Sztuczna etykieta

Wkurwia mnie panująca wszędzie dookoła sztuczna etykieta, która sprawiła, że nie osiągnąłem pełnej niezależności finansowej mając obecnie 36 lat. Gdy kończyłem technikum akurat zaczynał się wielki boom na studiowanie. Kiedyś na studia szli tylko ludzie, którzy mieli w życiu plany zawodowe wymagające wyższego wykształcenia. I akurat na lata kresu mojej szkoły średniej zaczęło się to zmieniać. Kończyłem technikum budowlane, ale jednocześnie zaczęła mnie dopadać depresja, która bardzo wpłynęła na moje wyniki w nauce. W mojej rodzinie nie było wielu wykształciuchów, więc raczej nie wpajano mi, że bez studiów będę nikim, chociaż w szkole oczywiście nam zaczęto to wpajać i większość osób poszła na studia. Ale przejdźmy do rzeczy. Pamiętam jak pod koniec IV klasy technikum (przedostatniej) wychowawca zabrał nas do Urzędu Pracy. Pani, która nas oprowadzała opowiadała nam jak wygląda szukanie szukanie pracy przez pośredniak, zrobiła z nami pogadankę o planach na przyszłość, a na koniec puściła nam film pt. „Samoprezentacja”. I ten film mnie powalił. Co to kurwa jest? Cyrk na kółkach? Ja pierdolę. Film przedstawiał jak wygląda spotkanie i rozmowa w sprawie pracy. Oczywiście traktowano nas jak prawie techników i przyszłych inżynierów, dlatego oczywiście nie widziano nas jako roboli z łopatami tylko jako inspektorów, kierowników, managerów i chuj wie co jeszcze. Miejscem rozmowy na tym filmie było oczywiście eleganckie pomieszczenie biurowe, obłożone drewnianymi panelami z wbudowanym w sufit ledowym oświetleniem. Ubiór to oczywiście garnitur. Ale to nie wszystko. Oglądając ten film uświadomiłem sobie, że gówno wiem na temat dobrego wychowania. Rodzice nauczyli mnie mówić „dzień dobry”, „do widzenia” „dziękuję”, „proszę”, „przepraszam”, nauczyli mnie, że należy ustępować miejsca starszym w tramwajach, że widząc kobietę męczącą się z wózkiem na schodach należy podejść i jej pomóc, nauczyli mnie jeść nożem i widelcem, nauczyli też, że przy stole się nie beka, nie pierdzi i nie dłubie w nosie. Rozumiem także, że zapytanie o zarobki na dzień dobry podczas rozmowy o pracę nie świadczy dobrze. I co? Z filmu dowiedziałem się, że gówno wiem na temat dobrego wychowania. Dowiedziałem się z tego mądrego filmu, że jak w 30 stopni przyszedłbym w koszuli bez marynarki, albo nawet w marynarce i krawacie, ale z niezapiętym górnym guzikiem i ciut poluźnionym krawatem to już byłbym totalnym burakiem nie mającym szacunku do swojego niedoszłego pracodawcy i w tej sytuacji pracodawca powinien kazać mi zamknąć drzwi z drugiej strony. Również zdjęcie marynarki i położenie jej na oparciu krzesła bez pozwolenia jest wg tego przemądrego filmu jest talnym brakiem kultury. Kurwa, ludzie, trzymajcie mnie. Do tego oczywiście jaka teczka, jaki długopis, jaki zegarek, kurwa, może jeszcze jakie majtki? Mottem tego było słynne zdanie „jak cię widzą, tak cię piszą”. Ja pierdolę, czy oni nie zauważyli, że wśród ludzi w garniturach dominują największe gnidy, a wolontariusze w hospicjach to nierzadko młode chłopaki z dredami na głowie, kolczykami, tatuażami i w spodniach z krokiem w kolanach. Poza ubiorem było też oczywiście jak trzymać nogi, jak trzymać ręce, jakie pytania zadawać, jak formułować zdania. Kurwa, spróbowałem tego w domu. Czułem się jak cyborg. Po 5 minutach zesztywniałem i bolał mnie kręgosłup. I oczywiście cała ta rozmowa to jedno wielkie płaszczenie się włażenie w dupę. CV wg filmu dobrze lekko ukoloryzować, bo przecież to porażka przed eleganckim prezesem w garniaku powiedzieć, że ulubionym sposobem spędzania wolnego czasu jest oglądanie TV i chodzenie do pubu. Żeby dobrze wypaść, trzeba wymyślić, że lubi się teatr, literaturę piękną i uprawia jakiś sport. Czy człowiek na