Placek, pukanie, sranie

Byłem sobie z plackiem pod jakąś osraną klatką, gdzie nie działał wcale jebany domofon. Chuj, pukam do tych z parteru, bo co innego zrobić? Numeru do tych zamawiających nie miałem. Jak nie wyszli, jak mnie nie zjebali. Najpierw żona, potem mąż. Czy tam najpierw kobita, potem chłop. I nie otworzyli, wyobraźcie sobie, przez drzwi mnie zjebali. Nawet nie dotarło do nich, że cały jebany domofon nie działa. Pomoc sąsiedzka i takie tam jak sam chuj. No zjebali mnie, jakbym im ojca gazetą zajebał. Jeszcze wyrwał mi ten typ ulotkę z kartonu i zadzwonił parówa jebana do szefa plackarni. Spytał mnie pajac jebany „z jakiej Pan jest korporacji?”. Tak mnie rozjebał tą 'korporacją’, że omal śmiechem nie parsknąłem, a łajza w tym czasie wyrwał mi ulotkę z kartonu, zamknął chujoza drzwi i pogroził, że zadzwoni.
Więcej luzu, ludzie. Dajta spokój.

42
56

Komentarze do "Placek, pukanie, sranie"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Jak można mówić na pizzę placek?

    1

    0
    Odpowiedz
  3. Hejcia koteczku, moj milutki trzeba bylo nakupkac do tego placuszka lub napierdolic jebanego klocucha do placucha, napierdolic donga do ciasta, najebac gownisko do ciacha, wypierdolic klode do torta, lub zwyczajnie zasrac do wyrobu cukierniczno podobnego

    1

    1
    Odpowiedz
  4. Ciesz się, że nie dostałeś w pizdę albo, że nikt nie poszczuł cię psem, chociaż to byłaby i tak za łagodna kara dla takiego kutafona jak ty. Powinni cię zastrzelić i byłby spokój.

    1

    0
    Odpowiedz
  5. Rób doktorat

    1

    0
    Odpowiedz
  6. Kocham i czczę DJABŁA

    1

    0
    Odpowiedz