Wyolbrzymianie problemów

Jak w temacie – moim problemem jest wyolbrzymianie problemów, które właściwie dla normalnego człowieka nie istnieją. Problem stał się widoczny gdzieś na przełomie liceum. Teraz mam 21 lat i z wszystkiego robię problem. Pracuję od 3 miesięcy, ale zanim poszedłem do pracy spędziłem przynajmniej kilka nocy śpiąc po 2-3 godziny, wymyślając te najgorsze scenariusze – że się nie odnajdę, że sobie nie poradzę, że to nie dla mnie. Kiedy trzeba coś załatwić w jakimś urzędzie robi mi się czarno przed oczyma i znowu milion nasuwających się wątpliwości – czy nie odeślą mnie z niczym, czy czasem nie zapomniałem jakiegoś papierka.. W kontaktach z kobietami odpadam w przedbiegach, bo nawet nie zaryzykuję delikatnego flirtu w obawie przed kompromitacją. Mówią, że miłości nie trzeba szukać, bo sama nas znajdzie. Może w niektórych przypadkach się to sprawdza, niestety, ale w moim nie. Nie oczekuję rzecz jasna, żeby kobieta jadła mi z chuja, ale w miarę równego zaangażowania. Dosłownie we wszystkim widzę same minusy. Idę na imprezę – tysiąc pytań czy towarzystwo będzie ogarnięte, czy może lepiej zostać w domu. Wydawało mi się, że pewność siebie zyskuje się z wiekiem. Oczywiście, nie jest to jakaś reguła, ale znam mnóstwo osób które w dzieciństwie były szarymi myszkami bojącymi się kontaktu z ludźmi, ale wraz z upływem lat otworzyli się na świat i radzą sobie dużo lepiej ode mnie. Ja z kolei wręcz przeciwnie – im starszy, tym bardziej zamknięty. Kiedyś nie miałem problemu z szeroko rozumianym podrywem, „pierwszy raz” już dawno za mną, a teraz zamiast powoli planować sobie życie – stoję w miejscu, a nawet cofam się. Uprzedzając potencjalne pytania, od razu odpowiadam – tak, mniej więcej raz w tygodniu zjadę sobie na ręcznym na rozluźnienie, sport uprawiam praktycznie codziennie (bo nie wymaga to kontaktu z innymi ludźmi) i mam pasję której poświęcam sporo czasu. Pomimo tego problem rośnie z dnia na dzień. Nieraz jestem tak zestresowany i przybity, że żołądek boli mnie prawie codziennie, a to też nie ułatwia życia. W dodatku przez ciągły napływ myśli i rozważań nie potrafię usnąć, bo nie mogę pozbyć się tych wszystkich wątpliwości, oczyścić głowy. Są dni, kiedy jestem względnie pogodny i od razu widać efekt – zero problemów ze zdrowiem, energia do działania, ale ten krótki stan euforii znika tak szybko jak się pojawił. Co robić?

68
54

Komentarze do "Wyolbrzymianie problemów"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. jesteś neurotykiem labilnym emocjonalnie, naucz się „sposobu na siebie” to nie wyrok, pozdrawiam 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Medytuj, pomoże ci ;).

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Jesus&Fitness 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  5. przede wszystkim masa

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Popal sobie marichę, to Ci przejdzie

    0

    0
    Odpowiedz
  7. Nie da się tego inaczej powiedzieć ale powinieneś mieć po prostu wyjebane. Musisz wrzucić na luz bo inaczej zwariujesz o co nie trudno w dzisiejszym tempie życia. Masz pasję i to jest bardzo ważne, poświęcaj jej jak najwięcej czasu. Dziewczyny? miej totalnie na nie wyjebane, nie lataj za nimi jak jakiś jebany piesek, nie narzucaj się. Nie ulegaj presji otoczenia tzn. rób to co ty uważasz za stosowne a nie to co robią inni. Uwierz mi, mieć wyjebane to jest zajebisty stan. Bardzo ważne jest to aby znać ten umiar, wiedzieć na co można mieć wyjebane a na co nie.

