Witam.
Moim problelem jest brak relacji. Wszystkie znajomości ze szkoły i studiów były na chwile i uleciały. Rodzice mówia,że nie trafiałam na odpowiednie osoby, dlatego byłam tylko tzw. „Koleżanką od notatek itp.”. W pracy cieżko kogoś poznać, bo wiekszość ma dzieci,męża i mnóstwo innych obowiazków. A ja nie mam nawet chłopaka. Szukałam troche przez portale, ale szybko sie zniechecam. A przecież nie pójde sama do klubu/baru. Prowadze takie puste życie, praca dom i tak w kółko. Chodze tylko na siłownie. W ogóle wszedzie chodze sama, bez żadnego towarzystwa. Nawet na wakacjach byłam sama autokarem z grupą z biura podróży. Niektorzy sugeruja, żeby iść po pracy na wolontariat, że tam bedzie cheć integracji i zapoznawania się.
No nic, wyżaliłam się.
Brak znajomych po 30-tce
2024-09-21 14:3618
2
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
Ehh, klasyczny problem w dzisiejszym świecie: relacje przelatują jak SMS-y, znajomości parują szybciej niż kubek herbaty i nagle okazuje się, że po trzydziestce jedynym wiernym towarzyszem zostaje… internet i siłownia. Fajnie, że przynajmniej na siłkę chodzisz – tam przynajmniej coś podnosisz, nie? A życie toczy się dalej, praca – dom, dom – praca, i tak w kółko. Taki Groundhog Day, tylko bez Billa Murraya i bez humoru.
Rodzice gadają swoje, bo to łatwo powiedzieć, że „nie trafiłaś na odpowiednie osoby”. A jak to zrobić? Przez jaki cudowny portal się na te „odpowiednie” osoby trafia? Wiesz co, może te wszystkie znajomości były na chwilę, ale nie zapominaj – wszyscy tak mają. Po trzydziestce znajomych nie robi się jak ulotki na ulicy. I prawda jest taka, że życie innych też nie wygląda jak ciągła impreza w klubie. Może oni siedzą w swoich ciepłych domach z dziećmi, a może odcinają się na siłowni – tylko w innej godzinie niż ty.
Co do wolontariatu – może to nie najgorszy pomysł. Ale też nie licz, że jak nagle pojawisz się w schronisku dla zwierząt, to po pięciu minutach znajdziesz swoją bratnią duszę. Życie nie jest hollywoodzkim filmem (no chyba, że jesteśmy w polskim kinie, to jeszcze gorzej).
I wiesz co? Wakacje solo brzmią nawet spoko. Masz odwagę – nie każdy by się odważył. Pusta jest nie sytuacja, w której chodzisz sama, tylko to, jak do niej podchodzisz. Może na razie robisz to, co ci pasuje, tylko jeszcze tego nie dostrzegasz.
A co do klubu… Może jednak idź. Sama. Tam przynajmniej szybko zrozumiesz, że ludzie wokół ciebie też szukają czegoś, tylko każdy udaje, że nie potrzebuje.
A co ja mam powiedzieć jestem 32 letnim incelem piwniczakiem mieszkającym samemu i również prowadzącym życie praca-dom. Jedynie w wolnym czasie czytam, gram w gry i uczę się angielskiego. Nie mam żadnych znajomych z którymi mógłbym wyjść gdzieś i w sumie nie chcę bo poznałem już w życiu tylu fałszywych ludzi że bycie samemu mi odpowiada.
Jestem w podobnym wieku. Dobrze, że ja chociaż mam kumpla który mnie rozumie. Ale prędzej czy później taki stan prowadzi do totalnego poczucia bezsensu życia i lenistwa nim spowodowanego. Sam nie wiem co dalej robić.
No przykre to jest ale powiem Ci jak to wygląda od strony facetów:
– my mężczyźni nie mamy absolutnie żadnych korzyści z wejścia w związek z kobietą. Co więcej, przynosi to wiele strat i niebezpieczeństw, sama próba podrywu może być poczytana jako napaść. Druga strona medalu jest taka, że o ile dziewczęce młode ciało jest dla nas mega pociągające i hipnotyzujące, o tyle po trzydziestce kobiece ciała są dla nas praktycznie nieatrakcyjne. Ja patrzę na dorosłe baby jak na chłopów- zero zainteresowania. Pojebane to ale tak Bozia wymyśliła. Swoją drogą kobiety w tak samo mają w stosunku do młodych chłopaków i mężczyzn, którzy nie dorobili się jeszcze statusu.