rozmowie o pracę nie może kurwa być sobą, nikogo nie udawać i siedzieć rozluźniony? Nie, bo to kompletny brak kultury i szacunku do człowieka. Do dziś flaki mi się przewracają jak jestem w jakiejś eleganckiej garniturowej instytucji, w której niezbędną osobą jest tak zwana sekretarka, czyli pani wyglądająca jak lalka Barbie, ubrana w garsonkę ze spódnicą nieco przed kolana, w wysokich szpilkach, sztucznie mówiąca i uśmiechająca się na siłę i ogólnie zachowująca się jak cyborg. Czy ona jest jakaś nienormalna, czy zachowuje się tak na rozkaz swojego przełożonego? W klasie maturalnej wszyscy kurwa do znudzenia gadali, kto gdzie idzie na studia. Ja, który postanowiłem sobie odpuścić ten jebany cyrk byłem oczywiście uważany za gorszego, za obiekt drwin, co skończy jako robol z łopatą. A ja po prostu uznałem, że mi ten cyrk niepotrzebny. Może źle to ująłem, nie uważam studiów za coś złego czy głupiego, ale uważam, że studia są dla ludzi dojrzałych, którzy wiążą z tym plan zawodowy na przyszłość, a dziś znaczna większość idzie studiować byle co, byle tylko studiować, a studia kojarzą im się przede wszystkim z wielkim imprezowaniem i chlaniem, bo przecież ludzie nie studiujący w wieku 20/25 to już kurwa nie mają się prawa bawić, knajpy są tylko dla studentów i najlepiej na legitymację. W klasie maturalnej gdy sobie drwili pomyślałem sobie, że za 5 lat ja się z nich pośmieję, gdy będę działał w własnym biznesie, a oni jak idioci będą biegać z CV po szklanych biurowcach, płaszczyć się i lizać dupę niedoszłym pracodawcom, a potem i tak żyć w lęku, że zwolni ich z dnia na dzień. Jednak z powodu nasilającej się, jebanej depresji założenie własnego biznesu zacząłem odkładać na później. Zacząłem pracować w rodzinnej firmie kominiarskiej. Niestety, po krótkim czasie doznałem kolejnego oczarowania, gdy zobaczyłem, że własna działalność niewiele różni się od tego co widziałem na tym mądrym filmie. Szef jest szefem dla swoich pracowników, ale zwykłym gówniarzem dla kontrahentów, którzy dają mu tę robotę, w tym przypadku – zarządców budynków. Wśród lokatorów jak wiadomo nie brakuje debili i upierdasów, dla których sensem życia jest bieganie do ADM-ów i robienie awantur po porstu o wszystko. Gdy zjebka lokatora wiąże się z naszymi robotami zarządca budynku odreagowywuje to na moim szefie krzykami i epitetami w stylu rodzica drącego się na swoje kilkuletnie dziecko, a szef dalej na swoich pracownikach. Oczywiście dla osoby nad sobą trzeba być milutkim, bo płaci, a trzeba włożyć coś do gara. Czy kurwa musi tak być? Czy ludzie nie mogą być dla siebie mili na co dzień? Rozumiem, że ludzie dają ludziom nieraz powody by ich zjebać, ale czy jest kurwa aż tak źle, że w środowisku pracy wzajemne darcie się na siebie i rzucanie epitetami są codziennością, a mili i serdeczni jesteśmy dla siebie tylko ostatni dzień roboczy przed Świętami B.N. i Wielkanocą. A jak przychodzi odbiór danej roboty to kolejny sztuczny i lukrowaty cyrk, który powoduje u mnie przewracanie się flaków. Na odbiór dla inspektora obowiązkowo musi być ciasto, a w przypadku kobiety także bukiet kwiatów. Ciasto to oczywiście tort i chuj, że tort z cukierni jest mdląco przesłodki, a pan / pani inspektor uwielbia sernik. Kupienie sernika byłoby brakiem szacunku i lekcewagą. Podobnie z kwiatami – muszą być z ekskluzywnej kwiaciarni, bo te od babci handlującej na ulicy nieważne, że pięknie pachną, a t z kwiaciarni bez zapachu – jak kupisz od babci z ulicy to nie masz szacunku. Kurwa, powtórka tej chorej, lukrowatej historyjki z filmu o samoprezentacji. I tak robię w tym rodzinnym biznesie 16 lat na jednym, tym samym stanowisku, a wracające ataki depresji i nerwicy nie pozwalają mi na podjęcie jakiejś poważnej życiowej decyzji.

