Życiowy dylemat

Witam wszystkich!! Mam problem ze swoim facetem, jestem mężatka od kilku lat, jednak po tych latach wspólnego życie widzę, jaki popełniłam błąd wychodząc za mąż za niego, chociaż inni mnie przestrzegali ale to już inny temat do opisania. Mój mąż to wieczny obibok, nie pracuje, szuka pracy tak żeby jej nie znaleźć, jak ja mu już pod nos daje ofertę pracy to wydziwia że mu coś nie pasuje, żyjemy tylko z mojej wypłaty ze najniższej krajowej, do tego dochodzi opłacenie mieszkania i jakieś skromne jedzenie( dobrze, że nie mamy dzieci). Dopóki mieszkaliśmy u teściowej, też nie pracował ale myślałam że to przejściowy stan ale jemu się nie chciało i nie musiał bo po co skoro jak nie ja to mamuśka zawsze jeść mu da. Teraz mieszkamy u siebie( teściowa kupiła)i dalej chujnia bo on wciąż niby „nie może ” znaleźć pracy.Ja już po tylu latach mam dość tego, że muszę utrzymywać wiecznie chłopa, który jest zdrowy i zdolny do pracy. Najchętniej to bym się z nim rozwiodła ale z drugiej strony mamy ślub kościelny i „rodzinę”, która by mnie zamęczyła jak bym się rozwiodła, bo przecież nikt jeszcze w naszej rodzinie się nie rozwodził. Śrut i chujnie nie wiem co robić……

65
67

Komentarze do "Życiowy dylemat"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Opierdalaj mu codziennie gale z polykiem na wieczor i dobrze dawaj , ale naprawdę dobrze, w trakcie tez pociagnij i znowu dawaj, po tygodniu powiedz ze bedzie mial nadal to co w tej chwili ale jak znajdzie prace , jeśli nie znajdzie koniec z seksem koniec z robieniem galy, gwarantuje ci ze jeśli się przez ten tydzien przylozysz i bedziesz dobra, to chlop znajdzie robote , sprobowac zawsze mozna a jak to nic nie da znajdz sobie innego chlopa na boku i pierdol tego patalacha , zakrec kurek z kasa niech się martwi tylko wszystko dyplomatycznie bez nerwow, roboty jest w chuj tylko w polsce nie chce się robic. Pozdrawiam

    1

    2
    Odpowiedz
  3. 20 lat, bez nałogów, 5 i pół koła miesięcznie. nie ważne ile masz lat jak jesteś ładna to się odzywaj na dymanie buziaki : *

    0

    1
    Odpowiedz
  4. Proste, bierz rozwód, bez wydziwiania. Chcesz mieć za 10 lat wyrzuty? Tylko część ludzi potrafi się zmienić. Jak coś się zdarzy raz to mógł to być tylko przypadek, jak coś zdarzy się raz drugi, to zdarzy i się raz trzeci. Liczy się tylko twoje szczęście.

    1

    0
    Odpowiedz
  5. Opierdol go porzadnie i pokloc sie z nim szczerze. Powiedz co czujesz, to wszystko co opisalas tutaj No i powiedz ze sie z nim rozwiedziesz jak nie zmieni sie.. i trzasnij drzwiami niech zostanie sam i sobie. przemysli. Jak nie to badz ta pierwsza. nie ma sensu sie meczyc cale zycie.. nie mace dzieci wiec sprawa jest ulatwiona. Zreszta jak nie zrozumie tzn ze Cie nie kocha.

    0

    1
    Odpowiedz
  6. Posluchaj mila Autorko. Ciesz sie, ze w tej sytuacji nie masz potomstwa. Nie piszesz, ile masz lat, ale mysle, ze jestes jeszcze mloda osoba i mozesz radykalnie zmienic swoje zycie. Nie badz dzieckiem; po co to uwaga o slubie koscielnym. Jest to bez znaczenia i wiesz o tym dobrze. Gdybys sie zdecydowala podjac drastyczna egzystencjalna decyzje, to to, o czym piszesz – nie byloby dla Ciebie warte ani jednej lzy, ani chwili refleksji, tylko smialas bys sie glosne i dlugo nad sama soba, nad swoja niewiara we wlasne sily, nad brakiem odwagi, aby cos zmienic. Nie wiesz jeszcze, kim jestes naprawde. Nie udalas sie jeszcze w swoim zyciu, w swiat, aby sie z nim zlapac bez siatki ochronnej, aby przekonac, dowiedziec sie, kim jestes i na co Cie stac. Moze bys wtedy pojela, kim jestes naprawde i co dla Ciebie jest tak wazne, jak to Twoje kruche, krotkie, przypadkowe istnienie, zycie. Moze tkwia w Tobie talenty, umiejetnosci, zdolnosci, ktorych istnienia nie jestes swiadoma, jesli nie rzucisz tego wszystkiego w diably i pojdziesz swoja droga. Wielu to juz zrobilo, dzisiaj, wczoraj, sto lat temu. Dlaczego sie obawiasz? Wszyscy jestesmy smiertelni, a po ostatnim oddechu czeka nas gleboki dol albo garsc pipiolu rozwianego przez wiatr. W koncu jest na dobra sprawe obojetne, czy zyjesz, czy Cie nie ma. zycie bowiem jest nie tylko absurdalne, ale takze smieszne, zalosne. Zbyt powaznie traktujemy to swoje zycie, majac swiadomosc opisana powyzej. Spkakuj sie pewnego dnia, wez ze soba walizke ze swoimi rzeczami, jedz na drugi koniec Polski, albo pomysl, czy zmiana terenu nie byloby dla Ciebie lepszym rozwiazaniem. Sprobuj zycia, poznaj jego smak. Wyjedz np. z POlski na pare lat, nie musi to byc emigracja, wyjazd na stale, ale mozliwosc, spojrzenia na siebie i swoje obecne problemy z perspektywy dystansu, jaki daje przebywanie w innym spoleczenstwie, panstwie, gdzie wiele rzeczy jest innych niz tu gdzie jestes obecnie, gdzie ludzie mowia i mysla inaczej. Dasz rade. Ja proponuje Berlin, Hamburg, Paryz czy Amsterdam. Wiem co mowie. Mam to doswiadczenie za soba. MIalem przed wielu laty sytuacje podobna do Twojej. Zycze Ci powodzenia.