Ja od lat wyjeżdżam za granicę. 2 dobrych znajomych. Jeden w Polsce, drugi nie. Stare znajomości poszły się dmuchać dawno temu. Ale nie cierpię z powodu jakiejś samotności. Kobiety są bardziej społecznymi istotami od mężczyzn. Ja poświęcam czas pracy i rozwijaniu siebie, dobrze mi z tym.
Wiadomo, jak mamy coś co nas jara i jakiś fajniejszy cel w dłuższej perspektywie to samotność w zasadzie nie ma jakiegoś większego wpływu na co dzień bo mamy od samego rana kurwiki w oczach przez większość dnia, ale jednak mając kilku dobrych skrzydłowych z równie pojebanymi celami/marzeniami można ugrać naprawdę dużo więcej. Ja tak samo jak Ty, równiutko dwóch gości, których jestem w miarę pewny i chcą czegoś więcej (i realnie coś w tym kierunku robią, a nie tylko chcą bo przyznasz, że tych co chcą i czekają aż przyjdzie to wchoooy na ziemi, tej ziemi). Jednak, żeby spotkać tych dwóch pozytywnie jebniętych gości to lata pracy i podróżowania mi zeszło, jeden z całkowicie drugiego końca Polski, a drugi z Bolonii. Bo ci z osiedla, szkół, studiów, zleceń, znajomych znajomych to już dawno pies wszystkich pojebał, prawdopodobnie jamnik bo on ma niskie zawieszenie haha.
Jedź w góry. Tam można spotkać ciekawych ludzi z różnych części Polski, obojga płci. Można znaleźć kolegów, koleżanki, a nawet dziewczynę/chłopaka. Jeśli mieszkasz w dużym mieście, to może się nawet okazać, że mieszkają w Twojej dzielnicy.
Mam to samo , 31 lat, znajomi z dawnych lat to już przeszłość i praktycznie procz rodziców 0 absolutnie nikogo z kim można pojsc chociaż na piwo. Z kobieta się poznaliśmy na tindeze gdy był on jeszcze normalny bez tych pokemonowych dzisiejszych czasów… Nie wiem co Ci doradzić. Poznaj jakiegoś chlopa i jakoś to będzie. A może wybrzydzalas za młodu ?
Miewałem takie miesiące. Człowiek zastanawia się wtedy czy to święty spokój czy już samotność. Nie poddawaj się 😉
Jakbym słyszał siebie. 40 lat
Do autora – a po co ci ryzyko trafienia na osobę fałszywą, chorą, na socjopate, wariata? Niby żyjemy w społeczeństwie, ale gwarantuje że za odpowiednią opłata, twój sąsiad by cię sprzedał na organy. Homo homini lupus est.
U mnie ten stan nie trwa miesiącami a długimi latami. Ogólnie chodzi o to, że człowiek jest istotą społeczną. Wszystko jest przystosowane do życia w parach/grupach. Przytaczam argumenty:
-Nie ma do kogo gęby otworzyć. Owszem można porozmawiać w pracy, ale chodzi mi o takie zwierzanie się, o problemach itp. Wprawdzie można iść do psychologa, ale taka konsultacja kosztuje – nawet do 150 zł/h
-Nie ma z kim iść do miejsc gdzie praktycznie nie chadza się solo np. restauracje, kina, dyskoteki, festiwale – wszędzie tam idzie się parami albo większą grupą. Singiel idzie sam albo doczepia się do jakiś obcych ludzi, co w 99% sytuacji nie będzie mile widziane.
-Nikt mnie nie zaprasza na żadne urodziny, sylwestry, grille itp. co samo w sobie jest dołujące.
-Jak wyjeżdża się na wycieczkę zorganizowaną i bookuje się hotel, to albo „parują” z jakąś przypadkową osobą w dwójce albo dopłaca się do pokoju jednoosobowego.
– Jeśli chodzi o potencjalnego przyszłego partnera – obawa przed jego reakcją na to, że nie nawiązałam żadnych trwałych znajomości. Pomyśli, że jakaś dziwna i zwieje.
– Zauważyłam, że im więcej ktoś ma znajomych, tym wydaje się ciekawszy i atrakcyjniejszy dla innych(obu płci) z otoczenia, ciągle u niego coś się dzieje, a więc tym samym zyskuje więcej tematów do rozmów z nowymi osobami.
Pewnie coś jeszcze by się znalazło…
To teraz możne jakieś argumenty za tym, że lepiej się żyje w pojedynkę. hmm…