U mamusi aż po grób?

Panowie, powiedzcie co z wami jest nie tak!? Poznałam fajnego gościa, przystojny, zabawny, pracujący, inteligentny lat 31 (ja mam teraz 25). Bajka. Spotykamy się od prawie roku, niby wszystko okej, ale… No właśnie. Pomimo że przyzwoicie zarabia nadal mieszka z rodzicami i nie chce tego stanu rzeczy skończyć. Ja również pracuję (też najgorzej nie zarabiam), zaproponowałem mu, żebyśmy może zrobili krok do przodu i spróbowali zamieszkać razem, oczywiście dzieląc koszty na pół. A on na to że nie ma takiej opcji. Rozmawialiśmy o tym dość długo (można powiedzieć że to taka kłótnia była) i on mi powiedział coś takiego: „w domu nie muszę w ogóle sprzątać bo sprząta mama, sprząta też mój pokój kiedy jestem w pracy, gotuje mi, pierze, prasuje, robi kanapki do pracy. Mi się tego robić nie chce, a Ty pewnie też nie będziesz tego wszytkiego dla mnie robić, tylko będzie jakiś jebany podział obowiązków i dlatego mam to w dupie”. No ludzie, zatkało mnie. Nadmienię, że jego mama jest bardzo w porządku kobietą, kiedyś sobie porozmawiałyśmy to sama mi mówiła, żebym wreszcie go wyciągnęła z domu bo że on jest jak dziecko dalej i to się nie zmieni dopóki nie wyjdzie z domu. Ja wiem, że teraz ludzie są bardzo wygodni, ale to jest jakieś pojebane. Ok, rozumiem że ktoś może słabo zarabia, że ktoś nie ma tej drugiej osoby, albo może ktoś w ogóle nie ma pracy… Ok, wtedy to jest całkowicie zrozumiałe że nie bedzie się na siłę szarpał z mieszkaniem osobno. Ale w innych przypadkach to ja tego nie rozumiem, przecież to jest jawne przyznanie się do życiowego niedołęstwa. Nadmienię, że podobne problemy napotkały wcześniej niektóre moje koleżanki ze swoimi partnerami. Myślałam że to trzeba mieć strasznego pecha żeby na taki egzemplarz trafić, a to chyba obecnie norma jest u mężczyzn, się okazuje. Pozdrawiam normalnych facetów, a z tym moim to nie wiem, muszę się zastanowić czy to ma w ogóle sens.

57
69

Komentarze do "U mamusi aż po grób?"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Nie ma się co dziwić. NWO zbiera swoje żniwo.

    1

    0
    Odpowiedz
  3. Nie jestes sama z tym problem ja tez proponowalam mojemu wyprowadzke to wiesz co mi powiedzial ze nie ma sensu bo on duzo pracuje.

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Mój znajomy, dobrze zarabiający, wykształcony przystojniak i playboy (obiektywnie), w podobnym wieku co twój facet, nie prał w ogóle ubrań (miał bardzo dużo), więc raz na pół roku przyjeżdżała mamusia i mu prała. Mimo to jego kolejne laski niemal przepuszczały się w drzwiach. Mieszkałem z nim trochę, więc wiem. Ja sam sobie gotuję, zmywam, sprzątam, piorę i prasuję, ale lecą na mnie tylko wybrakowane wizualnie i/lub psychicznie egzemplarze. Wniosek: powodzenie u kobiet i męska samodzielność niekoniecznie idą w parze. Mimo wszystko jednak trochę rozumiem twojego faceta. Jak zamieszkacie razem, to tylko dodasz mu sporo obowiązków, bo będzie musiał wykonywać połowę prac domowych, a brudzić, śmiecić itd. będzie się za dwoje. Kanapek mu nie zrobisz, bo „no przecież masz ręce” itd. On wielu tych rzeczy nigdy nie robił, więc przeraża go to jeszcze bardziej. Prawda jest taka, że wy kobiety, dzięki obecnej emancypacji, tak naprawdę do niczego nam na dłużej nie jesteście potrzebne, macie niewiele do zaoferowania. Ok, może dziecko, po którego urodzeniu zwykle odstawiacie nas na drugi tor, jak wynika z wielu chujnowych lamentów, które co jakiś czas mam okazję czytać.

