Fałszywi „przyjaciele”

Witam. Swoją sytuację opiszę w skrócie, bo nie chce mi się szczegółowo rozpisywać jak to z każdym przypadkiem z osobna wyglądało. Ogółem miałem niewielką paczkę przyjaciół (3-4 osoby). Było fajnie, ale zawsze marzyliśmy by poznać jakieś dziewczyny i poszerzyć grono. No więc gdy poznałem w końcu dziewczynę to nie zagarnąłem jej dla siebie i nie olałem ekipy tylko organizowałem wspólne spotkania by moi przyjaciele mogli poznać koleżanki mojej dziewczyny i by ogólnie jakoś umocnić więzi nas wszystkich. Efekt? Nie mam ani dziewczyny, ani przyjaciół. Każdy zgarnął laskę i się wypiął. Teraz nawet na ulicy udają, że nie widzą jak się mijamy. Po dłuższym czasie zbratałem się z innym kumplem, który był kiedyś w podobnej sytuacji, więc doskonale się rozumieliśmy. Było spoko do czasu aż znowu nie wpadł mi do łba głupi pomysł rozszerzania ekipy. Poznałem go z pewną dziewczyną i od tego czasu widzę go tylko gdy gość chce się wyżalić, że laska go okłamuje. W dupie mam takie „przyjaźnie”, kurwa każdy pierdoli o zasadach i trzymaniu się razem, a przy pierwszej lepszej okazji wypierdala jak bocian do ciepłych krajów na zimę. Ludzie bez honoru i godności, ale chuj z nimi, bo gdy im się nie ułoży to wrócą, a wtedy powiem tylko JEBAĆ WAS DWULICOWE KUTASY!

114
6

Komentarze do "Fałszywi „przyjaciele”"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Jak to się mówi…BOŻE CHROŃ NAS OD PRZYJACIÓŁ BO Z WROGAMI SOBIE PORADZIMY.

    30

    0
    Odpowiedz
  3. Życie człowieka składa się z różnych etapów. Jeden z tych etapów to między innymi siedzenie na osiedlowej ławce z kumplami i deklaracje bełkotliwym głosem po 6 piwie o przyjaźni do końca życia. Kolejny etap życia to jest zazwyczaj poznanie dziewczyny i założenie rodziny. Niektórzy jednak mentalnie zostają na tych osiedlowych ławkach z poczuciem krzywdy i opuszczenia. Po co człowieku się żalisz na coś, co jest normalne. Czego się spodziewałeś? Że facet, który ma dziewczynę na poważnie albo rodzinę będzie funkcjonował na nastoletnio-studenckim etapie „paczki”? Trzeba kiedyś dorosnąć.

    10

    16
    Odpowiedz
    1. Pierdolisz głupoty i mylisz pojęcia. Kolega, kumpel to nie to samo co przyjaciel. Przyjaciel to taki ktoś kto pomoże ci kiedy jesteś w potrzebie bezinteresownie jeżeli ma taką możliwość spotka się z tobą raz na jakiś czas by powspominać, pogadać i wspólnie spędzić czas. Prawdziwych przyjaciół na świecie jest mało i większość ludzi ich nie ma. Kolega to taki chujek, który pójdzie z tobą na piwo, ale tylko się obrócisz to wpierodli ci kosę w żebra. Dorastanie nie ma tu nic do rzeczy. Jeżeli dla ciebie dorsłość to ograniczenie własnego świata do 4 ściań Karyny (żony) i dzieci i alienowanie się od innych to żal mi ciebie. Tak właśnie wygląda życie pantoflaża albo typowego Janusza czyli praca, powrót do domu, wślizg do kapci, pierdolenie o bambusie przy obiadku żony, spanie i powtórka z rozrywki kolejnego dnia. Uwierz mi, da się mieć jednocześnie rodzinę i spotkać z innymi osobami raz na pół roku w miłej atmosferze, ale co taki paździoch jak ty może o tym wiedzieć.

