To nie bedzie zadna z tych politycznych chujni co ostatnio sie pokazuja. Bedzie to takie krotkie zyciowe narzekanie i wyciaganie wnioskow z zycia w jednym.
Dzisiaj doszedlem do wniosku ze Zycie to relacja z ludzmi…..mieszkam za granica, i wzielo mnie na nostalgie. „Wygooglalem”strone do sprawdzania imion/nazwisk itp i wiekszosc ludzi ktorych znam ZYJE czyli jest w jakiejs relacji. Perfekcjonizm i izolacja zabija od srodka, zapamietajcie, i mowie to tez do siebie. Ktos powie ze na tych facebookach /instagramach i innych dyrdymalach to na pokaz, sztuczne, pewnie tak jest, ale to ciagle sie cos dzieje w ich zyciu. Maja historie mniej lub bardziej zabawne ktore mozna opowiadac. A to Komunia, a to Chrzciny, a to jakies wesele, pogrzeb itp. Np takie wesele. Zamawianie sali, wystroj, jedzenie, jezdzenie po rodzinie zeby rozdawac zaproszenia i wogole.
Za niedlugo swieta, choinka…..Ogolnie, trzeba sie cieszyc ze wszystkiego co sie w zyciu ma i otrzymuje, i smiac sie nawet ze swoich porazek ktore sa trudne do przelkniecia.
O co chodzi w zyciu? –
2023-10-20 03:006
3
Nie przejmuj się innymi ziom, skup się na sobie 🙂
Ale jeśli równolegle nie uczysz się „podrywania ludzi” (bez względu na wiek, płeć, status społeczny) to jesteś w dupie lub dopiero w niej będziesz. To jest według mnie, jak widać według autora chujni też, najważniejsza umiejętność w życiu. Możesz być najlepszym inżynierem ds. badania przekroju i wytrzymałości parówek na tymczasowe ruchy płyt tektonicznych wywoływanych grupową migracją lemurów południowo rybnickich, a wygryzie Cię jakiś średniaczek po zaocznej wyższej szkole „najświętszego Marksa, któremu Nietzschego nie brakowało” jeśli on posiada wystarczającą gadkę, empatię i dobrą umiejętność budowania relacji. Tylko takie prawdziwe i szczere budowanie relacji, miłość do drugiego człowieka, a nie jakieś kurwa amerykańskie strategie wywierania wpływu w celu niewymiernych korzyści. Mam na myśli długofalowe korzyści i spokojna głowa przed spankiem, a nie szybkie nachapanie się lub jednorazowo dorwanie się do czyjejś cipki / kutangi.
To ciekawe co mówisz bo szczerze mówiąc to po części się z tym zgadzam. I nawet staram się szukać kontaktu z ludźmi (to ja napisałem „Ludzie są puści” kilka postów niżej). No, ale jak na razie to jedynie przekonałem się, że o prawdziwych przyjaciół to ciężko na tym łez padole.
Dlatego uważam, że własne szczęście należy opierać przede wszystkim na sobie. Samotność potrafi dosrać, ale ostatecznie, tak na prawdę to zawsze jesteśmy sami. Może się trafić jakiś zajebisty partner życiowy, ale nawet wówczas każdy jest indywidualną jednostką na dobre i na złe. Miłość gdzieś tam pewnie istnieje, ale biorąc pod uwagę ilość rozwodów (a pomyśl jeszcze o separacji) albo chociażby posty na tej zacnej stronie to musi być ona niezwykle rzadka. Apropos, kilka miesięcy temu w internecie były dymy o to, że 51% facetów w usa w wieku 18 – 29 to single (badanie z 2020 o ile dobrze pamiętam, ale nie jestem pewien). Ogólnie jeśli ktoś szuka miłości to powodzenia. I taka mała rada: jeśli serio szukacie to nie bierzcie sobie pierwszego lepszego partnera bo wiecie jak to się potem kończy. Taki żarcik mi się przypomniał: „ludzie mówią, że w życiu najcenniejsza jest miłość, a przy rozwodzie to okazuje się, że jednak nieruchomości”.
A jeśli chodzi o jakieś większe przedsięwzięcia to zgadzam się, że przy takowych potrzebni są zaufani ludzie i ponownie twierdzę, że cholernie trudno jest takich znaleźć.
Pozdro
Hmm. Warte przemyślenia …
😉
Life’s what you make it. Był nawet taki utwór.