Ludzie mają mnie w dupie

Przychodzi taki okres w życiu, że człowiek zaczyna się zastanawiać nad tym co było oraz nad tym co dopiero może nadejść. Niedawno skończyłem 34 lata, niedługo wkroczę w połowę długości życia statystycznego mężczyzny. Kiedy kolejny raz spędzałem urodziny samotnie zastanawiałem się dlaczego tak jest. Od zawsze jestem osobą uczynną, tak zostałem wychowany, kiedy ktoś prosi o pomoc nie zastanawiasz się tylko pomagasz. Codziennie mam pytania czy mógłbym zrobić to czy tamto. Pomożesz mi wypełnić PITa? Odpowiadam – jasne. Naprawisz mi komputer? Nie ma sprawy, w końcu jestem programistą, nie przejmuj się, coś poradzimy. I tak świątek, piątek i niedziela. Niestety takie coś nie działa w drugą stronę, znajomi nie dają nic od siebie. Nie proszę ludzi o pomoc w sensie, czy możesz coś dla mnie zrobić, chodzi mi bardziej o typowo ludzkie, przyziemne sprawy. Często pytam się znajomych czy możemy iść na jakieś piwo, wybrać się do kina, zobaczyć jakieś miejskie wydarzenie. Najczęściej (w zasadzie zawsze) słyszę jakieś wymigiwanie się. Nie chcę się tutaj żalić ale podsumowałem swoje życie i policzyłem, że raz w ciągu tych 34 lat zostałem zaproszony na urodziny, nigdy nie byłem u nikogo na ślubie, imprezy dla mnie nie istnieją, sylwester zawsze sam w pustym mieszkaniu bo każdy „ma już swoje plany”, na wakacjach nie byłem od 18 lat, bo samemu to żadna przyjemność. Z kobietami też mi nie wychodzi, każda sklasyfikowała mnie jako świetnego kandydata na przyjaciela, pogodziłem się z tym, może tak po prostu musi być. Nigdy nie rozumiałem tego stanu rzeczy, tak jak napisałem wcześniej jestem osobą uczynną, niekonfliktową, pomocną i tak jestem oceniany przez znajomych i współpracowników. Jednak samotność wywiera na mnie coraz większe piętno. Weekendy kiedy nie masz co ze sobą począć, popołudnia kiedy wracasz do domu i patrzysz w sufit. Czasami płakać się chce kiedy siedzisz przed komputerem, włączasz Facebooka i widzisz jak ludzie wiodą normalne życie, wrzucają zdjęcia z wakacji ze znajomymi (oczywiście nie ze mną) i dziećmi, umawiają się ze sobą. Często czytałem tekst: „wyjdź do ludzi, znajdź sobie nowych znajomych” i tak też robię ale nic z tego nie wychodzi. Niedawno zmieniłem pracę, jestem osobą aktywną, dużo biegam, biorę udział w różnego typu zawodach. Poza tym że przybywa mi „znajomych” na Facebooku nic się nie zmienia, dalej jestem „mr Nobody”. Nie wiem co ze sobą zrobić, czemu jest tak, że nikt o mnie nie pamięta, kiedyś przeczytałem jakiś tekst socjologiczny gdzie przedstawione były badania nad jednostką w społeczeństwie, w których uczeni podali, że niektórzy po prostu tak mają, są zapomniani przez społeczeństwo i nie ma to związku z tym jacy są. To jest statystyka i zwykły pech. Ale dlaczego tak jest i jak to zmienić niestety nie podano. Więc pytanie drodzy chujanie, jak się wyrwać z tej matni, co robić żeby nie zdechnąć jako stary zapomniany przez społeczeństwo stary, zgorzkniały mężczyzna?

89
2

Komentarze do "Ludzie mają mnie w dupie"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Witam, mam to samo w wieku 25 lat, gdzie zaraz kończą się studia, a niemal wszyscy się odwrócili i poszli w swoją stronę. Nikt się nie odzywa, a do tego związek na odległość się rozsypał. Każdy wieczór patrze w sufit i myślę co mnie czeka przez kolejne lata tego życia skoro już teraz jest tylko przyszłość widziana jako (praca dom i tak w kółko). Znajomych na siłę szukać nie będę i Tobie tez to radze bo i po co wysłuchiwać czyichś życiowych rozterek, gdy Twoje życie i problemy każdy prócz najbliższej rodziny (rodzice + rodzeństwo) ma w piździe. Najprostszą radą jest usunięcie tych wszystkich hujowych mediów społecznościowych, dużo spacerować bądź uprawiać jakiś sport i nie myśleć o tym wszystkim. Najlepszy rzeczy przychodzą do nas same kiedy w ogóle o nich nie myślimy bynajmniej ja tak miałem i Tobie kolego też to polecam.