71
8

Komentarze do "Sztuczna etykieta"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Na prawdę w to wierzysz że ktoś to przeczyta?

    3

    15
    Odpowiedz
    1. Widzisz, gdybyś nie lenił się czytać to wyraz „naprawdę” napisałbyś pewnie poprawnie.

      11

      1
      Odpowiedz
    2. Naprawde pisze się razem

      4

      1
      Odpowiedz
    3. Wierzę. Nie dla każdego tekst powyżej 2 linijek w stylu „ty idioto z PO” jest za długi.

      5

      1
      Odpowiedz
    4. Pan twój, Mesio, przeczytał. I to nawet z zainteresowaniem, bo patałach po kominach skaczący ma wiele racji. Ale taki świat i takie życie. Nie przeskoczysz tego, patałachu (to już do autora), to albo nie kop się z koniem, albo pogódź z losem, że wyżej nie podskoczysz. I nie zwalaj swej „niemocy” na depresję. Pan twój wie, że to utrudnia funkcjonowanie, ale wie też, że jedynym sposobem na jej przeskoczenie jest robienie, coś zaplanował. /Mesio PS. A jak nie chcesz mieć takich zmartwień, to trzy stówki w łapę (CV już napisałeś, przynosić nie musisz, szepnij tylko odźwiernemu na bramie „kominiarz”) i zapraszamy do naszego Łódzkiego Wydziału Fabrycznego. Po podpisaniu 10-letniego kontraktu nas będzie interesować tylko jedno: jak wydajnie zapierdalasz. A ma być wydajnie…

      8

      4
      Odpowiedz
  3. No to wyżelowane miernoty z polski mają „niepowtarzalną” szansę na awans do fazy pucharowej,bo mogą nawet przegrać dwa kolejne mecze z niemcami i ukrainą a i tak awansować z 3-go miejsca,i wtedy nastąpi w kraju eksplozja radości,niezdrowego hurraoptymizmu,całą polskę ogarnie euforia z powodu „niezwykłego” i „nietuzinkowego” wyczynu jej wspaniałych chłopców,synów tej ziemi,alkohol będzie lał się strumieniami w każdej nawet najciaśniejszej i najczarniejszej dziurze,spelunie,mrówkowcu,nie mówiąc już o biurach,budynkach użyteczności publicznej,wszelkich urzędach,przez najbliższe tygodnie panować będzie coś w rodzaju stanu wyjątkowego,święta narodowego,którego nie zakłucą nawet „szpiedzy i „trolle” zimnego czekisty i krwawego dyktatora putina zaś kardynanałowie i biskupi wystąpią do papieża z wnioskiem o uznanie ich świętymi,a niech kto śmie powiedzieć choćby jedno krytyczne słowo o tych wspaniałych chłopcach to mu się rękę odrąbie przy samej dupie,nie ustaną bale,balangi,potupajki i uroczystości z okazji tego wspaniałego wyczynu,kopacze zostaną zaproszeni przez samego władce tego cebulą śmierdzącego i tanim winem baraku III kategori jewropejskiej,odznaczeni przez niego najwyższymi odznaczeniami państwowymi i ogłoszeni bohaterami narodowymi o których pieśni będą śpiewać przez najbliższe tysiąclecia i pomniki stawiać,i niech ktoś ich cześć splamić się odważy to będzie ścigany przez psy systemu jak ci wandale którzy śmieli zniszczyć pomniki zbrodniarza bandery i zdrajcy kuklińskiego,a gdy tak bawić i swawolić się polacy będą to w tym samym czasie po cichutku i w cieniu tego wiekopomnego święta polska będzie umierać i powoli się rozkładać,a gdy dzień przyjdzie sądny to wtedy dopiero ujrzą że kraj ich dawno już w grobie pogrzebany leży a oni sami sami staną się bezwolną i pozbawioną wszelkich praw tanią-niewolniczą siłą roboczą ze wszczepionymi do mózgu czipami.

