Jebło mi drukarkę z ranca!
Pilnie, na już, potrzebowałem wydrukować jedno, duże foto. Dosłownie jedno!
Lecę zatem od punktu do punktu typu ksero, ni chuja, nie drukują bo zła pogoda, kogoś brzuch boli itp. itd.
Wkurwiłem się, mówię sobie sam do siebie, za chwilę chuj mnie jebnie!
No dobra! Stanąłem pod Mediaworld, lecę na market, oglądam, przeglądam i szukam najtanszej kurwy, która ma w zestawie tusze.
Patrzę, no jest. Do dobre, 59.90 euro będzie za jedną fotę!
Kupiłem, jadę na chatę, podłączam…
no właśnie – podłączam!
Nie kurwa, nie podłączam!
Na pudełku pisze, że suka ma WIFI a kabla w środku NIET!
Dobra, kombinuję i wyszło na to (wyczytałem w necie) że ta kurwa nie połączy się przez WIFI jeśli najpierw nie skonfiguruję jej przez kabel!
No …. myślałem że pierdolnę tym o ścianę!
HP KURWAAA!
Chińczyk obok, załadowałem kundlowi kagańca i zapierdalamy z buciora. Kupiłem kabel. Aż całe 5 euro!
Wracam, podłączam kurwę, konfiguruję, niby działa! Wreszcie suka coś wydrukowała!
Jadę dalej, wrzucam fotę w dużym DPI, mega zajebista, chodzi o to że za chwilę pogrzeb a ja chcę gościa fotkę w ramce postawić na trumnie, albowiem trumna będzie zamknięta. Ludzie będą łazić, nie chciałem się najeść wstydu niskim DPI więc walę FULL WYPAS!
Gdyby nie ten pogrzeb — pierwsza poszłaby do grobu drukarka.
Czemu?
Ta kurwa fotę z deka mniejszą aniżeli A4 drukowała 19 minut!!
W końcu wydrukowała!
Trochę mi za dużą, postanowiłem zmniejszyć troszeczkę i wydrukować raz jeszcze.
I tu kurwa zonk!
Drukarka dostała kopa! Serio! Wyjebałem w to kopa aż miło się rozsypała w mak!
Czemu?
Bo, kurwa, tusz kolor po jednej fotce skończył się!
Dostałem komunikat: pozostało 8% koloru, wymien pojemnik.
Bardzo polecam HP 2722e!
Ale oni wały kręcą niech ich chujnia jebnie!
Pozdro z Modeny.