Pójdziesz do tego doktora, czekasz w pieprzonej rejestracji, nie wiesz co zrobić. Bo a tu takie dokumenty donieść trzeba, a to srakie, to tam coś powiedzieć, tu do innego pomieszczenia wejść. Potem się pytasz kto na którą ma godzinę i się dowiadujesz, że nie ma na godzinę, tylko na kolejkę. No to czekasz aż wszystkie babcie opowiedzą historię swojej choroby ze szczegółami. Potem wchodzisz patrzysz na ten znudzony ryj i mówisz o co ci chodzi, po czym chuj ci powie, nawet nie zbada i nadal boli. Chuj z tymi lekarzami.
17
33

Poszedłem raz prywatnie. Zapłaciłem i nie musiałem czekać, ale to był najgorszy lekarz z jakim miałem do czynienia, a spodziewałem się za banknot lepszej opieki, a przynajmniej trafnej diagnozy. Nic z tego. To jest dopiero dołująca sytuacja.
Jako dziecko byłem bardzo chorowity. Nie umiem wymienić, jakich chorób nie zaliczyłem. Przepraszam! Nie byłem chory na świnkę. Stałem się też wegetarianinem, chyba ze współczucia dla zwierząt i takim pozostałem do dzisiaj.
Dorosłość przekonała mnie, że nie mam czasu chorować, więc nie chorowałem. Stało to się nawykowe i tak i obyczaj pielęgnuję na emeryturze. Nie znaczy to, że nie atakują mnie różne atrakcje chorobowe, lecz szybko opanowuję je sam. U lekarza byłem pół wieku temu. Przyjaciel (konował) żachnął się, lecz po chwili zastanowienia i dodatkowej krótkiej rozmowie, nieoczekiwanie poparł mnie, żartując, że lepiej umrzeć na jakąś konkretną chorobę, niż męczyć się i umierać w pełnym zdrowiu. Niestety niedawno zmarł a to on był moim wsparciem w wypisywaniu recept na antybiotyki. Jak dotąd daję sobie radę zapasami, lecz co zrobię, kiedy one się wyczerpią? Wspieram się czosnkiem i pokrewnymi, lecz jak długo można cuchnąć tak, że ludzie omijają mnie szerokim łukiem?
i to jest wina lekarza twoja mać, że czekasz w rejestracji, nie wiesz co zrobić i się pałętasz? myślisz że po to się uczyli 6 lat studiów, rok stażu 4-5 lat specjalizacji, żeby cię prowadzić przez korytarz bo nie umiesz się znaleźć w zamkniętym pomieszczeniu? że jesteś tak nieogarnięty że się nie umiesz znaleźć? potem wina lekarza że pacjenci pierdolą im nad głowami historie? i wina lekarza, że zmęczony musi cię przyjąć np po nocnym dyżurze i po gdakaniu 20 innych pacjentów na raz? Jestem lekarzem i mówię Ci: chuj z tobą !!!
No wykonujesz mega trudny zawód. Skoro ta praca Cię męczy to znaczy, że nie jesteś na tyle psychicznie wytrzymały żeby zajmować się chorymi. Znam panią doktor co pracuje w szpitalu z naprawdę ciężkimi przypadkami różnych psychoz i upośledzeń i jest zawsze miła, uśmiechnięta, poradzi co masz wykonać. Nie dziwię się – tacy ludzie jak ty są nastawieni tylko na zyski i prestiż! Taka prawda i nie udowadniaj, że jest inaczej! Też jesteście ludźmi, ale Wasza praca jest jednak wyjątkowo wymagająca! Darcie japy na pacjentów też jest niewskazane. Tak, to też robicie non stop, potraficie chodzić pijani po oddziałach… My pacjenci jesteśmy bardziej zmęczeni i zestresowani Wami niż Wy nami. Chuj z takimi lekarzami!!!
Spóznilem się kiedyś 30 minut a on mi mówi spóźnił się pan a ja tak jak bym się nie spóźnił to bym czekał dwie i pół godziny a tak tylko dwie poszanowanie czasu klienta się nadają krowy leczyć
trza było iść z butelką lub kopertą
Nie pierdol, tylko weź się za robotę. Trzeba nabyć znajomości albo mieć lekarza w rodzinie. Moja siora jest internistą. Cokolwiek by mi się działo, to dzwonię do Niej rano do szpitala, a Ona umawia mnie do znajomego. I nieważne, czy statystycznie czeka się na badanie tydzień, czy rok. Po południu tego samego dnia, jak się wyśpię, to przyjeżdzam do szpitala, dzwonię po siostrę, wpierdalam się na początek kolejki – no i tu czekam kulturalnie, aż aktualny pacjent zostanie obsłużony – przecież nie wypierdolę go z gabinetu z gołym kutasem w połowie badania. 10 minut czekania, wchodzę do specjalisty i załatwione, za darmo. I chuj tam, że przez to ostatni w kolejce, który zdycha tam od 5 rano, nie załapie się już na ten dzień i będzie musiał dowlec się za tydzień. Szpital rządzi się prawami dżungli.
Do 2. : Co, prawdo kole w oczy? 😉 Mało jest dobrych lekarzy ( zwłaszcza publicznie), właśnie większość to takie chamowate niewydarzone konowały, którym się wydaje, że są nie wiadomo kim.
Ad 4-kurwa mać i właśnie dlatego to tak wygląda jak wygląda,jebana prywata.
W ogóle całą tę jebaną państwową służbę(służba,tak kurwa)czas rozpędzić na 4 wiatry.Niskie podatki,żadnych przymusowych ubezpieczeń z których i tak chuja mam oraz prywatna,płatna,konkretna opieka lekarska.
Tu autor #4 do #6 – zgadzam się w całej rozciągłości. Służba – lekarz nie ma ochoty służyć – jak każdy – chce się spełnić zawodowo, zarobić, dokształcić, czasem komuś bezinteresownie pomóc. Najzdrowszy będzie wolny rynek – wtedy dobrzy lekarze dużo lepiej zarobią i będą pracować w lepszych warunkach. Będą też musieli lepiej starać się o klienta. Dzięki niskim podatkom i ja, i moja siostra lepiej zarobimy. Nie będę musiał korzystać z PRL’owskich sztuczek, żeby szybko i dobrze załatwić sprawę, ale poprostu dobrze zapłacę – i każdy będzie miał oficjalnie i na jasnych warunkach taką możliwość. No – oczywiście nie będzie ażtak różowo, bo praktyka wolnorynkowa też ma swoje niedoskonałości, ale z pewnością będzie lepiej niż teraz.