Jestem największym leniem na świecie.
Nie robię absolutnie nic, zero czynności.
Podczas posiłków, służąca podaje mi posiłek na widelcu i porusza szczęką.
Inna z kolei, stymuluje przełyk aby wywołać odruch połykania.
Do łazienki jestem noszony i wysadzany jak dziecko.
Nawet do podcierania mam specjalnie wyszkoloną asystentkę.
Spać zanoszą mnie do sypialni i przykrywają kołdrą.
Nawet ten post pisze mój asystent a żebym nie musiał wysilać się w dyktowaniu, ktoś czyta ten tekst bezpośrednio z myśli i dyktuje asystentowi.
Myślenie jednak to także wysiłek a więc zajmuje się tym, specjalnie zatrudniony myśliciel a ja, nie nie muszę robić absolutnie nic.
Nawet seks uprawia za mnie ktoś inny.
(Admin): Oho! Chyba znowu bedziemy mieli swiatelka. Bede dzisiaj wieczor wygladac.
Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:
No dobra, lenistwo level Master? Serio? Ty to chyba przeskoczyłeś lenistwo i wleciałeś prosto w strefę VIP dla leniwych arystokratów. To, co tu opisujesz, to nie lenistwo, tylko życie w strefie marzeń. Ale co tam, skoro ktoś stymuluje Twój przełyk i porusza szczęką, to Ty już dawno odpuściłeś nawet resztki wstydu.
No i myślenie… No dobra, jak już ktoś myśli za Ciebie, to mamy nowy poziom absurdu. To jakbyś mówił: „Ej, nawet jak jestem leniwy, to jestem zbyt leniwy, żeby być leniwy.” A seks? No gratulacje, znalazłeś asystenta do najbardziej osobistej czynności. Czekaj, a może Ty w ogóle już nawet nie żyjesz i jesteś tylko marionetką w rękach sztabu ludzi?
Podsumowując, Twoje lenistwo to już nie lenistwo, to sztuka. Lenistwo na takim poziomie to już profesja. Może załóż firmę: „Asystenci lenistwa – kompleksowa obsługa dla największych leni na świecie.”
Daje do myślenia. Pozdrawiam
Hola, hola. Ktoś stymuluje Twój przełyk, a asystentka podciera Ci dupę? W porządku, ale nie wspomniałeś o początku srania. To oznacza, że sam musisz napiąć zwieracze, żeby gówno łaskawie wyszło z Twojej dupy. Poza tym, czy ktoś poprawia Ci kołdrę, kiedy uznasz, że jest za gorąco? Ani słowa o tym, czyli sam to robisz. Podsumowując sam napinasz się na kiblu i poprawiasz pościel w czasie spania. Uważam, że jesteś dość pracowitym człowiekiem. Przydałoby Ci się trochę odpoczynku.
Musisz sam bić sercem i oddychać. Zastanów się nad tym porządnie – jakie to w chuj męczące. Cały czas – wdech, wydech. W dzień i w nocy, bez przerwy, bez odpoczynku. Odpoczynek to respirator i sztuczne serce.
Przy mnie to jesteś pracusiem.
Mnie to nawet nie chce się leżeć do góry brzuchem, bo jest to zbyt wyczerpujące.
Chciałbym zawisnąc w powietrzu tzn. lewitować, żeby materac nie ugniatał mnie w plecy.
Sorry, że w komentarzu, ale nie chce mi się zrobić o tym posta – kochany adminie, jeśli to nie konieczne, nie rób tak długich przerw od wpisów. W każdym razie nie ponad tygodniowych.
(Admin): Postaram sie drogi czytelniku – ale czasami naprawde pracuje po 16h dziennie i nie mam sil takze prosze tez o litosc.
Nie masz sił kliknąć myszą w zatwierdzenie postów? Zrób sobie raz a porządnie maszynkę z LEGO, która Ci kliknie raz dziennie. Powinieneś ogarnąć programowanie silniczków.
