Dzień jak co dzień. Wchodzę na kolejny zamulający wykład. Pełna sala, wszystkie gały na mnie. Uciekam na górę ile sił w nogach, unikając niechcianych spojrzeń. Jest! Jest wolne miejsce… Siadam obok studentki. Myślę, wygląda jak uczennica gimnazjum. Mija minuta, ta mi wali: Przepraszam Pana o której kończy się wykład!! MYŚLĘ CO ZA CHUJNIA!!!!!!!!!
22
34