    2

    0
    Odpowiedz
  4. To jest kwestia męskości patałachu. Jakbyś zarabiał 17 tysi netto i jeździł mesiem tak, jak ja, to nie musiałbyś stosować żadnej etykiety. Wszystko i wszyscy by byli ustawieni pod ciebie. To dla robaków są zapięte marynarki w 30 stopniach, „proszę”, „dziękuję”, „przepraszam”. Prezes, Prawdziwy mężczyzna ma na wszystko i wszystkich wyjebane, i bierze to, na co ma ochotę, w sposób, na który ma ochotę.

    4

    7
    Odpowiedz
    1. 17 tysi netto? A co robisz? Sprzedajesz fury, które przed chwilą komuś zajebałeś z posesji czy dopalacze 10-latkom z podstawówek? I uważaj, bo jazda Mesiem często doprowadza na wózek inwalidzki. A wtedy żadna panienka nie będzie przed tobą klękać, żeby zmienić obsranego pampersa.

      8

      0
      Odpowiedz
      1. Trudno jest takiemu patałachowi jak ty wyobrazić sobie, że można zarabia 17 tysi netto; Prezes nie będzie tego tłumaczył. Trzeba być Prawdziwym Mężczyzną, z Jajaki. Wtedy, przy stalowych nerwal rozumie się Wielkie Interesy i Ważne sprawy. Patrz lepiej na taśmę, bo ci spierdala znowu i obetniemy ci coś z pensji 800 zł brutto.

        1

        5
        Odpowiedz
        1. Zluzuj poślady bo ci się literki mylą. 17 tysi… hahaha, chyba kopiejek. A pisząc tutaj „Wielkie Interesy” ryzykujesz osobistą wycieczkę np. z Byczywąsem.

          1

          0
          Odpowiedz
  5. Ja to przeczytałem. Zapal sobie blanta, problemy znikną. Posłuchaj Bob’a Marleya, kup sobie harleya, pierdol prace, znajdź coś dorywczego i miej wyjebane.
    Ewentualnie polecam wyjazd na stale do Australii/Nowej Gwinei.

    2

    3
    Odpowiedz
    1. co za stek bredni

      6

      1
      Odpowiedz
  6. Ja przeczytalem

    1

    0
    Odpowiedz
  7. Musisz najzwyczajniej w świecie odciąć pępowinę. Skąd wiesz, na co Cię stać, skoro nigdy nie próbowałeś niczego innego poza zapieprzaniem w rodzinnej firemce? Wyjedź do innego miasta, niech Ci będzie ciężko przez jakiś czas ogarnąć życie, czuj strach przed kolejnym dniem – to z kolei da Ci motywacje do zrobienia czegoś, co sprawi, że Twoje życie stanie się kolorowe. Tylko zrób to mądrze, odłóż trochę hajsu i wypierdol stamtąd. Jak znasz języki obce, to najlepiej poza granice Polski. Oczy Ci się trochę otworzą, zobaczysz trochę świata, poznasz inną mentalność, a nawet jakby Ci się nie powiodło, to zawsze możesz wrócić z powrotem do tego rodzinnego zapierdolu. Zaryzykuj, kurwa. Masz 36 lat, i tak kiedyś zdechniesz, naprawdę chcesz na łożu śmierci żałować, że niczego nie zrobiłeś? Cytat z „Symetrii”:

    – Żałujesz?
    – A Ty żałujesz?
    – Ja nic nie zrobiłem.
    – No właśnie, żałujesz, że nic nie zrobiłeś?

    Młodszy już nie będziesz. Wyhoduj jaja.

    Pozdrawia 25-latek po studiach, który od 3 lat siedzi w Anglii.

