Kobieta vs. marzenia

Witam. Jestem całkiem niezłym elektrykiem i od niemal 10 lat bujam się między Polską a Wyspami. Byłem 2 lata w GB, ale w końcu zatęskniło mi się za Polską i wróciłem. Posiedziałem rok i stwierdziłem że jednak niepotrzebnie wracałem bo nikt mi w Polsce nie chciał zapłacić więcej jak 2 tysiące złotych. Wyjechałem więc do Irlandii gdzie przepracowałem rok po czym przyszedł kryzys i robota się skończyła. W Polsce znowu popracowałem 2 lata po czym ponownie zawitałem do Anglii bo znalazłem w necie ogłoszenie z mojej starej firmy. Ponownie wróciłem w marcu 2012 roku do Polski. Mam tak że za granicą tęsknię za Polską, za tutejszym klimatem, rodziną i znajomymi. Jak przyjadę i posiedzę trochę tutaj to zaczyna mnie nosić, tęsknię za „normalnym” Państwem bez Smoleńska i pasożytnictwa mundurówek i wszelkiej maści budżetówki, za normalnymi zarobkami i tak dalej. Dlatego tak sobie żyję trochę tu, trochę tam starając się znaleźć złoty środek. Teraz zaczyna się moja chujnia. Udało mi się przy pomocy mojego przyjaciela nakręcić robotę w USA w Cincinnati. Rozmowę miałem przez Skype, chcieli wiedzieć czy się dogadają po angielsku ze mną. Właśnie załatwiam wizę, ale to ma być formalność, bo firma w której mam parcować pomaga mi w tym procesie i zapewniają że nie będzie problemów. Szczerze przyznam że USA to jedno z dziecinnych marzeń, pomieszkać, zobaczyć, popracować. Poza tym wyspy już mi się trochę znudziły i klimat Anglii i Irlandii mnie zawsze męczył. Więc gdzie tu chujnia powiecie, żyć nie umierać! Chodzi oczywiście o kobietę. Poznaliśmy się rok temu i jestem w niej zakochany po uszy, jesteśmy razem, jestem z nią szczęśliwy. Ona jednak mówi, że nie ma opcji żeby wyjechała z Polski, ma dobrą pracę – co prawda za niewiele ponad 2 tysiące na rękę, ale w jej mieścinie to są niezłe zarobki. Poza tym ona mówi że chodzi też o atmosferę w pracy która – podobno – jest świetna a to dla niej również bardzo ważne. Do tego dochodzi fakt że jest jedynaczką i nie chce zostawić rodziców samych bez żadnego wsparcia, no i jest ona osobą bardzo towarzyską, ma wielu przyjaciół i nie wyobraża sobie życia bez nich. Ostatnim jej argumentem jest słaba znajomość angielskiego, ale to tak na marginesie, bo – jak mówi – i tak nie pojedzie. Mówi że tu się czuje dobrze, i pyta, czy chcę żeby przeze mnie była nieszczęśliwa? I teraz nie wiem co mam robić, z jednej strony strasznie mnie ciągnie do tej Ameryki, choćby na rok, półtora. Z drugiej strony nie chcę jej zostawiać, bo mogę ją stracić. Ale jak zostanę z nią to czy nie będę miał jej za złe że straciłem przez nią szansę na tą pracę i wyjazd? Śrut.

50
70

Komentarze do "Kobieta vs. marzenia"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Ja bym spierdalał do Ju Es Ej na Twoim miejscu. Aż dziwi mnie, że pomimo tego, iż byłeś wiele razy za granicą, nadal nie dociera do Ciebe jakie tu jest szambo w tej Polandii. Gdybym ja miał okazję pojechać do stanów i pracować w swoim zawodzie, nie wachał bym się ani chwili a do Polski przyjeżdzał jedynie na wakacje.

