Parauczelnia w Łodzi

Chodzę do pewnej parauczelni, gdzie nawet Maciek z „Klanu” zdałby gdyby zapłacił. Pomijając inne aspekty tej chujozy chciałem się podzielić tym co ta szkoła odpierdoliła z praktykami. Mianowicie dopiero teraz na 3-im roku raczyli nas poinformować, że praktyki są obowiązkowe, jakby nie mogli tego powiedzieć nam przed wakacjami!!! Rozumiem, że to niby „studia” i że sami powinniśmy pytać, ale dopiero teraz postanowiono robić obowiązkowe praktyki. Wcześniejsze roczniki tego nie miały. Wszystko to (zapewne) wina tych upośledzonych bakłażanów z dziekanatu, które zapomniały po raz n-ty kartki wywiesić wcześniej, bo musiały obżerać się te stare tłuste krowy pączkami. Teraz nie znajdę se praktyk i będę zmuszony zostać na tej parauczelni na magisterskich (powiedzą pewno nie ma praktyk – nein problem – możecie u nas zostać i na 4/5 roku je odrobić) – a już miałem ambitny plan iść na UŁ… Śrut!

32
46

Komentarze do "Parauczelnia w Łodzi"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. hehe, a co to za uczelnia? czyżby swspiz?

    0

    0
    Odpowiedz
  3. „teraz nie znajdę se praktyk” najpierw może naucz sie pisać studencie!

    0

    0
    Odpowiedz
  4. I nie „nein”, tylko „kein problem”…:)

    0

    0
    Odpowiedz
  5. bo to zła uczelnia była…

    0

    0
    Odpowiedz