      14

      1
      Odpowiedz
  4. A mówicie ciągle że kobiety kobietom są szmatami, a tu proszę

    6

    0
    Odpowiedz
  5. Podobno są tacy przyjaciele że jak się ich ma to wrogów już nie trzeba.

    20

    0
    Odpowiedz
    1. o to to dokładnie

      8

      0
      Odpowiedz
  6. Cóż… Byłeś idiotą, ale uczysz się na błędach. To już coś.

    7

    0
    Odpowiedz
  7. Zadziwiające jest to, że niektórzy ludzie dopiero po jakimś czasie dochodzą do takich refleksji…. zupełnie jakbyś nie widział nigdy jacy są ludzie….

    6

    1
    Odpowiedz
    1. „Zadziwiające jest to, że niektórzy ludzie dopiero po jakimś czasie dochodzą do takich refleksji…. zupełnie jakbyś nie widział nigdy jacy są ludzie….”

      Bo każdy sądzi według siebie. To po primo, patałachu. A secundo, zdarzają się ludzie, z którymi można się przyjaźnić i np. posiadanie baby w niczym nie przeszkadza obu stronom. Po prostu wiadomym jest, że posiadanie baby czy rodziny w pewien sposób może od czasu do czasu nieco ograniczyć kontakt, ale jedna i druga strona to rozumieją. Patałach od chujni zaś nie miał przyjaciół, i od tego należy zacząć rozważania na ten temat, jemu się tak tylko wydawało, stąd obudził się z ręką w nocniku i teraz twierdzi wszem i wobec, że zawsze tak jest. Tymczasem to gówno prawda, choć w zdecydowanej większości, gdzieś tak w przedziale 90-99%, tak jest. Miał po prostu pecha i nie zna się na ludziach. /Mesio
      PS. PS-a tym razem brak.

      3

      7
      Odpowiedz
      1. Sam sobie zaprzeczasz, cytuję: „teraz twierdzi wszem i wobec, że zawsze tak jest. Tymczasem to gówno prawda, choć w zdecydowanej większości, gdzieś tak w przedziale 90-99%, tak jest. Miał po prostu pecha”. No jak tak jest w 90-99% to jest normalne, a nie miał pecha. Mesio, nie nabierzesz nas, że masz więcej niż 10 lat.

        6

        0
        Odpowiedz
        1. Nie zrozumiałeś, patałachu. 🙂

          1. Patałach, który chujnię napisał, miał pecha, bo nie trafił na ten 1%. Gdyby trafił, to byłby happy, bo nie miałby takich problemów, jakie opisał.

          2. Biorąc pod uwagę punkt 1, patałach generalizuje. Wydaje mu się bowiem, że ludzie, którzy cenią sobie przyjaźń, już nie istnieją. Tymczasem istnieją, ale są na wymarciu.

          3. Są na wymarciu, bo masz poniekąd rację, patałachu, że: „jak tak jest w 90-99% to jest normalne”. Czemu tylko „poniekąd”? Ano dlatego, że odsetek ten jest tak duży nieprzypadkowo. To skutek dziesiątek lat nakręcającej się spirali utraty przez społeczeństwo (czytaj: statystycznego Cebulaka) systemu wartości. Jak to w czasach młodości Pana twojego, Mesia, Smoleń i Laskowik mawiali: „kiedyś normą był ogół a nie margines”. Dziś, w efekcie takiego długotrwałego procesu, normą stały się zwyczaje dawnego marginesu, stąd tylko głupi (głupi w oczach społeczeństwa) ceni sobie i dba o takie rzeczy jak np. przyjaźń. I stąd masz te „90-99%”. Ale to, że jest to dzisiaj norma, nie oznacza, że jest to normalne. Problem w tym, że w miarę nakręcania się tej spirali, o której Pan twój wspomniał, przekroczono wszelkie „punkty krytyczne”, stąd odwrócenie trendu jest mało realne. A w efekcie patałachy nagle budzą się z rękami w nocniku, bo brakuje im ludzi, których mogą nazywać przyjaciółmi i na nich polegać. Tyle, że dopóki boleśnie się nie obudzą, to wydaje im się, że wszystko jest fajnie, bo sami od dziecka nasiąknęli takimi współczesnymi normami. Czyli pojawia się mentalność Kalego (Bwana Mesia pozdrawiać pracowita Murzin): „jak Kali ukraść krowa, to dobrze, jak Kalemu ukraść krowa, to źle”. Stąd: niektórych dziwi, że „niektórzy ludzie dopiero po jakimś czasie dochodzą do takich refleksji”.
          A to, że niektórych to dziwi wynika z dwóch powodów.