    0

    0
    Odpowiedz
  3. Jedź i nie żałuj, NIGDY nie poświęcaj się kobiecie

    0

    0
    Odpowiedz
  4. Najgorzej będzie jak nie wyjedziesz a ona kopnie Cię w dupę.

    0

    0
    Odpowiedz
  5. no powiem Ci ze chujnia mega, tak źle i tak niedobrze…a cos trzeba zadecydowac…z jednej str tkai wyjazd ale to tylko wyjazd bo jednak nie wazne gdzie, wazne z kim, bo w zlotym palacu ale bez bliskiej duszy to nie jest juz tak kolorowo, z drugiej str zostaniesz, jesli sie po jakims czasie rozejdziecie to bedziesz pluć sobie w brodę, że taką szansę odpuściłeś…nie ma prostej odpowiedzi w tym wypadku…można walnąć liste plusow i minusów ale moze byc jeden plus ktory przewazy setke minusow, wiec tylko to co w danym momencie jest dla Ciebie najwazniejsze sie liczy….zrob to co jest najwazniejsze i najlepsze dla Ciebie!powodzenia!!!

    0

    0
    Odpowiedz
  6. Łatwo się mówi za kogoś, wiem… Tylko gdybym była w związku z facetem z którym jesteśmy szczęśliwi, który ma przed sobą jakieś możliwości godnego życia, to na drugi koniec świata bym z nim poleciała. Bo rodzice? Sorry ale to jest Wasze życie a nie jej rodziców. Może nie kocha Cię aż tak bardzo, nie traktuje tak bardzo poważnie. Coś tu nie gra.

    1

    0
    Odpowiedz
  7. ja 20 lat temu miałem dokładnie taki sam dylemat. zostałem i teraz się męczę w tym chorym kraju. gdybym nie został, męczyłoby mnie że ne jesteśmy razem: jedna wielka chujnia!!!!!

    0

    0
    Odpowiedz
  8. jedz do USA 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  9. Tak, będziesz miał to sobie za złe. Pojedź, spełnij marzenie z dzieciństwa. Jeśli to coś poważnego, przetrwa próbę czasu. Cały ostatni rok robiłam wszystko z myślą o swoim chłopaku. Żyłam trochę jak robot, bo myślałam o naszej wspólnej przyszłości. Zrezygnowałam z rocznego stażu za granicą, bo uznałam, że to nie zrobi dobrze dla naszego świeżego związku, który trwał podobnie długo do Twojego. Odłożyłam marzenia na później. Miłość wygrała. I wiesz co? Powiedział mi, że nic z tego nie będzie. Jestem piękna i mądra, ale nie dla niego. Tak po prostu się odkochał. Ja bym pojechała. Jeśli coś ma z tego być, to będzie, nawet gdy Ty będziesz tam, a ona tutaj. Mój kuzyn był w podobnej sytuacji, ale to jego luba wyjechała do Stanów. Dwa lata jej nie było, zdobyła doświadczenie, zarobiła i zwiedziła kawał świata. Rozstali się w między czasie. Teraz oboje żyją w Polsce. Ona zna świetnie język, pracuje w HP i dobrze zarabia, ma znajomych w USA i miłe wspomnienia. On się wyszalał. Mają dwóch synów, mieszkanie i są świetnym małżeństwem. Jedź!!

    0

    0
    Odpowiedz
  10. To znaczy tylko tyle, że facetka jest WIERNA…. A decyzja po Twojej stronie oczywiście, nie spierdol tego 🙂

    0

    0
    Odpowiedz
  11. Jedź człowieku. Poznawaj świat, próbuj nowego, bo widać, że tego potrzebujesz. Zostaniesz i tylko będziesz sobie w brodę pluł, że nie wykorzystałeś szansy. Pozdrawiam

    0

    0
    Odpowiedz
  12. Jedź do USA!

    0

    0
    Odpowiedz
  13. A czy Ty chcesz być przez nią nieszczęśliwy?

    0

    0
    Odpowiedz
  14. Spoko, Stary, ale ja to bym wszystko w czterech zdaniach zmieścił, bez szkody dla przekazu.

    1

    0
    Odpowiedz
  15. Musisz ją zostawic i wyjechać bo i tak kiedyś się rozstaniecie. Ty jesteś człowiekiem wolnym, z szerokimi perspektywami, a ona to typ niewolnika, który będzie tyrał za 2 tys. i wmawiał sobie, że jest fajnie bo atmosfera, przyjaciele itp. Druga sprawa to jej towarzyskie życie. Takie kobiety co to maja dużo przyjaciół nie są dobrymi żonami. Ludzie tworzący dobry związek tworzą swój wlasny świat, w ktorym nie ważni są jacyś obcy tylko partner, wspólna z nim przyszłość i przyszłość ewentualnych dzieci. Ameryka to ciągle najlepsze miejsce do życia. Ja mieszkam w Irlandii 9 lat lecz wkrótce przeprowadzam się do stanów z żoną i dziećmi. Mam to szczęście, że mamy z żoną podobna spojrzenie na świat. 5 lat temu miałem podobny dylemat z inną kobietą i cale szczęście wybrałem dobrze. Tamta siedzi w Polsce, a ja mam wspaniałą żonę, cudowne dzieci i Ameryke w planach.