    0

    1
    Odpowiedz
  7. Ja czytam coś takiego to aż mi się ciśnienie podnosi…czy wy wreszcie tępe baby zrozumiecie,że facet się NIE ZMIENI po ślubie?!? Jeśli chla przed ślubem to będzie i chlał po,jeśli Cię pierze przed to po też będzie,jeśli jest fleją i obibokiem przed to po ślubie też takie będzie,jeśli ma zamiłowanie do hazardu to po ślubie dalej będzie trwonił kasę w kasynach itd. itp. Kiedy to kurwa mać zrozumiecie?!? Dżizaz… -_-

    1

    0
    Odpowiedz
  8. Moze pomoze Ci w Ty Twoim dylemacie zapoznanie sie z zyciem i dzialalnoscia francuskiego filozofa pochodzenia rumunskiego Emila Ciorana ( zyl w latach 1911-1995). Zmarl w Paryzu.
    Emil Cioran urodził się 8 kwietnia 1911 roku w Rumunii w rodzinie prawosławnego popa. Dzieciństwo, które zawsze wspominał jako bardzo szczęśliwe, spędził w rodzinnej wsi Rasinari, w Transylwanii. W wieku 17 lat podejmuje studia filozoficzne na uniwersytecie Bukareszteńskim, gdzie zaprzyjaźnia się m.in. z Mirceą Eliadem i Constantinem Noicą. Pisze pracę magisterską o Bergsonie. Pierwszą książkę zatytułowaną Na szczytach rozpaczy publikuje w 1934 roku, gdy ma 23 lata. Jest ona po części owocem bezsenności, która trapiła Ciorana od lat młodzieńczych, zmuszając go do długich nocnych wędrówek i rozmyślań. Upodobanie do wędrówek — pieszych i rowerowych — pozostało mu już do końca życia. Po opublikowaniu drugiej książki, obrazoburczej pozycji Łzy i święci, której nakład praktycznie nie ujrzał światła dziennego, a która mimo to ściągnęła gromy na głowę młodego autora, wyjeżdża do Francji jako stypendysta Instytut Francuskiego w Bukareszcie. Nie ma jednakże najmniejszego zamiaru pisać tam doktoratu. Nie publikuje nic przez ponad 10 lat, dopiero w 1949 ukazuje się jego pierwsza, pisana już po francusku książka Zarys dekompozycji. W kolejnych latach pojawia się jego kilkanaście książek, z których najlepsze to Zły demiurg, O niedogodności narodzin, Upadek w czas, czy O pokusie istnienia. Od połowy lat osiemdziesiątych już nie pisze, umiera w 1995 roku na chorobę Alzheimera. Już po jego śmierci ukazują się jego zapiski zatytułowane Zeszyty 1957-1972, w których znajdujemy wiele najbardziej intymnych i radykalnych wypowiedzi.

    1. Książki

    Cioran traktuje pisanie książek jako swoistą formę autoterapii. „Książka to odwleczone samobójstwo” — te słowa najlepiej oddają jego stosunek do monotonnej czynności zaczerniania kartek papieru. Pisanie służy nie temu by utrzymywać poglądy, ale by się ich pozbywać. Jeżeli powiedzielibyśmy, że Cioran uprawia filozofię, to należałby zastrzec, że używa przy tym innych organów niż mózg. Jego teksty wywodzą się z wątroby, nerek, i innych „bebechów”, a jego myśli są raczej wynikiem sekrecji organów wewnętrznych, aniżeli przebiegów neuronalnych. W tomie zawierającym rozmowy z Cioranem czytamy: „Gdybyśmy osiągnęli świadomość naszych organów, uzyskalibyśmy absolutne doświadczenie i wizję własnego ciała, które tak przemożnie narzucałoby się świadomości, że nie mogłoby już pełnić przepisanych mu funkcji. Samo ono stałoby się świadomością, przestając w ten sposób odgrywać właściwą sobie rolę ciała”[1]. Analizując to, co napisał, możemy nieomal poznać stan jego organizmu, strony jego książek są niczym wydruki z laboratorium analitycznego. Nazywa siebie „filozofem-wyjcem”[2], wyrzucającym z gardła nie tezy i konstatacje, ale oskarżenia. Pozbywając się swoich myśli może żyć dalej, bo są one rodzajem anty-afirmacji. Udziela rady piszącym:

    „jeśli kogoś nie znosicie, weźcie tylko kartkę papieru i napiszcie dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści razy: »X jest łajdakiem, X jest łajdakiem…« Po paru minutach człowiek czuje, że mu ulżyło, że nienawidzi mniej. Otóż pisanie jest dla mnie właśnie tym – łagodzeniem swego rodzaju presji wewnętrznej, osłabianiem jej. A więc terapią. Naprawdę; podkreślam to, choć wydaje się to trochę śmieszne, ale taka jest prawda. Dla mnie pisanie było czymś niezwykle zbawiennym”[3].

    Myśli powinniśmy się zatem pozbywać, tak jak ekskrementów, bo pełnią one tę samą funkcję — użyźniają suchą glebę czytających je umysłów — lub też je zatruwają… Myśli są nawozem, śmierdzącym i cuchnącym, są one wszystkim, tylko nie „opisem” tego, jak jest. Pozostały po autorze tekst jest nie tyle „owocem” jego twórczego wysiłku, ile właśnie sekrecją, wydzieliną, pozostałością, nie posiadającą własnego statusu ontycznego.

    2. Człowiek

    Kim zatem jest dla niego człowiek? To zwierzę, nawet nie „tylko zwierzę”, ile raczej najbardziej chore zwierzę. Naszą chorobą jest świadomość, to sztylet wbity w nasze ciało, to otwarta rana, przez którą przecieka istnienie odsłaniając przed nami swą prawdziwą naturę, którą jest nicość. Renesansowy myśliciel, Giovanni Pico della Mirandola sławił w swej Mowie o godności człowieka boską umiejętność kreowania przez człowieka własnej natury[4]. Jego zdaniem człowiek jest mocen stworzyć siebie z zarodków, które zostały mu dane przez Boga. Także Cioran uważa, że człowiek jest istotą, która zapragnęła przezwyciężyć własną naturę — ale to pragnienie właśnie ją wynaturzyło! Jego diagnoza kondycji człowieka jest radykalna:

    „Jeśli człowiek nie jest jeszcze gotów do abdykacji bądź przemyślenia na nowo swej sytuacji, to dlatego, że nadal nie wyciąga ostatecznych wniosków ze swej wiedzy i swych możliwości. Przekonany, że jego chwila jeszcze nadejdzie, że leży w jego mocy dogonienie i prześcignięcie Boga, czepia się on, zawistnik — myśli o ewolucji, tak jakby posuwanie się naprzód automatycznie musiało doprowadzić go do wyżyn doskonałości. Przez to, że chce być kimś innym, w końcu będzie niczym; już jest niczym. Ewoluuje wprawdzie, ale przeciw samemu sobie, kosztem siebie, ku coraz większej złożoności, która go rujnuje. Stawanie się i postęp to pojęcia z pozoru sobie bliskie, w istocie – rozbieżne.[…]. Wiara w ewolucję, w tożsamość stawania się i postępu […] załamie się dopiero wówczas, gdy człowiek dotarłszy do granicy, do samego skraju swego zaślepienia, i zwróciwszy się nareszcie ku wiedzy wiodącej do wyzwolenia, potrafi rzucić raz na zawsze NIE swym dokonaniom i wyczynom. Jeśli wszakże nadal będzie kurczowo czepiał się tego wszystkiego, bez wątpienia zacznie przekształcać się w jakiegoś kosmicznego boga albo anachroniczne zwierzę”[5].

    Tu warto zanotować, że intuicje Ciorana są zadziwiająco zbieżne z niektórymi tezami współczesnej nauki. Twierdzi on, że udręka istnienia rośnie w miarę wzrostu złożoności materii, w miarę komplikowania się jej organizacji, a „życie to drobina […] zrujnowanej przez ból materii”[6]. Współczesny badacz Gerald Edelman, przedstawiciel neuroscience, zwraca naszą uwagę, że

    „zadziwiający jest sposób w jaki komórki nerwowe łączą się, tworząc układy funkcjonalne. Biorąc pod uwagę organizację oraz liczbę komórek mózgu, a także różnorodność reakcji chemicznych w nim zachodzących, możemy zaryzykować twierdzenie, że mamy do czynienia z najbardziej skomplikowanym obiektem materialnym w znanym nam wszechświecie”[7].

    Czy jest powód do dumy? Na tej samej stronie Edelman zauważa niejako mimochodem, ale jakże znacząco, że „mózg kontaktuje się znacznie częściej z samym sobą, niż z czymkolwiek innym”.

    Teraz rozumiemy dlaczego tak trudno jest nam zobaczyć „rzeczy takimi, jakie są”, skąd ten wysiłek płynięcia pod prąd, konieczny by spojrzeć na świat trzeźwo. Cioran niby jakowyś pratjekabudda, wie że wyzwolenia nie da nam żaden system filozoficzny, czy religijny, gdyż każdy z nich jest właśnie niczym innym jak tylko wyrafinowanym sposobem, w jaki mózg zajmuje się samym sobą. Systemy filozoficzne są niby błyszczące i lepkie sieci pajęcze, kuszące swą śmiercionośną symetrią słabe umysły, rozrywające się dopiero pod wpływem silnego podmuchu samego życia. Cioran nie jest filozofem, albowiem filozof dąży do poznania ostatecznej rzeczywistości, a tymczasem on chce się z niej wyzwolić. Absolutna prawda to ostateczna pułapka dla ludzkiego ducha, tak jak nasze bycie w świecie, to pułapka dla ciała — któż zna myśli myszy w kłach kota? Zwierzęta żyją w bezpośredniości chwili teraźniejszej, a człowiek rozciąga swoją agonię na kilkadziesiąt lat, tylko po to, aby w ostatnim błysku świadomości stwierdzić, że aktualne teraz i teraz sprzed kilkudziesięciu lat równie dobrze mogłoby następować zaraz po sobie. W naszym życiu słodycz ust kochanki i gorycz w ustach po antyrakowej chemioterapii są sobie tak bliskie, jak jednojajowe bliźnięta. A zatem wyzwalająca mantra Ciorana, zaczerpnięta od tak podziwianych przez niego starożytnych sceptyków, brzmi: Nie ma prawdy!

    Nic dziwnego zatem, że jego książki roją się od sprzeczności, których nie da się ująć w żaden systematyczny wykład. Bardziej interesuje go rozbijanie złudzeń, obdzieranie z iluzji, wybijanie z kolein. Nie znaczy to, że Cioran odrzuca mądrość. Mądrość jest dla niego cenna, gdyż jest wrogiem życia, wrogiem istnienia. Mędrzec jest skrzyżowaniem Pirrona i Buddy, jest umarłym dla i za życia. Cioran podejmuje się zadania właściwe niewykonalnego — poszukiwania zbawienia poza wszelkimi tradycjami, poza wszystkim religiami, z dala od utartych dróg, którymi od początków podążała ludzkość. Trudno nawet nadać jego postawie jakąś adekwatną nazwę, każda ze wszechpojemnych kategorii — religia, filozofia, gnoza — po części jest tu słuszna, po części fałszywa. Jak bowiem nazwać kogoś, kto odważa się stać samotnie wobec wszechświata, w którym nie liczy się już nic: ani człowiek, ani bóg, ani jego śmierć. Czy możemy sobie wyobrazić ten stan umysłu, coś w rodzaju ożywienie po śmierci albo świadomość sprzed narodzin? Czy możemy sobie wyobrazić siebie jako wyabortowanego boga? „Raj to brak człowieka”[8] — czyż trzeba lepszego wyrazu jego antyhomodycei? Jeżeli nazywać Ciorana gnostykiem to tylko pod jednym warunkiem — że uznamy za zbawcze dla nas jego słowa: „Wyzwolenie człowieka? Nastąpi ono w dniu, gdy człowiek, otrząsnąwszy się z finalistycznego urojenia, pojmie przypadkowość swojego pojawienia się [na świecie] oraz bezsens prób, jakim jest poddany; wtedy, gdy […] nawet motłoch zacznie traktować życie we właściwy sposób — jako hipotezę roboczą”[9]. Nie znaczy to, że „to życie” to złudzenie jedynie, a gdzieś tam jest „życie prawdziwe” — Cioran był jak najdalszy od tego kłamstwa wszystkich religii, uniwersalnego atraktora pragnień ludzkości, pozwalającego z jednej strony zapanować nad masą, kontrolować jej dążenia i marzenia, a z drugiej strony jednocześnie dać nielicznym poczucie nieograniczonej przez ten świat mocy i władzy — najmarniejszy erzsatz zbawienia!