    25

    2
    Odpowiedz
    1. Nie myl „bynajmniej” z „przynajmniej”.
      „Bynajmniej” oznacza mniej wiecej „wcale nie”

      12

      1
      Odpowiedz
      1. Zacznij mówić nie

        1

        0
        Odpowiedz
  3. Chodź ze mną do kina, idę na avengersów w piątek, w Warszaffce

    12

    1
    Odpowiedz
  4. Zamieszkaj patałachu w Wyszogrodzie i rób zakupy w tamtejszej Biedronce przy ul. Mickiewicza 16.

    Dodam jeszcze, że Wyszogród znajduje się w zachodniej części Mazowsza a bardzo blisko niego płynie rzeka Wisła.

    4

    13
    Odpowiedz
  5. życie jest brutalne i większość ludzi (może oprócz najbliżej rodziny) twoje życie nie obchodzi. kumpli zazwyczaj się poznaje poprzez wspólne zainteresowania (lub interesy) i od czasu do czasu poznajesz ich lepiej i możesz nazwać „przyjaciółmi”. w moim wypadku kumple mają wspólne zainteresowania ze mną, czyli dupy (nic tak nie wiąże jak wspólne gadanie o loszkach) i czasem inne rzeczy jak wspólne projekty (w pracy lub poza), etc.

    jeśli chodzi o loszki to trzeba się pogodzić, że są innym gatunkiem od nas „facetów” i próba przyjaźni z laskami to nietrafiony target. zainstaluj sobie tindera czy coś, gadaj z dupami (większość cie zleje, ale statystycznie w końcu się z jakąś spotkasz). nie rób z siebie profilowego frajera. pokaż, że oprócz inteligencji masz trochę testosteronu (jak nie masz doświadczenia… fake it till you make it)

    podsumowując… weź red-pill, przejrzyj jaki świat naprawdę jest i postaraj się mieć trochę grubszą skórę. świat jest full of zasadzkas i kopas w dupę… szczególnie niepoprawnych romantyków