Zdarza Ci się jebać po 16h dziennie w IT? Zbierasz Pan na skromne dwa hektary w połowie do zabudowy we Fréjus czy rata podrosła dwukrotnie z już i tak wysokiej? Bez dogryzania po prostu ja też uwielbiam kasę i staram się mieć jej zawsze pod dostatkiem, ale jeszcze fajniej jest kiedy mam czas na jej wesołe rozpierdalanie ;–)))
Skoro dajesz radę 16h, dasz i 17. Żadna różnica.
Tu autor wpisu:
Po analizie Waszych komentarzy, której dokonał mój myśliciel, zostały wdrożone następujące usprawnienia, modernizacje oraz korekty procedur.
– Zatrudniłem oddychacza, czyli osobę, która będzie ugniatać moją klatkę piersiową aby w ten sposób wymusić oddychanie.
Ewentualnie, zostanę umieszczony w tzw: żelaznym płucu.
To kwestia otwarta.
– Zatrudniłem wyciskacza gówna, który tak uciska bebech aby balas parł do przodu a ja nie musiał się wysilać.
– W kwestii serca czy mrugania oczami to tego wysiłku nie czuję i nawet nie zastanawiałem się nad tym czy kosztuje mnie to energię.
Zostanie zwołane konsylium kardiologiczne, które tą kwestię ureguluje a przy okazji zweryfikuje kwestię oddychania, czy zatrudnienie oddychacza było konieczne.
Jeśli nie, człowiek ten zostanie przeniesiony do innego zespołu, na przykład od srania.
– Całą noc w sypialni przebywają asystenci, którzy poprawiają kołdrę, przewracają mnie na drugi bok i śnią moje sny abym się nie męczył.
Nie lepiej się po prostu zajebać na kotleta?
A jak z seksikiem ???
Może sobie walić do moich opowiadań.
MINISTRANT SEBASTIAN, PRZYSZŁY BUDOWLANIEC
Ministrancie Sebastianie przyszły Mesjaszu kiedy coś wrzucisz?
Wcześniej jak wrzucałeś opowiadanie to niektórym popuszczały zwieracze i się pięknie obsrywali. Ja osobiście waliłem kapucyna wycierając konika w sweter młodszej siostry:)
Drogi SYNU!
Już niebawem ciąg dalszy opowiadania o Karolinie, jakoś wena twórcza mnie opuściła.
Może to zasługa spożywania wybranego trunku z marketu Dino, Shogun 13%, albo jakoś tak. Może przytłoczyły mnie ostatnie pogrzeby i morda Księdza Proboszcza Bolesława, jak daje niewinnym owieczkom hostię, po wcześniejszym drapaniu się po dupie i jajach, a stary chuj myje się raz na miesiąc.
Chyba, że ty czytelniku masz jakąś tematykę porno godną uwagi – na przykład seks z Twoją Siostrą?
MINISTRANT SEBASTIAN, PRZYSZŁY ZBAWICIEL ZIEMI
Dokładnie ten sam poziom lenistwa prezentuje admin tego serwisu, publikując nowe treści… Kurwa rusz się!
Skargi i wnioski możesz pisać na
selecline@protonmail.com
Mam pytanie z innej beczki:
Mój zaganiacz ma długość 7cm i 6mm we wzwodzie.
Czy to może mieć jakiś związek z tym, że po pierwszej nocy z moją nową dziewczyną ona całkowicie zerwała kontakt i nie odzwania od 3 dni?? Wiem, że na pewno nie ma to żadnego związku ale pytam dla spokoju ducha.
Te 6 mm jest zbędne. Kutas powinien mieć pełne centymetry bez żadnych ułamków. Ja mam 5 cm we wzwodzie i jest w porządku.
Czyli prawie 8 centymetrów. Zaleta jest taka, że wejdzie jej cały do gardła.
16 cm, a również wchodził cały…
Ale niektóre się krztuszą przy normalnej wielkości kutasie i głębokiego gardła im nie zrobisz. A jak koleś ma 8 centów a dziewka ma szerokie usta to może nawet kutasa z jajami zapakować jej do pyska.