    Bezlitosna pragmatyka Ciorana głosi tezę, że prawda jest wtedy prawdą, gdy znosi i niweczy istnienie. Głosi radykalne wyzwolenie osiągane przez odzyskanie stanu pierwotnego, stanu najdoskonalszego, stanu sprzed narodzin. Prawda to proces wyzwalania się od złudzeń iluzji i pragnień — i poza tym procesem prawdy nie ma. Ewangelia według Ciorana głosi: Prawda was wyzwoli, albowiem was zabije!

    3. Heretyk

    Książki Ciorana ściągały na siebie gromy za niechrześcijańskie nastawienie ich autora. Czyż jednak za antychrześcijańskie można uznać, dajmy na to, następujące uwagi: „Msza za Reneville’a w Saint-Sulpice. Ponad ołtarzem w głębi kaplicy, Maria z Dzieciątkiem stojąca majestatycznie na ziemskim globie. Obraz jest nieopisanie brzydki, co tym znamienniej zaświadcza o zdobywczym aspekcie chrystianizmu. Jest to religia naznaczona na zawsze przez swe początki zewnętrzne, mam na myśli Rzym imperialny. Żydowska sekta, która podbiła największe znane w dziejach imperium, dziedzicząc wszystkie jego wady i zalety”[10]? Każde chłodne i krytyczne spojrzenie na chrześcijaństwo szybko, zbyt szybko zyskiwało miano herezji. Ciorana można bez wątpienia nazwać heretykiem, który komponuje swój sprzeciw wobec Boga i chrześcijaństwa ze składników zaczerpniętych ze wszystkich dostępnych herezji. Trafnie wychwytuje to jego rodak, uczeń Eliadego, Ioan-Petru Couliano w książce Les Gnoses dualistes d’Occident:

    „Tym myślicielem, który jako orędownik nihilizmu sytuuje się na antypodach gnozy i tym samym najbardziej do niej zbliża jest Emil Cioran. […] Herezja jest dlań środowiskiem naturalnym. W pamiętnym eseju o Josephie de Maistre widzimy Ciorana przerzucającego się błyskawicznie od jednej herezji do drugiej, niby upadły archanioł, heretyk nawet pośród heretyków. Najpierw krytykuje stanowisko Augustyna, wedle którego zło to jedynie privatio boni. Zaraz potem przedzierzga się w manichejczyka i twierdzi, że Dobro i Zło to dwie równie odwieczne zasady. Na stronie następnej popada w herezję ockhamowską, zgodnie z którą w oczach Boga człowiek nie wyróżnia się niczym, co by go wyżej stawiało od mrówki. O kilka stron dalej z entuzjazmem zapuszcza się na teren herezji messaliańskiej, utrzymując że zło stanowi integralną część ludzkiej natury, by wreszcie dotrzeć do orygenizmu: w jaki sposób wytłumaczyć historię ludzką, jeśli nie pierwotnym rozdarciem, które stało się źródłem wielości i zła? Cztery herezje na czterech stronach — oto rekord, którego Cioran nie dzieli z nikim, nawet z herezjologami!”[11]

    — i słusznie! — czyż nie jest bogomiłem XX wieku, zarzucającym Bogu, iż ten nie jest bez winy — stworzył bowiem świat.

    Heretyk Cioran odrzuca każdą prawdę przez duże P, czyż bowiem jednostka trzeźwo spoglądająca na to, jakimi rzeczy są, mogłaby wpaść na tak absurdalny pomysł, by głosić prawdę obowiązującą wszystkich? Twierdząc, że moje słowo jest prawdą przez duże P, chcę zmusić słuchacza, by był mi posłuszny, nic więcej. To bez wątpienia subtelniejszy sposób zwyciężenia innego niż zamordowanie go, ale podobnie jak mordując kogoś potwierdzam swoje istnienie, tak głosząc prawdę moim bliźnim, także dążę do potwierdzenia swojego istnienia — ich kosztem. Nawrócenie niedowiarka na moją prawdę jest więc równie szczytnym czynem, co zamordowanie tego biednego człowieka.

    4. Religie

    Nie dziwi teraz podziw Ciorana dla politeizmu. Mieć wielu bogów, to czcić wiele prawd, co jest sytuacją bliższą rzeczywistości niż monistyczne złudzenie chrześcijaństwa. Bliski byłby mu pogląd tybetańskiej szkoły rantong, będącej odmianą madhjamaki, według którego „ostateczną prawdą jest to, że nie ma ostatecznej prawdy”[12].

    Ale dla Ciorana nawet Budda jest „zarozumialcem na skalę boską. Odkrył śmierć, swoją śmierć, i zraniony wyrzekł się wszystkiego, po czym to swoje wyrzeczenie narzucił wszystkim. Tak oto najstraszniejsze i najbardziej niepotrzebne cierpienia rodzą się z tej urażonej dumy, która, aby stawić czoło nicości, z zemsty przekształca się w prawo”[13]. Najsubtelniejszą bowiem z iluzji jest iluzja wyzwolenia. Trzeba odrzucić pragnienie wyzwolenia, zbawienia, bo wyzwolić możemy się tylko wtedy, gdy ostatecznie wyrzekniemy się myśli o, i pragnienia zbawienia. Tylko to wyrzeczenie daje wolność. Celem słów: „Istnieje absolutna wolność, wywodząca się z transcendentnego źródła” jest jedynie doprowadzenie umysłu do konstatacji, iż wolność jest niemożliwa, a tym samym doprowadzenie siebie do ostatecznego wyrzeczenia się pragnienia wolności — i w ten sposób jej osiągnięcie! Tu Cioran, odrzucając buddyjskie dążenie do nirwany, jest najbliższy sednu przesłania Buddy!

    Tylko odrzucenie pragnień daje wolność. W eseju Zły demiurg czytamy: „Rację mieli antyczni filozofowie utożsamiający ogień z zasadą wszechświata i z pożądaniem. Albowiem pożądanie pali, pożera, unicestwia; jest zarazem motorem i niszczycielem bytów żywych, a jednocześnie czymś mrocznym, piekielnym z samej istoty”[14]. Z kolei w Zeszytach czytamy:

    „Skoro ból jest esencją istnienia, jak wyjaśnić to, że tak niewielu próbuje się od niego uwolnić, że szukanie zbawienia jest czymś tak rzadkim? Esencją istnienia jest przywiązanie do istnienia, tzn. samo istnienie. Że to przywiązanie koniec końców prowadzi do bólu, każdy chętnie przyznaje, nie chcąc jednak wysnuć z tego wniosków. W gruncie rzeczy krzyk ludzkości brzmi: »Raczej ból niż wyzwolenie!«. Albowiem ból to jeszcze istnienie, podczas gdy wyzwolenie jedynie pustą błogością”[15].

