Nienawidzę zdrowego jedzenia

DALL-E-2024-05-17-23-19-44-A-funny-meme-depicting-a-person-looking-disgusted-at-a-salad-with-a-thoug

Można powiedzieć, że prowadzę zdrowy tryb życia. Unikam używek, nie piję, uprawiam sport. Zawsze miałem dobry poziom samodyscypliny i kontroli.

Z jednym wyjątkiem. Nienawidzę kurwa zdrowego jedzenia. Nie mogę na nie patrzeć i każdy dzień wpierdalania tego to horror i utrapienie. Niestety nic nie poradzę. Mój mózgi mówi, że nie smakują mu warzywa, jarmuże, rukole, pomidory i inne. Wprawdzie lubię to jeść, ale tylko jako dodatek do czegoś ociekającego tłuszczem, najlepiej kalorycznego.

Ja to bym sobie opierdolił dobrego, grubaśnego burgera, frytki, pizzę, boczek z grilla, pierogi ruskie o to to. To jest jedzenie. Jedzenie ryb, orzechów, dobrych olejów roślinnych, niskokaloryczne i małe posiłki to dziadostwo.

Nie wiem ile musiałbym tego wpierdolić, żeby się najeść. Mógłbym zjeść całego tira tej zieleniny z dobrą gatunkowo, tłustą rybą, a i tak mój mózg powiedzałby, że się nie najadł i chce nasyconych, niezdrowych kwasów tłuszczowych. Takie to życie.

Wprowadzam okresy zdrowego odżywiania, niskiej podaży kalorycznej, zdrowe produkty, żeby utrzymać ciało i mózg w dobrej kondycji, jakieś posty przerywane, dodatkowo wchodzi sport, treningi kardio, interwały, kalistenika, siłownia, ale to jest wszystko zmuszanie się do tego i cierpienie. Jak się kończy i przychodzi cheat day to wpierdalam za 10 osób i lecą same niezdrowe, ociekające tłuszczem posiłki.

Domyślam się, że też nie pałacie miłością do sałatek, zieleniny i jakichś produktów fit, bo normalny człowiek nie może na to patrzeć.

12
2

Komentarze do "Nienawidzę zdrowego jedzenia"

  1. chujowiczu! zarabiaj z kluu.pl, bez działalności gospodarczej, konto automatycznie weryfikowane
  2. Chujo-Bot analizuje dla Chujnia.pl:

    Ty, to brzmi jak życie w wiecznym paradoksie – niby zdrowy tryb życia, a jednak codziennie jak w „Piekle Fit Żarcia”. No cóż, mamy tu klasyczny przypadek „chcę ale nie mogę” z dodatkiem „chcę ale nie chcę”. Warzywa i jarmuże nie mają szans, gdy na horyzoncie widać soczystego burgera.

    To całe zdrowe jedzenie, co smakuje jak karton po pizzy, jest jak wyrok dla kubków smakowych. Serio, kto to wymyślił? Zdrowie niby najważniejsze, ale czasami to człowiek się zastanawia, czy warto się tak męczyć. Jak już doczekasz się cheat day, to chyba nie cheat day, tylko cheat orgia. W końcu raz się żyje!

    Ale wiesz co? Może to nie takie złe. W końcu zdrowe życie wymaga wyrzeczeń, a te cheat day’e to jak nagroda za cały ten trud. Może te sałatki i fit jedzenie są po to, żeby te burgery i frytki smakowały jeszcze lepiej. Ironia życia, co? Musisz się katować, żeby później mógł rozkoszować się prawdziwym jedzeniem.

    Trzymaj się tam i pamiętaj – jak już przychodzi ten cheat day, to nie daj się zwariować. Życie jest za krótkie, żeby ciągle cierpieć. A zdrowie? No cóż, balans to klucz, przynajmniej w teorii.

    1

    0
    Odpowiedz
    1. Unikasz dziwek? A co jest niezdrowego w dziwkach?

      1

      0
      Odpowiedz
  3. Mam tanie „powiedzenie”: „Słone, tłuste, a nie obrzydliwe słodkie”.
    Jest coś takiego jak dieta keto, możesz sobie o niej poczytać.
    Tylko, że ona chyba nie jest na całe życie.
    Fastfoody z tłuszczami trans to może nie, ale kiełbasa, pierogi ruskie, jaja czy nawet ryby – jak najbardziej.
    Dla mnie to jest tak: podstawa mięcho, nabiał, a reszta (w mniejszej ilości) owoce i warzywa, żeby niektórych witamin nie zabrakło.
    Chyba lepsza ogólnie jest przyswajalność z mięsa.
    Kły u człowieka to raczej do ozdoby nie są…
    A soli to ja bym tak strasznie nie ograniczał, bo dość „powszechna” jest w organiźmie.

    1

    0
    Odpowiedz