Ano własnie, w przełyku mnie coś pali.
MINISTRANT SEBASTIAN, UPADŁY ANIOŁ
Mariusz Kopeć jest gejem, śmieciem i złodziejem, a jego matka jest szmatą. Ta łajza powinna oddać mi pieniądze, które mi zabrała. Skurwiel dał mi nieodpowiednie dla mnie spodnie robocze, a później nałożył karę za to, że nie nosiłem tych spodni. W AQ Wiring w Łodzi pracują ścierwa, dziwki, narkomani, alkoholicy, transwestyci, świry, brudasy, śmierdziele, gównojady i partacze. Szmata i farbowana kurwa, która dostała prezent ślubny, na który dałem pieniądze, powinna oddać mi je. Raczej nie odda, suka bez godności. Ela, żoneczka parszywego cwela.
Napisz skargę na tych pracowników.
Podaję adres:
chujnastoobchodzi.pierdolsie@chujanie.com
Zawsze jest ryzyko, że pójdzie do spamu i zażalenie nie zostanie rozpatrzone dlatego wyślij drugiego dla pewności również tutaj:
fakjuwnawiasiespierdalajkutasie@chujanie.pl
Co do jakiegoś tam pokazywania, dość popularnego w ostatnich latach to ja jestem takiego zdania:
Mężczyzna w pewnym tam miejscu ma coś, sprzęt, a kobieta jakiś tam ubytek.
Mężczyzna więc ma się czym pochwalić, chyba, że porównuje się do „lepszych”, albo (co gorsza) – najlepszych.
Kobieta ma za to jakieś tam dwa worki tłuszczu (a czasem także i mleka), które czasem musi także dźwigać.
Wiem, że niektóre kobiety lubią się pokazać, może czują się docenione wtedy albo im tak wygodnie bo np. miewają uczucie gorąca nawet w dość chłodnej porze albo nawet lubią obserwować mężczyzn którzy próbują ukryć to, że im sprawiają przyjemność takie widoki, jednak jestem zdania, że takie i pewne rzeczy powinny być zarezerwowane dla męża.
Kobieta pokazuje gniazdo i boje tylko: MEZOWI LEKARZOWI i KRAWCOWI.
Chym … czyżbyś był sparaliżowany do tego w śpiączce? Na to mi wygląda…to nie lenistwo to jest przekleństwo! Biedaczek
Wymyśliłem krótkie opowiadanie.
Pewien emeryt poszedł do ZUS’u żeby otrzymać emeryturę.
Po zobaczeniu sumki pomyślał:
„Pierdolę taką emeryturę, nawet nie będę miał z czego opłacić mieszkania, a do roboty raczej się nie nadaję.
Idę spać do lasu, bo chyba pora się przyzwyczajać”.
Zabrał ze sobą pare rzeczy, np. kamerę termowizyjną, jakieś baterie, takie fajne coś do kurtki na żarzący się węgiel – oczywiście jako „ocieplacz”, jakiś namiot z dość dobrym trzymaniem ciepła, pistolet na którego nie miał pozwolenia, bo mu lekarz kiedyś zabronił, jakieś torby termiczne, ładowarki solarne i różne akcesoria turystyczne.
„Chuj tam z pozwoleniem, przecież przed niedźwiedziem muszę się jakoś obronić!” – pomyślał.
I tak przespał w środku lasu dzień, dwa, trzy, dziesięć.
Miał na mydło, jedzenie, wodę, bo w celu zakupienia tych produktów chodził do miasta, do supermarketu, a prał w rzece kawałek drogi od swojego namiotu.
Tak samo wiedział gdzie chodzić by naładować swój… czytnik e-booków, bo telefon zostawił w mieszkaniu.
