Singielki- co u Was słychać?

Tyle ostatnio się słyszy o niezależnych kobietach, które wolą karierę od pieluch i mężczyznach, którzy nie chcą się wiązać, bo wolą życie samotnika, który bez żadnych zobowiązań i deklaracji może korzystać ze wszystkich przyjemności tego świata. Na tym portalu też często można poczytać, jak bardzo ludzie się duszą i są nieszczęśliwi w związkach. Kobiety chcą złapać na dziecko i ściągać alimenty, a faceci są bezuczuciowymi gnojami. Jejku! Jestem singielką. Chodzę na randki, na imprezy, spotykam się ze znajomymi, poznaję nowych ludzi, uczestniczę w babskich wieczorach i jest super! Ale czy na pewno? Bardzo chciałabym, żeby zadzwonił do mnie teraz jakiś luby i potruł mi o tym, co dzisiaj zjadł, ile wycisnął na siłce, o tym, że pani z mięsnego pochwaliła jego perfumy i bardzo go wkurzają nocne rozmowy sąsiadów. Chciałabym mu się pożalić jak bardzo nie idzie mi robienie projektu i jak bardzo obtarły mnie buty. Chciałabym się czuć dla kogoś ważna, bez względu na swoje marudzenie i inne wady. Chciałabym, żeby był ktoś, kto rzuci wszystko i przyjedzie do mnie, żeby spędzić ze mną przyjemnie czas. Chciałabym mieć, komu ugotować obiad, wyprasować koszulę i umyć naczynia. Nie, nie rozumiem, dlaczego bycie singielką jest teraz takie modne. Ta cała otoczka jest nakręcona przez te wszystkie samotne kobiety, które przez cały dzień żyją szczęśliwie, a wieczorem tęsknią za bliskością. W dzień koleżanki z pracy patrzą z zazdrością na jej pomalowane paznokcie, ułożone włosy i smukłą talię, ale wieczorem to ona tęskni za facetem z pilotem w ręku przed telewizorem i płaczącym dzieckiem. Nikt mi nie wmówi, że bycie singielką jest fajną sprawą. Jeśli, ktoś ma zdrowe kontakty z partnerem, też może sobie pozwolić na wiele przyjemności. Poza tym te małe przyjemności, są jeszcze bardziej satysfakcjonujące, gdy można dzielić je z kimś bliskim.

151
105

Komentarze do "Singielki- co u Was słychać?"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Popieram, pełno wielce niezależnych suk i kurw ale tak naprawdę płaczą po nocach że nikt ich nie kocha no bo taka prawda a prawda boli, co innego ja, jestem facetem i też jestem singlem ale to nieświadomie tak sobie ułożyłem życie siedzę tylko w domu jestem odizolowany od ludzi wychodzę jedynie z domu kiedy muszę a tak to znajomych i nikogo niemam, cały czas siedzę przy kompie(tak jestem geekiem) i chodzę do technikum informatycznego, mam trudności się z ludźmi porozumieć a co dopiero z dziewczyną o czym mam z nią gadać ? o procesorach ? kosmosie ? czarnych dziurach, kosmitach ? każda ode mnie ucieknie niema bata, i tak pogodziłem się ze swoim losem już, walę to kupie sobie lalkę japońską nowej generacji z 9000 Euro i tyle.

    1

    0
    Odpowiedz
    1. Anonku, takie kobiety istnieją, tylko jest ich jak na lekarswo. Sama do nich należę. Jedyne wyjście dla takich ludzi to studia lub internet, tylko tam idzie poznać kogoś normalnego. Mi się udało.

      0

      0
      Odpowiedz
  3. A ja właśnie byłem kimś takim komu taka singielka mogła się pożalić, kimś dla kogo była ważna bez względu na marudzenie i wady, kimś, kto rzucał wszystko by się spotkać. I wiesz co? Skończyłem jak ostatnia pizda, „przyjaciel”, który jest dobry żeby ponarzekać kiedy było jej smutno, ale już dzielić radości i szczęście to nie, bo przecież i tak zawsze wrócę. Normalnie byłem taką luksusową „kurwą” na telefon, co to zabawia i wyszukuje rozrywki.
    Więcej jest takich pieprzonych neurotyczek, które czekają na księcia. Księcia, który je przerucha i puści w trąbę, a w najlepszym wypadku ulepi jak glinę dla swojego widzimisie.
    A najmutniejsze jest, że wokół tej modliszki kręci się więcej takich smutnych pętaków jak ja. I wszyscy skończą tak samo.

    1

    0
    Odpowiedz
  4. Kurde, lasunia za ten wpis
    cię kocham

    0

    1
    Odpowiedz
  5. haha, teraz i na krótką metę łatwo jest mówić.

    1

    0
    Odpowiedz
  6. A właśnie. Zdrowe kontakty z partnerem, owszem to podstawa. Poza tym to nie jest do końca tak, jak to wygląda z zewnątrz. Nie można też patrzeć na związek poprzez dwie skrajności. Zawsze tak jest- single marzą po jakimś czasie o bliskości drugiej osoby, a związani zazdroszczą singlom. Dlaczego ? Bo single zazwyczaj nabierają różnego rodzaju urazów (słusznie lub nie, tego się nie neguje), a ci związani jeśli się duszą, to rzecz jasna nic innego jak niewłaściwe dobranie partnera. Bycie w związku ma dużo dobrych stron, ale też ma jakieś wady. Wcale nie wiąże się on z brakiem wolności, czy jakimiś ograniczeniami, które mają obojga krzywdzić. Nie mylić z kompromisami ! Jestem w (jak narazie) bardzo udanym związku. Bo mam podstawy do zaufania tej osobie, ta osoba również. Możemy na siebie liczyć, pomagamy sobie nawzajem, jak również prowadzimy bardzo urozmaicone życie seksualne. Nikt nie czuje się niedopieszczony. Normalne, że są kłótnie i to nie jedna. Bo to także wymaga kompromisów (trzeba kombinować tak, żeby był wilk syty i manchester city :P). Naprawdę, samo dobranie partnera nie jest prostą rzeczą. To jest jak przeprowadzanie takich rozmów kwalifikacyjnych naprzemian. Ale o tym zapewne już wiesz.
    Życzę rozważnego dobierania partnerów i w końcu trafienia na tego właściwego 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Sama widzisz…Ja robię to co Ty dzieląc to z facetem, imprezy czy randki, podróże są właśnie zajebiste Z bliską osobą. Czasami są kompromisy ale dobry związek zapewnia rozwój i wszystko o czym można marzyć. Nie patrz na tych co się gubią: wszyscy Ci którzy tylko ruchają, łapią na dziecko, narzekają na wybranków to bydło które nie umie się zastanowić nad życiem,sensem i nie umie wybierać,docenić a potem wielce ubolewają. Spójrz na starsze, szczęśliwe pary idące pod rękę po mieście. Miej umysł otwarty na jegomościa, który będzie zabiegał. Nie łącz też od razu tego z dzieckiem – ono zmienia wiele w związku, zmienia seks, organizację życia czy figurę. Możesz być nadal wolna ale i mieć kogoś dla kogo będziesz ważna. Teraz spełniaj siebie bo inaczej oszalejesz od tęsknoty.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. ej od razu przypomniała mi się scena z Polskiego filmu, „poranek kojota”
    Kuba: Czuję głód emocjonalnego związku. Fajnie jest być z kimś, z kim można sensownie pogadać, kogo można przytulić, ugotować tej osobie kolację.
    Witek: Człowieku masz mnie, ja zawsze chętnie opierdolę coś na ciepło.

    0

    0
    Odpowiedz
  9. Każdy docenia to czego nie ma. Przez długi czas nie byłam singielką, związek zatruł mi zycie do tego stopnia, że sięgnęłam dna. Teraz kiedy już jestem sama powoli odbydowuje swoje zycie i czuję się dobrze. Ale prawda jest taka, ze tylko z poczatku związku jest idealnie i to najlepiej bez dzieci kiedy obie strony się staraja i wszystko uskrzydla. Ja spotkałam się z facetem, który wymagał u mnie samodzielnosci praktycznie we wszystkim i dwa swiaty tak bardzo sie odzieliły od siebie, ze nie było juz szans tego połączyć z uwagi na wielkie róznice….nigdy nie jest idealnie…:)

    0

    0
    Odpowiedz
  10. Taki model kariery u kobiet (czyli singielka) przyszedł z USA, a w odpowiedzi na potrzeby takie jak Twoje czyli brak mężczyzny wieczorem przyjdzie też moda na imprezy dla takich singielek i za kilka dych tygodniowo nie będzie Ci już dokuczała samotność, bez podrywania w klubie, bo której się chce po całym dniu pracy, bez marnowania czasu na zbędne bajery (bo czas to pieniądz). Polecam sprawdzić jak wieczory spędzają singielki karierowiczki w USA np Party Hardcore albo Dancing Bear;D

    0

    0
    Odpowiedz
  11. Jestem singlem jak to się teraz ładnie mówi:) oczywiście że brakuje bliskości itp ale nic na siłę , trzeba znaleźć odpowiednią osobę a związek opierać na miłości i zaufaniu a nie na kasie i dupczeniu jak to można coraz częściej zaobserwować.. Mam nadzieje i wierzę w to że życie z odpowiednią osobą może być o wiele lepsze niż to samotne na które w sumie nie narzekam póki co.Zawsze są ++ i – – Trzeba szukać:)

    0

    0
    Odpowiedz
  12. W takim razie jestem teraz takim Kubą! Nie patrzę się absolutnie na te pogubione pary, które są ze sobą chyba dlatego, że boją się samotności. Serce mi się raduje, jak widzę starsze małżeństwo, które nawzajem pomaga sobie wejść do tramwaju. Wierzę, że można się tak dobrać, żeby stworzyć udany związek, który na pewno będzie wymagał wielu kompromisów i wyrzeczeń, ale też taki, który da wiele radości obu stronom. Każdy medal ma dwie strony, ale jestem zdania, że łatwiej jest być szczęśliwym będąc w związku. Musi być to jednak związek pomiędzy ludźmi dojrzałymi emocjonalnie, gotowymi do rozmowy, kompromisów, otwartymi na zmiany. Jest wiele czynników, które mają wpływ na udane wspólne życie, ale z pewnością nie jest ono zawsze usłane różami.

    0

    0
    Odpowiedz
  13. 51. Wielu znawcow tematu, politologow, psychologow, socjologow i fachowcow z innych dziedzin nazywa obecna generacje mlodych ludzi generacja porno (Generation Porno). Cos w tym musi byc, jesli przyjrzec sie naszej rzeczywistosci. LUdzie pisza bardzo otwarcie, czesto szczegolowo o swoich problemach, oczekiwaniach na forum publicznym, w srodkach masowego przekazu lub przelewaja swoje doswiadczenia na papier i wydaja to swoje dzielo w formie ksiazki, broszury, albumu etc. Dostep do pornografii w kazdej formie jest bardzo latwo dostepny, rowniez dla b. mlodych osob, co ma na rozwoj psychiki i osobowosci tej mlodziezy nie najlepszy wplyw. wiadomo, ze pornografia nie oddaje rzeczywistosci, tak bowiem nie wyglada zycie przecietnego obywatela czy obywatelki. Czesto oglada sie tam mezczyzn i kobiety, ktorych nie uswiadczysz nigdzie i w swoim zyciu nigdy nie poznasz. Ale nagle mlodzi chlopcy/mezczyzi nie sa w ogole zainteresowani swoimi, rownie przecietnymi, czesto niczym sie za bardzo nie wyrozniajacymi kolezankam, przyjaciolkami, krotko mowiac – mlodymi kobietami. Podobne oczekiwania wobec mezczyzn maja takze mlode (ale i starsze) kobiety. Oczekuja tego, co widzieli, lacznie z tymi wszystkimi praktykami, ktorych na dobra sprawe – pomijajac wyjatki – nie da im zadna kobieta, zaden mezczyzna. Dlatego ta ciagla gonitwa za nowymi doznaniami, nawet jak ktos jest w stalym zwiazku. W takich zwiazkach, czy malzenstwach po pewnym czasie zaspokojenie seksualne, emocjonalne nie jest po pewnym czasie tak intesywne, dlatego tez wzrasta, czesto w sposob trudny do opanowania, zainteresowanie innymi partnerami/Partnerkami, ktorzy wzbudzaja seksualna, ale nie tylko, ciekawosc. Tak, to moze byc wielki problem. A o czym tu pisze, to tylko szczyt gory lodowej.

    1

    0
    Odpowiedz
  14. @9 Chyba myślimy o różnych potrzebach. 🙂 Zdecydowanie!! Nie jestem jakąś wyposzczoną, sfrustrowaną babą!

    0

    0
    Odpowiedz
  15. hej ale taki facet istnieje tylko na początku związku reszta to egoizm i ściema, potem jest z nimi gorzej i gorze. I już zaraz będzie milion wpisów, a właśnie że nie bo mój Edek po 15 latach nadal słucha o moich sprawach. Jasne, że nie słucha tobie sie zdaje że Edek słucha… nie wierz w ściemy dziewczyn, które widzą co chcą i słyszą to czego nikt nie powiedział. I ciesz się ze swojego life!

