Było tu znów, jak to często na tym portalu bywa odkąd ja pamiętam, kilka narzekań na baby…
A ja wam powiem tak. Baby nie są problemem… 🙂 ŻADNYM.
Prawdziwa chujnia jest taka, że to facet nie może rodzić dzieci. Bo dzieci przydałoby się i dobrze jest mieć (powody są znane, nie będę się nad tym rozwodził), ale problemem faceta jest to, że żeby je mieć i je aktywnie wychowywać (a to jest w tym wypadku ważne), facet potrzebuje lochy… Bez niej nie da rady. I to jest cała przyczyna problemów.
Bo popatrzcie… Gdyby facet mógł urodzić dzieciaka, to spokojnie samem mógłby go sobie wychowywać. A lochę do seksu – bo w świecie ostatnich 100 lat do niczego innego ona nie jest potrzebna (sam sobie ugotuję, albo kupię gotowe, pralka mi zrobi pranie, bo co to za filozofia parę guzików nacisnąć, odkurzacz to też nie jest sztuka obsłużyć itd.) – mógłby znaleźć gdziekolwiek, po czym się zaspokoić i zasadzić jej kopa w dupę, bo zawsze znajdzie się następna na kolejne bzykanko. A od relacji międzyludzkich typu imprezy, pogaduszki przy flaszce, hobby, jakiś wyjazd itp. to SĄ KUMPLE! Kumple, a nie jakaś tępawa locha. Tym samym męska część populacji męczy się z lochami tylko przez, bardziej lub mniej świadomą, chęć posiadania potomstwa. I tylko przez to ma wszelakie problemy.
Tak więc. To nie one, choć są takie, jakimi je opisaliście, są źródłem waszych problemów.
PS. Ale jest światełko w tunelu… 🙂 Niektóre ośrodki badawcze kombinują np. nad sztucznymi macicami (co by rozwiązywało problem posiadania dzieci bez konieczności wiązania się z jakąś głupią cipą), inne nad nieśmiertelnością (co by z kolei likwidowało potrzebę posiadania dzieci, bo wtedy po chuj je mieć – żylibyśmy „dla siebie”). To więc tylko kwestia czasu, aż przynajmniej część z tych projektów przyniesie pożądane rezultaty. Tylko wielu z nas tego pewnie nie doczeka.
Ale przyszłe pokolenia facetów mogą mieć zajebiście. 🙂
Wymyśliłem dla Was pewien żart (nie wiem czy ująć go w cudzysłów, bo nie jest on dla mnie śmieszny).
Pewien człowiek wkurwił się na swoich znajomych z klasy z prostego powodu:
Otóż dawno temu grupka z klasy (łącznie z taką jedną dziewczyną) zaprosiła go na piwo… I kupiła mu kurwa, dwa (!) piwa, a sami kurwa wychlali trzy.
Ów człowiek był bardzo nieśmiałym, inteligentnym chłopcem z dużymi skłonnościami do depresji, lubiącym spędzać swój wolny czas na graniu w gry komputerowe i trollowaniu w internecie (i lepiej się przy tych czynnościach bawił niż gdyby miał chlać gdzieś w towarzystwie swoich kolegów), w dodatku był też pokrzywdzony przez los… zgodził się na ten warunek.
Nie miał przy sobie pieniędzy, więc nie kupił sobie kolejnego piwa.
Tuż przed zakończeniem roku szkolnego wypierdolił oczywiście takich znajomych na pewnym znanym portalu społecznościowym (wcześniej informując niektórych o tym wydarzeniu za co, jednak… skoro nic lepszego nie wymyślili, a tylko się dziwili to zrobił to z większą ochotą).
Jednak… któregoś dnia napisał do niego kolega.
Ogólnie zapraszał go właśnie na „spotkanie klasowe po latach”.
Niezmiernie tym zainteresowany odpisał:
– Żebym poszedł z Wami na to spotkanie to wcześniej musiałbym Was zbadać alkomatem czy aby na 100% jesteście trzeźwi.
Następnie musielibyście kupić sobie maksymalnie dwa piwa, a ja jako jedyny trzy, a może nawet więcej.
Po zakończeniu spotkania musielibyście się też rozproszyć i niech każdy sam wraca do siebie, do domu.
***
Dziękuję za uwagę.
Żeby było ciekawiej to zamieszczę tutaj też inny żart (bardzo związany z powyższym).
Pewien chłopak kilka lat temu był na spotkaniu klasowym i ogólnie był zły na to, że całkiem niedawno (bo około rok temu) kupiono mu dwa piwa, a nie trzy.
Na spotkanie przyszedł z niewypowiedzianymi przez niego pretensjami i w złym humorze.
Był w towarzystwie takiej jednej osoby płci przeciwnej.
Ogólnie nie odzywał się zbytnio, czasem aby komuś zadał jakieś ciekawe pytanie.
Pił kurwa ile chciał i to mu wystarczyło.
Ale do rzeczy.
Po kilku latach, jako kasjer w takim jednym supermarkecie, w pewnym momencie musi obsłużyć jakąś kobietę z jakimś napojem alkoholowym.
Poznaje ją oczywiście i pyta się jej:
– Co, znowu jakaś zjebana impreza? Ta ostatnia w sumie nie była taka zła.
***
Dziękuję za uwagę.
Coś się ostatnio dzieje z tymi lajkami i dislajkami. Tutaj wyświetla się -1 lajka, a pod którymś tam poprzednim postem było -1 dislajka.
Admin, czy wszystko w porządku z tym?
(Admin): Hmm dzieki za powiadomienie, masz racje -1 dislajk brzmi jak jakis bug. Pisze logike do nowej wersji wiec nie bede tego naprawiac bo nie ma sensu…ale dziekuje naprawde ze zgloszenie bledu. Tak swoja droga przydadza sie testerzy do nowej wersji, moze bylbys zainteresowany?
Dziękuje za propozycję, jednak z przykrością muszę odmówić. Nie znam się za bardzo na sprawach związanych z internetem.
„Jeśli chodzi o internet, to można powiedzieć, że jestem jaroszem”.
Nie mniej jestem pewien, że nowa chujnia będzie hulać bez problemów 😉
Jeśli ktoś jest obeznany w tych sprawach i byłby zainteresowany to przypuszczam, iż tak jak Pan Admin już kilkukrotnie pisał, wystarczy wrzucić adres mailowy w krótkim poście.
Aczkolwiek przypuszczam, że jako informatyk, dokona Pan podobnych prób w sposób dużo bardziej rzetelny niż ludzie, którzy mają na ten temat niewielkie pojęcie. Być może ma Pan w swoim bliższym otoczeniu osoby o odpowiednich zdolnościach, które mogłyby udzielić wsparcia jeśli jest ono potrzebne.
Przy okazji chciałbym prosić Pana aby przynajmniej na tydzień przed startem nowej wersji opisał Pan, w formie postu, jakie będą jej główne feature’y oraz różnice względem tej obecnej. Pozwoliłoby to wszystkim wypowiedzieć się zawczasu (bo zainteresowanie z pewnością będzie ogromne) oraz uniknąć spamu postów podczas premiery tejże wersji.
Jako, że nie często nadarza się okazja aby porozmawiać z Adminem to chciałbym również w tym miejscu podziękować Panu za świetną robotę przy prowadzeniu chujni.pl.
Pozdrawiam
(Admin): Bardzo Panu dziekuje za tak mile slowa. Az czuje w sobie nowy powiew energii aby zrobic cos wspanialego i bardzo sie ciesze ze strona bedzie sluzyc takim uzytkownikom jak Pan. Chyba poprostu boje sie czy nowy interfejs wam sie spodoba ale to bedzie dopiero dostepne kolo Nowego Roku. Lista featerow rowniez brzmi niezle. Bardzo dziekuje za powyzsze wskazowki. Pozdrawiam serdecznie.
Haha, bardzo się cieszę, że udało mi się wzbudzić w Panu taki optymizm 🙂
Życzę miłego poniedziałku i reszty tygodnia
Nonkonformista
PS: Wahałem się czy powinienem podpisać się pod tym wątkiem (ostatecznie to zgłaszałem tylko mały glitch). Nie chcę być postrzegany przez społeczność jako jakiś egocentryk. Zresztą bardzo cenię sobie fajne, anonimowe wpisy, a sam podpisuję się jedynie przy tych ważniejszych. Jednak w kontekście Pana odpowiedzi uznałem, że powinienem się przedstawić 🙂
Ech… Miało być „chujowa”, a nie zjebana… Ale tego już nie poprawie. 🙁
Oby jak najszybciej osiągnęli to, nad czym kombinują. Wtedy kobiety żyłyby tylko dla siebie, bez łaski jakichś tępych chujów. Jebać mizoginów!!!
Przecież mogą żyć tylko dla siebie, pustaku… Tylko kogo by wtedy wykańczały i kto by na te pierdolone pasztetowe lochy zapierdalał… Każda z was ciśnie na stały, najlepiej sformalizowany związek i struga o to kołki na głowie, bo wtedy ma kto na lochę zarabiać i locha dobrze wie, jakie piekło urządzi facetowi, gdy klamka zapadnie. Poza tym goni was zegar biologiczny.
Więc takie bajki, to pierdziel za uszami koleżankom, a nie mnie.
I to nie jest mizoginia, a stwierdzenie paru prostych faktów opartych na doświadczeniach i obserwacjach tego, jak dawno temu przegięłyście, lochy, pałę a od tamtej pory coraz bardziej wam się popierdala we łbach. Przyczyna i skutek, przyczyna i skutek…
Wal się, ty „pało przegięta”! A pustak to cię chyba wypierdział na ten świat, skoro wszystkie tym mianem określasz. Kobiety jeszcze 100 lat temu gówno miały do gadania, co do wyboru partnera i swojej egzystencji, a jak wreszcie nastały czasy, kiedy mogą decydować same o swoim życiu i z kim chcą je spędzić to się z tego zrobił straszny problem.
Kogo by wykańczały? Nikogo. I nikt nie wykańczałby ich. Na pewno miałyby święty spokój z takimi pałami, ja ty i twoi netowi poplecznicy. To nie my mamy takie parcie na ruchanie, tylko wy, jak jeszcze tego nie zauważyłeś, pustaku płci odmiennej. A jak ty nie masz z tym problemu, to po cholerę wysrywasz się na chujni? Żyj sobie swoją utopią i nie zawracaj dupy.
Tak, istnieją lochy, które opisujesz; są także zupełnie normalne (o które co druga pała tu skamle, ale jakoś nie dopuszcza do siebie ich istnienia), ale skoro wszystkie wrzucasz do jednego wora, to nie mamy w ogóle o czym gadać. Dodam tylko, że to co wypisujesz bardziej świadczy o tobie, niż o kobietach.
„Każda z was ciśnie na stały, najlepiej sformalizowany związek…”
Nie chujku. JA NIE CISNĘ. Zjeżdżaj z tym generalizowaniem.
Zabolało parę słów prawdy, co…? 😛
A poza tym milcz, żywy inwentarzu.
Gówno prawdy, jeżeli już. I nie będziesz mnie, zjebie, uciszał.
Milcz.
I won do kuchni, garkotłuku.
Wałek ci w dupę i chochla do gardła, cepie.
Pójdę, jak zgłodnieję. A tobie wałek w dupę i chochla do gardła. Chyba, że wolisz odwrotnie 😉
Milcz…
I won do kuchni, garkotłuku.
Pójdę, jak zgłodnieję. A tobie wałek w dupę i chochla do gardła. Chyba, że wolisz odwrotnie 😉
„Prawdziwa chujnia jest taka, że to facet nie może rodzić dzieci”
Serio? Ale nie, że nie wiedziałem. Po prostu nie wiem na co mi to.
A potrzeba bliskości, mówi Ci to coś?
„Serio? Ale nie, że nie wiedziałem. Po prostu nie wiem na co mi to.”
Po to, by mieć kogoś, kto na przysłowiowe stare lata czy w razie jakichś problemów faktycznie będzie prawdziwą rodziną, która pomoże, a nie wystawi do wiatru. Po to, by „przekazać pałeczkę” kolejnemu pokoleniu (o tym bym się musiał rozpisać, ale nie chce mi się truć), bo niestety przynajmniej póki co nasze życie na tym padole jest ograniczone czasowo. Po to, by faktycznie mieć kogoś bliskiego w życiu, a nie jakieś fałszywe, wyrachowane babsko (a każda taka jest, nie każda tylko ma okazję pokazać danemu facetowi swoją prawdziwą twarz w pełni, przez co on często żyje w fałszywym przeświadczeniu, że”ona akurat taka nie jest” ). I tak dalej…
„A potrzeba bliskości, mówi Ci to coś?”
Mówi. 🙂 Tylko, że to mit. One wszystkie są fałszywe, bezwzględne i wyrachowane. A po co komu bliskość z kimś o mentalności kurwy? I niestety, jak zdasz sobie z tego sprawę, to koło się zamyka…
Natomiast wszelakie inne relacje międzyludzkie załatwiają inni ludzie niż ta własna baba (a już zwłaszcza, gdy ta baba to faktycznie pustak, a takich coraz więcej, bo z taką nawet nie masz porozmawiać o czymś). Jak wspomniałem w chujni: „od relacji międzyludzkich typu imprezy, pogaduszki przy flaszce, hobby, jakiś wyjazd itp. to SĄ KUMPLE!”. Podobnie jak od seksu jest pierwsza z brzegu atrakcyjna, chętna, którą masz z głowy po wszystkim, a nie stertę problemów za łaskawie daną raz na „x” czasu – i najczęściej mało atrakcyjną lub tracącą atrakcyjność z wiekiem – dupę do odbębnienia przez „księżniczkę” obowiązku. BTW. Miałem kiedyś sąsiada, który jak był bardzo młodym, i głupim, szczawiem w wieku poboru do wojska, to na sianie raz zamoczył w jednej i wpadł. I potem całe życie ciężko zapierdalał na lochę siedzącą na dupie w domu i obrastającą – i to szybko, jeszcze młoda była, kawał czasu przed 30-stką – tak bardzo w tłuszcz, że z czasem potrzebującą w praktyce dwa krzesła „bo ona dzieci bawi (do bachorów studiów)” a potem „bo jest za stara i „choruje””. I jedyną, i wątpliwą, „atrakcją” dla niego było wspinanie się na te zwały tłuszczu od święta, gdy mu dała. A poza tym? A poza tym miał babę o mentalności wieśniary ze stereotypów i od momentu, w którym z roboty przychodził, do momentu kiedy kładł się spać musiał wysłuchiwać takiego pierdolenia pustaka o byle polotach po okolicy pozbieranych, że szlag by cię trafił po 10 minutach. Dosłownie. Taką miał „bliskość”… I nie był jedyny, bardzo wielu ma tak (mój kumpel też podobnie wdepnął, tyle, że dzieci miał dopiero później, i nie wiem, co go przy niej trzymało, zanim się dzieciaków nie dorobił, bo pierdolca przy tego rodzaju babonie można dostać), lub ma z tego niektóre elementy, a inni mają z lochami jeszcze inne problemy. Generalnie ekstremalnie mało kto ma farta jako tako dobrze trafić. A i ci, którzy wydawałoby się trafili dobrze, najczęściej w różnych okolicznościach, zwłaszcza jakichś życiowych dołków, dopiero się przekonują, z kim naprawdę mają do czynienia.
…Sorry, koleś… – don’t kill the messenger. Oczywiście, że lepiej by było z kimś faktycznie normalnym. Ale to nie na tym padole. Po prostu.
Zatem trafiłeś w życiu na kilka chujowych lasek i teraz na tej podstawie twierdzisz, że 99% kobiet to puste szmaty? Uważam, że jest to daleko idąca generalizacja. Nawet gdyby wszystkie dziewczyny, z którymi w jakiś tam sposób miałeś styczność okazały się być beznadziejne to nie jest to dobry (a już na pewno niemerytoryczny) powód by być teraz uprzedzonym do wszystkich kobiet w ogóle.
Zwłaszcza, że Ty w swojej chujni sprowadzasz je jedynie do obiektu seksualnego, który na dodatek w optymalnych warunkach będzie jeszcze elementem gospodarstwa domowego, a nie prawdziwą, niezależną osobą. No ale w końcu przecież w tych czasach masz ten swój odkurzacz czy inną zmywarkę więc baba Ci nie potrzebna, jak sam napisałeś.
Owszem w obecnych czasach kobiety posiadają więcej społecznych benefitów od facetów, ale jest dla mnie wręcz przerażające, że kolesie piszący na tej stronie zdają się chcieć odwrócenia tego o 180° zamiast dążyć do prawdziwego równouprawnienia. Kurwa, wszyscy jesteśmy ludźmi (a na dodatek Polakami, bo przecież mówicie tu o Polkach) i powinniśmy się szanować oraz dążyć do polepszenia wspólnego dobra. Żeby nie wyglądało to tak jak w Parlamencie, że albo Tusk, albo Kaczor chcą całą Polskę dla siebie tak jak w tej scenie z dnia świra gdzie posłowie wyszarpują sobie flagę przed Zamkiem Królewskim (chociaż Kaczor zdaje się przynajmniej chcieć zrobić coś dobrego dla kraju przy okazji).
„Zatem trafiłeś w życiu na kilka chujowych lasek i teraz na tej podstawie twierdzisz, że 99% kobiet to puste szmaty? ”
Nie. Ja po prostu mam, poza doświadczeniem życiowym, pewnego rodzaju dar obserwacji świata i ludzi, nie kupując przy tym, urabiającego ludziom sposobu myślenia, bełkotu mediów i wszelkiego rodzaju „autorytetów” – widzę świat, takim, jakim on jest, a nie takim, jaki się ci się wydaje, bo gdzieś tam w TV zobaczyłeś albo co. I to z tego płyną wnioski. A to, że one takie są, to już przecież nie moja wina. No bo czy ja każę np. lochom takimi być? …Widzisz, światem rządzą pewne reguły/mechanizmy. I to dlatego one – lochy – wszystkie są w gruncie rzeczy takie same. I koniec kropka. Możesz się oczywiście samooszukiwać, ale to już twój problem, a to samooszukiwanie się można przyrównać do tego, jakbyś uparł się, że lew jest wegetarianinem i na tej podstawie trawą zamiast mięsem go karmił. NIE OSZUKASZ NATURY i jej praw.
Rozumiesz?
„Zwłaszcza, że Ty w swojej chujni sprowadzasz je jedynie do obiektu seksualnego,”
Tak. Ale nie robię tego z chęci jakiegoś „niewolenia babsztyli” czy z jakiejś urojonej przez ciebie „nienawiści” do nich. Tylko TO JEST – jak wszystko inne na świecie – BIZNES.
Człowiek w życiu robi to, co dla niego jest w danych okolicznościach i w danej sytuacji korzystne, prawda? No i z tym jest tak samo. Ponieważ lochy (wszystkie!) są, jakie są, i to się nie zmieni, to ja jedynie dostosowuję się do otoczenia tak, by to było najkorzystniejsze dla mnie. Czyli – tak, dla mnie locha jest przydatna tylko w wiadomych celach „rozrywkowych”. 😉 Wszystko inne w ich przypadku to taka czy inna szkoda/strata, w najlepszym wypadku rzecz niewarta zachodu. I tyle.
No to o co masz pretensje? Że korzystam z życia takiego, jakim ono jest? A co, kurwa, mam się umartwiać i to, żeby było śmieszniej, tylko dlatego, że ty tak chcesz, bo w twoim wypranym bredniami, jakimi karmi się 99% ludzi od dziecka, się uroiło, że mam się umartwiać? Z głupim przez ścianę się macałeś, frajerze, czy co? Chcesz być frajer – proszę bardzo. Ja nie muszę i nie będę. I tyle. To jest tak proste, jak konstrukcja cepa.
” Kurwa, wszyscy jesteśmy ludźmi”
Oczywiście, że wszyscy jesteśmy ludźmi. No i co z tego? Nic. To po pierwsze.
A po drugie to na szacunek trzeba sobie zasłużyć. Na tym świecie nie ma nic za darmo, a już zwłaszcza nie ma za darmo rzeczy ważnych. A one wszystkie na niego pewno nie zasługują. Jak sobie pościeliły, tak się wysypiają… Po prostu.
Natomiast tak poza tym, to o co ci chodzi? Ja nikogo nie zmuszam, ani nie wykorzystuję. Ja robię to, co dla mnie jest korzystne w granicach prawa. A że lochy są puste, głupie i przez geny i wychowanie mają popierdolone w głowie, to już jest ich problem i nie jest to moja winą, ja świata nie stworzyłem – chcącemu zaś nie dzieje się się krzywda, jak słusznie mawia przysłowie. Masz do mnie pretensję, ze dostosowałem się do reguł gry i nie pozwoliłem sobie na to, by mnie jakaś w ten czy inny sposób wykańczała, tylko wykorzystuję świat i reguły gry do swoich celów? No to albo jesteś aż tak niewiarygodnie głupi, albo masz 5 lat, albo masz po prostu wyprany mózg bzdetami jakimi cię karmili (ewentualnie jesteś jedną z loch, które nie mogą znieść tego, że ktoś im prosto z mostu powiedział, jak jest). Ale… to twój problem. 🙂 Co mnie to obchodzi.
Ale z ciebie jebany narcyz
To nie jest „narcyzm”, a działanie korzystne dla siebie – tzw. „zdrowy egoizm”.
Tu nie chodzi o Twoje działania, które faktycznie można nazwać „zdrowym egoizmem”, ale o Twoje postrzeganie swojej własnej osoby.
„Nie. Ja po prostu mam, poza doświadczeniem życiowym, pewnego rodzaju dar obserwacji świata i ludzi, nie kupując przy tym urabiającego ludziom sposobu myślenia, bełkotu mediów i wszelkiego rodzaju „autorytetów” – widzę świat takim jakim on jest, a nie takim jakim ci się wydaje bo gdzieś tam w TV zobaczyłeś albo co”
Patologią jest to, że o ile słusznie dostrzegasz problem manipulacji społeczeństwa przy pomocy różnych kanałów, nie tylko mediów i sam wznosisz się ponad tąże manipulacje, o tyle sugerujesz, że jesteś praktycznie jedynym który potrafi tego dokonać.
W końcówce przedstawionego cytatu piszesz: „… (świat) takim jakim ci się wydaje bo gdzieś tam w TV zobaczyłeś albo co”.
Po pierwsze. Wystarczyło by usunąć to „ci” oraz zmienić „zobaczyłeś” na „się przedstawia w TV” i już zniknęłaby insynuacja, że rozmówca należy do omawianej grupy ignorantów.
Po drugie, co prawda nie powiedziałeś tego wprost, ale czytając Twój tekst, odnosi się wrażenie, że uważasz iż jesteś jedynym, który owe msnipulacje dostrzega i poszukuje informacji w rzetelnych źródłach. Chciałbym zaznaczyć, że w tekście pisanym nie liczy się jedynie to co jest stricte napisane, ale również generalne wrażenie które płynie z czytania tego tekstu. Taki trochę komunikat niewerbalny mowy pisanej lub czytanie między wierszami jak kto woli. Otóż o ile zgodzę się, że takich ludzi jest niewielu, o tyle nie uważam, że bycie jednym z nich upoważnia Cię do wytykania ignorancji i zaślepienia wszystkim dookoła, a przede wszystkim rozmówcy bo nigdy nie wiesz z kim masz tak naprawdę doczynienia, zwłaszcza pisząc z randomami z internetu.
