Kojarzycie pięć etapów umierania? To podam wam pięć etapów szukania DOBREJ pracy w Polsce. Najpierw optymizm, następnie zwątpienie, później wściekłość, następnie rozpacz, a potem pogodzenie się z losem i pakowanie manatek. Ok, rozumiem, że ten kraj na układach stoi, ale marnowanie czasu i nerwów ludzi to już za wiele. Otwierają fikcyjne rekrutacje, człowiek traci czas, nerwy, wysyła CV, chodzi na rozmowy, a potem się dowiaduje od kogoś, że to szopka, bo tam jest już przewidziany kandydat, krewny kogoś z zarządu. U mnie w firmie jest to samo. Nie mam tam wysokiego stanowiska, ale już parę lat pracuję i swoje dojścia mam, na tyle by wiedzieć co w trawie piszczy. Ostatnio otworzyli rekrutacje na cztery dobre stanowiska. Ludzie napierdalali CVkami, a prawda jest taka, że na każde stanowisko był już przewidziany ktoś z zarządu. To samo dzieje się w sektorze prywatnym i państwowym, polacy lubią tworzyć sitwy. Autentyczna sytuacja, która miała miejsce kiedyś na konkursie u mnie do jednego z urzędów. Kandydaci czekają na ostatni etap konkursu, jakiś test, czy coś w tym rodzaju. Po czym wychodzi typ i mówi do jednego z kandydatów na głos: „Gratuluję, słyszałem, że najlepiej ci poszło i masz robotę”. Typ nie wiedział, że oni czekają dopiero na test, myślał, że są już po nim.
Kurwa, w prywatnych firmach jest tak samo. Niektórzy trafiają na kilka takich rekrutacji z rzędu i się załamują. Bo rynek pracownika jest w Polsce mitem. Istnieje, ale dotyczy tylko gównianych prac, jak kasa, taśma, magazynier i podobne syfy. Dobre stanowiska są zabetonowane. I oczywiście masz tych wszystkich, uskuteczniających narrację merytokraczną i zaraz ci debile też się tu pojawią i będą gadać. „Wszystko zależy od ciebie, jesteś kowalem własnego losu”. Darujcie mi to pierdolenie, błagam, znam to na pamięć i choćby mi to powtórzono jeszcze 10 tysięcy razy to tego nie kupię. Uda się w tym gównianym kraju jednemu na tysiąc i zaraz każdy pieje, a o pozostałych nikt nie napisze. O tych milionach, którzy mieli dość, ich poczucie własnej wartości zostało zarżnięte i spakowawszy torby, wypierdolili stąd na zawsze. Dalej uskuteczniajcie swoją narrację, żeby ludzie próbowali dosięgnąć gwiazd, które są za daleko i daremnie tłukli w szklany sufit. Wtedy nie mają czasu na zastanowienie się, albo sprzeciw wobec tego systemu układów mafijnych i klanowych.
Ustawione rekrutacje
2020-02-22 20:44171
9
W Polsce pracowałem w 4 miejscach. W 3 po znajomości. Ba dum tsss…
To kontynuacja pierwszego wpisu czy wpis innej osoby?
mnie wkurwia repostowanie tego samego
Gdyby ktoś się zastanawiał czemu jest dwa razy chujnia o tym samym to odpowiadam. Wysłałem jedną. Myślałem, że nie przeszła, to napisałem druga.
Tylko dobra guma i solidne gumowanie na komisariacie czynią cuda. Musisz poznać smak gumy na milicji. Lać gumą ile wejdzie i zrobić lewatywę gumową gruszką. Przegumować całą Polskę — od morza do Tatr. Lać zimnym końcem.
Dokładnie jest jak mówisz. Mam 26 lat teraz i jebię na produkcji juz 3 lata, pierdole ambicje informatyka jakim mialem być. Moim celem to umowa na czas nieokreslony i wjebac sie w kredyt na klitke w mrokowcu i miec auto jakies i mnie to wszystko jebie bo nie mam siły a to co robie moze nie jest ambitne ale kasa jest lepsza niz najnizsze gówniana pensja jak w zawodzie magistra
Prawda w tym zezwierzęconym chlewie zwanym polską przeciętny szary młody człowiek ma cztery wyjścia, pierwszy to Łódzki Wydział Fabryczny i wracająca taśma 12h dziennie 7 dni w tygodniu za najniższą krajową minus opłaty za np wynajem stroju roboczego, drugi to wyjazd za granice, trzeci to siedzieć u mamy i płakać, a czwarty po prostu zdechnąć z głodu, smutne.