    0

    0
    Odpowiedz
  16. Zle czyni ten, kto wazne decyzje podejmuje w bardzo mlodym wieku. Jeszcze niewiele wiedzac o zyciu i jego problemach. A czasy wbrew pozorom latwe nie sa, napewno nie takie, jak wtedy, kiedy Twoi Rodzice czy Dziadkowie byli w Twoim wieku. . MOze tez od niejednego mezczyzny na poziomie czegos sie nauczysz na dalsza droge swego zycia. Po malzenstwie nagle czlowiek przestaje, i to dosc szybko byc ladny, mily i seksowny, a ta big love, to moze ma trwac jak dlugo? Do konca, albo przynajmniej 29-30-40 lat? Na Boga, nie badzmy naiwni. Ten mit prysl juz dawno. I prosze mi nie podawac setki przykladow (zwracam sie tutaj nie tylko do Autorki,ale takze do komentatorek/komentatorow), a ze to kolezanka, kuzynka, sasiadka, kumpelka z podstawowy ma tak super swietnie -ze tylko po scianach chodzic z zachwytu, plakac ze szczescia,az zazdrosc bierze. Tak nie jest, przyjrzyjmy sie dokladniej temu swiatu, to zobaczymy, jakie to nielatwe, skomplikowane, i w cale nieoparte na zdawaloby sie tak mocnych fundamentach. A zwiazac sie tylko po to, aby budowac zyciowa i ekonomiczna wspolnote, gdzie na uczucia, zaklecia, wyznania, upojne noce jest BARDZO MALO MIEJSCA, bo nagle to jest na dalszym planie? A na to aby zyc zgodnie z wyobrazeniami i wymaganiami trzeba niemalo pieniedzy. A sporo pieniedzy tak naprawde ma niewiele osob w tym kraju i w kazdym innym. Czesto te pieniadze sa, ale wypracowane jakim kosztem! Na tym portalu az za wiele przygnebiajacych, smutnych, „dolujacych” przykladow. No mam duzo watpliwosci, jako mezczyzna o duzym doswiadczeniu zdobytym nie tylko w naszym Kraju, ze kobiety i mezczyzni, bedac w opisanej przeze mnie sytuacji zyciowej plakaliby ze szczescia. Niewielu mezczyzn powie to moze otwarcie, ale w cichosci ducha wielu mysli tak, jak to teraz krotko przedstawie: prawie nikt nie pragnie (a szczegolnie mlodzi mezczyzni, ale tez ci troche starsi, tak, czasy sie zmienily) i nie potrzebuje kobiety, ktora bedzie sie zachowywac jak druga matka (jedna matka wystarczy), cerowac skarpetki, prac ich majtki, koszule i podkoszulki, przygotowywac sniadania do pracy i podobne bzdury, ani kucharki, sprzataczki i strasznie zaaferowanej dzieckiem czy dziecmi czesto juz nie tak zgrabnej i seksownej mamusi, tylko kobiety z prawdziwego zdarzenia, chetnej, czulej, uczuciowej, wyrafinanowanej, seksownej kochanki, z ktora mozna sie komunikowac na tej samej wysokosci oczu, kobiety mozliwe samodzielnej i tez dysponujacej swoimi pieniedzmi a nie tylko tymi, ktory maz czy towarzysz zycia przyniesie do domu. Kobiety chyba instynktownie pragna dzieci, a malo ktory mezczyzna moze powiedziec o sobie, ze tak strasznie pragnie byc ojcem (i to mozliwie szybko) i absorbuje go tak dramatycznie tak zwane planowanie rodziny (PLanowanie, no wlasnie, z czym to sie wielu osobom kojarzy? np. z planami piecioletnimi, albo wlasnie zalozona firma). To wszystko z miloscia, milosnym zwiazkiem nie ma doprawdy nic, ale to nic wspolnego. Nie to tak nie wyglada, tym bardziej ze wielu nawet nie wie, czego naprawde chca, albo nie maja odwagi glosno tego przed swoja wybranka wypowiedziec. Dzieci zmieniaja zwiazki jakze czesto dramatycznie, przede wszystkim na niekorzysc. Kobiety – w wielu wypadkach- rowniez zmieniaja sie na niekorzysc. Sa tak zaabsorbowane potomstwem, ze zapominaja o bozym swiecie, nie mowiac o tym, ze przechodzi im ochota na cokolwiek. Sytuacja wielu mezczyzn jest w takich okolicznosciach godna pozalowania. Moznaby jeszcze sporo powiedziec na ten temat. Przekonanie, ze w wielu zwiazkach po latach jest duzo milosci, namietnosci, czulosci, szacunku, to dziecinada, blaga. Czlowiek do monogamii stworzony nie jest. NIE JEST, pomijajac tak naprawde garsc wyjatkowych ukladow. To jest faktem. Odsylam do odnosnej literatury, rowniez w jezyku angielskim, nie tylko do tych pozycji, ktore preferuje Kuria i Kosciol Katolicki w Polsce. Kobiety nie umieja zyc radykalnie, zyc tak naprawde pelnia zycia, nawet jak maja mozliwosci, cieszyc sie kazdym dniem, traktowac to zycie jako dar, jako zabawe, jako ten jedyn, jedyny wystep na scenie zycia. Najczesciej to kobiety ulegaja konwencjo, tradycjom, rygorom, ktore narzuca im spoleczenstwo, a placa za to bardzo wysoka cene. Sa czesto, mimo ze maja 20, 30 czy 40 lat, a wiec mogloby sie wydawac ze sa juz dorosle i sa Paniami swego losu i zycia., sa dziecmi, duzymi dziecmi, ktorym trzeba pokazac droge, dac wskazowki, polecic, aby zrobily to czy tamto. Wiele niczego nie przezylo tak naprawde, niczego tak naprawde nie zaryzykowalo, nie czuja, i jak wiekszosc, nigdy nie poczuja SMAKU ZYCIA. To tyle narazie.

    0

    0
    Odpowiedz
  17. Jaki tam dar to krotkie zycie.Codziennie wstaję ze świadomością, że przez następne xlat będę robił to samo. Będę spotykał się z ludźmi, na których nie mam ochoty się nawet patrzeć, robił rzeczy których nienawidzę, wracał po południu do domu i szedł spać. A rano to samo. 0 perspektyw czy marzeń (nie mam żadnych) Wolałbym już chyba w ogóle się nie urodzić niż życ jak taki robot bez osobowości. Peace out…

    1

    0
    Odpowiedz
  18. Ja od 3 lat mam to samo. Zal rano wstać z łóżka bo zaraz odwieczne pytanie na co to wszystko po co do czego?Kurcze gnamy zaieprzamy a i tak to na nic.Po co żeby dupsko napchać a potem to wydalić żeby mieć lepsze auto które z parę lat będzie gruchotem żeby na garba założyc jakieś tam firmowe łachy wyprodukowane w 3świecie przez ludzi w skrajnej nędzy?Staram się znależć przyjemność nie w tym co można na kasę przeliczyć bo to wszystko śmieci ale w tym co tak naprawdę jest bezcenne-uśmiechu dziecka pięknie przyrody miłym słowie uśmiechu.A prowadząc konsumpcyjny tryb życia nie za 200a za rok dwa nikt nie bedzie o tobie pamiętał bo zamiast usiąść przy stole z kimś bliskim i porozmawiać to wolimy popierniczać w pogoni za przecenami .Ciekawe jak nasze pokolenie zostanie zapamiętane?

    0

    0
    Odpowiedz
  19. Autorko, jest duzo racji w tym co piszesz. Naturalnie wiadomo Ci, ze wiele swiatlych umyslow juz przed bardzo wielu laty, albo juz w czasach antycznych rozwazalo podobne problemy.Obawiam sie, ze niewiele nowego wymyslimy. Z Twoimi rozwazaniami ma cos wspolnego jeden ze slynnych aforyzmow W. Somerset Maugham, ktory niniejszym cytuje w oryginale, bo tak bardzo utkwil mi w pamieci: „The life of most men is merely a ceaseless toil to prepare food and home for their offspring; and these enter the world to perform exactly the same offices as their progenitors”.

    0

    0
    Odpowiedz
  20. Panie i Panowie. Życie jest zbyt krótkie i gówniane żeby nie wykorzystać jego nielicznych pozytywnych stron. Nic nie zmienimy na tym swiecie. Nie bylo to mozliwe w minionych wiekach, nie jest to mozliwe dzisiaj. Kiedys rozmawialem z Rosjaninem, ktorego ojciec siedzial za Stalina, jak miliony innych, nie tylko Rosjan, Polakow itd. w tzw. lagrze na Kolymie. Mial szczescie. Przezyl to pieklo gdzie spedzil prawie 10 lat. I ten ojciec, jak dzieci podrosly, bo mial to szczescie, jescze mogl patrzec, jak to potomstwo, ktorego pragnal, mu rosnie i rozwija sie, tak ze mogl jeszcze tym dzieciom swoim troche prawdy o zyciu powiedziec. Powiedzial im, ze trzeba byc porzadnym czlowiekiem, trzymac sie przynajmniej tych kilka waznych, istotnych zasad, lacznie z solidarnoscia w ramach swojej rodziny, klanu, czy wspolnoty, a poza tym nic nie zrobisz. Musisz, jak ten ojciec im mowil, zaakceptowac rzeczywistosc, i ten swiat, ktory czy w Rosji czy gdzie indziej na swiecie dla wiekszosci zawsze bedzie okrutny, bezwzgledny i niesprawiedliwy. To i tak zabrzmialo to dla mnie dosc humanistycznie. A Z tym calkiem sympatycznym Rosjaninem przegadalem ladnych pare wieczorow tu w Krakowie. Trudno mi sobie wyobrazic takie szalenstwo jak oboz dla politycznych czy tez nie gdzies pod kolem polarnym i musisz tam siedziec i pracowac 10 lat i wiesz, ze nie da rady uciec a jestes zupelnie niewinny, nikomu nie zrobiles nic zlego, ale urodziles sie w bardzo przechujowym czasie i w chujowym do potegi 100 zupelnie pojebanym panstwie(tzn. w parszywej Rosji Sowjeckiej).

    0

    0
    Odpowiedz
  21. Widzę że sam nie jestem, choć nie wiem czy się z tego cieszyć czy raczej współczuć osobą które podzielają mój los. Chyba jednak nie ma nic w czym jestem dobry, jedynie lenistwo, o czym doskonale wiem jednak za chuja nie potrafię tego zmienić(brak motywacji- jedyne co może mnie zmotywować to chyba miłość, która w moim przypadku ma raczej 0.01% szansy na powodzenie, lub odrobina szczęścia w życiu i poczucie że mam po co żyć). Jeszcze nie wspominałem że mam bardzo wkurwiającą przypadłość zdrowotną jaką jest zespół drażliwego jelita. gówno, którego nie da się wyleczyć a potrafi skutecznie obrzydzić życie. Ciągłe bóle brzucha i stres. To cholerstwo chyba najbardziej mnie blokuje. no i właśnie to mnie wkurwia, że to życie jakoś za szybko wskoczyło na obroty materializmu, a ja nie potrafiłem się do tego przystosować. Jeszcze kilka lat temu dziwiłem się z kolegami dokąd ci wszyscy ludzie tak zapierdalają? Po co im ten wyścig szczurów? a teraz moje pokolenie robi dokładnie to samo, ale jeszcze szybciej, zaczęli jeszcze wcześniej. A ja „nie zaskoczyłem”. Nieliczni znajomi z szczenięcych lat śmieją się że ja to się nic nie zmieniłem- i nie kto jest gorszy- ja, że zostałem w tyle czy oni, że tak wyjebali do przodu za karierami. A pisząc „zawsze znajdzie się coś, co mnie zablokuje” bardziej miałem na myśli problemy zdrowotne i odwieczny brak szczęścia niż moją słabą determinacje. Człowiek który próbuje, próbuje i ciągle jest w czarnej dupie, w końcu trafia na swój próg wytrzymałości i się poddaje. Choć przyznaje, lenistwo to też jeden z czynników przez które jestem kim jestem. Ale na pewno nie główny. tak, chyba to początek „pięknej” depresji. Brak pewności siebie to rzecz pewna- ale kiedy i jak ją zdobyć skoro wszyscy wkoło mieli cię w dupie i traktowali obojętnie? Chyba to też przez moją psyche, bo zawsze bardziej przyjmowałem do siebie zlewanie mnie niż jakiekolwiek formy sympatii- po prostu tych pierwszych było więcej. Mówiąc o przyszłości uderzyłeś w to samo co boli mnie- nie chce życia którego nie będę lubić. Jestem pełen obaw o to że skończę w chujowej pracy, będę wracał do domu który jest pusty, lub w którym czekać będzie kobieta, której nie będę nigdy kochał. Po prostu boję się o to, że życie będzie chujowe- chyba jest nawet na taki stan pogląd filozoficzny lub kulturowy? Czy to chyba sie nie nazywa Egzystencjalizm a la Jean-Paul Sartre? Pozdrawiam wszystkich równie nie przystosowanych do świata.

