Spierdolenie od dziecka

Mam problem ze sobą. Otóż już od dziecka w dupie miałem rzeczy, które potencjalnie powinny mnie rozwijać i są potrzebne. W szkole nie miałem wielkich problemów, bo na lekcjach kumałem dużo rzeczy natomiast już od 1 klasy nauka w domu to był dla mnie dramat. Kiedy trzeba było do czegoś przysiąść, (jakaś pamięciówka w stylu stolice państw itp) matka zamykała mnie w pokoju, bo nie chciałem się uczyć,a ja siedziałem kilka godzin nie robiąc nic. Od samego początku tylko wymyślałem wykręty, żeby się nie uczyć, odkładając wszystko na potem. Co do sportu chciałem to robić i być w tym dobry, ale już we wczesnych klasach na zajęciach, czy na podwórku musiałem stawać na bramie, bo zawsze byłem najsłabszy wśród kolegów pomimo, że dawałem z siebie wszystko. Jakiś czas chodziłem na basen, po paru miesiącach zaczęliśmy pływać na dłuższe dystanse i po identycznym czasie treningu mój kolega śmigał tam i z powrotem, a ja dalej nie wyrabiałem po połowie długości, mimo, że często aktywnie spędzałem czas i starałem się na treningach. Często grałem z kuzynem w piłkę, ale nigdy żadnych postępów, ogólnie to mnie do tego zmuszał, bo cała moja męska część rodziny parała się sportem i tu mały sfrustrowany ja siedzący obok nich, słuchający tylko jak wszyscy przy stole na rodzinnym spotkaniu, nawet moi rówieśnicy, gadają o tamtym meczu, a ja tylko siedzę i nie potrafię się z nimi dogadać. Mój ojciec codziennie siedział i oglądał mecze. Przez to znienawidziłem sporty, naprawdę denerwowało mnie jak wszyscy moi koledzy nagle woleli iść na orlika, podczas gdy ja nie szedłem tam z poczuciem, że i tak bym im tylko zawadzał i stał się pośmiewiskiem, bo nawet piłki nie umiem kopnąć normalnie, tylko z „bodziola” wale. W międzyczasie w tym wszystkim pojawił się komputer, kiedy mając może 8 lat zobaczyłem u kuzyna jak grał w jakąś platformówkę niesamowicie się zajarałem. Od razu i zostało mi to na długo, gdybym mógł to bym siedział i grał, na szczęście mama mocno mi to ograniczała. Wychodziłem na podwórze po kolegów, ale zdarzało się, że kiedy widziałem ich grających bawiących się razem zmywałem się. Zaczynałem się odcinać, na początku byłem takim śmieszkiem klasowym, by zostać szkolnym nołnejmem. Tak to szło, coraz więcej czasu spędzałem przed komputerem, wyniki w szkole nagle zamieniały się z 5 na 4 i 3,aż do gimnazjum, gdzie straciłem kontakt ze starymi kumplami, którzy w sumie zawsze przy mnie byli. Po przeprowadzce poszedłem do gimbazy. I tu się zaczął syf. Z braku znajomych zacząłem siedzieć w domu non stop, okazało się nagle, że tutaj na serio trzeba się coś poduczyć i moje oceny nagle zaczęły spadać na poziom naprawdę niski, zaczęły się robić zaległości, a ja dalej siedząc przy zeszycie kilka godzin pisałem sms-y (jak jeszcze miałem z kim), grałem, albo myślałem nie wiadomo o czym, byleby tylko się nie uczyć. Wiadomo, że gimnazjum to okres podczas, którego zaczynają buzować hormony itd. Byłem jak na swój wiek zawsze jakby zacofany z wyglądu, chudszy, drobniejszy itd, zaczęły sie u mnie pojawiać kompleksy. Koledzy byli wysportowani ja byłem