    1

    0
    Odpowiedz
  16. Gosciu jesli ja kochasz to sobie daruj ta Ameryke i zostan dla niej bo bedzie cie nosilo z powrotem tak jak z tej Irlandi. Wiem co mowie mieszkam w USA juz 25 lat. Warunek jest jeden. Musisz ja naprawde kochac.

    0

    0
    Odpowiedz
  17. Szczerze? Zależy to od tego jak bardzo TOBIE zależy na wyjeździe. Jeżeli bardzo to będziesz miał za złe, i sobie i jej. Dziwi mnie fakt że twoja kobieta woli dalej żyć na niższym standardzie, ślepo wierząc że coś ją czeka na starość w tym kraju. Bo to prawda, smutna, ale prawda. Może idzicie na spacer pogadaj z nią, przy okazji pokaż jej kilku emerytów na spacerku 😉 Macie szanse na lepszy standard życia niz w PL i nie ma się co tutaj oszukiwać że tu jest tak kolorowo bo nie jest i sie nie zapowiada na to że będzie. Rozumiem że rodzina bliscy itd. Ale gdyby pracowała na drugim końcu polski to w odwiedziny też przyjeżdzala by w święta i w czasie kiedy ma urlop. Ale oczywiście zawsze możecie zostać, i zacząć kombinować na lewo żeby mieć więcej. Albo drugi etat i dostać garba. A w 67 urodziny dostać z Zusu jałmużne. Na tzw. rosyjska ruletkę.

    0

    1
    Odpowiedz
  18. jedz sam, bo bedziesz zalowal. odkochac mozna sie bardzo szybko. poza tym rok to malo, a jak kocha to poczeka, ale na to nie licz. jedz! zyje sie tylko raz i bedziesz zalowal, ze nie skorzystasz. ona gwarancji ci nie da, ze za pol roku nie dojebie ci rogow w tej przyjaznej atmo w pracy. 3m sie i powodzenia za wielka woda.

    1

    0
    Odpowiedz
  19. Jak kocha, to poczeka, a Ty pojedź i spełnij swoje marzenie. Przy okazji przekonasz się co jest naprawdę między Wami. Jak będzie mieli dzieci, to z tym wyjazdem będzie o wiele trudniej.

    0

    0
    Odpowiedz
  20. Haha mam to samo, babsko ktore nic nie zarabia, chce zeby kupowac jej mieszkania, ciuchy, auta, mieszka w malym miescie i chce zyc blisko rodzicow. Polki sa naprawde z innej planety.

    0

    1
    Odpowiedz
  21. jeśli twoja kobieta nie ma potrzeby wyjechania choć na chwilę,bo tu praca za marne 2 tysie to dziwne że sie zastanawiasz..ja też mam pracę i to za 4-6k/msc,braci,przyjaciół,rodzinę i facet podobnie..ale uważamy że wyjechać,spróbować to absolutnie punkt obowiązkowy! Zawsze można wrócić,do pracy też..twoja kobieta jest chyba nieco ograniczona, nie czaje jak można nie chcieć sięgnąć po lepsze ŻYCIE, za 2 tys/msc własnego domu raczej się nie zbuduje, chyba że na starość dla dzieci bez podróżowania i przy ciągłym biedowaniu

    0

    1
    Odpowiedz
  22. Ja bym wyjechał. Kobiet jest więcej niż nas, facetów, a nas jest więcej niż godnej pracy.

    0

    0
    Odpowiedz
  23. pierdol to. samo przyjdzie co i jak ma być

    0

    0
    Odpowiedz
  24. To ja z #16 raz jeszcze. Po przeczytaniu wypowiedzi innych zmieniam moje zdanie. Jedz i szukaj swoich snow a nie jej. Kobiete znajdziejsz a tamtej z czasem przestaniesz myslec. Jak zostaniesz w POlsce o tej okazji nigdy nie przestaniesz myslec i gdybac co by bylo gdyby bylo. US zeszlo generalnie na psy ale wciaz nadal jest jeszcze wiele dobrych rzeczy w tym kraju dopoki dopoty dollar nie przestanie calkowicie byc waluta miedzynarodowych rozliczen. Pozdrawiam z USA.