    0

    0
    Odpowiedz
  22. Mila Singielko. Czy zastanawiałas się kiedyś nad sensem życia?? Jeśli tak, to jaki on jest?? Ja go nie widze. Czy w ogole jest sens żyć, jeżeli rodzimy się z płaczem i czesto w bolu, dorastamy z wieloma wyrzeczeniami, jak jesteśmy dorośli to ciężko pracujemy a i tak zastanawiamy się jak przeżyć następny dzień. Tyramy po kilka godzin by zapewnić rodzinie chociażby bylejaki byt w domu a potem na starość i tak nie ma kto nam podać nawet szklanki wody ….

    0

    0
    Odpowiedz
  23. Oto kilka madrych slow, ktorego Autorka powyzszego wpisu moze zechcialaby przeanalizowac i skomentowac.
    Ludzie sie zmieniaja, niestety kobiety czesto sie psuja 🙁 z czasem gorzknieja szybciej niz mezczyzni, wielu mezczyzn pomimo to pierniczy o kwiatach, kolacji, zapalonych swiecach, szampanie we dwoje itd. a chyba nigdy nie zylo w dluzszym zwiazku, ktory dodatkowo przyklapany jest papierkiem. Mezczyzna zawsze wychodzi gorzej na tym wszystkim. No moze prawie zawsze. Ciezka sprawa jak nie masz baby to zle, potem, jak ja masz to 2-3 lata jest fajnie, jak dasz jej slub, dziecko, minie kilka lat to zycie zamienia sie w codziennie wbijanie igly o jakies male pierdoly. Chcesz zyc szczesliwie starac sie o kobiete i zeby ona o Ciebie, nigdy sie nie zen!!! Poswiec ogrom czasu na poszukanie partnerki, ktora rokuja na dobry dlugi stabilny zwiazek ,oparty o uczucia a nie Twoja kase czy dziecko. A uczucia jak wiadomo sa przelotne i nietrwale. Milosc, czy uczucia, to dziecko wolnosci. Nigdzie dlugo miejsca nie zagrzeje. Nigdy nie zen sie przed 30tka (to dotyczy rowniez kobiet). Poznaj stosunki rodzinne Twojej ewtl. przyszlej kobiety, jak odnosi sie jej matka do meza, jaki jest jej ojciec.
    Moi Drodzy: Doswiadczajcie zycia i uczcie sie, zakladajcie gume i nigdy nie ufajcie kobiecie, az jej nie poznasz rok, a najlepiej dwa, trzy conajmniej, Liczcie sie tez z tym, ze do 30tki kobieta 3 razy conajmniej zmieni sie z seksolatki na matrone, ktora chce miec 3 dzieci i Twoje alimenty, i minimum polowe twego majatku, jesli takowy posiadasz. Zycie – to nie porada z netu.

    0

    0
    Odpowiedz
  24. Moze w przeszlosci bylo inaczej. Ale teraz w tym naszym kraju jest system kapitalistyczny, ogromne nastawienie na konsumpcje i u jakze wielu osob widoczny skrajny materializm. Pieniadze latwo nie przychodza, czesto trzeba sie mocno napracowac aby zarobic przyzwoity grosz. Wiele kobiet tego nie rozumie, maja roszczeniowa postawe wobec mezczyzny, wszystko jedno czy to jej partner, narzeczony, maz itd. Kobiety czesto – a napewno dotyczy to znakomitej ich wiekszosci – nie wiedza, albo nie chca wiedziec, co to znaczy dojsc do pieniedzy. To oznacza inicjatywe, nadgodziny, sporo energii, akceptacja miejsca pracy, gdzie masz czesto do czynienia z niezadowolonymi, sfrustrowanymi, zazdrosnymi, ograniczonymi wspolpracownikami, popieprzonymi, nieudolnymi, podlymi, chamskimi, tepymi szefami itd., itd. I to trzeba wytrzymac czesto, bo nie tak latwo zalapac sie na dobra prace czy stanowisko, dzien w dzien, miesiac za miesiacem, lata cale.
    ILe kobiet moze powiedziec o sobie, ze ma takie doswiadczenie? I tu nie da sie walnac z dnia na dzien takiej roboty, i znalezc inna, moze lepsza albo gorsza, a tego nigdy niewiadomo, kiedy ma sie kobiete i troje dzieci na karku, a takze niesplacona hipoteke (pragne podkreslic, ze nie pisze o sobie, to jest swego rodzaju ogolna refleksja dot. tego aspektu sprawy).
    Zeniaczka dla ogromnej ilosci mezczyzn jest czyms zupelnie bezsensownym. Dla kobiet rowniez. Tylko w malej garsci przypadkow ,zawarcie zwiazku w USC ma sens i te pary jakos sobie radza i ida razem przez zycie, wychodzac z zalozenia, ze tylko to malzenstwo jest dobre, ktore sie nie rozwodzi. Ale w pozostalych przypadkach,ze wszystkimi prawnymi konsekwencjami w przypadku rozwodu, alimentow itd. CHUJNIA JEST TOTALNA, PRZEOGROMNA. Nie dosc, ze to najczesciej mezczyzna traci kogos, z kim moze jakis czas bylo mu przynajmniej jako tako, albo sie do tej swojej polowicy w jakis sposob przyzwyczail, mimo ze najczesciej nie bylo tak slodko i rozowo, to w takim momencie traci KUPE PIENIEDZY. I czesto jest skrajnie przygnebiony. Nastapila w ostatnich 2 czy trzech dziesiecioleciach jakas fatalna zmiana postawy czy oczekiwan ze strony kobiet. Tak jak to bywalo w dosc odleglej przeszlosci, co bylo spowodowane tamtejsza sytuacja, poliyczno-ideologiczno-gospodarczo-socjologiczna, a o zrownaniu w prawach tak naprawde nikt nie slyszal, a biedne niewiasty nie mialy zbyt wielkiego wyboru. Byly najczesciej obiektem do przetargu. Bo nagle kobiecie sie nalezy niemalze zupelna alimentacja, z 1001 powodow. Taka jest ogolna postawa. One znaja swoje prawa w momencie uzyskania papieru z USC i sa w stanie przeforsowac swoje racje i prawa za kazda cene,jesli zwiazek pojdzie w diably. Rowniez przede wszystkim kobiety wywieraja nacisk na mezczyzne, aby zdecydowac sie na dziecko, czesto on glupi nie ma tak czy owak w tym wzgledzie nic do gadania, a w ciaze zachodzi sie szybko, nawet stosunku nie musisz odbyc. Mezczyzni wiedza jednak instynktownie, ze po zeniaczce, a tym bardziej po przyjsciu na swiat potomstwa sa oni zalatwieni na calej linii. A ten caly balagan ma oczywiscie mezczyzna na swojej glowie. Nie jest rzecza kazdego znalezc sie bardzo szybko w takim kanale. Poza tym ze normalny mezczyzna chce i pragnie miec przy sobie wzglednie mila, zgrabna, dobrze zbudowana i rozsadna dziewczyne/czy kobiete, bo mezczyzni zwracaja na to ogromna uwage, to juz jest chyba uwarunkowanie biologiczne, czy tez genetyczne. Co sie z kobietami dzieje po slubie, w znakomitej wiekszosci zwiazkow, mowic nie bede. Jest to czesto po prostu katastrofa. Wiele mlodych kobiet juz po pierwszym dziecku zmienia sie nie do poznania. Nie jest to podniecajaca perspektywa dla mezczyzn znajacych swoja wartosc i swoje oczekiwania. Do monogamii ludzie stworzeni nie sa. Tak nigdy nie bylo i nie bedzie. Kto ma watpliwosci, tego odsylam do literatury naukowej zajmujacej sie tym zjawiskiem. Kto zna angielski, znajdzie sporo interesujacych pozycji na ten temat. Radze nie ludzic sie za bardzo nadzieja, ze pewnego dnia przyjdzie czy pojawi sie ten wysniony czy wymarzony partner, i wszystko pojdzie jak z platka, wedlug oczekiwan. To sie prawie nigdy nie zdarza. Ze ludzie siedza ze soba pod jednym dachen cale dlugie lata, wcale nie oznacza, ze laczy ich jakas wielka milosc, szacunek, czy poszanowanie. Wiecie jak jest z wlasnego doswiadczenia. W ogole zaden pochopnie zawarty zwiazek, a juz w ogole ten zawarty w mlodym wieku, to znaczy do 30 lat, wyszedl komukolwiek na dobre czy na zdrowie. Na poczatku trzeba sie troche w zyciu rozejrzec, zorientowac sie w swoich oczekiwaniach, mozliwosciach,preferencjach, sklonnosciach, zaznac przynajmniej kilka kobiet, a w przypadku kobiet kilku mezczyzn, a nie decydowac sie na fatalne decyzje po pierwszym erotyczno-seksualnym i uczuciowym oszolomieniu/odurzeniu. Dla b. wielu osob posiadanie np. dzieci w ogole nie ma miejsca w ich planie zyciowym. Powinni miec odwage powiedziec o tym jasno tej drugiej osobie, to jest uczciwa i swiadczy o dojrzalej postawie. Bo jesli tak mysla w wieku doroslym – tzn. ok 30-tki, czy po 30-tce, to i pozniej najczesciej swego zdania nie zmienia. A jesli dzieci na swiat przychodza, to byla to w wysokim stopniu inicjatywa kobiety czy tez wymuszenie potomstwa od mimo wszystko niechetnego meza, partnera, oblubienca itd. W wiekszosci przypadkow posiadanie dzieci nie ma sensu. Jest nas i tak za duzo na tym malym globie, a niebawem bedzie nas prawie 10 miliardow. Mimo wszystko nie jestem w stanie napisac wszystkiego, ale przynajmniej pragne zachecic czytelnikow do refleksji , do glebszego spojrzenia na ten problem, do zastanowienia sie nad swoim losem i jakze krotkim zyciem. Bo macie je tylko jedne, jedyne. Bylem na ponad 1200 rozprawach w sadach rodzinnych, socjalnych, opiekunczych itd. jako obserwator, wiem co mowie. Dziekuje za uwage.

    0

    0
    Odpowiedz
  25. Nie powinnismy dzialac pochopnie w tam zyciu. Tylko spokoj moze nas uratowac, spokoj, opanowanie, stoickie podejscie do problemu. Nie probujmy niczego wymusic od losu. To bowiem z reguly zle sie konczy. Wiele waznych decyzji podejmujemy zbyt wczesnie, kiedy mamy wzglednie niewiele lat na karku, nie myslimy dalej, hormony zaklucaja prace szarych komorek, mlodzi mezczyzni czesto mysla tylko o tym, aby ze swoja ukochana spedzic dzien i noc w lozku, wszystko inne jest na drugim planie. Ulegamy presji rodziny, partnera, srodowiska, do pewnego stopnia presji spoleczenstwa, kosciola itd. To sie dla wielu najczesciej zle konczy, bo myla seks, zmyslowe pragnienia, erotyke z uczuciami, sympatia, czyms co nazywaja miloscia itd. Powiedza zreszta wszystko, co ta druga strona pragnie uslyszec, byle tylko osiagnac swoj cel. I zen sie np. mlody chlopie majac 22, 23 czy 25 lat, a Ty mloda, zgrabna, inteligentna dziewczyno o sylwetce przyciagajacej oczy prawie wszystkich mezczyzn na ulicy zwiaz sie w bardzo mlodym wieku na dobre z takim b. mlodym mezczyzna. I co potem, dzieci przychodza, o imprezach mozna zapomniec, nie zaznaliscie zycia w ogole, nie wiecie doprawdy nic ani o zyciu, ani o sobie, a potem odwrotu nie ma. Nie ma, pozostaje szarpanina, jezeli te zwiazki ida w diably, juz nie wspomne o finansach. Probujcie potem realizowac swoje plany dot. np. studiow, wyjazdow na rozeznanie do innego panstwa, a moze rowniez podrozy dookola swiata. Pomijajac wyjatki, nie zdarza sie to zbyt czesto. A po co wysluchiwac potem od tej drugiej, jeszcze do niedawna rzekomo tak goraco kochanej osoby, ze ma zmarnowane zycie, bo wyszla/wyszedl za tego wlasnie czlowieka, ktory w rzeczywistosci nie okazal sie godzien ani jej/jego uczuc, okazal sie zdrajca, lajdakiem, niegodnym, nieodpowiedzialnym, zupelnie niedojrzalym glupcem. Tak to wyglada. W krotkim czasie ta wersja dot. np. Twojej osoby bedzie znana kazdemu, ktory zna Ciebie z imienia czy nazwiska. Probuj sie potem bronic, probuj wyjasniac, obalac niesluszne argumenty, wypowiedziane pod Twoim adresem podlosci, wyzwiska itp. Raz jeszcze: Nie nalezy podejmowac zadnych waznych decyzji w stanie oszolomienia duchowego, napiecia hormonalnego czy uczuciowego. Bo jak nie wyjdzie to czy owo, winnym bedziesz zawsze, szczegolnie masz zle karty jako mezczyzna. Jesli masz majatek, duzo pieniedzy itd,. stracisz kupe grosza. Malo kto sporzadza np. przed zawarciem malzenstwa tzw. umowe przedslubna, czyli intercyze. A nie jest to glupie. Naturalnie najwieksza kase robia adwokaci, ktorzy kasuja czesto ogromne honoraria i smieja sie serdecznie w kulak. wiem co mowie, bo bylem wielokrotnie swiadkiem takich wlasnie sytuacji. To narazie tyle. Pozdrawiam i zycze milego wieczoru.