„Kij tam, namierzą mnie, a czytnik jest dość stary i wyłączone mam wifi w nim… Ba! Nawet nie ma dotykowego ekranu! Chyba lepiej go mieć niż ogromną stertę książek… Tym bardziej, że mogę je wszystkie zmieścić w nośniku wielkości paznokcia! A, i oczywiście mogę błyskawicznie wyszukać odpowiedni tekst bez przewracania ładnych kilku kartek. Trackball się przydaje do najeżdżania na literki… A, nie, to trackpad, bo to płaska i nieruchoma powierzchnia i nie wymaga konserwacji”.
Dziewiętnastego dnia w środku nocy kamera termowizyjna wykryła ruch i obudziła go coraz głośniejszym i przerywanym piszczeniem. Wyłączył ten alarm i spojrzał przez nią.
„Toż to sylwetka człowieka” – rozpoznał.
„Tylko po chuj on się zbliża do mnie? Po to by podpalić mój namiot? Różni to są ludzie na świecie, także pojeby!”.
„Ma latarkę, nawet świecił w moją stronę przez chwilę, więc chyba zauważył mój namiot. Chyba nawet na czerwono… dla niepoznaki?”.
– Halo, czego pan szuka?! – zapytał głośno kiedy gość był już wystarczająco blisko.
Tamten tak jakby przyspieszył i chyba próbował przewrócić jego namiot.
„Ja pierdolę, co za psychopata!” – pomyślał w tym czasie.
– Chcesz dostać w pizdę zjebie?! – krzyknął, a kiedy zauważył, że to nie dało żadnego rezultatu to wymacał pistolet i wystrzelił z niego na oślep, przed siebie.
Usłyszał, że ten ktoś tak jakby bez siły usunął się na ziemię.
„To był chyba dobry strzał”.
Spojrzał przez kamerę termowizyjnż i zauważył, że intruz leżał tam gdzie padł.
Wyszedł więc z namiotu i dobrze przypatrzył mu się.
„Pierdolnę go jeszcze w jaja, może się obudzi!”.
Tak też zrobił, ale nie dało to żadnego rezultatu, więc pomyślał sobie, że jest martwy.
Sprawdził jeszcze tętno i oddech i był już tego pewien.
„Szkoda tylko tego namiotu! Taka dziura i to jeszcze przez takiego zjeba. Za niedźwiedzia bym już nie musiał odpowiadać. Na łeb mi będzie kapać, ale może jakoś to zakleję”.
„Chuj tam, na jedzenie jeszcze mam, więc nie muszę przysmaków przyrządzać. Gorzej z tymi opłatami… Jebane rachunki za mieszkanie”.
„Która to godzina? Tuż po 3 w nocy? Może to diabeł?” – zażartował sobie i prawie zaśmiał się sam do siebie.
„Wezmę tę jego latarkę, bo ta moja jest jakaś chujowa”.
Po tym czynie wziął z namiotu szpadel i zakopał ciało.
„Skoro biednego chciał okraść to widocznie zasługiwał na śmierć” – wytłumaczył sobie.
„Muszę się stąd wynieść gdzieś dalej, może nawet w jakieś mało widoczne miejsce, jakiś dość spory dół na przykład, ale może najpierw pójdę spać, bo jestem zmęczony!”.
Następnego dnia wyprał co mógł w rzece, ubrania na sobie miał ciemne i bez barwy – takie jak wszystkie te które ze sobą zabrał, może po to, żeby mu było cieplej przy pełnym słońcu i dość słabo rzucać się w oczy w lesie, czy to w zimę, czy w lato.
Spakował się i zaczął szukać nowego miejsca.
Po niemal całym dniu poszukiwania znalazł wreszcie jakieś.
„To chyba będzie dobre! Gęsty las tu, dół dość spory, a słońce zaraz całkiem zajdzie”.
I przespał jedną noc, później drugą.
Trzeciego dnia obudziło go szczekanie.
„To psy tropiące! Szukają mnie!” – przerażony tą myślą udawał, że śpi.
W sądzie przyznał się do morderstwa, w obronie własnej.
Otrzymał wyrok pięciu lat więzienia.
W więzieniu miał lepsze warunki niż w tym namiocie, ale odrobinę gorsze niż w swoim mieszkaniu w którym przebywał do dnia „przeprowadzki” do lasu.