    4

    0
    Odpowiedz
  5. rób doktorat

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Nie ma się co zastanawiać – sensu to nie ma, chyba że postanowisz poświęcić życie na „pranie, sprzątanie, gotowanie, prasowanie i robienie kanapek do pracy”. A jeśli już teraz się nad tym zastanawiasz, to znaczy, że na pewno nie marzysz o takiej „karierze”.

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Takie wpisy to już standard 3/5 (na pocieszenie ).

    0

    0
    Odpowiedz
  8. On nie jest inteligentny skoro tak mówi i myśli. To obibok totalny skoro nie potrafi zrobić tak prostych rzeczy zajmujących tak mało czasu. Pozdrawiam, wieczny kawaler (mieszkam sam od 19 roku życia :)).

    0

    0
    Odpowiedz
  9. Nazywanie mężczyzny „egzemplarzem” – jedna gwiazdka dawidowa. Brzydzą mnie kobiety jak Ty szukające ustatkowania dla swojej przechodzonej pizdy patrzące na stan posiadania. 25 lat i nie potrafi porozmawiać o tym ze swoim facetem…

    2

    0
    Odpowiedz
  10. Ale dupy to chyba mu nie dałaś już, co?

    2

    1
    Odpowiedz
  11. mój to samo. a dej pan spokój! mamusia całe życie mu usługiwała i robiła wszystko na prztyknięcie palcem, więc wyobraź sobie jaki był sajgon jak zamieszkaliśmy sami. powoli jestem w trakcie przekazania mu nauk: obierania ziemniaków, obsługi żelazka i odkurzacza i ścielenia łóżka. w dalszej przyszłości planuję nauczyć go gotować, żeby nie zdechł z głodu jak mnie zabraknie. nie sądziłam, że będę musiała kogoś uczyć jak dziecko co się robi w domu w wieku 25 lat. dziewczyny, nie wiążcie się z takimi cymbałami, bo całe życie zmarnowane.

    2

    1
    Odpowiedz
  12. Moja loszka od razu ze mną zamieszkała, bo nie musi tracić czasu na dojazdy i może więcej i lepiej mi ciągnąć, a musicie wiedzieć, że to jej ulubiona czynność. Kocha polerować pały, najbardziej moją.

    2

    1
    Odpowiedz
  13. Mamusia porządną kobietą? To właśnie jej patologiczna nadopiekuńczość uczyniła z synusia pierdołę i analfabetę życiową. Może jeszcze ciula chce żeby pogryźć za niego i żarło do gęby mu wpierdolić? Bo raczej w tym wieku cykl karmienia piersią powinien być od jakiegoś czasu zakończony. Niewykluczone że mamusia również gałę swojemu cycusiowi opierdala, skoro z nią jest mu tak dobrze.

    0

    0
    Odpowiedz
  14. Poznałam , zaproponowałem kto to pisał?

    0

    1
    Odpowiedz
  15. Dokładnie…Twój problem-to teraz wszechobecna plaga….Faceci nie zachowują się już jak faceci…Przepraszam, za uogólnienie, ale chodzi mi o większość….Zauważcie, że kobiety jakoś nie mają problemu z takim usamodzielnieniem się i życiem bez rodziców, a faceci? tak ciężko im odejść od rodziców, że szok… mają tam jak pączki z maśle…. dramat, mój to samo na razie wcale nie myśli o wyprowadzce (ma 27lat)… :/

    1

    1
    Odpowiedz
  16. Zaproponuj mu loda z polykiem za poodkurzanie, Anal za nastawienie prania itd. juz cos wymyslisz hehhe:D

    1

    0
    Odpowiedz
  17. cytujac to:
    ,,zaproponowałem mu, żebyśmy może zrobili krok do przodu i spróbowali zamieszkać razem” nie dziwie mu się że nie chce się wyprowadzic.

    1

    0
    Odpowiedz
  18. faceci niewiescieją

    0

    0
    Odpowiedz
  19. tez mieszkam ale w domu rodzicow co nie oznacza ze mi matka cokolwiek robi..prania sie nauczylem jak mialem z 11 lat reszta tez..jesli chcesz duze dziecko twoje zycie..jesli masz duze cycki to daj numer gg. pozdro !!