Wgl pisanie „pewnego rodzaju dar” jest pewną sugestią, że uważasz się za kogoś wyjątkowego (na dodatek brzmi mocno narcystycznie). Nawet nie twierdzę, że tak nie jest. Zdaje sobie sprawę, że istnieją jeszcze ludzie którzy nie są tylko głupimi owcami. Chociaż każdy jest na swój sposób jakoś tam wyjątkowy, na ale wiadomo o co chodzi. No i właśnie dlatego Twoje teksty sugerują narcyzm. Piszesz to w taki właśnie sposób, a na dodatek nie dajesz nikomu innemu kredytu, że również może być myślącą samodzielnie jednostką. Wgl dołączam ten zarzut do tego długiego wątku kilka postów niżej, w którym dyskutujemy. Nie spodziewałem się, że jeszcze tam odpiszesz. Również odpiszę, ale potrzebuję na to trochę czasu.
„Patologią jest to, że o ile słusznie dostrzegasz problem manipulacji społeczeństwa przy pomocy różnych kanałów, nie tylko mediów i sam wznosisz się ponad tąże manipulacje, o tyle sugerujesz, że jesteś praktycznie jedynym który potrafi tego dokonać.”
Nie, matole… Patologią jest, to, że kiedy piszę to, co wcześniej napisałem pod twoim adresem, to uznajesz, że uważam się za jedynego, który to widzi. Tymczasem ja to piszę pod twoim adresem i ewentualnie pod adresem takich jak ty, a nie – i tu literuj uważnie i do skutku – POD ADRESEM WSZYSTKICH. Innymi słowy, nie uważam się za jedynego „wybranego” itp., tylko jestem jedynym w tej konkretnej dyskusji, który te rzeczy dostrzega.
„Po pierwsze. Wystarczyło by usunąć to „ci” oraz zmienić „zobaczyłeś” na „się przedstawia w TV” i już zniknęłaby insynuacja, że rozmówca należy do omawianej grupy ignorantów. ”
Tylko że ona NIE MIAŁA ZNIKNĄĆ. Jarzysz na tyle, by to pojąć, czy te znikome zwoje w twojej makówce na to nie pozwalają?
Więc o co chodzi? Poprawnie i zgodnie z zamierzeniem zostało to napisane, co wtedy napisałem.
„Po drugie, co prawda nie powiedziałeś tego wprost, ale czytając Twój tekst, odnosi się wrażenie, że uważasz iż jesteś jedynym, który owe msnipulacje dostrzega i poszukuje informacji w rzetelnych źródłach.”
Nie. Tamten tekst w tym przypadku oznacza, że z nas dwóch (ewentualnie z nas dwóch i z tobie podobnych) ja jestem tu jedynym, który to dostrzega. A to jest duża różnica. Zaś to, co robisz, sugerując mi, co sugerujesz, to się w psychiatrii nazywa PROJEKCJA. Poniał?
„Wgl pisanie „pewnego rodzaju dar” jest pewną sugestią, że uważasz się za kogoś wyjątkowego (na dodatek brzmi mocno narcystycznie).”
A może jestem wyjątkowy, patałachu? 😛 W końcu: „nigdy nie wiesz, z kim masz tak naprawdę do czynienia, zwłaszcza pisząc z randomami z internetu”… 😛
A poza tym to jest tylko stwierdzenie prostego faktu, że taki dar posiadam. Nie różni się to w niczym od stwierdzenia typu: „Iksiński ma dar głosu”, czy „Kowalski ma dar/talent plastyczny” itd. Nie jest więc to, żaden narcyzm, a proste stwierdzenie faktu celem wyjaśnienia czegoś. A ty po raz kolejny pokazujesz swój co najmniej analfabetyzm wtórny, jeśli nie imbecylizm, bo znów używasz słów, dość prostych zresztą, (w tym wypadku słowa: „narcyzm”) najwyraźniej nie znając ich znaczenia. Co zresztą częściowo tłumaczy twój dotychczasowy brak umiejętności czytania ze zrozumieniem. Wracaj do wczesnej podstawówki, chłopcze… I będziesz miał szczęście, jeśli nie będzie to musiała być szkoła specjalna.
„Piszesz to w taki właśnie sposób, a na dodatek nie dajesz nikomu innemu kredytu, że również może być myślącą samodzielnie jednostką.”
Wrong. 🙂 Każdy ten kredyt dostaje. Lecz wielu go szybko traci, bo wypisuje debilizmy, które ewidentnie świadczą o tym, kim są, jeśli chodzi o „rozwój umysłowy” (a to naprawdę bardzo łatwo i szybko wychodzi na wierzch). Stąd np. moje podejście do ciebie. Proste?
Dyskusja zamknięta więc pod tym wątkiem również nie będę już odpisywał.
N
Ja pierdolę chłopie, jesteś moim mentalnym bliźniakiem. Słowo w słowo uważam tak samo!
No, chyba faktycznie nie na tym. Wszystkie i każda, jasne. Twoja matka w takim razie też. I tylko się tu nie rzucaj, bo jak wszystkie to wszystkie.
„Wszystkie i każda, jasne. Twoja matka w takim razie też. I tylko się tu nie rzucaj, bo jak wszystkie to wszystkie.”
Oczywiście, że też. 🙂 I nie uwierzyłbyś w rzeczy, które mógłbym ci opowiedzieć, a które ona, ta uchodząca z normalną w tym społeczeństwie (bo fakt faktem – jest taka sama jak reszta społeczeństwa; właśnie dlatego nie różni się od reszty babsztyli, takie jest życie, jak się przyjrzysz swojej matce i gdybyś mógł z niej wydobył prawdę a nie te wszystkie głodne kawałki, jakie ona ci mówi, bo tak wypada, to też byś niejedno odkrył…), robiła.
Taki jest świat. Po prostu. Możesz to przyjąć do wiadomości i się dostosować, a możesz się oszukiwać. Twój problem i zmartwienie.
Nie znam twojej mamusi, ale powinna była iść na skrobankę.
„Nie znam twojej mamusi, ale powinna była iść na skrobankę.”
Na więcej ci inwencji nie starczyło, gamoniu…?
A po co więcej? Chcesz się produkować, twoja rzecz, ja nie muszę. I chuja wiesz, na co mi starczy, pajacu. Sprawa jest prosta: ona nie byłaby taką „antymatką” jak twierdzisz, że była, a ty teraz nie leczyłbyś swojego bólu dupy na chujni srając na każdego człowieka, tylko dlatego, że nie ma fiuta i jeszcze skazywać na swoje (nawet jednorazowe) towarzystwo.
Akurat moja matka wychowywała mnie w taki sam sposób, jak ciebie twój ojciec (mam na myśli to przykładowe zwalanie książek z regału), a wmawiać mi, że „tatuś jest zły” nie musiała, bo był zły. Naprawdę, a nie w opowieściach. Pił, kłamał, nie wywiązywał się z rodzicielskiego obowiązku, a termin „odpowiedzialność” w jego słowniku w ogóle nie istniał. Za flaszkę sprzedałby nawet własną matkę, a co dopiero żonę z dzieckiem. Nawet grosza alimentów na mnie nie płacił, jak się rozeszli. I nie, że „płacił, a matka chowała dla siebie”, tylko naprawdę wcale nie płacił. Nie pofatygował się też, by choć raz się ze mną spotkać po rozwodzie z matką, tylko zajął się karierą za granicą, a zarobioną forsę przepuszczał wyłącznie na własne potrzeby i zachcianki (wódę i jak sądzę, dziwki), czyli żył dokładnie wg twojej „jedynie słusznej” filozofii. I nie jest to żadne moje, ani mojej matki domniemanie, tylko fakty, które znam od poznanego po latach stryja.
I co, panie ekspercie od cech płci? Jak ci się podoba taki przedstawiciel płci tożsamej?
Każdy medal ma dwie strony. Ale ty widzisz tylko ciemną medalu kobiecego i tylko jasną męskiego (najwyżej wytykasz innym facetom głupotę i naiwność, ale nigdy podłość). Wybitnie ograniczone spojrzenie na rzeczywistość.
A co do molestowania. Zakładam, choć mogę się mylić, że ten komentarz (pod inną antybabską chujnią) o obłapianiu faceta za krocze przez pijaną laskę i kopaniu tegoż krocza po kategorycznej odmowie był twój (wskazuje na to ilość hejtu na kobiety).
Wiesz czemu, odwracając sytuację, zyskałby miano przemocowca? Bo kobieta jest fizycznie słabsza od faceta!!! A napierdalanie słabszego jest wykorzystaniem swojej znacznej przewagi czyli przemocą. Tylko sobie czasem nie pomyśl, że ja tej laski bronię, nic z tych rzeczy. Rozpatruję tylko sytuację z punktu widzenia prawa. Swoją drogą, nie wiem, czy ci – jak to ich nazywasz – białorycerze, którzy hipotetycznie rzuciliby się jej na ratunek broniliby tak zaciekle swoich partnerek, gdyby napadli je jacyś naszpikowani teściem „alfa”. Publiczny pokaz bohaterstwa, owszem, ale bohaterstwo faktyczne to już nie zawsze i nie wszędzie, hę? Pewnie zaraz mi tu napiszesz, że obrona nie miałaby żadnego sensu, bo one same by do tych alfa leciały ściągając majtki przez głowę, a samce beta poszłyby w odstawkę, co?
I kolejne pytanie: znasz absolutnie KAŻDĄ kobietę w tym kraju, że takie sądy ferujesz?
„Akurat moja matka wychowywała mnie w taki sam sposób, jak ciebie twój ojciec (mam na myśli to przykładowe zwalanie książek z regału), a wmawiać mi, że „tatuś jest zły” nie musiała, bo był zły. Naprawdę, a nie w opowieściach. Pił, kłamał, nie wywiązywał się z rodzicielskiego obowiązku, a termin „odpowiedzialność” w jego słowniku w ogóle nie istniał.”
A jednak twoja matka go wybrała… Teraz zadaj sobie pytanie: czemu?
A odpowiedź brzmi: „Wy nie jesteście złe… Wy jesteście tylko bezdennie gupie”.
I co? Dalej mi nie wierzysz, że tak jest, że baby są takie, jakimi je opisuję? Na własnej dupie odczułeś tego konsekwencje (wybór tatusia przez mamusię) i dalej nie przyjmujesz do wiadomości, a zamiast tego masz do mnie pretensje, „strzelając” tym samym do przysłowiowego „posłańca”?
To jesteś wyjątkowo tępy w takim razie… Cale swoje życie masz, jak na tacy, fakty w tym temacie, i nie potrafisz z nich wyciągnąć najprostszych wniosków…
Aha. I mój ojciec nie wychowywał mnie jedynie w taki sposób, że mi robił opisane już wcześniej „porządki”. 🙂 To jest jakiś tego wychowania element, który posłużył w konkretnych okolicznościach za dobry przykład, i nie oznacza, że rygor był jak w wojsku czy w pudle. Przeciwnie, było czasami dokładnie o 180 stopni niż ten „zamordyzm”. To był człowiek twardy, mocno doświadczony życiowo (przy którym blednie twoja opowieść o mamusi i tatusiu), bywało, że wybuchowy, ale jednocześnie inteligentny, mający poczucie humoru, podejście do dzieci (znajome dzieciaki nie mogły się go nachwalić, gdy się z nim zetknęły), sensowny system wartości. Generalnie nikt o nim złego słowa nie mówił, choć potrafił się o swoje bezwzględnie upomnieć, także u tych, którzy potem nie mieli mu nic do zarzucenia. Bo upomniał się o, co miał się upomnieć, ale był wobec nich w sumie w porządku. I tak samo było z wychowaniem. Było fajnie, ale były też pewne granice, które się znało i które były przestrzegane. On mi nawet nigdy nie wpieprzył… 🙂 Ani razu. (choć czasem coś tam krzyknął, i miał rację). Nie musiał. Wystarczało, że powiedział, że ma być tak i tak. I było.
„a zarobioną forsę przepuszczał wyłącznie na własne potrzeby i zachcianki (wódę i jak sądzę, dziwki), czyli żył dokładnie wg twojej „jedynie słusznej” filozofii.”
No nie całkiem. 😛 A półprawda to całe kłamstwo.
Ja nigdzie nie twierdziłem, że np. należy się uchylać od odpowiedzialności i obowiązków. Zaś życie „wedle mojej filozofii” nie musi od razu oznaczać jakiegoś szlajania się byle gdzie, chlania itd. To, że żadna locha mnie nie będzie kiwać, urządzać mi dowolnych cyrków, że nie jest mi potrzebna do „utrzymywania ogniska domowego”, bo sobie to sam ogarnę, i że na jasnych zasadach da się wydupczyć, gdy najdzie ochota i się trafi chętna, bez włażenia sobie w życie, i tak dalej, nie jest równoznaczne z lataniem gdzie popadnie i robieniem, co popadnie. Natomiast ja nie widzę powodu, bym się musiał umartwiać. A już tym bardziej umartwiać z tego powodu, że twój stary był „zły”… (No czego jeszcze ode mnie oczekujesz? Przeszczepu? :)). A „moja” filozofia jest nadal słuszna w tym sensie, że jest korzystna dla mnie i jednocześnie nie szkodzi nikomu. To o co chodzi? W tym, rzekomo wolnym świecie, nie mam prawa żyć, jak mi najwygodniej, bo się tobie, i w ogóle całej bandzie zakłamanych świętoszków wtłoczonych w „jedynie słuszny” format, nie podoba? Ochujałeś?
A pretensje masz do swojego starego, i masz w tym sporo racji, ale przede wszystkim miej do starej, bo TO ONA CI UFUNDOWAŁA TAKIEGO TATUSIA. Nikt inny TYLKO ONA. I ponownie: zastanów się, co miała i ma we łbie, że się z nim zadawała i chętnie nadstawiała mu dupy. No? Jakieś wnioski?
W tym kraju populacja rozkłada się prawie idealnie pół na pół pomiędzy płcie… I co? Nie było innych chętnych, czy mokro w majtach było dlatego, że właśnie taki jej imponował, a porządniejszego miała za frajera? No to podziękuj mamusi… (Znasz, bardzo trafne powiedzenie, że jak suka nie da, to pies nie weźmie? I co? Jakieś wnioski?) A nie miej do mnie pretensji, że ci mówię, że one wszystkie są pojebane.
„I co, panie ekspercie od cech płci? Jak ci się podoba taki przedstawiciel płci tożsamej?”
A ma obowiązek mi się podobać/nie podobać? Bo co? Bo jakaś wyznawana przez ciebie norma społeczna w tym świętoszkowatym społeczeństwie tak nakazuje? I może jeszcze za „nieprawilny” wybór odpowiedzi mnie spalicie na stosie, co? 😛
A poza tym wskaż mi jedno choć zdanie, w którym stwierdziłem, że faceci są cacy i w porządku…
To o co chodzi? Uroiłeś sobie, że coś tam myślę o facetach i teraz dzielnie walczysz z tym, co sobie uroiłeś…, jak komunizm walczący z problemami nieznanymi innym ustrojom, tłuku…
„Każdy medal ma dwie strony. Ale ty widzisz tylko ciemną medalu kobiecego i tylko jasną męskiego”
Ma. Ale znów: „uroiłeś sobie, że coś tam myślę o facetach i teraz dzielnie walczysz z tym, co sobie uroiłeś…”.
I jeszcze jedno: dlaczego ja nie mam na podstawie tego, że lochy mają tę swoją „ciemną stronę medalu” (powodującą zresztą, że jasna traci calkowicie na znaczeniu) się „umartwiać”, a nie mogę wybrać tego, co dla mnie najkorzystniejsze? Bo co? Bo miałeś matkę idiotkę/pustaka i ojca dziwkarza-alkoholika? Ponownie więc: ochujałeś? A co mnie to ma obchodzić, że tak albo inaczej miałeś, albo, że miałeś za ciężkie zabawki w dzieciństwie? Czy ja ci się wpierdalam w życie i mówię, że masz żyć wedle tego, co mi się podoba? Nie? To czego tu, kurwa, nie rozumiesz? Nie musi ci pasować moje zdanie czy opinia na dowolny temat i moje wybory, i chuj ci do tego. Spierdalaj i zajmij się sobą.
„(najwyżej wytykasz innym facetom głupotę i naiwność, ale nigdy podłość) ”
A skąd taki wniosek? Ja się tu nie wypowiadałem o facetach. Przypominam, że tematem NIE SĄ faceci, tylko laski. Jesteś aż tak tępy, by nawet tego nie być w stanie załapać?
„Wybitnie ograniczone spojrzenie na rzeczywistość.”
Powiedział ktoś, kto uważa, że mam żyć tak, jakie on ma widzimisię, bo jego stary był dziwkarz-alkoholik i porzucił mamusię, która jak wynika z jego opowieści w najlepszym wypadku była tzw. „tępą dzidą”… ROTFL…
Ludzie…, ja wiem, że większość społeczeństwa rozumem nie grzeszy, do myślenia ma wręcz obrzydzenie, a do tego zdecydowana większość z was to ofiary systemu edukacji… Ale, do kurwy nędzy, myślcie choć od czasu do czasu, zanim wypowiecie się na jakiś temat, bo to już ludzkie pojęcie przechodzi ,na jakich wychodzicie debili…
„A co do molestowania. Zakładam, choć mogę się mylić, że ten komentarz (pod inną antybabską chujnią) o obłapianiu faceta za krocze przez pijaną laskę i kopaniu tegoż krocza po kategorycznej odmowie był twój (wskazuje na to ilość hejtu na kobiety).”
I pudło. Bo pierwszy raz czytam, że w ogóle gdzieś taki komentarz padł, a samej chujni też nie przypominam sobie, bym w ogóle czytał.
I co teraz? Cała konstrukcja myślowa na mój temat jebła ci z hukiem?
„Wiesz czemu, odwracając sytuację, zyskałby miano przemocowca? Bo kobieta jest fizycznie słabsza od faceta!!!”
A chuj to kogo obchodzi, że jest słabsza… Mamy „równouprawnienie”, nie? Więc z definicji NIE MA podwójnych standardów. Deal with it. Chcesz przecież równouprawnienia, nie? 😛
Natomiast problem w tym, że pojebane ideologicznie społeczeństwo wprowadziło sobie, ku radości loch, wypaczoną wersję równouprawnienia, która w skrócie polega na tym, że „równouprawnienie” to jest wtedy, kiedy lochom to pasuje, i kiedy lochy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za to, co robią. I to z tego powodu lasce ujdzie płazem to, za co facet zostanie uznany za „przemocowca” albo pójdzie siedzieć. I to jest zresztą skandaliczne. A tego typu sytuacje są na porządku dziennym i to do tego stopnia w tym zjebanym zachodnim (w tym, choć z opóźnieniem, w naszym) , że nawet jak laska z facetem popełni przestępstwo, to w zdecydowanej większości dostanie znacznie niższy wyrok. O tym, że np. lochy niemal z automatu dostają opiekę nad dziećmi i kosztem tych dzieci często sobie pogrywają, już nie wspominając.
„A napierdalanie słabszego jest wykorzystaniem swojej znacznej przewagi czyli przemocą.”
Aha… A kopanie silniejszego od siebie – poza tym, że jest głupotą i „życzeniem śmierci” 😉 – to co to jest, jak nie przemoc, co? 😛
I jakoś nie piszesz o tym, że laska to „przemocowiec”… Ba…, uważasz, że wszelakie komentarze na jej temat to wskazują „na ilość hejtu na kobiety”… Podwójny standardzik? Jak – nomen omen – w pysk strzelił…
I co? Jakieś wnioski?
„Rozpatruję tylko sytuację z punktu widzenia prawa. ”
Z punktu widzenia prawa to „assault” jest „assault”. I kropka. Niestety praktyka jasno i wyraźnie pokazuje, że lochy się czują bezkarne i uprzywilejowane, a mogą się tak czuć, bo zjebane społeczeństwo właśnie na to od dawna pozwala, bagatelizując agresję i przemoc kierowaną w stronę facetów a penalizując nawet obronę konieczną w przypadku dowalenia lasce przez faceta. I trzeba być do szczętu popierdolonym i zakłamanym (wspomniany wyżej podwójny standard), by tego nie dostrzegać, gdy przykładów tego jest do woli i w zasadzie codziennie pojawiają się kolejne. A ile to, na przestrzeni lat, artykułów w prasie – i to pomimo ustalonej linii ideologicznej, której z tym nie po drodze – było na temat, że np. policja wyśmiewa tych facetów, którzy się przełamią i zgłoszą tego rodzaju przestępstwo poczynione przez lochę? Policja wyśmieje skarżącego się gościa, a jak gość w obronie własnej szmacie w końcu przypierdoli, to pójdzie siedzieć i jest „przemocowiec”, bo „słabszej się nie bije”… (a chuj, że się nie bije…, w uzasadnionej obronie koniecznej mogę każdego nawet zabić i jeszcze mnie powinni pochwalić za „wyrwanie chwasta”; problem jest tu jedynie przez to, że sprawy są rozpatrywane nie pod kątem: „człowiek napadł na człowieka”, tylko pod kątem płci; tak samo, jak te dotyczące opieki nad dziećmi są tak rozpatrywane). No więc?
„Swoją drogą, nie wiem, czy ci – jak to ich nazywasz – białorycerze, którzy hipotetycznie rzuciliby się jej na ratunek broniliby tak zaciekle swoich partnerek, gdyby napadli je jacyś naszpikowani teściem „alfa”. ”
Ich się pytaj. Co ja mam do tego…
Natomiast doświadczenie mówi, że ci o sztucznie chemią napompowanych mięśniach wcale tyle siły, ile by te mięśnie sugerowały, nie mają. Poza tym to nie jest kwestia samej siły, a umiejętności i praktyki „w boju” (a jak dodamy do tego jakiś sprzęt, to już w ogóle inna bajka). Więc mogłoby się okazać, że takie łebki-mięśniaki, to tylko pozery. Kłopot jest pewien, gdy jest ich kilku, no bo i „Herkules dupa…” i można się nie wyrobić z obroną.
„bo one same by do tych alfa leciały ściągając majtki przez głowę, a samce beta poszłyby w odstawkę, co? ”
Mogłoby być i tak. 🙂 „Wy nie jesteście złe… Wy jesteście… itd…”.
„I kolejne pytanie: znasz absolutnie KAŻDĄ kobietę w tym kraju, że takie sądy ferujesz?”
Gdybyście, wy tutaj, w komentarzach, byli inteligentniejsi, to by się fajniej z wami bawiło… A tak, to jesteście przewidywalni do bólu… 😛
Już jeden o to pytał. No ale dobra, raz się powtórzę… Nie muszę podrzucić wszystkich kamieni na Ziemi do góry (tylko w sumie jeden), by wiedzieć, że każdy spadnie, i orzec na tej podstawie, że istnieje takie zjawisko jak grawitacja. Łapiesz, czy za trudne?
Ludzkie możliwości zachowań są w sumie bardzo ograniczone i dlatego najczęściej przynajmniej w jakimś stopniu, jeśli nie w 100%, się powtarzają (Chodzisz do kibla? I co? Musisz znać całość tych 8 miliardów, każdego z osobna, by powiedzieć, że oni wszyscy też muszą srać? No widzisz…). To stąd bierze się m.in. ta wiedza na ten temat, o którym jest w chujni mowa. Proste?
„Natomiast ja nie widzę powodu, bym się musiał umartwiać. A już tym bardziej umartwiać z tego powodu, że twój stary był „zły”… (No czego jeszcze ode mnie oczekujesz? Przeszczepu? :)”
Tak, przeszczepu. Mózgu ludzkiego, bo ten, który masz jest chyba ze świni. A jak sobie żyjesz to mnie gówno obchodzi. Porównałem jego żywot z twoim na zasadzie podobieństwa w korzystaniu z życia bez, jak to określiłeś, „umartwiania się” w postaci zobowiązań, to wszystko.