          1. Jest jeszcze ten jeden %, który oparł się współczesnym normom społecznym i ma, powiedzmy, „staroświeckie poglądy”, tym samym sądzi ludzi swoją miarą i stąd późniejsze rozczarowania.

          2. Patałach, który tak to skomentował, że „zadziwiające jest to, że niektórzy ludzie dopiero po jakimś czasie dochodzą do takich refleksji”, albo jeszcze nie odczuł na własnej dupie, jak potrzeba jest mieć prawdziwych przyjaciół, albo też miał fałszywych i właśnie dlatego, że byli fałszywi dziś podchodzi do sprawy równie cynicznie jak większość społeczeństwa i dziwi się tym, którzy jeszcze „nie przeszli na ciemną stronę mocy”. /Mesio

          PS. A Pan twój ma dużo więcej niż 10 lat. choć niespecjalnie to go cieszy, bo starość nie radość.

          4

          2
          Odpowiedz
      2. No nie. Mesio, nie lubię Cię, i nie myślałam, że kiedykolwiek to powiem: Dobrze mówisz.
        Dodam jeszcze od siebie: Te koleżanki to prawdopodobnie niespecjalnie miały ochotę dołączyć jako kumpele do waszej paczki tylko raczej liczyły na bycie z Tobą. A koledzy wiedzieli jak je przekonać, że są lepszymi partnerami. Z moich doświadczeń wynika, że jak ludzie się poznają i zaczynają tworzyć parę to chcą jak najwięcej czasu spędzać ze sobą (nie z kumplami) bo to jest ten fajny czas poznawania siebie nawzajem, fascynacji tą drugą osobą, bliskości, intymności. Z czasem przychodzi potrzeba poznawania rodziny, przyjaciół, znajomych. Im dłuższy jest staż związku, tym bardziej potrzebni są przyjaciele bo dzięki nim można wyjść do ludzi i w związku nie robi się zbyt „duszno”. Ty odwróciłeś tę kolejność. No i ci koledzy nie byli raczej Twoimi przyjaciółmi. Prawdziwi przyjaciele nie odbijają sobie dziewczyn. To fakt.

        1

        0
        Odpowiedz
        1. „No nie. Mesio, nie lubię Cię, i nie myślałam, że kiedykolwiek to powiem: Dobrze mówisz.”

          Primo, patałachu płci odmiennej, Pan twój ZAWSZE dobrze mówi. I to sobie zapamiętasz, tak?

          Nie zawsze jest jednak zrozumiany…

          Secundo. Co do tego „nie lubię Cię”. Nie bluźnij. 😛 /Mesio

          PS. A co do tych dziewczyn-znajomych patałacha, to patałach, który chujnię napisał, jest pod tym względem, po pierwsze, głupi, po drugie, taki sam jak jego kumple.

          Czemu głupi? Bo powinien wiedzieć, że zawsze w relacjach damsko-meskich może pojawić się sytuacja, że zaiskrzy. Więc skoro zaiskrzyło między kumpelą a kumplem, to nie jest to nic niezwykłego i nie ma nic wspólnego z przyjaźnią.