    Ludzie uciekają od zbawczego uczucia rozpaczy, od gorzko-słodkiego poczucia bezsensu, chwytając się tradycji, religii i ideologii, czepiając się klanu, rasy i państwa po tylko, by uciec od siebie, by móc zrzucić z siebie nieznośny ciężar – ciężar bytu. Frenetyczny odpowiednik Ciorana w wieku XIX, Fryderyk Nietzsche pisał: „Bóg umarł […], jest to straszna nowina, która potrzebuje jeszcze kilku wieków, by mogli ją odczuć Europejczycy, a wtedy zda się na moment, jakby z rzeczy uleciał cały ciężar”[16]. Zauważmy, że Nietzsche mówi tu o Europejczykach, dziedzicach chrześcijaństwa. Cioran nie jest zwolennikiem Nietzschego, podobnie jak nie jest zwolennikiem buddyzmu — chociaż była to jedyna religia, którą mógł jako tako znieść jego sceptyczny umysł. Buddyzm kusił go długo, czyż jednak mógł zostać buddystą? Z akceptacją cytuje fragment sutry: „To, co nietrwałe jest bolesne; to, co bolesne jest nie-ja. To, co jest nie-ja, nie jest moje, ja nie jestem tym, to nie jestem ja”[17]. Ale zaraz komentuje:

    „Trudno, wręcz nie sposób nie zgodzić się z buddyzmem w tym punkcie, wszak kapitalnej wagi. Dla nas ból jest czymś najbardziej własnym. Jaka dziwna religia! Wszędzie widzi bolesność, a jednocześnie uznaje ją za nierzeczywistą. Przyjmuję ból, nie mógłbym się bez niego obejść, i nie mogę w imię litości (jak czyni Budda) odmówić mu wszelkiego statusu metafizycznego. Buddyzm utożsamia pozór z bólem, miesza je nawet. Tymczasem głębię i rzeczywistość pozorowi nadaje właśnie ból”[18].

    W swym komentarzu Cioran okazuje się nieodrodnym synem Zachodu. Nie mógł zostać buddystą, gdyż jego ukrytym interlokutorem pozostaje nieustannie Bóg, najbardziej gargantuiczny z ludzkich tworów. Sięgnął za to samego źródła, z którego onegdaj wychynęła idea boga: „Nie byłoby absolutu, gdyby człowiek mógł znieść najwyższy stopień samotności. Nie idzie tu o samotność opuszczenia; przeciwnie, w tej skrajnej sytuacji może zaistnieć pełnia w samotności, lecz ta właśnie samotność jest nie do zniesienia, bo zbyt wielka dla ja: ekstaza niemal automatycznie stwarza Boga, inaczej by je zabiła, właśnie dlatego, że jest zbyt pełna, zbyt wielka dla samotnego”[19]. Jak powszechnie zaświadczają badacze doświadczenia religijnego, istotą religii teistycznych jest modlitwa pojęta jako rozmowa z Bogiem. Według Ciorana taka religijność ma bardzo prozaiczne źródło — stworzyła ją ludzka samotność. W jednym z wywiadów opisuje charakter swojego doświadczenia religijnego:

    „Mając dwadzieścia lat przeszedłem kryzys religijny. Kryzys religijny bez wiary. Ale przez cały czas nic, tylko czytałem żywoty świętych. Wszystkich, zwłaszcza kobiet. Byłem jak wariat, czytałem tylko to. I Szekspira. Te rzeczy nie całkiem się godzą, ale jednak… Mogą tu być jakieś związki. A dlaczego? Dlatego, że gdy człowiek żyje całkowicie sam, gdy wszechświat jest próżny, dociera się do jakieś granicy. A ta granica jest dla niewierzącego w gruncie rzeczy tym samym, co nazywa się Bogiem. I zaraz pan zobaczy, dlaczego zrozumiałem mistrza Eckharta. Otóż Mistrz Eckhart także mówi o Bogu jako o czymś w rodzaju granicy, którą trzeba jednak przekroczyć. Trzeba wyjść poza Boga, wejść w boskość”[20].

    A wtedy nie ma już metafizycznego spektaklu stworzenia i zbawienia, angażującego Boga, anioły i demony, a rozgrywającego się wokół człowieka, wokół jego ulotnego tchnienia zwanego duszą. Chrześcijaństwo to tylko „metafizyczny egoizm” (Bierdiajew), przypisujący człowiekowi centralne miejsce w chaosie świata. Zagłaskuje nas obietnicami rodem z dziecięcego kojca — że kiedyś wszystko będzie dobrze, że św. Mikołaj istnieje. Być może kiedyś z tych infantylnych obietnic wyrośniemy. Tymczasem, na zakończenie, posłuchajmy gderliwego mędrca z Paryża: „Wszystko, co nam się wydarza, jest próbą — zarówno dobro, jak i zło. Zwłaszcza dobro”[21].

    0

    1
    Odpowiedz
  9. Twoja chujnia nigdy, slyszysz, nigdy sie nie zmieni, jesli nie uczynisz radykalnego ciecia. Przeczytaj,co pisze ten gosciu o filozoficznym zacieciu. Ma duzo racji. Daj spokoj z takm zyciem do bani.OPamietaj sie.

    0

    0
    Odpowiedz
  10. Kurwa, to rzeczywiście masz problem, może mu przemów mu do rozsądku że tak być po prostu kurwa nie może i zagroź mu że weźmiesz rozwód to wtedy się zastanowi, oczywiście powiedz mu że myślisz że on specjalnie nie stara się pracować, możesz sobie na takie ultimatum pozwolić ponieważ to TY pracujesz a nie on. Wtedy się obudzi a jak nie to rozwód i chuj.

    0

    0
    Odpowiedz
  11. Widziały gały, co brały, patałachu płci odmiennej. A teraz do roboty (możesz się nawet zgłosić do naszego Łódzkiego Wydziału Fabrycznego, to sobie dorobisz do pensji), a po powrocie z niej grzecznie na kolana i do gały męża-skończonego patałacha. Tylko pamiętaj, żeby nikt o tym, że robisz laskę, się nie dowiedział -bo jak połkniesz to kanibalizm, a jak wyplujesz to aborcja i jakaś zmyślona przez klechy posrana bozia zabrania- a wtedy rodzina żyć ci nie da. /Pan twój, Mesio PS. Życie jednak jest sprawiedliwe -bo karze za głupotę.