„I co? Nie było innych chętnych, czy mokro w majtach było dlatego, że właśnie taki jej imponował, a porządniejszego miała za frajera? No to podziękuj mamusi… (Znasz, bardzo trafne powiedzenie, że jak suka nie da, to pies nie weźmie? I co? Jakieś wnioski?)”
„Bo miałeś matkę idiotkę/pustaka i ojca dziwkarza-alkoholika?”
„Powiedział ktoś, kto uważa, że mam żyć tak, jakie on ma widzimisię, bo jego stary był dziwkarz-alkoholik i porzucił mamusię, która jak wynika z jego opowieści w najlepszym wypadku była tzw. „tępą dzidą””
Suką, idiotką, tępą dzidą czy „pustakiem olewającym porządnego faceta” to możesz sobie nazywać swoją. O mojej chuja wiesz, więc ryj w kubeł. Sorry, w koryto. Powtarzam raz jeszcze: gówno mnie obchodzi, jak żyjesz.
I może jeszcze za „nieprawilny” wybór odpowiedzi mnie spalicie na stosie, co?
Sam się spal. Tylko z dala od terenu zabudowanego, jeśli łaska. Ja nie będę zanieczyszczać środowiska (choć bardziej już mu chyba nie zaszkodzę) toksycznymi dymami. Zresztą, gówno się słabo pali.
„Ludzie…, ja wiem, że większość społeczeństwa rozumem nie grzeszy, do myślenia ma wręcz obrzydzenie, a do tego zdecydowana większość z was to ofiary systemu edukacji… Ale, do kurwy nędzy, myślcie choć od czasu do czasu, zanim wypowiecie się na jakiś temat, bo to już ludzkie pojęcie przechodzi ,na jakich wychodzicie debili…”
Rozumiem, że ty to filozof wszech czasów, co mądrość świata wszelaką posiadł. Bitch, please…
„I co teraz? Cała konstrukcja myślowa na mój temat jebła ci z hukiem?”
Konstrukcja myślowa na twój temat, dobre. O niczym kurwa, innym nie myślę 24 h na dobę, jak o tobie. Pisałem: „zakładam, choć mogę się mylić”, kretynie! Zrób to, czego wymagasz od innych i czytaj ze zrozumieniem.
„Aha… A kopanie silniejszego od siebie – poza tym, że jest głupotą i „życzeniem śmierci” – to co to jest, jak nie przemoc, co?”
Przemoc, jak najbardziej. Tyle, że nie wymagająca interwencji otoczenia, bo, jak sam słusznie zauważyłeś, jest to „życzenie śmierci”.
„A ile to, na przestrzeni lat, artykułów w prasie – i to pomimo ustalonej linii ideologicznej, której z tym nie po drodze – było na temat, że np. policja wyśmiewa tych facetów, którzy się przełamią i zgłoszą tego rodzaju przestępstwo poczynione przez lochę? Policja wyśmieje skarżącego się gościa, a jak gość w obronie własnej szmacie w końcu przypierdoli, to pójdzie siedzieć i jest „przemocowiec”, bo „słabszej się nie bije”…”
Trzeba było jeszcze dodać „policja, a zwłaszcza policjantki”. Tak, znam takie przypadki. Sam bym taką sprał, jakbym mógł, zadbawszy wcześniej o ustronne miejsce, bez świadków. Nie tak, by trafiła na OIOIM, ale żeby miała porządną nauczkę. Bez śladów. Na zasadzie kary cielesnej zadanej nieznośnemu bachorowi. I tyle.
„Gdybyście, wy tutaj, w komentarzach, byli inteligentniejsi, to by się fajniej z wami bawiło… A tak, to jesteście przewidywalni do bólu…
Już jeden o to pytał. No ale dobra, raz się powtórzę… Nie muszę podrzucić wszystkich kamieni na Ziemi do góry (tylko w sumie jeden), by wiedzieć, że każdy spadnie, i orzec na tej podstawie, że istnieje takie zjawisko jak grawitacja. Łapiesz, czy za trudne?”
Ty także jesteś przewidywalny do bólu. Przewiduję, że albo uznasz, ze jestem za głupi, żeby dalej ze mną polemizować, albo moja odpowiedź wywoła u ciebie kolejną lawinę kontrargumentów. Nie poświecę im ani sekundy, więc mniemam, że wybierzesz tę pierwszą opcję. Na pewno ja ją wybiorę i nie dlatego, że mam ciebie za głupiego, albo dlatego, że – jak zapewne myślisz – nie mam więcej nic sensownego do powiedzenia, ale przez szacunek dla własnego czasu. Proste?
„Tak, przeszczepu. Mózgu ludzkiego, bo ten, który masz jest chyba ze świni.”
Chciałabyś mieć taki jak mój… Ale za wysokie progi… 😛
Dlatego, poza frustracją, zazdrość zżera, co? 😛
„Porównałem jego żywot z twoim na zasadzie podobieństwa w korzystaniu z życia bez, jak to określiłeś, „umartwiania się” w postaci zobowiązań, to wszystko. ”
I jak widzisz było to kompletnie błędne i nietrafione porównanie.
I co teraz? I nic… Dalej jak byłaś tępa tak jesteś, bo nie jesteś w stanie wyciągnąć z tego nawet elementarnych wniosków, jedynie poziom agresji z bezsilnej wściekłości ci się zwiększa…
„Suką, idiotką, tępą dzidą czy „pustakiem olewającym porządnego faceta” to możesz sobie nazywać swoją. O mojej chuja wiesz, więc ryj w kubeł. ”
Wiem wystarczająco z tego, co opisałaś, by formułować takie osądy, jaki zrobiłem. A ty się trzymaj tematu… (który powinnaś sobie przemyśleć). Czyli w tym wypadku tego, jak to się stało, że sobie mamusia poleciała dupy nadstawiać komuś takiemu jak twój tatuś… 2+2 jest cztery w każdym zakątku wszechświata. Tylko ktoś taki, jak opisałem, za takimi jak twój stary lata i nogi rozkłada. Prosty ciąg przyczynowo skutkowy.
Ja rozumiem, że to jest dla ciebie nieprzyjemne. Naprawdę. Ale tak jest i nie ma co udawać i wszystkie żale – skądinąd pewnie słuszne – zwalać tylko na tatusia.
A ty znów strzelasz do posłańca.
„Powtarzam raz jeszcze: gówno mnie obchodzi, jak żyjesz. ”
Tak cię „gówno” obchodzi, że latasz po chujniach i szukasz zaczepki, tak cię „gówno” obchodzi, że chcesz mi się wpierdalać z butami i ustawiać mi życie, bo ci się nie podobają moje w nim wybory (odsyłam do poprzedniego twojego komentarza), tak cię „gówno” obchodzi, że się po prostu – z frustracji, że nie tylko nie wyszło na twoje i jak ty chcesz, ale jeszcze ci się „oberwało” – odpierdolić ode mnie nie możesz…
Taaak… rzeczywiście to jak żyję, gówno cię obchodzi… 😛
„Zresztą, gówno się słabo pali.”
A co próbowałaś samospalenia i się nie udało, że wiesz? 😛
Zresztą, na całkowitym marginesie, tu się znów wykazałaś – i to jest również typowe dla współczesnych pustaków; tzw „tępych dzid” – całkowitą niewiedzą i ignorancją o świecie i ludziach, bo tak się składa, że akurat odchody są od tysiącleci po dzień dzisiejszy używane jako dobry (choć śmierdzący) materiał opałowy. No ale cóż… szkołę się omijało, a do książek się miało wstręt, co? 😛 Zapewne tylko lustro, ploty i imprezki z nadzieją na złowienie faceta, który będzie na lachona zapierdalał w zamian za kołki ciosane na głowie i wyżebraną od święta szparę…
„Rozumiem, że ty to filozof wszech czasów, co mądrość świata wszelaką posiadł. Bitch, please… ”
Nie. 😛 Ale z pewnością wiem o różnych rzeczach znacznie więcej, niż ktoś taki jak ty. Wystarczy spojrzeć na komentarze takie jak właśnie twoje.
Znów zazdrość…? 😛
„Konstrukcja myślowa na twój temat, dobre. O niczym kurwa, innym nie myślę 24 h na dobę, jak o tobie.”
A ja nie twierdziłem, że 24 na dobę… (no ale czytane ze zrozumieniem to sztuka… dla niektórych nieosiągalna… :P), tylko w czasie obejmującym m.in. twój poprzedni komentarz.
„Pisałem: „zakładam, choć mogę się mylić”, kretynie!”
Tylko widzisz, „puchu marny”, 😛 rzecz jest w tym, że skoro coś zakładasz, to znaczy ni mniej ni więcej a właśnie to, że taką konstrukcję myślową na mój temat, i na swoje skrzywione i sfrustrowane potrzeby, sobie stworzyłaś. I w myśl niej te wszystkie bezpodstawne oskarżenia pod moim adresem zrobiłaś.
Czyli widzisz… Ja czytam ze zrozumieniem. Tylko ty nie umiesz, i to nawet tego, co sama piszesz, i stąd potem masz kolejne powody do miotania się z frustracji. Boli…, oj, boli… 😛
„Przemoc, jak najbardziej. ”
Oooo… A co się zmieniło od czasu, gdy twierdziłaś, że to nie jest przemoc…? Co? Nagle stanęłaś oko w oko ze swoim podwójnym standardem do tego stopnia dużym, że nawet ty go nie zniosłaś?
„Tyle, że nie wymagająca interwencji otoczenia, bo, jak sam słusznie zauważyłeś, jest to „życzenie śmierci”.”
Jak to nie wymagająca? Przecież to jest potencjalne ciężkie uszkodzenie ciała czyli ewidentne już paragrafy (oraz interwencja medyczna itd.). A PRZEDE WSZYSTKIM należy się za to reakcja i ostracyzm społeczeństwa, a nie jakieś chore usprawiedliwionka życiowych spierdolin rozumujących tak jak ty, że: 1. nic się nie stało i 2. że jak się będzie bronił i odda, to „jest przemocowiec”, bo „jest silniejszy”.
Przeliterowałaś, czy za trudne?
„Trzeba było jeszcze dodać „policja, a zwłaszcza policjantki”. ”
Nie. To dotyczy całej „psiarni”. Dlatego nie dodałem. W odróżnieniu od np. ciebie, ja nie stosuję „podwójnych standardów”.
I to także nas różni…
„Przewiduję, że albo uznasz, ze jestem za głupi, ”
Bo jesteś.
Ale jaki byś nie był, może byś się zdecydował/a wreszcie na to, jakiej płci jesteś, 😛 bo twoje komentarze można poznać na kilometr (podobnie jak można poznać, jakim sfrustrowanym babskiem jesteś), ale co jeden, to sugeruje inną płeć… No chyba, że, jak mawiał klasyk, „do godziny „X” jesteś Władysław, a od godziny „X” Zosia”… :P, bo wtedy oprócz poszukania psychologa leczącego cię z twoich frustracji, „wścieklizny” i tym podobnych problemów, przydałoby się ci poszukać także psychiatry, by ci tą schizofrenię choć ustabilizował…
„albo dlatego, że – jak zapewne myślisz – nie mam więcej nic sensownego do powiedzenia,”
Bo nie masz nic sensownego do powiedzenia. Tylko wściekłe, nieprzemyślane ataki z frustracji.
Ale Ty zdajesz sobie sprawę z tego, że wychowanie dziecka to ciężka robota co nie? I rozumiem, że chciałbyś to robić w pojedynkę? Hmm, a co z pracą? 8h dziennie dla szarego kowalskiego*, a co wtedy z dzieciakiem? Może niech siedzi po żłobkach i przedszkolach przez większość swojego życia, a co tam. Potem wychowuje się pokolenie zjebów, których można zaobserwować m.in. na tej stronce.
*Jeśli pracujesz w jakiejś dobrze płatnej profesji to może 4, ale pamiętaj, że dziecko kosztuje, dużo.
„A lochę do seksu”, czyli uważasz, że kobieta ogólnie do niczego innego się nie nadaje? O mój Boże, człowieku! Wiesz co? Mój najlepszy ziomek to aktualnie właśnie kobieta. Kumpela. I wyobraź sobie, że nie patrzę na nią jak na chodzącą szparę. No niewiarygodne prawda. I jeśli ktoś powie żebym w takim razie się z nią związał to nie, bo nie pasujemy do siebie za bardzo pod kątem wspólnego życia.
Aha i tak na koniec. Napisałeś, że „(kobietę) …mógłby znaleźć gdziekolwiek, po czym się zaspokoić i zasadzić jej kopa w dupę” więc rozumiem, że chciałbyś aby laski w taki sam sposób traktowały facetów? Społeczeństwo byłoby wtedy po prostu wspaniałe nie ma co.
PS: Mam nadzieję, że jesteś trollem. Jeśli tak, to wyjątkowo słaby post*. Jeśli nie, to zastanów się czy naprawdę chciałbyś żeby społeczeństwo wyglądało tak jak to opisałeś.
*A dodatkowo szkodliwy dla strony, na której piszesz bo jest tu trochę kobiet. Dla strony czyli również dla Ciebie.
„Ale Ty zdajesz sobie sprawę z tego, że wychowanie dziecka to ciężka robota co nie?”
Oj, bez przesady. To demonizowany stereotyp i tyle. Niby „taaaka ciężka robota”, a miliardy ludzi się wychowują i wychodzą na ludzi.
Przy czym nie twierdzę, że jest to idealne i super-bezproblemowe, bo nie jest. Ale tragedii też nie ma. To zresztą w dużej mierze zależy też od podejścia – od umiejętności radzenia sobie w życiu, w tym i z wychowaniem dzieci.
„I rozumiem, że chciałbyś to robić w pojedynkę?”
Owszem. I tu też nie widzę większego problemu. Zresztą grube miliardy się tak wychowują co pokolenie. A jeśli sądzisz, że wychowywanie dziecka we dwoje (a już zwłaszcza w przypadku jakiejś popierdolonej – o różnej skali tego – baby) jest łatwiejsze, to się mylisz.
„Hmm, a co z pracą? 8h dziennie dla szarego kowalskiego*, a co wtedy z dzieciakiem?”
Nie rozśmieszaj mnie… Jestem dzieckiem PRL-u. W tamtych czasach nawet 2 miesięczne dzieci lądowały w żłobkach, a na podwórku i po całej okolicy się ganiało i do północy. I nikogo nie obchodziło, jak sobie radzimy. I mało tego. Miało się 3-4 lata i już się w ten sposób „wychowywało”. I – o dziwo – większość wyrosła na ludzi i nic im się poważnego nie stało. Doskonale też wiem, m.in. z autopsji, jak to jest ze żłobkami, przedszkolami, szkołami i świetlicami. I to też nie jest żaden problem. Nie ma czego demonizować. A już zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że szkolne zajęcia to często ok. 7 godzin, a jak posiedzi te godzinę czy dwie na świetlicy – o ile samo nie wróci do domu – to mu korona z głowy nie spadnie i nic złego się też nie stanie. Ludzie po prostu zdurnieli w dzisiejszych czasach na masową skalę, i ta spirala się nakręca, i tyle. I to przez to, że zdurnieli i przez takie cackanie się (Kojarzysz tzw. eksperyment Calhouna? To się spróbuj z nim zaznajomić ZE ZROZUMIENIEM), rośnie banda zjebów. A poza tym, jeśli sądzisz, że nie da się wychować dzieci, bez super duper warunków i pałacu z pierdyliardem nianiek – a to wynika z tego, co tu bredzisz – to jesteś po prostu pierdolnięty i o życiu masz pojęcie jak przysłowiowa świnia o gwiazdach. Rozejrzyj się, popaprańcu, po świecie, to odkryjesz, że takich „książąt” z superwarunkami w jakich się wychowywali, jest zaledwie garstka (i na ogół na dobre im nie wyszło – to jest dopiero banda zepsutych zjebów…), która w porównaniu z całą resztą skali jest mikroskopijna.
„„A lochę do seksu”, czyli uważasz, że kobieta ogólnie do niczego innego się nie nadaje? ”
Z perspektywy dzisiejszych możliwości dla faceta – w zasadzie tak. A ty masz ileś tam -dziesiąt lat na karku – jak zakładam; choć śmierdzisz byciem gówniarzem – i nie potrafisz do tej pory ogarnąć tak elementarnej rzeczy, jak czytanie ze zrozumieniem prostego tekstu. Literuj uważnie: „A lochę do seksu – bo w świecie ostatnich 100 lat do niczego innego ona nie jest potrzebna (sam sobie ugotuję, albo kupię gotowe, pralka mi zrobi pranie, bo co to za filozofia parę guzików nacisnąć, odkurzacz to też nie jest sztuka obsłużyć itd.)”. Pojąłeś, czy nadal za trudne i system się zawiesza? A może tak dotrze…: wszystkie inne rzeczy w życiu zrobię sobie sam. I to często nawet z lepszymi efektami i bez łaski oraz w spokoju i na luzie. To na chuj mi wrzód na dupie…? Proste?
A to, czy baba jest zdolna w ogóle coś (cokolwiek) sensownego w życiu zrobić, to już inna sprawa. Nie jest to jednak warte życia z kimś takim. I to tu jest problem, którego efektem są takie wnioski. A życie nie jest po to, by się dodatkowo przez jakąś tępą pindę w jakikolwiek, choćby najmniejszy sposób, umartwiać. I jak dorośniesz, to może zrozumiesz.
„Wiesz co? Mój najlepszy ziomek to aktualnie właśnie kobieta. Kumpela. I wyobraź sobie, że nie patrzę na nią jak na chodzącą szparę. ”
To jesteś po prostu pedałem (najwyżej jeszcze tego nie odkryłeś). A w takim razie nigdy nie pojmiesz, o co się rozchodzi. Więc mówisz o rzeczach, o których nie masz pojęcia.
A poza tym, to, że jeszcze ci się nie pokazała z parszywej strony (a KAŻDA taką ma, to leży w genach i w wychowaniu oraz normach społecznych, a już zwłaszcza w dzisiejszych czasach).
„Aha i tak na koniec. Napisałeś, że „(kobietę) …mógłby znaleźć gdziekolwiek, po czym się zaspokoić i zasadzić jej kopa w dupę” więc rozumiem, że chciałbyś aby laski w taki sam sposób traktowały facetów? ”
A chuj mnie obchodzi, jak ktoś kogoś traktuje… Co to? Moja brocha? To jest cudzy problem i zmartwienie.
Poza tym wróciwszy do przyczyn tego…, powiedzmy, na potrzeby tej dyskusji, że mojego podejścia – to jest wniosek właśnie na podstawie tego, że one są tak zjebane, że nie warto się z nimi wiązać i użerać. Czyli one już od dawien dawna traktują facetów fatalnie. Tylko nie każdy się połapał – z dowolnego powodu, na ogół dlatego, że jest za głupi, a normy społeczne i możliwość zamoczenia przysłaniają mu realia – jak bardzo. Więc czym ty mnie chcesz straszyć… Gorzej już w tym wypadku (relacji facetów z babami) nie będzie. Osiągnęliśmy w tej dziedzinie szczyt.
„Społeczeństwo byłoby wtedy po prostu wspaniałe nie ma co.”
Ponownie: a chuj mnie to obchodzi. A poza tym, społeczeństwo i tak jest z gruntu spierdolone i to pod każdym względem. I sądząc po tym, co wypisujesz, to nawet ci się nie śni jak bardzo. Cóż… a nuż kiedyś zmądrzejesz albo chociaż trochę dorośniesz… To wtedy przynajmniej częściowo to załapiesz.
„A dodatkowo szkodliwy dla strony, na której piszesz bo jest tu trochę kobiet. ”
Again: a chuj mnie one obchodzą, „białorycerzyku” zasrany. Z głupim na łby się pozamieniałeś? Tak… będę stąpał na paluszkach, żeby jakaś pierdolona (i to w dodatku również pierdolona przez nie wiadomo kogo, ilu i jak ;)) „księżniczka” przypadkiem nie poczuła się zgorszona i urażona… Dobre…
PS. I jeszcze jedno. Pewnym – i wyjątkowo obiecującym – rozwiązaniem, poza wspomnianymi w chujni, jest robotyka i sztuczna inteligencja. Jest kwestią czasu, gdy stworzone zostaną androidy o takim poziomie zaawansowania, że z powodzeniem będą mogły robić za życiową towarzyszkę we wszystkich innych kwestiach niż seks (a i to, że nie skonstruują z czasem czegoś aż tak wiarygodnego, że nie do odróżnienia od żywej baby w łóżku, nie można być pewnym). Wtedy będzie można powiedzieć, że jest ktoś sensowny, z kim życie po prostu jest fajne i dobre. Na lochy rodzaju ludzkiego w tej kwestii nie liczcie, bo to się nigdy nie zmieni.
Jestem w połowie drugiej dekady życia, a jeśli chodzi o moją orientacje seksualną to nie jest ona Twoją sprawą. Chociaż dość zabawne jest to, iż zakładasz, że jestem „pedałem” tylko na podstawie tego, że przyjaźnię się z kobietami i nie postrzegam ich wtedy jako obiekt seksualny. Dla jasności to żadnych swoich przyjaciół nie postrzegam w taki sposób bo moim zdaniem byłoby to chore. Niezależnie czy są to kumple czy kumpele.
Napisałeś, że Tobie kobiety nie są potrzebne do niczego innego niż seks i wporzo. Skoro chcesz żyć sam, a poza tym w ogóle nie zadawać się z kobietami to Twoja sprawa. Tyle, że stawianie przy tym twierdzeń, że są one nic nie warte jest po prostu nieuczciwe. Nawet jeśli Ty osobiście miałeś złe doświadczenia z kobietami to nie znaczy od razu, że wszystkie kobiety są chujowe.
Jeśli chodzi o wychowanie dzieci to uważam, że poświęcanie im uwagi i dawanie dobrych wzorców jest tylko z korzyścią dla nich, a przy pracy w kieracie po 8h dziennie trochę brakuje na to czasu. Zwłaszcza wliczając jeszcze dojazdy, zakupy, sprzątanie mieszkania itp. Bo nie chodzi tylko o to aby dziecko miało zapewnioną podstawową opiekę (czym faktycznie mogą się zająć wspomniane przez Ciebie publiczne instytucje), ale by wyrosło na świadomą i rozsądną osobę. I bynajmniej nie twierdzę, że jest to osiągalne tylko kiedy gówniak opływa w bogactwa. Moim zdaniem jest to osiągalne wówczas gdy ma on kochających rodziców/rodzica którzy poświęcają mu czas i stanowią dobry przykład.
Dalej napisałeś, że społeczeństwo jest z gruntu spierdolone i w zasadzie to masz na to wyjebane. I tutaj w odpowiedzi na Twój zarzut odnośnie mojego wieku, powiem Ci, że z Ciebie z kolei jest zgrzybiały dziad.
Społeczeństwo faktycznie jest, mówiąc delikatnie, w nienajlepszym stanie, ale akurat ja nie kładę na tym lachy i przynajmniej w swoim wąskim zakresie staram się jakoś poprawić tę sytuację Może dlatego, że zostało mi trochę więcej lat życia niż Tobie. Btw apropos wojny pokoleń to przypomniała mi się bardzo fajna piosenka Offspringa na ten temat „Not the One” polecam przesłuchać 🙂
Ogólnie to pomimo tego, że się z Tobą praktycznie całkowicie nie zgadzam to jednak szanuję merytoryczną wypowiedź i chęć dyskusji.