Na pewno każdy jest kowalem własnego losu, szczególnie żołnierz wcielony do wojska i zabity przez rakietę lub ktoś porwany…
W tej Bolandzie nawet na budowe sie nie dostaniesz bez układów albo do magazynu. Gdyby nie moi przyjaciele dziś bym był zbieraczem puszek. Chyba 9 miesięcy szukałem pracy w tym gównie wysyłałem „cefałki” na które nikt nie odpowiadał a jak już odpowiedział to był coś w formie jakiegoś wywiadu z pytaniami typu „ile chciałby pan zarabiać?” czy „dlaczego chce pan pracować w naszej firmie?”. Wszędzie mówili że oddzwonią ale nie oddzwaniali nigdy. Pozostawał najgorszy syf przez agencje za minimum z umową na miesiąc. Chodziłem pytałem o jakieś przyuczenia ale dowiadywałem sie że nie mam doświadczenia a oni potrzebują fachowca kwalifikowanego. Nie chciałem prosić nikogo o pomoc ale przełamałem sie i poprosiłem kolege. On popytał podzwonił i okazało sie że jest praca jako magazynier-kierowca. Dostałem prace. Żeby było śmieszniej to w tej firmie mnie przedtem spławili. Po znajomościach dopiero dało rade. Taka prawda.
U mnie tak samo z grafiką, na studia poszedł ogrom kasy, czarowali nas jak piękna przyszłość przed nami, że mamy talent i dobrze wybraliśmy, tyle opcji rozwoju, a potem okazało się, ze wszystko po znajomości, czy grafik, czy drukarz, czy ilustrator, czy w reklamie, koszmar, a w CV zawsze to samo, „szukamy osoby z 2-letnim doświadczeniem” – tylko jak zdobyć to doświadczenie, skoro nikt nie chciał dać na staże, a jeśli już Cię wziął na bezpłatne praktyki z uczelni, to nie dostałeś papierów?! Jebać to kurwa, ja pierdolę chujnia jebana rozpierdoliłabym to wszystko jakbym mogła, chuj z nimi kurwa i z tą otoczką, że „wszystko zależy od Ciebie”, BO KURWA TAK NIE JEST!
Jak to? Przecież PIss trąbi wszędzie że praca jest i Wolska sie rozwija lepiej od innych krajów. Bezrobocie jest na poziomie 6% czy mniej nawet. Cud CÓD! Cut! I smród jak zawsze. A niech ich szlag! Na szczęście wyjechałem z tego katolibanu 12 lat temu. Słysze jaki dramat jest z pracą tutaj. Nic sie nie zmieniło! Bida, bezrobocie gigant jak była tak jest. Najgorzej jest w tych małych wiochach i powiatowych sennych dołach. Ludzie po 100 km dziennie jeżdżą do roboty albo za granice. Wszędzie układy, pociotki, krętactwa, nepotyzm. Nawet jako pokojówka do pracy żeby sie dostać to musisz mieć tam kogoś. Kolega załatwił tak żonie. Inaczej sie nie dało. Do LIdla przyjmują z polecenia. Współczuje wszystkim tym co szukają „pracy” tutaj czytaj jebania za jałmużne.
Pierdolenie, w sektorze prywatnym możesz normalnie dobrą robotę dostać tylko trzeba umieć wybrać firmę. No i nie oczekuj, że bez doświadczenia dostaniesz nie wiadomo jakie stanowisko. Zaczynasz od stażu a kariera potem się toczy. Tylko kurwa nie można być polaczkiem narzekaczkiem…
A po stażu Ci powiedzą – „Dziękujemy za wspólną współprace”. To takie grzeczne korporacyjne sformułowanie, albo raczej streszczenie słowa – wypierdalaj. A za plecami przyjmą kogoś z rodziny / znajomego na stanowisko, i powodzenia. Baw się dalej. Wiem, bo sam tego doświadczyłem na własnej skórze. I w dupie już mam te wszystkie korporacyjne wyścigi szczurów… na niczym mi już nie zależy.
Jeszcze każą ze zdjęciem przysyłać. Później sie śmieją bo wiadomo nie każdy jest ładny, fotogeniczny, itp. Robią sobie „samolociki”i rzucają kulkami do kosza. Na nieoficjalnej imprezie urządzonej przez kilku pracowników biura gdzie pracowałem tak było. Głupie pindy zatrudnione przez firmowych bonzów wiadomo za co i jakie to „kwalifikacje” mają komentowały śmiechem „boże jaki pasztet!”,”ale fragles”,”ten jak debil wygląda”,itp. a zachwycały sie wyżelowanymi dresikami o twarzy tęskniącej za rozumem nie posiadającymi żadnych predyspozycji do tej pracy. Tak czy owak i tak kierownictwo podejmowało końcowe decyzje i w 80% to kolesie, bracia, szwagry, itp.