    0

    0
    Odpowiedz
  12. Hej!
    Powiem Ci z własnego doświadczenia. Spotykam się z mężatką, która jest w bardzo podobnej, ale dużo gorszej sytuacji od Ciebie.
    Popełniłaś błąd wychodząc za niego za mąż, możesz jeszcze naprawić ten błąd, nie musisz pokutować do końca życia. Chcesz swojego szczęścia czy jako takiego zadowolenia rodziny bo i utrzymania dorobku rozwodowego na 0?
    Zastanów się teraz…

    0

    0
    Odpowiedz
  13. @8. Nosz kurwa, kółko w myszce mi się skończyło!

    0

    0
    Odpowiedz
  14. Haha, jakie cwaniaki. Jeżeli nadal coś do niego czujesz, to nie dawaj od razu za wygraną. Może posłuchaj pana spod dwójki, pisze sensownie – najpierw zaszantażuj seksem, a potem zakręć kurek z kasą.

    0

    0
    Odpowiedz
  15. Raduje mnie twoja chujnia, kocham patrzeć/słuchać jak kretyni cierpią, a nie znoszę gdy ludzie godni człowieczeństwa to samo czują

    0

    0
    Odpowiedz
  16. Więc dlaczego wyszłaś za niego? Powiedz mi.

    0

    0
    Odpowiedz
  17. Lubie tego
    wWody Allena, bo gosc nieglupi, na swoj sposob bardzo wyjatkowy i jeszcze kreci doskonale filmy, ktore niejednemu z Was napewno otworzyly oczy. Autorka sporo nam tutaj napisala o swoich problemach i dylematach. A w zyciu tak na dobra sprawe liczy sie tylko kilka rzeczy. proponuje Autorce obejrzenie filmu Woody Allena pod tytulem „Wszystko gra” (Tytul angielski: Match point”). Niech go sobie Autorka wypozyczy lub kupi. to nie jest majatek, a film ten skloni autorke do glebokich refleksji, zastanowienia sie nad swoim zyciem oraz wyciagniecia odpowiednich wnioskow dla siebie po obejrzeniu tego filmu, ktory – co tu duzo mowic – jest mocny. Myslicie, ze takie sytuacje sie nie zdarzaja w realnym zyciu? Oczywiscie, nie chcialbym, abyscie z powodu swoich chujni i innych problemow usmiercali 2 lub 3 ludzi, co uczynil, bohater, protagonista w tym filmie. Oto tresc tego filmu:
    Film rozpoczyna się, kiedy Chris Wilton, irlandzki utalentowany ekstenisista, zatrudnia się jako nauczyciel w elitarnym londyńskim klubie tenisowym. Jednym z jego uczniów jest Tom Hewett, młody mężczyzna z bogatej rodziny.

    Pewnego dnia Tom zaprasza Chrisa do opery, którą obaj bardzo lubią. Chris poznaje tam jego siostrę Chloe. Wkrótce zaczynają się spotykać, a dziewczyna załatwia mu dobrze płatną pracę w jednej z firm swojego ojca.

    Na jednym z przyjęć rodzinnych Chris poznaje narzeczoną Toma, piękną amerykankę Nolę Rice, niespełnioną aktorkę, wciąż bez skutku chodzącą na przesłuchania. Kiedy razem z Chloe spotykają się z parą, Chris jest coraz bardziej oczarowany Nolą. Mają romans.

    Kiedy Tommy rozstaje się z Nolą, ponieważ poznał inną kobietę, z czego bardzo cieszy się jego matka, kobieta wyjeżdża z Londynu. Chris próbuje bezskutecznie ją znaleźć.

    Pewnego razu w jednej z galerii Chris przypadkiem spotyka Nolę. Choć jest już żonaty, przekonuje ją, żeby dała mu swój numer telefonu. Tak na nowo rozpoczyna się ich romans. Mężczyzna zapewnia ją, że jest znudzony życiem ze swoją żoną, która nie może zajść w ciążę i chce od niej odejść, ale niestety nie umie jej o tym powiedzieć. Kiedy Nola zachodzi w ciążę, Chris wpada w panikę. Proponuje jej aborcję, ale ona chce urodzić to dziecko i bardzo nalega na Chrisa, aby powiedział żonie prawdę o romansie. Jednak on nie potrafi zrezygnować ze stałej pracy w firmie swego teścia i zostawić żony. Przy Noli nie widzi on dla siebie żadnej przyszłości.
    Mimo ze ze swoja kobieta takiego fantastycznego ruchania nie mial i miec nie bedzie, ale jak widzisz Autorko, odbywanie mocno zadowalajacych stosunkow seks. nie jest wszystkim. W efekcie koncowym wygoda i dobra kasa bierze gore (uwaga komentatora).
    Chris bierze strzelbę teścia i idzie do mieszkania Noli, lecz najpierw wstępuje do sąsiadki. Zabija ją przy pomocy strzelby, robi bałagan i kradnie trochę biżuterii z jej domu, by upozorować włamanie. Następnie zabija Nolę, wchodzącą do domu. Wszystko wygląda jakby zginęła ona przypadkiem. Choć męczą go wyrzuty sumienia, kłamie na policji. Mężczyzna wyrzuca biżuterię do Tamizy, ale jedna obrączka kobiety nie wpada do rzeki. Policja dowiaduje się o śmierci narkomana, który miał właśnie tę obrączkę w kieszeni, którą przypadkiem znalazł. Jest dowód na to, że to on zabił kobiety.
    Chris nie ponosi żadnych konsekwencji, wierząc, że w życiu najważniejsze jest szczęście. Film kończy się, kiedy to on i Chloe przywożą swojego nowonarodzonego synka do domu.

    0

    0
    Odpowiedz
  18. No KUrwosci ogromne! chyby was mocno pojebalo z tymi komentarzami. Nie macie niczego innego do roboty tylko pisanie tych bzdur, glupstw i nonsensow? Niedoszli, popieprzeni dziennikarze jak z koziej dupy traba. co tu piszecie o Emilu Cioranie, ktorego dziela czytalem przed wielu laty w j. francuskim, bo ojciec moj przyniosl je akurat z instytutu i polozyl mi pod nos, a to tylko dlatego, abym dostal bolu dupy i zoladka i chodzil z zamulona mozgownica przez pare dni i nie zawracal mu glowy – jako nastolatek – historiami o dupie Maryny. Nie oznacza to, ze Cioran jest zlym wyborem. Jego dziela przezyly po jego smierci swego rodzaju renesans. Uwazam, ze na to zasluzyl. Nie uwazam czas spedzony nad jego ksiazkami za czas stracony. Ale czy Autorka jest zainteresowana dzielami tego wybitnego filozofa? Jak w kazdym razie wiele skorzystalem i ni e zaluje czasu poswieconego na lekture jego glownych dziel.