Pozdro boomerze 😉
Autor komenta/ Nonkonformista
„Jestem w połowie drugiej dekady życia,”
To co ty, szczawiu 🙂 (w dodatku ogłupiały sposobem w jaki cię wychowano, wtłaczając ci do głowy różne bajki), wiesz o życiu… Mentalnie jesteś na etapie porównywalnym z wiarą w bociana, świętego Mikołaja i w dobre wróżki – tak, tak…, jesteś na poziomie przedszkola. A jeśli będziesz miał bardzo dużo farta w życiu, to być może potoczy się ono tak, że – przynajmniej w tym temacie o którym dyskutujemy – tak samo głupi, za te ileś tam lat czy dekad, umrzesz.
„Chociaż dość zabawne jest to, iż zakładasz, że jestem „pedałem” tylko na podstawie tego, że przyjaźnię się z kobietami i nie postrzegam ich wtedy jako obiekt seksualny.”
Tragedią to nie jest (a na pewno nie dla mnie, bo co mnie obchodzisz, a i konkurencja mniejsza ;)). Ale każdy facet powie ci to samo na twój temat w takiej sytuacji. Do przeciwnej płci, będąc osobą heteroseksualną odczuwa się pociąg (no chyba, że to takie pasztety, że najwyżej się porzygać można, to wtedy nie), bo to jest niezależne od nas biologiczne uwarunkowanie, a nie chęć zostania „psiapsiółą”. A jak jesteś „psiapsiółą”, to choćbyś się nie wiem jak oszukiwał, jesteś homo, i tyle. 🙂 Tertium non datur.
„Napisałeś, że Tobie kobiety nie są potrzebne do niczego innego niż seks i wporzo. Skoro chcesz żyć sam, a poza tym w ogóle nie zadawać się z kobietami to Twoja sprawa.”
Znów czytasz bez zrozumienia tego, co czytasz. Ja nie napisałem, że chcę w sensie takim, że takie realia świata mi się podobają. Ja napisałem, że skoro świat jest jaki jest, to wybieram z tego najkorzystniejsze dla mnie rozwiązanie. Oczywiście, że dużo fajniej byłoby, gdyby lochy były normalnymi ludźmi, z którymi da się „iść przez życie” – świat byłby wtedy dużo lepszy. Ale nie są i to ma swoje konsekwencje, które wszystkich facetów (i dzieci, będące tego ofiarami, że mamusie są popierdolone) choć w różny sposób (w zależności właśnie od tego, jak zdecydują się żyć), dotykają.
„Tyle, że stawianie przy tym twierdzeń, że są one nic nie warte jest po prostu nieuczciwe.”
Jest uczciwe, bo jest prawdą. Po prostu. Prawdą. Tylko jeszcze jesteś na etapie „przedszkola” i takie masz o życiu i o świecie pojęcie. Przypominasz tych debili, którzy po atakach terrorystycznych odpierdalają cyrki w rodzaju zbiorowego pisania kredą po asfalcie. I pół biedy, że robią to takie szczyle jak ty… (po części nie wasza wina – tak, niestety, zostaliście chujowo wychowani). Gruby problem jest wtedy, gdy sobie ktoś w rodzaju Brevika popierdala po jakimś terenie, strzelając bezkarnie do kogo popadnie, a uzbrojona po zęby policja, AT i wojsko przygląda się temu z niedalekiej odległości i KOMPLETNIE NIE WIE (NIE WIE, KURWA MAĆ!!!), CO MA ZROBIĆ. Mega problem jest wtedy, kiedy horda „barbarzyńców” ładuje się do kraju, by go de facto zniszczyć, a jakiś pierdolony lewacki głupek z PO czy z innej chujni urządza sobie zabawę w ganianego z reklamóweczką w ręce z wojskiem na granicy, zaś stado jemu podobnych tępych popierdolonych ćwoków mu tym kibicuje, wyzywając służby, które stanowią ostatnią linię obrony przed zalewem tego ścierwa, by tu czegoś w rodzaju Somalii nie było.
„Jeśli chodzi o wychowanie dzieci to uważam, że poświęcanie im uwagi i dawanie dobrych wzorców jest tylko z korzyścią dla nich, a przy pracy w kieracie po 8h dziennie trochę brakuje na to czasu.”
I znów… Masz o tym pojęcie jak wieprzek o gwiazdach… Szczaw jesteś po prostu i tyle… To o czym tu gadać.
Ale może tak dotrze… Jak będziesz miał dzieci, to zamierzasz z pracy zrezygnować (no bo 8h dziennie w robocie itd…)? A żyć razem z tymi bachorami będziecie powietrzem, tak? 😛
A może będzie tak, że pójdziesz do roboty, a baba w domu z dziećmi zostanie, co? W takim razie – być nie może… Oto „białorycerzyk” zakichany, mentalnie jeszcze w pieluchach, głoszący bezmyślnie brednie o „wartości kobiet i równouprawnieniu”, jakich się do tej pory nałykał, chce babie ograniczyć swobodę, zamykając ją w czterech ścianach z dzieciarnią, czyli sprowadzając ją do tego, czym baby były gdzieś w XIX wieku i wcześniej… To te wszystkie popierdolone feministki i ich „męskie” odpowiedniki, które cię całe życie karmiły bzdetami, jakie łykałeś, teraz dostają apopleksji… 😛 A tak, BTW, jak tylko ty będziesz zapierdzielał na etacie, a baba nie, to nie przeszkadza ci, że przez znacznie mniejsze z tego powodu dochody, ta twoja dzieciarnia ucierpi na „wychowaniu i wzorcach” (A jaki to przykład w dzisiejszych czasach – laska kiblująca w domu przy garach i dzieciach… Cóż za „troglodytyzm”… :P)? I to pół biedy, jak nie będzie na korki z matmy, czy na naukę języka/gry na czymś/czegoś tam, albo na zwiedzenie kawałka świata… Lepszy numer będzie, gdy np. się córka (a może nawet i syn… :P) zamieni w „galeriankę”, by dorównać ciuchami koleżankom… Ale będą wzorce… 😛 A tak a propos wzorce… Pod kloszem tę dziatwę swoją będziesz 24h na dobę też trzymał? No bo w jaki inny sposób będziesz miał pewność, że one się nie zetkną (ja już nie mówię, że na koloniach, imprezie czy gdzieś na „wolnym wybiegu”, ale choćby w zwykłej szkole…) z dokładnie przeciwnymi wzorcami, jakie chcesz im wtłoczyć? I co wtedy, „geniuszu” w krótkich spodenkach?
A może w ogóle nie będziesz miał dzieci, bo w tej sytuacji dojdziesz do wniosku, że nie da rady? No cóż… patrząc po tym jak głupi jesteś w takim wieku (bo mimo wszystko być aż w takim stopniu głupim, to wstyd w takim wieku; być może szkołę jakąś skończyłeś, szkolną wiedzę jakąś tam masz, ale rozumu to za grosz… – w tym sensie jesteś głupi), jaki masz, to może to i lepiej… Ale gdyby ludzie wychodzili z takiego założenia, gatunek dawno by wymarł.
I można tak jeszcze długo scenariuszami sypać… Ale wszystkie sprowadzają się do tego, że nie masz bladego pojęcia, o czym mówisz. Począwszy od tego, że nie trzeba dzieciom pierdolić bite osiem, czy ileś tam, godzin (zamiast etatu) za uszami „dobrych wzorców”. Czasem wystarczą dwie minuty i dają one lepszy rezultat. Ale znów tłumaczenie ci tego, czego za Chiny nie pojmiesz, to jak rozmowa z prosiakiem o astronomii.
Wiesz, jak mnie mój stary utrzymywania porządku w chacie nauczył? Wszedł do pokoju i wypierdolił z półek, szafek, szuflad i z biurka wszystko na jedną kupę na podłogę. I albo będzie posprzątane, albo będzie syf, w którym przyjdzie mieszkać. I nie musiał ANI SŁOWA powiedzieć przy tym. A zapieprzał (i to często po 16+ godzin dziennie) przy tak ciężkich pracach fizycznych, że zdechłbyś przy takiej robocie najdalej po tygodniu. No widzisz? Wiesz czym jest twoje trucie dzieciom dupy przez „x” godzin w porównaniu z tym…? Dziś tak wychowanym debilom jak ty McDonald’s musi napisać na kubku, że kawa jest gorąca, żeby się jeden dekiel z drugim nie oparzył, bo sam nie załapie trzymając ten kubek w rękach. Moje pokolenie w wieku 3 lat samodzielnie biegało po podwórku. W wieku 7 lat to zastępowało rodziców przy różnych pracach domowych (z ugotowaniem obiadu włącznie) oraz innych poza domem. I robiło to wszystko (na ogół) odpowiedzialnie, myśląc z wyprzedzeniem o konsekwencjach tego, co chce zrobić. Starsze pokolenia podobnie. A jeszcze dawniej laska w wieku 14-15 lat to już była żoną i robiła dzieci, którymi musiała się zajmować, jak i całym domem. Dziś locha ma 30+ lat i mentalność gówniary z wczesnej gimbazy mordę drącej w piskach, jaka to ona jest „zwariofffana” i „szalona”…
Co ty, szczeniaku, o czymkolwiek, wiesz…
„Dalej napisałeś, że społeczeństwo jest z gruntu spierdolone i w zasadzie to masz na to wyjebane.”
A czego się spodziewałeś? Don Kichota z krucjatą? 😀
I paradoksalnie to moje podejście jest i w tym wypadku znacznie lepsze od wszystkiego innego. Bo gdyby ludzie podchodzili do życia tak samo racjonalnie jak ja, a nie bezmyślnie nasiąkali i potem przysłowiowo trącili jakąś popierdoloną ideologią (dowolną, jaką wskażesz) z jej oderwanymi od rzeczywistości dogmatami, z których wynika m.in. wychowanie, to ten świat by dużo lepiej wyglądał. Masz problem, podchodzisz do niego racjonalnie, docierasz do jego przyczyn, definiujesz je, a potem szukasz rozwiązania. Tak to powinno wyglądać. A nie tak, jak jest, że wychodzisz z założenia takiego samego jak 99% tej popierdolonej populacji, że nie docierasz do źródła problemu, bo jest ci ono z przyczyn ideologicznych (czytaj: tego co masz napierdzielone we łbie, bez względu na to kto ci w nim namieszał) niewygodne…, a zamiast tego zgodnie z tą ideologią zaczynasz pierdolić od rzeczy, skutkiem tego powiększając tylko ten cały burdel.
Przykład? Wiadomo, OD DEKAD, że migracja z bantustanów i innych ciapatlandów kończy się wzrostem przestępczości, konfliktami na tle religijnym i etnicznym, a do tego grozi Europie przejęciem w przyszłości władzy przez „ciapatych” (bo demografia im na to pozwoli) i wprowadzeniem praw wprost z miejsc, z których do Europy przyszli wraz ze skutkami tych praw, czytaj: z burdelem, jaki panuje tam, skąd spierdolili na pontonach. I co się dzieje? I zamiast dotrzeć do oczywistego źródła – czyli, że źródłem tych wszystkich problemów jest ta migracja, to całe społeczeństwa państw Europy – zbiorowo i indywidualnie – robią wszystko (dosłownie wszystko, aż po fałszowanie statystyk i cenzurę w mediach), by tego wniosku nie wyciągnąć – by do tego źródła problemów nie dotrzeć. I ROBIĄ TO ŚWIADOMIE, pierdoląc jakiś oderwany od wszystkiego i robiący kurwę z logiki bełkot, który uznają za usprawiedliwienie, a przez co nie rozwiązuje się problemu – i mało, że nie rozwiązuje się go, wymyśla się debilizmy przyczyniające się do jeszcze szybszego powiększania się problemów – który narasta do z czasem olbrzymich rozmiarów i w końcu całe to szambo wybucha i dopiero wtedy jest prawdziwy syf, o jakim w koszmarach nie śniłeś. I ty robisz dokładnie tak samo w temacie problemów z babami – mechanizm jest ten sam. Bredzisz od rzeczy, robisz kurwę z logiki i uważasz po tym, co wygłaszasz, że sprawa załatwiona, bo stado takich samych otumanionych baranów jak ty, gdzieś tam w twoim otoczeniu, poklepało cię po plecach. Nie jest załatwiona, a „gówna w szambie przybywa”… I zgadnij, co będzie, gdy w końcu to szambo wypierdoli z hukiem.
„I tutaj w odpowiedzi na Twój zarzut odnośnie mojego wieku, powiem Ci, że z Ciebie z kolei jest zgrzybiały dziad. ”
Ani się obejrzysz, a też w tym wieku będziesz. To jest dosłownie pstryknięcie palcem. DOSŁOWNIE.
Natomiast. Obojętne kim jestem, mam całkowitą rację i podaję konkret ją udowadniający. I to jest istotne. Tylko tego nie pojmujesz.
Ale to twój problem.
„Społeczeństwo faktycznie jest, mówiąc delikatnie, w nienajlepszym stanie, ale akurat ja nie kładę na tym lachy i przynajmniej w swoim wąskim zakresie staram się jakoś poprawić tę sytuację”
O znalazł się chłoptaś od „malowania kredą po asfalcie”… 😀
A czemu „maluje po tym asfalcie”? A tego to nie wie.. – po prostu wmówili mu, że tak będzie dobrze. No to maluje…
Zrób sobie przysługę (i temu biednemu społeczeństwu przy okazji też) i nie „maluj”. Łapiesz dryf?
„Może dlatego, że zostało mi trochę więcej lat życia niż Tobie.”
Tego się, chłopcze, nigdy nie wie… A już zwłaszcza w obecnych „ciekawych czasach”, w których ci młodzi na Ukrainie albo w tym pierdolonym kacapowie też liczyli na to, że pożyją gdzieś do okolic końca XXI wieku (i tak samo na to samo liczą młodzi np. w Europie, i tak samo im się to może skończyć, co tam). I co? 😛 I „no hell can hide you, there is nowhere to run”… I m.in. to właśnie przez to, że chcieli „jakoś poprawić tę sytuację” na tym padole, ale sposób rozumowania mieli równie ciężko upośledzony jak ty masz. Dlatego tak im to wyszło, że narobili jeszcze większego burdelu i to szambo im w końcu wypierdoliło prosto w gęby.
„Btw apropos wojny pokoleń”
I tu się również mylisz.
To nie jest „wojna pokoleń”. To „wojna” rozumu z takimi bezmyślnymi dzieciakami jak ty, które są produktem syfu, jaki ich mentalnie ukształtował, w połączeniu z brakiem wiedzy i doświadczenia rzeczonych dzieciaków. Tu jest źródło problemu. To przez to bredzisz od rzeczy, zaklinając rzeczywistość.
W swojej odpowiedzi opierasz dużą część argumentacji na założeniu, że skoro jestem młodszy to moje poglądy stanowią jakąś mniejszą wartość. Przykłady: „mentalnie jesteś na etapie wiary w bociana”, „tylko jeszcze jesteś na etapie przedszkola”, „zakichany mentalnie, jeszcze w pieluchach, głoszący bezmyślne brednie” i wiele innych mniej lub bardziej agresywnych.
Ponadto, zarzucasz mi brak inteligencji i robisz to zarówno wprost: „dziś tak wychowanym debilom jak ty”, „być aż w takim stopniu głupim to wstyd w takim wieku”, jak i między wierszami. Dodatkowo sklejasz ten zarzut z poprzednim, dotyczącym wieku.
Jest to błąd argumentacji ad hominem* (błąd osobistego ataku) ponieważ te wszystkie obelgi*2 nie stanowią żadnego dowodu na to, że argumenty które podałem w poprzedniej odpowiedzi są wadliwe. No chyba żeby uznać iż faktycznie jestem kretynem, ale poza moimi dotychczasowymi wypowiedziami na tym portalu, które w mojej ocenie świadczą przeciwko takiej niesprawiedliwej tezie, to jest to nieweryfikowalne (przynajmniej dla Ciebie oraz pozostałych czytelników). Co do mnie to nie mam problemów z samooceną i niewiele mnie obchodzi czy jakiś tam random z internetu uważa mnie za głupka cz nie.
*Skoro już bawimy się w łacińskie nazwy.
*2 Wypowiadasz je w dość delikatny sposób, ale nadal pozostają one obelgami.
A jak już jesteśmy przy błędach argumentacji to Ty popełniasz ich całą masę.
Ad ignorantiam (fałsz ignorancji) jest następnym którego się dopuszczasz, snując dalsze fałszywe oskarżenia na mój temat. Pisałeś o ludziach organizujących „zbiorowe pisanie kredą po asfalcie” i przypisujesz mi łatkę takiego właśnie kretynizmu. Insynuujesz, że jestem poplecznikiem popierdolonej neolewicy, która poza różnymi głupimi pomysłami, zaprasza do europy zdziczałych imigrantów. Nie znasz moich poglądów*, a z góry zakładasz jakie jest moje spojrzenie na świat. Jeśli czyta to ktokolwiek poza rozmówcą to chciałbym jasno zaznaczyć, że odcinam się od neolewicy i partii takich jak EPP czy S&D.
Wgl fakt, że przez cały swój tekst robisz sobie jakieś personalne wycieczki, zamiast odnosić się stricte do argumentów drugiej strony jedynie dowodzi, jakim typem człowieka jesteś i że dyskusja na poziomie merytorycznym, wbrew temu co uważałem wcześniej, jednak nie za bardzo Cię obchodzi.
*Poza tymi, które dotyczą spraw o których pisałem w poprzedniej odpowiedzi. (Na początku chciałem w tym miejscu napisać „spraw które omawialiśmy”, ale ilość insynuacji z Twojej strony oraz ciągłe skakanie po tematach, o których rozmówca nie wspominał jest wręcz porażająca.
Dalej. „Pospieszne uogólnienie” jest czymś co odstawiasz praktycznie non stop we wszystkich swoich odpowiedziach (nie tylko do tego komenta) oraz w oryginalnej chujni. Generalizacja, którą stosujesz już nie tylko w stosunku do kobiet, ale również do mnie i w ogóle do wszystkiego jest wręcz gargantuiczna. Już nawet nie chcę mi się odnosić do ponownego sugerowania mi homoseksualizmu, ale jest to wyraźny pokaz tego jak zrównujesz ze sobą wszystkich facetów. Bo skoro Ty posiadasz jakieś tam schematy myślowe i odczuwasz pociąg seksualny w jakiś tam sposób to również wszyscy inni faceci na pewno funkcjonują tak samo co nie? Myślisz do bólu stereotypowo i wydaje mi się, że masz niezwykle zawężone postrzeganie świata oraz innych ludzi. Sprowadzasz ich właściwie do kopii albo samego siebie, albo osób z którymi się zetknąłeś w przeciągu swojego życia. Powiem Ci zgredzie, że nie wszyscy ludzie są tacy sami. A kiedy piszesz, że każda kobieta, bez wyjątku jest zła i jeszcze twierdzisz, że takie uogólnienie jest uczciwe* to zaczynam tracić wiarę, że jesteś racjonalną osobą.
*”Jest uczciwe bo jest prawdą. Po prostu. Prawdą. Tylko jeszcze jesteś na etapie „przedszkola” i takie masz o życiu i o świecie pojęcie”. Czyli jestem na etapie przedszkola ponieważ uważam, że poza pustakami istnieją również wartościowe kobiety? No popatrz, przedszkolaki mądrzejsze od starego pryka.
O tym, że skaczesz po tematach jak pojebany wspomniałem już w jednym z przypisów, ale chciałbym to dodatkowo rozwinąć w osobnym akapicie.
Odnosząc się do argumentów swojego rozmówcy, oprócz popełniania wspomnianych już błędów retorycznych, rzucasz jeszcze jakieś przykłady z dupy w celu poparcia swojej tezy. Na przykład, kiedy akapit poświęcasz celem odniesienia się do mojego twierdzenia iż nie wszystkie kobiety to pustaki i jest nieuczciwym ten kto tak twierdzi to zamiast pisać właśnie o tym to przez 90% tego akapitu pierdolisz o polityce i nielegalnej imigracji. I podobnie robisz w bardzo wielu miejscach całej swojej odpowiedzi. Nie chcę mi się już cytować tego Twojego steku bzdur bo tbh zaczyna mnie już męczyć jego analiza. Ogólnie Twój tekst się nie klei i na dodatek zionie brakiem szacunku do rozmówcy.
W którymś tam akapicie stwierdziłeś, że nie przeczytałem Twojej odp ze zrozumieniem* bo uważam, że podobają Ci się realia świata w których to „lochy nie są normalnymi ludźmi”. Jest to manipulacja (któraś z kolei) ponieważ po pierwsze to nigdy czegoś takiego nie napisałem. A po drugie moja oryginalna wypowiedź, którą zresztą sam przytoczyłeś na poparcie ww. tezy brzmiała: „Napisałeś, że Tobie kobiety nie są potrzebne do niczego innego niż seks i wporzo. Skoro chcesz żyć sam, a poza tym w ogóle nie zadawać się z kobietami to Twoja sprawa” i miałem w tej wypowiedzi na myśli dokładnie to co tam napisałem*2. Że jest to Twoja sprawa. Nie ma tam nic na temat tego jakoby jakiekolwiek urojone przez Ciebie realia świata miałyby w jakikolwiek sposób Cię cieszyć.
*Wgl zarówno w tej jak i poprzedniej odpowiedzi notorycznie zarzucasz mi brak umiejętności czytania ze zrozumieniem i znowu jest to argument ad hominem, a na dodatek z dupy ponieważ po ponownym przeczytaniu własnych odpowiedzi stwierdzam, że są one napisane racjonalnie i z właściwymi odniesieniami do Twoich.
*2 Najwyraźniej to Ty nie potrafisz czytać ze zrozumieniem ponieważ z przytoczonej wypowiedzi wyciągnąłeś sobie jakieś absurdalne wnioski.
No a na zakończenie chciałem się ponownie odnieść do kwestii wychowania dzieci. To, że Twój ojciec nie miał do Ciebie szacunku w czasie gdy byłeś dzieckiem* nie oznacza, że taki model wychowawczy jest dobry. Nawet jeśli Ty tak uważasz powołując się na własny przykład. Zresztą znamienne jest to, że teraz sam okazujesz brak szacunku wobec swojego rozmówcy. No kurwa Way down the line.
Do wszystkich czytających, proszę nie wychowujcie dzieci w taki sposób.
*Wypierdolenie komuś rzeczy z półek i szafek na podłogę jest ewidentnym pokazem braku szacunku
Podsumowując. Twoja ostatnia odpowiedź jest merytorycznie wadliwa, pełna błędów argumentacyjnych, personalnych wycieczek i obrażania rozmówcy. W kontekście tego wszystkiego, zaczynam żałować, że w ogóle poświęciłem tyle czasu na pisanie tego tekstu.
Uważam tę dyskusję za zakończoną z chwilą kiedy zacząłeś mnie obrażać (robiąc to w żmijowaty sposób bo mam jeszcze trochę dystansu do siebie)
N
„W swojej odpowiedzi opierasz dużą część argumentacji na założeniu, że skoro jestem młodszy to moje poglądy stanowią jakąś mniejszą wartość.”
Bo są one do dupy (przynajmniej te, które tu wygłosiłeś). A wynikają – obok tego, że mentalnie cię ktoś urobił w określony sposób (i życie będzie cię z tego „prostować”), ale przede wszystkim dlatego, że głosisz to, co głosisz, z powodu braku tzw. doświadczenia życiowego. Jak będziesz te ileś-dziesiąt lat starszy, to prawdopodobnie będziesz się śmiał ze swojej naiwności, tak jak ludzie w moim i starszym ode mnie wieku śmieją się z niej teraz.