zerem, suchoklates forever i jak tu podobać się dziewczyną itd. Jeszcze w gimnazjum się zakochałem, po 4 miesiącach z dnia na dzień dziewczyna mnie rzuciła i poszła siedzieć na kolanach innemu, tak po prostu. Zacząłem nienawidzić siebie, mówiłem sobie cały czas,że jestem nikim, nic w życiu nie osiągnę. Kontakty ze znajomymi zaczęły się psuć, zamykałem się w sobie, przez co moje umiejętności rozmowy i poznawania ludźmi zaczęły spadać, zacząłem się bać każdej nowej osoby itd. Przez co jeszcze bardziej się odcinałem i dłużej siedziałem sam, szukając sobie jakieś rozrywki w necie. W okolicy 1 gimnazjum zacząłem walić konia i oglądać porno, coraz częściej i coraz częściej. Doprowadziło mnie to do punktu, kiedy się uzależniłem i jest to naprawdę chu*owe. Zabiera energię i czas, dalsze konsekwencje pewnie poznam kiedy chuj będzie naprawdę potrzebny. Co do ojca to nigdy nie miałem z nim zbyt dobrego kontaktu, ot takie cześć, tu masz zupe,ucz się,bo będziesz pracował nocki jak ja ,dobranoc. Nie zauważałem potrzeby kontaktu z nim, zacząłem się niepokoić o nasze relacje kiedy zachorował. Jednak to nas tylko oddaliło, on leżał w sypialni, ja siedziałem w pokoju. Bałem się tam iść, bo nigdy nie umiałem z nim gadać itd. W momencie kiedy umarł niby było mi przykro, ale.. Chyba naprawdę z tego powodu, że zrozumiałem, że coś ze mną nie tak. Otóż nawet nie płakałem po tym, nawet na pogrzebie. Po prostu sobie żyłem dalej, jedyne co mnie martwiło to czym mama da sobie radę utrzymać mnie i rodzeństwo, chociaż nie, fajnie się siedzi na necie i się opierdala jebać to.. Kurwa, ciągle o tym myślę, jak ja mogę taki być? Wszystko mam w dupie, ponoszę konsekwencje swoich działań na bieżąco niszcząc samego siebie i wiem, że pewnie czeka mnie jeszcze coś gorszego, ale kurwa bez przesady, jak bardzo można być spierdolonym? I to nie tak,że mam serce z kamienia, bo jestem bardzo wrażliwy, tylko, że tylko i wyłączenie na swoim punkcie. Przejmuję się wszystkim, chodzę smutny, jestem drażliwy, ciężko ze mną pogadać (mimo, że mózgu wciąż powtarzam, że to nie potrzebne i tylko psuje humor mnie i ludziom wokół). Kontakt z dziewczynami popsuł mi się z czasem, ciężko mi powiedzieć cześć to znajomych na mieście, pogadać, czy poznać jakąś nową dziewczynę to już wgl dramat. poszedłem na kierunek, który wydawał mi się fajny i skończyłem na tym, że zastanawiam się co ja tu ku*wa robię i co ja będę robił jak już wgl skończę tę szkołę. Albo załapię się na jakąś normalną robotę dla Kowalskiego, albo mi się uda wbić na rynek „mojego” zawodu, ale biorąc pod uwagę moje zdolności i zapał myślę, że to impossible. Byleby tylko nie skończyć na utrzymaniu matki, bo gdybym wiedział teraz,że tak skończę to chyba już tera bym się kurwa zabił. Wszystko zniosę, ale bycie dla kogoś ciężarem jest najgorszym na świecie uczuciem,spierdoleniem i gównem w jakim się można znaleźć. Także siedzę tutaj pisząc tą chujnie lvl 18,aspołeczny przegryw ,stuleja, suchoklates z nadzieją, że kiedyś ruszę dupe i będę potrafił zrobić cokolwiek, z czego będę potrafił być szczerze dumny, bez wymówek, uciekania i z czystym sumieniem.