    0

    0
    Odpowiedz
  25. Tak czy inaczej zrobisz to napisz za jakiś czas, co wybrałes i jak Ci jest. Ok?

    0

    0
    Odpowiedz
  26. to jest dopiero chujnia.
    Ja bym jechał do USA jebać te baby który nigdy nie są zdolne do poświęceń.

    1

    0
    Odpowiedz
  27. Ja miałem podobną sytuację, straciłem pracę miałem okazję wyjechać do Norwegii. Zostałem w Polsce bo stwierdziłem że pieniądze to nie wszystko, najważniejsze jest uczucie, Miesiąc później dostałem kopniaka od swojej narzeczonej i zostałem z niczym. Ja kocha to na ciebie poczeka, nauczony doświadczeniem moge tak śmiało stwierdzić.

    1

    0
    Odpowiedz
  28. jedz, chlopie i sie nie wachaj! Ona nie pojedzie z Toba bo nie nadajecie na tych samych falach! Teraz ustapisz i za 10 lat bedziesz trybikiem systemu! I ni chuja szczesliwy! Zatrujesz jej zycie i swoje! Badz mezczyzna i jedz, choc bedzie bolec to jedyna opcja! Zrob to dla niej, dla siebie, dla WAS!

    0

    0
    Odpowiedz
  29. Jedź, zobaczysz kiedyś będziesz szczęśliwy z tego wyboru!

    0

    1
    Odpowiedz
  30. Straight from poland to disneyland

    0

    1
    Odpowiedz
  31. @5 Coś jest na rzeczy. Wydaje mi się, że Twoja miła jest nieco mniej zaangażowana niż Ty. Na pierwszym miejscu stawia swoje potrzeby, potem swoich rodziców, przyjaciół, a gdzie w tym wszystkim jest „my” i to co najlepsze dla Waszego związku?

    1

    0
    Odpowiedz
  32. Szanowni Komentatorzy. Cokolwiek zrobi Autor powyzszej chujni, decyzje w koncu musi podjac. Kazda decyzja jest obciazona ryzykiem. Moze pojechac do Stanow sam czy ze swojo luba, ale skad ta pewnosc, ze mu tam wyjdzie zgodnie z oczekiwaniami, ze sie tam rzeczywiscie sprawdzi jako pracownik, kolega, w obcym mimo wszystkim srodowisku, a jaka jest jego znajomosc jezyka tez nie wiemy, ale ludzie z reguly przeceniaja swoje umiejetnosci. A zapuscic korzenie na emigracji, poznac ludzi, wciagnac sie w lokalne zycie, obyczaje, inne mimo wszystko spojrzenie na swiat, ludzi, wielka polityke, wszelkiego rodzaje napiecia rasowe, polityczne, uprzedzenia wobec innych itd. ? Ktoz to moze powiedziec z zupelna pewnoscia? Stany to nie zabawa: ani obecnie, ani przed wojna, ani w latach powojennych. GAdanie o spoleczenstwie, gdzie panuje tolerancja, zyczliwosc, gdzie te wszystkie tam mieszkajace narody trzymaja razem, sa solidarni, zasymilowani to przeciez bajka dla grzecznych dzieci. Do emigracji stworzeni sa naprawde nieliczni. A prawdziwy sukces odnioslo tam, czy w swiecie zachodnim naprawde bardzo niewielu. Duzo moznaby tu jeszcze napisac, ale zdajecie sobie sprawe, ze to naprawde nie jest proste. Pol zycia spedzilem poza Polska (33 lata), wiem co mowie. Nie mieszkam co prawda w Stanach tylko z racji zawodowych we Francji, Niemczech i naturalnie Polsce, ale zycie znam zbyt dobrze, aby miec jakiekolwiek zludzenia. Bylbym ostrozny w wypowiadaniu pochopnych, powierzchownych i malo wywazonych osadow/opinii dot. sytuacji zyciowej i prywatnej Autora. Do trudow emigranckiego zywota doroslo niewiele osob. Jezeli ktos instynktownie czuje, ze taka sytuacja przerasta jego sily, to niech sobie daruje te przygode z watpliwym/niepewnym zakonczeniem. W znakomitej wiekszosci przypadkow ludzie nie wytrzymuja proby czasu, lat rozlaki, i w taki to sposob rozpadaja sie malzenstwa, zwiazki, rodziny itd. Dla wielu emigrantow wyjazd nawet do kraju, gdzie panuje wysoki standart materialny, zabezpieczenia socjalne, porzadek prawny, ogolne poczucie bezpieczenstwa, gdzie jest wzglednie latwo o przyzwoita prace (a o ktorym panstwie da sie cos takiego dzis tak z reka na sercu powiedziec?), jest czyms bardzo mocnym. Jakze trudno wielu wyjezdzajacym poradzic sobie z tym kulturalnym szokiem (culture shock)? Dziewczyna nie powinna z Polski wyjezdzac. Bo gdyby cos w tych bajecznych Stanach nie wyszlo, a optymalnie to wiele rzeczy jednak nie wychodzi, to chlopak dostanie za swoje. Dziewczyna ma w POlsce swoja malo stabilizacje, dobrze sie u siebie czuje, a tam jakze wiele spraw jest pod znakiem zapytania. tak, przed laty USA oraz Europa Zachodnia to byl dla nas i dla wielu innych jeden wielki mit. Ale ten czas minal juz dawno. Mit prysl.