To nic osobistego, tylko fakty.
„Ponadto, zarzucasz mi brak inteligencji i robisz to zarówno wprost:”
A i owszem. Bo ja i wiele osób, które znałem w młodości i były zbliżone do mnie wiekiem, aż takich bredni w młodości nie opowiadaliśmy (i nie opowiada ich też wielu z twojego pokolenia, z którymi miałem styczność). Nas życia uczono od małego. Takim, jakim ono jest. Nie trzymano pod kloszem. Wiesz – tak dla przykładu – jaki by był obecnie dym w mediach i u wszelkiej maści „psychologów” itp., gdyby się dowiedzieli, że przy kilkuletnich dzieciach zabijało się zwierzęta tzw. gospodarskie? Jazgot trwałby miesiącami. A wtedy się zabijało i każdy miał w dupie, że kilkulatek to widzi. I te kilkulatki wrosły na ludzi, a dziś masz to „wychuchane” pokolenie, które jest często tak popierdolone, że psychologów i psychiatrów brakuje, by tę cała bandę jako tako „obsłużyć”, a odpierdala co któremuś tak, że wcześniejszym pokoleniom, które niejedno widziały, nie mieści się to nieraz w głowach. Bo on srajfona nie dostał, przez co miał „ciężkie dzieciństwo”, a w ogóle to jest „gender” i się trzeba do niego zwracać na „oni”, czy coś w tym rodzaju, dopóki mu się nie odwidzi i nie uzna, że jest drzewem, albo, że go na smyczy trzeba na spacer wyprowadzać. Ogarniasz różnicę? To, co ja wiedziałem za dosłownie kilkuletniego dziecka, i wtedy to było normą, ty – w takim tempie „dorastania”, jakie masz – to się dowiesz gdzieś tak w okolicach czterdziestki (no chyba, że faktycznie coś w rodzaju II wojny się przez nas przetoczy, to wcześniej). Ale to jest jeszcze mało, bo to, że się dowiesz, to jeszcze pół biedy, bo jeszcze trzeba to zrozumieć i wyciągnąć z tego właściwe wnioski, i to właśnie wymaga inteligencji. A z tą nie jest różowo…
To o co masz pretensje… Ja nie jestem twoją mamusią i nie mam obowiązku cię niańczyć, chwalić za byle gówno i głaskać po głowie.
„Jest to błąd argumentacji ad hominem* (błąd osobistego ataku)”
Tak by było, gdyby to był ten atak (BTW, widzisz? Potwierdza się, to, co już wcześniej pisałem… Wiedzę szkolną jakąś masz, ale praktyczne jej zastosowanie leży i kwiczy, bo masz takie braki w doświadczeniu, że tej szkolnej wiedzy nawet nie potrafisz w praktyce – poza pewnie szkołą, gdzie w bezpiecznych warunkach, pod nadzorem i przy pomocy pani, miałeś wierszyk do zinterpretowania; wtedy to od biedy działało – zastosować.), a ja cię wcale nie atakuję. Dostałeś tylko prosto z mostu i bez znieczulenia konkret na tematy, o których tu mówimy, a które siłą rzeczy obejmują twój obecny poziom rozumienia świata, a obejmują go tylko z powodu tego jakie bajki opowiadasz. Ja ciebie nie atakuję po to, by ci nawciskać, ja ci tylko mówię, że pierdolisz, gdy to robisz, i że to wynika z takich i takich powodów. Ponownie: nie jestem twoją mamusią, by cię chwalić i głaskać po głowie, zachwycając się twoją mądrością, gdy bredzisz od rzeczy. Witamy w realnym świecie.
„No chyba żeby uznać iż faktycznie jestem kretynem, ale poza moimi dotychczasowymi wypowiedziami na tym portalu, które w mojej ocenie świadczą przeciwko takiej niesprawiedliwej tezie, to jest to nieweryfikowalne (przynajmniej dla Ciebie oraz pozostałych czytelników).”
Oczywiście, że jest to weryfikowalne (przy czym kretynem sensu stricto nie jesteś, jesteś po prostu głupi a przede wszystkim brakuje ci doświadczenia; doświadczenie kiedyś jakieś nabędziesz, a co do głupoty, to już zależało będzie od tego, czy wraz z tym doświadczeniem będziesz potrafił wyciągać właściwe z niego wnioski). 🙂 Działa to na takiej samej zasadzie, jakbyś widział tekst z rażącymi błędami ortograficznymi i elementarnymi brakami w słownictwie, po którym z właściwie ze 100% pewnością mógłbyś powiedzieć, że jego autor to przygłup. Jak piszesz bzdury, i w wierzysz w te napisane przez siebie bzdury, to czytający już wie sporo o tobie.
„Ad ignorantiam (fałsz ignorancji) jest następnym którego się dopuszczasz, snując dalsze fałszywe oskarżenia na mój temat. Pisałeś o ludziach organizujących „zbiorowe pisanie kredą po asfalcie” i przypisujesz mi łatkę takiego właśnie kretynizmu.”
Znów masz kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem… – bierzesz ewidentne porównanie/przenośnię/itp. dosłownie.
No to kim jesteś intelektualnie – tak BTW, wcześniejszego fragmentu na temat głupoty, jaką się wykazujesz – skoro nawet tego nie potrafisz ogarnąć? I masz pretensje, że tak cię oceniłem.
I oczywiście znów: masz pewną wiedzę „szkolną” ale nawet jej zastosować poprawnie nie umiesz, bo, podobnie jak z ad hominem, nie ma w mojej wypowiedzi błędu „Ad ignorantiam”. Tylko ty po prostu nie umiesz czytać ze zrozumieniem.
No widzisz… 😛 Dalej ci się wydaje, że „oskarżenia na mój temat ” są fałszywe? A jeśli tak, no to ci się tylko wydaje…, ale rozumu nie starcza, by przestało wydawać.
„Insynuujesz, że jestem poplecznikiem popierdolonej neolewicy, która poza różnymi głupimi pomysłami, zaprasza do europy zdziczałych imigrantów. ”
I znów – ponownie jak w cytacie piętro wyżej – nie zrozumiałeś…
1. Nie załapałeś tego, że to był przykład (i porównanie), który miał coś ilustrować.
2. Nie załapałeś, że nie chodzi o to, czy masz konkretnie jakiś pogląd na kwestie wpuszczania obcej kulturowo migracji do UE, tylko o pokazanie za pomocą przykładu samego mechanizmu rozumowania, jaki działa u ciebie i np. u takich, którzy bezmyślnie sprowadzają tu wspomnianych migrantów, bez względu na dany problem.
Czyli tym samym znów potwierdza się to, jakie mam zdanie na temat twoich możliwości intelektualnych… Masz prosty tekst (i niezbyt w sumie długi) i nie potrafisz go przeczytać z elementarnym zrozumieniem, a twój imbecylizm w tym wypadku jest posunięty do tego stopnia, że masz w nim wyraźnie napisane/zaznaczone, że będzie podany przykład, i nie jesteś w stanie tego pojąć, że to przykład.
To z czym do ludzi, ofiaro wychowania oraz najwyraźniej ministerstwa edukacji… 😛
„Wgl fakt, że przez cały swój tekst robisz sobie jakieś personalne wycieczki, (…) dyskusja na poziomie merytorycznym, wbrew temu co uważałem wcześniej, jednak nie za bardzo Cię obchodzi. ”
Dyskusję merytoryczną to można prowadzić z kimś, kto do takiej dyskusji jest zdolny. Ty ewidentnie nie jesteś. To stąd się pojawia to, co określasz (błędnie) jako „personalne wycieczki”. Już pisałem,że one tym nie są, tylko są oceną tego, co piszesz, a co wynika wprost z twoich poglądów i rozumowania. Jeżeli mam do czynienia z kimś ograniczonym, to po pierwsze, jak mam z nim rozmawiać na argumenty, jak on nawet czytać ze zrozumieniem nie potrafi (patrz: udowodnione wyżej), a po drugie, jak mam mu wytłumaczyć, że jest głupi i bredzi? Tuwim mądrze pisał, że: „Powiedzieć komuś: idiota! – to nie obelga, lecz diagnoza.”. I dokładnie to robię… Bredzisz, wynika to z tego, że masz ograniczone doświadczenie, ukształtowaną, przynajmniej częściowo, bzdurami mentalność, i na dodatek nie grzeszysz umiejętnością myślenia i pozwiązywania ze sobą faktów, czyli w skrócie mówiąc: to czyni z ciebie głupka. A ja, widząc to, tylko nazwałem to po imieniu (co zresztą oszczędza czasu). Inaczej się nie da niż powiedzieć komuś, że głupoty wygaduje, skoro je wygaduje. I zresztą, gdyby ludzie nie cackali się z głupimi, to ten świat też by wyglądał znacznie lepiej. Głupotę należy bezwzględnie tępić, bo jest „zaraźliwa” i się pleni szybciej niż szczury, co ma tragiczne często konsekwencje. Więc nie licz na taryfę ulgową, tym bardziej, że już wiesz: nie jestem twoją mamusią.
„Generalizacja, którą stosujesz już nie tylko w stosunku do kobiet, ale również do mnie i w ogóle do wszystkiego jest wręcz gargantuiczna.”
Ta generalizacja akurat ma sens. Bo świat funkcjonuje według pewnych ściśle określonych zasad. Innymi słowy na np. 4 miliardy lasek na świecie, ja nie muszę znać każdej jednej, by mieć słuszność w wygłaszanych sądach na podstawie wiedzy i doświadczenia na ten temat, które oczywiście empirycznie obejmuje tylko ten wycinek populacji, z którym w dowolny sposób miałem styczność bezpośrednią i pośrednią. Tak samo jak nie muszę podrzucić wszystkich kamieni na Ziemi, by wiedzieć że spadną, bo jest grawitacja (I co? Też generalizacja? :P), albo tak samo, jak psychologia i psychiatria opierają się na tym, że zachowania ludzkie się powtarzają, stąd liczba możliwości jest w tym wypadku ograniczona, a już tym bardziej jest ograniczona, gdy dziś w praktyce całe pokolenia wychowywane od sztancy, wedle tych samych norm społecznych i daleko nie odlatują przez to od psa Pawłowa. To wszystko powoduje, że niektóre generalizacje – takie jak moje tutaj – mają sens i są trafne.
Przeliterowałeś dla odmiany ze zrozumieniem, czy to też za trudne?
„Już nawet nie chcę mi się odnosić do ponownego sugerowania mi homoseksualizmu, ale jest to wyraźny pokaz tego jak zrównujesz ze sobą wszystkich facetów. Bo skoro Ty posiadasz jakieś tam schematy myślowe i odczuwasz pociąg seksualny w jakiś tam sposób to również wszyscy inni faceci na pewno funkcjonują tak samo co nie? ”
Primo. Ja nie twierdziłem nigdzie, że wszyscy odczuwają ten pociąg do lasek. 😛 Nie wszyscy go odczuwają. Bo są wśród nich – facetów – i wariaci, i aseksualni, i homo… itd. No widzisz? I jak mamy prowadzić poważną rozmowę, skoro jesteś tak tępy…? Co chwila nie rozumiesz prostego tekstu.
Secundo. Ponownie: ludzkie (i nie tylko) zachowania są do siebie zbliżone lub wręcz są w większości takie same, bo ilość możliwości, jakie wynikają z reguł świata, jest ograniczona. Czy jak kopnę 100 facetów w dupę i powiedzą mi, że ich zabolało, to po kopnięciu ciebie w dupę powiesz mi, że nie bolało? No widzisz…? Na takiej zasadzie to działa. I to samo dotyczy tematu tego pociągu seksualnego. Zdrowy heteroseksualny facet zna w życiu masę bab, z którymi gdzieś tam się zetknął, ale nie jest żadną „psiapsiółą” dla ani jednej. To są znajome, koleżanki z pracy/szkoły, sąsiadki, ekspedientki w sklepie, byłe dupy itd. Ale nie „kumpele” (te twoje „psiapsióły”), i jako takie mogą być postrzegane za mniej lub bardziej atrakcyjne, ale ZAWSZE są postrzegane jako obiekt seksualny (co nie oznacza, że się od razu należy na nie rzucać – kontrola popędu to jest inny temat niż istnienie popędu). Taka po prostu jest biologia zdrowego faceta i tego się nie przeskoczy i nie wykorzeni, to nie jest intencjonalne, świadomie z góry wybierane przez facetów, tylko jest to po prostu biologiczne uwarunkowanie – widzisz „dupę” i z automatu oceniasz ją pod tym kątem, nadarza ci się okazja, albo świadomie lub podświadomie do takiej okazji dążysz, i jest to samo – biologia kieruje w tym wypadku zachowaniem i jest to zdrowe zachowanie jeśli w granicach przyjętych przez prawo i normy społeczne. A już tym bardziej są takim obiektem, gdy chce się z nimi spędzać czas i dobrze się dogaduje. Wtedy taki facet tym bardziej dąży do zupełnie innej relacji niż jakiś zasrany „friendzone”. A ty teraz sobie sam odpowiedz na pytanie, czy skoro jesteś tą „psiapsiółą”, i to z własnego wyboru (!), to nie jesteś ped… wróć, bo się „postępowy” wrażliwiec znów zgorszy… 😛 …gejem… Bo we łbie wychowaniem i normami społecznymi mogą ci namieszać, że wierzysz w jakieś bzdury, ale nie zmienią tym biologicznych popędów, one instynktownie powinny zadziałać (no chyba, że to jest „pasztet nad pasztety”, to jesteś usprawiedliwiony).
„Powiem Ci zgredzie, że nie wszyscy ludzie są tacy sami.”
Ja nie twierdziłem, że są identyczni. Ja twierdziłem i twierdzę, że mają te same zachowania. Kowalski np. jest głupkiem, Iksiński jest łysy, a Nowak jest złodziejem – nie są identyczni, ale o ile są zdrowi i hetero, to im stanie, albo przynajmniej będzie jakakolwiek reakcja z ich strony, na widok ładnej dupy (nie mylić z częścią ciała, choć ona ma tu akurat coś do powiedzenia ;)). I tu jest pies pogrzebany…
„A kiedy piszesz, że każda kobieta, bez wyjątku jest zła i jeszcze twierdzisz, że takie uogólnienie jest uczciwe* to zaczynam tracić wiarę, że jesteś racjonalną osobą.”
Primo, klasyk powiada – i to jest, wbrew pozorom, bardzo mądre – że „Wy nie jesteście złe… Wy jesteście tylko bezdennie gupie”.
Secundo. Dojdziesz do tego jeszcze kiedyś… 😉 One cię nauczą, zobaczysz (pod warunkiem, że intelekt ci się rozwinie i zaczniesz wyciągać z doświadczeń i obserwacji świata wnioski, bo inaczej ta ich „nauka” pójdzie w las).
„Czyli jestem na etapie przedszkola ponieważ uważam, że poza pustakami istnieją również wartościowe kobiety?”
O widzisz… 🙂 Jednak coś potrafiłeś zrozumieć…
Zaś „wartościowość” „wartościowości” nie jest równa. Powiedzmy, że laska wspiera działalność charytatywną, albo jest dobra w swoim zawodzie itd. To czyni z niej „wartościową” pod pewnym kątem (np. wartościową dla firmy w której pracuje, albo dla społeczności, której pomaga itp.). Ale to nie jest to samo co w przypadku relacji damsko-męskich. Ta sama uczynna wolontariuszka może ci urządzić z życia piekło (i jak się dobrze zakręci to w majestacie prawa), a jej koleżanki i np. powierzchownie oceniające daną sprawę środowisko jeszcze jej przyklasną za okazane ci skurwysyństwo. A w znacznym stopniu, jeśli już nie całkowicie, będzie to jej postępowanie wobec ciebie wynikało właśnie z tego jaką naturę mają lochy, plus do tego z np.wyrachowania, możliwości i okoliczności, wychowania, wpojonych norm społecznych itd, albo wszystkich tych rzeczy naraz w jednej mieszance. I nadal będzie wartościową pracownicą czy wolontariuszką albo dorzucającą parę zeta do jakiegoś szczytnego celu. Jedno drugiego, paradoksalnie, nie wyklucza.
Rozumiesz w czym rzecz?
„No popatrz, przedszkolaki mądrzejsze od starego pryka.”
Wiesz co? Weź sobie to wszystko wydrukuj, to sobie za x tam lat/dekad będziesz mógł przypomnieć to, jaki byłeś „mądry”… 😛
Szkoda tylko, że tego wtedy nie zobaczę… 😉
„rzucasz jeszcze jakieś przykłady z dupy w celu poparcia swojej tezy. ”
Naucz się, chłopczyku, że to, że czegoś nie zrozumiałeś, nie oznacza jeszcze, że było to „z dupy” wzięte. A chyba wystarczająco razy już ci udowodniłem, że masz poważne braki w czytaniu ze zrozumieniem, nie? Więc tym bardziej się nie wyrywaj pochopnie z takimi wnioskami, jak powyższy. Bo świat jest bardzo wredny i może ci (co lubi czynić; wiesz „Titanic” miał być „niezatapialny” itd. ;)) bardzo złośliwie, i niestety bardzo też bezwzględnie, wielokrotnie na twojej skórze udowodnić, w jakim błędzie byłeś.
„W którymś tam akapicie stwierdziłeś, że nie przeczytałem Twojej odp ze zrozumieniem* bo uważam, że podobają Ci się realia świata w których to „lochy nie są normalnymi ludźmi”. Jest to manipulacja (któraś z kolei) ponieważ po pierwsze to nigdy czegoś takiego nie napisałem.”
Widzisz, znów nie zrozumiałeś prostego tekstu i wyciągnąłeś sobie z tego niezrozumienia wniosek niemający nic wspólnego z rzeczywistością i teraz dzielnie „walczysz” z tym, co sobie uroiłeś… Mało tego: ty nawet nie rozumiesz tego, co sam piszesz, bo przecież napisałeś: „Skoro chcesz [co jednoznacznie określa, że twierdzisz, że mi się podoba to, jaki w tych kwestiach, o jakich dyskusja, jest świat – przyp.] żyć sam, a poza tym w ogóle nie zadawać się z kobietami to Twoja sprawa.”. I na to dostałeś wtedy odpowiedź, po czym uznałeś, że to „manipulacja, bo [cośtam]”.
A tymczasem ja ci tylko wtedy uzasadniłem, czemu taki a nie inny wybór, i zwróciłem uwagę na to, że wynika on z realiów świata niewymyślnych przeze mnie. Ja jedyne co mogę zrobić, to się dostosować i wybrać z tego to, co dla mnie najlepsze. A więc nie jest to „chcenie” czegoś z mojej strony (Bo zawsze chce się rzeczy, które się nam podobają, nie? Jedno z drugim nierozerwalnie się wiąże,) tylko konieczność w danych warunkach/w rzeczywistości. Gdyby zaś realia świata były inne, wybrałbym co innego, bo z kolei to byłoby to korzystne i przez to pożądane. Nie czyniłem więc żadnej manipulacji. To było tylko stwierdzenie faktu. Takie samo, jakim byłoby np. stwierdzenie, że człowiek nie może samodzielnie latać jak ptaki, ale gdyby miał skrzydła, to pewnie by latał (I co? Takie stwierdzenie to też jest manipulacja?).
Nie umiesz czytać – umiesz tylko składać literki, ze składania których nie potrafisz niczego zrozumieć. To jest podstawowy problem z rozmawianiem z tobą (i bazując na tym wniosku, wręcz nie można od ciebie wymagać jakiejkolwiek bardziej skomplikowanej niż to operacji myślowej, skoro, i to w swoim wieku, takich podstaw nie opanowałeś lub, co gorsza, nie możesz ich opanować). Problem czyniący rozmowę bezsensowną. Wróć do czytanek z pierwszych klas podstawówki, bo bez tej sztuki szkoda czasu na jakiekolwiek debaty z tobą.
„To, że Twój ojciec nie miał do Ciebie szacunku w czasie gdy byłeś dzieckiem* nie oznacza, że taki model wychowawczy jest dobry. ”
I tu się mylisz. 🙂 To, co wcześniej podałem jako przykład, nie było tym „brakiem szacunku”. To była lekcja wychowania. I była kapitalna. A jakieś pierdolenie godzinami dzieciakowi za uszami – jakie postulujesz – nie tylko nie przyniesie skutków, ale jeszcze szlag dzieciaka trafi od tego, bo ile można to znosić. Ale pewnie się o tym kiedyś przekonasz… 😛
Wychowywać dzieci trzeba umieć. Nie polega to na pieprzeniu dzieciakowi do znudzenia za uszami ani na ilości czasu z nim spędzonego. Tylko na JAKOŚCI tego spędzonego czasu i na odpowiednim podejściu od strony psychologicznej (nie mylić z psychologią pełną bzdetów o „bezstresowym wychowaniu” itp.). A do tego trzeba mieć odpowiednie podejście do dzieci, wynikające z charakteru, doświadczenia życiowego i wiedzy. I on to miał, 😉 ale to nie czas i miejsce na moje wspominki.
„Zresztą znamienne jest to, że teraz sam okazujesz brak szacunku wobec swojego rozmówcy.”
Bo zwłaszcza na szacunek TRZEBA SOBIE ZASŁUŻYĆ (i łatwo też go stracić). I literuj do skutku, aż pojmiesz. Przyda ci się zrozumienie tego. Zobaczysz. 🙂
„Wypierdolenie komuś rzeczy z półek i szafek na podłogę jest ewidentnym pokazem braku szacunku”
Nie. 🙂 Jest bardzo konkretną lekcją dla dziecka, skoro nie posłuchało „po dobroci”. I nie ma to niczego wspólnego z szacunkiem, a tym bardziej z jego brakiem. To wcale nie musi być jakieś nacechowane złością czy agresją. Przeciwnie: na spokojnie, ale bezwzględnie.
I działa. Polecam.
Ale do tego też musisz dorosnąć. I patrząc po tym, ile mój ojciec miał doświadczenia życiowego w wieku lat kilkunastu, to musiałbyś żyć ze dwa razy tyle, ile ludzie dziś średnio żyją, żeby tego doświadczenia tyle zebrać. Poważnie. Ale nie miejsce na tego typu opowieści.
Na początek chciałbym powiedzieć, że osobiście jestem zwolennikiem zwięzłych i treściwych wypowiedzi. W tekście bowiem nie liczy się wyłącznie to co zostało napisane sensu stricto, ale również ogólne przesłanie oraz treści zawarte między wierszami*.
*To samo pisałem w odp. dot. narcyzmu.
Sam staram się pisać w sposób prosty i zrozumiały nie rozwadniając za bardzo tematu. Z tego samego powodu jestem przeciwnikiem formy jakiej wymaga się od prac licencjackich lub magisterskich ponieważ wymóg około 40-stu stron jest imho nie współmierny do zazwyczaj względnie prostego zagadnienia.
Czytając Twoje odpowiedzi zdążyłem zauważyć, że jesteś entuzjastą nieco odmiennego stylu wypowiadania się. Jest to naprawdę sprytne ponieważ pozwala Ci nie odnosić się do moich wypowiedzi jako całości, a jedynie do wyrwanych z kontekstu fragmentów.
Dodatkowo o ile samo pomijanie ogólnego przesłania płynącego z tekstu jest mało merytoryczne, o tyle jawne wyrywanie pojedynczych zdań i tworzenie sobie na ich podstawie jakiejś narracji jest już po prostu próbą manipulacji.
