Jesteś w trudnej sytuacji i zaraz zostaniesz rodzicem. Popęd do reprodukcji wydaje się niepowstrzymany, niezależnie od okoliczności, w jakich się znajdujemy. Czy to globalne konflikty takie jak III czy IV wojna światowa, czy nawet jeśli świat metaforycznie tonie, nadal nie możemy pozbyć się chęci do reprodukcji.
Ludzie ciągle mają dzieci pomimo przeciwności losu. To dziwne, ponieważ mimo wszystkich skarg na trudności życiowe i błędy rządowe, akt reprodukcji prawie wydaje się akceptacją. Mówisz w ten sposób, że akceptujesz wszystkie niesprawiedliwości życia i jesteś gotów pozwolić innemu bytowi je także doświadczyć. Czy to nie jest trochę sprzeczne? Potępiasz system, a jednocześnie dobrowolnie dodajesz do niego kolejnego członka.
To zagmatwana sytuacja. Jeśli wiesz, że coś jest zepsute, dlaczego chciałbyś, aby ktoś, kogo kochasz, to doświadczył? To prawie jak wiedzenie, że mleko się zepsuło, ale picie go mimo to. Jesteś świadom konsekwencji, a jednak kontynuujesz, niezależnie od potencjalnych skutków.
Wielu twierdzi, że rządy i instytucje ich zawiodły. Wskaźniki inflacji rosną, problemy społeczne się pogłębiają, a jednak chęć wprowadzenia kolejnego życia do tego chaosu pozostaje niezmieniona. Dlaczego? Dlaczego świadomie wprowadziłbyś kogoś do świata, który ciągle krytykujesz?
Być może analogia budowy czegoś może dalej wyjaśnić ten dylemat. Kiedy coś budujesz, jeśli widzisz część, która nie pasuje lub jest nieprawidłowa, czy i tak byś ją tam wsadził? Przyjęcie dziecka w niestabilne środowisko wydaje się bardzo przypominać wsadzanie tej niepasującej części. Jesteś świadom dysproporcji życia, a jednak jesteś gotów wprowadzić innego byt do nich.
Świat ma swoje wyzwania. Jednak niektórzy decydują się wprowadzić więcej życia, mając nadzieję na córkę lub syna, mimo uznanie trudności świata. Pytanie pozostaje: dlaczego?
Istnieje mnóstwo problemów, które możemy narzucić naszym dzieciom – znęcanie się, porwanie, strzelanina i wiele innych. Niektórzy rodzice, ze strachu, mogą nadmiernie chronić swoje dzieci, ograniczając ich doświadczenia i wolność. Ale czy sam fakt wprowadzenia ich do chaotycznego świata nie jest pierwszym krokiem do narażenia ich na potencjalne niebezpieczeństwa? Unikanie rodzicielstwa, w pewien sposób, może być postrzegane jako życzliwszy akt. Dziecku, którego nie ma, nie może się nic stać.
Z drugiej strony, lubię seks, piwo i 800+. Czasami boję się, że moje dziecko będzie niewolnikiem, albo będzie musiało kurwić sie na OnlyFans i zasuwać do śmierci na czynsz i rachunki. Ale jeśli zdecyduje się na więcej dzieci, to też będzie żyło z zasiłków, tak jak ja. To jak produkowanie niewolników pod kątem piramidy finansowej. Kurwa, zajebiście. Tylko… czy ja jestem złym człowiekiem? Eee, pierdolić te rozkminy, zaraz Lewandowski zagra, muszę oglądać! Do boju, Biało-Czerwoni!
Antynatalizm – popieram.
Tytuł.
Też dokładnie o tym samym ostatnio pomyślałem.
Ciężko stwierdzić który ruch jest słuszny. To jest właśnie życie. Bo chaos to życie
Nie ma tu miejsca na pytanie – dlaczego. To jest instynkt.
Jebać robienie dzieci w tym szatańskim swiecie jest to zbrodnia.
Pierdolisz. Ja tam będę brał 800 plus i rodzinny kapitał opiekuńczy, mieszkanie komunalne też się należy rodzinie, a gówniak jak podrośnie niech sam się martwi a najlepiej niech zrobi kolejne gówniaki za 800 plus. A wy stuleje chodźcie sobie do pracy.