36
16

Komentarze do "Spierdolenie od dziecka"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Niedźwiedź do Cesarzowej. Ule stoją nad stawem, a puszcza się puszcza.

    0

    2
    Odpowiedz
  3. Stuleja do gory mody. Niestety nikt tego problem za Ciebie nie rozwiaze. Postaraj sie zdystansowac do siebie – znajdz inny punkt widzenia, a ujrzysz rzeczy takimi jakie sa naprawde, a nie jak tobie sie wydaje – przez pryzmat urojonej depresji. pozdro

    1

    1
    Odpowiedz
  4. Nie czytałem tego bo za długie, ale dam Ci radę. Wal konia, olewaj kobiety, odkładaj kasę i zostań rentierem przed 40tką.

    0

    2
    Odpowiedz
  5. Ło, niezła chujnia -takie lubię, bo wtedy wiem że nie tylko mi się tak życie zjebało. Choć to marne pocieszenie. Kompleksy w dzieciństwie/młodości, coś „nie tak” z charakterem, brak „tego czegoś” w relacjach z dziewczynami i do tego komputer z internetem w młodym wieku i mamy przepis na właśnie taką łajzę życiową jak my. Co zrobisz, nic nie zrobisz, taki jest życie…

    5

    1
    Odpowiedz
  6. Po pierwsze po co się lgniesz do sportu, skoro się do tego nie nadajesz. No i po co tyle siedzisz w internecie i na kompie? Tu jest pies pogrzebany. Ładnie wszystko opisałeś, ale jak nie weźmiesz życia w swoje ręce, to po prostu skończysz marnie i tyle. Sam sobie robisz pod górkę, ale winę ponoszą Twoi rodzice, którzy dali Ci wszystko, wszystko zapewnili i uznałeś, że nie musisz się starać o nic. Kurwa, ale mój brat jest podobny do Ciebie, chuj wie, czy nim nie jesteś (zmieniając tylko kilka szczegółów). I jemu też ciężko powiedzieć, żeby się wziął za siebie – żeby miał jakieś pasje, cele… Żeby mu się chciało chcieć.

    0

    1
    Odpowiedz
    1. Pacanie nie rodzice, tylko jego chory mózg którego nikt nie chciał podziwiać, dlaczego? Bo sam sobie debilu od małości to wtłaczał do swojej skrobią wypakowane synapsy.
      Jak wiadomo skrobią szkodzi, efekty mdłości i bulów układu trawiennego… Odbijając czarne lustra., Znaczy kurwa to samo co uzalanie się nad sobą wpajanie sobie od małolata że jest przegrywam nie pozwalając sobie podnosić poprzeczkę.
      I do tego wszystkiego nie miał autorytetu.
      Nwm co to za łeb ale ja miałem gorszą partie szachów w chuj a nie jestem takim barakiem IQ jak ten niedoceniony umysł pragnący pokonać poprzeczkę pragnienia poznania siebie. Miałem gorzej, Jestem milionerem żyjącym z pomocy MOPS xD hahaha Obudź się kurwa bo czytałem to wyobrażając sobie hipokrytę odzwierciedlającego opisem moje westchnienia że kiedyś ktoś tego doswiadczy, dlczg? Z ciekawości czy mając ta samą historię jest możliwe żeby stracić istnienie po tym co przeszedłem… Jemu brakuje kilka noży w plecach w miejscach gojących się ran w których JA miałem machety a i tak kochałem smak radości. Level komizm. Twoje zajawki w czym mógłbyś być dobry z wyboru odrzucała na bok. Czy można być nikim i wywierać na kimś taką presję że widzi tyrana, czuję pogardę a nie dostrzega przy tym sw wartości z podejmowanych wyborów… Podchwytliwe..
      Tak, ale zależy ile ten ktoś ma lat i jak wygląda plan działania. Bylem, tyrałem, miałem wszystko, wystarczyło że mi się oczy zaświeca i ładnie proszę mówiąc wiedząc że chcą tego usłyszeć. Hahaha ale akcje. Rap texty, exelenty. Czemu kurwa nie zostałeś grafikiem, informatykiem albo coś lepszego… czemu nie zmieniłeś imienia na monitor? XD
      Ja Ha Ha Tw ulubiony serial?. Kocham Enter!
      Hahahaha zastanów się co ci da szczęście, jakie są twoje zajawki i czemu jesteś w stanie poświęcić zupełne STOPROCENT nawet po upadku po których nie miałeś się odbić od dna tego świata!