Przykładowo w momencie gdy napisałem:
„Chociaż dość zabawne jest to, iż zakładasz, że jestem „pedałem” tylko na podstawie tego, że przyjaźnię się z kobietami i nie postrzegam ich wtedy jako obiekt seksualny.”
To na podstawie wyłącznie tego zdania* wyraziłeś pogląd, że skoro każdy facet postrzega przyjaciółki jako owy obiekt seksualny, a ja mam na to inne spojrzenie, to znaczy, że jestem innej orientacji*2.
Problem polega na tym, że zupełnie zignorowałeś kolejne dwa zdania, które brzmiały następująco:
„Dla jasności to żadnych swoich przyjaciół nie postrzegam w taki sposób bo moim zdaniem byłoby to chore. Niezależnie czy są to kumple czy kumpele.”
Zatem wysunąłeś sobie jakąś tam tezę (na temat mojej orientacji) na podstawie wyrwanego z kontekstu sformułowania nie przejmując się tym, że stanowiło ono część większej całości. Gdybyś wziął pod uwagę również te przytoczone dwa zdania to być może również Twoja opinia byłaby inna, albo przynajmniej lepiej byś ją uzasadnił.
*Twierdzę, że było to „wyłącznie” wspomniane zdanie ponieważ było ono jedynym, które w swojej odpowiedzi wskazałeś jako potwierdzenie dla tezy, a w poświęconym temu akapicie w żaden sposób nie odniosłeś się do moich pozostałych wypowiedzi.
*2 Cytat z Twojego tekstu: „Tragedią to nie jest (a na pewno nie dla mnie, bo co mnie obchodzisz, a i konkurencja mniejsza ;)). Ale każdy facet powie ci to samo na twój temat w takiej sytuacji.”
Skoro już jesteśmy przy tym temacie (ponownie) to dodam, że samo twierdzenie, iż wszyscy mężczyźni patrzą na swoje przyjaciółki przez pryzmat seksu jest błędem ad populum.
Podam tu przykład z własnego życia. Spodobała mi się ostatnio pewna dziewczyna ze szkoły. Wówczas faktycznie postrzegałem ją bardziej w kontekście relacji romantycznych aniżeli przyjacielskich. Nadmienię również, że pomimo tego, iż seks oczywiście był dla mnie motywacją to byłem dużo bardziej zainteresowany jakimś poczuciem bliskości, ponieważ moim zdaniem ma ono o wiele większe znaczenie. Niemniej okazało się, że jest już zajęta więc odpuściłem. W tym momencie jest dla mnie tylko koleżanką i patrząc na nią nie myślę o łóżku. Z ruchaniem jest trochę jak ze słodyczami. Szybka przyjemność, ale ostatecznie są to tylko puste kalorie. Prawdziwe szczęście dają dopiero głębsze relacje. No albo cokolwiek co tam ludziom daje szczęście bo każdy ma jakieś swoje wartości.
Tak czy owak wspomniany przykład dowodzi, że przynajmniej ja mam odmienne spojrzenie na tę sprawę, a podejrzewam, że nie jestem w tym odosobniony. Nie można zatem powiedzieć, że WSZYSCY heteroseksualni faceci funkcjonują w taki sposób. Gdybym miał teraz odbić piłeczkę to mógłbym powiedzieć, że są to jedynie ci, którzy myślą genitaliami zamiast głową.
Następny przykład. Niniejszy akapit:
„Napisałeś, że Tobie kobiety nie są potrzebne do niczego innego niż seks i wporzo. Skoro chcesz żyć sam, a poza tym w ogóle nie zadawać się z kobietami to Twoja sprawa. Tyle, że stawianie przy tym twierdzeń, że są one nic nie warte jest po prostu nieuczciwe. Nawet jeśli Ty osobiście miałeś złe doświadczenia z kobietami to nie znaczy od razu, że wszystkie kobiety są chujowe.”
Rozbiłeś na kilka części zamiast potraktować go jako całość. Doprowadziło to do tego, że źle zrozumiałeś co miałem tam na myśli (źle zrozumiałeś bądź celowo przeinaczyłeś).
Bynajmniej nie chodziło mi o to, aby w jakikolwiek sposób zainsynuować, że świat w którym to kobiety miałyby być chujowe, jest światem jakiego Ty chcesz. Powiedziałem to już w swojej drugiej odpowiedzi, na co Ty zarzuciłeś mi, że nie potrafię czytać ze zrozumieniem własnego tekstu. To tylko dowodzi, że nie traktujesz tego tekstu jako całości, a jedynie jako zlepek dogmatów.
Nawet z samego zdania: „Skoro chcesz żyć sam, a poza tym w ogóle nie zadawać się z kobietami to Twoja sprawa.” nie wynika, że Tobie miałoby się podobać, że świat jest jaki jest. Wynika z niego jedynie, że ja, osobiście nie mam żadnego problemu (co zresztą jest oczywiste) z tym, że chcesz żyć sam.
Natomiast Twój przypis* jest bezsensu ponieważ w omawianym zdaniu wgl nic nie gadałem o świecie, a jedynie o kobietach i samotności. No chyba żeby uznać, że Ty chciałbyś aby świat, a co za tym idzie kobiety, był lepszy, ale nie dość, że nawet wówczas miałoby to mało sensu*2 to jeszcze sam wcześniej mówiłeś, że masz wyjebane na to czy świat jest dobry czy zły i po prostu dostosowujesz się do jego realiów. No i wgl to już byłaby taka nadinterpretacja tego prostego zdania, że jprdl.
*[co jednoznacznie określa, że twierdzisz, że mi się podoba to, jaki w tych kwestiach, o jakich dyskusja, jest świat – przyp.]
*2 Z uwagi na jasno napisane zdanie i nie ma co się nad tym rozwodzić.
Zresztą sam wcześniej, dość dosadnie, mówiłeś, że chcesz żyć sam bo kobiety Ci nie potrzebne. Nawet była to myśl przewodnia oryginalnej chujni.
Podsumowując, w omawianym akapicie przedstawiłem w zasadzie dwie proste tezy:
1. To czy chcesz prowadzić samotne życie czy nie (lub kumplować się z kobietami), jest Twoją sprawą.
2. To z jakimi kobietami miałeś styczność nie upoważnia Cię do wygłaszania twierdzeń na temat wszystkich kobiet ponieważ jest to nieuczciwe [chociaż głównie mam tu na myśli „nierzetelne”, ale to się łączy).
No i zamiast w dalszej części swojego tekstu odnieść się do tych dwóch tez to zaczynasz pisać o rzeczach zupełnie niezwiązanych, typu polityka itp. Nazywasz to „przykładami” tylko, że te przykłady nic nie wnoszą do dyskusji i stanowią tylko mnożenie wątków, a tekst staje się niepotrzebnie długi. Traci puentę i wgl staje się trudny do analizy przez co ja muszę teraz pisać równie długi tekst zamiast np pograć w aoe 2.
Poza tym niby jak to teza, że „uczciwym jest twierdzić iż wszystkie kobiety są chujowe”, nie jest ad ignorantiam? A masz jakiś dowód na to, że są? Poza osobistymi doświadczeniami?
Albo to, że niby jestem z tych „piszących kredą po asfalcie”. Może na to masz jakiś dowód? Poza jakimiś tam własnymi domysłami, to nie masz na ten temat żadnej wiedzy ponieważ prawie wcale nie wypowiadałem się o polityce. Mimo to przypisujesz mi „podobny mechanizm rozumowania” o czym za chwilę.
No tak, ale przecież to był tylko jeden z tych „przykładów” poza obszarem dyskusji. Jeśli faktycznie jest to poza tematem i właściwie to tylko taka dygresja, to po co właściwie o tym piszesz? Chyba, że jednak ma jakieś znaczenie.
No a skoro już jesteśmy przy tych „przykładach”:
„Nie załapałeś, że nie chodzi o to, czy masz konkretnie jakiś pogląd na kwestie wpuszczania obcej kulturowo migracji do UE, tylko o pokazanie za pomocą przykładu samego mechanizmu rozumowania, jaki działa u ciebie i np. u takich, którzy bezmyślnie sprowadzają tu wspomnianych migrantów, bez względu na dany problem.”
Kiedy twierdzisz, że mój sposób myślenia jest taki sam jak u ludzi, którzy chcą sprowadzać tychże migrantów to wynika z tego, że ten sposób myślenia nieuchronnie doprowadzi mnie do podobnych konkluzji.
„…mechanizmu rozumowania, jaki działa u ciebie i np. u takich, którzy bezmyślnie sprowadzają tu wspomnianych migrantów, bez względu na dany problem.” Ergo: bez względu na dany problem, podobny mechanizm rozumowania doprowadza do podobnych (głupich) wniosków. Przynajmniej ja tak to rozumiem. Widzisz jak to działa?
-„Jesteś taki sam jak ludzie którzy robią a”
-„Zatem uważasz, że ja również chcę a?”
-„Nie powiedziałem tego”
No, ale zasugerowałeś i dobrze o tym wiesz, a jeśli nie to sam jesteś głupi, a innym wmawiasz. Tylko się teraz nie broń, że przecież nic takiego wprost nie pisałeś i nie potrafię czytać ze zrozumieniem. Ja przynajmniej staram się przeanalizować Twoje teksty dokładnie zamiast wybierać sobie pojedyncze zdania z dupy i rzucać niezwiązane z nimi anegdoty i własne życiowe doświadczenia. Na marginesie, szanuję za te doświadczenia jeśli serio są takie jak piszesz, ale myślę, że tak bo jakiemuś trollowi raczej nie chciałoby się poświęcać tyle czasu.
Wgl to strasznie ciężko się z Tobą dyskutuje bo zamiast gadać o jednej kwestii to ciągle skaczesz po tematah jak już wcześniej pisałem.
Spójrz chociażby do jakich rozmiarów urosła ta dyskusja, a przecież na początku sprowadzała się ona do, w zasadzie trzech pytań (przeczytaj sobie mój pierwszy komentarz w tym wątku):
1. Czy można samemu wychowywać dzieci i czy jest to trudne?
2. Czy kobiety są chujowe
3. Czy opłaca się próbować zmieniać świat?
Apropos dzieci to przytoczę swój długi akapit na temat ich wychowania:
„Jeśli chodzi o wychowanie dzieci to uważam, że poświęcanie im uwagi i dawanie dobrych wzorców jest tylko z korzyścią dla nich, a przy pracy w kieracie po 8h dziennie trochę brakuje na to czasu. Zwłaszcza wliczając jeszcze dojazdy, zakupy, sprzątanie mieszkania itp. Bo nie chodzi tylko o to aby dziecko miało zapewnioną podstawową opiekę (czym faktycznie mogą się zająć wspomniane przez Ciebie publiczne instytucje), ale by wyrosło na świadomą i rozsądną osobę. I bynajmniej nie twierdzę, że jest to osiągalne tylko kiedy gówniak opływa w bogactwa. Moim zdaniem jest to osiągalne wówczas gdy ma on kochających rodziców/rodzica którzy poświęcają mu czas i stanowią dobry przykład.”
Wybrałeś jedynie jego pierwszą część i w kolejnych dwóch odpowiedziach zupełnie pominąłeś faktyczne przesłanie w nim zawarte.
Twoja lista zarzutów pt. tego akapitu była następująca (na podstawie analizy Twoich odp):
1. Nie mam o tym pojęcia.
2. Pozostanie mi iść do pracy, a partnerkę zostawić w domu z dziećmi lub
3. Nie mieć dzieci w ogóle w obecnych realiach
4. Nie da się uchronić dzieci przed złymi wzorcami
5. Ilość czasu spędzonego z dzieckiem nie ma znaczenia, liczy się jakość tego czasu
Sam nigdy nie wychowywałem dzieci, a na dodatek na ten moment nie chcę tego robić (niemal słyszę ten oddech ulgi xd), ale sam byłem kiedyś dzieckiem i przynajmniej po tej stronie wiem jak to jest, więc 50% sukcesu. Mam pewne osobiste przejścia z tego okresu o których nie zamierzam opowiadać, ale powiem, że moim zdaniem dziecko potrzebuje szacunku oraz miłości rodzica. To, że w Twoim przypadku bardziej szorstkie podejście poskutkowało to w porządku. Tylko zważ, że różni ludzie mają różną wrażliwość i taką akcję mogą odebrać niezgodnie z intencjami rodzica.
Oprócz tego pisałeś, że w mediach były by dymy gdyby dzieci były świadkami zarzynania zwierząt gospodarskich. Otóż u mnie na roku jest parę osób z tzw. wsi i osoby te w dzieciństwie widziały podobne sceny i nic im nie jest, a media nie trąbią.
Co do tego zostawienia partnerki w chałpie to zupełnie nie to miałem na myśli, a raczej jakiś podział obowiązków żeby obojgu łatwiej się żyło. Życie samemu potrafi być trudne, a co dopiero kiedy jest jeszcze dziecko na utrzymaniu. Dlatego kiedy oboje rodziców pracuje to i pieniędzy jest więcej* i codzienną rutynę łatwiej ogarniać.
Owszem nie da się uchronić dzieci przed złymi wzorcami i bardzo dobrze bo życie to nie tylko róże i motylki i czasami bywa brutalne, a moralność każdy musi wyrobić sobie sam. (Te róże to już prędzej ze względu na kolce).
Zgadzam się, że liczy się jakość, a nie ilość czasu spędzonego z dzieckiem. Znam kilku chujowych rodziców, którzy pomimo poświęcania dzieciom wielu godzin to w gruncie rzeczy nie powinni byli się na to decydować lub „wpaść”.
*Tak jak napisałem w akapicie nie musi być ich nie wiadomo jak dużo, chociaż mieszkanie to fajnie by było dzieciakowi zapewnić.
Ostatecznie to, jak widać, w paru kwestiach nawet się zgadzamy tylko nie wiem po co zacząłeś sobie robić personalne wycieczki i pisać niemerytorycznie.
Podsumowując. Dyskutuje się z Tobą naprawdę ciężko z powodów, które wymieniłem w tej oraz poprzedniej odpowiedzi. Potraktuj to jako konstruktywną krytykę, a nie głupi przytyk. Podtrzymuję wszystko to co mówiłem do tej pory.
Nonkonformista
PS: Obydwaj poświęciliśmy dużo czasu na tę dyskusję. Jestem ciekaw z jaką osobą tak właściwie rozmawiam. Mówiłeś, że jesteś „dzieckiem PRLu”, ale są to nwm, lata ’50? Ciekaw jestem również, czy raczej większe czy mniejsze miasto.
Jeśli odpiszesz to weź już daruj sobie to ad hominem, ad personam i to ciągłe skakanie po tematach.
„Na początek chciałbym powiedzieć, że osobiście jestem zwolennikiem zwięzłych i treściwych wypowiedzi.”
Bądź zwolennikiem „zwięzłych i treściwych wypowiedzi” – pierdol od rzeczy tasiemce długości srajtaśmy (dodając do nich takie zbędne bzdety, jak np. ten fragment o magisterkach). Taaa… 😛
Szkoda, że nie możesz „wyjść z siebie” stanąć obok i przeczytać, tego, co bredzisz… – miałbyś taki sam ubaw z przejawów twojej głupoty, jak ja mam. 🙂
„Czytając Twoje odpowiedzi zdążyłem zauważyć, że jesteś entuzjastą nieco odmiennego stylu wypowiadania się. Jest to naprawdę sprytne ponieważ pozwala Ci nie odnosić się do moich wypowiedzi jako całości, a jedynie do wyrwanych z kontekstu fragmentów.”
To jest bardzo praktyczna forma wypowiedzi pozwalająca na zwięzłość. Cytat i odniesienie się do niego, zamiast pierdzielenia co parę zdań czegoś w stylu: „odnosząc się do [i tu fragment wypowiedzi drugiej strony lub, co gorsza, jej opis]”. Używana zresztą od zarania internetu na forach internetowych czy w mailach. A to, że masz kolejną projekcję na mój temat z tym związaną, bo nie możesz znieść tego, że ci się tak bardzo oberwało w tych komentarzach, w których obnażyłem twój analfabetyzm wtórny i parę innych rzeczy, to już problem twój i psychiatrów.
I ja nigdy nie wyrywam fragmentów z kontekstu. Zawsze odnoszę się do myśli w nim zawartej plus tego, jak powiązany jest dany fragment z całością tekstu. Nie jest moją winą, że nie przemyślałeś tego, co pisałeś (natomiast nie jest czymś dziwnym, że nie przemyślałeś, skoro wykazałeś przy paru okazjach, że nie umiesz nawet czytać ze zrozumieniem – nie da się formułować poprawnie myśli, nie opanowawszy takich podstaw).
Nieudolnie się próbujesz teraz bronić, zwalając tym razem swoją głupotę na jakiś urojony „mój styl” i sugerując to, co sugerujesz, żeby odwrócić kota ogonem, czyli, że jesteś niby gramotny, ale że to ja robię z ciebie „debila”. Nie, nie robię – sam z siebie go koncertowo robisz, pomocy w tym nie potrzebujesz. Ja ci to tylko palcem pokazałem. I a nuż ci się to przyda, byś kiedyś z siebie rzeczonego debila nie robił.
„Zatem wysunąłeś sobie jakąś tam tezę (na temat mojej orientacji) na podstawie wyrwanego z kontekstu sformułowania nie przejmując się tym, że stanowiło ono część większej całości.”
Ależ ja to wziąłem pod uwagę… 🙂 Tylko widzisz, ponieważ zapierasz się jak żaba błota przed posądzeniem cię o homoseksualizm, to należy się też i spodziewać, że będziesz wypisywał różne rzeczy mające zapewniać, że rzeczonym „pedałem” nie jesteś. Wielu z nich się ukrywa, albo przynajmniej nie afiszuje, bo żyjemy w nadal dość nietolerancyjnym świecie, lub też sami nie chcą się do tego przed sobą przyznać, bo tak zostali wychowani, że im z tą świadomością źle – może po prostu masz to tzw. „wyparte i nieuświadomione”?
A mój poprzedni wniosek pozostaje bez zmian. Normalny zdrowy facet nie ma „psiapsiółek”. Tak było, jest i będzie. Taka jest natura ludzka sprowadzona do czystej biologii działającej już na poziomie instynktownym, podświadomym. A ty te „psiapsiółki” masz… Tutaj nie ma trzeciej możliwości.
Ewentualnie ktoś taki może być albo aseksualny lub nienormalny (w sensie: niedorozwinięty). Ale w obie te rzeczy w twoim przypadku wątpię.
I koło się zamyka.
„Skoro już jesteśmy przy tym temacie (ponownie) to dodam, że samo twierdzenie, iż wszyscy mężczyźni patrzą na swoje przyjaciółki przez pryzmat seksu jest błędem ad populum.”
I znów używasz słów, których nie rozumiesz. 😀
„Podam tu przykład z własnego życia. Spodobała mi się ostatnio pewna dziewczyna ze szkoły. Wówczas faktycznie postrzegałem ją bardziej w kontekście relacji romantycznych aniżeli przyjacielskich.”
No i co? Ups… Czyżby to było potwierdzenie tego, co pisałem, że facet postrzega laski wyłącznie w ten sposób – jako atrakcyjny (o różnej skali) obiekt? 😛
No ale być nie może… Przecież nasz „mądry inaczej” chłopaczyna nie ma wobec bab takich „urągających im”, bo równających je do wspomnianego obiektu, myśli… 😛 Mowy nie ma, by o jakiejś myślał jako o celu do zdobycia/niezłym towarze/itd. Wyobrażając sobie, jakby to było, gdyby mu się spełniło i ten towar „wyrwał”… 😛
No i co, …leszczu…? 😛 I co mi jeszcze powiesz? Że nigdy w życiu żadnej pamięciówki z koleżanką z klasy, czy jakąś belferką (ech…, uczyła mnie kiedyś taka jedna – innych już nie licząc – matematyki, uczyła… 🙂 ; była raptem z 8 lat starsza – i trzeba było zwyczajowo do niej mówić „pani profesor” 🙂 – i gdybym wiedział wtedy, co dziś wiem, to by była moja, a potem wróciłaby do chłopa i dalej zgrywała „porządną”), nie odwaliłeś, tak? 😛
A na zadanie domowe zadaj sobie pytanie: dlaczego na 10, 20, 50 dup, które w tej szkole mijasz, świadomie lub podświadomie je oceniając, za cel obrałeś właśnie tą jedną… No bo przecież twierdzisz, że nie traktujesz kobiet przedmiotowo, jako „obiekt”, nie? A tu ni stąd, ni zowąd target namierzyłeś, nawet nie wiedziałeś kiedy… No więc dlaczego…? 🙂
BIOLOGIA, GAMONIU! Biologia. I to ZAWSZE tak działa. Twój mózg w góra kilka sekund skanuje i wybiera potencjalny cel i robi to nawet bez twojej świadomej wiedzy, a tym bardziej ma w dupie brednie, którymi ktoś cię karmił całe twoje życie. Do tego jest milionami lat ewolucji (EWOLUCJI, a nie jakiejś popieprzonej ideologii) przystosowany i po to m.in. jest. Dlatego, gdy piszę, że skoro ta twoja „psiapsióła”, o której było we wcześniejszych komentarzach, jest tą twoją „psiapsiółą”, to albo jesteś homo, albo ona jest skończonym pasztetem. A tak czy inaczej, masz łeb wyprany bzdetami lub jesteś nienormalny, skoro masz „psiapsióły” (i żebyśmy się dobrze zrozumieli – nikt nie zabrania ci mieć znajomych płci przeciwnej, ale to jest co innego).
„W tym momencie jest dla mnie tylko koleżanką i patrząc na nią nie myślę o łóżku.”
To albo teraz kłamiesz, że tak się nie zdarzyło myśleć, albo jesteś frajer.
„Z ruchaniem jest trochę jak ze słodyczami. Szybka przyjemność, ale ostatecznie są to tylko puste kalorie. ”
Sądząc po tym, co wypisywałeś do tego momentu, to w życiu nie zamoczyłeś, a starych będziesz uczył, wygadując jakieś głodne kawałki rodem ze „złotych myśli”…
Naprawdę… Weź to sobie wydrukuj, i przeczytaj za jakieś 30 lat. 😛
„Prawdziwe szczęście dają dopiero głębsze relacje. No albo cokolwiek co tam ludziom daje szczęście bo każdy ma jakieś swoje wartości.”
I to jest… prawda. (Zaskoczony? :))
Problem tylko polega na tym, że do tego trzeba dwóch osób. Samo to, że ty tak uważasz, to za mało. Natomiast każda jedna ci powie oczywiście, że też tak uważa, ale prawda jest taka, że one mówią jedno, a robią drugie (i nie ma wyjątków, i o tym się jeszcze nieraz przekonasz na własnej skopanej dupie i na cudzych skopanych dupach, jak sobie poobserwujesz różne przypadki). Tym samym choć prawdą jest to o tych „głębokich relacjach”, to i tak nic z tego nie wynika, bo nie ma z kim (i zresztą o tym właśnie jest częściowo cała ta chujnia wraz z komentarzami).
Nie ma związków „do grobowej dechy” rodem z bajek o tym, jak to oni się kochali na zabój. To jest, dzieciaku, tylko biznes. Biznes otoczony w normy społeczne, bo źle by wyglądało, gdyby było z góry oficjalnie i bez ogródek wiadomo, że to z wyrachowania, ludzie by się źle czuli, więc wolą się oszukiwać, i wszyscy to wiedzą, ale nikt publicznie nie mówi. Zawsze tak było – od jaskini – i zawsze tak będzie (zmieniają się tylko, częściowo, zabawki i okoliczności, reguły zostają TE SAME co u twojego przodka popierdalającego z maczugą wokół jaskini).
