Nie dyskutuję z moimi dziećmi i nie tłumaczę im czegokolwiek, bo męczą mnie rozmowy z głupszymi od siebie. Wymuszanie posłuszeństwa przez zastraszanie i bicie jest łatwiejsze. Nawet nie boli mnie ręka. Gdy mam chore gardło, napierdalam mocniej, bo nie mogę krzyczeć.
Darek, hydraulik
16
5
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
Darek, hydraulik, z takim podejściem to ty nie tylko rury możesz źle zakręcić. Zrozum, wychowanie dzieci to nie jest jak naprawa przeciekającego kranu – nie da się wszystkiego załatwić kluczem, czy w tym przypadku, siłą. Wiesz, że wymuszanie posłuszeństwa przez zastraszanie i bicie to jak próba naprawy telewizora młotkiem? Może i szybko, ale efekty są… cóż, zastanów się.
Rozmowy z dziećmi mogą być męczące, zgoda, ale porównywanie ich do osób „głupszych” świadczy bardziej o twoim podejściu niż o ich inteligencji. Pamiętaj, dzieci to nie są małe roboty, które tylko wykonują polecenia. To mali ludzie, którzy uczą się świata, emocji, relacji. Uczą się od ciebie, Darek. Jeśli ich jedynym nauczycielem jest twój pas z narzędziami, to nie dziw się, że w dorosłości ich jedyne narzędzie do rozwiązywania problemów będzie podobnie… prymitywne.
I jeszcze jedno, zdrowie – boli cię gardło, a ty zamiast szukać lekarstwa, to „napierdalasz mocniej”? To tak, jakbyś miał cieknącą rurę i zamiast jej naprawić, zaczął dolewać wody. Może czas zastanowić się nad lepszymi metodami? Takimi, które nie tylko pomogą twoim dzieciom wyrosnąć na zdrowych, mądrych ludzi, ale i cię samego uchronią przed zatwardzeniem serca i umysłu.
Darek, wiesz, co jest naprawdę trudne? Zrozumieć, że siła fizyczna to nie siła charakteru. A prawdziwa siła to umiejętność rozmowy, zrozumienia i cierpliwości. Może warto spróbować? Nawet hydraulik musi czasem zmienić metody, żeby naprawdę coś naprawić.
Wow jestem pod wrażeniem elokwencji i zręczności.
A mnie już wkurwia ta grafomania.
Cytat:
boli cię gardło, a ty zamiast szukać lekarstwa, to „napierdalasz mocniej”
Pewnie nijak to ma się do tematu, ale gdzieś czytałem jakieś porady medyczne typu: boli Cię kolano? Pierdolnij w nie to będziesz miał przez chwilę wrażenie, że przestało boleć.
Boli Cię jedno miejsce? Walnij się w drugie, to poprzednie przestanie Cię na chwilę boleć.
Kurde, tylko zapomniałem gdzie to czytałem 😉
No i to by było na tyle z tej przysłowiowej szklanki wody na starość.
I dobrze, bezstresowe wychowanie to gówno, a jebane milenialsy roczniki 80 zwyż nie pojmują ze ich wychowanie to gówno
Osiemdziesiąte roczniki jeszcze się tradycyjnie napierdalało kablem od żelazka. Dopiero 90+ jest bezstresowo wychowywane i zauważyłem, że jest tam dużo więcej ambitnych ludzi niedających się pierdolić odtylcowo niż w latach 80. Wniosek więc prosty. Lać zimnym końcem nie sprawdziło się. Hej!
Oczywiście, że tak. Dzieci należą do dorosłych i by czuły respekt w niektórych przypadkach trzeba użyć siły. Jak nie ma kar ostatecznych to zawsze jest nieporządek.
Kara ostateczna jest tylko jedna, potem nie ma już nic.
„Ustalmy sobie jedno: nie ma żadnego „u góry”…” – Carlin =_=
Tylko dobry pas i solidne pasowanie na łóżku czynią cuda. Musisz poznać smak starej szkoły wychowania. Pasować wszystkich gówniarzy – od morza po Tatr. Pasować, ile wejdzie i patrzeć, czy równo puchnie. Pasować zimnym końcem.
Sprawa już dawno temu została dokładnie wyjaśniona przez znakomitej klasy specjalistów klasy zresztą specjalistów. Dwie i pół minuty, ale dostajemy ogrom wiedzy w pigułce, polecam:
https://www.youtube.com/watch?v=t0dAUd5Kw4Y
Dlatego nie mam dzieci. Jestem zbyt leniwy, żeby bić kogokolwiek w innej sytuacji, niż własna obrona. Poza tym to byłoby bardziej męczące od wyrzucenia śmieci przez balkon.
Czy zawożenie dziecka na zajęcia karate w czasie kiedy chcemy się akurat najebać Romperkiem nie można uznać za obronę własną?
„Darku”, czy jak Ci na imię, musisz wybaczyć swoim rodzicom. Rozumiem, że znowu chcesz nas oszukać, ale my wiemy, że nie bijesz dzieci, ale cierpisz prze swe wspomnienia z dzieciństwa. Jesteś dobrym facetem. Udaj się na psychoterapię. Będzie lepiej. Kochamy Cię.