Kapitalizm

Co to za system gdzie o przywileju decyduje to czy ktoś się urodzi w bogatej rodzinie nawet nie z własnej decyzji? Ja tego doświadczyłem. Miałem porażki życiowe, w podstawówce byłem gnębiony, związałem się z ciamajdą podczas gdy inni byli wysportowani, zaradni, utalentowani itp., bo mieli bogatszych rodziców, byli oryginalni – tak było od pierwszej chwili kiedy zacząłem być gnębiony, dręczony przez rówieśników, typowy przykład przemocy szkolnej. Nie miałem superowych kanałów w TV, ekstra ciuchów, chałupa na wsi się rozlatywała, szambo wylewało, kury srały pod progiem do domu, po prostu dziura zabita dechami – ten system tak dzieli ludzi, stanem posiadania. Jak nie jesteś bogaty, nie masz powodów do imponowania. Inni mieli lepszy start. Jak z racji tego miałem wynieść jakiekolwiek znajomości z podstawówki do gimnazjum, gdzie wszyscy poprzychodzili w paczkach, ze znajomościami, plecami? To nie motywuje do działania ani do życia. Stąd miałem problemy z nauką. Padłem ofiarą mobbingu nauczyciela, który nastawił przeciwko mnie całą klasę na wszystkie trzy lata gimnazjum, miałem może dwóch, trzech kolegów, którzy i tak obrabiali mi dupę za plecami i robili ze mnie jelenia. Nie reagowałem na zaloty koleżanki przez ten pierd…lony kompleks niższości, a taka zaj… laska, która teraz, po latach jest „gwiazdą” i ma super faceta a mogła być moja, ja piedzielę…w liceum zamknąłem się w sobie, skompromitowałem się przed rodzicami a ukończyłem tą szkołę w męczarniach. Teraz, kiedy przesrałem pierwszy semestr studiów przez – znowu – znajomości, bo skąd wszyscy z paczkami i znajomościami wszystko wszędzie zawsze wiedzieli i umieli oprócz MNIE, mam jakąś tam fajną robotę, niby szczęście jakieś mam bo są wypady z rówieśnikami i melanże, jestem akceptowany i lubiany ale czuje i wiem że odstaję od reszty, jestem tak naprawdę no-lifem, mam 23 lata, brak dziewczyny i rzeczywistych przyjaciół a wszyscy albo prawie wszyscy dookoła są związani, pożenieni, mają dzieci, to moja pięta achillesowa, wstyd, jeszcze jak słucham jednej osoby, takiej rozgadanej, jakich to ona super-ekstra znajomych i ILU nie ma, ilu facetów to ona nie miała, na ilu instrumentach nie gra, jakich tam sportów nie uprawia, czego to ona nie studiuje i to jeszcze jak szczeniara młodsza 4 l. ode mnie, masakra, żenada, wstyd. Nie chodzi o to że ktoś mi może np. napluć w mordę itp. i idę się rozpłakać do konta bo tak nie jest, pizdą to ja nie jestem, jakoś kroczę przez życie, szukam wartości, „kręgosłupa” który pozwala mi trwać, czytam, interesuję się życiem, tylko o świadomość pewnych rzeczy, stosunku do drugiego człowieka, boli mnie to. Chcę to zrekompensować idąc do służb mundurowych, bo konwenanse dają ludziom władze. Nie widzę dla siebie innych szans. Paranoja i przysłowiowa ch*jnia totalna z grzybnią, ehhh…ciężko mi o tym myśleć i pisać.

1
3