Życiowe rozterki chujowicza

Od dłuższego czasu moje życie to szczyt chujni, która z dnia na dzień szerzy się jak jebana szarańcza. Od małego pasjonuje mnie muzyka, gram na gitarze już długo, całe gimnazjum to była gitara. Plecak w kąt i całe dnie grałem na gitarze wszystko mając w dupie. Nauka bez wysiłku wychodziła mi bardzo dobrze, zawsze wzorowy uczeń, a zawsze robiłem wszystko po najmniejszej linii oporu więc i rodzice wspierali moje muzyczne hobby dokładając mi coś do tego abym mógł sobie kupić coraz lepszy sprzęt. W końcu pojawił się zespół, z którym osiągnęlismy kilka sukcesów, jesteśmy niby rozpoznawalni tu i tam, coś tam ponagrywaliśmy, na koncertach zdarzają się ludzie co znają nasze teksty. Ale chuj z tego. Nikt z kapeli nie traktuje tego poważnie, chyba tylko ja wiązałem (nadal wiążę) z tym bandem jakieś plany. Jestem na studiach, które niby są fajne i przyszłościowe, ale gówno mnie interesują, wolę grać na gitarze. I piedolnął bym to wszystko w pizdu, założył drugi band, ale mam córkę, którą muszę wykarmić, z roku na rok będą rosły jej potrzeby. A gitarą jej nie na karmię, nie sam. I chuj wie co tu zrobić. Studia lekką ręką nie przychodzą. Nie rzucę ich w pizdu, bo rodzina mnie zatłucze, a ja sam będę żył w stresie, że nie zapewnię dziecku odpowiedniej przyszłości, a z kolei wiem, że jeśli skończę te studia pojawi się robota i będę jak jebany robot zapierdalać po XXX godzin dziennie codziennie rano podbijając pierdoloną kartę zakładową i już nie będzie czasu na granie, ani jaj nie będę miał, żeby rzucić robotę w pizdu. I co tutaj począć chujowicze? Postawić wszystko na 1 kartę i zostać muzykiem, czy może inżynierem? A może próbować być i tym i tym i tylko się wkurwiać jeszcze bardziej, że marnuję swój najlepszy czas.

31
48

Komentarze do "Życiowe rozterki chujowicza"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. bylem w podobnej sytuacji…. wybrnąłem z niej studiowałem dalej i rozwijałem swój talent dalej, chociaż bardzo się gryzły studia i moje hobby z którego teraz utrzymuje siebie i moją rodzinę. Inż zawsze się przyda….

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Niestety, tu już nie chodzi tylko o Ciebie ale w grę wchodzi także córka. Więc jak sam trafnie zauważyłeś, że gitarą jej nie nakarmisz. Kurcze, gdybyś był studenetem bez dziecka, to sprawa była by prostsza. Warto podążać za marzeniami, by po klilkkunastu latach nie płuć sobie w brodę, że nie miało się odwagi zaryzykować.

    0

    0
    Odpowiedz
  4. powiem Ci, że mam aktualnie podobną sytuację do Ciebie, tyle, że moim zamiłowaniem jest piłka nożna, a rodzice nie pomagali tylko odciągali jak mogli. Dlaczego? bo się bali że mi nogi połamią. Dziś mam 20 lat, dopiero od 6-7 lat trenuje piłkę regularnie, czyli jakieś 6 lat za późno, ale nie poddaje się, mimo że w tygodniu pracuje a w weekendy mam wykłady (studia zaoczne, a wykłady są co tydzień), skończę ten pierdolony pierwszy rok i stawiam wszystko na jedną kartę i w lipcu jadę do Anglii sprawdzić się w niższych ligach (myślę o 4 lidze), wiem, że to moja ostatnia szansa bo młody nie jestem, a jak posiedzę jeszcze rok w Polsce to już niczego nie osiągnę. Piszę tu o tym dlatego, żeby Ci przekazać, że ja na Twoim miejscu postawiłbym wszystko na 1 kartę, aczkolwiek mnie byłoby chyba łatwiej, bo dzieci jeszcze nie mam. Trzymaj się w tej chujni!

    0

    0
    Odpowiedz
  5. Rozwijaj talent a inżynier będzie kołem zapasowym 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Skończ studia i pozostań muzykiem! Pogódź te dwie rzeczy – uda Ci się, musisz tylko tego bardzo chcieć!
    Trzymam kciuki 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  7. mam 22 lata, na gitarze gram od 11 roku życia. Mam zespół, z którego tylko ja i lider (wokal, gitara) traktujemy go poważnie. Też mieliśmy koncerty itd, potem coś się zaczęło jebać, a to próby nie będzie a to coś znowu. W końcu nasz lider wyjechał do Anglii w celach zarobkowych, ale głównie pojechał tam dlatego że jego dziewczyna pojechała do rodziców którzy tam już mieszkali. To jest dopiero chujnia, teraz nie wiem czy pograć gdzie indziej czy co. Próby co pół roku (bez sensu) i aktualnie traktuje to jako moje hobby. Nie mam dzieci (całe szczęście) i zapieprzam w takim zakładzie jak piszesz również nie mając czasu na życie, też uczę się zaocznie i w sumie żałuję że nie mogę się w końcu wziąć w garść z tym graniem z kimś innym, bo moja gitara i 65 Watowy Laney tylko się teraz kurzą… chujnia, pozdrawiam i rób to co kochasz a na pewno jakoś sobie poradzisz

    0

    0
    Odpowiedz
  8. No widzisz, jak się ma dziecko, to trzeba teraz na nie patrzeć i za nie odpowiadać i zapewniać. Dobrze, że ją kochasz i masz taką rozterkę, bo to świadczy o tym, że masz serce i jesteś człowiekiem. Myślę, że wspaniale jest spełniać swoje marzenia i potem tego nie żałować, ale nie da się tak zapieprzać przez całe życie nie zmieniając nic w nim. Jeżeli masz być szczęśliwy ze swoją córką, to wybrałabym jej dobro. Może znajdź nowych ludzi do zespołu albo znajdź nowy, żeby było w nim przyjemniej. Powodzenia w wyborze!

    0

    0
    Odpowiedz
  9. Wszystko na 1 kartę-to twoje życie i to ty masz być w nim szczęśliwy.Zgadaj się z kolegą który też miał zespół i opisał to w jednym z komentarzy…będzie was już dwóch;)

    0

    0
    Odpowiedz