    1

    0
    Odpowiedz
  33. Szanowni Komentatorzy, szanowny Autorze: Nie radze tak okrutnie przeceniac tego uczucia, ktore sie rzekomo miloscia. To sie podobno zdarza, ale jest to czyms ulotnym, nietrwalym niestabilnym, a juz napewno czyms co moze sie utrzymac miedzy dwojgiem ludzi nie tylko przez rok, dwa, trzy, ale np. 20-30-40 lat. Co do tego mam nadzieje, ze wiekszosc uczestnikow tej strony internetowej jest na tyle rozsadna, inteligentna i zyciowo doswiadczona, ze przyzna mi racje w powyzszym punkcie, nawet jesli przyjdzie jej to z trudem. Autor jest mlodym czlowiekiem. Byc moze zakocha sie w swoim krotkim zyciu, bo czym jest ono wobec wiecznosci, jeszcze 10-20 razy. A moze juz nigdy? A ktoz to wie tak naprawde? Czasy w ktorych zyjemy, nie sprzyjaja poza tym stalosci zwiazkow, rodzin, malzenstw. I nie zanosi sie na to, ze bedzie inaczej, to znaczy lepiej. Jeszcze jedna informacja dla potencjalnych emigrantow, na dobre, lub tez na krotszy okres czasu: Nie wiem, jak to obecnie wyglada w Polsce, ale w wielu krajach na Zachodzie znajduja sie organizacje panstwowe, koscielne, prywatne, a rowniez wspolpracujace z ambasadami panstw, do ktorych wiele osob plci obojga pragnie sie udac, gdzie obiektywnie, wyczerpujaco i prawdziwie mozna poinformowac sie o sytuacji w danym kraju, a takze o mozliwosciach zycia i pracy w przypadku okreslonych grupe zawodowych, przy uwzglednieniu wieku, stanu zdrowia, mobilnosci na terenie danego kraju, kwalifikacji zawodowych, stopnia opanowania jezyka tego wlasnie kraju, do ktorego zainteresowany pragnie sie udac. Wielu petentow po tylko jednej takiej rozmowie prowadzonej z naprawde kompetentnymi pracownikami tych placowek, daje sobie spokoj ze swoimi planami na wieki wiekow, po zapoznaniu sie z realiami zyciu w kraju swoich marzen.

    0

    0
    Odpowiedz
  34. Szanowni Uczestnicy niniejszego forum: Czy wiekszosc z Was zdaje sobie sprawe z faktu, ze wielkie uczucia sa czyms bardzo rzadkim? Powiedzialbym nawet, ze nie zdarzaja sie naprawde nigdy. Z zakochanych staja sie mezczyzni i kobiety partnerami, czyli osobami ktore sie jako tako aranzuja ze soba, aby wspolnie podolac trudom zycia. A te morzonki, ktorych pelno na tej chujni,zycie zarowno autorowi i niejednemu zkomentujacych predzej czy pozniej wybije z glowy. Emigracja to czesto twardy i niewdzieczny chleb. A tam ludzie maja dosc swoich problemow i patrza na przyjezdnych z niechecia. Tam nikt nikogo nie potrzebuje i ani na autora, ani na wielu innych nie czeka.