    0

    0
    Odpowiedz
  19. woody Allen, to dobry numer, wyrafinowany, ale inteligentny cynik, znajacy zycie i ludzi, i lubiacy mimo zaawansowanego wieku mlode, zdrowe kobiety, co dobrze swiadczy o nim i jego potencji. Przynajmniej ma fajna, mloda dupcie w mieszkaniu. Do tego filmu jest wiele interesujacych komentarzy. Zachecam Autorke do ich przeczytania.

    0

    0
    Odpowiedz
  20. Amerykanski filozof, wybitny i dosc dobrze znany w wielu srodowiskach naukowych, Thomas Nagel, napisal wiele ksiazek, w tym publikacje, w ktorych przedstawia w przystepny sposob czytelnikowi skomplikowane zagadnienia. Polecam Autorce jego krotkie wprowadzenie do filozofii „Co to wszystko ma znaczy?”. Czytalem te pozycje w jezyku niemieckim i angielskim. Byc moze ukazala sie ona w miedzyczasie w j. polskim. Sporo w niej glebokiej madrosci, refleksji nad takimi pojeciami, jak smierc, sens zycia, sprawiedliwosc, prawo i bezprawie, znaczenie slow,itd.
    Thomas Nagel należy do elity współczesnej filozofii. Swoje pisma poświęca etyce, filozofii polityki, epistemologii i dziedzinie, w której zyskał największą renomę – filozofii umysłu.

    Jedną z najbardziej znanych prac Nagela jest artykuł „Jak to jest być nietoperzem”. Nie jest to jednak – jak mogłoby się wydawać – socjobiologiczny opis percepcji nietoperzy, lecz dysertacja nad problemem możliwości zobiektywizowania osobistego doświadczenia. Artykuł ten dał Nagelowi miejsce w kanonie filozofii umysłu – obecnie jest on jednym z najczęściej cytowanych współczesnych filozofów i zdobywcą licznych nagród i stypendiów za osiągnięcia w swojej dziedzinie.

    Thomas Nagel urodził się 4 lipca 1937 roku w Belgradzie, w rodzinie żydowskiej. Studiował m.in. na Oksfordzie i Harvardzie, a obecnie jest profesorem na Uniwersytecie Nowojorskim, gdzie naucza prawa i filozofii. Razem ze swoim kolegą po fachu, Ronaldem Dworkinem, prowadzi także chętnie odwiedzane przez gości seminarium. W trakcie swojej kariery naukowej nauczał również na Uniwersytecie Kalifornijskim i w Princeton. Od wielu lat jest aktywnym członkiem Amerykańskiej Akademii Sztuk i Nauk, a w 2006 roku został członkiem Amerykańskiego Stowarzyszenia Filozoficznego. Publikować zaczął już w wieku 22 lat.

    W swoich pracach Nagel porusza głównie problematykę rozróżniania i godzenia subiektywnego i obiektywnego punktu widzenia. W filozofii umysłu doprowadziło go to (m.in. we wcześniej wymienionym artykule) do gruntownej krytyki – popularnego w okresie, gdy autor tworzył pracę – redukcjonizmu, tzn. redukowania świadomości i subiektywnych doświadczeń do neuronalnej aktywności mózgu. Nagel twierdzi, że świadomość ma unikalny nieredukowalny (a przynajmniej nie bez pomijania jej istoty) charakter i nie sposób jej ująć w terminach obiektywnych. Naturą umysłu jest właśnie jego subiektywność i osobistość.

    W etyce z kolei, idąc tropem Kanta, proponuje ugruntowanie moralności w racjonalności praktycznej. Źródła moralności upatruje nie w skutkach czynu, ale w naturze działania etycznego. To właśnie w tej naturze wskazuje racje obiektywne i subiektywne, stojące za działaniami etycznymi. Człowiek, chcąc postępować etycznie, musi kierować się racjami obiektywnymi, tj. traktować wartość innych równoważnie ze swoją i postępować tak, by każdy – bez względu na tożsamość – działał, kierując się wspólnym dla wszystkich celem.

    Jedną z najważniejszych zalet Nagela jest jego klarowny i lekki w przekazie sposób formułowania myśli. Wykorzystując ten atrybut, napisał dobrze odbierane wprowadzenie do filozofii pt. „Co to wszystko znaczy?”, udowadniając, że potrafi operować nie tylko językiem specjalistycznym. Nagel doskonale ilustruje to, że konsekwentnie prowadzona myśl może odcisnąć swoje piętno we wszystkich dziedzinach filozofii.

    0

    0
    Odpowiedz
  21. To prawda, Thomas Nagel to wielka osobowosc, wybitny filozof, wielki umysl.Znam prawie wszystko, co do tej pory opublikowal. Jestem nic zafascynowany.

    0

    0
    Odpowiedz
  22. ale przeciez mozesz wiecej zarobic I wtedy bedzie wszystko ok. zostan prostytutka na wieczory I noce a do tej pracy, ktora masz przychodz tylko „podteplowac karte”. powodzenia!

    0

    0
    Odpowiedz
  23. Jeśli żyjesz z nierobem,tylko dlatego ,że masz ślub kościelny,to nie pozostaje ci nic innego,tylko pierdolnąć sobie w łeb. Kurwa,jak czytam takie bzdury ,to mi szczena opada.

    0

    1
    Odpowiedz
  24. Chłopak się opierdala, bo nie ma motywacji do pracy, a jest tak dlatego, że ma chujowy sex i nie ma dla niego sensu się starać. Po prostu go nie podniecasz. Chętnie by sobie poruchał jakąś inną. A po za tym, to żona nie jest po to, aby z nią uprawiać sex, tylko do wychowania dzieci. Sex jest po za domem z innymi kobietami.