    0

    0
    Odpowiedz
  26. Na nic, co dzieje sie miedzy dwojgiem ludzi, nie ma w zasadzie regul. Pomijajac niewiele przypadkow, kiedy to ludziom na zdrowie wychodzi, czas tradycyjnych i konwencjonalnych zwiazkow juz minal. To rzadko tak naprawde funkcjonuje. Z bardzo roznych wzgledow.Poza tym jest faktem, ze w dzisiejszym czasie mezczyzni i kobiety, majac powiedzmy ok. 30 lat, maja za soba cale mnostwo krotszych czy dluzszych zwiazkow, afer milosnych, seksualnych, o roznej dlugosci, czesto rownolegle nawet z 2-3 partnerami. A w przypadku mezczyzn wchodza jeszcze w rachube kontakty z prostytutkami roznej klasy, z ktorych wiele jest czesto bardzo interesujacych. To nie jest tak jak moze w przypadku troche starszych czytelnikow tych komentarzy, ze pierwsza kobieta, czy pierwszy mezczyzna zostawal partnerem z dokumentem z USC na – jak to sie wtedy zwyklo mowic – na cale zycie, albo przynajmniej na ladne pare lat. trzeba byc swiadomym swojej wartosci i swoich mocnych stron; ja rowniez jestem tego zdania. Ale nie nalezy robic z uczuc, jesli w ogole sa, albo z milosci,jesli w ogole wiemy, co to jest, a jesli jest, to jak dlugo to sie utrzyma, a wiec nie robmy z tego, co trwa wzglednie krotko, INTERESU. Bo to nie ma byc interes.Majac swiadomosc, ze uczuc zakonserwowac sie nie da, uczucia, milosc, pociag do kogos,sa zjawiskiem przelotnym, czesto nietrwalym. Przeciez na krotszym czy dluzszym oszolomieniu, oczarowaniu, fascynacji drugim czlowiekiem, i soba wzajemnie, z wzajemnoscia,a niechby to trwalo nawet 1, rok, 2 czy 3 lata, nie mozna przeciez budowac jakiejs tam przyszlosci, trwajacej 20-30-40 czy 5o lat. Na tym przeciez bazowac sie nie da!!! Przeciez byloby to zupelna naiwnoscia i czyms, co jest zupelnie pozbawione rozsadku. Ale dzisiaj wielu mezczyzn przezylo juz z kobietami, i to wieloma, juz wszystko, co sie tak naprawde da przezyc.
    Nie badzmy zatem naiwni: Ci, a jest ich wielu, co zylo w taki sposob, nie beda nagle jak za dotknieciem rozdzki czarodziejskiej milymi, czulymi mezami, zapatrzonymi wylacznie w te swoja jedyna ukochana kobiete, i nic ponadto, i poczciwymi papciowymi, tatusiami misiami, tyjacymi przed telewizorem, poczciwcami z bardzo zredukowanym temperamentem, spogladacych z zafrasowaniem, niepokojem na swoja gromadke spoza otwartej gazety.
    MOze niektore jego wybranki, i te, ktore poszly za glosem serca, jak to sie tak ladnie zwyklo okreslac, a rowniez te, ktore preferuja smak pieniadza, byly istotami wyjatkowymi, z wszystkimi zaletami, jakie mezczyzna moze oczekiwac, i o ktorych wielu mezczyzn sni po nocach? DLATEGO MOZNA KOGOS NA SWOJ SPOSOB KOCHAC, ALE PRZYPOMINAM: NIE NALEZY OCZEKIWAC WZAJEMNOSCI. Bo to nie jest wcale regula. Jesli wzajemnosc bedzie,to dobrze, jesli nie – to trudno, moge sobie kogos kochac bez wzajemnosci, jak mi sie tak podoba. Ale trzeba miec te wlasnie postawe.

    0

    0
    Odpowiedz
  27. Slowo „partner”, sadze, ze jest ono niewlasciwe, jesli chodzi o bardzo bliskie, intymne kontakty, zwiazki. Kojarzy mi sie to slowo z interesami, swiatem gospodarki, gdzie swiat tylko wtedy funkcjonuje jak nalezy, gdy kazdy wychodzi na swoje. Jesli to nie ma miejsca, to koncza sie interesy, konczy sie partnerstwo. Jak wiele jest na tym swiecie cynikow, blagierow, lobuzow, oszustow, ludzi plci obojga bez zasad moralnych i etycznych. Eh, coz tu jeszcze powiedziec? Prosze mi wierzyc, trudno sie znalezc w tym zyciu. Czesto czlowiek z samym soba nie moze dojsc do ladu, a tu nagle trzeba wypracowac jakis sposob bycia i zycia, konkretny, sensowny, nie pozbawiony rozsadnych kompromisow, bo bez nich sie napewno nie obejdzie, dla dwojga, jakze czesto roznych ludzi. A nie jest to latwno. Pomijajac garsc wyjatkowych na swoj sposob zwiazkow, gdzie prawie wszystko swietnie sie uklada, co niewatpliwie niekiedy ma miejsce, w przytlaczajacej ilosci zwiazkow, malzenstw, itd. mowy o tym nie ma, bo uczucia sa z natury rzeczy przelotne, nietrwale ijuz po dosc krotkim czasie znikaja lub zanikaja. A to ze ludzie jakos te zwiazki lataja, probowac miec nad nimi kontrole i utrzymac je,a to z roznych powodow (np. dzieci), placac czesto b. wysoka cene (zapominajac zupelnie o sobie, wyrzekajac sie swoich planow, marzen itd.), nie ma chyba sensu na dluzsza mete? Jezeli uwazam za moj cel glowny swiadome budowanie li tylko wspolnoty zyciowej i ekonomicznej, i myslimy tak oboje, to pieknie, niech im to wyjdzie. Ale jakze czesto po latach spedzonych w taki wlasnie sposob, w zwiazku zawartym czesto z pobudek rozsadkowo-pragmatycznych, nagle budzi sie w czlowieku, kobiecie czy mezczyznie, pragnienie przezycia, zaznania tego, o czym slyszeli od innych, widzieli w TV, albo czytali w romansidlach za 2 zlote. To wielkie oszolomienie, oczarowanie ta druga osoba, chodze jak zauroczony, drza mi rece, bije mi serce, patrze na Nia/Niego, wokol tlum ludzi, gwar, halas, a ja nie wiem co sie ze mna dzieje, czuje cos, co nie pozwala mi spokojnie spac, myslec, a nawet jesc czy – lagodnie mowiac – normalnie sie zachowywac. Trudno pojac i wypowiedziec te wielka tajemnice, za ktora tak wielu teskni, tak wielu marzy, a jakze niewielu w tym krotkim zyciu doswiadcza. Jest jednej troche prawdy w tym starym powiedzeniu o WIELKIEJ MILOSCI, KTORA JEDNAK ISTNIEJE I SIE ZDARZA. SZCZESLIWI CISI, KTORZY JEJ DOSWIADCZYLI, a mianowicie o ksiezniczce czy krolewnie, ktora z szewcem w dziurawych butach poszla na koniec swiata.

    0

    0
    Odpowiedz
  28. Szanowna Pani Autorko. Znam troche zycie, bo przezylem juz 45 lat na tym bozym swiecie, spedzilem w roznych europejskich krajach wiele lat (obecnie mieszkam glownie pod Krakowem, bo tu cicho, przyjemnie, duzo przyrody, a takze duzo czasu na lekture, rozwazania, medytacje i rozmowy z ciekawymi ludzmi, a zaliczam do nich rowniez moja corke), moge powiedziec, ze wielu mezczyzn – co jeszcze w nie tak odleglej przeszlosci zdarzalo sie rzadko i bylo zarezerwowane dla malej grupy osob – jest od niedanwa i obecnie tak dalece rozpuszczonych od mlodych lat przez rodzine, srodowisko, zaznalo rozkoszy u tylu dziewczyn, mlodych kobiet, kobiet dojrzalych z duzym doswiadczeniem (z ktorymi mlode dziewczyny absolutnie nie moga sie porownywac)a takze korzystajacych z uslug czesto pieknych i jeszcze mlodych prostytutek gotowych spelnic kazde meskie zyczenie, ze o tyle o ile tradycyjne, czy konwencjonalne zwiazki nie wchodza dla nich w ogole w rachube. Aby pozyskac sobie kobiete, mowia wszystko, czego pragnie ona uslyszec, nie zamierzajac ani przez moment traktowac powaznie czy uczciwie wypowiadanych przed nia przysiag, zaklec milosnych, uroczystych deklaracji, przedstawiajacych sie wobec bliskich, znajomych, przyjaciol zaledwie co poznanej dziewczyny/kobiety jako jej przyjaciel, narzeczony, najwiekszy wielbiciel, przyszly maz itd. Poza tym, co wielu przeze mnie poznanych mezczyzn, a i tu w Krakowie tez ich nie brakuje, co stwierdzam jednoznacznie, wypowiedzialo bez zenady, ogrodek i zastanowienia, ze jako partnerki wchodza dla nich w rachube tylko kobiety, ktorych nie powstydzilby sie ani Playboy, Penthouse czy inne magazyny tego rodzaju dla mezczyzn. Wielu mezczyzn jest skrajnie egocentrycznych, narcystycznych, przekonanych o swojej wyjatkowosci, swoich mozliwosciach, jakims swoistym poslannictwie, osobami oczekujacymi, by brano z nich przyklad i preferowano wlasnie ich styl zycia i bycia, a takze b. pewnych siebie. Uwazaja, ze nalezy im sie od zycia wszystko co najlepsze. Ze kobieta jest mila, inteligentna, ladna czy piekna to jeszcze malo. MUsi byc ona jeszcze koniecznie aktywna, wyrafinowana, chetna kochanka i oblubienica. TAkie sprawy jak ZADBAC O DOM CZY DOBRZE UGOTOWAC, sa dla nich bez wiekszego znaczenia, bo – jak slusznie twierdzi garsc tych znanych mi mezczyzn – drugiej matki oni w domu nie potrzebuja. Wystarczy juz ta, ktora je urodzila i sie o nie starala. Zadbac o dom moga za oplata inni, ewentualnie przygotowac od czasu do czasu jakis obiad czy kolacje. Jezeli ma sie troche pieniedzy, nie musi bo byc az tak duzo, jak sobie to wyobraza niejeden czytelnik mego skromnego komentarza, to sniadanie czy obiad mozna prawie codziennie jesc w miare przyzwoitej restauracji czy wloskim lokalu np. w Krakowie, a nie sa to naprawde az tak ogromne wydatki. Oczywiscie wiem, ze w Polsce wielu ludzi ma trudna sytuacje i finansowa i zawodowa, ale nie o tej tylko grupie jest tutaj mowa. Wiem, ze to wszystkie nie jest takie proste i prostsze i latwiejsze chyba nigdy nie bedzie.