Jeden z moich kumpli – taki przykładzik, jak się rozejrzysz i dobrze przyjrzysz, to znajdziesz takie wszędzie, na każdym kroku – jest fizykiem-informatykiem, drugi informatykiem. Obaj przeciętnie wyglądający, ten drugi nawet z lekką nadwagą, powiększającą się z czasem. I kilkanaście lat temu, ten pierwszy przyprowadził na imprezę, na której był m.in. ten drugi, naprawdę niezłą i niegłupią (bo wykształconą) dupę. I zgadnij, z którym ona z tej imprezy wyszła, i z którym się ochajtała…? 😛 Z tym pierwszym, o tym samym wykształceniu, co ten drugi, ale jeszcze mieszkającym w wynajętym pokoiku i żyjącym od pierwszego do pierwszego, bo uczącym tymczasowo fizyki w szkole, a tam słabo z pensją, czy z tym drugim, który był co prawda też na dorobku, ale miał już jakieś małe mieszkanko w blokowisku i zdezelowanego Golfika II?
No widzisz, ile potrzeba babie do tej „głębokiej relacji”? I laska jest naprawdę na poziomie w porównaniu z cebulacką przeciętną. I co z tego, że jest i że ci powie, że „głęboka relacja” jest najważniejsza? To ma takie znaczenie, że one tak mówią, jak zeszłoroczny śnieg. mówią, bo tak wypada, mówią, by nie wyjść na jakąś tam wyrachowaną zdzirę. I nie ma co specjalnie temu dziwić, bo która się w tym do szczętu zakłamanym społeczeństwie, uczciwie przyzna do tego, że dupę nadstawiła temu na nie innemu (no chyba, że da sobie rogi przyprawić), bo według niej było (z dowolnego powodu) KORZYSTNIEJ? Co ty myślisz i na co liczysz? Że np. twoja matka ci powie, na ilu fiutach skakała, albo ilu „frajerów” spławiła, bo twój stary wydawał jej się w danym momencie najlepszym wyborem i to wcale nie z powodu tych „głębokich relacji”? Chyba jak się jej coś nieopatrznie wymsknie, albo aż tak zaleje pałę, że wyśpiewa wszystko… 😛 A normalnie? A normalnie to ona cię poklepie po pleckach, pogłaszcze po główce, i ci powie, że bardzo mądrze robisz tak rozumując, jak rozumujesz. Nawet własna matka cię OSZUKA.
A teraz mi powiedz, czym to się różni od tego, kiedy baba-jaskiniowiec wybierała faceta pod kątem tego, czy przyniesie mięso do jaskini, czy nie…? Ba…, czym to się różni od np. głuptaka (taki gatunek ptaka, poczytaj), którego samica wybiera samca po… po tym jak bardzo intensywnie niebieskie ma łapy, bo to świadczy o jego dobrych genach i reszta się nie liczy?
I co? Jakieś wnioski, leszczu?
„Tak czy owak wspomniany przykład dowodzi, że przynajmniej ja mam odmienne spojrzenie na tę sprawę, a podejrzewam, że nie jestem w tym odosobniony.”
Bo ludzie są zakłamani, durni i lubią się samooszukiwać.
Dlatego to prawda – nie jesteś w tym odosobniony.
Dalej ci odpowiada? 😛
„Gdybym miał teraz odbić piłeczkę to mógłbym powiedzieć, że są to jedynie ci, którzy myślą genitaliami zamiast głową.”
Nie. Nie tylko oni… 🙂 Np. gdybym myślał jajami (no nie wstydź się, wyduś z siebie to słowo… :P), zamiast łbem na karku, to bym dawno temu wdepnął na ileś tam „min” po drodze. A nie wdepnąłem, właśnie dlatego, że korzystam z mózgu (tego w głowie na karku) i żadna locha nie da rady mnie wodzić za nos, a swoje od jakiejś tam części z nich i tak dostanę.
„Bynajmniej nie chodziło mi o to, aby w jakikolwiek sposób zainsynuować, że świat w którym to kobiety miałyby być chujowe, jest światem jakiego Ty chcesz. Powiedziałem to już w swojej drugiej odpowiedzi, na co Ty zarzuciłeś mi, że nie potrafię czytać ze zrozumieniem własnego tekstu. To tylko dowodzi, że nie traktujesz tego tekstu jako całości, a jedynie jako zlepek dogmatów.”
Zaczynasz się gubić i przez to bełkoczesz do tego stopnia, że pewnie sam już nie rozumiesz, co piszesz. A mnie szkoda czasu i klawiatury na bełkot.
Nie wiem… może literuj tamto wszystko do skutku, aż pojmiesz, ale dupy mi bełkotem nie zawracaj.
„Nawet z samego zdania: „Skoro chcesz żyć sam, a poza tym w ogóle nie zadawać się z kobietami to Twoja sprawa.” nie wynika, że Tobie miałoby się podobać, że świat jest jaki jest. Wynika z niego jedynie, że ja, osobiście nie mam żadnego problemu (co zresztą jest oczywiste) z tym, że chcesz żyć sam.”
Jeśli nie masz z tym problemu, to o co się rzucałeś, dodając wtedy do tego swojego stwierdzenia tekst: „Tyle, że stawianie przy tym twierdzeń, że są one nic nie warte jest po prostu nieuczciwe.”.?
Naprawdę jesteś aż tak bardzo tępy, że nie ogarniasz nadal, że jedno (wybór tego najlepszego dla mnie rozwiązania) z drugim (moją oceną „babskiego rodu”) się nierozerwalnie wiąże? Jedno wynika z drugiego…
Tak samo nie chcę, żyć …np. w kuble śmieci, bo to, z oczywistych względów, żadna przyjemność, więc wybieram życie w normalnych warunkach lokalowych. I co? Też mi powiesz coś w stylu „skoro tak chcesz, to se żyj, ale nie rób z kubła śmieci czegoś złego, bo to nieuczciwe.”?
Napisałem i uzasadniłem do tego stopnia solidnie, że nikt tu (i nigdzie indziej) nie jest w stanie tego podważyć konkretną argumentacją, dlaczego uważam laski za to, za co je uważam. Więc co w tym „nieuczciwego”? Ja ich takimi nie uczyniłem… Biologia i normy społeczne to zrobiły. I dokładnie na tej samej zasadzie, jak robię inne korzystne dla mnie rzeczy wynikające z narzuconych mi (i wszystkim na tym padole) „reguł gry” (dowolne rzeczy… np. nie mieszkam na terenach zalewowych, bo nie chcę doświadczyć powodzi), tak samo jest w tym wypadku z babami.
No widzisz…? Dlatego to wszystko „upoważnia mnie do wygłaszania twierdzeń na temat wszystkich kobiet”. Taki jest świat, takie są reguły gry, to tacy skutkiem tego są też ludzie. A ja to tylko palcem pokazałem. A że niektórych boli prawda w oczy…
„Nazywasz to „przykładami” tylko, że te przykłady nic nie wnoszą do dyskusji i stanowią tylko mnożenie wątków, a tekst staje się niepotrzebnie długi.”
Again… To, że nie rozumiesz, a rozumem, jak już wielokrotnie udowodniłeś nie grzeszysz, nie znaczy, że te przykłady były niepotrzebne.
„Poza tym niby jak to teza, że „uczciwym jest twierdzić iż wszystkie kobiety są chujowe”, nie jest ad ignorantiam? A masz jakiś dowód na to, że są?”
A mało ci ich do tej pory? Dodawanie kolejnego niewiele zmieni. A już tym bardziej skoro jesteś tak bardzo ograniczony, że do tej pory nie dotarło.
To, czego nie rozumiesz, to tego, że wszystkie przykłady/dowody, jakie byś tylko znalazł, układają się w ciąg logiczny obrazujący rzeczywistość, jaką ona jest. Ponieważ jednak nie przyjmujesz tego do wiadomości na zasadzie „bo nie”, bo jest to wszystko sprzeczne z tym, co ci wtłoczono do łba (to jest tzw. ściana mentalna – od której, jak piłka od ściany, odbijają się argumenty) w tzw. procesie socjalizacji, to z automatu nie ma niczego, co by cię przekonało. Przekonać cię może tylko własne doświadczenie, a i to pod warunkiem, że jednocześnie będziesz potrafił utrzymać na tyle duży dystans do zdarzeń, których doświadczysz (czy bezpośrednio czy jako świadek), że będziesz umiał wyciągnąć z nich wnioski. Inaczej nie da rady. Po prostu.
Ja wiem, co mówię, twierdząc że one są, powiedzmy, „chujowe”, jak to określiłeś. I wszelakie dowody na to masz na tacy, one są w zupełności wystarczające do dojścia do prawidłowego wniosku. Ale ty tego teraz nie pojmiesz. Ściana mentalna nie pozwala – z automatu odrzuca argumentację. Na tej samej zasadzie np. fanatyczni komuniści wierzyli, że komunizm jest cacy, dopóki nie trafili np. do gułagów. Dopiero takie doświadczenie potrafiło im zerwać klapki z oczu, a i to – wyobraź sobie – nie wszystkim, do takiego stopnia można urobić sposób rozumowania człowiekowi (To jak go potem przekonać do czegoś? Przekonaj „foliarza”, żeby się zaszczepił… Go ahead, make my day… 😛 ).
Dlatego gdy piszę, że w mojej wypowiedzi nie ma rzeczy podpadających pod ad ignorantiam, to tak jest. Ale żebyś to załapał, że tak jest, najpierw musiałbyś nie być zaimpregnowany na argumenty.
„Albo to, że niby jestem z tych „piszących kredą po asfalcie”. Może na to masz jakiś dowód? ”
Dalej nie rozumiesz najprostszych rzeczy i pojęć. Ja nie jestem twoim belfrem, by marnować czas na uczenie cię, zwłaszcza, że wyjątkowo oporny na wiedzę jesteś. Weź sobie znajdź na Wikipedii albo gdzieś definicję słowa „PRZYKŁAD” i literuj, aż pojmiesz. I póki nie pojmiesz tego oraz elementarza, byś nauczył się czytania ze zrozumieniem, dupy nie zawracaj, domagając się kolejnych dowodów.
„Kiedy twierdzisz, że mój sposób myślenia jest taki sam jak u ludzi, którzy chcą sprowadzać tychże migrantów to wynika z tego, że ten sposób myślenia nieuchronnie doprowadzi mnie do podobnych konkluzji.”
Bo doprowadzi. 🙂 I nie opowiadaj mi bajek o tym, że ty znacznie wcześniej z góry wiedziałeś, że np. pozwolenie na migrację będzie miało konkretne złe konsekwencje i ostrzegałeś przed tym będąc temu przeciwnym. Ja wiem, na podstawie oceny tego kim jesteś, a ty wiesz jeszcze lepiej, że tak nie było, tylko przeciwnie – ładnie temu przyklaskiwałeś jak spora część otumanionego społeczeństwa. To, że to będzie miało złe konsekwencje, to dziś już nawet wiedzą politycy szwedzcy, którzy swego czasu postulowali w swej nieograniczonej głupocie, by Szwedów masowo pozbawiać ich własnych domów i mieszkań, w których mieszkają, i oddawać je migrantom z „ciapatlandów”. Dziś wszyscy o podobnej bądź takiej samej mentalności jak ty i oni twierdzą, że osiedlanie migracji jest złe i wciskają ludziom kit, że „zawsze tak uważali”… A ja się założę, że te x lat temu, gdy niewielu miało odwagę to w ogóle publicznie powiedzieć, z góry trafnie przewidując konsekwencje wpuszczania migrantów, to w odpowiedzi podobnie naskakiwałeś na nich ze swoimi „mądrościami”, jak tzw. mainstream to robił i robi, tak samo jak teraz na mnie za to, co piszę o babach. A teraz jesteś w temacie migracji „mądry”… Po fakcie, gdy już jest pozamiatane. Tacy jak ty tak po prostu mają. Stąd właśnie uwaga, że i ty i oni (ci którzy chcą/chcieli sprowadzać migrantów) działacie wg tych samych mechanizmów rozumowania. I dokładnie tak samo, gdy już się na własnej i cudzej skórze przekonasz, jakie lochy naprawdę są, to wtedy nawet się nie zająkniesz o głupotach, które teraz pierdolisz. A tak się składa, że i jedne głupoty (o babach) i drugie (o cacy migrantach, których trzeba wpuścić) pierdzielą, wciskając je społeczeństwu, te same opcje polityczne – bo to są elementy tej samej ideologii. Współczesny świat od kołyski karmi cię w ramach socjalizacji bajkami o np. fajnym multikulti, o pojmowanym w wypaczony sposób równouprawnieniu itd. I tym właśnie teraz, po tej „nauce” i nasiąknięciu nią, trącisz. Dlatego mechanizm jest ten sam i dlatego pierdolisz głupoty.
„Wgl to strasznie ciężko się z Tobą dyskutuje bo zamiast gadać o jednej kwestii to ciągle skaczesz po tematah jak już wcześniej pisałem. ”
A bo widzisz… To jest wina twojej edukacji… (to znaczy tego, jak dziś was uczą; za moich czasów też częściowo tak było, ale nie aż do tego stopnia – dziś szkoły kończą analfabeci, a za moich czasów było tak, że analfabetów kończących szkołę było może z 10-20%). Rzecz polega na tym, że niestety od dekad jak debile małpujemy Zachód, biorąc z niego wszystko jak leci, a nie w ten sposób, by wybierać z tego tylko rzeczy dobre. W przypadku edukacji przekłada się to np. na to, że coraz bardziej dominuje u nas wąska specjalizacja. I pod takim kątem uczone są dzieci w szkołach. W efekcie ze szkół wychodzą ludzie, którzy dobrze znają nawet nie całość swojego zawodu, a jego wąską specjalizację (czyli, że np. jeden elektryk potrafi tylko proste kable połączyć, a drugi potrafi coś tam w rozdzielni prądu zamontować, trzeci wlezie na słup, a dawniej absolwent takiej szkoły umiał te rzeczy i dziesiątki innych, o których współcześni nie mają bladego pojęcia, choć mają taki sam dyplom, jak on miał).
I w czym rzecz. Rzecz w tym, że ty postrzegasz świat „wąsko”. To znaczy wydaje ci się, że jeśli mówimy np. o temacie „x”, to tylko ściśle tego tematu należy się trzymać. Tymczasem świat jest bardzo złożony i co za tym idzie, by móc wyciągać trafne wnioski, należy mieć możliwie dużą wiedzę z wielu dziedzin, bo one wszystkie się ze sobą w niesamowicie złożony i skomplikowany sposób łączą. Nie ma biologii, bez chemii i fizyki. Nie ma fizyki bez matematyki. Nie ma chemii bez fizyki i matematyki. Nie ma polityki, bez ekonomii, historii, geografii, socjologii, etnografii itd… I tego podejścia do rzeczywistości i tematów was we współczesnej szkole nie uczą (do tego obcinają wam jeszcze program nauczania albo w ogóle wyrzucają niektóre przedmioty ze szkół). Dlatego nie jesteś w stanie ze mną rozmawiać na odpowiednim poziomie, bo już przez sam twój poziomu edukacji nie dorównujesz mi intelektualnie. I dlatego wydaje ci się, że skaczę po niepowiązanych ze sobą tematach. Tymczasem one właśnie są ze sobą powiązane i dopiero zrozumienie tego pozwala zrozumieć całość. Inaczej zrozumieć się nie da. Jeśli będziesz na coś patrzył z wąskiej perspektywy, praktycznie za każdym razem będziesz się mylił we wnioskach i ocenach.
„Wybrałeś jedynie jego pierwszą część i w kolejnych dwóch odpowiedziach zupełnie pominąłeś faktyczne przesłanie w nim zawarte. ”
Zadaj sobie pytanie, jak długie byłyby te tasiemce (i odpowiedzi na nie), gdybym wziął w obroty każde zdanie, jakie napisałeś… Łapiesz już, czemu tak, a nie inaczej?
Wyciągnąłem z tego, co wypisywałeś, to, co było najistotniejsze. A darowałem sobie odpowiedź na ileś tam akapitów dotyczącą np. tych głodnych kawałków i oczywistości o wyrośnięciu „na świadomą i rozsądną osobę”.
A czemu? Bo jak fundament jest zły (patrz: to, co bredziłeś w kwestii „pracy po 8h”), to gówno ci z tego wychowywania tej „świadomej i rozsądnej osoby” wyjdzie. Jak z chałupą – spierdolisz fundamenty i całość zwali ci się na łeb. A mając takie podejście, jakie miałeś w kwestii tych 8 godzin w robocie, fundamenty już byś spierdolił… I nawet dorzuciłem ci parę przykładów na to, jak mogłoby się to skończyć.
Proste? To o co pretensje?
„Sam nigdy nie wychowywałem dzieci, ”
No widzisz… Ale jesteś „ekspertem”, który ocenia temat… Co następne? Polecisz na salę operacyjną i będziesz pouczał chirurga, jak ma przeprowadzać operację?
Przypominasz tu studenta agronomii ze starego sucharu, który na praktykach na wsi powiedział rolnikowi, że ma przestarzałe metody przez co student się z nim chętnie założy o to, że z tego drzewa rolnik nie zbierze nawet kilograma jabłek. Rolnik zaś mu odpowiedział, że on się zgadza ze studentem, że z tego drzewa nie zbierze jabłek, bo to jest GRUSZA.
Zrozumiałeś?
Dlatego o tym wszystkim, o czym się tu wypowiadasz z pozycji „eksperta”, masz pojęcie jak przysłowiowa świnia o gwiazdach. Brakuje ci wiedzy i doświadczenia. Po prostu. Ludzkie w sumie w młodym wieku…
„le sam byłem kiedyś dzieckiem i przynajmniej po tej stronie wiem jak to jest, więc 50% sukcesu.”
Każdy był dzieckiem. I co z tego? To niczego w takim temacie nie załatwia.
„ale powiem, że moim zdaniem dziecko potrzebuje szacunku oraz miłości rodzica.”
Mówisz rzeczy oczywiste rodem z byle poradnika jakich pełno na półkach księgarń a które – i to w dobie kłopotów z klimatem – szkoda papieru, farby i zużytej energii; co jest skandalem. Problem w tym, że ty to potrafisz w tym podręczniku przeczytać i bezmyślnie powtórzyć, ale kompletnie nie rozumiesz ani tego, ani jak to w praktyce zastosować.
„To, że w Twoim przypadku bardziej szorstkie podejście poskutkowało to w porządku. Tylko zważ, że różni ludzie mają różną wrażliwość i taką akcję mogą odebrać niezgodnie z intencjami rodzica.”
W czasach, gdy ja byłem dzieckiem, wszyscy wychowywali się mniej więcej tak samo. I zdecydowana większość z nich wyszła na ludzi, chwali sobie wychowanie i dobrze je wspomina. A przecież nie wszyscy są tacy sami i nie wszyscy mają taki sam stopień wrażliwości, nie? I to zresztą prawda, że nie wszyscy.
No to jak to jedno z drugim pogodzono? Ano umiejętnościami, których ci nie da bezmyślne przeliterowanie i powtórzenie byle bzdetu z podręcznika, zwłaszcza takiego o „nowoczesnym” wychowaniu.
Dlatego nie wiesz, o czym mówisz. Znów. Gadka jak ze ślepym o kolorach. 🙂
Widzisz, ilu jest dziś alergików, dyslektyków itd.?
A ja wychowywałem się na osiedlu, na którym (tylko na nim, reszty nie liczę) było ok. pięciu-siedmiu tysięcy dzieci. Nie było wśród nas alergików, dyslektyków itp. W OGÓLE! Było troje dzieci z zespołem Downa, dwoje bawiło się z nami bez problemu, trzeciego jego starzy, z sobie tylko wiadomych powodów, trzymali w zamknięciu. A dziś jest wysyp takich „dys-„, alergików” i całej tej przewrażliwionej bandy, a banda psychologów na ciepłych posadkach trzęsie się nad nimi, testując na nich bezmyślnie wykutą na zasadzie: „zakuj, zalicz, zapomnij” wiedzę teoretyczną ze studiów opanowanych przez „jedynie słuszną” ideologię (tą samą od cacy multikulti, od wypaczonej wersji równouprawnienia itd., połącz kropki…).
Wiesz, jak mnie (i całą resztę, a same podstawówki na osiedlu były trzy, na zmiany się – samemu od pierwszej klasy – chodziło i wracało; szokujące, prawda? :P) uczono ortografii w szkole? Pewnego razu zanosiliśmy na matematyce zadania domowe do pokazania, że odrobione. Zadanie było tekstowe, ale podyktowane, nie przepisane z książki. I belferka przede mną poprawiała z 10 czy 15 razy słowo „który” zapisane z błędem. W miarę poprawiania jej poziom wkurwu, że klasa 1a w drugim półroczu robi jeszcze taki błąd, narastał – przypomnę, że to była MATEMATYKA – po czym miałem szczęście być tym, przy którym babie para poszła już uszami na widok kolejnego „ktury”. Dostałem opierdol z góry na dół, a na dwóch stronach rozłożonego zeszytu z tym zadaniem, na całą ich wysokość i szerokość bolszymi bukwami zostało napisane na czerwono „KTÓRY”. I można…? 🙂 I '”wrażliwe dziecięce duszyczki” wcale z tego powodu – i wielu dużo gorszych – traumy nie miały. Do dziś piszę niemal bezbłędnie (literówki zdarzają się przez klawiaturę). W tamtych czasach za zrobienie dwóch błędów ortograficznych w zadaniu czy klasówce dostawało się niedostateczny bez względu na przedmiot, z którego to zadanie/klasówka było, i bez względu na to, czy to było poprawnie rozwiązane. Rozumiesz, dzieciaku, z pokolenia nad którym trzęsiono się całe życie przy byle bzdecie i karmiono banialukami? A twoją dowolną „dys-” (gdybyś jakąś miał) to nie tylko belfer, szkoła, ale nawet i pedagog z psychologiem miał wtedy, gdy ja chodziłem do szkoły, centralnie w dupie i śmiechem by cię przysłowiowo zabił, słysząc twoje płacze o niej. Jak się w pierwszej klasie uczyliśmy pisać (formalnie, płynnie czytać i pisać, to ja już umiałem w wieku około 4 lat, i nie byłem wyjątkiem, no ale „program nauczania”…), i tak się złożyło, że na początku roku złamałem lewą rękę a akurat lewą pisałem, to mi nauczyciele w szkole powiedzieli, że ich to nie obchodzi, że lewą pisałem. Ma być napisane. I było napisane. Prawą, którą do dziś piszę. No widzisz? A dziś…? A dziś jest taka sterta różnych spod szyldu rozmaitych „dys-„, że nawet psychologia z medycyną tylu różnych „dys-” nie znają… A społeczeństwo? Coraz głupsze, co widać np. po tobie i twoim notorycznym a elementarnym braku czytania ze zrozumieniem.
„Oprócz tego pisałeś, że w mediach były by dymy gdyby dzieci były świadkami zarzynania zwierząt gospodarskich. Otóż u mnie na roku jest parę osób z tzw. wsi i osoby te w dzieciństwie widziały podobne sceny i nic im nie jest, a media nie trąbią.”