    26

    11
    Odpowiedz
  6. Zostań patusem.

    6

    2
    Odpowiedz
  7. Wiem o czym mówisz, jestem w podobnym wieku, tylko mam wykształcenie humanistyczne, a nie ścisłe. Btw. zazdroszczę Ci, przynajmniej jako programista zarabiasz konkretną kasę, a nie 3,5 k jak ja. Pracę jednak umiesz znaleźć, kondycha też wporzo, skoro biegasz. Czyli jest nieźle. Moim zdaniem Twoje, moje i podobnych nam ludzi problemy biorą się po prostu z tego, że jesteśmy inni niż tzw. wszyscy. Ludzie to podświadomie wyczuwają i dlatego tak ciężko nawiązać jakąś relację. Ale chodzi też o wrażliwość. Ludzie to drapieżniki, a Ty jesteś zbyt wrażliwy. Skoro chętnie ludziom pomagasz, to statystyczni ludzie chętnie to wykorzystają i jebie ich jakakolwiek wdzięczność. Jeśli sam nie będziesz szanował siebie, swojego czasu i stawiał warunków, to niewielu jest takich, co Ci się odwdzięczy. Tak samo panny. Wykorzystają wrażliwca do podbudowania ego, wrzucą go do friendzone i pójdą rżnąć się z silnym, dbającym o swój interes samcem. Bo skoro jest tagi fagas, który robi przysługi za free, to się go wykorzystuje… Pierdol więc wysługiwanie się innym. Ja zrezygnowałem z takich „przyjaźni”. Też byłem wykorzystywany, ale wmawiałem sobie, że przynajmniej mam jakieś życie towarzyskie, którego wcześniej nie miałem. Co z tego, skoro zawsze byłem stratny (pomagałem w pracy, a dla mnie nie mieli czasu, płaciłem największe składki, odwoziłem swoim samochodem itd. Raz zapytałem kolegę, czy na grilla przynieść coś swojego, czy też on częstuje – powiedział przywieź swój wkład, bo ja nie mam. Reszta nic nie przywiozła i jeszcze opierdolili moją kiełbachę (nie mylić z tą inną kiełbachą hehe)), a dodatkowo za plecami mi obrobili dupę, o czym dowiedziałem się później. Więc wolę siedzieć w domu niż mieć takie relacje. Miałem kiedyś naprawdę spoko kolegę, niestety młodo mu się zmarło… Co do wakacji, jeżdżę sam i pierdolę co myślą inni. To tylko Tobie wmówili, że to żadna przyjemność. Próbowałeś? Nie, bo piszesz, że 18 lat siedzisz w domu. Owszem, płacę trochę więcej za hotel, ale jak dobrze poszukasz, np. na wakacje.pl, dopłaty nie są duże. I pierdolą mnie spojrzenia par, co to za stulejarz podróżuje samotnie. Żyj za siebie i dla siebie. Nie daj sobie wmówić, że jesteś gorszy. Może kogoś kiedyś poznasz, może nie. Nie napisałeś, czy ruchałeś, ale podejrzewam, że nie, a to ma podstawowe znaczenie dla nawiązywania relacji. Bo prawiczek w Twoim wieku już nie ma co liczyć na związek, dopóki nie podszkoli się u prostytutki. Po prostu jest blokada, no bo jak zabierzesz się do panny która ukręciła już wiele kiełbach. Żadna takiego nie zechce. Ale jeśli miałeś już jakąś dziewczynę, zadanie ułatwione. Także moja rada jest w gruncie rzeczy taka – uwierz w siebie, znajdź atuty w tym jaki jesteś – prawdopodobnie uczciwy, wrażliwy – jeśli tak, to możesz czuć się lepszy od tego cebulackiego motłochu. Zacznij się bardziej szanować, nie wysługuj się innym, a być może nawiążesz zdrowsze relacje. A jeśli chodzi o kobiety, bierz korepetycje u cór Koryntu. I nie słuchaj, że to niemoralne i płytkie. Wtedy tak łatwo się nie zakochasz i nie dasz wykorzystać. Nigdy nie idealizuj kobiet, a w związku nigdy nie daj wziąć się pod pantofel. Zapewniaj emocje, wzbudzaj zazdrość, nie bądź na każde zawołanie. Wiem, że chciałbyś inaczej, ja też, ale zasada jest taka: zmieniam siebie, a nie innych. Ludzie niedostosowani do tego kurewskiego świata muszą się do niego dostosować, inaczej świat ich zadepcze. Pozdro.
    P.S. I pamiętaj, że najważniejsze jest zdrowie i rodzina.