          A czemu jest taki sam jak oni? Bo prawdziwy przyjaciel cieszyłby się szczęściem swoich przyjaciół. A on jest zazdrosny, że jakaś laska wybrała kumpla. Ergo: może oni są chujowi i dlatego teraz udają, że nie znają, ale i on też nie był ich przyjacielem. Czyli znów ma tu potwierdzenie stara prawda, że „swój do swego ciągnie”.

          1

          1
          Odpowiedz
          1. Mesiu, ani Ty „mój”, ani „Pan”, ani chwilami „Mesio”, ale niech Ci będzie, nie będę się teraz kłócić. To już inny temat.
            Generalnie, masz rację, ale trochę się rozpędziłeś. Dla mnie przyjaźń to jak miłość. Miłość bez podłoża erotycznego i trochę inna niż w np. związku małżeńskim. Człowiek podzieliłby się wszystkim (prawie), jeśli trzeba oddałby nerkę, ale nie mów, że odbieranie partnera jest w porządku. I jeszcze się cieszyć szczęściem „przyjaciela”. Oj, to chyba świętym Franciszkiem, albo jakimś lamą oświeconym trzeba by być, żeby aż tak nie potrzebować niczego w życiu dla siebie. Generalnie masz rację – nie denerwuj się – ale dla mnie to tylko teoria, ideologia zakładająca, że człowiek może być doskonały.
            A jak wiadomo – nie jest. I chyba nigdy nie będzie. Przez biologię pewnie 🙂 I ewolucję.
            Ps. Biologia to ostatnio modny „kierunek” na Chujnia.pl. I ewolucja. To ja też chcę być cooll (czy jakoś tak).

            0

            0
            Odpowiedz
          2. „ale nie mów, że odbieranie partnera jest w porządku.”

            To zależy od okoliczności.

            Pierwsza sprawa. Jeśli zaiskrzy między dwoma ludźmi, to przecież nie ma sensu wychodzić z założenia, że „nic z tego, bo przyjaciel”. Nie da się w takiej sytuacji zmusić, np. wspomnianej w chujni laski, do tego, żeby nadal bujała się w tym swoim, zamiast w jego przyjacielu. Ładnie się rozstajemy, bo nie wyszło i ona/on woli być z kimś innym i trudno (kwestią sporną jest czy rzeczona przyjaźń to przetrwa, bo to zależy od ludzi i stopnia zaangażowania we wzajemne relacje), trzeba to przeżyć.

            Druga sprawa. Czym innym jest zdrada ze strony dziewuchy oraz celowe zarywanie do laski przyjaciela (bo to jest zbrodnia i tu nie ma usprawiedliwienia), a czym innym sytuacja, gdy to się dzieje powiedzmy (z braku odpowiedniego określenia) naturalnie, gdy jakoś samo się niezamierzenie toczy w takim kierunku. Ot, jedna więź z czasem się osłabia, a druga w tym czasie się wzmacnia. Oczywiście zależy to też od okoliczności, rodzaju więzi itd. Wtedy ładnie się żegnamy i każdy może sobie układać życie z kim chce, także z przyjacielem tej drugiej strony.

            I wreszcie. Z chujni idzie odnieść wrażenie, że loszka którą autor przyprowadził „żeby podzielić się nią z kumplami’ (Swoją drogą dziwne podejście, bo jak się nią chciał z nimi „dzielić”? W formie gangbangu?), nie była jego dupą, tylko koleżanką. Może się tam parę razy z nim spotkała i tyle. A on sobie już urajał cuda na kiju. Więc tym bardziej nie ma o co się czepiać, że, zaproszona, przyszła spotkać się z nimi wszystkimi i z którymś nawzajem wpadli sobie w oko. A autorzyna święcie oburzony, jakby akt własności miał albo chociaż jakąś deklarację. Poza tym, jeśli poszła, to widocznie nie darzyła go jakimś uczuciem, więc tym bardziej powinien się cieszyć. Nie jest oszukiwany i nie musi się oszukiwać.