    0

    0
    Odpowiedz
  25. Kopnij dziada w dupe bo inaczej do końca życia będziesz żałować.

    0

    0
    Odpowiedz
  26. Tak właśnie kobiety wybierają sobie mężczyzn – pociąga ich luz, swoboda, brak stresu. Czy nie było tak w Twoim przypadku? Ale to wszystko ma zawszr swoją drugą stronę, taki luzak przeważnie zawsze miał wszystko podstawione pod nos, nigdy ciężko nie pracował, nie wie co to odpowiedzialność itd.

    0

    0
    Odpowiedz
  27. Chuj Ci w dupę, sama sobie takiego wzięłaś. Ja bym go dawno wyjebała z domu.

    0

    0
    Odpowiedz
  28. A mieszkanie na kogo jest zapisane?

    0

    0
    Odpowiedz
  29. @8, 21 Zlituj się człowieku! To jest chujnia.pl Jaką masz pewność, że autorkę tematu zainteresuje pogląd takiego czy takiego filozofa? W dodatku odpierdalasz takie dużego formatu elaboraty. Od tego masz na pewno fora filozoficzne w sieci i takie tam podobne, a wpierdalasz się tutaj. To jest chujnia, porady mają być tu pisane plain and simple, nawet i kolokwialnym językiem. Idź w pizdu gdzieś na jakiegoś filozoficznego bloga/forum i daj innym spokój. Jaja robisz?

    0

    1
    Odpowiedz
  30. @8 kim jesteś?;) i jak trafiles/as na ta stronę?szacun dla ciebie

    0

    0
    Odpowiedz
  31. Zielona Cebula! Musi wrócić!

    0

    0
    Odpowiedz
  32. Mail nr 30. Mily komentatorze. W zasadzie nieczesto mi sie zdarza pisac takie rzeczy, ale jest faktem, ze filozofii, literaturze, lingwistyce, historii sztuki oraz socjologii poswiecilem polowe mego zycia. Napisalem pare slow w zasadzie tylko po to, aby zachecic autorke do zastanowienia sie nad soba, nad swoja egzystencja, aby wstrzasnac nia do granic ostatecznych. Te moje refleksje mialy zachecic autorke do skoncentrowania swojej uwagi na sprawach zasadniczych, egzystencjalnych. Moze Emil Cioran nie jest kims, w kim autorka gustuje, ale lektura dziel tego na swoj sposob genialnego, radykalnego sceptyka sklania do zastanowienia sie nad zyciem, zmusza do radykalnej zmiany swiatopogladu, zacheca do zrobienia porzadku w tym malym, marnym, absurdalnym zyciu, bedacym udzialem wiekszosci z nas. Padlo tutaj rowniez nazwisko Thomasa Nagela, wybitnego, wrecz genialnego filozofa. Pisze w przystepny sposob o sprawach dotyczacych nas wszystkich. mialem okazje sluchac jego wykladow na New York University School of Law. Zachecam Autorke do lektury jego krotkiego wprowadzenia do filozofii („What Does It All Mean? A very short introduction to philosophy. New York/Oxford).

    0

    0
    Odpowiedz
  33. No padam na swą twarz, jak wcześniej było wiele nieciekawych komentarzy tak teraz wywody filozoficzne są ciekawe i „zacne”, lepsze to niż loszka, KOM – koleś od mesia itp. bzdury. Brawo tak trzymać! Jednak co ma piernik do wiatraka?? Autorka chujni po przeczytaniu ich twórczości na pewno zrobi obrót w swoim życiu o 180 stopni 🙂 tego jej życzę!

    0

    0
    Odpowiedz
  34. My tutaj obecnie przebywajacy w bardzo milej knajpie w krakowie, towarzystwo w dobrym nastroju, orkiestra gra tak, jakbyscie tego pragneli, przeczytalismy wpis Autorki, ktory moj przyjaciel wydrukowal razem z komentarzami. Wiele komentarzy jest po prostu bombowych, jak Rysiu czytal niektore z nich, a rowniez te filozoficzne wywody i rady, to narod autentycznie zglupial, bo nikt nie slyszal czegos takiego, czy tez czytal w calym swoim dotychczasowym zyciu (tzn. 32-40 lat). Bo towarzystwo wlasnie w takim wieku. Jeden koles tak sie tym wszystkim przejal czy tez wzial do serca, ze zaraz dzwonil z knajpy do ojca swojej kuzynki, majacego tez filozoficzne zaciecie i pytal o tego Ciorana i tego drugiego Nagela, tzn. tych filozofow. I co sie okazuje? on o nich slyszal, a po przeszukaniu 4 szaf z ksiazkami znalazl jakas mala ksiazke z aforyzmami tego -Jak go tutaj komentator okreslil, radykalnego sceptyka Ciorana, i zamierza to przestudiowac i analizowac, mimo ze Koleg moj serdeczny jest wierzacy, ale mimo wiary chce sie wgryzc w temat, aby na nastepnej imprezie cos wiecej nam powiedziec na temat tego filozofa. A tak na marginesie, to my tutaj obecni, 15 osob chlopakow i dziewczyny, bylibysmy ciekawi, co Autorka powyzszego wpisu mysli o tym wszystkim, po przeczytaniu tylu ciekawych komentarzy. Nie wszystkie sa ordynarne i pisane przez jakichs demonow seksu czy ruchania od rana do nocy. Prosimy Autorke o zajecie stanowiska. Zyczymy dobrej nocy. Glowa do gory, zycie jeszcze sie nie skonczylo. Zyczymy powodzenia.

    0

    0
    Odpowiedz
  35. Do 2 popieram kurwa ty dobrze wykombinowales,masz u mnie o,7l.Do autorki zapoznaj go z Kiepskim bedzie im weselej a pozniej rzuc go w chuj dopuki nie macie dzieci,bo pozniej bedzie chujnia.

    0

    0
    Odpowiedz
  36. Kopnij w dupe jebanego lenia i to NATYCHMIAST. Nie marnuj sobie życia kobieto!!! Dobrze Ci radze. Chuj z rozwodem, bierz i koniec. A rodzina co pomysli? Mozesz mieć to w dupie co pomyśla ( niech oni chuja utrzymuja jak chcą ). Pozbywaj sie chuja natychmiast, powtarzam.

    0

    0
    Odpowiedz
  37. 2 ty dobrze wykombinowałeś.Jak nie jest debilem na pewno znajdzie pracę.

    0

    0
    Odpowiedz
  38. Po kilkunast latach małżeństwa,jest jedno wielkie gówno.Nawet o tym pisać się nie chce.

    0

    0
    Odpowiedz