Mam już dosyć. Rzucam palenie, mojego faceta notorycznie podrywają jakieś puste lalunie (nie, nie jestem z tych co robią sceny), w pracy muszę walczyć z podstępnym, zakomplesionym pustakiem-lizodupem, który rzuca mi kłody pod nogi. Na dodatek mój szef myśli, że jest jakimś jebanym Hitlerem, bo uwielbia wygłaszać przemowy o życiu, biznesie, rodzinie, sraniu itd.
+
Dzisiaj zauważyłam, że jedyna roślina w moim „mieszkaniu” oficjalnie zdechła. Mój luby oświadczył, że to moja wina, tak jakby podlanie jednej paprotki miało go zabić/sparaliżować do końca życia.
42
62
Chciałbym Cię mieć.
kobieta skarb, zostaw go ja cię będę szanował
jebać gościa. szef to chuj. lizus to pedał. miej na to wyjebane zrób coś egoistycznego tylko dla siebiea jak cie chlopak wkuewia to powiedz mu żeby spierdalał,
Kolejna papierośnica. A co ty myślałaś, ile można wytrzymać z maciorą, której wali smrodem z gęby? Normalny facet musi od co jakiś odetchnąć świeżym powietrzem, a nie ciągle lizać popielniczkę.
Śmiem sądzić, że to całe wkurwienie na wszystko to przez rzucanie palenia. Sam próbuję właśnie rzucić i też zauważyłem że wszystko mnie wkurwia, nawet takie rzeczy na które kiedyś (czyli tydzień temu) nie zwróciłbym uwagi.
Fakt – martwa paprotka to już przegięcie.
@1 ja też
Halinka? No sorry, lać mi się chciało po imprezie a do kibla nie zdążyłem. Kto by przypuszczał, że uschnie po jednym szczaniu. Jakieś nieodporne teraz sprzedają…
Jestem dziewczyną i też bym się z Tobą napiła.
Buahahaha, „jeśli to czy tasz” błags