    0

    0
    Odpowiedz
  29. Od mniej więcej roku, a niedawno skończyłem wiosen 37, zauważam niepokojące, nie dające spokoju objawy. Tak jakby życie straciło swój smak a stało się Puszką Pandory, która generuje wyłącznie problemy i obowiązki. Odnoszę wrażenie, że żyję wyłącznie po to by zarabiać pieniądze na opłacanie niekończącego się strumienia rachunków, coraz wyższych i wyższych. Mam w sumie niezłą pracę, płacą godziwie (choć bez szaleństwa) ale to nie jest to, o czym myślałem 13 lat temu kończąc studia. Na początku traktowałem ją jako okres przejściowy, ot na kilka lat, po czym zaczął się proces 'tłumaczenia i samoutwierdzania się’ że nie jest taka bylejaka, że płacą – że blisko itd itp. Jeszcze kilka lat temu się buntowałem, snułem jakieś plany zmian a dziś? Zgniły kompromis, bo inaczej nie mogę nazwać tej samokapitulacji. Intelektualna, odmóżdżająca praca, taka sama w każdy dzień tygodnia, miesiąc, rok. Jak koń w cyrku nauczony kręcić się tylko w kółko. I to tłumaczenie sobie, racjonalizowanie sytuacji – hej, przecież płacą. Przecież rachunki trzeba opłacić… Przecież nie masz tak daleko… I strach jakiś wewnętrzny, że aby zmienić tą pracę trzeba się wysilić – a sił 'witalnych i psychicznych’ jakby coraz mniej. Jeszcze człowiek się rzuca w przebłyskach 'nie dam się’ – pociska żelazem na siłowni, pobiega, pojeździ na rowerze ale z każdym rokiem to już nie jest to. Co gorsza życie, jeśli mogę to tak określić, straciło swój blask. Nie oczekuję już żadnych niespodziewanych bonusów od życia, mile i ciekawie spędzonego czasu. Kobiety nie kręcą mnie już tak jak jeszcze 10 lat temu bo doskonale wiem na własnej skórze, że po miłych początkach znajomości trzeba zapłacić za to rachunek – w nerwach i problemach. Przyjaciele i liczni znajomi sprzed lat pozaszywali się w swoich światach a lwia część prób zorganizowania czegokolwiek razem rozbija się o masę problemów oraz, co wyraźnie widać, brak sił i jakiejś wewnętrzenej chęci zrobienie czegoś ekstra z ich strony. Są zmęczeni. Zajęci. Zabiegani. Tak naprawdę to jest to chyba wyłącznie wymówka. Odnoszę wrażenie, że nie rozwijam się już, wręcz przeciwnie – kurczy się zakres życiowych zainteresowań i przedsięwzięć. Jakby coraz więcej życiowej siły zajmowało mi zabezpieczenie tego 'co już mam’ a coraz mniej siły zostawało na to co nowe i niepoznane. Rodzina, dam, małe dziecko – wspaniałe ale też jawią się jako nieprzerwany generator problemów większych i mniejszych. Jasny gwint! Ja nie cieszę się już życiem! Gdzie to radosne podejście z wieku 20+ ? Lat studenckich? Beztroska, ta wewnętrzna radość z cieszenia się byle czym i byle kiedy, smak odkrywania tego co nowe i niepoznane? Zszarzało to życie. Zszarzało codzienną porcją problemów mniejszych czy większych, niekończącym się ciągiem zgniłych kompromisów oraz coraz większą świadomością, że za wszystko w tym świecie trzeba ponieść prędzej czy później cenę, która bardzo często jest wyższa niż korzyść, którą pozornie odnosimy. Niech to szlag! Ile bym dał by mieć znowu to nastawienie które miałem dekadę temu. Jak powiedział kiedyś stary przyjaciel – „kiedyś robiłem coś bo chciałem i miałem na to ochotę. Dzisiaj robię bo muszę”. Bardzo jestem ciekaw opinii osób w wieku 35+. Czy u Was jest podobnie? Osób 45+, powiedźcie jaki jest następny etap, co można zmienić, czego uniknąć? Bo ta cholerna szarość codzienność i widzenie życia jako pasma problemów do rozwiązania oraz nie oczekiwania niczego innego jak tylko kolejnych to chujnia. Smutna chujnia, szkoda slow. :/

    0

    0
    Odpowiedz
  30. @15 trafny komentarz. Dałeś mi do myślenia, zwłaszcza na temat tego, co napisałeś o kobietach. Postaram się udowodnić sobie, że są wyjątki i ja do nich należę 🙂 Tak jak autorka jestem singielką i myślę, że ta tęsknota za kimś bliskim jest w nas głębiej niż chciałybyśmy przyznać. Zostałyśmy tak zaprogramowane, by nie troszczyć się o siebie, ale o swoich bliskich (dzieci), w ten sposób zachowana jest ciągłość gatunku. Natury nie da się oszukać, ale można ją ignorować.

    0

    0
    Odpowiedz
  31. Kocham Cię 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  32. @15 dla Ciebie smak życia to związek, w którym masz super kochankę, a dla kogoś innego (kobiety) smak życia to dziecko i czemu uważasz, że Twój wybór jest lepszy? Może dla Ciebie 😉

    0

    0
    Odpowiedz
  33. @15 jaki wywód, trochę to mało składne, i nieliteracko napisane, ale kawał dobrej lektury.

    0

    0
    Odpowiedz
  34. Najlepsze są te od „kariery” 🙂 JAKA KARIERA ?! Co ona zbuduje bazę na Księżycu ?! Czy wynajdzie lek na wszystkie odmiany raka ?! 😀 Biurwo-kariera szczyt marzeń buehehe

    0

    0
    Odpowiedz
  35. Jestem singielką od 10 lat, jak poznaję facetów, to oni chcą ode mnie tylko seksu. Właśnie jeden mnie tak próbował podejść, znowu, tylko na seks, a ja się w nim zakochałam i miałam nadzieję, że może tym razem będzie tak jak ma być. Ja chcę miłości i partnera, a nie kochanków. Mam dosyć bycia singielką, mam dosyć życia w takim stanie. Jak nie chcę dać facetowi tylko seksu, to tracą cierpliwość i wyzywają od „sfrustrowanych starych panien”. Od tygodnia zaczęłam palić i ulewam się w trupa co wieczór, żeby zasnąć w tym swoim pustym łóżku jak najszybciej. Nie mam już ochoty dalej tak żyć… gdyby nie obowiązki i bliscy, którzy będą cierpieć to walnęłabym samobója :(.

    0

    0
    Odpowiedz
  36. No to jeszcze moje 5 gorszy. Cała ta zadyma z singielkami i singlami bierze się z nowoczesnej, i w gruncie rzeczy wadliwej życiowej postawy. Wszystkie single wykazują postawę typowo roszczeniową. Chcą wszystko od życia, bo tak i już. Żyć modnie, wygodnie, dostatnio, komfortowo, bez zobowiązań, bez kłopotów … czyli całe życie być jak nastolatek na utrzymaniu dzianych i hojnych rodziców. Może to i w teorii rzeczywiście wygodne i fajne, ale w praktyce … nic z tego. Archetyp który w naszej kulturze/cywilizacji dominuje stawia jasno sprecyzowane, konkretne punkty do zrealizowania -> mąż, dzieci, rodzina, gary, pranie prasowanie, zakupy, zmywanie, sprzątanie … itp. Oczywiście, że siłą intelektu i woli można przed tym uciec w singielstwo, ale złamanie archetypu jest zawsze, ZAWSZE powodem do wewnętrznej katastrofy człowieka. A idzie to tak: najpierw, spod tego mirażu „spokojnego” życia, kariery, kasy i miłych chwil na fitess w objęciach umięśnionego personal-trenera z dużym i wydajnym chujem zaczyna wystawać rozdrażnienie, wewnętrzny niepokój, niedające zaspokoić się łaknienie czegoś, bliżej nie sprecyzowanego. Czegoś brak, pojawia się wewnętrzna pustka, rozgoryczenie, rozczarowanie, żal i pretensje do całego świata. W dalszych latach przechodzi to w samo-obwinianie, wyrzuty sumienia, utrata celu w życiu, a na koniec przewlekła, ukryta nerwica, stany lękowe aż do spazmów traumatycznych i głębokiej depresji. Kicha . no nie? Ale w wieku 25 – 30 lat nie myśli się o tym, co będzie za 20 lat. Teraz jest fajnie – hulaj dusza piekła nie ma. Latka lecą, a potem kto zechce starą, zmanierowaną, kapryśną i niedoruchaną babę?
    (kissmeplum)

    0

    0
    Odpowiedz
  37. @16 to ludzie ludziom stworzyli ten system, na chwilę obecną całą monotonną powtarzalną pracę można zastąpić maszynami. Ktoś powie że jak maszyny będą pracowały to ludzie zostaną bez pracy i kasy. W obecnym systemie ekonomicznym tak, i dlatego w naturalny sposób zostanie on na przestrzeni kilkuset lat zamieniony bo używanie go stanie się niemożliwe.
    To będzie czas wyzwań dla 'elit’ bo trzeba będzie znaleźć nowy sposób na zniewolenie i okradanie ludzi.

    0

    0
    Odpowiedz
  38. Podsumowując wypowiedzi dot. powyzszego wpisu, to moge powiedziec, ze moje pierwsze wrażenie o chujni.pl było takie że ludzie jakoś się tutaj wspierają (i po części tak jest) duża liczba użytkowników jednak wchodzi tutaj chyba tylko żeby polepszyć sobie samopoczucie dokopując innym, żeby poczuć się trochę lepiej i widzę że ta druga grupa to w większości faceci. Ja, kobieta aktrakcyjna, mila, inteligentna, wyksztalcona i posiadajaca niezla sytuacje zawodowa, jak czytam komentarze niektórych zakompleksionych samczyków to dochodzę do wniosku że moje jakies tam wieksze czy mniejsze problemy sa niczym wielkim. Nieźle niektórzy musieli dać się zrobić w ciula jakiejś lasce, albo mają problem ze swoją męskością. A może boja się kobiet? Na chujni moi drodzy oblewacie kobiety rynsztokiem, a w domu pewnie lala trzyma was pod pantoflem jak pieska z wywieszonym językiem, który tylko czeka aż pańcia dopuści do ogródka żeby pokopał. Ale jak w każdym błocie, znajdą się i diamenty. Ale to szczescie rzadko sie ma miejsce. Dlatego ogolnie dziękuję tym mężczyznom (ktorzy na takie miano zasługują) którzy miło doradzaja i pocieszaja milej Pani Singielce. Natomiast kobietki jak zawsze są super :). coz tu duzo powiedziec: Kobiety to jednak zupelnie inny wymiar, inna kategoria czlowieka, mimo wszystkich wad i niedoskonalosci. Ta, ktora zna zycie i obie plcie tak naprawde.

    0

    0
    Odpowiedz
  39. zalaczony komentarz z internetu rowniez dotyczy w duzym stopniu problemow poruszanych, omawianych przez Autorke powyzszego wpisow i szanowne Komentatorki oraz Komentatorow. Chodzi tutaj O artykul Pani Ewy Wilk z Polityki (Tygodnik) z dnia 17.04.2013, Nr 16 (2904)ze strony 22, pod tytulem „Polki nie wierza w mezczyzn”.

    Problem spadku dzietności w Polsce (i w innych krajach europejskich) jest równie ważny i brzemienny w różne konsekwencje (społeczne, polityczne, ekonomiczne), co złożony. Część z przyczyn tego zjawiska wyłożyła Ewa Wilk w bardzo jednostronnym i seksistowskim artykule pt. „Beznadziejni”. Tytuł jest właściwie jedynym elementem tego artykułu, który od biedy mógłby się obronić. Być może rzeczywiście jesteśmy beznadziejni, my Polacy, polscy mężczyźni. Ale równie beznadziejne jest państwo, które toleruje bezrobocie, rozwarstwienie ekonomiczne, pauperyzację całych grup społecznych. Beznadziejna jest sfeminizowana polska szkoła, która nie uczy nie tylko empatii, partnerstwa, negocjowania i zawierania kompromisów, lecz także odwagi, nonkonformizmu i odpowiedzialności, czyli tego, czego zdaniem pani Wilk brakuje polskim mężczyznom. W rezultacie mamy zniewieściałych, szmatławych mężczyzn, a przed wszystkim społeczeństwo, które nie umie ze sobą współpracować w niczym poza destrukcją. Nie umiemy szanować racji, potrzeb i uczuć innych ludzi, w domu, pracy, na ulicy, w lokalnej społeczności. W takich warunkach nie może być partnerstwa. Beznadziejne są także Polki, które pani Wilk próbuje gloryfikować i zdejmować z nich odpowiedzialność za spadek dzietności. Zarówno te bezwolne, pasywne i pozbawione ambicji odpowiedniki tak pogardzanych przez Ewę Wilk polskich samców, jak i te „nowe Polki”, znane już z Zachodu „chude suki”, wyprane z empatii, kobiecości, egoistyczne i agresywne, chorobliwie ambitne i „zorientowane na karierę”. Nie chcą dzieci, bo mają obawy? Nie chcą zakładać rodziny, bo nie mogą polegać na mężczyznach? Wolne żarty! Nie chcą dzieci, bo to wyłącza z aktywnego życia na jakiś czas, źle wpływa na urodę (mezczyzni mysla oczami i lubia kobiety o ladnej figurze, zgrabnej sylwetce i biuscie, etc.), bo zakłada łańcuch na szyję, czyni życie mniej wygodnym i zmusza do niechcianej kooperacji z jakimś samcem, którego potrzebują co najwyżej na noc (o ile w ogóle).
    Zatem wszyscy jesteśmy beznadziejni i za cały ten bałagan zapłacimy na starość. A tu i teraz umiejmy się przynajmniej do tego przyznać i nie pokazujmy oskarżycielskim paluszkiem na osobników o odmiennych od naszych cechach płciowych.