    0

    0
    Odpowiedz
  20. A może to ty mu się nie podobasz i dlatego nie chce z tobą mieszkać?

    0

    0
    Odpowiedz
  21. Moja droga – z tego ”egzemplarza” męża nie będzie; prawdopodobnie problem leży także w matce – zresztą każdy dobry psycholog ci to powie – czy normalna matka robi te wszystkie sprawy za dorosłego syna? NIE – zastanów się – samo małżeństwo to obowiązek – to odpowiedzialność a on nie ma nawet chęci być obowiązkowy w sprzątaniu po sobie!!! co to ma być??? ale – dobrze,że to teraz wyszło bo potem byś mogła mieć problem większy niż ci się wydaje…..POZDRAWIAM:)

    0

    0
    Odpowiedz
  22. Daj sobie lepiej spokój z tym leserem.

    1

    0
    Odpowiedz
  23. Kobieto, uciekaj od zjeba jak najdalej. Ja jestem w sytuacji, w której zostałem w rodzinnym domu z przyczyn losowych, ale na głowię staję, żeby się stąd wynieść na swoje i nikt koło mnie nie musiał i nie musi skakać i mi dupy podcierać. A i tak mam moralniaka, że tak się pechowo poskładało, że nie mam na obecna chwilę własnego kąta. Uciekaj, bo będziesz mieć utrapienie nie z tej ziemi. Mam sąsiada. Chłop jak dąb prawie dwa metry i ze 110 kg zdrowej wagi. W wolne dni on siłka, tenis, rowerek ewentualnie obiadek u jego mamusi. A jego kobieta? Dzieci i wszystko w domu. Ale to, to jeszcze mało… Idą po schodach. Ona wózek z dzieciakiem, albo dzieciaka na jednej ręce a torbę z zakupami w drugiej, a on za nią beztrosko z wolnymi rękami, żeby się czasem nie przedźwigać i nie spocić. Uciekaj od frajerzyny oby jak najdalej.

    0

    0
    Odpowiedz
  24. Ci powiem, że słabo z Twoim chłopem. Tzn. sam też u mamusi jestem na garnuszku, ale jakbym mógł to bym spieprzył na swoje 4 kąty całkowicie biorąc na siebie wszystkie obowiązki i hugo że trudno by było, ale na tym polega właśnie dorosłość. Nie chce być i czuć się jak pizda życiowa a już 25 lat na karku mam a on aż 31…

    0

    1
    Odpowiedz
  25. Nie ma to sensu,daj sobie z nim spokój i poszukaj innego. Sam ma 31 lat i mieszkam z rodzicami,tyle że ja bym bardzo chętnie się wyprowadził.Nie zrobiłem tego tylko dlatego, że nie mam dziewczyny,ani dobrej pracy (minimal),więc byłaby to sztuka dla sztuki.Sam za siebie płacę,sam sobie wszystko gotuje,piorę i sprzątam, dokładam się do rachunków i nie cierpię jak ktoś mnie obsługuje. Jednocześnie szukam pracy w innym mieście,żeby móc się wyprowadzić,gdyż z rodzicami się już przestaje dogadywać.
    Nie ten wiek.