    0

    0
    Odpowiedz
  35. Nie wszyscy rwa sie tak strasznie do wyjazdu z Polski. Wielu ludziom wiedzie sie w tym panstwie zupelnie niezle. Niezaleznie jaka bedzie sytuacja polityczna czy gospodarcza, wiekszosc spoleczenstwa zostaje u siebie, na swoich starych smieciach. Emigracja w czasach pokoju jest sprawa mimo wszystko niewielkiej grupy osob (jesli wziac pod uwage statystyke). Nie ma co zmuszac kogos do jego szczescia. A niby dlaczego Ukochana Autora powyzszej chujni m a poswiecic WSZYSTKO dla WIELKIEJ NIEWIADOMEJ? W imie czego? Co to jest wielka milosc? O co tu chodzi? Czesto z tych wielkich uczuc nie wynika w efekcie koncowym jak wielkie sr…nie i ogrom rozczarowan.

    1

    0
    Odpowiedz
  36. Mam powoli wrazenie, ze wszystkie mozliwe argumenty pro i kontra zostaly juz tutaj wypowiedziane przez szanownych komentatorow. Autor powinien teraz te komentarze wydrukowac i udac sie z nimi do swej lubej. Ich analiza zajmie z pewnoscia nie tylko ten jeden wieczor.

    0

    0
    Odpowiedz
  37. Ja też byłam kiedyś w takiej sytuacji. Zostałam z moim ukochanym. Nie myślę o tym co by było jakbym nie wyjechała. Podjęłam taką decyzję i już. Jakbym zaczęła rozpamiętywać jaką miałm szansę i tak dalej to zpierdziliłbym ten związek.

    0

    0
    Odpowiedz
  38. Egoistka, jej argumenty to tylko 'ja’ nie ma 'my’ jeśli nie chce Ci się dać rozwijać, rodzice nie powinni być kulą u nogi, należy im się opieka na starość ale chyba jeszcze nie są schorowani?? Masz 1 życie podejmij decyzje. a też mam podobną decyzję do podjęcia do końca czerwca muszę się zdecydować (mój pociąg życia 4 lata temu w porę nie skręcił na bocznicę i pojechał złą drogą,jechał, jechał, aż zatoczył krąg. Teraz znowu rusza ale już zna drogę i wie gdzie skręcić na zamierzony kurs),nie mogę przez to spać po nocach ale nie zrezygnuje z siebie aby zostać i spełniać oczekiwania wszystkich innych tylko nie swoje! Ale przemyśl swoją sytuację, jeżeli kochasz na zabój to najpierw się upewnij porządnie czy ta osoba jest godna twojego poświęcenia i będzie umiała to docenić. MUSISZ mieć 100 proc pewność czy ONA jest tego WARTA.