    0

    0
    Odpowiedz
  40. Artykul Ewy Wilk z Polityki: ciag dalszy
    Faceci są do niczego
    Beznadziejni
    PowiększCzyżby kobiety pogrążały się w przekonaniu, że jeśli chodzi o odpowiedzialność, spolegliwość i długoterminowe planowanie, „faceci są beznadziejni”?Czyżby kobiety pogrążały się w przekonaniu, że jeśli chodzi o odpowiedzialność, spolegliwość i długoterminowe planowanie, „faceci są beznadziejni”?
    PowiększMłode matki na pytanie, dlaczego nie planują dzieci poza swoim jedynakiem, odpowiadają (ponad 80 proc. w świeżym, marcowym badaniu CBOS): bo już mam.Młode matki na pytanie, dlaczego nie planują dzieci poza swoim jedynakiem, odpowiadają (ponad 80 proc. w świeżym, marcowym badaniu CBOS): bo już mam.
    Powiększ62 proc. Polaków w wieku 18–34 lat, pytanych przez CBOS o cel życiowy na najbliższy czas, powiada: przede wszystkim aktywność zawodowa. 19 proc. – rodzina.62 proc. Polaków w wieku 18–34 lat, pytanych przez CBOS o cel życiowy na najbliższy czas, powiada: przede wszystkim aktywność zawodowa. 19 proc. – rodzina.
    Czytaj także

    Ciężka dola współczesnych matek

    Rozmowa z dr Elżbietą Korolczuk o tym, czego dziś wymaga się od matek i dlaczego kobiety nie chcą…
    Pogodzenie macierzyństwa i kariery – możliwe?

    Pracująca matka to według psychologów wciąż cywilizacyjny eksperyment na kobiecym organizmie. Czy w…
    Francuzki nie chcą mieć dzieci

    Francja to rodzicielski raj; europejski rekord (za Irlandią) przyrostu naturalnego. Ale…

    Grono biznesmenek, prawniczek, korporacyjnych menedżerek niedawno zebrało się w Krakowie na konferencji „Nie wystarczy być kobietą. Kobieta, praca, sukces”. Można dodawać: dom, dzieci, pieniądze… Wiele kobiet osiągnęło to wszystko. I wiele wpadło w poczucie, że ich życie jest imitacją. Że same są imitacją siebie, zewnętrznym wizerunkiem idealnej kobiety-kombajnu. Kariera jest imitacją kariery: owszem, aż dwie trzecie małych firm w Polsce prowadzą panie, ale w zarządach spółek giełdowych stanowią zaledwie 6 proc. składu. Najchętniej powierza się im role lojalnych, poręcznych, łagodnych zastępców do ciężkiej roboty. Same wierzą w stereotyp, że kobieta do tego jest stworzona, choć często z politowaniem obserwują, jak szefowie imitują kompetencję.

    Badacze społeczni zaraz po transformacji orzekli, że mężczyźni gorzej od kobiet odnaleźli się w nowej rzeczywistości. Kobietom przeszkadza męski brak ambicji, narzekają na emocjonalną pustkę, lenistwo, na umysłowy zastój. Mężczyźni rzadko są już w domu władcami, ale też nie zostali jeszcze partnerami.

    Co się dzieje zatem z mężczyznami, tymi 40-, 50-, 60-latkami? Samce alfa, które znakomicie się czują u biznesowych i politycznych sterów, tacy, którzy potrafią zarobić na komfortowe utrzymanie rodziny, to znikomy (2–3) procent populacji. Zorganizowany wedle „męskich”, ostro rywalizacyjnych reguł świat pracy wielu mężczyzn mieli na swoje ofiary (w USA podawano, że aż 80 proc. mężczyzn uważa swoją pracę za pozbawioną sensu i uciążliwą, w Polsce ok. 40 proc. mówi, że są z niej średnio zadowoleni lub w ogóle nie). Ostra walka (teraz również ze świetnie wykształconymi i ambitnymi kobietami) sprawia, że słabną w sensie ścisłym: żyją średnio 7 lat krócej od kobiet, częściej podejmują próby samobójcze, częściej pokonuje ich rak i zawał, nawet różnice w zarobkach między kobietami i mężczyznami stopniowo się wyrównują. I doznają tego, co w ich mniemaniu męskość kwestionuje najboleśniej: kłopotów z potencją.

    Jacek Masłowski, filozof, terapeuta, prezes coraz aktywniejszej fundacji Masculinum, która zapowiada walkę z feministycznymi stereotypami, mówi w wywiadach, że dla wielu mężczyzn praca stała się złudnym sposobem na zbudowanie własnej wartości. Alibi na nieobecność w domu, azylem. Bo też nie mają oni własnego miejsca w domu. Nie wiedzą nawet, jak ta męska przestrzeń miałaby wyglądać.
    Wzory na makatce

    Socjolog prof. Tomasz Szlendak na łamach „Ja My Oni” tak opisuje dramaturgię standardowych relacji domowych: „Irytuje mnie ta ustawiczna praca kobiet nad kształtowaniem i zmienianiem facetów. Jak tylko zakłada się obrączkę na palec, to kobieta zaczyna mozolnie wyżymać cechy, które wcześniej w facecie się podobały. Efektem jest zamiana partnera w papciowego misia tyjącego przed telewizorem. Aż pewnego dnia patrzą i myślą sobie, gdzie ja oczy miałam?”.

    Masłowski wtóruje: „Kiedy role przestały być oczywiste, mężczyzna nie wie, do czego się uruchomić. Wielu uruchamia się do tego, żeby było przyjemnie, albo w ogóle się nie uruchamia”. Uruchamia ich nowy samochód, nowy komputer, nowa młoda partnerka.

    Obserwując te – opisane w socjologicznych analizach – postpeerelowskie wzorce papciowego, półobecnego mężczyzny i neurotycznej, nadaktywnej kobiety, rosło pokolenie wchodzące dziś w dorosłe życie. Często młodym kobietom matka i babka wpoiły, że małżeństwo to nie jest taki dobry interes. I nie jest konieczne. Masłowski twierdzi, że także zagubiony facet uległ pokusie, by odpowiedzi na pytanie, jak być ojcem i partnerem, szukać u kobiet – matek, ciotek, babć. Ale Zofia Milska-Wrzosińska twardo stawia sprawę: matka rzadko myśli altruistycznie i perspektywicznie; mało ją interesuje, czy syn będzie ciepły, empatyczny i wrażliwy wobec innych kobiet. Wszystkie cechy, których jej brakuje w mężu, chętnie wzbudzi w synu, ale wobec siebie.

    Wzory płynące z popularnej kultury są marne. Marek Kochan o mężczyznach: „Najczęściej modelem jest celebryta, reprezentujący męskość kuriozalną. Karykatura męskości. Posiada atrybuty męskości – bogactwo, sławę, wianuszek kobiet, ale jest pusty w środku, niedojrzały, nieukształtowany jako człowiek. Forma pozbawiona treści”. Także kobiety otrzymują przekaz pełen zafałszowań i sprzeczności. Z jednej strony, ukazywane są jako istoty słabe i zagubione w świecie mężczyzn. Z drugiej – dziesiątki zdobywczyń świata, a każda wygląda jak milion dolarów.
    czytaj dalej »

    drukuj
    poleć stronę
    facebook
    wykop
    dyskusja (62)
    rss
    1
    2
    3

    0

    0
    Odpowiedz
  41. Artykul Ewy Wilk z Polityki: czesc trzecia i ostatnia

    Faceci są do niczego
    Beznadziejni
    PowiększCzyżby kobiety pogrążały się w przekonaniu, że jeśli chodzi o odpowiedzialność, spolegliwość i długoterminowe planowanie, „faceci są beznadziejni”?Czyżby kobiety pogrążały się w przekonaniu, że jeśli chodzi o odpowiedzialność, spolegliwość i długoterminowe planowanie, „faceci są beznadziejni”?
    PowiększMłode matki na pytanie, dlaczego nie planują dzieci poza swoim jedynakiem, odpowiadają (ponad 80 proc. w świeżym, marcowym badaniu CBOS): bo już mam.Młode matki na pytanie, dlaczego nie planują dzieci poza swoim jedynakiem, odpowiadają (ponad 80 proc. w świeżym, marcowym badaniu CBOS): bo już mam.
    Powiększ62 proc. Polaków w wieku 18–34 lat, pytanych przez CBOS o cel życiowy na najbliższy czas, powiada: przede wszystkim aktywność zawodowa. 19 proc. – rodzina.62 proc. Polaków w wieku 18–34 lat, pytanych przez CBOS o cel życiowy na najbliższy czas, powiada: przede wszystkim aktywność zawodowa. 19 proc. – rodzina.
    Czytaj także

    Ciężka dola współczesnych matek

    Rozmowa z dr Elżbietą Korolczuk o tym, czego dziś wymaga się od matek i dlaczego kobiety nie chcą…
    Pogodzenie macierzyństwa i kariery – możliwe?

    Pracująca matka to według psychologów wciąż cywilizacyjny eksperyment na kobiecym organizmie. Czy w…
    Francuzki nie chcą mieć dzieci

    Francja to rodzicielski raj; europejski rekord (za Irlandią) przyrostu naturalnego. Ale…

    Dr Mariola Kosowicz, psycholog i terapeutka, tak rekonstruuje stan, w który ten wylukrowany obraz wprawia przeciętną pacjentkę jej gabinetu: „A ja? 38 lat, straciłam pracę. Jak pojechać do małego miasteczka, spotkać się z beznadziejnym ojcem, który wydziwiał na moje studia, na całą tę Warszawę i powiedzieć, że przegrałam? Jak mam się pokazać bez makijażu facetowi?”. Te wyłącznie zajmujące się domem pod wpływem tzw. archetypu wyzwolonej kobiety często wstydzą się swej roli. Ciągle słyszą: musisz się rozwijać, wyjść z domu, być piękna, wszechstronna, realizować się w pracy. Mieć świat pod kontrolą, siebie pod kontrolą, mężczyzn pod kontrolą.

    Rośnie dystans i napięcie między kulturowymi wzorcami a życiowymi realiami. Bo ani model tradycyjny nie daje się uchwycić (gdzie ci mężczyźni utrzymujący dom?), ani nowoczesny (dam sobie radę) wypełnić. Zdaniem psychoterapeutki, to obecne, dramatyczne rozejście się młodych kobiet i mężczyzn (i w sensie wzorców, i praktyki życiowej) ma też jeszcze dodatkowe, historyczne tło, nasilające lęk przed posiadaniem dzieci.

    Polacy nie od pokolenia czy dwóch, ale od stuleci muszą budować swoją psychologiczną tożsamość na lichym korzeniu społecznym i kulturowym. Ciąg wojenno-zaborowy i czasy PRL sprawiły, że raz po raz wywracała się u nas struktura społeczna. Pokolenie po pokoleniu – ludzie z awansu. Z kompleksem niższej wartości, z wyobrażeniem ja idealnego i z chroniczną potrzebą potwierdzania swojej wartości zewnętrznymi oznakami. Jestem, na kogo wyglądam i co mam. Moja partnerka czy partner mają potwierdzać to, kim jestem. Dziecko ma tak wyglądać, by potwierdzało. Współczesność niebywale wzmocniła to zjawisko mentalne. I stało się: dziecko jawi się teraz jako kosztowny projekt, inwestycja. Ryzykowny. Nie do udźwignięcia.

    Związki zakładane przez młodych są kruche. Spis powszechny z 2011 r. ujawnił, że w tzw. związkach kohabitacyjnych (bez formalnych zobowiązań) żyje już 650 tys., głównie młodych ludzi. W ciągu dekady ta liczba wzrosła o ponad połowę. Podobnie jak liczba rozwiedzionych (z 3,7 do 5 proc. populacji). Najczęściej rozwodzą się ci, którzy wzięli ślub w wieku do 24 lat – po 5–9 latach małżeństwa; w dwóch na trzy przypadki inicjuje rozwód kobieta. Coraz częściej młode pary poszukują wsparcia w gabinetach psychoterapeutycznych, niedogadane, rozpadające się z zadziwiającą łatwością.

    U dr Marioli Kosowicz zjawiają się kobiety, które dłużej nie dają rady ogarnąć swego życia i narzuconej przez otaczający świat kobiecej roli. Coraz częściej czują się rozbite. A przede wszystkim przekonane, że ze strony mężczyzn może je spotkać tylko rozczarowanie. Nierzadko po trudnych doświadczeniach własnych lub przyjaciółek tworzą sobie skrajnie negatywny obraz mężczyzny. Dla wielu z nich facet to z definicji egoistyczna świnia: bez ustawowego przymusu w niczym nie pomoże.

    Masłowski mówi, że po pomoc do psychoterapeuty zgłaszają się teraz również wcale nierzadko mężczyźni – jako ofiary psychicznej przemocy domowej, która jest domeną kobiet. One karzą ich nieudacznictwo odmową uczuć i zainteresowania. Klasycznym fochem. Bagatelizowaniem osiągnięć i wyolbrzymianiem porażek. Wyzywaniem, szantażowaniem, upokarzaniem, zawstydzaniem, straszeniem.
    Bez iluzji

    A jednak człowiek chce przynależeć do drugiego, ten filar psychiki się nie zmienia. Nawet single – 47 proc. widzi siebie ostatecznie w małżeństwie, a 14 proc. w związku partnerskim (SMG/KRC). Prowadzą zwykle ożywione życie towarzyskie i erotyczne. Chodzą na randki. Umawiają się przez Internet. Wzajemnie oglądają, szacują i nierzadko zawyżają swoje walory. A potem przychodzą do terapeuty z pytaniem: co ze mną nie tak? – opowiada dr Kosowicz. Dlaczego od czterech lat na nikogo nie trafiam? Czasem idą na te randki z przekonaniami. Ona: że on znowu rozczaruje, jak wszyscy faceci. On: że ona ciągle będzie ode mnie czegoś chciała, jak wszystkie kobiety. Z oczekiwaniami, których druga strona nie może spełnić. On chce spotkać laskę do pokazywania się na korcie tenisowym, by podkreślała jego status. I spotyka bizneswoman w latach. Ona – aroganckiego osiłka, który każe jej płacić za kawę (skoro jest dzianą bizneswoman) i nawet krzesła nie odsunie (skoro taka silna). A tak naprawdę obie strony jak ognia boją się bliskości, zobowiązań i odpowiedzialności. Nierzadko robi się z tego seks jednorazowy i pozostaje poczucie pustki.

