Przychodzi kurwobogacz do Pana Naszego (tak dużą literą) Mesia, ale Pan Nasz nie otwiera mu bramy, ponieważ raczył pójść się wysrać. Kurwobogacz przechodzi przez bramę, ale tam dopada go krokodyl różańcowy (Janusz), chwyta paszczą za głupi ryj i zaczyna żreć. Pan Nasz podciera dupsko, wychodzi i widząc jak krokodyl spożywa posiłek, wzdycha: Ech, trzeba szukać kolejnego patałacha, który będzie wyzywał kurwobiedaków. Ale po chwili się uśmiecha wiedząc, że 115 kilowym ścierwem nażre się kilka krokodyli, więc koszty żywienia gadów trochę się obniżą. Faktycznie, Janusz kończy posiłek, a kolejne krokodyle dopiero go zaczynają.
3
9
jebaj sie przyglupie, od jegoekscelencji bogacza sie odpierdol
Po szerokim stawie pływają łabędzie, kto na taśmę nie chce, ten w konserwach będzie… /Mesio PS. PS-a nie będzie. Albo nie… Będzie… Wszystkie podróby, Pana waszego, jakie się tu od kilku lat pokazują: WYPIERDALAĆ.
Mesiu powinieneś wiedzieć że imitacja to najszczersza forma pochlebstwa.
A wiesz co, patałachu…? To nawet ma sens…
/Mesio PS. Staw się pod bramą naszego ŁWF z CV w zębach i 5 stówkami w łapie, i powiedz, że to ty, to zostaniesz przyjęty bez kolejki i pójdziesz na nasz kurs dla brygadzistów.
Dorze muwisz
-Tezto W najebany promilane