    70

    2
    Odpowiedz
    1. Kolego trafiłeś w sedno. Smutne ale prawdziwe,,,

      11

      0
      Odpowiedz
  8. W zamku Władysława – króla,
    Leży żona, piękna Zula,
    Wsparła głowę o poduszkę
    I branzluje się paluszkiem.
    Sarnie oko zaszło łzami,
    Pierś faluje westchnieniami,
    Gdy użala się swej doli…
    Rok już nikt jej nie pierdoli.
    Rzecz to zgoła niebywała
    Bo to suka jest wspaniała,
    Z ostrym cycem, twardym brzuchem
    Obsypanym włosów puchem.
    Uda jak korynckie słupy
    Podtrzymują krągłość dupy,
    W której niby pyszczek rybki
    Drżą wilgotne wargi cipki.
    Leży, marzy o rycerzach,
    chujach tęgich niby wieżach,
    Melancholia ją rozbiera,
    Kiedy palcem w piździe gmera.
    Cóż z figury, cóż z urody?
    Król małżonek już niemłody.
    Nawet gdy mu stanie kuka,
    To zwiotczała, to maluka.
    Nawet jak ją wreszcie włoży,
    To minutkę pochędoży.
    Przy tem pierdzi, przy tem sapie,
    Spuści się i zaraz chrapie.
    Po bożemu wychowany,
    Nic nowinek, żadnej zmiany.
    Język ma do mów na tronie,
    Nie żeby dogodzić żonie.
    Król Władysław chytry przy tem
    I zazdrosny o kobitę,
    Więc wśród służby i dworaków
    Nie znajdujesz cnych jebaków.
    Pan o twarzy Cherubina
    Rżnie przed lustrem kapucyna.
    Rycerz – ani spojrzeć raczy –
    Woli podogonie klaczy.
    Kanclerz i tłum dostojników
    Po krużgankach rżną kuchcików.
    Pośledniejsze za dworaki
    Pokojówki ciągną w krzaki.
    Bo za sztos na jaśnie paniej
    Groziłoby kastrowanie.
    Nawet jeśli trafem jakiem
    Książę – sąsiad wraz z orszakiem
    Zawita pod zamku strzechy,
    Także nie ma z nich pociechy,
    Bo nim zjedzą, nim wypiją,
    Już godziny z wieży biją
    I małżonek ją odsyła,
    Aby spoczynku zażyła,
    Dodając jej jako witę
    Spowiednika Jezuitę.
    Ten spowiednik (dobry Boże)
    Był ostatnim, co we dworze
    Rypał ją solidnie, długo,
    Chociaż był kościoła sługą,
    Bo miał ci on pod habitem
    Wcale nieksiężowską pytę.
    Najdokładniej to widziała,
    Gdy mu grzechy wyznawała,
    Nie te, które się zdarzyły,
    Tylko te co jej się śniły.
    On raz blady, raz czerwony,
    Słuchał grzechów wymyślonych,
    Chował się za Biblii szaniec,
    Odmawiając wciąż różaniec,
    Więc mu kiedy rozkazała
    By jej wygnał diabła z ciała
    I zadał jej w pokutę
    Biczowanie twardym knutem.
    Zgodził się – bo zgodzić musiał.
    W konfesjonał się zesiusiał
    I powiódł ją do komnaty
    By jej dać pokutne baty.
    Ona z pobożną powagą
    Na łożnicy legła nago,
    Bacząc, co będzie z prawiczkiem,
    Jak zobaczy gołą piczkę?
    On, choć chuj mu stanął ostro,
    Mówi do niej: „Droga siostro,
    Skoroś naga, bez bielizny,
    Zaczynamy egzorcyzmy”.
    Ona szybko wyjaśniła,
    Że to nie na diabła siła,
    Bo otworów jest za wiele
    W tym niewieścim, grzesznym ciele.
    Trza je najpierw pozatykać,
    Potem z diabłem się borykać.
    On, że mu się nie zdarzyło
    Z Belzebubem zmagać siłą,
    Przyznał jej czem prędzej rację
    Poprosił o edukację.
    Gotów przy tem dla jej duszy
    Z Lucyferem kopie kruszyć.
    Zaraz więc mu przykazała,
    Co ma począć, jak ma działać.
    I w ten sposób się zaczęło,
    To ich pokutnicze dzieło.
    Mówi: „W dupę wsadź mi palec
    By nie uciekł czort padalec,
    I ustami zamknij usta”.
    Zrobił! Zbielał niby chusta.
    Lecz jak zatkać dziurę ową
    I wilgotną, i różową,
    Przez którą – rzecz oczywista –
    Wyleci i diabłów trzysta?
    A ona mu szepcze: „Bracie,
