Wstaję sobie rano i jadę w garniak wciśnięty na inauguracje na politechnice. Nie chcialem sie spóźnić i wyszło na to że przyjechałem jakieś 40 minut za wcześnie ale nic to przynajmniej sie nie spóźniłem. Wchodzę, okazuje się że mogłem nie przychodzić w ogóle bo na międzywydziałową musieli sie zjawić tylko wybrani a żaden matoł nie wstawił na stronce PW odpowiedniej informacji. Nic bylem to popatrzyłem, pojechałem na wydział i dowiaduje sie że wydziałową inaugurację mam za 5 godzin. Nie ma chuja, pojechałem sobie do dziadka przeczekać. Było dobrze ale w drodze powrotnej do wydziału Jasny Chuj ukazał swe szanowne oblicze. Jechałem autobusem który sie zjebał. Ludzie wyszli i tłoczą się pod przystankiem. Brakowało mi ino scenki gdzie ktoś powiedziałby 'już gorzej być nie może’ i zaczął by deszcz padać, tylko tyle że już padało i to taka zajebista ulewa. Wyszło na to że na właściwą inaugurację sie kuźwa spóźniłem…
PS na symbolicznym wykładzie prof. oznajmił że jak ktoś zmókł to może winić mikroturbulencje zachodzące w chmurach. Dzięki kurwa bardzo za tą wiedze, od razu lepiej…
Początki studiowania…
2011-07-08 23:4313
36
100% masz racje. Tępe chuje są już dosłownie wszędzie a szczególnie na drogach.
tu tępy chuj nie wiedział gdzie ma komentować
ps. mądry profesor 😀
Spóźniłeś się na inaugrację. STRASZNE. Zmokłeś. Potworne!
Ciężko mi połączyć się w bólu. Niektórzy miewają prawdziwe problemy.
Zapewne wszystko przed Tobą.
Po co ludzie chodzą na inauguracje?
hehe 😀 tekst rozbrajający. Na inauguracje chodzą tylko zmuszeni vipowie przyodziawszy wcześniej gajerki. Bóg mi raczy wiedzieć, po kiego chuja żeś tam polazł?
Na chuj sie tam pchałeś trzeba było siedzieć w domu albo iść na piwo.