    6

    2
    Odpowiedz
    1. „25-latek” po studiach, który od 3 lat siedzi w Anglii”.

      Czy chcesz mi coś przez to powiedzieć? Że jestem gorszy, bo nie mam studiów i żebym uciekał z tego kraju. Dzięki za dobre chęci, ale nie skorzystam. Studia są potrzebne dla prawników, lekarzy i nauczycieli. A jakieś tam studiowanie socjologii, filologii nie wiadomo jakich tam jeszcze wynalazków to machina do produkcji bezrobotnych magistrów albo magistrów na kasie w marketach. Mój tata, który jest człowiekiem sukcesu ma średnie techniczne, kształci się całe życie za pomocą kursów i szkoleń, na których uczą tylko i wyłącznie spraw zawodowych, bez jakichś durnych wykładów o powstaniach i zaborach i analiz poezji Mickiewicza. 80 – 90% inżynierów budowlanych to idioci, którzy znają tylko suchą teorię wpojoną im w szkołach, a zero wiedzy praktycznej, a technika traktują jak gówniarza, który gówno wie o życiu, mimo, że ma 30 lat praktyki w zawodzie. A do Anglii też nie muszę jechać, bo tam wyjeżdżają 2 typy ludzi – pierwszy to ci co mówią „w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem”, a drugi typ to świetni fachowcy, którzy zarabiają w PL powyżej średniej krajowej, ale wiecznie im mało. Ja nie zaliczam się, ani do jednych ani do drugich.

      3

      2
      Odpowiedz
      1. W ogóle nie myślałem, że możesz mój wpis zinterpretować jako atak na Twoją osobę. Mówiąc, że jestem po studiach, miałem na myśli fakt, że też się wpierdoliłem w to całe bezsensowne studiowanie, które do niczego nie prowadzi, jeśli, tak jak mówisz, nie studiujesz żadnych przyszłościowych kierunków.

        Mówisz, że masz nawracającą depresję i ataki paniki – jeśli nadal będziesz tkwił w tym samym miejscu, to nic się nie zmieni, dlatego uważam, że najrozsądniejszym rozwiązaniem będzie zmiana otoczenia. Jak nie chcesz wyjeżdżać z Polski, to spoko. Polska jest obszerna, na pewno znajdziesz swoje miejsce w innym mieście. Co do tego fałszywego gówna z sekretarkami-cyborgami i ogólnym zakłamaniem gatunku ludzkiego – to jest wszędzie. Tacy są ludzie, nie mają własnego zdania, żyją pod dyktando innych, bo przecież trzeba coś żreć, dlatego adaptują się do środowiska, żeby przeżyć.

        Do Anglii wyjeżdżają różni ludzie. Tacy jak mówisz też, ale wyjeżdżają też osoby, takie jak ja, które nie miały żadnych pleców w Polsce, a nie będą zapierdalać w chorych warunkach za jakieś grosze, gdy w przeciągu 3 godzin mogą być w miejscu, gdzie zarobią siedem razy tyle w normalnych warunkach i będą mogli rozpocząć własną działalność.

        Pozdrawiam i powodzenia!

        4

        0
        Odpowiedz
  8. Co Cię opętało? Po co żeś tyle nadrobił? Do końca nie wiem o co Ci chodzi. Było skończyć lub nie kończyć studiów, np. zrobić sobie kurs na spawacza, podszkolić język (jakiś obcy) i wypierniczyć z tego kraju. Po co bujasz się po dachach , nabijasz komuś kabzę i bierzesz udział w zawodach na lizanie dupy? Masz jeszcze szansę coś zmienić, za parę lat będziesz za stary….nie chcę być wredna ale Twój obecny zawód nie jest przyszłościowy…tzn. ciężko brykać po schodach, dachach do emerytury a na awans bez studiów chyba szans nie masz. I w ogóle jaki awans? na starszego majstra od lizodupstwa? Ogarnij się i pierdolnij tą robotę. Boisz się? Też się bałam, a teraz sama się śmieję ze swoich lęków sprzed kilku lat.