    0

    0
    Odpowiedz
  26. Posluchaj mila Autorko, co mam do powiedzenia w tej kwestii. Inni komentatorzy tez sie moga nad tym gleboko zastanowic. Dlaczego patrzycie na zycie, i na to, jakie ono byc powinno z perspektywy podlogi? Coz napierdalac tego mezczyzne, ze jest taki a nie inny, nie mowiac juz o wielu dosc bezsensownych wypowiedziach niejednego z komentatorow. Jesli nie macie przyzwoitych pieniedzy, albo nie jstescie z zamoznego domu, to te zabawe we wspolne mieszkanie, moze jakis zwiazek, a potem moze dziecko czy dzieci, praca, zajmowanie sie tym calym kramem, jaki wiaze sie z prowadzeniem domu, czyli robota na dwa etaty, to przeciez czyste szalenstwo. Kto z Was jest z zelaza? Czy na tym polega zycie, to jedno jedyne? A jakze czesto po urodzeniu sie potomstwa kobiety sobie elegancko siedza w domu (albo pracuje na pol etatu czy tez za przyslowiowe pare groszy), a ten biedny wolek, np. malzonek, pracuje niemalze caly dzien, a moze lapie sie jeszcze jakichs dodatkowych prac, bo kasy zawsze wtedy malo. No nie, nie o to przeciez chodzi. Jak to wyglada w efekcie koncowym mozecie sie latwo przekonac, udajac sie na pobliski cmentarz. W ogromnej wiekszosci wypadkow mezczyzni grubo wczesniej odchodza z tego swiata,bo mieli takie super zycie na tym padole. Mieszkalem w przeszlosci i pracowalem dluzszy czas w Krakowie. Poznalem tam wiele osob plci obojga, czesto wywodzacych sie z dobrze ustawionych rodzin. Przeciez w niejednej z tych rodzin byly czesto dwie czy tez trzy panie, ktore tym rodzinom prowadzily caly dom. I to juz przed wojna, po wojnie, przez caly okres Polski socjalistycznej, ktora taka socjalistyczna tez do konca nie byla. W niektorych domach byli sluzacy dla pana domu (butler), tak wiec te rodziny z tym calym oglupiajacym kramem, jaki jest trescia zycia wiekszosci ludzi w POlsce, a takze prawie wszystkich tych, ktorzy sie pod wpisem Autorki wypowiadaja, mialy niewiele wspolnego. Nikt sie nie martwil, ze syn czy corka tego czy tamtego nie umie, np. prac bielizny, uprasowac koszuli, posprzatac mieszkania i podobne glupstwa. Przeciez nie po to mam dzieci, jak slusznie zauwazyl ojciec jednego z moich znajomych w Krakowie, aby w swoim pozniejszym zyciu zajmowaly sie niejako na etat takimi bezsensownymi sprawami. Niech robia to inni, ktorzy sa byc moze do tego stworzeni i zrobia to sprawnie w sumie za nieduze pieniadze. A jesli wiem, ze niewiele reprezentuje i niewiele moge, rowniez finansowo, to tzw. rodziny albo potomstwa nie mam, i miec nie powinienem, bo po co maja zyc na dnie i to jeszcze z glowa w nocniku? Oczywiscie podsumowuje obszerna wypowiedz tego inteligentnego ojca w duzym skrocie. Nie ma sensu wciagac mezczyzn w jakis ciemny kanal czy tez do bagna, z ktorego sie sami nie wydobeda nigdy, chyba ze nogami do przodu, ale w tym beda im musialy pomoc inne osoby. Jezeli nie mamy mozliwosci, i wiekszosc nigdy tego nie doswiadczy, to zyjmy sobie z kobieta czy mezczyzna pod jednym dachem, bez tej nieznosnej gadaniny o slubach, zakladaniu rodziny, dzieciach i podobnych sprawach. A nie jestesmy stworzeni, pomijajac garsc wyjatkowych, do przesiedzenia z jedna, ta sama osoba 60-80 lat pod jednym dachem, czyli, jak Bog da, ktorego oczywiscie nie ma, do ostatniego oddechu. Swietne byly te rozmowy w Krakowie (potem takze w Warszawie), z ktorych mozna bylo wysnuc ciekawe wnioski. Usmialem sie nieraz do lez, bo nagle zwrocono mi uwage na rzeczy, ktorych nie bylem w ogole swiadom jako dziecko ze skromnej robotniczej rodziny. Pamietam jak dzisiaj rozmowe z jedna z moich krakowskich znajomych z tamtego okresu, a mianowicie o tym ,kiedy to jako dorastajaca dziewczynka, odwiedzila jedna ze swoich kolezanek w domu. Mowila, ze czegos takiego nie przezyla w swoim owczenym krotkim zyciu. W tym mieszkaniu krzyk, halas, matka i dzieci biegajace z jakims obledem w oczach z pokoju do pokoju, wybiegajace z mieszkania, aby znowu do niego wrocic po pieciu czy dziesieciu minutach, robienie jakichs porzadkow, przygotowywanie jakichs posilkow, odkurzanie dywanow, wydawanie polecen dla dzieci i meza/ojca siedzacego gdzies w kacie z gazeta w reku w domowych pantoflach, wygladajacego co jakis czas strachliwie z poza tej gazety i komentujacego to czy tamto podniesionym glosem. Podczas krotkiego pobytu w tym mieszkaniu piec czy szesc razy jacys ludzie dzwonili czy pukali do drzwi, chcac z gospodarzami omowic takie czy inne sprawy. A nikt z tych ludzi (jak sie to pozniej okazalo) nie ustalil wczesniej tej wizyty. Po prostu ci ludzie wpadali tam dosc przypadkowo. Ta znajoma byla tym wszystkim wrecz przerazona, bo czegos podobnego nie znala ze swego domu rodzinnego (domu, a nie normalnego mieszkania, co wyraznie zaakcentowala), ani nie przezyla podobnych sytuacji w swojej blizszej czy dalszej rodzinie, juz nie mowiac o znajomych swoich rodzicow. Nie ma wiec sensu pakowac sie w „kanal”, jak zwyklo sie mowic w Gliwicach, gdzie sie przed laty urodzilem, bo to sie czesto, prawie zawsze zle konczy. Po wielu latach wpadalem nieraz do Krakowa czy W-wy, bo niektore znajomosci przetrwaly probe czasu. Ci, o ktorych tu mowa, najczesciej zyli tak jak zyli w tamtym dosc odleglym czasie, a czesto o wiele lepiej, a na zajmowanie sie sprawami bardzo prozaicznymi, nudnymi czy zwiazanymi z prowadzeniem domu, nie maja czasu, albo czas ich jest zbyt cenny, aby sie tym zajmowac. W wielu domach sa pomoce domowe na etacie, a b. czesto sa osoby dochodzace, ktore przejmuja ten caly kram. Spoleczenstwo jest bardzo podzielone, nie tylko w Polsce. Bylem wielokrotnie w roznych krajach zachodnich, tak jak niejeden z Was, tak wiec jest w wielu domach niemalze norma, czyms oczywistym, ze cala brudna, rutynowa, nudna robote przejmuja inni ludzie, ktorzy to zrobia chetnie, bo czesto takze niczego innego robic nie potrafia. Nie ludzmy sie, inaczej nie bedzie. Nie naduzywajmy tez takich terminow wobec samych siebie, ewtl. wlasnych dzieci, jak np. lepsza przyszlosc, niebawem wszystko zmieni sie na lepsze, trzeba pozytywnie myslec, do odwaznych swiat nalezy, kazdy jest kowalem swego losu/szczescia, itp., itd. A mezczyzni i kobiety tego mlodszego pokolenia nie chca zyc tak jak ich dziadkowie czy rodzice, poniewaz zrozumieli, czym jest zycie, a czesto wlasnie dlatego, bo sa lepiej wyksztalceni, sa bardziej inteligentni, robia uzytek o wiele czesciej ze swoich szarych komorek.