            A jeśli już, to sam spierdolił sprawę i któryś z kumpli okazał się lepszym wyborem. I Pan twój się zresztą temu nie dziwi: owszem, normalne jest, że kobieta zna i może nawet przyjaźni się z przyjaciółmi swojego chłopa, Pan twój sam takie relacje z ludźmi utrzymuje, ale nienormalnym jest jakieś popierdolone podejście: „ja się z nimi nią podzielę” -sam się prosił i ma coś z deklem, więc dostał kopa w dupę i teraz jest płacz i wszyscy winni. /Mesio

            PS. Biologia ma tu dużo do powiedzenia, owszem. Ale też ludźmi rozumnymi podobno jesteśmy. Nie trzeba być idealnym, by się cieszyć, że przyjacielowi jest dobrze. Tylko warunkiem jest to, że jest się tym przyjacielem. Inaczej nawzajem oszukiwało i oszukiwało się też samego siebie. I ta prawda mogła wyjść na jaw przy okazji jakiejś kobiety, przy okazji biznesu, lub w innych przypadkach.

            1

            2
            Odpowiedz
          3. No dooobrze… Trudno się nie zgodzić.
            Ale cieszę się, że moja długoletnia przyjaciółka nie jest zainteresowana moim facetem. Ani ja jej 🙂
            Ad biologii też masz rację. To taki żarcik był.
            A może prowokacja. Nieistotne.

            0

            0
            Odpowiedz
  8. A po chuj Ci „poszerzać” przyjaźnie?Jak ja nie trawię takich ludzi co na siłę obcych przyprowadzają.No ale ja jestem introwertykiem,pewnie waszego świata nigdy nie zrozumiem.Dwa że skoro miałeś dziewczynę to nie mogłeś z nią spędzać czasu?Po co ciągałeś ze sobą potencjalnych konkurentów?

    19

    3
    Odpowiedz
    1. Tak się składa, że ja też jestem introwertykiem kolego. Z dziewczyną też spędzałem czas sam na sam, ale miłość nie jest wieczna i nie chciałem zaniedbywać przyjaciół tylko dlatego, że się zakochałem.

      2

      2
      Odpowiedz
  9. No i dobrze przyjacielu,niech tak trzymają,niech budują nową i wspólną przyszłości dla całej ludzkości która jest wielce świetlana i wprost stworzona dla tytanów pracy,herosów i terminatorów a słabiaków bezwzględnie wyklucza(w sensie wykluczeniu totalnym,fizycznym).

    1

    0
    Odpowiedz
  10. Widocznie nigdy przyjaciół nie miales. A dziewczynę się wychowuje albo jest się na kumpelskich relacjach. Nigdy nie ma tak ze ktoś nie może bo dziewczyna. No

    0

    0
    Odpowiedz
  11. Trochę tak, a trochę nie. Jak lata temu związałam się z moim chłopakiem, to, jak na początku bywa, tylko on się liczył, każdą wolną chwilę spędzałam z nim, motylki, cud, miód i malina. Też trochę wtedy olałam przyjaciół, trochę nieświadowie (no bo ukochany najważniejszy i kto mi będzie przeszkadzał), a trochę pamiętałam jak już wcześniej rozpadały się moje przyjaźnie „na całe życie” i stwierdziłam, że nie przełożę nic ponad miłość. Miałam rację. Większość się obraziła, tylko jedna przyjaciółka zrozumiała i cierpliwie przeczekała ten okres, który trwał, bagatela, jakieś dwa miesiące. „Szał miłosny” opadł, z facetem jestem szczęśliwa do tej pory i z przyjaciółką też trzymam kontakt. Sama nie wiem, czy żałować tamtych przyjaciół.

    2

    1
    Odpowiedz
    1. żałuj, olałem gościa który też wybrał , ale tych co potrafili zachowac rownowage uszanowalem

      2

      0
      Odpowiedz