Witam, chodzi mi o to, że irytuje mnie pierdolenie, że jak inni mają gorzej ode mnie to nie powinienem się przejmować swoimi problemami. Wnerwia mnie głupie myślenie w stylu „nie przejmuj się, niektórzy mają gorzej”. Według takich osób np. jeśli kogoś nie stać na dobry samochód i w związku z tym musi jeździć rzęchem to nie powinien się tym przejmować, no bo niektórzy mają gorzej na przykład nie mają samochodu albo mają jeszcze gorszy. Ja tam nie kieruję się takim myśleniem, że jak niektórzy mają gorzej to nie można narzekać na swoją sytuację. Co uważacie o takim myśleniu?
10
3
Generalnie zgadzam się z Tobą, przykład, który podałeś dobrze to ilustruje, równie dobrze można „zabronić” komuś być smutnym, gdyż stracił w wypadku rękę czy nogę, a inny stracił dwie lub zginął, jeden nie widzi i nie słyszy, a drugi tylko jedno z nich, albo z innej kategorii, jeden ma miliony, a drugi nie ma kompletnie nic, a my jesteśmy pomiędzy, więc nie jest źle.
Z jednej strony może to z nas zrzucić, choć w pewnym stopniu zmartwienia i nieszczęście, z drugiej pozwolić stać w miejscu i szukać szczęścia i zadowolenia, poprawy humoru na siłę.
Ten rodzaj argumentu często jest również stosowany przez polityków, żeby polepszyć często obraz naszej gospodarki, porównując się do mniej rozwiniętych państw.
Tylko czy jest sens się zadręczać, a może lepiej dla własnego komfortu psychicznego przyjąć i zaakceptować to, co jest, bądź starać się zmienić, jeżeli jesteśmy w stanie to zrobić, to też zależy od naszej osobowości, charakteru i tego, jak patrzymy na siebie, innych i otaczającą nas rzeczywistość.
Pewnie zamiast się wkurwiać, lepiej szukać rozwiązania, nawet jeżeli nie jest to prostsze, wiem, łatwo mówić…
a jeśli ja jestem sam na świecie, i już wkrótce skończą mi się pieniądze, to co ja kurwa mam zrobić?
zaakceptować ten stan czy iść do pracy? pracować nie mogę, bo jestem schorowany; a jak przestane płacić czynsz to nikogo to kurwa obchodzić nie będzie, że zdechnę jak bezpański pies…
co?
Słuchaj, inni mają gorzej……….
Zgadzam się z Tobą. Takie „pocieszanie” jest skuteczne, ale nie, kiedy jest nieproszone i w momencie kiedy chcemy się pożalić. Skoncentruj się na poprawie swego losu, na ile to możliwe.
a na ile możliwe skoro już wkrótce nawet na miskę ryżu mnie kurwa nie będzie stać?
czemu?
„Zaprawdę powiadam wam. Wszystko będzie cyfrowe. Tylko bieda realna.” /Ewangelia według św. Bidasa, Rozdział 3 wers 14.
spadaj pajacu !
ja mam kurewsko gorzej niż ty!
Masz rację, i tez mnie to wkurwia. Od jebanych katolskich boomerow moherow sie to zazwyczaj słyszy
moja kuzynka tak pierdoliła…
mając 500 tys. zł na koncie a ja 5 zł w kieszeni…
bo nie chciała mi pomóc, więc łatwiej było jej pierdolić, że „każdy ma jakieś problemy”
i?