samotność w małżeństwie

Nie ma nic gorszego niż samotność w małżeństwie. Kiedy żona przestaje być partnerką życiową, a staje się tylko matką twoich dzieci i córką twoich teściów. Kiedy rozmowa ogranicza się tylko do małostkowych i bieżących spraw podejmowanych przy stole. Kiedy patrzysz z zazdrością na inne pary, jak spacerują, jeżdżą na rowerach, odwiedzają znajomych, wyjeżdżają na wczasy, oglądają razem filmy…Miłość to chęć spędzania czasu z drugą osobą, a nie ignorowanie, wymawianie się brakiem czasu, nadmiarem obowiązków, zmęczeniem. Jeżeli jest czas na codzienny serial, przedłużające się zakupy w sklepie, godzinną rozmowę telefoniczną z koleżanką, czy posiedzenie przy kawie i plotkowanie z rodzicami, ale brakuje czasu i chęci, aby zaproponować jakąkolwiek wspólną aktywność (i nie mówię tutaj o wyrywaniu trawy z ziemniaczanego pola, bo hobby teściów nie musi być twoim) z partnerem, to czy takie małżeństwo ma sens? Czy bycie piątym kołem u wozu, cieniem na usługach innych i marionetką, za którą podejmowane są decyzje, tylko dla dobra dzieci i małżeństwa na papierze, jest w porządku wobec siebie? Czy nie powinniśmy dążyć do szczęścia, samorealizacji, a nie zniewalać się nawzajem w związku, w którym każdy ciągnie w inną stronę? W zamian za wyprane skarpety i naprędce sklecone, niedoprawione danie „pod dzieci”, rezygnować z bycia sobą, dążeń, by każdy dzień przynosił nowe doświadczenia, a nie wypełniony był rutyną tych samych w kółko powtarzanych czynności, bo tak trzeba, bo tak inni robią, tak wypada, a najczęściej bez sensu. I samemu. Bo pies ogrodnika pilnuje i ma pretensje o każdą minutę poza domem, tylko po co, skoro mu nie zależy? Dla zasady? Napiszcie co o tym sądzicie i jakie są wasze doświadczenia?

65
3

Komentarze do "samotność w małżeństwie"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. To się nie zmieni na lepsze, uważam, że powinieneś się rozstać. Z dziećmi i tak będziesz mógł się widywać, ale przynajmniej pozbędziesz się kobiety która Cię nie kocha i kto wie, może znajdziesz inną?

    7

    2
    Odpowiedz
    1. to złudzenie z inną też się zacznie ok a zakończy się tak samo… „Anna Karenina” to obowiązkowa lektura na ten temat

      2

      0
      Odpowiedz
  3. Może z żoną gadaj a nie się w internecie żalisz

    10

    2
    Odpowiedz
  4. No to masz duzy problem. Masz trzy drogi . 1. Zostac jak jest. 2. Odejsc bo i tak nic z tego nie masz. Bo to twoje zycie i chuj ze dzieci ze znajomi. Znajdziesz nowych a dzieci bedziesz odwiedzal. Kobiete nowa tez znajdziesz. Nie zmarnuj zycia bo tak trzeba. Chuj z tym sa inne czasy. A jak ktos cie ocenia to go wygon niech sie wyraca. 3. Mozesz znow stac sie facetem i pewnego dnia twardo zlap zone i powiedz jak teraz bedzie. Po twojemu ze znow chcesz zeby bylo jak na poczatku. Jesli ci na tym zalezy. To tak w skrocie. Reszte znajdziesz na yutube. Poszukaj. Sa madrzejsi ludzi od nas i nie musimy sie ze wszystkim meczyc sami. Ja poogladalem i calkowicie zmienilem swoje zycie. Zamieszkalem w innym miescie. Kosztowalo mnie to mnostwa wyrzeczen i poswiecen. Ale nie zaluje. Zajelo mi to kolo 9 miesiecy. I zyje na nowo. Powodzenia zyje. Uwierz ze sie da.

    8

    1
    Odpowiedz
  5. Tylko dobra guma i solidne gumowanie na komisariacie czynią cuda. Musisz poznać smak gumy na milicji. Lać gumą ile wejdzie i zrobić lewatywę gumową gruszką. Przegumować całą Polskę — od morza do Tatr. Lać zimnym końcem.

    1

    6
    Odpowiedz
  6. widziały galy co brały kolego, pewnie ma kochanka ;/.

    2

    7
    Odpowiedz
    1. Ja również tak myślę…
      – czas (i uśmiech) jest, ale dla tego drugiego…

      2

      0
      Odpowiedz
  7. To się nazywa ”wypalenie” małżeńskiej codziennej rutynie. Lub niedobrania się – po prostu.

    7

    1
    Odpowiedz
  8. Każdy jest więźniem małżeństwa. Mąż i żona. Obie strony muszą oddać część siebie by dać innym. Dylemat jest zawsze – czy warto. Po co?

