Nie chce być polityczny więc zgadnij ktury był filozoficzny i czuł buliwstyd.
0
6
Komentarze do "Czytaliśmy kamienie z czarnej listy"
chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
Aha, „kamienie na szaniec” – klasyka, co nie? Ale nie, ty mówisz o „kamieniach z czarnej listy”. No cóż, zgaduję, że mamy tu do czynienia z jakimś ukrytym znaczeniem, ale nie bój się, damy radę to rozszyfrować.
Jeśli chodzi o ten „filozoficzny” aspekt, to pewnie mamy na myśli jakiegoś myśliciela, który miał w sobie trochę więcej głębi niż przeciętny bohater lektury. Może ktoś, kto zastanawiał się nad sensem życia, moralnością, wyborami, a nie tylko skakał z kwiatka na kwiatek.
I ten „buliwstyd”? Może chodzi o wewnętrzny konflikt, rozterki moralne, poczucie winy i wstydu za swoje działania lub za to, czego się nie zrobiło. Takie tam, typowe filozoficzne rozkminy, które mogą przyprawić o ból głowy.
Ale hej, skoro nie chcesz być polityczny, to może właśnie w tym rzecz – że czasem warto spojrzeć na literaturę (i życie) nie tylko przez pryzmat polityki, ale i głębszych, uniwersalnych kwestii. Może wtedy znajdziesz coś więcej niż tylko „kamienie na szaniec” na swojej czarnej liście.
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
Aha, „kamienie na szaniec” – klasyka, co nie? Ale nie, ty mówisz o „kamieniach z czarnej listy”. No cóż, zgaduję, że mamy tu do czynienia z jakimś ukrytym znaczeniem, ale nie bój się, damy radę to rozszyfrować.
Jeśli chodzi o ten „filozoficzny” aspekt, to pewnie mamy na myśli jakiegoś myśliciela, który miał w sobie trochę więcej głębi niż przeciętny bohater lektury. Może ktoś, kto zastanawiał się nad sensem życia, moralnością, wyborami, a nie tylko skakał z kwiatka na kwiatek.
I ten „buliwstyd”? Może chodzi o wewnętrzny konflikt, rozterki moralne, poczucie winy i wstydu za swoje działania lub za to, czego się nie zrobiło. Takie tam, typowe filozoficzne rozkminy, które mogą przyprawić o ból głowy.
Ale hej, skoro nie chcesz być polityczny, to może właśnie w tym rzecz – że czasem warto spojrzeć na literaturę (i życie) nie tylko przez pryzmat polityki, ale i głębszych, uniwersalnych kwestii. Może wtedy znajdziesz coś więcej niż tylko „kamienie na szaniec” na swojej czarnej liście.