    1

    1
    Odpowiedz
  27. Witam Od pewnego czasu wkurwiają mnie typy męskie (a nieraz kobiety potrafia strasznie bredzic, ale czego sie dziwic, rozumu to nie ma prawie nigdy) wyznające zasady: Zbuduj dom ( na kredyt ), zrób syna ( a skąd wiesz że to Ty jesteś ojcem? ) i posadź drzewo ( kup w OBI ). Wiszą mi nad głową i stękają że coś ze mną nie tak bo jeszcze dzieciaka nie zrobiłem i żadnej kobiety na stałe nie mam i pewnie nie dorosłem itp. A ja jestem po 35 roku życia i korzystam z niego jak tylko mogę bo życie jest krótkie i chuj wie co mnie za rogiem spotka. Nie potrzebuję ciągnąć robolskich tradycji robienia dzieci, podniecania się golfem TDI z przekręconym licznikiem i szarpania sobie nerwów teściami, dziećmi, świętami i chuj wie czym jeszcze. Mam własną kawalerkę, gotować i sprzątać potrafię i do tego mam niezłe powodzenie u kobiet. Czego mi więcej potrzeba ? Bo na starość zostanę sam ? Mój ojciec został sam na starość w wiosce oddalonej od mojego miasta jakieś 400 km i mówi mi za każdym razem że dopiero jak został sam to zaczął żyć bo do tej pory zdychał. Mnie stać na to żeby zalać dwulitrowego benzyniaka bez gazu i jeździć nad morze na cały tydzień w wakacje bez wyrzeczeń. Umiem oszczędzać i nie kupuję każdego gówna z napisem Promocja. Im bardziej pokazuję że mam w dupie model robola – dziecioroba tym większe ciśnienie wokół mnie. I wiecie co? Pocałujcie mnie w dupę tradycjonaliści.

