Dłużniczka z Opola

Na pewno słyszeliście już wszyscy – a jeżeli nie, zapewne usłyszycie niedługo – o sprawie pewnej pani z Opola, która miała dość spore raczej długi (ponoć umorzone, ale nie znam tej sprawy aż tak dokładnie) i która w związku z tymi długami została aresztowana jak każdy dłużnik.
Ogólnokrajowy zdawałoby się problem zaczął się wtedy, kiedy nasze „kochane” media zwęszyły pismo nosem i podniosły raban jak Żydzi, gdy zapomni się, że przecież tylko oni (ironia) ginęli w niemieckich obozach koncentracyjnych; że to skandal, że policja jak Gestapo, że weszli późną nocą i ośmielili się tę panią aresztować. Dziś okazało się – po kontroli MSW – że policja nie złamała prawa i że jej funkcjonariusze robili tylko i aż to, co do nich należy: aresztowali przestępcę. Tak, przestępcę (lub przestępczynię, żeby cholernych feministek nie drażnić), bowiem „posiadanie” długów jest w Polsce przestępstwem. I co z tego, ja się pytam, że rzeczona dłużniczka ma dwójkę dzieci? Od kiedy jest to jakąkolwiek przeszkodą przy aresztowaniu? Uspokójmy się trochę z tym pomylonym humanizmem, bo niedługo dojdzie do tego, że i dilera czy mordercy nie będzie można aresztować z takiego samego powodu – bo ma dzieci albo niedołężną matkę pod opieką. Medialne sępy węszące za sensacją myślały, że zrobią sztuczną aferę, a tu guzik, i bardzo dobrze.

69
90