Niestety, za zachodnią granicą jest tak samo. Pracowałem w dużej korporacji medycznej i tam też rekrutacja była fikcją. Ogłoszenia o pracę były tylko dla picu, żeby nikt z zarządu się nie przypierdolił, o wszystkim decydowały układy. Po kilku latach pobytu w Niemczech zrozumiałem, że to taka Polska, tylko bogatsza. Z całą tą polską patologią. Teraz pracuję na Wyspach, tu rynek pracy jest zdrowy, decydują umiejętności. Szczególnie w firmach amerykańskich, gdzie ostateczną decyzję kogo zatrudnić podejmuje ktoś zza oceanu.
Mądrego warto posłuchać. Nie wiem jak mam mieć szacunek do kraju, w którym nie potępiają działalności axla-szpryngla. Na dodatek sprzedają tam proszki do prania oznaczone znaczkiem „niemiecka jakość”, jakby trudno było zrobić proszek do prania.
Rynek gownianych prac też nie istnieje. Zwlaszcza w małych miescinach gdzie bezrobocie jest dwucyfrowe a cyfra z przodu to 2 albo 3 nawet. Tam jak nie masz kogoś znajomego kto cię poleci do pracy to nie masz szans na nic. Nawet na pracę w markecie na budowie czy magazynie. Oczywiście ogłoszenia są ale to pic na wodę. Będzie jeszcze gorzej bo nasze buraki wola zatrudniać Ukraińców.
Hehehe. Fajnie w tej bulandzie jest! Niech tylko PISlam wyprowadzi bulande z Unii to będziecie się bić z ukraincami o pracę przy układaniu bruku albo w netto. Będzie dobrobyt jak na Ukrainie.
Nie mogę się zgodzić, przynajmniej nie w 100%. Ja mam dobrą pracę (8000 brutto) bez znajomości, w zagranicznej korpo. Chociaż mógłbym dostać pracę po znajomości, wolałem samemu spróbować swoich sił na rynku pracy. Myślę, że jak na 5 lat doświadczenia to nie jest źle. Pytanie do Ciebie – czy coś potrafisz? Masz jakieś konkretne umiejętności, które są wymagane na stanowiskach na które aplikujesz? Bo po znajomości nikt nie zatrudni np analityka, jeśli ten nie wie nawet co to relacyjne bazy danych.
Tia – obudź się, bo nalejesz w łóżko…
Pewnie pracujesz w firmie informatycznej. Chłopie w ogóle wiesz jak działa to wszystko? Popyt podaż. Dają ci tyle bo rynek jeszcze nie jest aż tak nasycony progmistami, grafikami itd… Udało ci się to super. Zejdź na ziemię. Widocznie masz szczęście bo trafiłeś do dobrej firmy a to jak wygrana na loterii.
I nie wiem co znaczą dla ciebie „umiejętności „? Chodzi ci o ten żałosny papierek co dostają ludzie po studiach i nie potrafią potem ugotować sobie obiadu? Bo niemożliwe żeby papierek świadczył o umiejętnościach… Umiejętności a wiedza a intelekt to coś innego.
Tak jest wszędzie. W powiatowym pipidowku i w Warszawie. Jak nie jesteś z elyt to jesteś nikim i pozostaje się bić o ochlapy z pańskiego stołu. Obawiam się że nieoficjalnie mamy znów system feudalny z wszechwladna szlachta i parobkami sluzebnymi do ciężkiej fizycznej roboty.
Nareszcie to zrozumiał że ta cała demokracja to chuj i parawan dla innych systemów. W tym wypadku feudalizmu. Bo to jest kurwa feudalizm tylko nazwy zmienione. Pan to biznes i finansjera zblatowana z politykami. Wójt to cała rzesza jebanych urzedasow, a pleban to pleban (kościół katolicki). Jak zwał tak zwał. I tylko kombinują jak żyć z cudzej pracy.
Na kasę też trzeba mieć znajomości. Spróbuj się dostać do Castoramy, Obi, Media Markt. Tam kolega kolegę, koleżanka koleżankę wprowadza. Te cv możesz sobie wysyłać… Równie dobrze możesz napisać do św Mikołaja ze chcesz samochód z salonu.
A bo widzisz kolego, Twój jedyny wysiłek jaki tam podjąłeś, to odjebać jakieś tam studia, nauczyć się komunikatywnie angielskiego, nie ruszyć dupy dalej niż 30 km od własnego domu rodzinnego i już myślisz że będzie zajebiście. A prawda jest taka że to co Ty umie co drugi kretyn bo takie czasy, więc konkurujesz na przeciętne stanowiska z przeciętniakami z plecami. Zrób coś czego nie robi 99% tych patałachów, płynnie gadaj i pisz w conajmniej 2 językach obcych, skończ z dobrymi ocenami trudny kierunek w dobrze płatnej branży i bądz zajebisty w tym co robisz na tle rówieśników, wykaż się przynajmniej 2-3 lata za niewielkie pieniądze (wykaż się, a nie bądz tam tylko przeciętniakiem) a potem pracodawcy będą sami do Ciebie dzwonić z ofertami na minimum 10k netto bez jakichś gównokonkursów. Tylko trzeba ruszyć dupę i zainwestować, rozwijać się a nie szukać ciepłego kurwidołka.