    Podnieś habit, ściągnij gacie,
    Toć tam sterczy piękna pała,
    Którą ci natura dała.
    Wbijże ją, jak czopa w beczkę,
    Zamkniesz diabłom tym ucieczkę”.
    Wbił, aż jej jęknęła dusza,
    Potem zaczął z lekka ruszać,
    Choć w klasztorze nie uczyli,
    Co trza robić w takiej chwili.
    To nie miechy z mężem Władkiem,
    Więc i ona rzuca zadkiem.
    Jęcząc, że nią diabeł miota.
    Sprawnie poszła im robota.
    I zanim się spostrzegł ktosik
    Odwalili pierwszy sztosik.
    Jemu ani miękła pyta,
    Lecz przeżegnał i zapytał,
    Czy dowiodą ją do raju
    Egzorcyzmy w tym rodzaju?
    Ona ciężko wyposzczona,
    Nie myśli go puścić z łona,
    Więc pokornie się spowiada,
    Że nią czterech diabłów włada
    I choć jeden już bez siły,
    Inne będą się pastwiły.
    Mnich zrozumiał i od nowa
    Zaczął ją egzorcyzmować.
    Z większą pasją, większą wprawą,
    Dobijając w lewo, prawo,
    Ona też z pobożnej chęci,
    Coraz ostrzej cipą kręci,
    I zanim się obejrzeli,
    Cztery sztosy z głowy mieli.
    Rozumna była niewiasta
    Więc orzekła, że to basta.
    Nie zajeżdża się konika,
    Co tak chwacko w piczce bryka.
    Zwłaszcza, że w godowej sali
    Goście śpiewać już przestali
    I małżonek ukochany
    Zaraz wróci ciężko schlany.
    W południe dnia następnego
    Rzekła do małżonka swego,
    Że pokutną wdziewa szatę,
    Chce osobną mieć komnatę,
    Bo dziś sen proroczy miała,
    Z którego wywnioskowała,
    Że musi dla wyższych racji
    Poświęcić się kontemplacji,
    Umartwieniu i pokorze,
    Więc rzuca małżeńskie łoże.
    Król tą pobożnością żony
    Bardzo był uszczęśliwiony,
    Bo metresę miał wspaniałą,
    I na na dwie dupy sił za mało.
    Rozdzieliła więc komnaty,
    I sprawiła pokutne szaty.
    Po zamku, czy po ulicy,
    Wciąż chodziła w włosienicy.
    Ten i ów aż kręcił głową
    Tak jej było w niej twarzowo.
    I smucili się, że pani
    Szorstką wełną ciało rani.
    Bo krawiec nie pisnął słowem,
    Że z podbiciem atłasowem.
    Odtąd w zamku Władysława,
    Życie biegło jak zabawa.
    Metresa się gziła z Władkiem
    Pięknej Zuli boskim zadkiem
    Zabawiał się Jezuita.
    Nawet mu zmężniała pyta.
    Różne robił z nią figury
    By wygnać diabła spod skóry.
    Rżnął na raka, na stojaka,
    Z komody na dupę skakał.
    Drwiąc ze wszelkiej etykiety,
    Nauczyła go minety
    I sama się do niej brała,
    Kiedy pyta mu wiotczała.
    A on dałby za to szyję,
    Że to nie są breweryje,
    Lecz o duszy jej rozgrywka,
    Tak go omotała cipka.
    I pewnie by moi mili,
    Do starości w grzechach żyli,
    Gdyby każdy patrzył swego,
    Nie wtrącał się do bliźniego.
    Bo ich podpatrzyła dwórka,
    Przez ten witraż od podwórka.
    I choć sama złe nasienie,
    Poleciała z doniesieniem,
    Licząc, że ją król dobrodziej
    Za nowinę wynagrodzi.
    Albo jej napełni kiesę,
    Albo weźmie za metresę.
    Poszła tedy i powiada:
    „Majestacie, hańba, zdrada,
    Twoją żonę Jezuita
    Rypię aż mu furczy pyta”.
    Król Władysław zbladł jak chusta,
    Piana wyszła mu na usta,
    Apopleksja go dusiła,
    Lecz chęć zemsty zwyciężyła.
    Dwórkę na śmierć zajebali,
    By nie plotkowała dalej.
    Jezuicie kazał duchem
    Uciąć chuja tuż pod brzuchem
    I zawzięty w swej przekorze
    Pozostawić go przy dworze.
    Niech choć łbem o ścianę łupie,
    Nie dogodzi żadnej dupie.
    A dla Zuli do alkowy
    Przyniósł flakon kryształowy
    I rozkazał, by spojrzała.
    Co zrobiwszy wnet zemdlała,
    Bo tam pływał w okowicie
    chuj ucięty Jezuicie.