Bo na wieś wolniej „postęp” dociera. A media z tym nic nie robią, bo nie podłapały jeszcze tematu. Podrzuć im. Jak złapią haczyk, to się naczytasz… 🙂 BTW, nie wiem jak wygląda dokładnie statystyka, ale się założę, że za czasów, gdy ja byłem dzieckiem, to np. samobójstw wśród dzieci było dużo mniej, niż dziś, pomimo (a może właśnie dzięki temu, co?), że jak mówiłem – nas nie trzymano pod kloszem i się nie cackano. W szkole to jeszcze porządny wpierdol od nauczycieli, praktycznie „na legalu”, mogłeś dostać. A w obecnych czasach belfer cicho siedzi w kuble na śmieci na głowie. Wszystko dzięki „postępowi”… 😛 Że durna, błędna ścieżka, a nie prawdziwy postęp? A kogo to obchodzi… Partyjni ideolodzy wyznający pojebane ideologie, mające z rzeczywistością tyle wspólnego, co ja z baletem, wciskają taki „postęp” od dekad, reszta jak stado baranów przyklaskuje, bo albo się boi o robotę, albo ma z tego profity, albo już jest aż tak już ogłupiała, że nie ogarnia niczego, powtarzając wykute bez zrozumienia banialuki, jak np. ty to robisz w tej dyskusji, i szambo pęcznieje… Aż w końcu, któregoś dnia wypierdoli z hukiem…
Natomiast. Jeśli uważasz, że nauczenie dziecka porządku w postaci tego wywalenia wszystkiego na środek podłogi, to złe metody i trauma dla dzieciaka, to czym jest np. ta kwestia zabijania zwierząt przy małych dzieciach? Zresztą, pomyśl o tych dzieciach z przedszkola z Poznania, które nieszczęśliwie były świadkiem śmierci kolegi… To jest bez wątpienia silne przeżycie i trauma dla nich. Tylko kwestia jest taka, że starsze pokolenia są „odporniejsze” i mimo tych doświadczeń wyrosły na generalnie normalne, obchodząc się do tego praktycznie bez psychologów, m.in. dlatego, że różne rzeczy były bardzo częstą rzeczą i w zasadzie nikt nie uważał za słuszne trzymać z tego powodu dzieci pod jakimś kloszem. Abstrahując od tego, czy wystawianie dzieci na jakieś silniejsze przeżycia jest słuszne czy nie, to jest jednak przepaść mentalna między dziećmi z „tamtych czasów” a dzisiejszymi i to również będzie miało skutki – i to wcale nie będą dobre skutki – w przyszłości, gdy te dzisiejsze dzieci/młodzież dorosną. Oni się nadają do tego malowania kredą po asfalcie. A życie jest bezwzględne, twarde i brutalne, i reguły gry mają głęboko w dupie to, czym was z ideologicznych powodów dziś „karmią”. Po całym waszym dzieciństwie i dorastaniu spędzonym na karmieniu was bzdurami, nastąpi bardzo brutalne zderzenie z rzeczywistością i to dopiero będą tragedie.
„Zgadzam się, że liczy się jakość, a nie ilość czasu spędzonego z dzieckiem.”
O popatrz…, coś jednak dociera… Bo do tej pory to było pierdzielenie o konieczności pierdzielenia dzieciakowi przez ileś tam godzin (co rzekomo wyklucza pracę etatową) za uszami jakichś „mądrości tatusia” w ramach wychowania, by z tego wyrosła „świadoma i rozsądna osoba”… 😛
Czyli widzisz, jak ci się optyka zmieniła w porównaniu z tą jaką miałeś na początku, gdy głosiłeś swoje „mądrości” o wychowaniu dzieci i etatowej pracy…? 😛
A jak ci powiem, że już w wieku 8 (OŚMIU) lat zapierdalałem z ojcem na budowie, nosząc na akord po dwa wiaderka betonu albo 50 kg (wtedy nie sprzedawano 25kg, jak dziś by się czasem delikatny budowlaniec współczesnego pokolenia lalusiów nie spocił) worki z cementem, to co mi powiesz na takie wychowanie? Wot, czas spędzony z dzieckiem… 😉
A ja ci powiem na bazie tego doświadczenia, że nic nie wychowuje tak dobrze jak fizyczna praca, i że każdy jeden gówniarz (a już zwłaszcza łeby, które tak roznosi energia, że się bawią w wandali, gangusowanie itp.), powinien poczuć smak takiego zapierdolu, że po każdych 8-10-12 godzinach by zdychał nie tylko ze zmęczenia, ale już na samą myśl, że jutro od rana od nowa… Pobudka bladym świtem, śniadanko, i kilof, łopata, taczka itp. i zapierdol do wieczora. I mam głęboko w dupie, co na ten temat myślą kwalifikowani psychologowie, przez których ta „wandalizująco-gangowa” patologia się pleni i narasta jak dobrze nawożona, mogę ich razem z ich bzdetami tylko wyśmiać. Daj mi takich wszelakich patusów na pół roku i wolną rękę, to zobaczysz, jakie chodzące anioły z nich będą (o ile przeżyją „terapię”, 😉 której praca byłaby tylko częścią).
„tylko nie wiem po co zacząłeś sobie robić personalne wycieczki i pisać niemerytorycznie.”
Dalej nie wiesz… Czyli dalej nie umiesz czytać ze zrozumieniem… No bo przecież już ci wytłumaczono jak krowie na rowie, że „ja nie jestem twoją mamusią i nie mam obowiązku cię niańczyć, chwalić za byle gówno i głaskać po głowie.”, i gdzieś też stoi napisane, że to nie są osobiste wycieczki dla samego „obrażania”, tylko prosto z mostu stwierdzenie faktów na twój temat (a materiału do oceny dostarczasz sam w nadmiarze, więc to moja wina czy twoich… „braków”?), prawda?
„Obydwaj poświęciliśmy dużo czasu na tę dyskusję. Jestem ciekaw z jaką osobą tak właściwie rozmawiam. Mówiłeś, że jesteś „dzieckiem PRLu”, ale są to nwm, lata ’50?”
Jestem dzieckiem kryzysu PRL-u (choć za PRL-u i po nim powszechnie mawiano, że u nas jest wieczny kryzys 🙂 ). Jestem z roczników lat 70-tych, czyli pamiętam bardzo dobrze ostatnią dekadę PRL-u, no a całość rodziny, naturalną koleją rzeczy, pamiętała czasy nie tylko PRL, ale i przedwojenne, więc ich mentalność z tamtych czasów się w znacznym stopniu dodatkowo odcisnęła na mnie, tym bardziej, że już ci wspominałem – mam pewnego rodzaju dar obserwacji świata i ludzi, więc uczę się też na bazie ich doświadczeń (Ale i na własnym… 🙂 Jak miałem ze 2-3 lata, koniecznie chciałem dotknąć rozpalonego pieca, takiego metalowego; nie wiem czemu, ot kaprys powoli przeradzający się w obsesję… No i powiedzieli w domu: „to dotknij, ale tylko jednym palcem” :). No i dotknąłem… Ciekawość została boleśnie zaspokojona, i potem mogli mnie, tego 3-latka, nawet spokojnie zostawić samego z tym piecem, to jeszcze ruszta pogrzebaczem przeczyściłem i węgla dorzuciłem… Wszystko z należytym BHP. Widzisz… 🙂 Tak się dzieci uczy… A nie pierdoli im się za uszami wielogodzinnych codziennych pogadanek; co nie oznacza, że się z nimi nie rozmawia.) i od małego dziecka tak było. A jako, że styczność miałem nie tylko ze swoimi rówieśnikami, ale i z ludźmi z wcześniejszych pokoleń niż moje (z rodziny i znajomych), to wyciągałem wnioski także z ich doświadczeń. I było tego dużo. Choćby dlatego, że lata przedwojenne i pierwsze dekady powojenne (do tych moich lat 70-tych) to były faktycznie ciężkie czasy. Ci ludzie mieli dużo do przekazania.
„Ciekaw jestem również, czy raczej większe czy mniejsze miasto.”
To i duże miasto, i małe miasto, i wieś. 🙂 Przez te lata zdążyło się być wszędzie tam.
A obecnie średnie miasto, ale przy najbliższej okazji wieś i tylko wieś. Miasto mnie jest miejscem do normalnego życia, a jego zalety są nieliczne, a przede wszystkim nie są wystarczające, by pokryć jego wady.
(Admin): Za sama dlugosc komentarza 10/10
Cóż, wydaje mi się, że ta dyskusja stała się już bezprzedmiotowa. Na koniec powiem jedynie, że nie wszyscy ludzie są tacy sami.
Powodzenia na dalszej drodze życia
N
„Na koniec powiem jedynie, że nie wszyscy ludzie są tacy sami.”
No nie do końca. Jak już ci wspomniałem liczba możliwych naszych zachowań jest bardzo ograniczona.
Moja znajoma – po psychologii – twierdzi, że np. gdy osoba „X” wyrządzi osobie „Y” przysługę, to skutkiem tego „X” czuje się z tym tak dobrze, ma jakąś tam satysfakcję, że w efekcie zaczyna lubić (odczuwać jakąś tam sympatię, jak wolisz) „Y”. I jak się przyjrzysz temu po ludziach i sobie samym i sprowadzisz to do takiego mechanizmu nie patrząc na różnice w okolicznościach udzielenia tej pomocy/przysługi, to odkryjesz, że tak faktycznie jest.
Druga kwestia. Można nas uwarunkować jak psy Pawłowa. Cały proces socjalizacji na tym przecież polega, że od dziecka masz urabianą mentalność oraz sposób myślenia i to nieraz przy pomocy prymitywnego, ale bardzo skutecznego, systemu kar i nagród (to ci wolno/tego ci nie wolno, i w zależności od tego, jak się zachowasz, to za to dostaniesz nagrodę/bekniesz).
Jak wzbudzić zainteresowanie loch? Emocjami i szpanem. Prymitywne, ale właściwie we wszystkich przypadkach działa, jedyny myk jest w tym, że należy dobrać odpowiednią taktykę (mieć takie zachowanie – dla jednej wystarczy byle prymityw dla innej trochę bardziej cywilizowany/wyrafinowany – puls taką ofertę, choćby tylko jako przynęta, które w konkretnej lasce wzbudzi to zainteresowanie, emocje i poczucie „opłacalności” uzyskania dowolnych korzyści z zadawania się z tobą, jakich ona akurat pożąda, a jakimi jej zamachałeś przed nosem) do konkretnej dupy.
I tak dalej… Jesteśmy, z racji naszych uwarunkowań biologicznych oraz norm zachowań obowiązujących w danym społeczeństwie, sprowadzeni do w sumie prostych mechanizmów, wedle których akcja „A” powoduje u odbiorcy reakcję „B”. I tyle. Nie mają znaczenia okoliczności, bo te są różne, tak samo jak rożne i nie mające znaczenia są wykształcenie, pochodzenie, własne wspomnienia, albo wygląd itp. Czyli się różnimy w tego rodzaju szczegółach, a i tak w określonym scenariuszu w praktyce wszyscy zareagujemy tak samo – wedle mechanizmu, a nie tego, że masz pięć fakultetów i uważasz, że np. babę trzeba szanować, czy że PO jest lepsza od PiS a poza tym, że lubisz np. marchewkę, a Kowalski jej nie znosi.
I dlatego one wszystkie są takie same. 🙂 Mechanizmy wynikające z uwarunkowań zadziałają praktycznie za każdym razem, to kwestia dobrania bodźca i jego intensywności oraz atrakcyjności przynęty. Jak będziesz np. dokuczał kumplowi, to bez względu na to, jak bardzo jest cierpliwy, w końcu ci przypierdoli, nie? I o to chodzi… 🙂 Jak się przyjrzysz światu, i rozbierzesz daną sytuację jakiej jesteś/byłeś świadkiem, to się okaże, że sprowadzona do tych podstaw, do mechanizmów, jakie nami kierują, nie różni się od innej, w której zadziałały dokładnie te same mechanizmy. Jedynie okoliczności/sceneria i osoby są inne. A z tej perspektywy to, że są inne osoby i sceneria, nie ma znaczenia.
I dlatego każda jest taka sama. W określonych okolicznościach przy określonych bodźcach zachowa się jak wszystkie inne, bez względu na to, jak bardzo uważałeś ją, i ona samą siebie, za „świętą”, która „taka nie jest” (tak samo, jak my się zachowamy zgodnie z elementarnym dla nas „programem”, wynikającym z biologii – a w pomniejszym stopniu z tej „socjologicznej” reszty – instynkty są niewiarygodnie silne). I nie tylko nawet się nie zastanowi, co zrobiła, ale jeszcze wraz z całym tabunem babsztyli się usprawiedliwi, pod byle bzdurnym nawet pretekstem, że ona jest tu cacy, a to ty, jako najbardziej wygodny cel pod ręką, będziesz tym złym i winnym, tego, że coś zrobiła, żeby ona mogła się „wybronić”, wybielić, a poza tym skoro już jest frajer pod ręką, to, często już z jej świadomego, bezwzględnego i okrutnego wyrachowania, da się wykorzystać okazję i zwalić winę na frajera, niech się na coś przyda, bo kto się frajerem przejmuje. A że de facto nie jesteś winien (poza własną głupotą, która ewentualnie mogła pośrednio doprowadzić do tego, że, naiwniaku bzdetami całe życie karmiony, pozwoliłeś sobie, żeby to, co zrobiła, się stało) temu, że daną rzeczą, którą zrobiła, np. rozpierdoliła ci życie i że to ona zrobiła coś złego/niestosownego/itp.? A kogo to będzie obchodziło (poza tobą, rzecz jasna)?
No widzisz… 🙂 Rozglądaj się po świecie i się ucz analizowania tego, jak ludzie się zachowują i co naprawdę za tym stoi.
Nie zgadzam się z tym co napisałeś, ale nie będę już tego uzasadniał bo nie mam ochoty znowu wchodzić w podobny do poprzedniego spór. Szkoda mi na to czasu.
Jeśli komuś będzie się chciało przebrnąć przez wszystkie te komentarze w powyższym wątku i na dodatek je przeanalizować, to ta osoba sama już sobie zdecyduje kto wg niej ma rację.
N
(Admin): Dobry-wieczor. Milo cie widziec N. Godny zastepco L’a. Halloween to czas duchow i innych Shinigami 🙂 Trzymaj sie cieplo.
Nie załapałem Admin. Możesz jaśniej?
(Admin): Ach przepraszam, inne roczniki 🙂 Litery: „N”i „L” oraz Shinigami – referencje z wspanialej produkcji z Japonii: „Death Note”. Goraco polecam do ogladania.
Dzięki za doszczególowienie 🙂
„Nie zgadzam się z tym co napisałeś”
Ściana mentalna, młody padawanie, ściana mentalna… 🙂
Ale za te x lat sobie odświeżysz i wtedy przynajmniej część z tego pojmiesz. 😉
„(Admin): Za sama dlugosc komentarza 10/10”
Ano tak jakoś wyszło… 🙂 Wydaje się, że tylko dwa zdania odpowiedzi na dwa zdania rozmówcy, i wychodzi tekst tak długi, że po wydrukowaniu wystarczałoby tego zadrukowanego papieru na podtarcie się po biegunce. 😉
Ale dzięki, Admin. 🙂
Jak to możliwe, że ten komentarz jest niżej chociaż został dodany wcześniej (20:31) niż poprzedni (21:17)?
Nie bylo szamboryjca pizdagramow i tym podobnego gowns to mielismy fajne dziewczyny oraz kobiety Teraz mamy pizdoryje pustogramy to mamy karyny lochy kutasiary itp Siedza w tym syfie cale dnie to babom odpierdala
Wymyśliłem dla Was pewien żart.
Pyta się chłopak dziewczyny:
– Palisz papierosy?
– Tak.
– Ooo, to trzeba więcej dzieci zrobić. Żeby na nie zarobić.
***
Dziękuję za uwagę.
Do sztucznej macicy to nie dożyjesz kolego, więc szukaj jakiejś ciasnej cipki do zapłodnienia. Potem zawsze możesz wziąść rozwód.
A dzieciak wtedy zostanie z pojebaną mamusią, na którą (bo dzieciak z tego będzie miał tylko odpalony jakiś ochłap) będę musiał zapierdalać, w czasie, w którym ona z dzieciaka będzie robić typowego w dzisiejszych czasach debila okraszając to opowieściami o tym, „jaki twój tatuś jest zły”.
I widzisz… Tu jest problem z posiadaniem dzieci we współczesnych czasach.
Pewnego rodzaju rozwiązaniem jest surogatka. Ale to śliski temat i też można się naciąć.
Generalnie to jest jedyny minus w tym wszystkim. Oczywiście pod warunkiem, że ktoś chce mieć dzieci, bo przecież wcale nie musi chcieć i wtedy ma problem z głowy.
Kolejny debil. Więcej was matka nie miała?
Boli prawda w oczy, co? 😛
Gówno prawda, tłumoku. Są: święta prawda, tyz prawda i gówno prawda. Twoja „prawda” jest z tej trzeciej kategorii. I niech to wreszcie do ciebie dotrze.
„Gówno prawda, tłumoku. Są: święta prawda, tyz prawda i gówno prawda. Twoja „prawda” jest z tej trzeciej kategorii. I niech to wreszcie do ciebie dotrze.”
Ale cię boli, cieciu…
I dobrze, bo ma boleć. A to, co sobie uroisz w odpowiedzi, żeby się „znieczulić”, mi „lotto”… 🙂 Najwyżej się mogę roześmiać, patrząc na to jak się bezsilnie miotasz.
Miotać to ty se możesz kapucyna. Ja tylko koryguję twój bełkot. Nie dziękuj.
Ciasna ale własna najlepsza ale incele tylko ręką walą w żelu to nie znają seksu
Z tchórzostwa wolą ręka się zaspokajać. Tylko takie powstrzymywanie się też ma swoje konsekwencje.
„A poza tym, to, że jeszcze ci się nie pokazała z parszywej strony (a KAŻDA taką ma, to leży w genach i w wychowaniu oraz normach społecznych, a już zwłaszcza w dzisiejszych czasach)”.
Pokaż swoje parszywe strony „ideale”. Czekamy. Nie licząc tej stałej, która tu notorycznie świecisz.
A co do bab, to polecam Ci Twoje stare dobre znajome (Lewą i Prawą), które znają twoje potrzeby i tak cię zabawią, że nie zwrócisz już nigdy uwagi na żadną laskę i żadna cię więcej nie unieszczęśliwi. A jak jeszcze usuniesz sobie kilka żeber, to poznasz trzecią, niezwykle głęboką i umiejącą gadać, niekoniecznie do rzeczy, zupełnie jak jej pan.
Od kobiet się ODPIERDOL RAZ NA ZAWSZE. Zrozumiałeś czy przeliterować?
„Pokaż swoje parszywe strony „ideale”. Czekamy.”
A powiedz mi… 🙂 Co by to zmieniło, gdybym się okazał „ostatnim parszywcem”, albo „największym chodzącym po tym padole kiedykolwiek ideałem”? Lochy przecież nadal byłyby takie same, a TO BYŁ TEMAT chujni, a nie to, kim jestem.
Zaś widać, jak cię boli prawda w oczy i jak żałośnie brak jakiejkolwiek sensownej argumentacji w odpowiedzi na moje tezy i poglądy, co świadczy dodatkowo o tym, że MAM TU RACJĘ, gdy piszę to, co pisałem.
„A co do bab, to polecam Ci Twoje stare dobre znajome (Lewą i Prawą), które znają twoje potrzeby i tak cię zabawią, że nie zwrócisz już nigdy uwagi na żadną laskę i żadna cię więcej nie unieszczęśliwi.”
Następny/następna, który/która z bezsilności w odpowiedzi na parę słów prawdy potrafi jedynie – i to dość bezmyślnie, bo strasznie oklepanym schematem jedziesz; na więcej rozumu nie starcza, nie? Jeden zwój we łbie i oszczędzać go trzeba… 😛 – robić tzw. PROJEKCJE (termin znajdziesz w dziale psychiatria).
I co? Liczysz na to, że będę w odpowiedzi zaprzeczał, albo wyliczał, ile to i gdzie lasek „wygrzmociłem”…? Żałosne… Do pewnego stopnia zabawne, ale jednak żałosne… Za niski intelekt, żebyś był/była w stanie podjąć rzeczową dyskusję, no i moja argumentacja ma solidne uzasadnienie, przez co tym bardziej brak ci możliwości podważenia jej, a świadomość tego, że jest tak, jak napisałem w chujni i w komentarzach, tym bardziej cię boli.
„A jak jeszcze usuniesz sobie kilka żeber, to poznasz trzecią, niezwykle głęboką i umiejącą gadać, niekoniecznie do rzeczy, zupełnie jak jej pan.”
A skąd wiesz? Może mam takiego długiego, że bez problemu sięgam i bez usuwania żeber? 😛
Albo może po prostu nie muszę tego w ten sposób robić, tylko mam „do wyboru do koloru”, a nie jak ty frajerze, że się musisz swojej lochy o to „nażebrać” (ewentualnie nie tak jak ty, locho, że się chłop koło dziury zdycha i się nie może doprosić). Bycie samemu nie oznacza braku seksu, to rzecz przecież oczywista i tylko ostatnie tłuki nie potrafią tego pojąć. Zresztą, podobnie jak koleś w komentarzach nieco wyżej, nie umiesz czytać ze zrozumieniem: ja wyraźnie pisałem, że lochę do seksu można, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, znaleźć bez trudu (i wśród nich często taką, która chętnie daje we wszystkie trzy otwory, a jej frajer w domu skacze jak koło jajca – nieraz jeszcze wychowując cudze bachory – i się nie doprosi). A ty mi jakieś urojone przez siebie brednie o rękach w odpowiedzi podajesz.
„Od kobiet się ODPIERDOL RAZ NA ZAWSZE. Zrozumiałeś czy przeliterować? ”
A jak nie, to co? Poskarżysz się pani w przedszkolu, czy zakapujesz mnie do wikarego? 😛
Poza tym, czy ja się „czepiam loch”? Nie. Ja tylko wypowiedziałem się na ich temat, uzasadniłem tak solidnie wypowiedź, że takim jak ty poszło mocno w pięty i teraz boli, a do tego podałem alternatywę. Tylko tyle i aż tyle… To o co się rzucasz jak gówno w trawie…?
…A…, prawda…, rzucasz się, bo boli… W zależności od tego, kim jesteś, boli albo frajera, który właśnie tym bardziej zdał sobie sprawę z własnych błędów, albo boli lochę, która nie może znieść prawdy na temat lasek, czyli w tym na swój. Tylko czy to moja wina? Ja to tylko palcem pokazałem i oznajmiłem, że nie dam się tak w bambuko robić, bo są lepsze i fajniejsze możliwości spędzania życia. 😛 I chuj mnie obchodzi, że ci się to nie podoba.
Proste? To wypad, frajerze/”żywy inwentarzu”.
Frajer to cie zrobił a „żywy inwentarz” nie dostał na skrobankę. I wszystko jasne. I nie pochlebiaj sobie, że możesz mnie zranić. Chciałem tylko przyjrzeć się twojemu zafiksowaniu (ten termin też możesz znaleźć w dziale psychiatria) ot tak, w ramach obserwacji prymitywnych organizmów, których niewątpliwie jesteś przedstawicielem, pomimo umiejętności budowania zdań złożonych i znajomości iluś tam naukowych terminów.
„Frajer to cie zrobił a „żywy inwentarz” nie dostał na skrobankę. I wszystko jasne.”
Ojej… 🙂 pajaca boli prawda w oczy, ale nie jest w stanie niczego sensownego i konkretnego napisać w odpowiedzi, zostały mu tylko – mało wyszukane, też zresztą dowód na twoje niskie IQ – bluzgi w odpowiedzi… Jaka szkoda… 😛