Jak się ma dzianych starych (albo ewentualnie znajomości) to tak sobie można pierdolić. Mowa trawa, a tymi wszystkimi „papierkami” to sobie możesz co najwyżej dupę podetrzeć. Dosłownie tyle to jest warte. Na nikim one wielkiego wrażenia nie zrobią. Chyba że sobie je wprawisz w ramkę i jebniesz na ścianę dla własnego samozachwytu. I z wielką niecierpliwością czekam, aż to wszystko pierdolnie. Mam nadzieje że to już długo nie potrwa, bo zidiocenie ludzi sięga powoli zenitu z tendencją przebicia sufitu w ciągu kilku, może kilkudziesięciu lat. A świat (i ludzie, którzy na nim żyją) dostaną wtedy takiego liścia w ryj, że się nie podniosą z podłogi przez baaaardzo długi czas. Oj tak, porządny reset by się przydał. Wówczas „bogaci” zrównają się z biednymi, a biedni będą się wyżywać na bogatych za te wszystkie upokorzenia, które musieli znosić przez dziesiątki (jeśli nie setki) lat wyzysku. I nie chciałbym być wtedy w ich skórze…
To prawda. W tym kraju jak ktoś wyżej ci nie poda ręki, nie pociągnie, nie pomoże to zostaniesz w tym dole na zawsze. Ale i tam trwa wieczna walka o te resztki po „możnych”, tam jedni drugich depcza, ściągają w dół, jak to się mówi „skaczą po głowach” innych żeby zostać choćby brygadzista w blaszanym kolchozie czy kierownikiem w biedronce a w niektórych miejscach w tym smutnym kraju żeby mieć pracę. Dodam jeszcze że mamy już 30 lat tej wspaniałej „wolności”. Zamiast rozwoju i wykorzystania potencjału ludzkiego mamy kliki, sitwy spowinowaconych, skolegowanych miernot zatrudnianych po układach i znajomosciach. To już jakas forma feudalizmu gdzie uprzywilejowane dziane tępe mendy z racji dobrego urodzenia będą posiadać dobre stanowiska a reszta bez układów zostanie zepchnieta do roli roboli i służby.
Zgadzam się z Tobą w 100%.Dodam jeszcze,że wysyłanie CV z danymi (imię,nazwisko,adres,adres email,nr telefonu a także długość chuja w przypadku panów i głębokość pizdy u pań +zdjęcie(twarzy,twarzy nie genitaliów!) jakimś obsranym firmom o których nic nie wiemy to skrajna głupota.Udostępniamy dobrowolnie swoje dane chuj wie komu i chuj go wie co się z nimi będzie działo później.RODO to fikcja,ściema.A później dziwimy się,że nasze skrzynki pocztowe są zalewane setkami niechcianych,spersonalizowanych reklam np.cudownej maści na porost włosów(na chuju oczywiście) i wydzwaniają do nas setki nieznanych firm ze swoimi ofertami.Zapamiętajcie:nie srebro,nie złoto ale wasze dane osobowe są waszym najcenniejszym dobrem.Ci którzy myśleli inaczej do dziś spłacają nie swoje kredyty bo zostali wydymani przez cwaniaczków którzy posłużyli się ich danymi.A zaprawdę powiadam wam,że może być jeszcze gorzej,znacznie gorzej niż spłacanie nieswojego długu bo jeśli jakiś bandzior posłuży się waszymi danymi i zostanie złapany to policja zdąży wam dobrze dopierdolić zanim okaże się,że jesteście całkiem niewinni.A jeśli będziecie mieli pecha to przyznacie się do niepopełnionego czynu zabronionego pod wpływem „delikatnej” perswazji.
Wszyscy nie mogą mieć dobrych stanowisk, musi być jakiś procent ludzi na tych gorszych a ze rodzina to siła więc nie dziwcie się że jest taki nepotyzm tylko miejcie pretensje do rodziców że nie pieli się wyżej żeby dziecia załatwić robotę
Do byle jakiej roboty też po znajomosciach. Pamiętam jak wysyłałem cvki i nikt nie odpowiadał albo jak już odpowiadali to wszystko się kończyło na rozmowie. W końcu zdarzyło się że mama spotkała swoją koleżankę że szkoły, która okazała się jakaś dyrektorka na powiat czy jakos tak. Dostałem pracę. Po tygodniu już pracowałem. Żeby było jaśniej do Lidla wysłałem swoje CV i nikt nie odpowiadał.
A tam… widzisz wszystko w czarnych barwach.