    1

    4
    Odpowiedz
    1. „twój zawód nie jest przyszłościowy”

      Tu się bardzo mylisz. Ludziom się wydaje, że to zawód na wyginięciu, bo w domach coraz mniej pieców na węgiel / drewno. Zawód kominiarza to także urządzenia grzewcze na gaz i przewody wentylacyjne, które są w każdym budynku. Kominiarz jest potrzebny przy każdym odbiorze nowo wybudowanego budynku, przy każdej przeróbce mieszkania, przy zmianie właściciela, czyli otrzymaniu tzw. decyzji, przy wykupie mieszkania, przy otwieraniu każdego lokalu użytkowego, po każdym remoncie dachu wzywa się kominiarza, żeby sprawdził, czy kominy nie są pogruzowane. I jest to jeden z nielicznych zawodów w brażny budowlanej, gdzie nie ma konkurencji. Jest nas tak mało, że nikt nie stosuje intryg, nie podbiera nikomu roboty, bo każdy sam ma tyle, że musi częściowo odmawiać.

      4

      0
      Odpowiedz
  9. Z powodow ktore opisujesz siedze w Niemczech po 5-cio letnich studiach w naszym kraju. Poniewaz kierunek byl zwiazany z Panstwem, w ktorym obecnie jestem, rozwijam sie tutaj w tej kwestii, aczkolwiek nie jest latwo. (wyksztalcenie mam bardzo pozadane tu, natomiast jest bardzo duzo biurokracji, ktora trzeba przeczekac, wiec musze kontrowac to praca w w biurze- lecz nie w moim zawodzie oraz praca dodatkowa w knajpie z totalna patologia turecka i arabska, aby nie siedziec na zasilku jak wiekszosc tu Polakow…). Niemniej, pomimo powyzszego szamba, na rozmowach kwalifikacyjnych panuje CALKOWICIE INNA atmosfera, niz w Polsce. Tutaj przychodzisz normalnie, schludnie ubrany i mozesz byc soba. Napisac o tym (i nie tylko o tym ale o tysiacu innych roznic z zakresow socjalnych, etycznych, kulturowych, gospodarczych itd. ) moglabym ksiazke, ale nie bede nawet zaczynac, bo i tak kazdy, kto w Nimeczech byl wie o czym mowie, a ten kto nigdy tu nie byl, nie bedzie chcial uwierzyc. Nawet jakby ktos, kto zyl tu gdzie ja obecnie okropnie narzekal na ten kraj i wrocil z powrotem do Polski, to i tak w glebi duszy zgodzi sie ze mna.
    Nie chce cie zasmucic albo popsuc ci samopoczucia jeszcze bardziej, ale opisane przez ciebie zjawiska nigdy nie znikna lecz przeciwnie, poglebia sie jeszcze bardziej. Frustracja tutaj niczego nie zmieni lecz jej obecnosc jest zrozumiala. Nie bede cie namawiac do wyjazdu za granice, ale jedyna rada, jaka moge ci dac, jest po prostu przestac myslec o tym z czym sie nie mozesz pogodzic. Przyjac zalozenie, ze to 'norma’. Ja tak nie potrafilam zyc, stad wyjechalam. Ale te 'sekretarki’ i inni o ktorych piszesz funkcjonuja, poniewaz przyjeli panujace zasady jako 'normalne’.

    Ps. Wiesz skad wzial sie ten stek bzdur na temat zachowan podczas rozmow kwalifikacyjnych itp.? Pewnien pan z bardzo przerosnietymi ambicjami postanowil nas mocno zmanipulowac i wprowadzic te oto 'twory’ do naszej kultury. A ze my, ludzie, bardzo latwo podlapujemy 'zacne, dobrze uargumentowane’ GOWNO, idea sie rozwinela- znalazla wielu wyznawcow wsrod 'ekspertow’ – tak tez powstaly zawody typu 'specjalista od …’ , 'coucher’ itd. To troche dluzsza historia, ale w skrocie mozesz dojsc do prostej konkluzji – to wszystko to fotomontarz ktory steruje slabszymi intelektualnie populacjami . Stad tez jestes moze 10% w tej masie, ktore nie daja soba sterowac i nie daja sobie wmowic tego syfu. Ponadto, co jest bardzo bardzo istotne- jak to tutaj mowia ”Geldmacherei”. Czyli dobre trzepanie kasy za wszelkiego rodzaju specjalistyczny chlam nikomu do niczego nie potrzebny. Wez Freuda do reki, przeczytaj od deski do deski a Twoja depresja zniknie 🙂 Pzdr

    5

    1
    Odpowiedz
  10. Mnie się nie udało przeczytać,a chciałem…

    2

    0
    Odpowiedz