    50

    8
    Odpowiedz
  9. robert glover – „no more mr.niceguy „

    4

    0
    Odpowiedz
  10. Napisałeś to co ja bym o sobie tu napisał… Jesteś mną? Główna różnica to to, że mam tylko rok więcej, a tak to praktycznie wszystko się zgadza. I Twoje pytanie na końcu: „Więc pytanie drodzy chujanie, jak się wyrwać z tej matni, co robić żeby nie zdechnąć jako stary zapomniany przez społeczeństwo stary, zgorzkniały mężczyzna?” – dumam na tym zagadnieniem już jakoś od 5 lat i nie mogę dalej znaleźć jednoznacznej odpowiedzi…
    Szkoda że nie możemy pogadać jak bracia w nieszczęściu. Jeśli byś zostawił jakiś kontakt to bym się odezwał (może być mail tymczasowy/jednorazowy), moglibyśmy wymienić nasze spostrzeżenia (jest tego sporo…). Takie chujnie jak ta przynoszą nadzieję, że nie jestem sam w tym beznadziejnym położeniu. Dzięki Ci brachu za ten temat i czekam na Twój ewentualny namiar/odzew w komentarzu.
    Mimo wszystko trzymaj się i nie daj się. Pozdrawiam.

    8

    0
    Odpowiedz
  11. Czesc mam ten sam problem co Ty. Tak samo jestem zapominana przez otoczenie czesto to ja proponuje jakies spotkanie i tez slysze wymowki… Jestem troche mlodsza od Ciebie. Moze masz ochote o tym pogadac na gg ? Odezwij sie moze razem cos wymyslimy. Nie ma to jak ludzie z podobnymi dylematami bo nikt inny Cie nie zrozumie… Przecierz oni maja „swoich znajomych i swoje plany” zanim podam numer daj znac czy jestes zainteresowany … bo teraz bym napisala tylko mozesz sie nie odezwac… Sorki za pisownie, ale brak polskich znakow… Pozdrawiam

    4

    2
    Odpowiedz
    1. A co laska, podnieca cię kasa programisty i udział w maratonach? Umów się ze mną, mam wprawdzie brzuch, ale potrafię wziąć udział w innym maratonie. Nie, nie chodzi o taki maraton, o jakim myślisz zboczuchu… Mowa o maratonie piwnym.

      4

      2
      Odpowiedz
  12. Tobie sie kurwa wydaje ze ktos sie bedzie chcial kumplowac z programista???
    BTW, jak nastepnym razem bedzie ktos chcial zeby mu kompa naprawic, to zainstaluj mu przy okazji key loggera i ojeb konto w banku.

    8

    6
    Odpowiedz
  13. Normalnie szok. Mam też 34 lata i dokładnie tą samą chujnię jak ty chujowiczu. Każde zdanie tekstu opisuje mnie i jeszcze wiek ten sam.
    Różnica pewnie taka, że siedzę za granicą kilka już lat a tutaj o normalne towarzystwo trudniej. Tutaj albo wali się wódę w opór, albo jeszcze gorzej. Szkoda zdrowia więc siedzę sam. Nie wiem jak byłoby w PL.
    Sytuacja identyczna więc rozumiem i współczuję. Brak bliskiej osoby i w miare normalnych przyjaciół jest nie miły , destruktywny na psychikę a ta oddziaływuje już na cały organizm.

    6

    0
    Odpowiedz
    1. Ja też i z Tobą bym chętnie pogadał (autor coś na razie nie odpisuje…) 🙂

      1

      0
      Odpowiedz
  14. Serio tak Cie ciągnie do tych skretyniałych worków z mięsem zwanych ludźmi.Pierdolenie o byle gównie z byle kim tak Cie rajcuje.Samotność to domena silnych.

    37

    4
    Odpowiedz
  15. Przeczytaj książkę No more Mr. Nice Guy. Ty nie jesteś kumplem tylko frajerem do pomocy.

    24

    0
    Odpowiedz
    1. Gdzie to można kupić? Nigdzie nie widzę, zwłaszcza po polsku :/

      4

      0
      Odpowiedz
  16. Kolego nie przejmuj się. Też tak miałam a jestem niewiele młodsza od Ciebie. Znajomi owszem, chętnie się kontaktowali ale na imprezach zazwyczaj ja coś fundowałam. Nie należę do osób, które rozliczają bliższych znajomych z każdej złotówki więc tak to trwało. Dopiero po czasie jak ja byłam sama a reszta znajomych zaczęła układać sobie życie i nagle nawet spotkanie raz na 2 tygodnie było ciężkie do organizacji, nie wspominając o jakiejkolwiek przysłudze dla mnie itd. zrozumiałam, że nie tędy droga. Przestałam inicjować spotkania czekając na odzew 2 strony i zostałam tą złą, bo się odcinam i do nich nie odzywam. A przecież telefon działa chyba w 2 strony? Zmieniłam swoje życie. Okroiłam liczbę znajomych do zaledwie kilku osób, na które ja również muszę liczyć. Zmieniłam pracę, wyjechałam za granicę i zrozumiałam, że to nie ze mną ale z nimi jest coś nie tak. Radzę Ci, przestań się do nich odzywać. Jak sami się odezwą i zapytają co się dzieje spróbuj porozmawiać. Jak zmienią twoje zachowanie wobec Ciebie, świetnie. Jak nie, wierz mi, znajdą się inni, którzy Cię docenią. Nie wiem skąd jesteś, ale jak masz ochotę się spotkać zostaw komentarz. Obecnie jestem na wakacjach w PL i jeśli odległość nie będzie zbyt duża może warto dać sobie szansę na nową znajomość? Pozdrawiam 🙂