      0

      2
      Odpowiedz
  7. Chłopaku weź się za siebie, bo nic się nie zmieni samo. Miałem tak samo i teraz mając 27 lat jestem w tym samym miejscu co byłem. Ale teraz po tych wszystkich doświadczeniach już wiem co chce robić w życiu i że trzeba na to ciężko pracować. Więc głową do góry i małymi kroczkami do przodu. 🙂

    1

    1
    Odpowiedz
  8. jesteś żałosny typie, całe życie przed tobą

    0

    2
    Odpowiedz
  9. Spierdolenie twoje goju jest kolejną cegiełką która jest kolejnym elementem do zbudowania nowej i pięknej rzeczywistości według pana twego żyda

    0

    1
    Odpowiedz
  10. Stary, moja propozycja jest taka: znajdź sobie coś co jest dla Ciebie wyzwaniem i rób to za wszelką cenę. Na pewno jesteś dobry w czymś, tylko jeszcze o tym nie wiesza – możesz być np. dobrym handlowcem albo analitykiem albo coś tam jeszcze. Jak dopniesz celu to dojdziesz do wniosku ze możesz mieć w dupie te zainteresowania innych bo sam masz swój powód do dumy.

    0

    1
    Odpowiedz
  11. Wypierdol ze swojego gardła struny głosowe i przyczep sobie aparat z efektem autotune

    1

    0
    Odpowiedz
  12. Witam!
    W Jakim wieku jesteś?

    0

    0
    Odpowiedz
  13. jesli w gimnazjum trzeba sie uczyc to ja jestem kurwa swiety, wez nie pierdol, dzisiejszy system edukacji jest tak skonstruowany, ze nawet debil skonczy liceum…

    0

    0
    Odpowiedz
  14. Kompleksy – to jest twoj problem. Nie da sie tej sprawy jednym komentarzem rozwiazac. W 5 minut tez nie zaakceptujesz siebie, skoro cale zycie sie NIENAWIDZISZ. Niemniej jednak kwestia samoakceptacji i tak jest nieunikniona. Lubisz komputer? Odnajdujesz sie w internecie? Wklep fraze w google 'samoakceptacja’, 'poczucie wlasnej wartosci’ i czytaj az zalapiesz. Ja w ten sposob uchronilam sie przed totalna zaglada. Ojciec mnie lal od malego,jak kazal mi zamiatac dywan (zmiotka, bo odkurzaczem bylo za latwo) i znalazl jeden paproch- wpierdol. Czasem podnosil mnie za szyje do gory tak ze nie dotykalam podlogi stopami. Kiedys rzcuil moja siostra o !!! kaloryfer !!!. Bil nas wszystkie- mame, siostre, mnie. Uciekalysmy do sasiadki, a on pijany rozpieprzal sprzety, wyzywal nas od najgorszych- to byl horror. Mialam 6 lat, pozniej 8, 10, 12… balam sie z nim odrabiac lekcje, A MUSIALAM! Mialam napady paniki jak cos mi sie nie udalo, rzucal we mnie zeszytami i wyzywal od glabow, debili, zer. Balam sie miec napad paniki przy nim bo kazal mi spierdalac do pokoju i rzucal we mnie ksiazkami- napad paniki wygladal tak ze nie moglam oddychac ani zaraz sie rozplakac, dlawilam sie strachem- doslownie. Matka sie go bala, jak i my. Jak kiedys zauwazyla ze mam siniaki na szyji i paski na dupie odbite (zrobil to jak moja mama byla na studiach 200 km od nas na weekend) i plakalam aby sie z nim rozwiodla, to z nim porozmawiala na powaznie i zagrozila ze odejdzie. Wtedy troszeczke zlagodnial, ale tylko troche. Najgorsze bylo to, ze on nie potrzebowal alkoholu. Po alkoholu byl po prostu….wcielonym szatanem, diablem. Bez alkoholu bolalo jak bil i wpadal w furie, ale dalo sie jakos to zniesc. Jak bylam w wieku 13-14 stu lat to przestal bic – bo nie wypadalo. To meczyl mnie tylko psychicznie. W wieku 15stu lat zaczelam czytac Freuda- nic nie rozumialam. Ale przczytalam calego. Musialam sie LECZYC, bo nie bylo wtedy jakichs mozliwosci psychologii itd. Zaden dzieciak nie chodzil do psychologa. Moj ojciec zaczal sie zmieniac. Mieszkalam z nim az do !24 roku zycia!. Jak wyjezdzalam za granice, gdzie teraz przebywam (jestem nauczycielka jezyka obcego) to plakalam i on plakal. Jest dzis kochajacym ojcem, oddalby mi wszystko. Kiedys – mimo ze mnie bil- to pobil chlopaka ktory mi dokuczal. Paranoja, co? Lal mnie, ale szedl za mna w ogien. Widzisz, dzis po tym wszystkim co przeczytalam w necie na temat psychologii, w ksiazkach – wiem ze to on byl chory i to on mial problem. Nie wyobrazam sobie rowniez zeby umarl- chce mi sie plakac, bo widze w nim kogos innego – on takie byl. Raz bil, raz przytulal, raz wyzywal, raz chwalil. Byl system nagrod i kar. Niemniej jednak zrujnowal mi dziecinstwo. Nienawidzilam siebie, do dzis mam powazne zaburzenia odzywiania- jedyna rzecz z ktora nie moge sobie poradzic. Reszte naprawde zmienilam ciezka praca, zdobywaniem wiedzy na temat psychiki ludzkiej etc. Nikt mi nie pomogl wyjsc z tego. Nie boje sie rowniez wiecej ojca. U mnie wystapil rowniez syndrom : Ofiara kocha i wspolczuje oprawcy. Konkretny wniosek z mojej wypowiedzi jest nastepujacy: twoje kompleksy sa wynikiem traktowania cie przez rodzicow lub znajomych. Ja ci jednak , ani nikt, nie jest w stanie przetlumaczyc dlaczego i jak masz z tym walczyc. Odpowiedz znajdziesz poznajac siebie samego od srodka a nie powierzchownie- jak to robisz. Powodzenia.