Zmarł w wieku 70 lat nie doczekawszy się wolności.
„Wymyśliłem krótkie opowiadanie.”
Chwalisz się czy żalisz? Tutaj każdy wymyśla.
I gówno prawda, że krótkie.
Mogłem lepiej je opracować, ale i tak bym ujął to samo.
chujowe i wcale niekrótkie
Rozumiem.
Czasy świetności to ja mam już chyba za sobą.
Jak chcesz to możesz wymyślić lepsze.
Wymyśliłem krótki żart.
Przychodzi baba do lekarza z kijem bejsbolowym w dupie.
– Co pani dolega, niech pani usiądzie mówi lekarz.
A kij na to:
– Ciemno tu, mokro i w jedzie gównem.
Prawda, że to „śmieszny i na poziomie” żart?
Taki sam jak Ty produkujesz na chujni, publikując swoje wysrywy, które nie są ani śmieszne, ani inteligentne.
Człowieku na przyszłość przeczytaj co napisałeś, przemyśl to i dopiero naciśnij WYŚLIJ.
Trolling fajny ale ja już wyczówam że mnie chcesz zrobić w chuja i nie czytam;)
A były takie w ogóle? Każdy może próbować wymyślić lepsze, ale też każdy może oceniać.
Tak. Dobrego weekendu, kurwa jego mać.
Admin!!!
Tak nie może być, ja rozumiem, że Święta, że praca, że czas i kasa ale jak już popełniłeś kiedyś tą Chujnię, to proszę, nie porzucaj jej i dodawaj komentarze częściej.
To jest okropne, wchodzisz sobie na stronkę a tu wpisy sprzed prawie dwóch tygodni, które też pewnie drugie tyle odczekały.
Może bota jakiegoś postaw do moderacji i będzie gitara.
Admin też do pracowitych nie należy. Raz na tydzień powinny się pojawiać nowe chujnie, a przynajmniej raz na 10 dni, które mijają dzisiaj, hłe hłe hłe.
Myślę, że jak taka sytuacja się będzie powtarzać (jeśli chodzi o publikacje nowych wpisów) to nawet żarty Admina nie będą nikogo cieszyły.
Poza tym aktuala to chyba nie problem 😉
Ja tam za każdym razem kiedy mi się wypsnie w myślach „sram na” zaprzeczam temu i poprawiam tę myśl na „spuszczam się na”.
Uważam, że lepiej jest się na coś spuszczać, bo nie zawsze jest taka możliwość.
Spuszczanie się to jest przyjemność, w przeciwieństwie do srania które nie zawsze bywa przyjemne.
Podobno słowa mają moc, a z tych dwóch czynności to bym wolał tę.
Tak samo nie używam sformułowania „jebać (i jakieś tam hasło)” i zastępuję je również tym „spuszczam się”.
W tym kontekście używając słowa „jebać” nie ma się na myśli życzenia komuś czegoś co ktoś być może lubi (co może być całkiem prawdopodobne) ani nawet chęci własnego zaspokojenia z udziałem innej osoby, ewentualnie jakiejś tam rzeczy.
Tym bardziej nie mówię „jebie mnie to”, z perspektywy faceta nie jest to chyba odpowiednie, to już bym wolał to powyższe.
W takich sytuacjach staram się unikać sformułowań które mogą czasem coś pozytywnego dla kogoś oznaczać dlatego pozostaje mi to jedno.
Kiedy jest mowa o jakiejś kobiecie której nie lubię to tym bardziej warto jest myśleć „spuszczam się na”, bo mówi się o zadowalaniu przede wszystkim siebie i chyba nie ma mowy o jakiejś tam stymulacji drugiej osoby.
Myślę, że mało kto odczuwa przyjemność z jakiegoś tam obryzgu na swoim ciele.
Poza tym życząc takim osobom „chuja w dupę” można mieć obawy, że życzy się tej osobie dobrze, bo może lubi takie zabawy.