    1

    0
    Odpowiedz
  28. To biegni opierdolić pęto koledze z pracy a jak w callcenterze są wszyscy zajęci, bo jebią w pocie czoła z heatsetami na głowie to wejdź nie uprzedzenie do męskiej ubikacji i jak tylko sie jakiś loitas znajdzie to złap za chuja, ale to dopiero jak się chujaszczyk wyjszcza do pisuaru.

    1

    0
    Odpowiedz
  29. Komentarz nr3 trafia w samo sedno sprawy.

    0

    0
    Odpowiedz
  30. Widocznie slabo obciągasz i nie masz wąskiego anala, o rozjechanej pizdzie nie wspominajac. I po chuj z toba mieszkac?

    1

    0
    Odpowiedz
  31. To jest norma.

    0

    0
    Odpowiedz
  32. Autorko, koniecznie przeczytaj komentarze nr 25 i 26 i gleboko sie nad ich trescia zastanow. A najlepiej bedzie, jesli je wydrukujesz i przedyskutujesz w wiekszej grupie, najlepiej osob plci obojga. Gwarantuje super dyskusje, klotnie, jednym slowem MEGAWKURW.
    Nie myle sie napewno.Te komentarze oddaja sedno sprawy optymalne. SA PO PROSTU DOSKONALE, SWIETNE!!!

    0

    0
    Odpowiedz
  33. @25

    „Poznalem tam wiele osob plci obojga, czesto wywodzacych sie z dobrze ustawionych rodzin. Przeciez w niejednej z tych rodzin byly czesto dwie czy tez trzy panie, ktore tym rodzinom prowadzily caly dom.”

    versus:

    A nie jestesmy stworzeni, pomijajac garsc wyjatkowych, do przesiedzenia z jedna, ta sama osoba 60-80 lat pod jednym dachem, czyli, jak Bog da, ktorego oczywiscie nie ma, do ostatniego oddechu. Swietne byly te rozmowy w Krakowie (potem takze w Warszawie)”

    Z jednej strony proklamujesz stabilnosc i wartosc rodzin tychże rodzin ewidętnie epatowany ich trwałościa i stabilnościa po to aby gdzie indziej cynicznie naigrywać sie z rodziny i jej trwałości… Ewidetna irracjonalna dychotomia i brak konsekwencji w myśleniu na te sprawy potwierdzona absurdalnym wrzutem o Bogu…

    0

    1
    Odpowiedz
  34. …a chuj jej w dupe. Mam piętro w domu rodziców 170 m2 ale kurwa zagnieździłem się z moją żonką w jej „luksusowym” mieszkaniu 28m2. Cały czas mi suka głowę suszyła o większe mieszkanie żebyśmy „byli na swoim” tzn kredyt i właściciel – bank. Pierdolę ją, już jej założyłem sprawę rozwodową po tym jak mi założyłą sprawę o alimenty na 5 tysi…i wróciłem do mamusi i mojego kochanego tatusia 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  35. ja też mieszkam z rodzicami ale każdy pierze swoje pranie, sprzątam swoje gniazdko i robię zakupy częściej niż moi rodzice i to za własne pieniądze, nie mówiąc już o „pożyczaniu” im kasy, której już nigdy nie zobaczę. Mieszkanie z rodzicami w dość późnym wieku jest wygodne ale to nie oznacza że każdy taki facet to jakaś pizda bo widzę że ostatnio tutaj sporo na ten temat się biadoli

    0

    0
    Odpowiedz
  36. Biadolą jebane pazerne bladzie z krótkim rozumem i quasi „pomysłem na życie”….

    0

    0
    Odpowiedz