej śmierdzi niemożliwie. Nie to żebym jarał na potęgę… max 3 fajki dziennie na balkonie spalę a ta pizda lamentuje że jej dziecko truję i że okna otworzyć nie można. Kurwa mać. Ale jak ona dzień w dzień tłuczkiem pół godziny napierdala karkówkę że szklanki podskakują to jest git… Chujnia i śrut.
Z was obydwojga to patola jebana. Wypierdalać z kopceniem na balkonie i tłuczeniem półgodzinnym.