    0

    0
    Odpowiedz
  39. Bardzo niewiele osob myslacych o emigracji robi rzecz bardzo sensowna i rozsadna, ktora czytelnicy relacji Autora oraz piszacy komentarze z pewnoscia zaakceptuja, a ktora ma sie nastepujaco: Jesli juz jechac w ten swiat daleki, to przeciez nie nalezy robic tego ABSOLUTNIE W CIEMNO. Rozsadni ludzie, ktorzy te swiadomosc posiadaja a rowniez mozliwosci, np. finansowe, udaja sie do swego panstwa emigranckiego i zyja, mieszkaja tam na PROBE SZESC MIESIECY, MOZE JEDEN ROK ALBO POLTORA ROKU. Ale nie zyja tam jako turysci, tylko staraja sie zyc normalnym, ciezkim, znojnym zyciem tam zyjacego spoleczenstwa. To jest rzecz bardzo dobra. Dosc szybko sie okazuje, czy te osoby sie tam naprawde widza, czy daja sobie rady z miejscowymi, w ewtl. miejscu pracy, czy lapia jezyk tego kraju, czy wiele rzeczy im tam naprawde odpowiada, a moze jednak ogromnie drazni, albo sprawy, nad ktorymi nigdy nie przejda do porzadku dziennego, system polityczny, np. monarchia konstytucyjna. Dla wielu miejscowych jest to cos normalnego, oni tego nie kwestionuja, zyja tym co mowi krol, gdzie krolowa byla na wczasach, zyja np. przygotowaniami do urodzin tego czy innego czlonka rodziny krolewskiej itd., itp. Przeciez wiele osob, o lewicowych, republikanskich, demokratycznych zapatrywaniach, ktorzy widza te rozentuzjazmowane, wariujace tlumy na ulicach wielkiego miasta, przebrane w jakies szaty, umalowane szminkami jak clowni czy blazny w cyrku, to wierzcie mi, smiac sie mozna z powodu ich blazenady, otumanienia, otepienia i po prostu glupoty. Patrzysz na nich z uczuciem wyzszosci, i masz racje, co wiecej, z lekka wzgarda, czy z zupelna pogarda. Wiesz wtedy napewno, z wiekszoscia z nich, bo i tam sa rozgarnieci, inteligentni, trzezwo myslacy ludzie, ktorzy maja to wszystko gleboko w dupie, ktorzy propozycje przyjecia tytulu szlacheckiego,czy jakichs bardzo waznych orderow z reki krola czy krolowej w takim wlasnie panstwie, odrzuciliby, i rzeczywiscie wielu to czyni, czy odrzucaja bez chwili zastanowienia. Nie watpie, ze wielu z Was, szanowni Czytelnicy i Komentatorzy, zapewnie ani przez moment nie pomyslalo w kategoriach mego myslenia/rozumowania. A to tylko jeden z wielu aspektow. Wiem, wiem, co odpowiecie. Niejednego z Was w Polsce z powodu wielu rzeczy szlag trafia, i pragnelibyscie rewolucji 10 razy krwawszej niz Rewolucja Francuska, nowego ladu, nowego porzadku, zeby bylo tak pieknie, dobrze, dostatnio, demokratycznie, czysto, liberalnie, tolerancyjnie jak np. Niemczech,Francji, Wlk. Brytanii, USA, czy Nowej Zelandii z Papua-Nowa Gwinea. Juz nie wspomne o Australii. Tak, jestem cyniczny i ten mego komentarza nie jest wolny od szyderstwa. Ale daje Wam do zrozumienia, z czym trzeba sie na emigracji liczyc. Wyobcowanie srodowiskowe jest w wielu panstwach niemalze regula. Przyjezdni zyja w swoich enklawach (nie tylko w USA), mowia swoim ojczystym jezykiem, np. polskim, rosyjskim, tureckim, hiszpanskim, Jezykami Afryki itd., bo im w tym jezyku najlatwiej sie porozumiewac. Wielu tej bariery nie przeskoczy NIGDY. A bez dobrej jezyka nie znajdziesz kontaktu z obywatelami tego panstwa. Oni sie tak za bardzo nie garna, pomijajac garsc osob, do pomocy w szybkiej integracji, bo asymilacja nie jest mozliwa, a moim zdaniem niepozadana. A jak masz np. dzieci, to co wtedy? Kim one maja byc? Obywatelami jakiego narodu? Czym Twoj kraj ojczysty ma dla nich byc? Co im Przekazesz, jesli w ogole masz cos do przekazania? A bedzie ci przyjemnie, jezeli dzieci beda sie wstydzic np. przed swoimi rowiesnikami z tego wlasnie panstwa emigranckiego oraz rodzicami i krewnymi tychze rowiesnikow, ze rodzice nawet po wielu latach mowia okropnym angielskim, niemieckim, francuskim czy chociazby hiszpanskim? I tak tez ich rodzice beda najczesciej mowic do konca swego jezyka, jezykiem domoroslego emigranta, nie potrafiacego mowic tym obcym dla siebie jezykiem swobodnie, elokwentnie, czy nawet sobie w tym jezyku zartowac, czy tez zaskakiwac swoich gosci, kolegow blyskotliwymi odpowiedziami itd. To tyle.