    62 proc. Polaków w wieku 18–34 lat, pytanych przez CBOS o cel życiowy na najbliższy czas, powiada: przede wszystkim aktywność zawodowa. 19 proc. – rodzina. Państwa zachodniej Europy – akceptując to przewartościowanie życiowych priorytetów, nowy styl życia, luźniejszą formę związków – wchodzą niejako w role rodzinne; zapewniają opiekę, wydłużają edukację, wprowadzają udogodnienia finansowe i prawne dla rodziców, niezależnie od tego, jak poukładali sobie życie. Nasz problem tkwi nie tylko w żłobkach i przedszkolach, macierzyńskich i tacierzyńskich, lecz także w mentalnym bagażu, odziedziczonym po skomplikowanej historii społecznej – poczucie osamotnienia, rozczarowania, nieufności i zagubienia wobec płci przeciwnej jest tu silniejsze niż na Zachodzie.

    Sens ma więc rewizja wzajemnych oczekiwań, bardziej świadome układanie relacji z bliską osobą. Bez złudzeń, że – sam żyjący w niepewności – mężczyzna jest w stanie dać kobiecie poczucie bezpieczeństwa w niestabilnych czasach. I bez iluzji, że da się zawrócić kobiety do tak zwanego klasycznego modelu małżeństwa i rodziny. Od tego miejsca można zaczynać sensowną politykę demograficzną. Własną i państwową.

    0

    0
    Odpowiedz
  42. Rzadko czytam gazety,bo jestem zawodowo bardzo zaangazowany i nie mam czasu na wiele rzeczy. Ale Ten artykul Ewy Wilk, ktory tu wlasnie przeczytalem, przedstawia problem mezczyzn i kobiet w obecnym czasie w sposob taki, ze naprawde nic dodac, nic ujac nie trzeba. No wierzcie mi, po przeczytaniu tego artykulu w przerwie obiadowej siedzialem przez dluzszy czas oszolomiony, zaskoczony, moze i bezradny, po prostu odjelo mi mowe, poczulem sie jakis taki bezradny n a swoj sposob. poraz pierwszy od lat przeczytalem takie doglebne, wszechstronne studium socjologiczne, spoleczne, psychologiczne, zwierciadlo naszego czasu, jego niedociagniec, niedoskonalosci. Mam dzieki temu material do dalszych dyskusji i rozmow w ten weekend. to dobra rzecz, po dlugim ciezkim tygodniu, siasc w knajpie ze znajomymi i przyjaciolmi i ostro podyskutowac. Ta rzecz jest swietnie napisana, po prostu swietnie.

    0

    0
    Odpowiedz
  43. Polecam przeczytac, to bardzo interesujace:
    DWANAŚCIE POZIOMÓW CHUJNI
    0 – trzeci poziom chujni niskiej. Chwilowe wyzerowanie chujni. Stan osiągany bardzo rzadko.
    Teoretycznie najwyŜszy stan szczęścia wewnętrznego. Nie znaczy on unicestwienia chujni, lecz
    jej chwilowego zrównania z zerowym poziomem.
    Przykłady: sex, całowanie się, pieszczoty erotyczne, petting (ze swoim partnerem, będąc w nim
    zakochanym ze wzajemnością)
    1 – drugi poziom chujni niskiej. Rrzadko osiągany, niezwykle dobry nastrój, określany jako
    chujnia 1 z racji nieidealnego stanu, gdyŜ potocznie mówiąc moŜe być jeszcze lepiej.
    Przykłady: romantyczny wieczór, przebywanie w dobrych warunkach z partnerem
    wspomnianym powyŜej
    2 – pierwszy poziom chujni niskiej. Bardzo pozytywny nastrój – duŜa radość. Stan wciąŜ dość
    rzadki jednak nieco łatwiejszy do osiągnięcia niŜ chujnia 1. Wśród istot chujowo
    niewtajemniczonych najniŜszy moŜliwy do osiągnięcia poziom chujni.
    Przykłady: zdanie egzaminu na prawo jazdy, przebywanie w nieidealnych warunkach ze
    wspomnianym wyŜej partnerem
    3 – stan określany potocznie jako „lightowy” {lajtowy}. Stosunkowo nietrudny do osiągnięcia.
    Przykłady: chillout w domu przy sprzyjających warunkach, radość z jazdy na nowym i
    porządnym rowerze przy odpowiedniej pogodzie, uczucie ulgi po cięŜkim i owocnym wysiłku
    fizycznym
    4 – ujemne odchylenie standardowe od chujowej stagnacji. Stan w ogólnym pojęciu znany jako
    dobry lub nawet nieco lepszy.
    Przykłady: standardowy piątek, fizyczna praca z godziwym wynagrodzeniem, bezuczuciowy sex
    5 – stan całkowicie neutralny. Idealny stan chujowicza, niedoceniany przez zwykłych
    śmiertelników. Perspektywicznie najbardziej poŜądany stan, gdyŜ ekonomicznie najbardziej
    opłacalny.
    Przykłady: chujowa stagnacja, masturbacja, praca umysłowa z godziwym wynagrodzeniem
    6 – dodatnie odchylenie standardowe od chujowej stagnacji. Niegroźny, łagodnie negatywny
    stan; subtelna chujnia. Relatywnie dobry stan dla chujowicza.
    Przykłady: potknięcie się na chodniku, praca (umysłowa bądź fizyczna) w polskich warunkach
    płacowych
    7 – wyraźna chujnia. Stan dosyć negatywny, jednak wciąŜ stosunkowo łatwy do zniesienia.
    Codzienność dla chujowicza.
    Przykłady: starzy Cię wkurwili, pokłóciłeś się ze swoją dziewczyną,
    8 – pierwszy poziom chujni wysokiej i zarazem najwyŜszy poziom chujni odczuwany przez
    zwykłych śmiertelników. Chujnia 8 moŜe przeszkadzać w normalnym funkcjonowaniu. Poziom
    ów posiada pewną dawkę mocy, którą moŜe posłuŜyć się lub zakumulować w sobie chujowicz.
    Przykłady: zwolnienie z pracy bez perspektyw na przyszłość,
    9 – drugi poziom chujni wysokiej. Chujnia bardzo silna; bardzo negatywny stan, wyraźnie
    przeszkadza on w normalnym, codziennym funkcjonowaniu. Dla chujowicza kwadrat chujowej
    mocy poziomu ósmego.
    Przykłady: głębokie rozterki emocjonalne
    10 – trzeci i najwyŜszy poziom chujni wysokiej. Szczyt chujni i chujowości. Całkowicie
    uniemoŜliwia normalne funkcjonowanie. Cechuje się kompletnym owładnięciem umysłu przez
    chujnię, zupełnym zobojętnieniem na czynniki zewnętrzne. Dla chujowicza sześcian chujowej
    mocy poziomu dziewiątego.
    Przykłady: uświadomienie sobie rzeczywistości tuŜ po niechcianym, mimowolnym rozstaniu się
    z partnerem.
    *11 – kulminacja wielu wysokich chujni, zwana chujnią absolutną, ostateczną lub doskonałą;
    zazwyczaj chujnie składowe mają związek z relacjami damsko-męskimi. Poziom absolutnie
    niemoŜliwy do osiągnięcia a tym bardziej do czerpania z niego mocy przez zwykłych
    śmiertelników i standardowych chujowiczów. Stan moŜliwy do osiągnięcia jedynie dla
    chujowiczów najwyŜszego wtajemniczenia. Moc, jaką moŜe osiągnąć chujowicz na tym
    poziomie jest równa chujowej mocy poziomu dziesiątego do potęgi sumy poziomów chujni
    składowych; dla zbioru chujni składowych , ,…  moc określa następujący wzór:
    11
    10Σ
    
     
    
    
    Gdzie:
    p11 – moc chujni 11 poziomu
    p10 – moc chujni 10 poziomu
     – i-ty element zbioru
    (osiągnięcie kumulacji wszystkich chujni dziesiątej części ludzkości jest dla chujowicza
    najwyŜszego wtajemniczenia równe z posiadaniem mocy dziesiątej części galaktyki a co za tym
    idzie wystarczającej aby zmierzyć się z mistycznym tworem, znanym jako śrut przechuj.)
    Przykłady: [brak, z racji wykroczenia poziomu poza skalę]
    Adnotacje urzędowe:
    1. Chujnia jest zawsze.
    2. Istnieje chujnia rzeczywista zwana teŜ bezwzględną oraz chujnia odczuwalna, zwana
    względną. Człowiek odczuwający chujnię ma wpływ wyłącznie na poziom chujnii
    odczuwalnej, chujnia bezwzględna jest niezaleŜna i nieobliczalna.
    3. Przebywanie w chujowym miejscu (np. zakład karny, nielubiana szkoła czy uczelnia)
    zwiększa chujnię rzeczywistą o 1-2
    4. Analogicznie przebywanie w antychujowym miejscu jak np. pasaŜ grunwaldzki
    wieczorem lub grill z przyjaciółmi nad rzeką moŜe tymczasowo umniejszyć chujnię
    bezwzględną nawet o 3
    5. Istnieje równieŜ specyficzny, chwilowy i niepowtarzalny stan ducha zwany dalej
    ‘Pierdolnięciem’. Podczas pierdolnięcia chujnia odczuwalna moŜe zmaleć znacząco
    (pierdolnięcie pozytywne) lub wzrosnąć do poziomu chujnii wysokiej, czyli ok.8, co
    nazywamy pierdolnięciem negatywnym.
    6. Od chujni poziomu 7 moŜna z usprawiedliwioną premedytacją uŜywać zwrotu ‘O
    Jajebie!’ nadając mu jego pełnego i magicznego znaczenia.
    7. Stan potęŜnego upojenia alkoholowego zmniejsza chujnię względną.
    8. Zwrotu ‘Co to kurwa jest?!’ moŜna uŜywać niezaleŜnie od poziomu chujni, poniewaŜ
    nigdy nie wiadomo, kiedy nastąpi nieoczekiwane pierdolnięcie negatywne.
    9. Chujnia absolutna zdarza się niezwykle rzadko i jest najwyŜszym z moŜliwych
    poziomem chujowego wtajemniczenia
    10. W stanie nie posiadania partnera tudzieŜ bliskiej sobie osoby płci przeciwnej (płci tej
    samej w przypadku homoseksualizmu) standardowa chujnia bezwzględna skądinąd
    wynosząca 5 moŜe zwiększyć się do poziomu chujni 7.
    11. Lektura portalu chujnia.pl tymczasowo podnosi chujnię względną do poziomu 8 by
    obniŜyć ją znacznie (poziom 4-5) tuŜ po skończeniu jej czytania.
    12. Pełną świadomość chujni moŜe posiąść jedynie człowiek w pełni dojrzały emocjonalnie.

    0

    0
    Odpowiedz
  44. AD 15. Aż szkoda komentować twojej sfrustrowanej wypowiedzi. Człowiek jest jak najbardziej stworzony do monogamii ja i moja żona oraz nasze dzieci są tego dowodem jak i miliony małżeństw i rodzin na całym świecie. Życie pełnią życia o której piszesz to kwestia względna i jest uwarunkowana od indywidualnych preferencji. Ktoś niechce rodziny to nie należy go namawiać, ktoś chce to nie należy mu odradzać. Wiadome jest że do tanga trzeba dwojga, tzn. Aby założyć rodzinę potrzebna jest chęć i zaangażowanie dwoje ludzi. Po wpisie autorki wnioskuje że ona właśnie tego chce i nie stara się oszukiwać swojej ludzkiej natury, ponieważ ile by sfrustrowanych „Singielek” i „Singli” książek nie napisało o tym że „źle razem” że „lepiej samemu” to nie zaprzeczą jednemu niepodważalnemu faktowi iż człowiek jest stworzony do prokreacji i życia w stadzie tzn. rodzinie. Nie umiemy się dzielić drugą osobą z innymi bo jesteśmy zazdrośni. Są społeczności które propagują poligamię ale tam nie ma prawdziwej miłości czyli zaangażowania, szacunku, przyjaźni, namiętności. Jeżeli chodzi o kłótnie małżeńskie to powiem jedno, że jeżeli jedno szanuje drugie to można się kłucić do woli ad mortem defecatum.

