Od razu na wstępie zaznaczę, że nie mam pretensji do kobiet, że mnie nie chcą. W końcu ja też nie chcę dziewczyn grubych, albo samotnych matek, i to jest całkowicie normalne. Narzekanie na wybredność kobiet ma taki sam sens, jak złoszczenie się, że pada deszcz. Z badań genetycznych wynika, że w toku historii połowa mężczyzn w ogóle się nie rozmnożyła. Matka natura jest okrutna.
Ale jednak seks, intymność i towarzystwo kogoś bliskiego to podstawowe potrzeby człowieka. Ponieważ urodziłem się z parą chromosomów XY, a moja morda wygląda, jak wygląda, muszę żyć w wiecznej frustracji. Muszę obejść się smakiem, wszędzie widząc młode, atrakcyjne, zadbane kobiety. Najgorzej jest latem.
A nawet jakbym znalazł babę… Nieraz czyta się chujnie facetów, których żona się stale czepia i w ogóle im nie daje. Tak to właśnie jest, jak kobiety nie pociągasz. Niby jest twoja, a w praktyce nie.
Ogólnie jak jesteś mało atrakcyjną jednostką (obojętnie, czy facetem, czy kobietą), to ludzie traktują cię jak powietrze. Nie ma większego znaczenia „osobowość”, albo „zainteresowania”. Po prostu nie masz nic, co by było im potrzebne.
Parę milimetrów kości albo kąt żuchwy decyduje o tym, jak potoczy się Twój los.
Chujnia i śrut.
A teraz napiszę Wam jaki jest najlepszy sposób na depresję…
Zapisać się na studia!
Co tam, że będzie więcej alkoholików, narkomanów, paru pojawi się w szpitalu psychiatrycznym.
Ważne, że będzie więcej licencjatów, magistrów, czy nawet doktorów i profesorów.
***
Dziękuję za uwagę.
Bez przesady. Raz – wyciśnij co się da z tego co masz. Ćwiczenia, zdrowa sylwetka itp. Dwa ogarnij się w gadce. Trzy – weź się do roboty -zarób trochę kasy, ubierz się lepiej – tym sporo nadrobisz.
Ale pierdolisz
Jak nie zmienisz myślenia to zamienisz się w typowego boomera w stylu „za komuny było lepiej proszę ja ciebie”
„Parę milimetrów kości decyduje jak potoczy się twój los”
Jeśli dobrze zrozumiałem, to powodzenie u kobiet podpinasz pod cały „los” ; sens swojego istnienia ? Jeśli tak , to sam siebie zidentyfikowałeś jako leszcza , przegrywa. Jesteś deterministą , i o ile nie jest to w całości pozbawione sensu , to myślenie w ten sposób gwarantuje porażkę.
Ale to prawda, często to przypadek determinuje nasze życie i to na zawsze. Kwestia tylko czy jest to pozytywny przypadek (szczęście), czy negatywny (pech). Czy spotka się na swojej drodze mordercę, czy wygra milion w totka. Jednak życie większości ludzi jest proste, nudne i zwyczajne, czyli ani dobre ani zle. Zarówno dobre jak i złe rzeczy mają miejsce.
To częściowo prawda , jak napisałem. Można ograniczyć spacerowanie po szemranych uliczkach i w ten sposób znacząco ograniczyć możliwość napotkania bandyty , a z drugiej strony można spędzić 10 lat na studiach nad pokerem i być zajebistym graczem i zwiększyć szanse na wygranie turnieju. Finalnie szczęście jest królem, ale można kontrolować szanse