    1

    0
    Odpowiedz
  40. Szanowni Chujowicze. Przeczytalem o problemie Autora, a takze wszystkie komentarze. Boze Moj. z tego wszystkiego daloby sie sporzadzic gruba ksiazke, tzn. mysle o tej chujni i wielu innych. Wierzcie mi, bylaby to ksiazka- bestseller, ktora wyrywalibyscie sobie z rak placac 100 zlotych za egzemplarz. Ta cala emigracja to jest jednak problem. Sa to dla mnie rzeczy nieznane, z ktorymi nie mialem w zyciu w ogole do czynienia. Glowa mnie rozbolala, musialem wyjac butelke, nalac sobie jednego i drugiego kielicha zmieszanego z sokiem pomaranczowym, zeby sie uspokoic, bo doprowadziliscie mnie waszymi rozwazaniami na temat problemu, ktory problemem nie jest dla wiekszosci z cala pewnoscia, do stanu pomiedzy lekkim oszolomem i otumanieniem. Ludzie, czy wy wiecie, co to sa problemy? Nie wiecie napewno. Co wam dadza te dla mnie niezrozumiale, socjologiczne, polityczne, geograficzne rozwazania, rozmyslania,analizy? Na Boga, ogarnijcie sie do diabla. MOj przyjaciel zmarl przed 6 miesiacami. Znalismy sie od podstawowki. Przezyl lat 45. Zawal i apopleksja. Nikt nie byl mu w stanie pomoc. Przynajmniej mial lekka smierc. A ja do dnia dzisiejszego po jego odejsciu nie potrafie dojsc do siebie. Wiem, dam sobie i z tym rade, bo mam twardy tylek, zycie dalo mi duzo kopniakow. A ta dziewczyna z tej powyzszej relacji to niech tylko nie robi zadnego glupstwa, bo tak cos mi sie zdaje w tym moim chlopsko-robotniczym mysleniu, ze to osoba inteligentna, pozbawiona zludzen co do zycia, swiata i tych strasznych mozliwosci w mitycznym swiecie Zachodu, w szerokim pojeciu. Wie gdzie jej miejsce i gdzie jej dobrze. Niech i tam pozostanie. Byloby mi b. przykro, gdyby musiala cierpiec robiac wielkie zyciowe glupstwo. A na co ja teraz czekam? ano wlasnie: Czekam zeby sie wreszcie wypowiedzial gosciu z mesiem, zarabiajacy zdaje sie 200 czy tez 300 tysiecy zlotych miesiecznie. Czesto dobrze gada i nie jest glupi, mimo ze potrafi tez byc cyniczny, dosadny i arogancki. Poczekajcie tylko, on wam, tutaj ostro glowy zmyje, marzyciele, gluptasy zyjace mrzonkami, marzace o zmywaku w Anglii, zapierdalaniem w Niemczech na budowie czy okropna praca przy b. chorych ludziach, dla ktorych smierc bylaby najwiekszym ukojeniem i zbawieniem, czy tez o pracy w USa w kuchni przy obieraniu ziemniakow czy marchwii, a moze w mizernej knajpie przy autostradzie gdzies w Stanach, gdzie taka dziewczyne tam pracujaca jako np. kelnerka, kazdy kierowca moze klepnac po tylku czy nawet uszczypnac. Ha, ha, ha, ha.

    0

    0
    Odpowiedz
  41. @41 Ledwo przebrnąłem przez Twój nudny wstęp- wierz mi, Twoja książka nie byłaby bestsellerem, chyba że na kiermaszach taniej książki za 2 zł na prezent dla znienawidzonego siostrzeńca…

    0

    0
    Odpowiedz
  42. Szanowny Komentatorze spod nr 42. Nie nie, ja wcale takiej ksiazki wydawac nie mysle, chociaz uwazam, ze bylbym do tego zdolny i znalazlbym kilka osob z gotowka na ten cel. to byl tylko taki pomysl, idea. Moze to ktorys z czytelnikow zrealizuje pewnego dnia. Nic wiecej nie mam do powiedzenia. Emigracja do innego kraju to nie jest przedszkole dla grzecznych dzieci.

    0

    0
    Odpowiedz
  43. po roku czasu bycia ze sobą to jedynie może ci się wydawać ze to milosc, spierdalaj stąd i żyj godnie przy okazji próba tej wspaniałej milosci choć niestety pewnie sie skonczy rozstaniem

    0

    0
    Odpowiedz