    4

    1
    Odpowiedz
    1. „Ofiara kocha i wspolczuje oprawcy” syndrom,
      Ja to okreslam””I kladzie glowe na ramieniu kata”…
      Jakze ja ciebie rozumiem…

      1

      1
      Odpowiedz
  15. Najważniejsze jest znaleźć w sobie jakąś wartość. Każdy człowiek ma jakąś wartość. Musisz to wiedzieć. Musisz mówić sobie „znam swoją wartość”, jestem lepszy od tych wszystkich „cFAniakUF” mądrych w gębach. Znajdź sobie jakiś cel w życiu, pasje, hobby a życie będzie znośniejsze. Wolałbyś być robolem za 1400 zł i tyrać na zmiany? Wolał byś mieć za żone jakiegoś tłuka i dwójke rozwydrzonych dzieci oraz tyrać jako robol na ich utrzymanie.Wtedy byłbyś dopiero „przegrywem” skończonym życiowo cebulowym kmiotkiem jak 85% tych cwaniakujących dresików. Oni są nikim i nie powinneś sie przejmować zdaniem jakiegoś niedowartościowanego frajera. Hobby, pasja i dążenie do celu. PIsze to tobie były już zakompleksiony „odmieniec”.

    1

    1
    Odpowiedz
  16. @14 chuj ci w dupę. Czy jak pierdolisz, używasz autotune?

    0

    1
    Odpowiedz
  17. @14 chuj to kogo obchodzi. Spierdalaj do auschwitz.

    0

    1
    Odpowiedz
  18. Głowa do góry, całe życie przed tobą! Na początek spróbuj postawić sobie jakiś cel, niewielki, łatwy do zrealizowania. Zobaczysz, że jak ci się uda, złapiesz wiatr w żagle, poczujesz się lepiej. Z czasem staraj się zwiększać wymagania wobec siebie. Spisz sobie np. Listę postanowień, to co chciałbyś zmienić, tylko konkretnie i po prostu staraj się to realizować. Co do bycia aspolecznym: zagadaj kiedyś do jakiejs neutralnej osoby,na pewno masz taką w otoczeniu, nie izoluj sie od ludzi. Nie musisz przecież być super otwarty, wazne, zebys od czasu do czasu pogadał z kims ot tak, choćby o dupie maryni. Małymi kroczkami i do przodu! Mam nadzieję, że ci się uda. 🙂

    1

    1
    Odpowiedz
  19. Kurwa jakbym o sobie czytał zacznij medytować a poczujesz się znacznie lepiej Przeczytaj ” medytacja w prostych słowach ” od tego bym zaczął a potem 5- 10 min dziennie medytacji a za miesiąc zobaczysz różnice

    0

    1
    Odpowiedz