    0

    0
    Odpowiedz
  45. Twoja chujnia wydaje mi sie wspaniała, uwierz mi moze byc o wiele chujowiej niz tylko brak mozliwosci sie komus wygadania,czy pozalenia. A co gdy bedziesz juz miec tego kogos i bedziesz czuc sie bardziej samotna niz sama w swojej samotnosci, gdy odczujesz ze w celi w kajdanach czula bys sie bardziej wolna niz z tym kims?

    0

    0
    Odpowiedz
  46. @44 Może się tak stać, jak się źle ludzie dobiorą i mimo że wszystkie znaki na niebie mówią, że nic z tego nie będzie, to dalej ze sobą są. Tak samo możemy gdybać, a co jak zacznie Cię denerwować mąż na kanapie. @43 Zgadzam się z Panem.

    0

    0
    Odpowiedz
  47. ej co jest z wami moderatorzy że przepuszczacie komentarze gówna jakieś kopiowane z internetu. a nie autentycznie komentarze chujowiczów!

    0

    0
    Odpowiedz
  48. Dot. komentarza nr 43. Szanowny Panie. Ludzie plci obojga pragna byc ze soba, i takie jest niewatpliwie pragnienie wiekszosci. Mysle, ze autor komentarza nr 15 rowniez mysli jak i Pan, wie jednak, czym jest zycie tak naprawde tam za oknem mego przytulnego mieszkanka, a swiadomosc czy doswiadczenia ucza nas, ludzi doroslych, zorganizowanych, zdyscyplinowanych i calkiem nieglupich, ze zblizyc sie do idealu, za jaki wolno mi chyba uwazac Pana optymalna prywatna sytuacje, jest bardzo trudno, a najczesciej wrecz niemozliwie. Zapewne slyszal Pan o tzw. patchwork-families, rodzinach, czy zwiazkach, w ktorych partnerzy wnosza do swej wspolnoty dzieci z wczesniejszych zwiazkow, malzenstw, a czesto – juz mieszkajaca z ta cala gromadka pod jednym dachem – plodza jeszcze dodatkowo 1,2, 3 dzieci. To wcale nie sa takie rzadkie przypadki. Przeciez ci wszyscy mezczyzni i kobiety mieli kiedys jakies pozytywne wyobrazenia o swojej przyszlosci z jednym partnerem, z jedna partnerka. A to najczesciej nie wychodzi wedle zyczenia. Z roznych powodow. Zwiazek, rodzina, jak ta ktora Pan posiada, jest czyms nieczestym, powiedzialbym nawet, ze czyms wyjatkowym. Chyba ze sie wychodzi z zalozenia, ze to malzenstwo jest dobre, czy udane, KTORE SIE NIE ROZWODZI. Odnosnie tych rodzin z gromadka dzieci: wyobraza sobie Pan, jaki obled panuje w takich rodzinach czy wspolnotach? Otoz te dzieci zyja wspolnie ze swoja matka, ojcem oraz nowym partnerem czy partnerka swego rodzica, a tam w dalekim swiecie zyje jeszcze ten drugi rodzic takiego dziecka. Ci rodzice z drugiego planu pragna pomimo wszystko utrzymac kontakt ze swoim dzieckiem/dziecmi. Czesto jest to kontakt telefoniczny, listowny, mailowy etc., a od czasu do czasu dzieci sa zabierane przez tych wlasnie rodzicow do siebie, na drugi koniec Polski,czy nawet do innego kraju. I prosze sobie teraz wyobrazic sytuacje zwiazku czy malzenstwa, ktore posiada np. dzieci z 4 czy 5 wczesniejszych zwiazkow. To ma miejsce czesciej niz Pan mysli. Oczywiscie te dzieciaki oprocz tego drugiego rodzica, rodzicielki tam w dalekim swiecie, poza aktualnym miejscem swego zamieszkania, maja jeszcze Dziadkow z obojga stron, ciotki, ciocie, rowiesnikow, z ktorymi w szczesliwszym czasie chodzili do przedszkola albo szkoly podstawowej czy na jakies kursy, religie, czy kolka zainteresowan. Czy jest Pan w stanie sobie to wszystko wyobrazic? Tego nie mozna ogarnac. Znam takie historie z drugiej reki.

    0

    0
    Odpowiedz
  49. Świetny wpis, życzę powodzenia.

    0

    0
    Odpowiedz
  50. Odnośnie wątku o „beznadziejnych facetach’, który pojawił się w komentarzach. Wystarczy pójść na najbliższy plac zabaw aby się przekonać,że jeszcze nigdy w historii tego kraju tylu facetów nie spędzało wolnego czasu ze swymi pociechami. Dzisiaj widok faceta z wózkiem na ulicy to normalka. Wszyscy moi koledzy, którzy mają dzieci są mocno zaangażowani w ich „obsługę’ i wychowanie. Na około mnie są same partnerskie związki. A jak to wyglądało np. 30? Myślę, że warto docenić te pozytywne aspekty.
    To czy mężczyźni odpowiadają wyobrażeniom kobiet to zupełnie inna sprawa. Podobnie zresztą jak kwestia czy kobiety odpwiadają wyobrażeniom mężczyzn.
    Jest takie powiedzenie „Jaka królewna, taki książę”.

    0

    0
    Odpowiedz
  51. Monogamia w badaniach biologii ewolucyjnej

    Information icon.svg Osobny artykuł: Monogamia (biologia).

    Łabędź niemy to niemal symbol monogamii – rozpad pary łabędzi dotyczy mniej niż 2% wszystkich par[66]. Podobnie jak łabędź większość ptaków jest monogamiczna – nie są one jednak sobie ani trochę wierne.

    Istnieje nurt uczonych skupionych wokół badań z zakresu biologii ewolucyjnej, etologii i socjobiologii. Uczeni ci badają istotę ludzką w kontekście procesów ewolucyjnych i przyjmują oni metodykę badawczą monogamii ludzkiej zasadniczo podobną do stosowanej przy studiach nad jakąkolwiek inną monogamią występującą w przyrodzie, np. innych ssaków czy ptaków[67].

    Biologia ewolucyjna, jako dziedzina zajmująca się monogamią, zakłada więc, że zjawiska zachodzące wśród zwierząt i zachowania ludzkie nie różnią się w sposób istotny i bada je wspólnie[67].
    Biologia rozrodu u wilków oparta jest o monogamiczny system kojarzenia[68].

    W biologii monogamię definiuje się jako system kojarzeń polegający na okresowym (sezon rozrodczy) lub stałym współżyciu jednego samca z jedną samicą.

    W przyrodzie monogamia prawie nie występuje. POWTARZAM: W PRZYRODZIE MONOGAMIA PRAWIE NIE WYSTEPUJE. My rowniez nalezymy do przyrody. NIE ZAPOMINAJMY: MONOGAMICZNE JEST 3% ATUNKU SSAKOW. ALE MY TEZ JESTESMY SSAKAMI. W SWIECIE OZYWIONYM, natury, przyrody, NAS STATUS ZDANIEM WSZYSTKICH WYBITNYCH UCZONYCH ZNAJACYCH TEMAT NIE JEST WCALE LEPSZY OD MYSZY, PSA, KOTA,SlONIA CZY WIEWIORKI. TAK SAMO ODEJDZIEMY Z TEGO SWIATA; BEZ ECHA JAK I TE PRZEZE MNIE WYMIENIONE STWORZENIA ODESZLY, ODCHODZA I ODCHODZIC BEDA.Jednak u niektórych gatunków (np. niektóre ptaki, ssaki i ryby) monogamia jest stałą cechą wszystkich osobników (gatunek monogamiczny). Monogamiczne jest 3% gatunków ssaków, 12% gatunków naczelnych i 90% gatunków ptaków (choć tylko 10% ptaków jest wiernych partnerowi)[69].

    Większość (ponad 90%) ptaków jest monogamiczna w sensie społecznym, a nie genetycznym. Posiadanie jednego gniazda przez jednego samca i jedną samicę nie oznacza, że samiec zapładnia wyłącznie tę samicę, z którą ma gniazdo – wiele piskląt w przeciętnym gnieździe nie pochodzi od samca, do którego należy gniazdo[70][71]. Wielkość jąder ptaka zależy od jego systemu tworzenia par. Największe jadra mają ptaki poliandryczne lub monogamiczne żyjące w koloniach dających wiele możliwości do stosunku seksualnego z innymi samicami. W koloniach ptaków zapewnia to samcom posiadanie większej liczby potomstwa, a samicom posiadanie lepszego jakościowo potomstwa.

    Większość ssaków jest poligamiczna choć niektóre gatunki cechują monogamiczne sposoby kojarzenia[72] (około 7% ssaków angażuje się w monogamię społeczną). Z czterech rodzajów małp homonidalnych (gibony, orangutany, goryle i szympansy) tylko gibony zawierają coś w rodzaju małżeństw. Pary gibonów żyją w wiernych związkach w lasach południowo-wschodniej Azji, gdzie prowadzą samotne życie na określonym terytorium.

    Jak wskazują zoolodzy człowiek nie jest tak antyspołeczny ani tak stały w uczuciach jak monogamiczny gibon – proporcje wielkości ciała kobiety i mężczyzny (dymorfizm płciowy) czy wielkość jąder męskich stanowią silny argument za względnie poligamiczną naturą człowieka[73][74][75].

    0

    0
    Odpowiedz
  52. Przyznaję – jestem zaskoczny tym wpisem. Cholera – ten wpis jest tak prawdziwy, tak mądry i bardzo szczery. Tak rzadko a nawet wcale nie słyszy się od „singielek” o tym, że to tylko fasada przepełniona pragnieniami i gorzką, ukrytą prawdą, którą zna wielu, ale do których one nigdy się nie przyznają – coś jak feministki oszukujące same siebie, działające wbrew naturze. Masz duże plusikowe u mnie, choć to nic nie znaczy. Pozdrawiam

    0

    0
    Odpowiedz
  53. dzień dobry tu nr 43 🙂 Chciałbym napisać odp do Pani nr 47. Według Pani trzeba rodzine „rozbijać” na definicje i posiłkować się zachodnim jakże modnym językiem mianowicie chodzi mi o „patchwork-families” Zaskoczę Panią i powiem że mój pierwszy syn jest moim synem przybranym a reszta dzieci są moimi rodzonymi i nie ma żadnych różnic między nimi pod, co oczywiście jest naturalne! Jednak „Hamerykanie” i Polacy zajarani zachodnią literaturą tzw „Saksy” bądź „CZIKAGOWCY” już wszędzie muszą wynaleźć problem w postaci tu ładnie nazwane „patchwork-families” i podzielić rodziny na włąśnie „patchwork-families” i „families” W naszej kulturze nigdy nie było takich podziałów, nikt nikogo się nie pytał czy to jego dzieci itd. rodzina to rodzina i trzeba dbać o nią i już! Ale jak ktoś widzi wszędzie same problemy to lepiej niech żadnej rodziny nie zakłada i kupi sobie kota. Jeżeli chodzi o moją żonę to powiem Pani że z wiekiem człowiek dowiaduję się o tym że nie ma ludzi niezastąpionych ludzie niezastąpieni leżą na cmentarzu a miłość to nie tylko ochy achy i cukierkowe życie, to świadomy wybór oraz postawa „Tak ja chcę być z tym człowiekiem z nim jestem szczęśliwa/szczęśliwy” Dlatego właśnie ja patrze się na pozytywy życia małżeńskiego a nie negatywy bo wiadomo problemy są i będą wszędzie, jednak jeżeli będziecie się tak zniechęcać na starcie to lepiej od razu sobie darujcie nie tylko rodzinę ale i wszystko inne bo dalej wcale łatwiej nie będzie.

    0

    0
    Odpowiedz
  54. Cos malo tych komentarzy pod powyzsza chujnia, mimo ze temat super i nadaje sie na dlugie letnie i zimowe wieczory po 10-tym czy 15-tym piwie. Napiszcie czytelnicy cos pobudzajacego do refleksji, to moze zglosze sie jeszcze raz i przedstawie wam moj punkt widzenia odnosnie problemu Autorki.

    0

    0
    Odpowiedz
  55. Będę wdzięczna moderatorom za usunięcie z tego wątku mojego komentarza (nr 37) który napisałam do całkiem innego wątku. Nie dość że przeklejacie komentarze z wątku do wątku, to jeszcze nie umieszczacie takich komentarzy jak ten, demaskujących wasze machlojki. Już pisałam o tym w tym wątku, ale nie umieściliście mojego komentarza. Do chuja taka chujnia.pl, skoro komentarze do wątków nie są prawdziwe.

    0

    0
    Odpowiedz
  56. Ja założyłam dwuosobową rodzinę. Ja i mój chłopak. Nie potrzebuję ryczącego, śmierdzącego, zabierającego czas bachora do szczęścia. Nie potrafię pokochać kociaka, czy taka osoba byłaby w stanie pokochać dziecko, które jeszcze z dziesięć razy mocniej daje w kość? Wątpię.

    0

    0
    Odpowiedz