Wszystko na tym świecie przeżywam jak pojebana. Tak, oczywiście to ma piękne strony, bo potrafię się zachwycić drobiazgami, czasem właściwie niczego mi nie potrzeba, żeby czuć się szczęśliwie albo wystarczy, że ładnie pachnie poranne powietrze.
Ale jak jest źle… to jest źle na całego. Lęk zamienia się w panikę, ból jest nie do wytrzymania, choroby są na maksa przytłaczające. A że więcej jest w życiu jednak rozczarowań, strachu i smutku to łatwo sobie wykalkulować, jak wygląda takie życie.
A najbardziej mnie wkurwia, że wszyscy i tak powiedzą „przesadzasz”, bo ich odczuwanie jest po prostu inne niż moje. Czekam na zjechanie mnie w komentarzach.
8
2
A najgorsze że to wszystko jest po nic, bo i tak umrzesz.
Oczywiście przesadzasz szkodząc sobie i bliskim, więc dobry psycholog zalecany.
Lipa lipa. Myślę, że na Twoim miejscu łatwiej by mi było na jakimś pustkowiu , bo bez ludzi tych bodźców jest dużo mniej . Ciekawe wyznanie
Ja tez
Nie przesadzasz, też tak mam. I świadomość, że z wiekiem mi przeminie, ale będzie to wieko trumny. Ech….
Moze pomysl o takich , ktorym gorzej, zamiast nurzac sie w swoim ego…
Szukaj Boga, wyzszego sensu, medytuj, cwicz, nie ufaj umyslowi, nabierz dystansu do jego gry…zaakceptuj ze taka jestes i zmieniaj ile da rade, poznaj wartosciowych ludzi, wejdz w siebie , wyluzuj itd. Pozdr.
U ludzi wrażliwych mózg wyłapuje wiecej bodzców z otoczenia niż powinien dlatego tak jest