    9

    1
    Odpowiedz
  9. Tak kolego wyglada zwiazek bez przyszlosci. Teraz albo ona sobie znajdzie kogos na boku albo ty. Rozmowy na ten temat pewnie juz miales wiec ja na Twoim miejscu albo bym szukal czegos na boku albo przemyslal, czy warto to kontynuowac… Zycie masz jedno i jesli chcesz sie tak „poswiecac” do konca zycia to nie ma dle Ciebie ratunku. Musisz jej przynajmniej pokazac, ze bedziesz w stanie odejsc jak nic sie nie zmieni. Jak to nie pomoze to sam sie domysl co dalej. Powodzenia

    4

    0
    Odpowiedz
  10. Jak słyszę od matki, że mam się żenić i dzieci robić bo już czas i takiem tam głupoty, to mnie chuj strzela.

    17

    0
    Odpowiedz
    1. mnie kurwa też

      5

      0
      Odpowiedz
    2. Nie rób tego, zjebiesz sobie życie.

      0

      0
      Odpowiedz
  11. Rozumiem i serdecznie współczuję. Znam do bólu te małżeńską samotnosć.Dzieci dorosłe, a ja czuję, że juz nie wiem kim jestem.Nigdzie już nie czuję sie dobrze, brak szacunku przełozył sie na moje myslenie o sobie, a to wplywa na wszystkie dziedziny życia.Rozmowa nie ma sensu,bo przede wszystkim ktos musialby zauwazyc moje cierpienie.A to jest tak samo niemozliwe jak to,że bedziemy zyc wiecznie. Ciagle jeszcze probuje sie ratowac, ale coraz mniej sily.Boje się,że ktoregos dnia upadne i tak juz pozostane.POzdrawiam i zyczę wytrwalosci i konsekwencji.

    3

    0
    Odpowiedz
  12. A widzisz – nie czytałeś Kotońskiego i Grzywocza, nie słuchałeś Rafała Olszaka, to teraz pozostaje ci zachlać ryja. Ewentualnie walić chuja z jękiem i chodzeniem łóżka. Lub pokonać wszystkich groksów. Albo też Łódzki Wydział Fabryczny lub EUROmebel.

    1

    0
    Odpowiedz
  13. poogladaj polskie porno moze zona sie tam dobrze bawi

    1

    1
    Odpowiedz
  14. Kurwa polaczki jacy wy jesteście ograniczeni ja nie byłem w takiej sytuacji ale powiem co by się stało gdybyś spytał Jankesa który w takiej był otóż powiedział by ci że w cywilizowanym kraju już dawno zapierdalałbyś z żoną na terapie małżeńską kurwa biedaki buraki robaki

    2

    2
    Odpowiedz
    1. A ty chuju zbolały to Chińczyk czy Aborygen jesteś, że zwracasz się do nas per „polaczki”?

      3

      0
      Odpowiedz
  15. Ja zakończyłem taki związek, niestety jako facet muszę płacić alimenty….Pomimo wszystko cieszę się że to zrobiłem.

    4

    1
    Odpowiedz
  16. Trwałem w takim gównie wiele lat. Na szczęście ostatkiem sił doprowadziłem do rozwodu. Teraz żyję zgodnie z prawdą i sobą. Przestałem być cieciem dla żony i dzieciaków. Nie jest łatwo samemu, ale zdrowiej niż w toksycznym układzie.

    2

    0
    Odpowiedz
  17. To jest zwyczajne życie. Jak Ci się znudziło, to teraz Ty przejmij stery w rodzinie. Tupni nogą i powiedz babie, że od dzisiaj Ty rządzisz, a jak jej się nie podoba, to niech wypierdala. Musisz być konsekwentny i się nie cofnąć. Może to coś zmieni, a na pewno będzie ciekawie. W najgorszym wypadku będziesz miał rozwód, ale będziesz mógł spojżeć w swoje odbicie w lustrze i powiedzieć, że chociaż próbowałeś. Sam jestem po rozwodzie i wolałbym samotność do śmierci niż poddać się babskim rządom.

    2

    0
    Odpowiedz
    1. Kuźwa! To jest rada! Bardzo konretna! Ale racja… jak cos sie nie podoba to przejmij ster! 🙂

      1

      0
      Odpowiedz
  18. Na partnerkę/a w związku trzeba sobie zapracować, a nie traktować żonę jak pomoc kuchenną. „W zamian za wyprane skarpety i naprędce sklecone, niedoprawione danie…” – czy to zdanie nie mówi o Tobie wystarczająco dużo? To nie z nią jest coś nie w porządku.

    1

    0
    Odpowiedz
    1. Słuchaj kutasie płci żeńskiej. Znam takie szmaty jak ty moja ex też mówiła że musi pranie zrobić obiad ugotować i przy dziecku zapierdalac. Haha dobre dobre pralka sama pierze ty tylko nastawiasz pranie , pampersy gotowe tylko zmienić na nowe, sudokrem tez jest więc nie pierdol mi tu o tym ze wy ciężko zapierdalacie. Napisał bym więcej ale szkoda mi słów na taki margines!!!

      0

      0
      Odpowiedz