Chujowe poniedziałki

Ale zaczynając od soboty… impreza, niedziela grill i browar, poniedziałek: chujnia!!! Wstajesz na kacu i do roboty (powiecie po co było tyle browara pić – bo człowiek w weekend chce się zrelaksować po całym tygodniu chujowej roboty). Wracając do poniedziałku – pierwsza kawa, magnes, druga kawa i na zebranie. Pierdolenie o głupotach… Szef Ci rzuca nowe zadanie do zrealizowania ale i tak ściemniasz, że wiesz o co chodzi, za dwa dni chce wyniki Twojej pracy, a 3 dni zajmuje dojście o co tak naprawdę mu chodziło. Po zebraniu chujnia, bo wszyscy coś od Ciebie chcieli jak byłeś na zebraniu i przejebane… Teraz się uwijaj żeby przed 15 się wyrobić, a jak się nie wyrobisz to dzwonią po godzinach jak by nie mogli uszanować czyjegoś czasu… wracasz do domu… widzisz ile jest jeszcze tu do zrobienia, aż kurwica Cię strzela… więc idziesz spać. Wstajesz ale żeby dojść do siebie pijesz jeszcze jedną kawą… i chujnia bo od tych kaw muli Cie w żołądku… Ale żeby skończyć dzień włączasz jeszcze jakiś film na kompie, który okazuje się zresztą chujowy i wyłączasz w połowie i idziesz spać… mając nadzieje, że kolejny poniedziałek już taki chujowy jak ten nie będzie…

40
53