    7

    5
    Odpowiedz
    1. Ale wy lecicie na programistow, bo mają hajsy. Umów się lala ze mną – misiem z brzuszkiem i zarobkami 4,1 k

      3

      2
      Odpowiedz
    2. Podaj najpierw swoje wymiary, kolor oczu włosów, typ figury i skóry. Jak spelnisz moje oczekiwania dam ci email. Ja mam 19 cm i 185 cm wzrostu. Zarobki 15k netto miesięcznie, biceps 40, w pasie 88, waga 88 kg, jeżdżę peugeotem 2008 z 2015 r.

      1

      2
      Odpowiedz
  17. Mam Cię w dupie.

    0

    9
    Odpowiedz
    1. A ja ciebie w chuju

      0

      0
      Odpowiedz
  18. Ludzie, a w zasadzie podludzie, twoi fałszywi przyjaciele, wykorzystują sobie twoją dobroć i niepewność siebie. Myślę, że jakbyś zmienił środowisko to byś znalazł osoby podobne do ciebie.

    0

    0
    Odpowiedz
  19. Sam sobie odpowiedziałeś… Jesteś zbyt uczynny i inni to wykorzystują. Mają cię za frajera.Nie martw się,też tak miałam. Trzeba nauczyć się asertywności i powiedzieć : nie. Ktoś chce naprawić kompa? Ok,ale zapłać, to moja praca. Niektórzy to hieny i tylko patrzą jak wyszarpać coś za darmo. Je…ć ich! (znaczy olać 🙂 )
    A na Fejsbukowe życie nie ma co patrzeć, to często nie prawdziwe,lecz wyimaginowane życie ludzi,jakie chcieli by wieść. Może zaloguj się na jakiś portal randkowy i umów w końcu z jakąś dziewczyną? Jako Programista jesteś dobrą partią, masz fach, na to się zwraca uwagę (chcąc, nie chcąc)
    Wg mnie masz słaby charakter lub jesteś uległy a to może zgubić (inni to mogą wykorzystać jak już wspomniałam) musiałbyś być bardziej stanowczy,mieć swoje zdanie. Byłam taka kiedyś jak Ty i się zmieniłam.

    0

    0
    Odpowiedz
  20. Ja bym chciała takiego faceta jak Ty. Nie wierze że żadna Cie nie chce. Widocznie Ty szukasz nie wiadomo kogo, księżniczki jakiejś i jesteś wybredny.

    1

    2
    Odpowiedz
  21. Ja też mam cię w dupie.

    0

    2
    Odpowiedz
  22. Najlepiej to mieć wszystkich w dupie. W domu uczy się nas dzielenia się ze wszystkimi i bycia miłym.

    0

    0
    Odpowiedz
  23. Witaj!Mam nadzieję,że Ci się udało.Mnie ludzie też nie lubią ,bo mam odwagę być sobą.Jestem może zdziwaczała,nie robię tego co większość.Nieraz spędzałam samotnie sylwestra i powiem Ci ,że nie cierpię sylwestra,bo to jest jakaś presja społeczna ,żeby się dobrze bawić.Lubię teraz nawet ten sylwester z dwójką .Powiem Ci tyle,że rozumiem Twój ból d….Mi się udało wyjść za mąż,mam rodzinę.Może po prostu ludzie Cię nie lubią,bo zwyczajnie tak masz,i zero w tym Twojej winy,a może nie dostrzegasz swoich wad i jesteś wkurzający np.pouczasz innych,masz swoje zdanie a nie idziesz za większością..Jest jeszcze opcja,że próbujesz sobie kupić ludzi swoją dobrocią i uczynnością,a oni to wyczuwają .Przyjrzyj się swoim wadom i je popraw ,ale zostań sobą.Pozdrawiam Cię serdecznie.Mam nadzieję,że u Ciebie wszystko dobrze.Pozdrawiam Cię serdecznie

    0

    0
    Odpowiedz