    0

    0
    Odpowiedz
  8. Nie jest z tobą tak bardzo źle, na przykład ten wpis napisałeś całkiem do rzeczy i dość wszechstronnie przedstawiłeś swój problem. Wydaje mi się że twoimi największymi wrogami są wytwory twojej wyobraźni, które wywołują u ciebie panikę, to jest tak jak straszy się małe dziecko babą jagą, albo czarnym ludem który w rzeczywistości nie istnieje, nabierz do siebie i sytuacji w których się znajdujesz większego dystansu a wyobraźnię zresetuj poprzez relaksację i stale oczekuj czegoś pozytywnego, powoli, małymi krokami, ciesz się nawet z rzeczy małych i błahych, jak chociażby z tego że dzisiaj nie napierdala cię łeb jak miesiąc temu, albo że frytki z McDonalda są zajebiste i masz wciąż na tyle zębów żeby je szamać bez problemu, marszcząc na dupie skórę ze strachu pod wpływem negatywnych nawyków myślowych i dmuchając w balony z wyimaginowanymi i nieistniejącymi problemami w końcu wszystko, nawet potencjalny sukces który mógłbyś osiągnąć, zacznie jawić się tobie jako prawdopodobne źródło kolejnych problemów. Odwróć uwagę od myślenia o tym co by było gdyby mnie coś zabolało, przecież o małym palcu u lewej nogi nie myślisz na co dzień, bo nie masz na to czasu i myślisz o nim tylko wtedy gdy cię faktycznie zaboli.

    2

    0
    Odpowiedz
  9. W sumie to mógłbym napisać prawie identyczny wpis z tą różnicą, że mam nie 21, a 23 lata i nadal nie zaliczyłem. Chujnia i śrut!

    0

    0
    Odpowiedz
  10. Masz neuroze pomieszana z epizodami depresji. Idz do psychiatry, bo na starosc bedziesz mial dopiero pierdolca. Poczytaj w necie o neurozie, odnajdziesz swoj wizerunek.

    1

    0
    Odpowiedz
  11. rób doktorat

    0

    0
    Odpowiedz
  12. Typowe zachowanie przedstawiciela plebsu

    0

    0
    Odpowiedz
  13. Osoba neurotyczna jest w konflikcie z samym sobą. Cześć jej „ja” usiłuje pokonać drugą część siebie. Próbuje opanować ciało, racjonalny umysł, przejąć kontrolę nad uczuciami, wolą, przezwyciężyć obawy i niepokój. Mimo że konflikt ten jest w dużej mierze nieuświadomiony, prowadzi do wyczerpania energii osoby i zniszczenia jej spokoju wewnętrznego. Neuroza to konflikt wewnętrzny. Charakter neurotyczny przybiera różne postacie, wszystkie jednak zawierają wewnętrzną walkę jednostki pomiędzy tym, kim jest i tym, kim wierzy, że być powinna. Każda osoba neurotyczna wpada w taką pułapkę.Wypierdalaj do psychiatry.Tu ci nikt nie pomoze. Nie widzisz, kto tu pisze? Gowniarze, pojeby, niedouki i Mesio.

    0

    0
    Odpowiedz
  14. powtazaj sobie 2 słowa: pierdol to!
    mi pomogło.

    0

    0
    Odpowiedz
  15. mam to samo. pozdrawiam

    0

    0
    Odpowiedz
  16. Mam to samo 🙁 tylko mi jeszcze dochodzi strach przed otwartymi przestrzeniami(samotne podróże itd.), czasem jest lepiej, a czasem gorzej.
    Raz w tygodniu zmuszam się do wyjścia z domu po fajki i tak to ciężko przychodzi. No nic przebywanie w śród ludzi pomaga, ale to też się szybko robi męczące.

    0

    1
    Odpowiedz
  17. @12 Autor z tej strony. Racz zamknąć swoją niewyparzoną, cebulacką mordę.
    Czy w moim wpisie wspomniałem o jakichkolwiek problemach z pieniędzmi? Czy według twojego smutnego światopoglądu wszyscy Polacy (w tym ty – tego jestem akurat pewien) muszą pracować na taśmie za 1200? Jeśli rzeczywiście tak myślałeś, zostajesz właśnie uświadomiony – nie, nie jest tak jak uważasz. Niestety, ale komfort finansowy w żaden sposób nie pomoże mi w rozwiązaniu problemu, który zdiagnozowali Drodzy Chujanie. No ale koniec już tego wywodu, mykaj do spania, bo na produkcji nie tolerują spóźnień. Pomyśl o mnie kiedy będziesz sterczał przy maszynie wkręcając śruby albo paczkując mięso.

    0

    0
    Odpowiedz
  18. Nie piszcie że macie TO SMAO bo to chuja wnosi do sprawy. Chuj z tego ze to samo macie, chodzi o to jakie sa sposoby jak to zwalczyc.

    0

    0
    Odpowiedz
  19. a jebnąć się w łeb próbowałeś, czy też się boisz?

    0

    0
    Odpowiedz